29 y/o, 169 cm
śledcza at toronto police service
Awatar użytkownika
lepiej strzela niż gotuje.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Kiedy tak wyjebała Helenie z paczki ciastków, trochę się skrzywiła, bo wcale nie chciała robić jej krzywdy. No bo właśnie tak Pilar zalała się na tym hakowaniu i cyferkach, że nawet nie zauważyła, że Peregrine jest w pełni pochłonięta ratowaniem walczeniem z zabezpieczeniami szpitala, który podobno zaczął walczyć w odwecie?
Nic kurwa nie rozumiała z tego, co do niej mówiła, ale z chrupkami w ustach przysiadła się na krzesło i z duszą na ramieniu obserwowała jak Helena w kompletnym amoku wystkukuje na klawiaturze tylko sobie znane rzeczy. Klikała tak szybko, że Pilar aż zrobiły się mroczki od samego patrzenia. Wyglądało to conajmniej imponująco. Nic dziwnego, że miała takie zwinne palce.
Pilar siedziała cicho. Nie chciała jej przeszkadzać, a każdą uwagę przyjmowała po prostu delikatnym skinieniem głowy. Nawet ostrożnie wyciągnęła spod stóp Heleny te ciastka, którymi wcześniej oberwała i przeciągnęła je na własne uda, żeby w ciszy (na tyle na ile dało się w ciszy) otworzyć ciastka. Uchyliła opakowanie, tak gdyby jednak dziewczyna zmieniła zdanie i chciała się poczęstować. Dopiero, gdy Peregrine opadła na fotel, Pilar nachyliła się w jej kierunku.
Czyli jednak dupa? — dopytała, bo z tego wszystkiego, co zrozumiała, to że nie było opcji, żeby przebić się przez zabezpieczenia szpitala. Niby liczyła się z takim obrotem spraw, a jednak jej ramiona lekko opadły w zawodzie. Skarciła się też w głowie za głupotę i naiwność, że przez moment faktycznie uwierzyła, że będą w stanie ogarnąć jakąś fatyczną poszlakę.
Na uwagę o odwdzięczeniu się, Stewart spojrzała na nią z ukosa.
Nic się nie martw, Peregrine — upiła łyk piwa. — Mam już całą listę rzeczy i sposobów, w jakie mogę ci się odwdzięczyć za to, co robisz — przyjrzała jej się uważniej. Helena oddychała cieżko, jakby to energiczne klikanie faktycznie przetarło ją emocjonalnie. — Nawet jedno mogłabym już zapraktykować — ostawiła butelkę na blat. Oczywiscie ostrożnie, żeby przypadkiem nic się z niej nie wylało i ponownie wstała z krzesła, tylko tym razem stanęła tuż za Heleną i nachyliła się nad jej fotelem, umieszczając szczupłe dłonie na jej ramionach. — Tak na rozluźnienie — wyjaśniła i nim dziewczyna cokolwiek odpowiedziała, Pilar wprawiła dłonie w ruch, naciskając a odpowiednie mięśnie przy karku Peregrine, dając jej solidny masaż. A masaże to akurat Pilar robiła zajebiste. Kiedyś przez pół roku złapała fiksację na punkcie fizjoterapii i zrobiła nawet kilka kursów. Pewnie dlatego od razu poczuła, jak bardzo pospinana była Helena. Docisnęła mocniej kciukiem do jej kręgosłupa i przejechała palcem wzdłuż kości.
Plany szpitala? — odezwała się znad jej głowy. A kiedy w końcu doszło do niej, co to znaczyło, na moment wstrzymała wszelkie czynności i nachyliła się zaraz obok twarzy Heleny. — Czysto teoretycznie; czy byłabyś się w stanie połączyć bezpośrednio ze szpitala? — złapała jej spojrzenie i chyba nikt już nie musiał więcej tłumaczyć, co Stewart miała przez to na myśli.

helena peregrine
32 y/o, 165 cm
hakerka i informatyczka dla Toronto Police Service
Awatar użytkownika
My life was a storm since I was born
How could I fear any hurricane?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkijakikolwiek
postać
autor

Jej serce waliło ciągle w piersi po zmaganiach z zabezpieczeniami. Dawno nie była tak blisko zostania przyłapaną na nielegalnych działaniach, ale w sumie dawno też nie była tak głupia, żeby próbować włamać się do takiej instytucji jak szpital, która przechowuje delikatne i warte duże pieniądze dane. Oczywiście, że mieli zabezpieczenia, ale jakoś ją to wyjątkowo ubodło. Nie lubiła, kiedy coś jej się wychodziło, a już szczególnie, jeśli chodziło o hakowanie. Dlatego siedzi z niezadowoloną miną, oddychając ciężko, bo adrenalina zdołała zrobić swoje.
Na razie dupa — mówi, a w jej głosie jest ślad jakiejś zaciekłości, która nie pozwala dać za wygraną. Zwłaszcza, gdy patrzy na wyraźnie zawiedzioną Pilar – widzi to, nawet jeśli kobieta próbuje trzymać rezon. — Na razie — podkreśla, bo nie poddaje się łatwo. I to nie tylko w kwestiach dotyczących atrakcyjnych policjantek, to już była trochę osobista kwestia. Kwestia honoru.

Helena zagryza mocno zęby, a potem podnosi zainteresowany wzrok na śledczą, gdy ta wspomina o sporządzonej już całej liście sposobów na odwzdzięczenie się. Jej brwi znikają pod grzywką, gdy unosi je z ciekawością.
Ach tak? I co na przykład jest na tej liście? — pyta. Humor trochę jej wraca, ale i tak zeruje piwo ze swojej butelki. A potem ponownie patrzy pytająco na Stewart. Nie ma pojęcia, co planuje śledcza, ale sporo rzeczy przychodzi Helenie do głowy i nie wszystkie są przyzwoite. Śledzi ją spojrzeniem, dopóki ta nie znika za jej plecami. Peregrine odstawia swoją pustą butelkę na blat i wierci się trochę z niepewności, zanim nie czuje jej dłoni na swoich ramionach.
A gdy Stewart naciska na jej pozaciskane mięśnie, z jej ust wydobywa się niekontrolowany jęk, który próbuje stłumić, zamykając usta. Nie pamięta, kiedy ostatnio rozbijała sploty mięśni, a kark zdecydowanie był jedną z najbardziej newralgicznych sfer, jeśli o to chodziło. Zbierała tam stres z całego życia, co Pilar mogła wyczuć pod palcami w postaci mięśni tak zbitych, że pewnie ciężko było odróżnić je od kości. — O kur... — próbuje powiedzieć, sapiąc raptownie i automatycznie prostując się pod dotykiem podążającym w dół kręgosłupa. — wa — dokańcza, gdy nacisk znika.

Myśl o szpitalu pomaga jej trzymać w ryzach reakcje na bolesne rozbijanie mięśni. Helena nie potrzebuje wiele czasu na zastanowienie się, czy byłaby w stanie, bo oczywiście, że byłaby. Pewnie też nie byłby to byle spacerek, ale na pewno byłoby łatwiej sforsować sieć wewnętrzną, zwłaszcza z komputera, na którym ktoś byłby zalogowany. — Chcesz włamać się do szpitala, Pilar? — pyta. — W sensie fizycznie? — dodaje, bo w końcu cała akcja polegała właśnie na włamywaniu się do ich systemu. Niby sprawa była oczywista, wymalowana na twarzy śledczej, ale potrzebuje się upewnić. Może Helena po prostu próbuje dać sobie jeszcze chwilę na zastanowienie się nad tym, czy jest gotowa na opuszczenie swojego bezpiecznego, ciepłego laboratorium i przeniesienie działań w teren. Wyciąga rękę po ciastko. I przypomina jej się, co powiedziała Stewart o odwiedzeniu trzech sklepów. — Byłabym — mówi w końcu.

Pilar Stewart
echo
AI, brak inicjatywy, wątki nierozwijające postaci
29 y/o, 169 cm
śledcza at toronto police service
Awatar użytkownika
lepiej strzela niż gotuje.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Jej palce pracowały na pełnej intensywności, kiedy dawała Helenie masaż karku, którego chyba ta bardzo potrzebowała. Stewart sama po sobie wiedziała, jak bardzo siedzenie przy kompie spinało ciało i okolice szyi, a co dopiero miała powiedzieć Peregrine, której praca przez większość czasu ograniczała się do siedzenia z komputerem. Dlatego Pilar chciała dać jej chociaż odrobinę relaksu i przydać się na cokolwiek. Bo przecież Helena robiła to dla niej, te całe poszukiwania po godzinach. I za to Pilar była jej bardzo wdzięczna. Nawet jeśli już na starcie coś się wyjebało i zdawało się, że to całe śledztwo pójdzie jeszcze trudniej niż zakładała.
Gdy tylko Peregrine oznajmiła, że będzie w stanie połączyć się z system bezpośrednio ze szpitala, Pilar odsunęła się od jej pleców i przeszła na bok, by już po chwili złapać za oparcia obrotowego krzesła i bezczelnie odwrócić Helenę przodem do siebie. Zawisła nad nią, ze spojrzeniem wbitym w wielkie, piwne oczy.
Chcę — rzuciła krótko, a na jej twarzy wymalował się cwany uśmiech. — Chcę włamać się do szpitala, Heleno — w jej głosie było słychać zdecydowanie za dużo ekscytacji niż wymagała sytuacja, jednak Pilar nie mogła nic poradzić na to, że była uzależniona od adrenaliny. Czasami miała wrażenie, że jej ciało szukało jej na oślep, kompletnie nieświadomie, gdy tylko nie dostało nowej dawki energii przez kilka godzin. — W sensie fizycznie — powtórzyła jej słowa, przyglądając się jej uważnie. Czy Helena była gotowa na taką przygodę? Może i nie znała ją aż tak, jednak wiedziała o niej sporo i na pewno nie można było jej nazwać nudziarą. Ani tchórzem.
To co powiesz, Peregrine.. Ty, ja i chłodne mury szpitala? — oczy aż się jej świeciły. Trochę na wizję ciekawego wieczoru ale przede wszystkim z powodu tej durnej nadziei, która tliła się gdzieś tam w jej sercu, że kiedyś, jednego dnia, faktycznie uda jej się znaleźć jakieś poszlaki i stanie twarzą w twarz z matką, by zadać jej to jedno ważne pytanie. I żeby zamknąć w końcu ten rozdział w jej życiu, który był jak zainfekowana rana, która nie mogła się zagoić.
Powiedz mi tylko do czego mnie dokładnie potrzebujesz — zajrzała jej w oczy, przysuwając się jeszcze bliżej. Bo serio, Pilar była gotowa zrobić wszystko, byleby wyjsć teraz z tego domu i pojechać do szpitala. Ale tego wieczoru do Helena miała władzę.

helena peregrine
32 y/o, 165 cm
hakerka i informatyczka dla Toronto Police Service
Awatar użytkownika
My life was a storm since I was born
How could I fear any hurricane?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkijakikolwiek
postać
autor

Helena wciąż stęka i przeklina pod naciskiem palców Pilar, a jednak gdy ta odsuwa się nagle, mruczy cicho z lekkim niezadowoleniem. A i tak gdy porusza głową, już czuje różnicę, nawet po tym krótkim masażu. Zastanawia się przez moment, skąd Pilar umie takie rzeczy, ale gdy ta obraca nagle jej krzesło, Peregrine zapomina zupełnie o tej zagwozdce, bo twarz śledczej znajduje się bardzo blisko niej, jej ciemne oczy patrzą na nią intensywnie.
Powinna stwierdzić, że to bardzo głupi i nieodpowiedzialny pomysł; zostanie złapanym na kradzieży danych ze szpitala mogło nieźle namieszać w życiorysach ich obu, a jednak co innego robić to z zacisza własnego pokoju, na pewnym sprzęcie, co innego urządzać oddolną misję wrogiego przejęcia systemu. A jednak Helena na poważnie to rozważa, zwłaszcza gdy widzi ten cwany uśmiech, który sprawia, że nagle opcja włamania wydaje się trochę zabawna i niezwykle ekscytująca.
Zamiast odpowiedzieć od razu, Peregrine śmieje się gardłowo – może oczekuje po części, że Stewart zaraz też się roześmieje i powie, że tak naprawdę to żartowała i powinny przynieść po jednym piwie i obmyślić nowy plan działania. Ale tak się nie dzieje, Helena kręci głową w niedowierzaniu – bo już wie, że się zgodzi, jak mogłaby nie?
Jej śmiech zmienia się w głębokie westchnienie, a potem w końcu mówi: — Stoi, Stewart. Ja pierdolę — i znów śmiech. — Nie wierzę w to, ale tak, włamię się z robą do szpitala — powtarza bardzo oficjalnym tonem, a potem odwraca się z całym krzesłem w stronę szuflady, w której grzebie przez chwilę, zanim wyciąga z niej mały, przenośny dysk twardy, na którym ma wgrane odpowiednie programy i odpowiednią moc obliczeniową. — Potrzebuję tego — podnosi dysk i kładzie go na biurku — dobrej dywersji i tak z... piętnaście? Niech będzie dwadzieścia minut sam na sam z komputerem zalogowanym do systemu wewnętrznego. Mają porządne hasła, nie jakieś admin1, więc najpierw musimy skłonić kogoś, żeby użył swojego loginu, a potem opuścił pomieszczenie — mówi, pocierając się w namyśle po brodzie. A potem wstaje, bo lepiej jej się myśli, kiedy przemierza pokój w tę i we w tę. Bierze garść czipsów z paczki. — Jakieś pomysły, jak to zrobić?

Pilar Stewart
echo
AI, brak inicjatywy, wątki nierozwijające postaci
29 y/o, 169 cm
śledcza at toronto police service
Awatar użytkownika
lepiej strzela niż gotuje.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Z początku trochę nie sądziła, że Helena się na to zgodzi. Bo przecież włamanie się do szpitala to jedno, ale kradzież danych to już zupełnie inna rozmowa. Mogły mieć przez to ogromne problemy, a fakt, że same pracowały dla policji jeszcze wszystko pogarszał. Pilar jednak była wystarczająco zdesperowana, by podjąć się tej misji tak długo, jak tylko miała Peregrine po swojej stronie.
Jesteś pewna? — dopytała jeszcze, tak dla pewności, żeby potem nie mieć wyrzutów sumienia, że do czegokolwiek ją zmusiła. Helena była wyjątkowo mądrą kobietą i z pewnością zdawała sobie sprawę ze wszystkich możliwych scenariuszy co mogło pójść nie tak oraz ich skutków. Dlatego kiedy pewnie skinęła głową, oczy Pilar w sekundę rozświetliły się w ten charakterystyczny sposób, gdy adrenalina zalewała jej ciało.
Wspaniale — odsunęła się w końcu od krzesła Peregrine i przysiadła na tym własnym, które nagle zrobiło się jakieś takie… niewygodne. Albo to ona po prostu nie umiała już wysiedzieć. Upiła piwo z butelki, a raczej marną resztkę, która została w środku, po czym wcisnęła trochę czipsów do ust, podczas gdy Helena wyciągnęła przed nią dysk.
Dwadzieścia minut? — aż dwa czipsy wypadły jej z ust i spadły prosto na kolana. Pilar zamrugała, wbijając w nią zaskoczone spojrzenie. — Szpiedzy w filmach robią to w trzydzieści sekund — skwitowała, chociaż dobrze zdawała sobie sprawę, że w życiu wcale nie działało to tak kolorowo jak w telewizorze. Zresztą zawsze gdy oglądała jakieś policyjne pościgi i śledztwa sama potrafiła drzeć się do ekranu, że to wcale nie tak! Mogła się więc domyśli, że i zgrywanie danych nie będzie łatwym spacerkiem przez park.
Dobra, to faktycznie trzeba to jakoś przemyśleć solidnie — dogryzła do końca i oczywiście zjadła też te dwa, które spadły jej na nogi, tak żeby nie śmiecić i zamyśliła się na moment, zachować w głowę, co takiego mogłyby zrobić, że odwrócić uwagę personelu aż na dwadzieścia minut. — Pierwsze pytanie: wiemy ile ich tam siedzi na recepcji? Biorąc pod uwagę, że jest już po północy raczej powinna to być tylko jedna pielęgniarka, nie? Jesteśmy to w stanie jakoś potwierdzić? Bo jeśli jedna, to zdecydowanie będzie prościej i mogłabym po prostu.. nie wiem, poudawać, że coś mnie boli. Powić się na podłodze i zaciągnąć ją gdzieś do drugiego pomieszczenia. Bo rozumiem, że to trzeba się połączyć z tym komputerem w recepcji? Czy możemy poszukać jakieś alternatywy w postaci serwerowni czy coś? — rzuciła jej zaciekawione spojrzenie. Była to akcja z typu tych, w których potrzebna była wymiana pomysłów, żeby finalnie dość do takiego, który będzie najbardziej odpowiedni.

helena peregrine
32 y/o, 165 cm
hakerka i informatyczka dla Toronto Police Service
Awatar użytkownika
My life was a storm since I was born
How could I fear any hurricane?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkijakikolwiek
postać
autor

Sama nie wierzy w to, że kiwa głową, gdy Pilar upewnia się, czy jest świadoma podejmowanej decyzji. Nie wierzy, zwłaszcza że jak dotąd wypiła tylko jedno piwo i chociaż jeszcze głupsze od włamywania się do szpitala jest włamywanie się do szpitala po pijaku, Peregrine sięga po drugą butelkę, którą otwiera. W końcu należy odpowiednio stymulować kreatywność, potrzebną do obmyślenia dobrego planu działania.
Zanim jeszcze przełyka pierwszy łyk mocno zgazowanego piwa, unosi do góry palec, już zaznaczając, że ma coś ważnego do powiedzenia. — Tylko nie myśl, że masaż wystarczy jako wynagrodzenie — stwierdza. Co prawda być może dla Pilar naraziłaby tyłek za niewiele więcej, bo najwyraźniej miała słabość do historii o odnajdywaniu dawno zaginionych rodziców, ale koniec końców ryzykowała wiele. W zasadzie wszystko, co zdążyła zbudować odkąd wróciła do domu.
Właśnie dlatego ich plan musi być dopracowany do perfekcji. Upija jeszcze dwa łyki browara.

Posyła Stewart spojrzenie spod przymrużonych powiek, gdy ta przywołuje filmowych szpiegów. — No wiesz, możliwe, że zajmie też pięć minut, ale lepiej przygotowywać się na najgorsze — mówi. Przez chwilę ma ochotę zacząć tłumaczyć, że w przypadku, gdyby jej dokumentacja medyczna nigdy nie została zdigitalizowana, jej program musiałby przeszperać pliki w całym serwerze, co potencjalnie może trwać nawet dłużej, niż te dwadzieścia minut. Ostatecznie nie chce jednak przywoływać najgorszego scenariusza.
Wsłuchuje się w plan Pilar, pocierając usta w zastanowieniu. — Chyba nawet udało mi się ściągnąć grafik, więc tak — przypomina sobie; był to jeden z plików, które uznała za nieinteresujące, bo przeglądając je nie podejrzewała jeszcze, że będą planować grubszą akcję. — Ale co jeśli recepcja kogoś po prostu wezwie? Nie wiem, czy ufałabym, że przejmą się tobą na tyle, żeby zostawić biurko na całe dwadzieścia minut. — Helena drapie się po głowie. — Ale to nie musi być recepcja. Może być każdy gabinet. Serwerownia byłaby super, ale jeśli ktoś tam będzie, to nie ma za dużych szans go wyciągnąć. A jeśli nie siedzi, to na bank ma najtrudniejsze hasło w całym szpitalu. – Praktycznie słychać, jak trybiki w głowie Peregrine przekręcają się ze zgrzytem. — Chyba że... ty zaczniesz się wić, typiara z recepcji pewnie wezwie kogoś na pomoc, a ja spróbuję wbić do gabinetu, z którego nadciągnie pomoc? — rzuca luźno, rozkładając ręce. Nie jest pewna, czy ten pomysł ma rację bytu. Co jeśli pomoc przybiegnie z socjalnego albo innego miejsca, w którym wciąż będzie sporo innych lekarzy?

Pilar Stewart
echo
AI, brak inicjatywy, wątki nierozwijające postaci
29 y/o, 169 cm
śledcza at toronto police service
Awatar użytkownika
lepiej strzela niż gotuje.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Ale, że co, że za mało? — uśmiecha się delikatnie i zaraz potem przewraca oczami. Dobrze widzi to spojrzenie Heleny. Widziała je przecież już wcześniej, kiedy piły razem w jej mieszkaniu kilka miesięcy temu. Zna sposób, w jaki unosi w górę kąciki ust, a słowami lawiruje gdzieś pomiędzy podtekstem a żartem. I Pilar wcale nie ma zamiaru być dłużna. — A co jeszcze byś chciała, Peregrine, co? Co mogę dla ciebie zrobić? — leniwie nachyla się w jej kierunku, wbijając ciemne spojrzenie w piwne oczy Heleny. Czasami naprawdę chciałaby wiedzieć, o czym myśli i co chodzi jej po głowie, gdy tak spogląda na Pilar. A może nic specjalnego? I właśnie z tą myślą opada na krzesło, łapiąc przy okazji szklaną butelkę z piwem, którą zeruje w przeciągu kilku łyków.
Ten cały plan z włamaniem do szpitala może pójść w dwie strony: wszystko pójdzie idealnie, a Helena bez problemu podepnie się pod serwery albo zostaną złapane i będą miały z tego powodu ogromne kłopoty. Tylko kiedy Pilar Stewart robiła coś zgodnie z prawem i bez potencjalnych konsekwencji swoich działań? Zawsze była spragniona wrażeń i chociaż doskonale zdawała sobie sprawę, że jej dziki charakter w końcu ją zgubi, nie miała zamiaru przestawać. Bo gdzie w tym wszystkim zabawa?
Masz rację — kiwa głową, zgadzając się z uwagami Heleny. Faktycznie nie wzięła pod uwagę, że mogą zadzwonić po wsparcie i recepcjonistka wcale nie musiała opuszczać swojego stanowiska. — Serwerownia w takim razie również odpada. Wydaje mi się, że nie ma co ryzykować tym, że ktoś tam będzie albo że nie będziesz się mogła przedrzeć przez zabezpieczenia. W sumie bardziej to drugie, bo na pierwsze znalazłoby sę kilka sposobów — uśmiecha się delikatnie, dając Peregrine jasno znać, że po jej głowie już snują się mało moralne plany, jak obalenie pracownika szpitala. Zdaje sobie sprawę, że ta opcja raczej odpada. Chociaż z drugiej strony gdyby go tak tylko ogłuszyć na kilka minut? Ponownie unosi spojrzenie na Helenę. — Dawno nikomu nie przywaliłam — wzrusza ramionami, jakby słowa, które właśnie powiedziała, były conajmniej normalne. Ale właśnie tak normalna była Pilar Stewart. Lubiła się bić. W końcu z jakiegoś powodu poszła do policji, a nie pracować na infolinię.
Muszę przyznać, że jednak twój pomysł brzmi o wiele bardziej sanitarne — kiwa głową i przy okazji wciska do ust kilka ostałych w opakowaniu chipsów. A potem ponownie tego wieczoru wbija spojrzenie w Helenę, jakby chciała się upewnić, że ten cały plan jej odpowiada. Sama nie wie, dlaczego tak bardzo zajmuje to jej głowę. Chociaż może wie? Może gdzieś głęboko ma świadomość, że robią to tylko i wyłącznie dla Pilar. Dla pozyskania jakiś marnych informacji, których może w bazie danych nawet nie być. Bo gdyby tak oszacować zyski i straty, to wynik wcale nie wydaje się równy. Odpycha jednak te dodatkowe myśli na bok i koncentruje się na tu i teraz.
A potem zrywa się do góry.
No dobra, to na co czekamy? — klaska w dłonie i zabiera się za zbieranie pustych butelek. Jedną wsadza pod pachę, kolejne dwie łapie między palce, a kciukiem porywa jeszcze pustą paczkę po chipsach. — Zbieramy się. Tylko to odniosę i zamówię nam taksówkę — oznajmiała i już kieruje się do kuchni. Trochę jakby była u siebie, ale przecież była u Peregrine już tyle razy, że co się dziwić?

helena peregrine
32 y/o, 165 cm
hakerka i informatyczka dla Toronto Police Service
Awatar użytkownika
My life was a storm since I was born
How could I fear any hurricane?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkijakikolwiek
postać
autor

Na pytanie Pilar odpowiada lekkim wzruszeniem ramion, jakby próbowała powiedzieć: oczywiście, że tak. Dla Heleny miała to być zwykła formalność, sprowadzenie sytuacji do zwykłej wymiany usługa-zapłata, ale Stewart najwyraźniej podchwytuje inny ton, przez co jedna z brwi informatyczki drga delikatnie do taktu z kącikiem ust. Słysząc ton śledczej, nie może się powstrzymać, by jej nie zawtórować. Niebezpieczny nawyk. — Zawsze możemy zostawić otwarty rachunek — mówi, przechylając lekko głowę. Niebezpieczny pomysł. — Teraz ty przyszłaś z potrzebą do mnie, a kiedy ja będę mieć jakąś potrzebę, przyjdę z nią do ciebie. Stoi? — pyta, a chociaż jej ton brzmi neutralnie, jakby dobijała każdego innego biznesu, w jej spojrzeniu igra coś niejednoznacznego. Trochę żart – a trochę coś bardziej frywolnego, chociaż Peregrine wciąż wydaje się, że to wszystko tylko teoria – że te drzwi są już zamknięte.

Pilar wiedziała dobrze, do kogo się zwrócić. W końcu fakt, że Peregrine skończyła pracując dla policji był niezłym żartem, biorąc pod uwagę jej prywatne opinie na temat prawa i bogatą historią przekraczania pewnych granic – na tyle zresztą skutecznie, że jak dotąd jest to jej słodką tajemnicą. Swój swego jednak pozna – w końcu nic dziwnego, że od początku tak dobrze się dogadywały.
Helena parska śmiechem, gdy Stewart już rwie się do bicia teoretycznego pracownika serwerowni. — Możemy sobie po wszystkim zrobić jakiś sparring, okej? Lepiej nikogo nie bijmy, bo to jednak może przywołać za dużo uwagi. Albo jak będziesz się wić i płakać, to możesz niechcący zajebać pielęgniarce, może wtedy wezwą do ciebie więcej osób? — rzuca Helena. Piwo robi swoje, skoro w planowaniu poświęca aż tak dużą uwagę na stworzenie przestrzeni dla Stewart na przywalenie komuś w ryj. Ale ma też bardziej pragmatyczne przemyślenia. — Oprócz tego, że nie do końca wiemy, kto i skąd zostanie wezwany, ale... — jej myśl znika w łyku piwa, chociaż widać, że Peregrine wciąż głęboko duma nad tą całą sprawą. Z jednej strony nie chce w planie pozostawiać choćby jednego niejasnego, słabego punktu, a z drugiej – i tak z pewnością będą zmuszone do improwizacji, bo nie wszystko potoczy się zgodnie z założeniami. Nie ma szans. I Helenę to przeraża – ale jednocześnie ekscytuje.

Już teraz? — pyta zaskoczona. — Dobra — podchwytuje natychmiast i odwraca się, by jeszcze przesłać sobie zdobyte wcześniej dokumenty i dane na telefon, by móc z nich korzystać podczas tej szalonej ekspedycji. A potem pozostaje już tylko upewnienie się, że wygląda zupełnie niepozornie w czapce z daszkiem i lekkim płaszczu, zabranie wszystkich potrzebnych sprzętów i podróż do szpitala.
koniec
Pilar Stewart
echo
AI, brak inicjatywy, wątki nierozwijające postaci
ODPOWIEDZ

Wróć do „#25”