29 y/o
Welkom in Canada
159 cm
były ratownik medyczny, były pilot US Navy
Awatar użytkownika
— What are your biggest weaknesses?
— Tall men who need therapy
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her/bitch
typ narracjitrzecioosobowa, ograniczona
czas narracjiprzeszły
postać
autor

trigger warning
los hajdos
  Odnalazła się bezbłędnie w nowej dla niej sytuacji.
  Całkowicie naga, na kolanach, z równie nagim mężczyzną przed sobą. Wszystko przychodziło tak naturalnie, bez zachwiania. Bo wszystko było znacznie inne od tego, co pamiętała jej głowa i co pamiętały jej mięśnie.
  Ale nie brakowało, mimo rozkosznego relaksu dzięki chwili, tego napięcia z tyłu czaszki, które trzymało sztywno świadomość, że pewnie wystarczył tylko jeden ruch, absolutnie nieświadomy, by rozedrgać jej ciało i to wcale nie z przyjemności.
  Czuła, że wierci się i bynajmniej, nie w następstwie pieszczot. Albo może właśnie przez to – ale wiedziała i widziała, że wierci się w konkretnym celu. Nie trwało to długo, zanim nie uwolnił się z śmiesznego jarzma, które na niego zarzuciła, świadoma jego beznadziejności.
  Wywróciła teatralnie oczami, na tyle powoli, by mieć pewność, że ta ostentacyjność z jej strony mu nie umknęła.
  — Nie umiesz się bawić — westchnęła, niby zmartwiona, może rozczarowana.
  Zdradziło ją drgnięcie kącika ust, który układał się do figlarnego półuśmiechu, którego nie zamierzała zatrzymywać. I tak była zadowolona, bo widziała po nim, że działała na niego odpowiednio. Gębę, jak zawsze, mógł mieć kamienną i niewzruszoną, czasem tylko złamaną charakterystyczną dla niego kpiną, ale spojrzenie zdawało się go bezdusznie zdradzać.
  Ciekawe, czy sam był tego świadom?
  Ssij.
  Prychnęła krótko, sardonicznie niemal, ledwie to słowo zachwiało napiętą ciszę między nimi.
  Opuściła, mimo to, spojrzenie, na jego kciuk, przy jej wargach, a dopiero później spojrzała na jego twarz. Przez chwilę krzyżowała się z nim wzrokiem, jakby w cichym, pozbawionym wszelkiego dotyku starciu. Jak gdyby dobijali jakiegoś targu, prowadzili zaciekłą licytację. Bez słów, ścierając się jako dwójka nieustępliwych, a zainteresowanym tak samo.
  W końcu złamała napięcie, sięgając koniuszkiem języka do opuszki jego palca. Musnęła ją delikatnie, nie przerywając starcia ich spojrzeń. W końcu zamknęła między swoimi miękkimi wargami jego kciuk, oplatając się wokół niego językiem. Nie przerywała gry, która zawisła między nimi. Nie przerwała przepychanki bez słów.
  Rozumiała wręcz doskonale, że tak naprawdę nie targowali się o tę niewinną pieszczotę, którą zaczęła. Nawet jeśli rzeczowo to się składało. I tak to wyglądało na pierwszy rzut.
  Prześlizgnęła się językiem po fakturze jego linii papilarnych, zostawiając na niej swoją ślinę. Zassała zaraz palec krótko, aby znów go otoczyć swoim wilgotnym mięśniem. Nie trwało to długo, ledwie sekundę, może dwie, kiedy sięgnęła dłonią do przegubu jego ręki, zaciskając na nim mocno swoje palce, wycofując taktycznie twarz z cichym mlaśnięciem.
  — Tylko, jeśli skończysz dla mnie — odpowiedziała, podając swoją ostateczną cenę, o którą przeciągali się wcześniej, w niemych negocjacjach, samym spojrzeniem,. Jej było identycznie stanowcze jak wcześniej i niezmiennie, nawet teraz, złamane wyraźną prowokacją.
  Oferta prosta, całkiem satysfakcjonująca. Mieli przecież czas. I mieli swoje pomysły.
  Zacisnęła palce drugiej dłoni, wciąż strategicznie otaczające jego przyrodzenie. Przeciągnęła nimi po jego długości niespiesznie,. Przechyliła nieznacznie głowę, spuszczając spojrzenie z jego oczu na trzymaną przez siebie dłoń, na jego kciuk, jak gdyby tym samym decydując, że nie podejmuje już dalszych negocjacji. I nawet nie jest nimi zainteresowana.
  Wychyliła się nieznacznie w stronę jego odstawionego kciuka, raz jeszcze wsuwając go sobie pomiędzy wargi. Na krótko, dla samego przypomnienia. Wypuściła jego rękę, podnosząc na niego spojrzenie. Nie musiała pytać na głos, bo wzrok mówił, a raczej pytał za nią: czy pasował mu ten układ?
  Jej pasowało.
  Pasowała ta gra, pasowała ta atmosfera i pasowała swoboda, która pojawiła się tak prosto, jakby miała być w niej od początku. Wiedziała, że to była kwestia głębokiego zaufania, jakim go darzyła, niczego więcej. Tego, że zdołała go poznać i poczuć się przy nim bezpieczniej niż kiedykolwiek. W każdej odsłonie, nawet tej nagiej i bezbronnej.

Damon Tae
29 y/o
Welkom in Canada
190 cm
były agent czarnego wywiadu Korei Północnej
Awatar użytkownika
He is a weapon, a killer. Do not forget it. You can use a spear as a walking stick, but that will not change its nature.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

trigger warning
hajd
Nie umiesz się bawić.
Zaskoczona? — rzucił. Damon był ostatnią osobą jeśli chodziło o zabawę. Nie znał się na żartach, nie bawiło go większość rzeczy, które były śmieszne dla innych. Nie miał cierpliwości, nie miał poczucia humoru, a teraz, gdy rozpierało go podniecenie, zdecydowanie nie miał ochoty na zabawy. Może początkowo, ale teraz, jak już rozgrzała go do czerwoności, miał bardzo mało cierpliwości w sobie, zwłaszcza, że miał na nią ogromną ochotę.
A myśli wyprzedzały jego czyny o jakieś kilkanaście sekund.
Z jednej strony pamiętał, że balansował na cienkiej granicy przyzwoitości oraz jej zaufania, niemniej nie zachowywała się jak wystraszona dziewczyna, która uważała na to co robi. Ona wydawała się wiedzieć dokładnie co robi. Działała z pełną premedytacją, gdy związywała tym śmiesznym sznurkiem jego nadgarstki, a potem klęczała, aby spowodować wrzenie jego krwi. Jej wyzywające spojrzenie było jedynie potwierdzeniem jej bezczelności, która w tym momencie była jednocześnie niesamowicie denerwująca oraz podniecająca.
Krzyżował się z nią spojrzeniem nienawidzącym sprzeciwu, nawet na ułamek sekundy go nie łamiąc. Serce waliło mu w piersi od pożądania. Z całych sił powstrzymywał się, aby zwyczajnie jej nie chwycić i nie pocałować z tą samą żarliwością oraz głodem, jak dotychczas. Jak nie większym. Nie zrobił jednak tego teraz, ani wtedy, gdy poczuł jej język na swoim kciuku.
Gdyby mógł być jeszcze twardszy, to właśnie to byłby ten moment.
Zacisnął mocniej szczękę, gdzie uwidoczniły się pojedyncze mięśnie. Kurwa, sam widok tego był niesamowicie podniecający, a uczucie, gdy językiem pieściła jego palec było wręcz rozwalające na łopatki. Jeszcze nigdy żadna kobieta nie była w stanie tak bardzo podnieść mu ciśnienia. Żadna nie była tak seksowna i uwodzicielska, aby odchodził w środku od zmysłów. I chociaż jego morda wydawała się być w dalszym ciągu nieugięta, jego spojrzenie wyraźnie pociemniało, jak wciskał jej kciuk głębiej między jej wargi.
A potem to przerwała.
Ciche prychnięcie wyrwało mu się spomiędzy warg, gdy podała swój warunek.
Targujesz się? — Oczywiście, że się targowała. Nie mogła być na tyle miła, aby spełnić jego nakaz bez wtrącenia swojego „ale”. I to on podobno nie umie się bawić.
Zdawał sobie sprawę z tego, że jeśli skończy teraz, w jej ustach, to dłużej zajmie mu regeneracja, a przez to będzie musiał poczekać, aż się w nią zanurzy. To mu nie pasowało. Już teraz myślami wybiegał do przodu, bo chociaż jakkolwiek nie podniecała go wizja, jak bierze w usta jego męskość i owija się wokół niej językiem, tak myśl o wciśnięciu się w nią była… cholernie kusząca.
Mógł się więc nie zgadzać i poddać się w tej nierównej bitwie, aby szybciej sięgnąć po większą nagrodę, albo mógł się zgodzić na jej kompromis. Dostaliby to co chcieli. On cudowne zakończenie, a ona pełną kontrolę nad większym i silniejszym oraz satysfakcję rozłożenia go na łopatki, bez używania siły.
Mógł się nie zgadzać, ale jak tylko znowu wyczuł jej mocniej zaciskające się palce na długości jego penisa, zacisnął palce w pięści. Lustrował ją twardym spojrzeniem, pełnym pożądania i nienawiścią do negocjacji. Nie zamierzała przegrać, chociaż wiedziała, że mogła w każdej sekundzie.
Jej zaufanie do niego było przez to wszystko rozbrajające. Mógł w każdej chwili do niej chwycić i wziąć co chce, bez żadnych mediacji i gadania. Mógł być kolejną osobą, która bez problemu by ją skrzywdziła, bo zdawał sobie sprawę z tego jak delikatna oraz słaba przy nim była. Wystarczyłoby kilka ruchów, a jednak sama wizja, że ktoś już to z nią zrobił ściskała mu nieprzyjemnie żołądek i rodziła chęć mordu na człowieku, który się tego dopuścił.
Gdy wypuściła jego rękę, w dalszym ciągu nie spuszczał z niej spojrzenia. Sięgnął rękę do jej karku, zaciskając mocniej na nim swoje palce. Podniósł się wyżej na swoich rękach, aby zbliżyć się do niej swoją mordą, nie pozwalając jej przy tym się oddalić. Wcałował się w jej usta, wślizgując się żarliwie między jej wargi językiem. Jak gdyby to miało chociaż częściowo obniżyć jego ciśnienie.
Wygrała.
Ssij.

Candace Callahan
Ostatnio zmieniony wt lis 18, 2025 2:30 pm przez Damon Tae, łącznie zmieniany 2 razy.
29 y/o
Welkom in Canada
159 cm
były ratownik medyczny, były pilot US Navy
Awatar użytkownika
— What are your biggest weaknesses?
— Tall men who need therapy
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her/bitch
typ narracjitrzecioosobowa, ograniczona
czas narracjiprzeszły
postać
autor

trigger warning
los hajdos
  Milczeniem potraktowała jego pytanie. Tak, jakby to ta cisza i jej intensywny wzrok miał powiedzieć za nią, że ona się nie targowała. Ona podała swoją cenę i nie zamierzała z niej schodzić. Bierzesz albo rezygnujesz – tylko tyle. I tylko tyle niosła cisza, którą utkała między nimi po jego słowach.
  Testowała jego i testowała siebie. Nie zamierzała bez końca żeglować po jego cierpliwości, bo wiedziała, że nie była ona bezkresna. Wierzyła jednak, że po jej wyczerpaniu nie przejdzie on do ofensywy i nie zrobi bolesnego użytku ze swojej siły – a szybciej: straci zainteresowanie. Nie zamierzała jednak próbować jej wyczerpywać nawet nie w obawie przed tym, co będzie, jeśli się skończy, ale po prostu – to miała być przyjemność, a nie spektakl przedłużającej się złośliwości.
  Zresztą – nie proponowała mu niczego nieprzyjemnego w tym układzie.
  Czekała na jego decyzję – choć każda nanosekunda oczekiwania uwierała w sprzecznej mieszaninie zniecierpliwienia i ekscytacji. Była ciekawa jego wyboru. Jeszcze ciekawsza procesu, jaki w nim zachodził. Odpowiedź nie padła od razu, a to znaczyło, że miał w myślach coś, co wykluczało się z bezpruderyjną sugestią, którą mu rzuciła. A przez to stawała się frapująca myśl, co było na drugiej szali.
  Jej trzewia zacisnęły się odruchowo w podnieceniu, gdy palce jego dłoni wcisnęły się w mięśnie na jej karku. Sercem targnął impuls, który popędził jego bicie. A ona sama przyjęła usta faceta na swoich, już wtedy zapominając o własnym oddechu.
  Nie zapomniała w tym o swojej dłoni, tak strategicznie umiejscowionej. Zrobiła z niej użytej, zaciskając mocniej palce na jego przyrodzeniu, przeciągając swoim stanowczym uściskiem z góry aż po jego nasadę i z powrotem, w tak niewielkim, ale znaczącym ruchu.
   Ssij, rzucone bezczelnie w jej wargi, swoim brakiem jakichkolwiek manier, wywołało na jej karku dreszcz. Kolejny, który przyniosła świadomość słodkiej wygranej, drobnego triumfu, jaki odniosła.
  Nie musiał prosić, nie musiał proponować. Nie musiał nawet używać całego zdania, by była chętna.
  Od dawna wiedziała, że dżentelmena nie trafiła.
  Sięgnęła ustami w kącik jego, tam gdzie zaczynała się świeża i charakterystyczna blizna, zostawiając tam krótki, mokry pocałunek, kolejnych kilka już niżej, na napiętych mięśniach jego szyi, a następne na jego obojczyku. Potem sięgnęła do niego dłonią, która nie miała zajęcia. Pchnęła go, niemocno, ale powoli i stanowczo, aby wrócił z powrotem na podłogowe deski.
  Podparła się ręką na ziemi, wychylając w jego stronę, by złożyć kolejne, mokre stemple na jego rozgrzanej skórze, podnosząc spojrzenie, a nie przerywając, kiedy przekroczyła granicę jego pępka. Utkwiła w nim wzrok, bacznie obserwując go, kiedy zsuwała się jeszcze niżej.
  I nie przestała mierzyć w niego wyzywająco, kiedy oderwała wargi od jego skóry i zawiesiła się nimi nad jego przyrodzeniem, zostawiając ledwie milimetry przestrzeni, którą i tak wypełniło wyczuwalne, ciężkie i elektryzujące napięcie.
   Nie kazała mu długo czekać, nie zamierzała go niepotrzebnie podżegać. Rozchyliła usta już od razu wsuwając między nie czubek jego penisa. Przeciągnęła po nim językiem, otaczając go swoim dotykiem i śliną uważnie, z każdej strony. Ślizgała się, zapoznając z jego smakiem, z jego reakcją, Sama oswajała się z jego obecnością, bo chociaż nie robiła tego pierwszy raz, to pierwszy raz z własnej chęci, każdym swoim ruchem chcąc nieść mu satysfakcję.
   Każdą kolejną długą sekundę, wszystkie kolejne po nich, pieściła czubek jego przyrodzenia; zasysała go, by zaraz otoczyć własnym językiem i przesunąć wargami stanowczo w górę i w dół. To miały być subtelne podchody, których też nie przedłużała. Rzuciła mu krótkie spojrzenie, a po nim pociągnęła językiem po całej długości jego penisa. Jeden raz, później tycząc trasę powrotną. Drugi raz, później wracając.
   Aż nie zapoznała jego przyrodzenia z ciepłym i wilgotnym wnętrzem jej ust i gardła. Zrobiła to odważnie, bez zawahania, zderzając się przy tym z brutalną, a przy tym podniecającą rzeczywistością jego gabarytów. Odkaszlnęła niekontrolowanie, choć szybciej niż cokolwiek innego, jej spojrzenie zajęła ekscytacja.
   W parze z własną dłonią, którą znów go otoczyła, poruszała się po całej długości jego męskości, pozwalając jej wślizgnąć się głęboko, aby sam mógł poczuć, jak jej gardło się na nim zaciska. Zatrzymywała się, dopóki starczyło jej oddechu, by wypuścić go i rytmicznie, niespiesznie całość powtarzać.
   Przyspieszyła dopiero później, kiedy czuła po nim, że domagał się więcej. Jej oczy zaczęły błyszczeć, bynajmniej nie od płaczu. Od tych łez, które wzbierały w nich, ilekroć zdołała się zachłysnąć na jego przyrodzeniu, wcale przy tym nie przestając, a wręcz przeciwnie.
   Poprawiła się wygodniej, znajdując sobie więcej miejsca, by bez przerywania, mogła sięgnąć drugą dłonią do jego jąder. Zacisnęła na nich palce – nieprzesadnie mocno – zaraz je metodycznie uciskając w miarę kolejnych oralnych pieszczot.
   Zwolniła tylko na moment, by znów móc posłać mu czytelne spojrzenie bez pruderii; ot, zamknięte wyzwanie. Na kilka pociągłych ruchów, gdzie przechodziła sama siebie, a jej gardło zaciskało się w obronnym odruchu na jego męskości. Później już przyjęła ofensywę. Kolejne pieszczoty były rytmiczne, ale metodyczne, jak gdyby wszystko miała zaplanowane i jak gdyby wiedziała, co zamierza osiągnąć oraz w jaki sposób chciała to osiągnąć.

Damon Tae
29 y/o
Welkom in Canada
190 cm
były agent czarnego wywiadu Korei Północnej
Awatar użytkownika
He is a weapon, a killer. Do not forget it. You can use a spear as a walking stick, but that will not change its nature.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

trigger warning
hajd
Z jednej strony, cholernie nienawidził braku kontroli nad tym co się działo. Lubił mieć rękę na pulsie, wiedzieć i przewidywać poszczególne ruchy. W seksie działało to podobnie. Zwykle było tak, że po prostu brał to co chciał i jak chciał, a druga osoba się nawet nie kłóciła. Nigdy nie brał nikogo siłą, ale gdy już dochodziło do wspólnej nocy, to nie rozmyślał nad tym co powinien. To był tylko akt skupiający się na wspólnym spełnieniu. Fizyczna eksplozja podniecenia.
I chociaż przy Callahan jego ręce same się do niej rwały, to jak raz nie umiał i też nie chciał być egoistyczny. Nie tylko ze względu na jej okrutną przeszłość. Na Północy, chcąc nie chcąc, takie działania były na porządku dziennym. Nikogo to nie dziwiło, ale też nikt z tym nic nie robił. Możliwe, że gdyby wychował się w innym domu, z innymi ludźmi, byłby podobnym zwyrodnialcem, ale jego wychowała silna kobieta, samotna matka i dawny żołnierz, który nauczył go szacunku. Chociażby szczątkowego. Przez to wyróżniał się wśród tamtejszej społeczności, bo chociaż mordę miał jaką miał, niewzruszoną żadną emocją, to kilka zasad wyznawał.
I żadnej nie łamał.
Z tego też względu nigdy przez myśl mu nie przeszło to, aby zaciągnąć Sennę do łóżka siłą. Teraz, gdy sama się do niego dobierała, świadoma i chętna, było to o wiele bardziej podniecające. Widział w jej oczach zachłanność, a także pożądanie przeplatane z niemym wyzwaniem. Kłóciła się z nim, kiedy miała go w garści. I to dosłownie.
To było nowe. Nie mógł jednak powiedzieć, że mu się to nie podobało.
Dlatego się poddał. Jak raz pozwolił drugiej stronie przejąć stery, podświadomie wiedząc, że nie będzie tego żałował. Widział to w jej oczach, gdy rzucała mu kompromis.
Jego ciało mimowolnie napinało się w miejscach, które całowała. Mięśnie drżały pod jej wpływem, a on w milczeniu obserwował jak kieruje się niżej. Posłusznie wrócił do pozycji leżącej, podpierając się jednak po bokach przedramionami. Przekrzywił łeb, z usatysfakcjonowanym uśmiechem oglądając jak swoimi wilgotnymi wargami toczy ślad po jego brzuchu.
Mógłby na to patrzeć całymi dniami.
Zawieszone między nimi napięcie i ekscytacja były wręcz namacalne, gdy zatrzymała się na granicy. Skrzyżował się z nią spojrzeniem, aby mogła w nim dostrzec jak bardzo w tej chwili jej pożądał. Palące się w nich podniecenie było niezaprzeczalne.
W końcu dostał to co chciał.
Wciągnął ze świstem powietrze do płuc i w pierwszym odruchu odchylił głowę do tyłu, przymykając oczy. Pierwsze odczucie jej warg wokół jego przyrodzenia całkowicie go zdjęło. Przez grzbiet przeszedł dreszcz, który spinał każdy mięsień, gdy wodziła swoim językiem po jego długości. Nie musiała nawet w całości go brać do ust, aby pozbawić go zmysłów.
Wrócił do niej spojrzeniem akurat w momencie, gdy lizała go po całości. Zaciskał mocno zęby czując, jak podniecenie zaciska się mocno w jego podbrzuszu. Widok jej kruchej osoby między jego nogami, zabawiającej się ustami jego penisem było w tym momencie najlepszym, co mogło go spotkać. I na pewno ten obrazek zostanie w jego pamięci na bardzo, bardzo długo.
Kurwa, Senna — wyrwało mu się z sykiem, gdy w końcu przyjęła całą jego męskość do gardła, a on poczuł jak jej wargi, język i mięśnie gardła zaciskają się wokół.
A jej dławiący kaszel, był bardziej podniecający, niż mógł pomyśleć.
W jego oczach płonął ogień, gdy obserwował jak raz za razem przyjmuje całość do ust. Automatycznie unosił biodra, aby wepchnąć się jeszcze głębiej, gdy tylko znowu otwierała swoje gardło. To był ten znak, że potrzebował więcej. Że chciał, aby nie przestawała, tylko wzięła się do dalszej roboty.
Przenosząc ciężar ciała na jedno z przedramion, drugą ręką sięgnął do jej włosów, aby zgarnąć je niedbale, co by jej nie przeszkadzały. Jego klatka piersiowa już teraz poruszała się nienaturalnie ciężko, a gdy przyspieszyła, pojedyncze, niskie pomruki wydobywały się z jego gardła. Oznaka jak dobra była w tym co robiła.
Kolejne syknięcie wydobyło się przez zaciśnięte mocno zęby, gdy sięgnęła do jąder. Nieświadomie też chwycił mocniej jej włosy, aby wcisnąć w nią głębiej swoje przyrodzenie, w odpowiedzi na jej działania. Wykańczała go, ale w tym pozytywnym sensie. Był wytrzymałym skurwysynem, ale ona była doskonała w tym co robiła.
Nie zwalniaj — polecił, zachrypiałam od podniecenia głosem, gdy rzuciła mu kolejne wyzywające spojrzenie. Czuł jak każdy mięsień w jego ciele niemalże chce się wyrwać, jednocześnie nie mogąc się doczekać słodkiego zakończenia, kiedy jej gardło raz za razem zaciskało się na jego męskości.
Zabawa jednak miała się wkrótce skończyć.
Kurwa —wyrwało się z jego gardła, gdy odchylał głowę do tyłu, poddając się jej ofensywie, którą przyjęła. Mocno zacisnął palce na jej włosach, odreagowując wszystkie jej ruchy, które przechodziły mocnym impulsem przez jego nerwy.
Nie potrzebował wiele czasu. Była świetna, a on niemalże rozpływał się pod jej działaniami. Już teraz wiedział, że przy kolejnych razach, do których na pewno dojdzie, z przyjemnością będzie oddawał jej część władzy. Chociażby na chwilę.
Jego mięśnie napinały się coraz mocniej, a charakterystyczne napięcie rozpierało jego ciało. Oddychał coraz ciężej, biodrami kontrując ruchy jej głowy, coraz mniej delikatnie i bardziej natarczywie, czując swój rychły, nadchodzący koniec. Wtedy stawał się agresywniejszy i brutalniejszy, dając się po prostu ponieść pożądaniu, które go rozsadzało od środka.
Głuchy warkot wydobył się z jego gardła, jak kończył głęboko w jej ustach.
Przytrzymał jej głowę kilka sekund dłużej na jego przyrodzeniu, aż w końcu poluzował palce, pozwalając jej się wycofać.
Niech cię szlag, Callahan — odetchnął ciężko, lustrując ją ciemnymi, rozszerzonymi od podniecenia tęczówkami. Sięgnął dłonią do jej policzka, kciukiem sięgając do jej wargi, aby wytrzeć ją ze śliny. I nie tylko. — Wykończysz mnie — rzucił, podnosząc się na wolnej dłoni.
Kciukiem z jej wargi przejechał po jej szczęce, kierując się w dół. Zahaczył o jej delikatne wypustki na szyi, tam grze pod cienką skórą znajdowała się tchawica i schwycił ją za gardło. To samo, które w tak piękny sposób dla niego przed chwilą pracowało.
Stanowczo, a jednak z dziwną delikatnością, która nie pasowała do tego gestu.
Runda druga? — Znowu dawał jej decydować. Potrzebował chwili, aby się zregenerować, ale przy jej nagim, rozgrzanym ciele, które oddziaływało na jego zmysły i wyobraźnię, nie będzie trwało to zbyt długo.
Jeśli tylko się zgodzi.

Valkyrae Callahan
Ostatnio zmieniony wt lis 18, 2025 2:29 pm przez Damon Tae, łącznie zmieniany 2 razy.
29 y/o
Welkom in Canada
159 cm
były ratownik medyczny, były pilot US Navy
Awatar użytkownika
— What are your biggest weaknesses?
— Tall men who need therapy
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her/bitch
typ narracjitrzecioosobowa, ograniczona
czas narracjiprzeszły
postać
autor

trigger warning
hajd
  Nigdy nie sądziła, że sama z siebie się przełamie. Tak po prostu.
  I nigdy nie sądziła, że jej się to spodoba. Tak bardzo.
  A chęć oralnej pieszczoty przyszła tak naturalnie, niezachwiana żadnym złym wspomnieniem. Czysta chęć nabrania satysfakcji, która przekuta została w czyny i która zaciskała się teraz jej gardłem na jego przyrodzeniu.
  Obserwowała go, słuchała go, jak w transie. Zamiast fantazyjnie zaspokojona tylko coraz bardziej głodna. Chętna więcej tego, co widziała na nim. Gotowa dać z siebie absolutne wszystko, aby podtrzymać ten widok. Idealny blend kontroli i satysfakcji. Świadomość tego, że był podatny na jej decyzję. Na to, że mogła w każdej chwili mu dać spełnienie, albo – wręcz przeciwnie – odebrać je.
  Do głowy by jej jednak nie przyszło, aby zrezygnować.
  Nigdy nie słyszała, żeby prosił ją czy kogokolwiek o cokolwiek, a jednak teraz miała wrażenie, że to robił. Całym sobą, z chwili na chwilę. W swój charakterystyczny, gruboskórny sposób.
  Czuła ten moment i bezbłędnie rozpoznała zmianę w jego oddechu oraz napięcie w mięśniach, które przyniosły dosłownie chwilę potem jego spełnienie. Bez zawahania i bez większego problemu przełknęła spermę, która rzutami rozbijała się na ścianach jej gardła. Gdy była już pewna, że nie da jej więcej, i gdy jego uścisk na jej włosach zelżał, ostrożnie wysunęła jego męskość ze swoich ust, by delikatnie przesunąć językiem po jej czubku i starannie zlizać to, co na nim zostało.
  Usłyszała jego głos i przeniosła na niego spojrzenie, nie ukrywając drobnego półuśmiechu z satysfakcji.
  Przełknęła ślinę, wraz z nią ostatni jego posmak, kiedy sięgał do niej ręką.
  — Cóż... Na pewno spróbuję — odpowiedziała. Mogła spytać, czy kogoś takiego, jak on w ogóle da się wykończyć, bo mogłaby mieć wątpliwości, ale wolała postawić sprawę jasno. Czy się dało, a może nie – i tak nie planowała odpuścić. Bo to, co się aktualnie działo z nią, z nimi i, przede wszystkim, w niej było nowym odkryciem dla niej samej, a jednocześnie takim, którego chciała więcej. Znacznie więcej.
  A to znaczyło, że więcej będzie też okazji, by go przetestować, kiedy już potraktowała jego słowa jak wyzwanie. I subtelną pochwałę, adekwatną, niezbyt wylewną i przez to całkowicie w stylu jej autora.
  Czuła, jak przesuwa swój dotyk na jej szyję. Czuła też, jak zaciska palce wokół niej. Spłycił jej się oddech w reakcji ciała na ten gest, ale impuls, który przebiegł po jej nerwach, niosąc wiadomość do umysłu, zamiast mówić broń się, zawołał jeszcze. Jej ciało chciało więcej, chciało poczuć jak jego palce zatapiają się mocniej na szyi.
   Runda druga?
      Trzecia, czwarta i piąta też.
  Uśmiechnęła się, leniwie podnosząc jedną z krawędzi swoich warg. Jej oczy skrzyły się, zdradzając wciąż niewygasłą, tym intensywniejszą ochotę. Na niego. Na więcej.
  Położyła swoją rękę na tej, którą miał na jej gardle i subtelnie nacisnęła na jego palce, jak gdyby sama prowokowała go do odebrania jej tlenu. Odruchowo też przechyliła się delikatnie w jego stronę, napierając na jego chwyt.
  — Jestem twoja.
  Wydawało się, że to powie więcej, niż zwykłe tak. Niż bezczelna prowokacja, którymi traktowała go, kiedy jeszcze miała na sobie ubrania. Było to wielowymiarowe, bo było zgodą, ale było też obdarzeniem go pełnią zaufania, wobec wszystkiego, o czym by nie pomyślał i czego nie chciałby z nią zrobić. Miał jej pełną zgodę. A dodatkowo – dla niej samej – to też był większy krok, bo przecież nie tak długo wcześniej wzbraniała się przed byciem czyjąś. Nie mogła nawet znieść brzmienia tego, w czystym kontekście.
  Ostrożnie przerzuciła jedną nogę przez jego uda, opierając dłonie na jego ramionach. Zawiesiła swoje ciało tuż ponad jego, nie przysiadając na nim, z nabożną wręcz ostrożnością traktując jego zmęczoną, zbolałą męskość; unikając z nią kontaktu na ten czas.
  Czuła, że najprawdopodobniej w tej chwili, wykorzystywała ostatnie, długie sekundy, kiedy pozwalał być jej u kontroli. Czuła też, że nie miałaby absolutnie problemu, aby faktycznie jej ją odebrał.
  Mimo, iż zdążyła się jej już tak spodobać.
  Tak samo jak podobało się jej, kiedy – jak teraz – mogła się choć na chwilę poczuć od niego większa. To była kwestia perspektywy, kwestia zajętego miejsca, ale wyjątkowo podniecająca.
  Przesunęła dłonie po jego ramionach aż do nasady szyi, ujmując ją częściowo, nachyliła się nad nim, skracając dystans między nimi do marnych milimetrów, dosłownie czując jak jego oddech rozbija się na jej twarzy. Nie przełamała jednak odległości, by złączyć ich usta, a wręcz przeciwnie – cały czas trzymała ten elektryzujący dystans, odruchowo, choć nieznacznie, się wycofując, kiedy ruch przychodził z jego strony.
  Grała na czas, a przede wszystkim: grała na jego nerwach. Niewinną, choć przez to frustrującą, prowokacją.

Damon Tae
29 y/o
Welkom in Canada
190 cm
były agent czarnego wywiadu Korei Północnej
Awatar użytkownika
He is a weapon, a killer. Do not forget it. You can use a spear as a walking stick, but that will not change its nature.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

trigger warning
hajd
Musiał przyznać, że była niezwykła. I nie chodziło tylko o sam akt, który powinien go wywalić z butów, tylko o całą otoczkę. O osobę, którą miał właśnie między nogami, o to dzikie pożądanie, które budziło jego ciało, a także podniecenie wyczuwalne w powietrzu. W swoim życiu miał partnerki na chwilę, ale nigdy nie było to tak intensywne. Nie było to tak mocne i wyczuwalne, że praktycznie pieściło także jego umysł. Doszedł więc szybko do wniosku, że Senna była jego prywatnym, uzależniającym narkotykiem, po którym chciał zasięgnąć po kolejną dawkę praktycznie od razu. Nie miał dość. Chciał więcej.
Wykończy go. Ale to będzie piękna śmierć.
Wyczuł jej reakcję na jego pytanie. Nie musiała nawet nic mówić, bo jej ciało odpowiedziało za nią. To, jak się uśmiechnęła, jak na niego spojrzała, a potem naparła na jego palce, które za jej śladem zacisnął mocniej na jej gardle. Reakcja, której nie oczekiwał, a jednak potrzebował, bo okazywała się kurewsko podniecająca. Jej chęć na więcej, jej reakcja na propozycję.
Jestem twoja.
Oczywiście, że tak.
Krew zawrzała w jego żyłach, a spojrzenie na nowo pociemniało. Dłoń mocniej zacisnęła się na jej szyi, aż poczuł jak tętnica bije pod jego palcami. W takim tempie nie będzie potrzebował dużo czasu na regenerację, bo już czuł jak nowa dawka pożądania zaczyna pompować jego serce. Właśnie dawała mu zielone światło, a on zamierzał je wykorzystać.
Nie puszczając jej gardła, podążył za nią wzrokiem, gdy się nad nim zawieszała. Przyciąganie między nimi było tak namacalne, że wręcz bolało, gdy znajdowała się tak blisko, a jednocześnie zbyt daleko. I jeszcze bezczelnie się od niego odsuwała, jak tylko chciał sięgnąć do niej swoimi ustami.
Bezczelna.
Przytrzymał ją za gardło, odbierając jej nie tylko dech, ale możliwość ruchu, gdy w końcu sięgał do jej warg, aby wpić się w nie w wygłodniałym, poirytowanym geście.
Koniec przywilejów — warknął cicho w jej usta. Ostrzeżenie, groźba, a może obietnica - mogła to interpretować jak chciała.
Sprawnym ruchem podniósł się wraz z nią, w dalszym ciągu nie wypuszczając jej ze swojego uścisku. Zmusił ją do wstania i naparł na nią, zmuszając do wycofania się. Kierował ją do tyłu, więc musiała mu zaufać. Przez cały ten czas lustrował jej oczy, rzucając jej przy tym ostatnie ostrzeżenie, a może też zapowiedź nadchodzących wydarzeń. Przeszedł z nią do sypialni i gdy znaleźli się w nogach dwuosobowego łóżka, pchnął ją na nie, aby opadła plecami na materac. Wciągnął się na nią i ustami przywarł do jej szyi, kierując się w stronę obojczyków. Dokładnie stemplował każdy skrawek jej skóry, zostawiając za sobą wilgotną ścieżkę ze śliny, gdy jedna z jego dłoni powędrowała do jej piersi. Praktycznie od razu schwycił jej sutek między kciuk i palec wskazujący, aby zacząć go drażnić. To był tylko początek. Krótka zapowiedź.
Mordę kierował coraz niżej, aż w końcu ponownie znalazł się z nią między jej mokrymi udami. Przejechał językiem po jej nabrzmiałej łechtaczce, raz jeszcze rozkoszując się jej wyczuwalnym podnieceniem.
Smakujesz wybornie, Callahan — wymruczał między kolejnymi liźnięciami, gdy jego język nabierał tempa. W pewnym momencie jednak się zatrzymał. Podniósł łeb i wytarł usta wierzchem dłoni. — Ale to wciąż za mało. — Ledwo to wypowiedział, a sięgnął do jej talii, aby ją obrócić na brzuch i wypiąć sobie jej biodra wyżej. Jedną z dłoni ułożył na jej karku, dociskając ją do miękkiego materaca. Przejechał palcami po jej wargach sromowych, rozsuwając je na boki, a kciukiem masował jej wrażliwe miejsca, kręcąc się przy samym wejściu.
Nie tylko ona lubiła się z nim drażnić.
Powoli przejechał językiem po jej partiach, zlizując piętrzące się tam podniecenie.
Gdy wyczuł po jej ciele, że go zaprasza, wciąż się nią bawił. Balansował na tej cienkiej granicy jej wytrzymałości i cierpliwości, trzymając ją pewnie, aby przypadkiem nie miała zbyt dużego pola manewru. W końcu jednak, gdy uznał, że jest już odpowiednio rozpalona i wręcz go prosi, wsunął w nią swoje dwa, długie palce, aż do samego końca. Wysunął je z niej prawie całkowicie, napawając się jej podnieceniem, które sklejało mu skórę i raz jeszcze w nią nimi wszedł. Kilka pierwszych ruchów było wręcz leniwe, jakby sam sięgał z tego ogrom satysfakcji, ale dość prędko zaczął przyspieszać.
Aż w końcu charakterystyczny odgłos jego palców zanurzających się w jej mokrym wnętrzu rozbijał się po pokoju. Zacisnął mocniej szczękę czując jak pożądanie generowane przez jej reakcje go pobudza i podjudza do jeszcze agresywniejszych ruchów. Mocno zaciskał palce na jej karku, wciskając ją w łóżko, gdy drugą praktycznie znęcał się nad nią, dając jej właśnie to, czego chciała.
Zerżnie ją najpierw palcami, a potem na kilka innych sposobów.
Zielone światło.

Valkyrae Callahan
Ostatnio zmieniony wt lis 18, 2025 2:29 pm przez Damon Tae, łącznie zmieniany 2 razy.
29 y/o
Welkom in Canada
159 cm
były ratownik medyczny, były pilot US Navy
Awatar użytkownika
— What are your biggest weaknesses?
— Tall men who need therapy
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her/bitch
typ narracjitrzecioosobowa, ograniczona
czas narracjiprzeszły
postać
autor

trigger warning
hayd
  Z satysfakcją odpowiedziała na jego pocałunek, gdy udało mu się już ją złapać. Nie to, żeby miała stanowić dla niego jakikolwiek problem, ale droczyła się z nim dla fabuły. I przez to, że podobało się jej, jak się widocznie frustrował, kiedy na co dzień wydawał się być oazą niewzruszonego spokoju.
  Ta groźba, ostrzeżenie czy obietnica – wszystko w jednym, sprawiła, że zadowolony półuśmiech zatańczył w kąciku jej ust.
  — Mhm, też uważam, że musisz mnie ukarać — wycedziła, pomimo ucisku na jej gardle. Musiała swoje dodać, chociaż chwilę temu, gdy rozłożył ją na meblu, nie wydawała się być taka rozmowna.
Poderwała się z ziemi, pod jego dyktando. Z pełnym zaufaniem cofnęła się o tyle kroków, aby przekroczyć próg sypialni, wcześniej bezbłędnie orientując się, gdzie zmierzają w półmroku.
  Opadła na poście, wyczuwając pod plecami miękkość materaca. Przeciągnęła po jego, ledwie widocznej w ciemności, zarysie sylwetki, doskonale wiedząc, co kryje się w tej zasnutej mrokiem postaci. I jak dobrze była zbudowana.
  — Prawdziwy gentleman z ciebie — sarknęła niepytana, z drżącą ekscytacją przyjmując jego obecność ponad sobą.
  Komentarz był niepotrzebny, ale nie mogła go sobie odmówić. Niewinna uszczypliwość, która była przecież tak bardzo ich. Wcześniej tylko się tak kąsali, z dnia na dzień, w pełni nieświadomie, przesuwając dzięki temu granicę własnej relacji.
  Poza tym – nie sądziła, że zada sobie aż tyle trudu, aby zabrać ją aż do sypialni. Była zdania, że usatysfakcjonuje go ta sama szafka lub sąsiedni jej mebel. Z drugiej strony mieszkanie mieli niewielkie, praktycznie tyle samo od szafki do mebla, co od niej do drzwi sypialnianych.
  Jej nie robiło różnicy, gdzie ją rzuci.
  Wyrzuciła powietrze płuc z nieplanowanym westchnieniu, czując jego palce zaciśnięte na jej sutku. Impuls przebiegł po jej nerwach, na nowo rozprowadzając po jej komórkach odczuwalną, już fizyczną przyjemność, która nie płynęła z samej gry słów czy satysfakcji jego reakcją na nią, a z namacalnego gestu. Nie minęło długo od niego, ale zdołała się stęsknić.
  Czuła, gdzie się przesuwał i mogła tylko snuć podniecone plany, próbując zgadnąć po co. Dała upust ekscytacji głośnym syknięciem, gdy jego język prześlizgnął się po jej wilgotnej, spragnionej pieszczot łechtaczce. Z każdym kolejnym zderzeniem jego ruchliwego mięśnia z nią, zaciskała palce mocniej na pościeli, wypychając biodra w jego stronę.
  Z rozedrganym już oddechem, znów nie darowała sobie komentarza.
  — To postaraj się bardziej
Powiedziała to w odruchu, ledwie zdążył ją odwrócić.
  Przyciągnęła kolana bliżej, uginając je i wypychając biodra w jego stronę pod jego rozkaz. Jeszcze tyle zdołała zrobić, zanim coś zgrzytnęło w jej czaszce.
   Tego nie planowała.
   I absolutnie nie chciała teraz czuć.
  Ten układ był dla niej zbyt znany, aby nie zadrgać w jej umyśle wspomnieniem. Zacisnęła palce w pięści, kiedy dwie sprzeczności zderzały się w niej. Ta jedna, która ufała – bo przecież powiedziała mu, że mu ufa i świadomie oddała się w jego ręce, dając mu przyzwolenie. I ta jedna, która pamiętała coś zupełnie innego i jeszcze nie zdołała się z tego wyleczyć.
  Syknęła pod nosem drżącym przekleństwem. Nie była już nawet pewna, czy było rozedrgane od podniecenia wskutek jego ruchów czy od własnej frustracji, że musiała teraz z tym się zderzać.
  Oparła policzek na pościeli, tak by móc spojrzeć na zarysowaną w półmroku sylwetkę. Próbowała się przekonać, że przecież znała ją i to jej pragnęła. Że sama zdecydowała o tym, że będzie tak blisko. Że dała jej zgodę.
  Sięgnęła jedną dłonią do jego ramienia, którym przytrzymywał ją stanowczo przy materacu i wczepiła się paznokciami w jego mięśnie, tuż przy przegubie. Nie po to, żeby próbować się uwolnić czy realnie przełamać jego kontrolę. Po pierwsze – aby poczuć jego charakterystyczną fakturę skóry, z którą zdołała się już zapoznać dawno temu. Po drugie – aby uziemić się w realności tej chwili, a nie głupiego wspomnienia, które chciało jej ją odebrać.
  — Damon — warknęła, nie w frustracji, ani nie w panice. Ścisnęła mocniej jego rękę. — Mów do mnie. — Nadała temu brzmienie bardziej komendy, niż spanikowanej prośby. Miała wrażenie, że wystarczyło zdanie, a nawet słowo, które przedarłoby się przez ciszę i dotarło do jej umysłu, by zadziałać.
  By mogła, chociaż na chwilę, oderwać się z jarzma nieprzepracowanej traumy i wrócić do rzeczywistości. Do tej chwili i do tej przyjemności, którą jeszcze chwilę temu tak łatwo czerpała.
  I naprawdę, jak zawsze, robiła dobrą minę do złej gry, by nie zachwiać faktycznie tego momentum.

Damon Tae
29 y/o
Welkom in Canada
190 cm
były agent czarnego wywiadu Korei Północnej
Awatar użytkownika
He is a weapon, a killer. Do not forget it. You can use a spear as a walking stick, but that will not change its nature.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

trigger warning
hajd
Zamknij się cisnęło mu się na usta, ale zamiast tego, wolał skupić się na tym, co zamierzał jej zrobić. To miało w pełni zatkać jej usta, nawet jeśli jeszcze nie był na tyle zregenerowany, aby samemu w nią wejść. Miał jednak wobec niej spore plany, które zahaczały o to, aby się jej grzecznie odwdzięczyć za ten cudowny, oralny seks, którego była autorką. Niemniej jej komentarze działały mu na nerwy, a to jedynie podsycało jego pożądanie i irytację.
A im bardziej zirytowany był, tym groźniejszy się stawał.
Nie umiał jednak oderwać na dłużej od niej nie tylko swoich rąk, ale też najwyraźniej języka, bo zadowalanie jej oralnie nagle wpadło na szczyt jego zainteresowań. Zwłaszcza kiedy była tak chętna i bezczelna. Nie mówiąc o tym, że smakowała wybornie i gdyby mógł, pewnie nie wypuszczałby jej z objęć przez najbliższe kilka dni, dając jej orgazm za orgazmem, aż nie mogłaby chodzić o własnych siłach.
No ale kto powiedział, że nie było to możliwe.
Może i był świetny w czytaniu sytuacji, ale nie umiał czytać umysłów. Nie wiedział co mogło pojawić się w jej głowie, nawet po tym, jak dała mu wyraźną, bardzo czytelną zgodę na to, co miało nadejść. Przez cały ten czas była bardziej niż chętna i pokazywała to w każdej sekundzie, dlatego teraz, gdy rzucił ją na materac, aby zanurzyć w niej swoje palce, chyba nie spodziewał się, że cokolwiek może się zmienić.
Teraz też nie wiedział. Zauważył jednak to, że wcisnęła palce w jego rękę. I że jej ciało ustawia się zupełnie inaczej niż jeszcze przed chwilą.
Damon.
Jak na przywołanie, zareagował na własne imię.
Mów do mnie.
Skupił na niej swoje spojrzenie, mocniej wciskając w nią swoje palce. Schwycił ją za kark, aby ją unieść i wyprostować, dzięki czemu mogła pod plecami wyczuć jego unoszącą się w oddechach klatkę piersiową.
Jestem tu, Callahan — wymruczał jej do ucha, przesuwając dłoń z jej karku na gardło. Złapał ją stanowczo, a jednak tak delikatnie, że całkowicie kłóciło się to z jego naturą. Zahaczył kciukiem o jej tchawicę. — I zrobię z tobą wszystko na co masz ochotę. — W tym momencie jego palce ponownie zaczęły się w niej poruszać, posuwając ją w spokojnym, rozleniwionym wręcz tempie. Nie spieszył się, bo miał tyle czasu ile tylko chciał. Był pewien, że zapewni jej jeszcze jeden finisz, a potem kolejny i kolejny. Nic go nie goniło, nic ich nie popędzało, ani ograniczało.
No chyba, że psychika.
Powiedz mi tylko czego chcesz, a to dostaniesz — wysyczał do jej ucha na którym zaraz zacisnął swoje zęby, skubiąc jej płatek.
Jego palce jednak nie przestawały się ruszać, w dalszym ciągu zanurzając się w niej w rytmicznym, powolnym tempie, jakby chcąc też przy tym nabudować napięcie, a także wyraźniej ją podirytować, nie zdając sobie chyba sprawy z tego, że w jej głowie pojawiło się coś, co nie pozwalało jej w pełni się poddać temu, co właśnie miało miejsce.
No ale był twardogłowym człowiekiem, w dodatku mocno napalonym i pewnie sam się nie domyśli, dopóki nie dostanie jasnych, czytelnych sygnałów.

Valkyrae Callahan
Ostatnio zmieniony wt lis 18, 2025 2:29 pm przez Damon Tae, łącznie zmieniany 3 razy.
29 y/o
Welkom in Canada
159 cm
były ratownik medyczny, były pilot US Navy
Awatar użytkownika
— What are your biggest weaknesses?
— Tall men who need therapy
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her/bitch
typ narracjitrzecioosobowa, ograniczona
czas narracjiprzeszły
postać
autor

trigger warning
hayd
  Nigdy nie dzieliła się tym, co działo się w jej głowie. Z nikim. Nie opowiadała o tym, jak źle się czuła w swoim własnym ciele, ani o tym, jak wydarzenia z przeszłości miały na nią większy wpływ, niż tego by chciała. Była pewna, że niedawna trauma wciąż w niej była, żywa i namacalna. To ona popychała ją na zajęcia, to ona sprawiała, że czuła się niespokojnie wieczorem lub w nieznanym terenie. To ona kazała znajdować jej drogi ucieczki, ledwie weszła do pokoju, a nic jej nie groziło. I to ona kazała trzymać dystans.
  Ale od początku była sama i nauczyła się radzić sobie z tym samodzielnie. Nie sądziła, że ktokolwiek byłby w stanie to zmienić, że w kimkolwiek znajdzie wsparcie, którego potrzebowała, dlatego nigdy nie mówiła. Nie opowiadała o tym, co się z nią działo każdego dnia.
  I jemu też nie zamierzała mówić. Był, jakby nie patrzeć, ostatnią osobą, którą posądziłaby o zrozumienie emocji, jej stanu psychicznego i wyrażenie empatii. Damon był logiczny do bólu, więc zawsze szukał faktycznych czynów, a nie słów lub prostych gestów. Szukał rozwiązania, nie rozumiejąc, że czasami go nie znajdzie.
  Nie tak prosto i nie natychmiast.
  Nie opowiedziałaby mu o tym, co się z nią dzieje, teraz czy każdego dnia, bo nie chciała go stawiać w sytuacji, w którym frustruje go jego własna bezradność w tej sytuacji.
  Ani w tym momencie nie chciała psuć tego, co sama nabudowała, za własną decyzją, jeszcze kilka minut temu święcie przekonana, że jest dobrze. Nie chciała znów też wyjść na oszołomkę, nawet kiedy on jej nigdy tak nie nazwał. A miał okazję – po sytuacji na Syberii, czy tej z dzisiejszego treningu.
Ale lęk, który obudził się w jej głowie, do tej pory czekający tylko na moment, który łatwo przywołałby wspomnienie czy pamięć ciała, był realny i obecny. Na własna więc rękę próbowała go stłumić, czując jak ekstaza opuszcza jej ciało, a zamienia ją budujące się napięcie, wynikłe ze strachu. Szukała czegoś, co zakotwiczy ją w teraźniejszości, z dala od przeszłości, która miała już być tylko historią. Szukała rzeczywistości spojrzeniem, dotykiem czy słuchem.
   Jestem tu, Callahan
  Jego głos wydawał się być szpilą, która skutecznie uziemiła ją w rzeczywistości. Wokalna kotwica, która miała ją zatrzymać w tu i teraz. Słowny ratunek, który przypomniał jej, co tak naprawdę działo się z jej ciałem.
  Jakby zatrzasnął nienamacalne wieko skrzyni, w której aż huczało od wspomnień.
  Odruchowo wcisnęła się w jego rozgrzaną klatkę piersiową, czując jak jego ciepło zlewa się z nią samą. Rytmiczny, nieco przyspieszony oddech, który odczuwała przy sobie nie był jak dyszenie bestii, której się obawiała. Wyczuwalny ucisk na gardle trzymał ją mocno jak imadło, a jednocześnie był tak delikatny, że wierzyła, że mogłaby go odrzucić, gdyby tylko chciała.
  Wciągnęła mocniej powietrze, bezwiednie napierając na jego dłoń, której palce czuła w sobie. Przestało to być takie przytłumione, takie… nijakie. I znów zaczęło nieść to, co niosło nie tak dawno temu. Eksplozję doznań.
Na nowo drżała pod jego dotykiem. Pod jego gorącym oddechem rozlewającym się przy jej skroni. Syknęła krótko, raz jeszcze wypychając w jego stronę swoje biodra, kiedy poczuła jego zęby na płatku jej ucha.
  Czas zdecydować, Senna. Czego chcesz?
  — Wszystkiego, Demonie — odpowiedziała, gdy udało jej się zbalansować odczuwaną przyjemność na tyle, by znaleźć własny głos. — Wszystkiego, co jesteś w stanie mi dać. Chcę, abyś pokazał mi w końcu, jaki jesteś i potraktował jak zwykłą szmatę. — Jakby nie patrzeć – tylko to znała. — Nie zastanawiał się nad tym czy powinieneś to robić, tylko to robił. — Bo mógł. Bo tego chciała. — Zerżnął mnie tak, abym zapomniała nawet kim jestem. Chcę, żebyś kończył dla mnie, żebyś zalał mnie sobą. — Przywarła do niego mocniej, sięgając dłonią do jego żuchwy, ujmując ją stanowczo. — I chcę, abyś nie przestawał, nawet gdybym o to błagała. Nie przestawał, dopóki będziesz mógł jeszcze oddychać. — Skrzyżowała się z nim spojrzeniem przez półmrok. Uśmiechnęła się zdradziecko półgębkiem, dodając: — Proszę.
  To proszę było wypowiedziane z prześmiewczą zaczepą. Uprzejma formalność, która nie była im potrzebna, a która padła dla komicznego kontrastu wobec tego, o co tak naprawdę prosiła.
A prosiła, tak naprawdę, o ryzyko. O coś, co może skończyć się ogromną przyjemnością, do stopienia się z jego ciałem w ekstazie lub czymś zupełnie odwrotnym, jeśli da przeszłości znów wygrać.

Damon Tae
29 y/o
Welkom in Canada
190 cm
były agent czarnego wywiadu Korei Północnej
Awatar użytkownika
He is a weapon, a killer. Do not forget it. You can use a spear as a walking stick, but that will not change its nature.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

trigger warning
hajd
Nie miał doktoratu z psychologii. Był ostatnią osobą, którą można by było podejrzewać o empatię, typową uczuciowość i zrozumienie. To był człowiek, który przede wszystkim działał. Robił. I to, że mu zależy, pokazywał poprzez swoje czyny, a nie słowa. Nie kupował jednak kwiatów czy czekoladek na walentynki. Wykręcał ręce, jeśli obca osoba sięgała po coś, co było jego. Pilnował i bronił jak pies, a gdyby trzeba było, to bez mrugnięcia by zabił, jeśli tylko by tego chciała. A jeśli ktoś by chciał ją skrzywdzić, spaliłby pieprzone miasto i wypatroszył wszystkich, co braliby w tym udział. Nawet pośredni.
Nie mógł więc wiedzieć co się działo w jej głowie.
Ale jeśli chciała, aby do niej mówił, to tak właśnie zrobił. Nawet jeśli nie wiedział jaki był oficjalny cel, to zamierzał jej przekazać, że był tu z nią nie tylko dlatego, aby zaliczyć, ale dlatego, że była ważna. Nie był to kolejny szybki numerek przy którym miało się liczyć tylko fizyczne spełnienie. Do takiego nie musiał się przykładać i się w niego angażować. To zbliżenie było zupełnie inne od każdego poprzedniego jakie miał w życiu. O wiele intensywniejsze.
Wszystkiego, Demonie.
Wypuścił intensywniej powietrze przez nos, gdy tylko usłyszał jej słowa. Mocniej wcisnął w nią swoje palce, kciuk układając na łechtaczce, jak tylko poczuł, jak z powrotem się na niego sama nabija. Słuchał jej i czuł, jak jego ciało ponownie wypełnia się tą gwałtowną burzą, która rozpierała jego tkanki i drażniła zakończenia nerwowe. Jak temperatura wzrasta, a serce mocniej pompuje krew, regenerując jego siły. Pożądanie robiło się bardziej namacalne. I irytujące.
Chciała wszystkiego. Braku samokontroli. Tego co w nim siedziało. Bez zahamowań.
Niebezpieczne posunięcie. Nawet bardzo.
Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.
Zacisnął gwałtownie palce na jej gardzieli, odbierając jej tlen, w tym samym momencie drugą rękę wciskając głębiej w jej wilgotne wnętrze.
Jesteś moja, Callahan — warknął gardłowo jej do ucha. Wyciągnął z niej swoje mokre od słodkiego podniecenia palce i stanowczym ruchem rozchylił mocniej na boki jej nogi. Dopiero wtedy do niej wrócił, na nowo wciskając się w nią aż do końca. Poluźnił nieco chwyt na jej gardle, dopiero teraz oddając jej częściowo tlen.
Tylko tyle, aby nie mdlała. Miała być przecież przytomna.
Zgiął nieco dwa palce, które w niej zanurzył i zaczął nimi gwałtownie poruszać, najwyraźniej porzucając swoje leniwe ruchy na rzecz zniecierpliwienia kierowanego pożądaniem. Samemu czuł jak twardnieje na nowo z każdą jej reakcją, a to jedynie sprawiało, że stawał się agresywniejszy. W końcu po sypialni ponownie rozniosły się głośne, szybkie dźwięki jego palców zanurzanych w jej wnętrzu.
Zerżnę cię tak, że nie będziesz mogła chodzić przez kolejne dni. Twoje ciało będzie nosić moje ślady przez tygodnie, aby każdy widział, że należysz do mnie — wycharczał, nie zwalniając palcowania jej, mocno trzymając ją przy sobie za gardło tak, aby nie mogła się wyrwać. — Dokładnie tak jak tego chcesz — dodał i chociaż nie mogła go widzieć, to mogła wręcz wyczuć, jak złowieszczo się przy tym uśmiecha. Zupełnie jakby cieszył się na to, co miało nadejść.
A kurewsko nie mógł się tego doczekać.
Najpierw jednak zamierzał wykończyć ją na inne sposoby. Jeden orgazm to za mało na jedną noc, a skoro oficjalnie, tak ładnie poprosiła go o to, aby potraktował ją jak swoją szmatę, to mieli wiele godzin, aby spełnić jej prośbę. I jego obietnicę.
Ponownie zacisnął mocniej swoje palce na jej gardle, czując jak jej tętnica pulsuje mu pod palcami. Co jakiś czas sięgał ustami niedbale do jej szyi, łączenia jej z ramieniem, ucha czy skroni, skupiając się jednak na tym, jak soki jej podniecenia spływają po jego palcach, po nadgarstku i niżej, gdy nieustannie atakował ją ręką.
Gdy czuł po jej ciele, że jest blisko, stał się jeszcze gwałtowniejszy.
Głośniej, Callahan. Niech cię słyszy całe pieprzone Toronto — wysyczał, kiedy nie zwalniając tempa, sięgał po jej spełnienie. I nawet nie zamierzał przestawać, gdy jej tkanki zacisną się na jego palcach. Zamierzał przedłużyć jej orgazm tak długo, aż będzie się wić w jego ramionach z niemą prośbą o koniec, bo nie będzie mogła dłużej znieść rozpierającego ciśnienia.
W końcu miał nie przestawać, nawet jak będzie błagać.


Valkyrae Callahan
Ostatnio zmieniony wt lis 18, 2025 2:29 pm przez Damon Tae, łącznie zmieniany 2 razy.
ODPOWIEDZ

Wróć do „#8”