-
Last Christmas
nieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkityp narracjityp narracjiczas narracji-postaćautor
Zaśmiał się w głowie, słysząc jej kolejne słowa. Drugie spotkanie. Nigdy do nich nie dochodziło. Nienawidził tego cierpkiego spojrzenia pełnego nadziei. Kobiety wymagały od niego zbyt wiele. Nie miał cierpliwości. Nigdy nie znalazł takiej, którą byłby w stanie porównać do nieba. Ono było piękne, całkowicie rozgwieżdżone. Dało się w nim znaleźć coś pięknego przy każdym spotkaniu. Za to po pierwszym podboju dziewczyny wydawały mu się po prostu mdłe.
— Kiedyś do niego dojdzie, prawda? — zagadnął lekko wymijająco. Drugich randek nie było. Za to kolejne niezręczne spotkania, przy których krzywo się uśmiechał już tak. Był z niego zadziwiający przypadek, od którego nie dało się uciec. Przypadek Ryan'a. Zawsze wybierał takie kobiety, z którymi miał niemalże stuprocentową pewność kolejnego spotkania — mówisz, jakby to było totalnie niemożliwe — prychnął lekko prowokującym tonem. Uniósł do góry jedną ze swoich brwi. Lubił takie zabawy. Spoglądać w oczy kobiet, które jeszcze nie zdawały sobie sprawy, że mu ulegną. Rosendale była przepiękna, ale czy miała w sobie na tyle samokontroli, by nie ulec tym brązowym tęczówką?
— Ja nie mam minusów — odparł, parskając krótko pod nosem. Nie ukrywał przed innymi bycia ego topem. Raczej miał to we krwi, razem z mlekiem matki. Gdyby miał się za każdym razem zastanawiać co dalej, prawdopodobnie zniknąłby, jak za odjęciem magicznej różdżki. Nie myślał o przeszłości, a wręcz był utwierdzony we własnej zajebistości — romantyzm jest przereklamowany. Chodzi o nastrój, tu go mamy całkowicie — uniósł jeden ze swoich kącików ust do góry, po czym kontynuował — myślisz, że jestem na tyle niewystarczający, by były we mnie bardziej zauroczone? — wolał mieć na sobie całą uwagę. To łechtało mu ego, niezależnie od tego, co się zadziało później. Wzrok kobiety, uczucie drżenia ciała pod wpływem opuszków jego palców. Tego potrzebował do szczęścia — poza tym ja wolę skupić się na Tobie, Flavia — podniósł się na moment, by włożyć jej niesforny kosmyk włosów za ucho, wbijając w nią spojrzenie. Widział, jak reagowała na jego słowa i to łechtało jej ego — zadbam oto Flavio. Jeszcze będziesz wspominała moje imię — a najlepiej dla niego to i całą noc. Odsunął od niej rękę, ponownie siadając na krześle. Lubił pokazywać takie małe gesty. Widział w nich coś głębszego, mimo że za tym spotkaniem nie stało nic poza dziwną atrakcyjnością.
— Może być — kiwnął głową na potwierdzenie własnych słów. Nieważne, co by mu zaproponowała i tak by się zgodził. Nie miało to dla niego większego znaczenia. Zdążyli wszystko zamówić, można było czekać na drinki oraz posiłek.
— To co więcej mogłabyś o sobie mi powiedzieć, Flavio? — spytał, kładąc brodę na dłoni — rozumiem, że piloci w okularach przeciwsłonecznych nie są twoim... ulubionym typem faceta — finalnie się roześmiał, kręcąc głową. Denerwował ją. Raczej trzymała go na dystans, ale odpowiadało mu to. Lubił gonić za króliczkiem.
-
merry crisisnieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkityp narracjityp narracjiczas narracji-postaćautor
— Same plusy i pozytywy? — zaśmiała się. Jedni określają to mianem wywalonego ego, jednak Flavia w gruncie rzeczy wolała takie zachowanie, niż niepewną nieśmiałość i brak odwagi do… czegokolwiek. Do działania, do podjęcia decyzji, do powiedzenia czasami o dwa słowa za dużo — to wszystko potrafiła docenić, bo nie mogłaby spotykać się z osobą pozbawioną jakiegokolwiek koloru. — Nastrój to zdecydowanie ważny czynnik — pokiwała głową. Małe gesty to drugie, ale czy mogłaby tu na nie narzekać? Zachowywał się jak dżentelmen i raczej nie miała mu nic do zarzucenia. Sama randka była przyjemna, pokusiłaby się o stwierdzenie, że było romantycznie. — Myślę że z twoją pewnością siebie, dla ciebie nie istnieje słowo niewystarczający — odpowiedziała z rozbawieniem. Nawet gdyby nie znała go z opowieści, to już mogłaby dostrzec, że mężczyzna wręcz tym emanował. Panda, choć słodka, mogła być bronią ostateczną, aby uwieść kobiety — najwidoczniej on tego nie potrzebował. Już miała mu odpowiadać, ale postanowił chwilowo zamknąć jej usta przez niespodziewany gest, jakim było poprawienie jej niesfornego kosmyka włosów. O tym właśnie mówiła; o małych szczegółach, które przyczyniają się do całego romantyzmu. Flavia była w stanie stwierdzić, dlaczego kobiety mu tak ulegały, ponieważ czarował niemiłosiernie. Poniekąd burzył mur, który wokół siebie wzniosła i nawet nie mogła się ku temu sprzeciwić. — To dobrze, bo lubię czyjąś uwagę — powiedziała szczerze. Lubiła skupiać na siebie spojrzenie, zwłaszcza osób, które chciała, aby na nią patrzyły i często też odwdzięczała się tym samym. Na randce z pandami, zdecydowanie wygrałby walkę o jej uwagę. Coś przestawiło się jej w głowie i nie podobało się to jej. — Oby to wspomnienie było w samych superlatywach — zażartowała, choć biorąc pod uwagę, że sama nie robiła sobie nadziei na kolejne tego typu spotkanie, to pewnie nie będzie miała powiedzieć o nim czegoś złego. W porównaniu do innych kobiet, Rosendale nie ustawiała ich już pod ślubnym łukiem i nie wyobrażała sobie wspólnej przyszłości, tylko przez to, że odgarnął jej włosy z twarzy. Było to niespodziewane i dobre zagranie, aby nieco zyskać jej sympatię, ale nie w aż takim stopniu.
— Zależy, co na ten moment chcesz wiedzieć — zagadnęła, przechylając lekko głowę. — Ulubiony kolor, lęki, traumę z dzieciństwa? Ulubione zwierzę chyba mamy odhaczone, chociaż lubię też kapibary — odpowiedziała z lekkim uśmiechem. Dwa słodkie, ale nie do końca łagodne zwierzęta; pozory potrafią mylić. — Niekoniecznie, choć wysocy bruneci o niebieskich oczach to zdecydowanie mój typ. Choć brązowe też dają radę. W zasadzie, każde są w porządku i bez sensu jest je zakrywać okularami, gdy to niepotrzebne. — W pełnym słońcu trzeba było uważać na krzywienie się i potencjalne powstawanie zmarszczek. Poza tym, ceniła kontakt wzrokowy, zawsze go utrzymywała i nie lubiła, gdy ktoś ograniczał jej to bezpodstawnie. W końcu oczy nie potrafią kłamać, w nich można wszystko wyczytać. — Za to ja rozumiem, że gustujesz w stewardessach? — rzuciła, zastanawiając się, czy jakkolwiek go to speszy, czy jak będzie chciał się wywinąć od tej odpowiedzi.
Ryan Lee
-
Last Christmas
nieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkityp narracjityp narracjiczas narracji-postaćautor
Uniósł delikatnie kąciki ust, słysząc jej słowa. Na pewno dojdzie do kolejnego spotkania. Będzie ono pełne różnych niedopowiedzeń. Niekoniecznie wartych wypowiedzenia. Spojrzy na nią tym samym wzrokiem, który miał zamiar zrobić to tej nocy. Spokojnym, stonowanym zmierzyć ją i zapamiętać każdy najmniejszy, ukryty szczegół jej ciała.
— Zależy od tego wieczoru — i nocy, poranka, ale niekoniecznie bez śniadania. Była dla niego tajemnicą, którą chciał rozpracować. Poznać każdy najmniejszy szczegół jej fizyczności, by później go rozpamiętywać. Mógł udawać dupka, ale kobiece ciała miały w sobie pewien czar, który chciał poznać i zostawić w pamięci na dłużej niż to jedno spotkanie — to powinienem Tobie powiedzieć na pierwszym spotkaniu — zaśmiał się pod nosem na wzmiankę nigdy nie mów nigdy. Zgadzał się z nią, ale też znał samego siebie. Flavia musiałaby być wyjątkowa, żeby móc oprzeć się jego urokowi. Zresztą Lee często dostawał to, czego chciał. Chciał jej ciała wijącego się pod wpływem jego dotyku..
— Zdecydowanie tak, przekonaj się Flavio — powiedział spokojnym, pewnym siebie tonem. Wbił w nią mocne spojrzenie. Wręcz świdrujące, jakby chciał poznać całą jej duszę już w tym krótkim momencie. Poniekąd tak było. — oh, to się zdecydowanie zgadza — przyznał się szczerze, unosząc ręce do góry. Chociaż miewał takie chwile. Tylko nigdy wolał o nich nie mówić. Nawet przed samym sobą nie był zdolny do przyznania się do jakichkolwiek słabości. Zbyt mocno go to bolało, by był w stanie to zrobić.
— No zobaczymy, czy nie spojrzysz na innego mężczyznę — zaśmiał się pod nosem, przegryzając dolną wargę. W głowie już myślał o tym, by móc skosztować jej ust. Mogła poświęcać mu całą uwagę, ale on miał zamiar wryć się w jej psychikę. Byle nie była w stanie myśleć o jakimkolwiek mężczyźnie po tym wieczorze pełnym niespodzianek — jakbyś miała jakiekolwiek wątpliwości, ranisz mnie moja droga — parsknął krótko pod nosem, kręcąc przy tym głową. Co mógł więcej powiedzieć? Wątpliwości będą rozwiewane wraz z każdą sekundą kolacji.
— O, może opowiedz o swoim dzieciństwie — lubił ten ruch. Rozbrajał nim kobiety. Słuchanie ckliwych opowieści go nudziło, choć może Flavia postanowi go w jakiś sposób zaskoczyć. Czekał poniekąd na to. Cokolwiek miała do powiedzenia, słyszał praktycznie każdą wersję — ała. Nie jestem w twoim typie — odparł teatralnie, chwytając się za serce i parsknął krótko. Nie odbierał tego personalnie. Go za to niebieskie oczy ewidentnie nudziły. Nigdy nie widział w nich niczego ciekawego — gustuję w pięknych kobietach — poprawił ją, uśmiechając się pewnie. Nie chodziło o konkretny zawód.