37 y/o
For good luck!
189 cm
wykładowca na University of Toronto
Awatar użytkownika
Once, if my memory serves me well, my life was a banquet where every heart revealed itself, where every wine flowed.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
typ narracji
czas narracji
postać
autor

Garfield Harlow

Dla Conrada pocałunek stanowił zarówno wyczekiwane wytchnienie, jak i narastającą gorączkę. Z jednej strony czuł się, jakby przebiegł maraton, by w końcu dobiec do mety – zdyszany, z walącym w piersi sercem, ale zadowolony z życia, z drugiej – jakby polał olej na patelni wodą i zamiast oczekiwanego zgaszenia płomieni, jeszcze bardziej je rozniecił, cofając się do tyłu pod wpływem nagłego wybuchu gorąca. W tej chwili dla Woodwella nie istniała uczelnia, nie istniało również przyjęcie odbywające się na dolnych piętrach budynku, a jedynie somatyczne odczucia związane z bliskością innego ciała – miękkość tańczących ust, twardość ramion chłopaka, za które złapały jego dłonie, ciepło oddechów na policzkach, delikatne odczucie chłodu wiatru na karku. Wszystko tak kontrastujące ze sobą, a także niezwykle pasujące, zupełnie jakby wysypał na stół zestaw puzzli i starał się odnaleźć pośród tysiąca elementów dwa należące do siebie. W tym szaleństwie była jakaś metoda, a on przypadkiem znalazł się na właściwej drodze – niczym średniowieczny alchemik poszukujący panaceum, który zupełnym przypadkiem odkrył coś zupełnie innego, niż szukał, co zmieniało jednakże jego pogląd na rzeczywistość.
Odczuwał ciarki od dotyku dłoni Garfielda. Nikt nie dotykał go tak od miesięcy. Nie chodziło tylko o sam typ dotyku, ale również o miejsce – nikt, znajomy czy też nie, o zdrowych zmysłach, nie zbliżyłby się do niego na tyle. Pomimo że nie posunęli się jeszcze jakkolwiek daleko, tak nie było w tej całej sytuacji nic niewinnego. Komunikat wysyłany przez Harlowa był niezwykle jasny, a profesor bił się w myślach za to, że wcześniej nie odważył się na taki krok. Zdrowy rozsądek nie zdążył jeszcze wrócić, a Conrad czuł się pijany atmosferą bardziej niż samym alkoholem.
Przez chwilę się zastanawiał. Wyrzucone przed chwilą słowa nie miały szczególnego uzasadnienia, a jednocześnie kryło się za nimi zbyt wiele – szczególnie ostatnie miesiące frustracji i wycofania, kuszenia i tłumionego pragnienia. Woodwell przeczytał w swym życiu miliony słów, a jednak w tej chwili miał problem ze znalezieniem takich, które oddałyby jego uczucia. Dalsze psotne wybryki studenta nie pomagały mu w skupieniu.
Przysunął usta do ucha Garfielda, muskając je wargami.
- Nie wiesz czy udajesz? – zapytał, drażniąc oddechem delikatną skórę. - Wszystkie te buntownicze teksty, które podnosiły mi ciśnienie, wiercenie wzrokiem dziury w brzuchu, ekstraordynaryjna frekwencja na moich konsultacjach… Skąd takie przywiązywanie przez ciebie wagi do jakości akurat moich zajęć? A kiedy próbowałem udawać, że nic nie widzę, żeby nie narobić sobie problemów, za każdym razem wystawiałeś mnie na próbę. Myślisz, że mam nieskończoną cierpliwość? Że nie mogę, nie potrafię się odgryźć?
Przesunął zębami po małżowinie chłopaka, łapiąc następnie za niegrzeczną rękę – naprawdę ciężko szło mu skupienie przy takiej dywersji – i splatając ich palce razem. Podniósł dłoń Harlowa do ust, składając na niej krótki pocałunek, obserwując jego reakcję. Nie zamierzał być zagonionym do nory zającem. Musiał się odpłacić Garfieldowi pięknym za nadobne.
Serniczek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Pan Pacific Hotel”