48 y/o, 168 cm
detektywka w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
The world is not enough
But it is such a perfect place to start, my love
And if you're strong enough
Together we can take the world apart
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Dla Sama z pewnością trudny wiek przyszedł o wiele szybciej niż do innych dzieciaków. Trudno jednak było się temu dziwić skoro wychowywał się w domu dziecka odkąd tylko pamiętał. Zapewne, gdyby tylko dorastał w normalnym i kochającym domu to nie sprawiałby takich problemów. Był naprawdę ciekawym przypadkiem, bo jednak mimo wszystko wewnętrznie dalej był dziewięciolatkiem. Tylko, że takim, który sprawiał nieco więcej problemów niż jego rówieśnicy.
- Tylko, że będziesz musiał porozmawiać z Finnem. Chyba nie chcesz się z nim rozstawać w niezgodzie? On na pewno też tego nie chce - powiedziała, starając się go nakłonić do tego, aby jednak podjął się dialogu ze swoim przyjacielem.
Samuel był na tyle rozgarnięty, aby doskonale rozumieć o co chodzi. Udawał jedynie, że nie wie o czym mówią, aby oszczędzić sobie nieprzyjemnej rozmowy i zbić je z tropu. Nie miały pojęcia w jaki sposób wychowawcy domu dziecka dyscyplinowali uciekinierów, ale nie ulegało wątpliwości, że jakoś będą musieli się ustosunkować do jego niedawnej ucieczki. Zresztą skoro nie był to pierwszy raz to chłopiec doskonale wiedział, co będzie go czekało po powrocie.
- Owszem. Może i nie dostaniesz odpowiedzi od razu, ale będziesz miał na co czekać, a w tym czasie na pewno też nazbierasz sporo opowieści do kolejnego listu - zapewniła dziewięciolatka, któremu w tej chwili podobne rozwiązanie przypadło do gustu.
Należało tylko mieć nadzieję, że faktycznie komuś z domu dziecka będzie chciało się nadać napisany przez Sama list i opłaty za niego nie będą szczególnym utrapieniem. Choć w razie potrzeby Swanson byłaby skłonna samodzielnie dostarczyć na biurko Lily Rose stos znaczków, aby dzieciak mógł z nich korzystać.
Miała już wstać i pójść odebrać pizzę, ale Zaylee ubiegła ją w tym. Uśmiechnęła się zatem jedynie lekko i odprowadziła ją spojrzeniem nim ponownie skupiła się na siedzącym na kanapie dziewięciolatku, który zdecydowanie odzyskał mnóstwo energii.
- Wykluczone. Jest już późno także zjesz z nami pizzę, dokończysz kakao i pójdziesz spać. My z Zaylee też chcemy już iść do łóżka, bo musimy rano wstać do pracy. Przy okazji odwieziemy cię też do Wierzbowego Zakątka - poinformowała go może i łagodnym acz nieznoszącym sprzeciwu głosem.
I tak został już wystarczająco rozpieszczony pizzą i gorącym kakao. Nie zamierzała mu oferować także zarwanej nocy na oglądanie Gwiezdnych Wojen.

zaylee miller
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Mark your calendar for Canada Day
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Podejrzewała, że biedny Finn nie był niczego świadomy. Sam zniknął bez słowa, a jego przyjaciel zamartwiła się o niego tak samo bardzo, jak opiekunowie z placówki. A teraz, kiedy wróci do domu dziecka, będzie musiał mu przekazać, że to on był powodem, dla którego Samuel zdecydował się na ucieczkę. Nie było w tym nic przyjemnego i Zaylee mogła sobie tylko wyobrazić, jak paskudnie Finn będzie czuł się z tą informacją. Niby dzieciaki szybko potrafiły się ze sobą godzić, ale były równie pamiętliwe. Trzeba było liczyć na to, że przyjaciel małego Ellisa nie będzie długo chował urazy, szybko i do wyjazdu drugiego chłopca będą mogli spędzać ze sobą czas.
Nie należy również zapominać, że wraz z początkiem września rozpoczął się nowy rok szkolny i Sam miał inne obowiązki, pomimo że ominęły go pierwsze dni nauki. W każdym razie powinien skupić się na tym, co ważne, zamiast wdawać w sprzeczki z rówieśnikami i opuszczać sierociniec bez wiedzy wychowawców.
Porozmawiam z nim... — westchnął cicho Sam, bo najwyraźniej zaczął odczuwać jakieś wyrzuty sumienia. — Może nie będzie na mnie bardzo wkurzony i spodoba mu się pomysł wymiany listów — uśmiechnął się trochę smutno, coraz dobitniej zdając sobie sprawę z tego, co nawywijał. — Ale to i tak już jutro. Naprawdę nie możemy obejrzeć nawet kawałka filmu? Przynajmniej...
Sam — odezwała się Miller, stając w progu salonu z kartonem pizzy. — Słyszałeś, co powiedziała Evina. Jesteśmy zmęczone i musimy wstać o świecie. Musimy być wcześnie na komisariacie, a ty masz szkołę, chociaż może akurat ze względu na zaistniałą sytuację zyskasz dodatkowy dzień wakacji. Dlatego proszę cię, zjedz pizzę i nie poruszaj już tematu Gwiezdnych Wojen, dobrze? Nie będziemy teraz niczego oglądać — zastrzegła i chociaż Samuel otworzył usta, żeby coś powiedzieć, Zaylee natychmiast uciszyła go gestem ręki. — To nie podlega żadnej dyskusji — zaznaczyła ostro, gdyby Młody miał jeszcze jakieś wątpliwości. Rozstawiła pudełko na stoliku, po czym sama oderwała kawałek i ruszyła w stronę schodów. — Pościelę łóżko w pokoju gościnnym — poinformowała i zniknęła na chwilę na piętrze, zostawiają Swanson w towarzystwie dziewięciolatka.
Chłopiec sięgnął po pizzę, ale zanim wgryźć się w kawałek, zacisnął usta w wąską linie i przyjrzał się uważnie Evinie.
Myślisz, że mam bardzo przerąbane? — zapytał, a w jego głosie dało się słyszeć gryzące poczucie winy. Najwyraźniej przejmował się, że faktycznie dostanie jakieś zakazy w postaci zabawy z innymi dziećmi, oglądania telewizji na świetlicy czy czytania komiksów o ulubionych superbohaterach. Ale najgorsze i tak byłoby to, gdyby nie mógł wychodzić na dwór, żeby pokopać piłkę na boisku przy Wierzbowym Zakątku.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
The world is not enough
But it is such a perfect place to start, my love
And if you're strong enough
Together we can take the world apart
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Sytuacja między chłopcami zdecydowanie powinna zostać wyjaśniona. Może i składanie wyjaśnień będzie dla nich bolesnym procesem, ale na pewno lepiej, aby rozmówili się teraz niż jakby miały między nimi panować jakieś niejasności i żal. Zwłaszcza, że zaraz mieli zostać rozdzieleni, więc mieli właściwie jedynie kilka dni na to, aby się w pełni pogodzić po całej tej kłótni, która doprowadziła do ucieczki Sama z domu dziecka.
Uśmiechnęła się z zadowoleniem, gdy tylko Samuel obiecał porozmawiać z przyjacielem i wszystko naprawić. Nie miała nawet pojęcia czy dalsze próby forsowania oglądania Gwiezdnych Wojen przez sen były bardziej irytujące po tym jak już raz coś powiedziała czy może raczej rozśmieszała ją determinacja dziewięciolatka, aby jednak zobaczyć z nimi kolejną część sagi o latających statkach kosmicznych oraz mieczach świetlnych.
- Tak jak mówiła, Zaylee. Módl się o to, żeby dali ci jutro wolne, a teraz wcinaj pizzę - rzuciła w jego kierunku i sama oderwała swój kawałek od leżącego w pudełku ciasta z pepperoni i podwójnym serem.
Skinęła głową narzeczonej, gdy tylko ta oświadczyła, że pójdzie przygotować pokój gościnny na pobyt Sama i wgryzła się w swoją porcję węglowodanów. Jednak ledwo była w stanie przełknąć ten kęs, a usłyszała pytanie chłopca, które nieco ją zastanowiło. Czy miał przerąbane? Zapewne tak. Jak bardzo? Trudno było stwierdzić.
- Uciekałeś już z domu. Wiesz więc pewnie jakie czekają cię za to konsekwencje. O tym zdecyduje już panna Rose - odpowiedziała, bo to nie w ich gestii leżało dyscyplinowanie chłopca za jego przewiny. - Jeśli zaś chodzi o Zaylee to strasznie się o ciebie martwiła. Cieszymy się, że nic ci nie jest, ale musisz wiedzieć, że nie możesz powtarzać takich akcji, bo w końcu coś może ci się stać. Pamiętasz chyba co widziałeś w parku?
Nie chciała go straszyć, ale chłopiec powinien sobie zdawać sprawę z tego, że różne rzeczy się działy na tym świecie. Już raz widział mordercę porzucającego zwłoki, a gdyby nie trafił akurat na takiego, który posiadał jakieś swoje zasady i kulał to wszystko mogłoby się skończyć dla niego tragicznie. Jak dotąd miał zatem ogromne szczęście, ale i ono w końcu się kiedyś skończy. Lepiej zatem było nie kusić losu.

zaylee miller
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Mark your calendar for Canada Day
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

W salonie Sam westchnął ciężko, jakby dokładnie zdawał sobie sprawę z tego, co go czeka po powrocie do domu dziecka. Już to przecież przerabiał. To nie była jego pierwsza ucieczka, powtarzało się to notorycznie — chłopiec znikał i wracał po kilku dniach albo wcześniej, o ile ktoś z opiekunów zdołał go odnaleźć. Kolejne zakazy nie były na tyle skuteczne, aby zniechęcić dziewięciolatka do powtarzania takich numerów i trudno było przewidzieć, czy tym razem będzie inaczej.
Do tej pory nic mi się nie stało — zastrzegł natychmiast. Upił łyk kakao i podrapał kocura za uchem. — I chyba miałaś rację, bo już potem nigdy nie widziałem tego człowieka z parku. Pewnie już o mnie zapomniał — wzruszył niedbale ramionami. I chociaż chwilę wcześniej zastanawiał się nad konsekwencjami tego, co zrobił, teraz nie wyglądał już na szczególnie przejętego.
Na górze Zaylee ścieliła łóżko dla Samuela, prztrzymując kawałek pizzy zębami, żeby przypadkiem niczego nie ubabrać. Zajęło jej to dosłownie chwilę, więc biorąc kęs węglowodanów, które miały na chwilę zniwelować uczucie głodu, zaczęła schodzić po schodach, ale wtedy usłyszała dobiegającą z dołu rozmowę Eviny z dziewięciolatkiem. Przystanęła na półpiętrze i oparła się o barierki, przysłuchując się słowom narzeczonej.
To prawda, Zaylee martwiła się o Sama, mimo że nie chciała przyznawać się do tego głośno. Nie musiała. Wystarczyło zobaczyć, jak bardzo dwa ostatnie dni wybiły ją z rytmu, przez co nie potrafiła skupić się na pracy. Nie popełniała błędów, ale nie była w pełni skoncentrowana i wszystko szło jej jak krew z nosa.
Zaylee się martwiła? — powtórzył po Sam, zamierając z kawałkiem pizzy przy ustach. Zdziwiło go do tego stopnia, że gwałtownie wyprostował plecy, a plasterek boczku wypadł mu z ust wprost na dywan, co oczywiście nie uszło uwadze Rademedesa, który natychmiast zeskoczył z jego kolan i wciągnął boczek niczym odkurzacz. — O mnie? Dlaczego? — zapytał, zamrugawszy kilkakrotnie. — Ty też się martwiłaś? — dopytał, bacznie przyglądając się Evinie. — O, Elvira! — podskoczył do góry, bo właśnie dostrzegł na parapecie drugiego kota, który skradał się przy ścianie. — Chyba trochę zgrubła — zauważył, co akurat było prawdą. A wszystko to za sprawką kurczaka z pobliskiej chińskiej knajpy. Miller i Swanson nie mogły się od niej opędzić, kiedy brały na wynos dania z kuchni azjatyckiej. Zaylee oczywiście twierdziła, że wszystko było winą narzeczonej, przez którą kotka stała się rozpieczona jak dziadowski bicz.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
The world is not enough
But it is such a perfect place to start, my love
And if you're strong enough
Together we can take the world apart
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Obserwowała reakcje Sama, popijając kakao, którego coraz bardziej ubywało z jej kubka. Biorąc pod uwagę okoliczności to jednak nie było mowy o tym, aby mogły tak po prostu kontynuować z Zaylee pracę przez noc w jednym z gabinetów. Dlatego właśnie Swanson chciała jak najszybciej zjeść i po wyprawieniu dziewięciolatka do łóżka, samej zapaść się w pościeli tuż obok narzeczonej. Może nawet uda jej się jakoś wyspać.
- Dotychczas. Nie kuś losu, Sam. Wiele rzeczy mogłoby ci się przydarzyć. Wypadki ciągle się zdarzają. Zwłaszcza jak ktoś błąka się tyle czasu poza domem zupełnie sam. Niektóre miejsca nie są zbyt bezpieczne - przypomniała mu, bo nie chciała, aby zaczął on bagatelizować kwestię związaną z ucieczkami.
Nie miała nawet pojęcia o tym, że w międzyczasie Miller skończyła już przygotowywanie pokoju, w którym Samuel miał się zatrzymać i usłyszała fragment ich rozmowy. Nie przypuszczała nawet, że ten będzie tak zaskoczony faktem, że jednak koronerka martwiła się o jego los, gdy zniknął bez słowa dwa dni temu. W końcu chyba każdy normalny troszczyłby się o los dziewięciolatka znajdującego się w podobnej sytuacji.
- Ludzie generalnie martwią się, gdy słyszą o takich rzeczach. W dodatku znamy cię i nie chciałybyśmy, żeby stała ci się jakakolwiek krzywda - odpowiedziała na tyle neutralnie na ile była w stanie nim została zaskoczona kolejnym pytaniem chłopca. - Oczywiście. Też się martwiłam. Ty byś się nie martwił, gdyby ktoś kogo znasz tak zniknął?
Nie musiała jednak szczególnie mocno podtrzymywać całej tej rozmowy, bo zaraz też dziewięciolatek skupił się na drugim kocie, który gdzieś przemknął w tle. Elvira zdecydowanie dużo mniej garnęła się do gości niż młody i rozzuchwalony Rademenes. Być może dlatego, że mentalnie jemu było blisko do małego dziecka.
- Owszem, może lekko przytyła. No, ale powoli nadciąga jesień. Będzie coraz zimniej, więc przybiera na wadze, aby było jej cieplej - stwierdziła.
Na pewno nie przyzna się do tego, że to mogła być wina tego, że zdarzało jej się dokarmiać kotkę resztkami z obiadu. To była osobna kwestia.

zaylee miller
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Mark your calendar for Canada Day
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Jeszcze przez chwilę stała na półpiętrze, przysłuchując się tej konwersacji. Z jednej strony czuła wewnętrzną irytację, że Sam nie okazuje większej skruchy i zachowuje się tak, jakby nie zrobił niczego niewłaściwego. Z drugiej starała się zrozumieć, że wciąż był tylko dzieckiem, które inaczej spostrzegało świat. Mechanizmy w jego mózgu, związane z przewidywaniem konsekwencji i kontrolą emocji rozwijały się stopniowo, przez co nie potrafił jeszcze ocenić zagrożenia tak jak dorosły. Podejrzewała też, że Samuel miał inny repertuar lęków i częściej bał się rzeczy abstrakcyjnych, a mniej rzeczy realnych.
No nie wiem — odezwał się chłopiec, kiedy Zaylee schodziła po schodach. — Może? Na pewno przejąłbym się, gdyby Finn gdzieś zniknął. Albo pani Rose. Albo jakbyście wy zniknęły to w sumie trochę też? — na koniec jego wypowiedzi wkradła się niepewność, bo nie był pewien, czy może pozwolić sobie na to wyznanie.
I właśnie tak inni martwią się o ciebie, Sam — odezwała się Miller, wkraczając do salonu. Pochyliła się nad stolikiem i złapała jeszcze jeden kawałek pizzy. — Dlatego nie możesz bez przerwy tego bagatelizować i zakładać, że nic ci się nie stanie. Słyszałeś, co powiedziała Evina? Niektóre miejsca nie są bezpieczne. Zwłaszcza dla dziewięcioletnich chłopców — zaznaczyła, bo czasami zastanawiała się, czy Samuel Ellis był po prostu szczęściarzem, że nie przytrafiło mu się nic złego podczas tych ucieczek z sierocińca. Z tego, co wspominała Lily Rose, ich ilość zbliżała się już do dwucyfrowej liczby, a widok ciała wiszącego na drzewie w parku niczego go nie nauczył.
Zaylee wróciła na fotel, a jak tylko w nim usiadła, zwisłoucha kotka otarła się o jej nogi, mrucząc przy tym głośno.
I dobrze wiesz, że Elvira nie przytyła ze względu na jesień — zwróciła się do narzeczonej, posyłając jej pobłażliwe spojrzenie. — Jeszcze powiedz, kochanie, że to dziecięcy tłuszczyk i z tego wyrośnie — uśmiechnęła się pod nosem, bo obie doskonale zadawały sobie sprawę, że odkąd były razem, Evina notorycznie rzucała zwierzakowi jakieś resztki. I to nie był przypadkowy bekon na dywanie, z którego skorzystał Rad, kiedy plasterek zsunął się z kawałka pizzy Samuela. Swanson robiła to z premedytacją i Elvira powoli wyglądała jak chodząca kulka sierści. — Sam — tym razem zerknęła na chłopca. — Dojadaj to i leć myć zęby. Robi się późno.
Kiedy mnie się wcale nie chce spać — burknął w odpowiedzi, jeszcze wolniej mieląc w gębie pizzę. I robił to zamierzenie. Mały, przebiegły skrzat.
Wiesz co? — Zaylee uniosła ręce w geście poddania. — Jak dla mnie możesz siedzieć tutaj całą noc. To ty będziesz jutro nieprzytomny, nie my — prychnęła, co tylko oznaczało, że zachowanie dziewięciolatka zaczynało ją drażnić. Już i tak musiały się nim zajmować, zamiast kontynuować pracę, którą zabrały z komisariatu do domu.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
The world is not enough
But it is such a perfect place to start, my love
And if you're strong enough
Together we can take the world apart
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Nie starała się przypisać szczególnego znaczenia do wyznania Sama. W końcu jakby nie patrzeć musiał lubić je w jakiś stopniu chociażby za to, że postanowiły zaprosić go do siebie na pizzę i Gwiezdne Wojny. Oczywiście, że byłoby mu smutno jakby się dowiedział, że zniknęły w niewyjaśnionych okolicznościach. Nie musiało to wcale znaczyć czegoś więcej na temat jego sympatii.
Odnotowała zaraz dźwięk kroków na schodach i zerknęła przez ramię w ich kierunku, aby spojrzeć na narzeczoną, która właśnie postanowiła wejść do salonu i wesprzeć ją w tej dyskusji. Przynajmniej nie była sama w przekonywaniu chłopca o swoich racjach. Możliwe, że widząc jak obie stoją po tej samej stronie dokona pewnej refleksji na temat tych eskapad.
- Nawet dorośli unikają pewnych części miasta. Zwłaszcza po zmroku, bo nie chcą aby coś im się stało. Powinieneś pomyśleć o tym kiedy następnym razem będzie cię kusiło pójść gdzieś samotnie - dopowiedziała, mając nadzieję, że wreszcie coś mogło dochodzić do dziewięciolatka.
Wzruszyła ramionami na uwagę odnośnie Elviry. Nie miała nic na swoją obronę. Faktycznie zdarzało jej się czasami dokarmiać kotkę resztkami. Innym razem sama postanowiła zabrać coś z talerza, gdy tylko zostawiło się ją bez nadzoru, bo ośmielała się niekiedy na coraz większe skoki na ludzkie talerze. No, ale takie było życie kota.
- Zrzuci to. Jeszcze nie jest z nią tak źle - stwierdziła, spoglądając na kotkę, która ostatnio przez obecność małego kocurka i tak dostała nieco więcej ruchu.
Sięgnęła po kolejny kawałek pizzy i przez moment jedynie przysłuchiwała się dyscyplinującej rozmowie Miller z chłopcem, który nagle się rozbudził i znalazł w sobie nowe pokłady energii. Chyba faktycznie miało to coś wspólnego z prysznicem oraz ciepłym kakao towarzyszącym pizzy. No, ale nie mogły zaprzeczyć temu, że była coraz późniejsza godzina.
- Jeszcze niedawno byłeś ledwo przytomny - zwróciła mu uwagę, ale zaraz postanowiła objąć inną taktykę. - Jeśli będziesz grzeczny i położysz się ładnie spać to możemy wstawić się za tobą u pani Rose, żeby nie dała ci tak ostrej kary za zwianie. Może być?
Może i było to przekupstwo, ale jeśli miało podziałać to Eviny nie obchodziło nic innego. Najważniejsze dla niej było to, aby położyć Sama do łóżka i samej się wyspać przed poranną pobudką.

zaylee miller
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Mark your calendar for Canada Day
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Nie miała zbyt dużej styczności z dziećmi, ale zauważyła, że dla nich pewne sprawy ciągle pozostawały bardzo proste. Pstryk i już. Czarne albo białe. Ludzie dzielili się na fajnych i niefajnych. Fajni to ci, którzy pozwalają na wszystko. Nawet na to, by wchodzić im bezkarnie na głowę. Niefajni z kolei mają to do siebie, że czasem zdarza im się czegoś delikwentowi zabronić. W tym momencie w oczach dziewięciolatka Zaylee i Evina wpadły chyba do tej drugiej grupy, bo kazały mu położyć się do łóżka.
Na słowa Swanson, kiedy ta straszyła niebezpiecznymi zakątkami miasta, Sam przekręcił oczami tak mocno, że chyba zobaczył od środka swoją czaszkę, a Miller miała nieodpartą ochotę stanąć za nim i klepnąć go w potylice, żeby mu te oczy wypadły. Chłopiec w żaden sposób nie skomentował tych ostrzeżeń, za to wlepił wzrok w kręcącą się w pobliżu Elvirę.
No nie wiem — parsknął śmiechem. — Jak dla mnie to jest totalnie grubaśna, a widziałem ją dosyć niedawno — stwierdził eksperckim tonem i tak, jak narzeczona nie miała nic na swoją obronę, tak Zaylee nie mogła się nie zgodzić z Samuelem. Może kotka miała ruch w postaci robienia uników przed małym, rozhasanym kocurem, ale to nie zmieniało faktu, że strasznie się ulała. Zawsze była trochę przy sobie, ale teraz to przeszła samą siebie. No cóż, będą się przejmować, jak Elvira zacznie mieć problemy z wchodzeniem po schodach.
Miller uniosła wysoko brwi i spojrzała na narzeczoną z lekkim podziwem, bo ta wyciągnęła właśnie kartę przekupstwa. Była to propozycja, nad której przyjęciem Sam ewidentnie się zastanawiał. Dumał, przyjmując wszystkie za i sprzeciw, marszcząc przy tym śmiesznie nos.
Taka okazja może się nie powtórzyć — zaznaczyła Zaylee, aby ten układ wydał się dla Młodego jeszcze bardziej kuszący.
Skąd mam wiedzieć, że to nie jest pułapka? — zapytał podejrzliwe, przenosząc wzrok ze Swanson na Miller.
Musisz nam uwierzyć na słowo — powiedziała, jednak dzieciak nie wyglądał na przekonanego. — Chryste, Sam — przetarła twarz dłonią. — Czego chcesz? Znowu przysięgi na mały paluszek?
No.
Ja pierdolę — wyrwało się Miller. — To znaczy, starszy upierdliwiec z ciebie, wiesz?
Wiem — odparł Sammy i wystawił do niej mały palec w oczekiwaniu na złożenie obietnicy. Zaylee wykonała ten ruch dla świętego spokoju, a potem podszedł do Eviny. — I naleśniki z lodami na śniadanie — zastrzegł, bo jeśli chciały się bawić w korupcję, to trafiły na godnego przeciwnika.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
The world is not enough
But it is such a perfect place to start, my love
And if you're strong enough
Together we can take the world apart
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Może i właśnie traciły w oczach dziewięciolatka przez podejmowane próby dyscyplinowania i pouczania go, ale Evina wcale o to nie dbała. W końcu nie musiał ich lubić. Ich relacja powinna się zakończyć na przesłuchaniu w sprawie morderstwa Beckera. To, że wszystko się przeciągnęło za sprawą obietnicy wspólnego oglądania Gwiezdnych Wojen.
Może i przewrócił oczami, ale przynajmniej nie dyskutował dalej. Zamiast tego skupił się na znajdującej się w pobliżu kotce. Nagle Evina miała przeciwko sobie pozostałą dwójkę. Chyba właściwie tylko Elvira i Rad byli po jej stronie, ale oni nie bardzo mieli cokolwiek tutaj do powiedzenia jako zwierzaki.
- Nie jest aż tak gruba. No, ale to nie jest teraz istotne - rzuciła, starając się jednak w jakiś sposób sprowadzić rozmowę na zupełnie inny tor niż to czy faktycznie Elvira utyła z winy detektywki, która potrafiła się z nią podzielić małą porcją chińszczyzny zamówionej na wynos.
Dla niej ten wybieg z przekupstwem był naprawdę prawdziwym przebłyskiem geniuszu. Zwłaszcza, że przecież jeszcze chwilę temu chłopiec się obawiał czy nie miał przypadkiem całkowicie przerąbane. Powinien zatem być zadowolony z tego, że będzie próbowała zmniejszyć konsekwencje jego ucieczki z domu dziecka. Tylko, że chyba Samuel chciał z tego wyciągnąć coś jeszcze. Ten mały cholernik szybko się uczył i najwyraźniej chciał spróbować swych sił w negocjacjach.
Wydawało się z początku, że jedynie udawał zastanawianie się nad ofertą, aby finalnie ją przyjąć, ale kryło się za tym coś jeszcze. Była oczywiście obietnica na mały paluszek, która była wiążąca niezależnie od tego czego dotyczyła, ale kiedy tylko chłopiec stanął przed Swanson zaczął wyciągać nowe warunki umowy.
- Nie przesadzasz aby? Dostałeś już kakao i pizzę pozbawioną papryki, a teraz chcesz forsować naleśniki z lodami? - po raz pierwszy zwracając się do dziewięciolatka, przeszywała go lodowatym i twardym spojrzeniem. - Jest w tym za mało dla nas, abyś mógł wyciągać kolejne warunki. Możemy za to dorzucić ci możliwość zadecydowania o przekąskach do następnego oglądania Gwiezdnych Wojen. Ograniczenie do jednak do trzech itemów spożywczych.
Takie były jej warunki. Nie zamierzała go szczególnie rozpieszczać. Nie była teraz dobrą wróżką, a bezwzględną negocjatorką. Pytanie jednak czy uda jej się szczęśliwie dobić targu z dziewięciolatkiem, który nagle rozpoczął próby wyłudzenia.

zaylee miller
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Mark your calendar for Canada Day
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Nie przypuszczała, że chłopiec nagle zacznie negocjować warunki, mimo że to on zawinił i powinien wkupić się w ich łaski. Zamiast tego miał niestworzone żądania i tylko brakowało, żeby zażyczył sobie gwiazdki z nieba. O dziwo, jeśli chodziło o śniadanie, próbował je wyłudzić od Eviny, mimo że nie miał pojęcia o tym, że Zaylee nie potrafiła gotować, a przynajmniej koronerka nie przypominała sobie, aby poruszały ten temat przy chłopcu.
Po prostu nie umiesz robić naleśników — powiedział nagle Sam wyzywającym tonem, jakby chciał rzucić Swanson wyzwanie, po czym zerknął na Miller.
Nie patrz tak na mnie, ja naprawdę nie umiem — uniosła ręce w obronnym geście. Nie kłamała. Naprawdę nie wiedziała, jak usmażyć naleśniki, żeby ich nie spalić na węgiel. Jej umiejętności kulinarne ograniczały się do jakiegoś makaronu na szybko z sosem do słoika, kanapek i jajecznicy. Raz ugotowała dla Eviny zupę, kiedy ta była chora i ta jakimś cudem wyszła zjadliwie. Ba, Swanson określiła ją jako naprawdę smaczną, a to na tamten moment było niczym wyznanie miłości.
Czyli zamierzacie odwieźć mnie do Wierzbowego Zakątka całkiem głodnego? — Samuel udał wielce zbulwersowanego. Nawet przycisnął sobie dłoń do ust, żeby wyglądać bardziej dramatycznie.
Zjesz kanapkę — odparła Zaylee. One zwykle nie jadały śniadań, bo zwyczajnie nie miały na to czasu. Zwykle w pospiechu łapały za termiczne kubki z kawą i herbatą albo czasami w drodze na komisariat zajeżdżały na stację po jakąś szybko przekąskę. Albo kawę i herbatę, kiedy nie zdążyły przygotować niczego przed wyjściem z domu.
Aha — burknął Sam i prześwidrował Swanson swoimi niebieskimi oczami prawie na wylot. — No nie wiem i tak ciągle odwołujecie te Gwiezdne Wojny, to skąd mam mieć pewność czy nie będziecie tak robić cały czas i że to nie jest żadna podpucha? — zmrużył powieki, opuszczając swoją dłoń, co miało oznaczać, że nie zawrą na razie żadnej umowy, a ten układ wcale mu się nie podobał.
Powiedziałeś, że rozumiesz, że mamy dużo obowiązków — przypomniała mu Zaylee, bo odnosiła wrażenie, ze Młody próbuje im to wypomnieć.
Rozumiem, ale pójście na taki kompo... kompromis — kontrolne spojrzenie na Miller, czy ta nie zechce go poprawić. — Taki kompromis jest dla mnie nie opłacalny, bo wy znowu wykręcicie się pracą.
Zaylee cmoknęła, głaszcząc Elvirę, która z trudem wskoczyła na podłokietnik. Cóż, istniało duże prawdopodobieństwo, że zostaną zatrzymane przez natłok protokołów i raportów. Możliwe też, że nawet jak znajdą wolną chwilę, to będą wolały przeznaczyć ją na coś innego niż na spędzanie czasu z dziewięciolatkiem, co z kolei byłoby tylko małym zatajeniem prawdy, o czym nikt nie musiałby się dowiedzieć. Zwłaszcza Sam.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
ODPOWIEDZ

Wróć do „#33”