42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

Szczerze i bez ściemy? Tak szczerze, to Mio Richardson nawet nie pomyślała, że Ernie mógłby faktycznie zacząć śledzić przestępcę, kiedy ten nagle wykoptował się tuż przed nimi. Jasne, Adelina w sekundę strzeliła jej do żył, a te wszystkie chwile z czasów, kiedy sama handlowała w Chicago przeleciały jej przed oczami niczym film puszczony poklatkowo w jakimś tanim miejscowym kinie, jednak nie sądziła, że Andrews po raz pierwszy kurwa odkąd się znali postanowi ją posłuchać.
Zamrugała kilkakrotnie, kiedy ten skręcił w zjazd zaraz za czarnym SUVem. Mio zamrugała.
A co ty robisz?! — spytała jak gdyby sama przed chwilą nie darła się na niego, że miał dołączyć się do pościgu i bawić w policjantów. Tyle że Ernie już cisnął przez jakieś pola, wciskając gaz do dechy, który nawet w połowie nie maczował się z prędkością uciekinierów. Z tego nie było już wyjścia. — Kurwa, dobra, dobra — Mio poprawiła się na siedzeniu, biorąc słuchawkę jeszcze bliżej ust. Policianci po drugiej stronie zdawali się przyjąć te wszystkie informację, które ruda im podała, nawet za bardzo nie dziwiąc się ani nie interesując skąd znalazła się na ich częstotliwości, co w sumie było dziwne, ale przecież nie było czasu na rozkminianie!
— ŚLEDZIMY POJAZD, AKTUALNIE JEDZIE PRZEZ POLANĘ NA ZACHÓD — zdała relację, zakładając na oczy okulary przeciwsłoneczne, które wcześniej walały się po jej głowie. Słońce chociaż już powoli skulało się do snu, wciąż dawało po oczach. Cóż, w sumie to tylko dzięki temu Mio w ogóle wiedziała w którą stronę poruszał się uciekinier, bo jakby się jej ktoś zapytał gdzie jest północ i południe to za chuja by tego nie wiedziała. — UWAŻAJ!!! — ryknęła jak głupia, kiedy SUV szturchnął stóg siana, a ogromna ilość słomy zaczęła niczym lawina osuwać się prosto w miejsce, w które oni mieli zaraz wjechać. Całe szczęście Ernie jednak okazał się zajebistym kierowcą z niesamowitym refleksem (bo ona to by wjechała w to jak nic!) i w ostatniej chwili udało mu się ominąć lawinę siana. — Ja pierdole — Mio wypuściła energicznie powietrze, które nie wiedzieć w którym dokładnie momencie zamknęła w płucach i pokręciła głową, niedowierzając kurwa, że autentycznie brali udział w pościgu.
HALO DŁUGO JESZCZE?! Zaraz nam ucieknie!! — ryknęła niezadowolona do głośnika, bo jeśli się okaże, że to wszystko było na marne, to Ernie przecież ją zabije. Cóż, istniało oczywiście prawdopodobieństwo, że i tak w głowie już szykował dla niej jakiś personalizowany sposób na śmierć, jednak o wiele łatwiej będzie jej mu go udobruchać, kiedy pościg zakończy się chociaż bez umierania.
Charlie 57, odbiór. Jesteśmy prawie na miejscu — głos w słuchawce wybrzmiał po raz kolejny, a Mio jedynie odwróciła się za siebie. Ta kurwa, ciekawe gdzie niby byli, bo skoro nie było ich widać ona zasranym POLU, to chyba wcale nie byli aż tak bardzo na miejscu. No nic. Trzeba było grać na czas.
Postukała nerwowo paznokciami o kolana i rozejrzała się przed siebie. SUV wciąż mknął jak oszalały, a Ernie nawet był w stanie dotrzymać mu tempa na tyle, że wciąż nie stracili go z oczu. I wtedy to zobaczyła.
ERNIE — krzyknęła, próbując zwrócić uwagę swojego kierowcy. — Tam!! — wskazała dłonią na prawo, gdzie wzdłuż pola były ustawione w rządku stogi siana zawinięte w walce. Dzieliła ich od siebie tak niewielka odległość, że żadne auto nie zmieściłoby się, by przejechać pomiędzy. — Musimy go tam zapędzić!! Nie będzie miał gdzie pojechać tylko w lewo albo w siano — czym prędzej podzieliła się z Andrewsem planem, a następnie przekazała go przez radio. Pozostawało tylko faktycznie wykonanie tego, a z tym już wcale mogło nie pójść aż tak łatwo…

ernie andrews
kasik
oj tam, wszystko lubię 
27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Nie wiedział, co mu strzeliło do głowy, żeby posłuchać Mio Richardson. Dopiero kiedy wchodził w ostry zakręt, zdał sobie sprawę, że to był naprawdę idiotyczny pomysł. Ten samochód nie był przystosowany do takich manewrów, a co dopiero do pościgu. Z ledwością, ale jednak z niesamowitą precyzją wyminął stóg siana i szczerze? Sam był w szoku, że mu się to w ogóle udało. Nie podejrzewał się o takie umiejętności, nie z jego szczęściem i wadą wzroku.
Niech się lepiej streszczają — powiedział, kiedy rudowłosa informowała policjantów o aktualnej lokalizacji pirata drogowego. Chociaż w tym momencie to Ernie cale nie był lepszy. — Nie wierzę, że dałem się w to wciągnąć — mruknął i poprawił okulary, które zsunęły mu się na nos.
Jeszcze jeden zakręt; bus gibnął się na nierówności i Andrews mógłby przysiąc, że zaraz wywiną koziołka i ich brawurowa jazda zakończyć się dachowaniem. Czuł, jak ręce pocą mu się na kierownicy i kiedy starał się skupić na drodze, z zamysłu wyrwał go krzyk Mio.
CO?! — wybałuszył na nią oczy. — Nie, to się nie uda — stwierdził stanowczo, bo pomimo niewielkiej przestrzeni między ustawionymi w rzędzie sprasowanymi, cylindrycznymi belami było na tyle miejsca, że samochód osobowy mógłby się jednak przecisnąć. Tylko co innego miał zrobić? Jakie były alternatywne opcje? No właśnie żadne.
Wcisnął gaz do dechy, a kiedy uciekający pojazd skręcił w lewo, Ernie wykonał dokładnie taki sam manewr, tym samym zajeżdżając mu drogę. Kierowca osobówki zahamował gwałtownie, Andrews również i gdyby nie pasy bezpieczeństwa, pewnie Mio rozpłaszczyłaby się na przedniej szybie. Stali tak przez chwilę do momentu, aż poszukiwany przestępca nie zaczął nagle cofać, dokładnie w kierunku wspominanych przez Richardson stogów siana. Teraz nie pozostawało nic innego, jak modlić się, żeby osobówka utknęła pomiędzy belami. Ale oczywiście się zmieściła i pognała przez pole wprost przed siebie.
To był ten twój genialny plan?! — wydarł się Ernie, ponownie naciskając na pedał gazu. — Przekaż im, że jedziemy z przeciwnej strony. Przy dobrych wiatrach może uda nam się go otoczyć — kiwnął głową, aby dodać mocy wypowiedzianym słowom. Chyba sam w to nie za bardzo wierzył, ale warto spróbować. Zresztą i tak nie miał lepszego pomysłu, a ten Richardson skończył się totalnym niewypałem

Mio Richardson
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

TERAZ!!! — krzyknęła, kompletnie pochłonięta tym, co działo się dookoła, kiedy to Ernie wykonał kolejny już tego dnia ostry zakręt i podriftował w lewo, zagradzając czarnemu SUVowi drogę. Uciekinier przystanął na moment, hamując gwałtownie, a Mio popełniła ten błąd i spojrzała mu w oczy. Ta krótka wymiana spojrzeń, a jednak tak intensywna przyprawiła Richardson o gęsią skórkę na całych plecach i to wcale nie tą pozytywną, od przyjemnego dotyku. Bardziej taką od chłodu i przerażenia, która powodowała wielki dyskomfort. Bo teraz już serio nie było odwrotu i jeśli to dla przestępny nie było jeszcze oczywiste, że ścigał go dostawczak z logo firmy Andrews Express, teraz nie miał już co od tego żadnych wątpliwości.
Tylko co oni mieli teraz zrobić? Wysiąść i zakuć go w kajdanki, których nie mieli? Ja pierdole, ten plan był tak dziurawy, że nawet ser francuski miał ich mniej. Co ona sobie myślała?
Facet nachylił się po coś, a Richardson była już pewna, że była to broń. Świetnie kurwa. Zginie nie środku pola, pośrodku niczego i do tego weźmie ze sobą niczego niewinnego kuriera, który całkiem przypadkiem pojawił się w jej życiu i jakoś tak nie wiedzieć czemu nie chciał z niego wyjść. To był ich koniec. Śmierć przybyła niczym w simsach, tylko kosy jej brakowało.
Tyle że facet wcale nie wyciągnął finalnie pistoletu, a sięgnął do skrzyni biegów, by włączyć wsteczny i nim ruda zdążyła chociażby mrugnąć ten już cofał się w stronę stóg siana. I co? I oczywiście, że się kurwa pomiędzy nimi zmieścił.
Jebany — tylko tyle była w stanie z siebie wydusić, podczas gdy jej dłoń energicznie uderzyła w kolano. Ale przynajmniej żyli. Chociaż serce waliło jej tak mocno, że nie była chyba aż tak daleko od pożegnania się z tym światem. I kiedy już myślała, że to by było na tyle z tego całego pościgu, Ernie wbił bieg i ponownie rozpędził busa. Mio zamrugała, spoglądając na niego zaskoczona. Z początku tylko patrzyła, jednak kiedy ten po raz kolejny ponaglił ja by odezwała się do patrolu, w końcu przywróciła się do porządku.
Ah tak, kurwa — złapała za przyciski po bokach słuchawki i nacisnęła je w tym samym czasie. — Podejrzany przejechał przez ścianę z siana i kieruje się prosto do wyjazdu z pola. Chyba jest tam jakaś droga i gubimy go i… — wypluwała z siebie słowa chaotycznie, bez większego sensu, podczas gdy Andrews dzielnie walczył z własnym silnikiem, by utrzymać tempa.
I wtedy zza wielkiego traktora wyjechał wóz policyjny. Syreny wyły na pełnych obrotach, kręcąc się w niebieskim kogucie.
Chyba zajadą mu drogę — Mio poczuła jak wielka gula zaciska się jej gardle, a obiad, który zjadła kilka godzin temu podchodzi do samych ust, gotowy po prostu wydostać się na tapicerkę busa. SUV pędził przed siebie, jednak kiedy pojazd policyjny stanął mu na drodze, kierowca ewidentnie stracił panowanie nad pojazdem, próbując zatrzymać się i tym samym wykręcić. — HAMUJ, ERNIE! — tyle tyle była w stanie z siebie wydusić, kiedy samochód dilera zaczął się kręcić i zbliżać w ich kierunku. Nie wiedzieć kiedy jej dłoń upuściła spomiędzy palców radio i znalazła się na udzie Andrewsa, jakby to miało w czymkolwiek pomóc. A może po prostu była to taka automatyczna reakcja na bliski kontakt ze śmiercią i PRAWIE rozjebanym busem.
SUV w końcu zatrzymał się w stogu siana, a kilka kupek spadło mu na maskę, kompletnie blokując pojazd przed dalszą ucieczką. Policjanci w sekundę wyskoczyli z lodówy i otoczyli SUVa. Każdy z nich trzymał w dłoniach broń. Mio z Ernie obserwowali wszystko zza szyby busa, wciąż chyba niedowierzając całej sytuacji. Oddech rudej był tak nierówny, jakby właśnie przebiegła kolanaście kilometrów, mieszając się z tym Andrewsa do tego stopnia, że dół szyby lekko zaparował.
Jeden z policjantów wyważył przednie drzwi, wyszarpał uciekiniera, a kiedy zakuli go w kajdany i zabezpieczyli scenę, któryś z nich w końcu spojrzał w stronę busa. Busa, dzięki któremu tak naprawdę udało im się go złapać.
Co jest, kurwa?! — krzyknął jeden z nich, rozkładając ręce i z pomarszczonym czołem ruszył w ich kierunku.

ernie andrews
kasik
oj tam, wszystko lubię 
27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Gnał przez pole, jakby jutra miało nie być i jakby od tego zależało jego życie. I trochę zależało, bo nie dość, że gość z SUVa nie zamierzał się zatrzymać, pędząc przed siebie na łeb na szyję, to w pewnym momencie zaczął niespodziewanie hamować, przez co wpadł w jakieś dziwne półobroty i zaczął kręcić się jak gówno w przeręblu, aż finalnie wpadł w siano.
HAMUJ, ERNIE!
Ernie jedyne, co zrobił, to wydał z siebie przeraźliwy pisk, niczym mała dziewczynka, po czym z impetem wcisnął pedał tak mocno, że aż coś przeskoczyło mu w stopie. Bus marki bus należący do Andrews Express wyhamował w ostatnim momencie, ledwo unikając wjechania osobówce w dupę
O matusiu — wymamrotał, jednocześnie strzepując sobie z uda dłoń Mio, jakby to był jakiś paproch, a następnie odpiął pas. Już miał wysiąść z samochodu, ale dostrzegłszy idących w ich kierunku policjantów, z których jeden wycelował do nich bronią, automatycznie uniósł obie ręce do góry w geście poddania.
Wyłazić! — nakazał i oboje posłusznie wyskoczyli na zewnątrz. — Czy któreś z was może mi z łaski swojej powiedzieć, co tutaj się odpierdala?
Andrews i Richardson wymienili krótkie spojrzenia.
Chyba właśnie pomogliśmy wam złapać tego gagatka — wskazał głową na uciekiniera, którego inny policjant pchnął na maskę w ramach obezwładnienia i zakuł go w srebrne bransolety.
Czyli to wy łączyliście się z nami przez radio?
Ernie podrapał się po karku.
No my — przytaknął. — A właściwie to ona, ja tylko prowadziłem — tłumaczył, wymierzając w rudowłosej oskarżycielsko palcem. Kapuś, kapuś, inaczej sześćdziesiątka.
Ale macie świadomość, że używanie urządzenia w prywatnych celach jest kategorycznie zabronione? — dopytał funkcjonariusz, przyglądając się im spode łba.
Dziękuję! — Ernie wyrzucił ręce w powietrze, bo właśnie ktoś mu przyznał rację. — To samo starałem się jej powiedzieć, panie władzo!
Byliśmy przekonani, że odpowiedział nam jakiś inny patrol z tych okolic — mężczyzna pokręcił głową. — Niemniej pomogliście nam schwytać groźnego przestępcę, który jest zamieszany w handel narkotykami, kradzieże i złamanie ponad pięćdziesięciu przepisów drogowych — wyjaśnił i Ernie w sumie nie wiedział, czy to tak w ramach wdzięczności, czy za chwilę także zostaną potraktowani bransoletkami.

Mio Richardson
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

Wiedziała już o Erniem wiele rzeczy. Miała na jego temat wyrobione zdanie i myślała o nim wiele, ale na pewno nie to, że był KAPUSIEM. A kurwa był i to niemałym. Oczy Mio rozszerzyły się do rozmiaru pięciozłotówek, po czym zamrugała kilkakrotnie.
No co za mały gnojek. To ona była tutaj gotowa snuć niestworzone historie, byleby tylko wyszli z tego cali i nikt nie zakuł ich w kajdany, a on tak po prostu wrzucił ją pod pociąg? No kurwa po kim jak po kim, ale po nim się tego nie spodziewała.
Spojrzała na policjanta, który ewidentnie czekał na jakieś głębsze wyjaśnienia.
No co? — wzruszyła ramionami. — NIe wiem, jak to się stało, że udało nam się połączyć z wami. Przecież to chyba nie nasza wina, że mieliście otwartą częstotliwość, prawda? — spytała przezornie, przyglądając mu się uważnie. Nawet skrzyżowała dłonie na klace piersiowej, żeby wyglądać na o wiele bardziej pewną siebie i chyba zdawało się to zadziałać na funkcjonariusza, który zamyślił się na moment, a potem kiwnął głową.
To prawda — przyznał jej rację. — Chociaż to nie zmienia faktu, że to co zrobiliście było skrajnie nieodpowiedzialne i powinienem was wziąć na dołem i wcisnąć taką grzywnę, że przez kilka lat byście się nie wypłacili. Co wam przyszło do głowy, żeby ścigać uzbrojonego przestępcę?!
Ale nic się nie stało. A przestępca został złapany — trochę powtórzyła słowa Erniego ale widać zdawało się to działać na funkcjonariusza, który pokiwał głową, ponownie przyznał im rację i finalnie kazał im po prostu się zmywać, informując, że następna taka akcja już nie skończy się upomnieniem, a wycieczką na komisariat i to mało przyjemną.
Mio oczywiście skinęła głową, podziękowała za tak ugodowe traktowanie, a kiedy policjant odszedł do swojego oddziału, zajmując się przeglądaniem zawartości samochodu, ruda odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę auta, przy okazji trącając Erniego ramieniem. Intencjonalnie.
Kapuś — rzuciła pod nosem z wielką pogardą i nie odwracając się ani ma moment poszła przed siebie. Przykucnęła kilka kroków za autem i wyjęła z kieszeni paczkę papierosów. Odpaliła jednego, zaciągając się przyjemnym dymem i zamyśliła na moment, spoglądając na ciągnący się bez końca horyzont z zachodzącym w tle słońcem.
Może i nie jeden miałby to w dupie, ale Richersdon wkurwiła się na lalusia. Jeśli nienawidziła w życiu jednej cechy u innych ludzi to był to właśnie bark lojalności. Przecież byli w tym razem. Może i krzyczała mu do ucha, ale przecież to on kręcił kierownicą, a mącił przy tym psie jakby to najchętniej chciał wysłać Mio do kicia kosztem własnego spokoju.
Możesz mnie podrzucić na jakiś pierwszy lepszy przystanek — odezwała się, słysząc kroki z tyłu. — Jakoś sobie dojadę na chatę.

ernie andrews
kasik
oj tam, wszystko lubię 
27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Nie podejrzewał, że tak pięknie z tego wybrną. Właściwie był święcie przekonany, że za moment wylądują na dołku, ale funkcjonariusze policji nie mogli im tego zrobić po tym, jak pomogli schwytać nieobliczalnego przestępcę. W sumie to Ernie przez chwilę uważał, że należała im się jakaś nagroda za taką może i brawurową, ale skuteczną akcję.
Uprzejmie skinął głową, wysłuchując grzecznie całego pouczenia, a kiedy policjanci oddalili się do radiowozu, odwrócił się, żeby zbić z Mio piątkę. Ale jej już nie było.
Hę? — rozejrzał się dookoła, dostrzegając w oddali rudą czuprynę, która właśnie zniknęła za busem z logiem Andrews Express. — Co jest... — ściągnął brwi, po czym ruszył w kierunku swojego samochodu.
Nie był najbystrzejszy na świecie, więc nie miał pojęcia, o co mogło jej chodzić. Przecież wziął udział w pościgu, tak jak tego chciała. I nawet zdołali zapędzić bandziora w kozi róg, chociaż tego akurat się nie spodziewał. Zaszedł ją z drugiej strony busa i oparł się ramieniem o bok auta.
Co? — zapytał, kompletnie zbity z tropu. — Nie no, przecież mamy jechać po maszynę do szycia do Brampton — przypomniał jej, bo chyba zapomniała od nadmiaru wrażenie. — O co ci chodzi? — dopytał i przykucnął obok, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów. — Nie chcesz już tej maszyny, czy jak? — zachodził w głowę. Dlaczego laski były takie skomplikowane? Dlaczego nie potrafiły powiedzieć wprost, co się działo. A potem on musiał się domyślać i snuć jakieś niestworzone historie. Może była zmęczona? Albo jednak odwidział jej się zakup tej cholernej maszyny?
Mio, no weź — szturchnął jej buta swoim adidasem. — Ja wiem, że ten bus ledwo zipie i trochę w nim śmierdzi, ale jak tyle dzisiaj przeszedł, to na pewno zdoła jeszcze dojechać do Brampton i z powrotem. Serio, na luzie! — uśmiechnął się do niej szeroko, bo akurat w to nie wątpił. Ta maszyna jeszcze nigdy go nie zawiodła, więc Richardson nie musiała się obawiać, że staną gdzieś w środku pola. Chociaż teraz, o ironio, stali w środku pola. — No dawaj, zapalimy sobie i ruszamy dalej — dodał zachęcająco, zaciągając się szlugiem.
Zrobiło się trochę późno, ale na pewno zdążą w umówione miejsce na czas i rudowłosa stanie się szczęśliwą posiadaczką maszyny do szycia.

Mio Richardson
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

Końcówka papierosa żarzyła się na czerwono, sycząc charakterystycznie, podczas gdy Mio zaciągała się znajomym dymem. Spoglądała gdzieś za horyzont, łapiąc tą jedną z niewielu nostalgicznych chwil, kiedy człowiek przypominał sobie randomowe wspomnienia z życia, jakby działy się wczoraj. Pamiętała dokładnie jak kiedyś podczas jednego ze swoich pierwszych przekazań w Chicago zjawiła się policja, a przełożony Mio, który był głównym inicjatorem kompletnie ją wrobił. Zwalił na nią całą winę i Richardson miała naprawdę niemałe kłopoty, nie wspominając już o tym jak spędziła tydzień na dołku, bo nie było nikogo, kto by pomógł jej wyjść.
Może dlatego właśnie tak się striggerowała zachowaniem Erniego. A może też było to spowodowane nagłym spadkiem adrenaliny, która jeszcze chwile temu szalała w jej żyłach niczym najlepszy narkotyk. Coś jak nagły spadek cukru, tylko że całe ciało opadało z sił wliczając w to głowę.
Andrews stał za nią już od jakiegoś czasu, wiadomo, kompletnie nie rozumiejąc jej nagłej ciszy. No tak, mogło być w tym coś dziwnego, biorąc pod uwagę, że normalnie trudno było jej się zamknąć na ułamek sekundy. Ponownie zaciągnęła się szlugiem.
O nic mi nie chodzi — machnęła ręką, wydmuchując dym. Jakoś nie miała siły nawet próbować wytłumaczyć Erniemu, co ją ugodziło, bo w młody jeszcze był i do tego facet, wiec istniało duże prawdopodobieństwo, że i tak by nie zrozumiał. — Jest git — dodała, po czym ściągnęła ostatni buszek i zgasiła peta w trawie, upewniając się, że nic się nie podpali. Wyprostowała kolana i podeszła do Erniego.
Ale żeby była jasność — zaczęła, zadzierając głowę i przyglądając mu się uważnie. — Bycia kapusiem nie szanuje. Skoro działamy jak drużyna, to do końca, a nie dopóki nie zrobi się niewygodnie — pewnie pomyśli, że wyolbrzymiała. W końcu już i tak miał ją za wariatkę, która miała nierówno pod sufitem. Ale lojalność była dla niej bardzo ważna. Chciała otaczać się ludźmi z którymi można było konie kraść, a nie takimi, którzy wpierdolą ją pod pociąg przy pierwszej lepszej okazji. A z jakiegoś powodu była przekonana, że nie był to ostatni raz kiedy ona i Ernie doświadczali wspólnie jakiejś przygody.
W takim razie jedźmy już — pogoniła go, okrążając busa i siadając na miejscu pasażera. Oczywiście od razu zapinając pasy. — Jak chcemy zdążyć przed końcem dnia, trzeba się zbierać — wyciągnęła telefon i odpaliła mapę. Przez ten cały pościg nie miała pojęcia gdzie byli i jak daleko tak naprawdę mieli do miejsca docelowego. — Pokazuje jeszcze pół godziny drogi. Tu mówi, że jak pojedziemy w tamtą stronę, to za kilometr będzie droga asfaltowa.

ernie andrews
kasik
oj tam, wszystko lubię 
27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Nawet kiedy Mio powiedziała mu prosto w twarz, co ją gryzło, Ernie dalej niczego nie rozumiał. Gapił się na nią z wysoko uniesionymi brwiami, popalając papierosa z głupim, nerwowym uśmieszkiem na twarzy.
Ale że ja niby jestem kapusiem? — zdziwił się szczerze. Ba, nawet nieco się oburzył, że ośmieliła się nadać mu taki bezczelny przydomek! — No chyba sobie żartujesz! Przecież nic takiego nie zrobiłem! Powiedziałem tylko prawdę, bo to ty grzebałaś przy radiu, nie ja. No co, miałem kłamać policjantom w żywe oczy? — rozłożył bezradnie ręce i pokręcił z niedowierzaniem głową.
Mogła wyzywać go od najgorszych, nawet nazywać głupim, ale żeby porównywać go do konfidentów? No nie, na to się nie godził. Jednak po chwili dotarło do niego, że może faktycznie nie zachował się w porządku. Może przesadził i nie powinien pakować Richardson na minę. Dopalił peta, cisnął niedopałkiem o ziemię i przydeptał go czubkiem buta.
No dobra — westchnął ciężko. — Przepraszam, okej? — spojrzał jej prosto w oczy, a w jego głosie dało się wyczuć faktyczną skruchę. — Przepraszam, że zachowałem się jak skończony frajer i cię podpierdoliłem. Nie pomyślałem, że to tak zabrzmiało i wyglądało — dodał, przyznając się do winy. I nie dlatego, że tak wypadało i robił to dla świętego spokoju, byle Mio nie była już taka naburmuszona. Mówił to od serca. Zresztą, czy te oczy mogły kłamać? No chyba nie.
Wyciągnął rękę i poklepał rudowłosą niezdarnie po ramieniu w przepraszającym geście.
W takim razie ruszajmy — zgodził się i nawet obszedł samochód, żeby otworzyć jej drzwi. Taki był z niego dżentelmen. Sam zajął miejsce kierowcy i odpalił silnik. Cofnął, żeby wyjechać z tego zasranego pola i po chwili byli już na głównej drodze prowadzonej do Brampton.
Może nawet nie zdejmę tej zawieszki, jeśli miałoby ci to poprawić humor — wskazał głową na zapach w kształcie męskiego przyrodzenia. Było to duże poświęcenie, ale jakoś dziwnie się czuł, że sprawił Richardson przykrość.
W ciągu niecałych dwóch godzin dojechali w miejsce, skąd Mio mogła odebrać wymarzoną maszynę do szycia, a w drodze powrotnej wstąpili nawet do dinera na zajebiste burgery. Do Toronto zajechali pod wieczór i Ernie podrzucił rudowłosą pod second hand, bo ta uparła się, że musi jeszcze wypróbować swój nowy zakup.
koniec
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
ODPOWIEDZ

Wróć do „⋆ Po Kanadzie”