40 y/o
CHRISTMASSY
173 cm
Inżynier energetyki / dawniej złodziej Avalon Global Industries
Awatar użytkownika
I wrapped it up and sent it,
With a note saying "I love you" - I meant it.
Now I know, what a fool I've been,
But if you kissed me now I know you'd fool me again.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkimieszane
typ narracji3 osoba
czas narracjiPrzeszły
postać
autor

Alvaro również nie rozumiał dlaczego Santiago tak bardzo przejął się tymi jego wątpliwościami - przecież tak czy siak byliby przyjaciółmi, bo byli nimi od zawsze, a jeśli Salva nie kochałby Santiago, to ten powinien być wręcz zadowolony, skoro próbował go od siebie odciąć. Wierzył, że udając przed nim własną śmierć w jakiś pokręcony sposób go ochroni - to już udało mu się wywnioskować przez ten wspólnie spędzony czas. Wierzył, że robi to dla dobra Alvaro. Być może faktycznie go kochał i robił to z miłości, żeby Alvaro nie musiał patrzeć na opadającego z sił i coraz bliższego śmierci przyjaciela. Problem w tym, że Palermo nie rozumiał w jaki sposób miałoby to zadziałać i jak to się niby wiązało z miłością Santiago do niego, więc to wyznanie z pierwszego dnia potraktował bardziej przyjacielsko/bratersko, niźli romantycznie. Byłby chyba naiwnym idiotą, gdyby uwierzył, że po tylu latach latania za nim niczym szczeniak za swoim panem wreszcie dostanie to, o czym od tak dawna marzył - odwzajemnioną miłość.
¿Por qué quieres saberlo? ¿Quieres que te ame? - zapytał wreszcie po jakimś czasie wpatrywania się w ich splecione dłonie w całkowitym milczeniu. Nie patrzył na niego, chyba nie mając odwagi stanąć oko w oko z kolejnym ironicznym uśmieszkiem, kolejnymi zawadiackimi kurwikami w oczach, kolejnym "och, Alvaro, mój przyjacielu" wymówionym tym elektryzująco czułym tonem, którego używał w stosunku do bardzo niewielkiej ilości osób. Wolał patrzeć na ich złączone dłonie, na splecione palce, na choćby imitację tego, czego tak bardzo pragnął: miłości.

Santiago de la Serna
palermo (palermo.pbf)
nie lubię kierowania moją postacią i wiecznych śmieszków w grach, ale poza tym piszę dosłownie wszystko
52 y/o
Welkom in Canada
182 cm
złodziej banki i inne takie
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkion/jego
typ narracji
czas narracji
postać
autor

Wystraszył się tego pytania: czy chce, żeby Alvaro go kochał? Tak, chciał tego, choć jednocześnie wyrzucał sobie, że to cholernie egoistyczne z jego strony. "Egoista i egocentryk" - jak kiedyś określono go w którymś - pożal się, Boże - portrecie psychologicznym. Tylko, że tutaj to by się rzeczywiście sprawdziło, więc może to, co go tak wkurzyło, gdy to usłyszał, wcale nie było tak dalekie od prawdy, jak mu się wydawało? Nie było wcale tak powierzchowne, jakby osoba analizująca go, oparła się wyłącznie na tym, co widzi w pierwszej warstwie, nie potrafiąc zajrzeć głębiej?
A może nie było żadnego "głębiej"...?
Ścisnął palce Alvaro na tyle mocno, na ile był w stanie (czyli niezbyt mocno), również wbijając w nie wzrok i milcząc długo. Nie potrafił wydusić z siebie potwierdzenia, a zaprzeczać nie chciał. Wbrew przypuszczeniom Salvatierry, po jego twarzy nie błąkał się żaden głupawy, ironiczny uśmieszek, nie miał kurwików w oczach. Był poważny i obolały psychicznie, myśląc teraz o sobie jak najgorsze rzeczy, bo pragnął tej miłości, chciał chwili szczęścia w całym tym popieprzonym życiu. Chciał być kochany choć raz. Chciał już zostać z Alvaro. I jednocześnie nie chciał narażać go na swoją śmierć po raz kolejny, nie chciał narażać go na opiekowanie się nim. Czuł się teraz przytłoczony, jakby jakiś niewidzialny ciężar dosłownie osiadał coraz mocniej na jego barkach, przygniatając go do ziemi.
Nie potwierdził, ale nie zaprzeczył - co według niego było równoznaczne z potwierdzeniem.

Alvaro Salvatierra
gall anonim
40 y/o
CHRISTMASSY
173 cm
Inżynier energetyki / dawniej złodziej Avalon Global Industries
Awatar użytkownika
I wrapped it up and sent it,
With a note saying "I love you" - I meant it.
Now I know, what a fool I've been,
But if you kissed me now I know you'd fool me again.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkimieszane
typ narracji3 osoba
czas narracjiPrzeszły
postać
autor

Cóż, dla Alvaro milczenie wcale nie było potwierdzeniem; milczenie było po prostu unikaniem odpowiedzi. Poczuł nieprzyjemne ukłucie po lewej stronie klatki piersiowej, zupełnie dosłownie, co nieco go zaskoczyło - na tyle, że położył dłoń na swojej piersi i przez chwilę ją masował przez materiał koszuli. Uznał, że to być może jakieś spięcie mięśnia albo coś w tym stylu, nic wielkiego i na szczęście faktycznie po chwili ugniatania tego miejsca palcami ból przeszedł.
Po jakimś czasie wreszcie podniósł się z ławki, uznając, że odpoczęli już wystarczająco, żeby ruszyć na dalsze zwiedzanie. Nie puścił jego ręki, więc teraz stał nad nim, trzymając jego dłoń, wciąż ze splecionymi palcami ich dłoni; tym razem starał się jednak na nie nie patrzeć, bo nie chciał się skupiać na czymś, co nigdy nie istniało.
- ¿Nos vamos? Quiero ver los elefantes. - uśmiechnął się do niego łagodnie i ciepło, choć z bólem w oczach, którego nie był w stanie się pozbyć. Nie umiał być tak dobrym aktorem jak Santiago, nie umiał maskować emocji, nie umiał udawać kogoś, kim nie był. Nie umiał całe życie grać twardziela. Być może dlatego ojciec od zawsze uważał, że jest zbyt miękki i gdy tylko odkrył, że Alvaro jest gejem, to wyrzucił go z domu. Czyli że jednak bardziej opłaca się taktyka Santiago...?
- A menos que prefieras irte a casa. - dodał jeszcze po chwili, myśląc, że w sumie to pierwszy ich tak długi spacer i de la Serna ma prawo być zmęczony.

Santiago de la Serna
palermo (palermo.pbf)
nie lubię kierowania moją postacią i wiecznych śmieszków w grach, ale poza tym piszę dosłownie wszystko
52 y/o
Welkom in Canada
182 cm
złodziej banki i inne takie
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkion/jego
typ narracji
czas narracji
postać
autor

Zauważył ten ból w okolicach serca u Alvaro - domyślił się go, skoro mężczyzna ugniatał pierś w tamtym miejscu - ale uznał, że to może być zapewne coś spowodowanego spięciem mięśni: ostatecznie ich rozmowa nie była przyjemna, więc stres byłby tu całkiem normalny; a co za tym idzie - bóle mięśni również. On sam też je odczuwał.
Zauważył również ból w oczach Alvaro i to go uderzyło: czy w takim razie nie zrozumiał "odpowiedzi"? Uznał, że jest zaprzeczeniem, którego Santiago nie chciał wypowiedzieć na głos? Tylko wtedy dlaczego wciąż trzymałby jego palce? Po co, jeśli uznałby, że Tiago nie chce być przez niego kochany?
Przełknął nerwowo ślinę i podniósł się z ławki z niejakim trudem, wyplątując palce spomiędzy jego palców, niespecjalnie się nad tym zastanawiając - po prostu nie umiał chodzić za rękę. Z żonami też tak nie chadzał. Przez jakiś czas szedł obok niego z dłońmi w kieszeniach i z łokciami przy bokach, wciąż spięty, analizując w głowie całą tę rozmowę, przechodząc przez nią ponownie. Słowa wypowiedziane przez nich obu wciąż przepływały przez jego myśli, czasem po kolei, czasem wyrywkowo.
- No, no quiero ir a la casa - wymamrotał tylko, wciąż skupiony na rozmowie i przez to nie bardzo widząc, dokąd idą. Prawdę mówiąc, był coraz bardziej spięty, a nie coraz mniej - jak teoretycznie powinno być, skoro Alvaro zmienił temat, więc ten trudny wydawał się zakończony, przynajmniej na tę chwilę - ale nie dawała mu spokoju myśl, że wcale się nie porozumieli, że jest wręcz jeszcze gorzej, niż było, zanim zaczęli tę rozmowę. Że Palermo poczuł się odrzucony, kiedy przecież Tiago wcale tego teraz nie chciał; raczej sądził, że w pewnym sensie dał mu do zrozumienia, że owszem, chce być przez niego kochany.
- Para responder a tu pregunta anterior: sí - wyrzucił w końcu z siebie, nie patrząc na przyjaciela, tylko w ziemię. Mięśnie na jego szczęce poruszyły się nerwowo.
Potknął się - zmęczył się przez tych kilka kroków samodzielnego poruszania się, więc odruchowo chwycił jego ramię i przystanął, przymykając oczu i wzdychając, żeby się uspokoić i nie wybuchnąć przez fakt, że był tak cholernie słaby, że nawet paru kroków nie mógł zrobić bez czyjejś pomocy. To znaczy - parę kroków mógł, ale najlepiej w domu, a nie na wycieczce, bo najwyraźniej na zewnątrz, w obcym otoczeniu, jego zdolności malały.

Alvaro Salvatierra
gall anonim
40 y/o
CHRISTMASSY
173 cm
Inżynier energetyki / dawniej złodziej Avalon Global Industries
Awatar użytkownika
I wrapped it up and sent it,
With a note saying "I love you" - I meant it.
Now I know, what a fool I've been,
But if you kissed me now I know you'd fool me again.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkimieszane
typ narracji3 osoba
czas narracjiPrzeszły
postać
autor

Tak, Alvaro również zrzucił ten ból na poczet tego, że prowadzili trudną rozmowę, więc jego poziom stresu - którego w ogóle ostatnio mu nie brakowało - w końcu doprowadził do spięcia mięśni, a te w konsekwencji do bólu w piersi. Nie przyszło mu do głowy, że cokolwiek może się dziać z jego zdrowiem, ale też wcześniej nie zauważył żadnych symptomów tego, żeby coś miało mu się dziać. Dobrze, ostatnio może faktycznie miał więcej stresów, a dodatkowo się przemęczał, bo dzielił uwagę między Santiago, Sandy i małego i swoją pracę, czasem zapominając o tak podstawowych sprawach jak odpoczynek. Dbał o innych, ale o siebie już niekoniecznie; typowe, prawda?
Starał się nie myśleć o rozmowie, którą właśnie stoczyli, bo nie chciał tego rozpamiętywać. Byli na spacerze, więc zamierzał pooglądać zwierzątka, cieszyć się świeżym powietrzem i towarzystwem przyjaciela, a nie znów zagłębiać się w rozmyślaniach o rzeczach, przez które potem nie będzie mógł spać.
Zwolnił, aż w końcu przystanął, gdy usłyszał słowa Kocura. Nie spodziewał się, że jednak usłyszy potwierdzenie; prawdę mówiąc nie spodziewał się, że usłyszy cokolwiek, więc to zdanie zrobiło na nim podwójne wrażenie.
Nie zdążył odpowiedzieć, bo Santiago potknął się i złapał jego ramienia, a widząc kątem oka, że mężczyzna traci równowagę Alvaro odruchowo objął go w pasie i przyciągnął do siebie, chroniąc przed upadkiem. Trzymał go teraz blisko, w taki sposób, że ich klatki piersiowe stykały się ze sobą, a ich twarze dzieliło ledwie kilka centymetrów. Poczuł wyraźniej zapach perfum Santiago, słyszał jego oddech, widział z bliska te ciemne oczy, w których zdawało się wybuchać teraz całe morze emocji.
- Bueno, está bien: te amo, Santiago. Te amo muchísimo. No te imaginas cuánto tiempo. - uśmiechnął się niepewnie, wciąż obejmując go w pasie i trzymając mocno przy sobie. Drugą dłoń położył na jego karku, masując lekko spięte mięśnie. - Descansa. Respira.

Santiago de la Serna
palermo (palermo.pbf)
nie lubię kierowania moją postacią i wiecznych śmieszków w grach, ale poza tym piszę dosłownie wszystko
52 y/o
Welkom in Canada
182 cm
złodziej banki i inne takie
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkion/jego
typ narracji
czas narracji
postać
autor

Santiago nie przeczuwał, że pozornie lekka, przyjemna wycieczka do ZOO może się przerodzić w coś tak ciężkiego i wyczerpującego emocjonalnie - tym bardziej, że przecież jeszcze w domu nic tego nie zapowiadało; dopiero w samochodzie Alvaro zrobił się jakiś milczący. No, może nie w samochodzie, ale tuż przed zajęciem w nim miejsca, więc jeszcze będąc w domu Santiago był w dość wesołym i beztroskim nastroju, ciesząc się, że pospacerują razem i pooglądają zwierzątka. Nie spodziewał się takiej bomby, która sprawi, że praktycznie nie będzie widział, na co patrzy i która sprawi, że poczuje się kompletnie wyczerpany psychicznie, a w dodatku będzie o sobie myślał znowu jak o najgorszym, co mogło spotkać Alvaro w jego życiu. Przecież gdyby nie on, chłopak w końcu by sobie ułożył życie, a tak - został złodziejem, nie mógł znaleźć nikogo, z kim byłby szczęśliwy, a w dodatku teraz Tiago odciągał go od dziecka i swoimi ostatnimi słowami właściwie skazywał go na męczarnie z chorym człowiekiem.
Również spojrzał w jego oczy z góry ze stężałą twarzą, trzymany w ramionach przyjaciela i spięty do granic możliwości. Przełknął znów ślinę nerwowo i miał ochotę uciec wzrokiem, ale jakimś nadludzkim wysiłkiem powstrzymał się przed tym.
- Me imagino... Sé cuánto tiempo. Creo. Sé más o menos.
Przymknął znów oczy, kiedy Alvaro zaczął masować jego kark - pod tym względem naprawdę zachowywał się jak kocur: był groźny, nieraz bardzo niebezpieczny, nieprzewidywalny, ale kiedy odpowiednia osoba zaczynała masować jego kark, potrafiła go tym rozbroić. Alvaro zawsze był tą odpowiednią osobą - on i nikt inny. Jeśli ktokolwiek tego próbował, dużo ryzykował.
Biorąc pod uwagę ten fakt oraz kilka innych: że to właśnie z nim Santiago spędzał dużo czasu, że z nim mu się najlepiej planowało napady, że zawsze go bronił przed napaściami innych - było dość dużo ewidentnych znaków, że Tiago kochał tego człowieka.
- Tú querías ver elefantes. Entonces a mí me gustaría ver vicuñas. Me encantan - powiedział po chwili, otwierając nieznacznie oczy i patrząc na Alvaro z lekkim uśmiechem.

Alvaro Salvatierra
gall anonim
40 y/o
CHRISTMASSY
173 cm
Inżynier energetyki / dawniej złodziej Avalon Global Industries
Awatar użytkownika
I wrapped it up and sent it,
With a note saying "I love you" - I meant it.
Now I know, what a fool I've been,
But if you kissed me now I know you'd fool me again.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkimieszane
typ narracji3 osoba
czas narracjiPrzeszły
postać
autor

Salvatierra nie uważał, że przez Santiago w jego życiu wydarzyło się wiele złych rzeczy. Wręcz przeciwnie - naprawdę sądził, że mężczyzna był jego aniołem stróżem i że gdyby go nie spotkał na swojej drodze, to nie osiągnąłby kompletnie niczego. Prawdopodobnie przez dłuższy czas byłby prostytutką, trochę tańczyłby po klubach, sypiałby z niebezpiecznymi facetami, dużo by pił i ćpał, aż w końcu ktoś by go zabił, ewentualnie zaćpałby się lub zapił na śmierć. Na pewno nie spotkałoby go nic dobrego. Nie miałby domu, przez większość czasu chodziłby głodny, na sto procent nie wróciłby do szkoły, a więc by jej nie skończył, nie skończyłby też studiów, aż wreszcie nie pracowałby w tym momencie jako inżynier w prestiżowej firmie. Nie miałby też za grosz poczucia własnej wartości; bo to, że teraz bywał czasem niepewny siebie, czasem zachowywał się jakby widział w sobie tylko same wady, to i tak nic w porównaniu z tym w jakim rynsztoku wcześniej był psychicznie i jak postrzegał samego siebie.
- ¿Vicuñas? ¡Oh, sí, son tan lindas! Casi tan lindas como tú. - zaśmiał się pod nosem, kręcąc głową i jeszcze przez chwilę masował jego kark, po czym zaoferował mu swoje ramię - no wiecie, jak na typowego dżentelmena przystało. Nie zamierzał pozwolić mu iść samemu, widział że Santiago potrzebował wsparcia i oparcia, tak zupełnie dosłownie mówiąc, a skoro już tu przy nim był, skoro przyjeżdżał i wyciągał go z tego dołka, to może też posłużyć ramieniem. Dla niego nie było to nic takiego i miał nadzieję, że Tiagoo przyjmie pomoc; inaczej Alvaro nie zamierzał iść nigdzie dalej.
- ¿Crees que podríamos llevarnos una de esas vicuñas? Podríamos soltarla en el jardín y acariciarla cuando quisiéramos. - szedł teraz z wesołym uśmiechem, pod rękę z Santiago, który miejmy nadzieję był posłuszny i nie próbował dyskutować.

Santiago de la Serna
palermo (palermo.pbf)
nie lubię kierowania moją postacią i wiecznych śmieszków w grach, ale poza tym piszę dosłownie wszystko
52 y/o
Welkom in Canada
182 cm
złodziej banki i inne takie
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkion/jego
typ narracji
czas narracji
postać
autor

Santiago rzucił mu pełne zażenowania spojrzenie słysząc, że wikunie są "prawie tak ładne, jak on". Westchnął krótko i pokręcił głową, nieco zaskoczony, że temat uczuć między nimi faktycznie się skończył, że Alvaro go nie ciągnął; a jednocześnie zadowolony z tego. Oczywiście, że nie został on jeszcze zakończony, ale przynajmniej na tę chwilę chyba obaj mieli dość emocji i potrzebowali nieco odpoczynku, zachwycania się zwierzętami i po prostu zwykłej beztroski. Ruszył więc za przyjacielem, chwytając go pod ramię. Po kilkunastu krokach jednak położył mu dłoń na ramieniu - tak mu było łatwiej iść. No i - nadal nie bardzo umiał okazywać uczucia publicznie; miał poczucie, że wszyscy się na nich gapili, kiedy szli pod rękę, wszyscy oceniali.
- Sí, saquemos a una de ellas al jardín. Le pondremos una bañera para que chapotee, y luego la llevaremos a casa por la noche para acurrucarnos con ella antes de dormir. Y ella dirá "¡ooo!" - wydał dźwięk, jaki wydają wikunie: coś na kształt tęsknego nawoływania.
Wsparł się na nim trochę mocniej, widząc już na horyzoncie wybieg słoni - jeden z nich właśnie obsypywał się sianem, podnosząc je trąbą i zarzucając sobie na grzbiet.
- ¿No pasas demasiado tiempo conmigo? - zapytał w końcu - ¿Tienes algún respiro? Al fin y al cabo, sigues teniendo un trabajo y un hijo pequeño...
Szczerze się tym martwił, bo choć cenił sobie każdą spędzoną z nim chwilę i faktycznie odżywał w jego towarzystwie, to nie chciał, żeby jego przyjaciel się zajechał.

Alvaro Salvatierra
gall anonim
40 y/o
CHRISTMASSY
173 cm
Inżynier energetyki / dawniej złodziej Avalon Global Industries
Awatar użytkownika
I wrapped it up and sent it,
With a note saying "I love you" - I meant it.
Now I know, what a fool I've been,
But if you kissed me now I know you'd fool me again.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkimieszane
typ narracji3 osoba
czas narracjiPrzeszły
postać
autor

Inżynier nie przejmował się specjalnie zażenowanym spojrzeniem Santiago; nie zliczyłby nawet ile razy widział u niego podobny wzrok, zwykle w sytuacjach, w których zachowywał się nieadekwatnie do swojego wieku albo po prostu do sytuacji. Można było przywyknąć, jeśli podobne spojrzenia widziało się wyjątkowo często, ale Alvaro obecnie wydawał się to kompletnie ignorować. Poprawił mu się humor, bo nie dość, że ich rozmowa zeszła chwilowo na głupawe tematy dotyczące dźwięków wikuni i wstawiania tychże zwierząt do wanny w ogrodzie, to jeszcze usłyszał werbalne potwierdzenie od Santiago: tak, mężczyzna chciałby, żeby Alvaro go kochał. Dla niego oznaczało to jedno - jego marzenia nareszcie się spełniły, będzie z tym, z którym zawsze pragnął być i będą szczęśliwi, dopóki los im na to pozwoli. Nic innego w tym momencie się nie liczyło.
Nie protestował, gdy Santiago położył mu rękę na ramieniu - skoro tak było mu wygodniej iść, niż pod rękę, to musiał to zaakceptować. Nie zastanawiał się w tej chwili nad tym, czy wynika to wyłącznie z tego, że po prostu tak było mu lepiej i wygodniej, czy może też z jakichś zahamować; domyślał się, że może to być połączenie obu tych czynników, ale nie chciał teraz się nad tym rozwodzić. Zauważył już dawno, że Tiago nie miał nic przeciwko gejom i ogólnie szeroko pojętej społeczności LGBT+, ale za nic w świecie nie chciał pozwolić, żeby ktoś mógł choćby pomyśleć, że on sam do niej należał. Nie rozmawiali o tym nigdy, więc Alvaro nie był stuprocentowo pewien skąd to się wzięło, ale mógł się domyślić, jako że sam pochodził z homofobicznego domu.
Uśmiechnął się szeroko, patrząc na mężczyznę idącego u jego boku roziskrzonymi oczami pełnymi szczęścia.
- Creo que es lo más tierno que he oído en mi vida. - zaśmiał się pod nosem, z trudem powstrzymując się przed cmoknięciem go w policzek. Dostrzegł na horyzoncie wybieg dla słoni i uśmiechnął się jeszcze szerzej, bo perspektywa że niedługo dotrą do jego upragnionych słoni naprawdę go cieszyła.
Zerknął na niego, poważniejąc nieco, gdy usłyszał pytanie o to, czy nie spędza z nim za dużo czasu. Uniósł nieco brew, a kącik jego ust uniósł się w uśmiechu.
- ¿Un descanso? No necesito un descanso, y mucho menos de ti. - zatrzymał się na chwilę i pocałował go delikatnie w policzek, jednak nie mogąc się przed tym dłużej powstrzymywać, po czym znów ruszył w stronę wybiegu dla słoni. - ¿Por qué preguntas? ¿Ya estás cansado de mí? - poruszył brwiami, wciąż uśmiechnięty.

Santiago de la Serna
palermo (palermo.pbf)
nie lubię kierowania moją postacią i wiecznych śmieszków w grach, ale poza tym piszę dosłownie wszystko
52 y/o
Welkom in Canada
182 cm
złodziej banki i inne takie
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkion/jego
typ narracji
czas narracji
postać
autor

Nie bardzo wierzył w to, że Alvaro "nie potrzebuje odpoczynku", ale przecież nie zmusi go do tego, żeby jednak dał sobie trochę czasu dla samego siebie, żeby nie zaharowywał się przy nim, w pracy i z rodziną. Miał tylko nadzieję, że mężczyzna mu nie padnie i że jeśli rzeczywiście będzie potrzebował odpoczynku, to go sobie zrobi.
- No estoy cansada de ti, solo me preocupas. Siempre me has preocupado y eso no va a cambiar. Te pregunto porque sé que tienes un hijo pequeño, un trabajo y ahora me tienes... a mí.
Pociągnął nerwowo nosem, zerkając na niego kątem oka, ale po chwili uśmiechnął się ciepło, przysuwając się do niego nieznacznie, pod pozorem potrzeby złapania lepszej stabilności w chodzeniu, więcej oparcia. Jego też cieszyło, że w końcu byli razem - bo również w ten sposób odebrał całą tę rozmowę - mimo, że się o niego bał i mimo, że nadal uważał, że to bardzo egoistyczne z jego strony; że powinien pozwolić mu odejść. Że lepiej by dla nich było, gdyby jednak się poróżnili i rozstali, może Alvaro by sobie w końcu kogoś znalazł.
Gdy dotarli do wybiegu słoni, Tiago oparł się ciężko obiema dłońmi o barierkę, wyglądając na zmęczonego, ale nie zamierzał tego mówić. Chciał jeszcze pochodzić po ZOO. Teraz wpatrywał się w słonia, który kiwał się z boku na bok, kołysząc trąbą.
- ¿Recuerdas nuestra primera visita al zoológico? Fue entonces cuando más te fascinaron los elefantes - powiedział z rozmarzonym uśmiechem, widząc teraz przed oczami wyobraźni tamtego chłopca, biegającego po ogrodzie i podskakującego, bo może zobaczyć te wszystkie zwierzątka.

Alvaro Salvatierra
gall anonim
ODPOWIEDZ

Wróć do „Toronto Zoo”