-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona jejtyp narracji3osczas narracjiprzeszłypostaćautor
Hollis stała przy samochodzie Georga, zawzięcie duskutujac z jego kumplem, Frankiem, który jak się okazało, również bawił się w robienie graffiti. W sumie to był jedyną normalną osobą z całego tego pojebanego towarzystwa. I chociaż to co mówił było faktycznie ciekawe, tak spojrzenie Lyirc automatycznie uciekało w kierunku żółtego ferrari, przy którym stała Kira. Bo chociaż miały kosę, a nawet można by powiedzieć, że kiepskie relacje, to Hollis jakoś nie potrafiła kompletnie wyrzucić jej z głowy. Szczególnie, kiedy była tak blisko.
I nawet przez głowę przeszło jej, by do niej podejść. Bo zagadać i dopytać o to co miałą wcześniej na myśli mówiąc o G-Force, tylko zanim zdążyła się chociażby ruszyć, sam zainteresowany już obejmował ją ramieniem i prawił o tym, jak to kupi jej coś ładnego, gdy już wygra.
— Ja świecidełka? — prychnęła głośno, wywalając oczami. — A czy ja wyglądam ci na kogoś, kto lubi się błyszczeć jak psu jajca? — mruknęła znudzona, bo kurwa serio? Jeszcze jakby zaproponował, że weźmie ją na jakiś zajebisty fast food, to może faktycznie by się ucieszyła i nawet mu kibicowała, ale świecidełka? Bez. Kurwa. Przesady.
Pojedziesz ze mną.
Na te słowa, Hollis spięła się w jednej chwili. Poczuła, jak śniadanie momentalnie podchodzi jej do gardła, a brzuch wywraca się na drugą stronę. Pojebało go. Zdrowo go kurwa pojebało. Nie wiedzieć czemu spojrzała na Kirę. Ona również na nią patrzyła, kręcąc przecząco głową. Jakby Hollis wcale tego nie wiedziała, że nie powinna z nim nigdzie jechać.
I nie miała zamiaru.
— Naprawdę chcesz, żeby laska cię spowolniała? — prychnęła, malując na twarzy pewność siebie i obojętność, chociaż w środku cała aż wrzała. — Żebyś mógł potem mieć jakąś wymówkę, jak przegrasz, czy jak, G-Force? — zajrzała mu wyzywająco w oczy. Nie miała najmniejszego zamiaru opowiadać przy wszystkich o swoich lękach, ale przecież nawet nie musiała, bo jego kumple w minutę podłapali temat i zaczęli dyskutować o tym, jak to George nie powinien sobie pozwalać na takie rozpraszacze w postaci Hollis, że przecież mogło jej w każdej chwili coś odjebać, szczególnie, że nigdy nie brała udziału w wyścigach. I ten argument wydawał się go przekonać.
— Będziesz czekać na mnie na mecie — warknął z krzywym uśmiechem, przyglądając się jej uważnie, chociaż w pewnym momencie jego twarz zmieniła wyraz, jakby wpadł na kolejny genialny pomysł. — A wcześniej zamachasz flagą.
— Czym? — tylko tyle zdążyła z siebie wyrzucić, bo jakaś laska obok od razu podłapała pomysł Georga i zaciągnęła Lyric do stolika ułożonego z opon. Po krótce wyjaśniła jej co i jak oraz jak powinna machać na start i chociaż Hollis wciąż nie rozumiała dlaczego ona tego nie będzie robić, finalnie machnęła ręką, godząc się na ten durny pomysł.
— Tylko nie zapomnij przymknąć oczy jak już ruszą — oznajmiła na odchodne, gdy już wcisnęła Lyric dwie czerwone apaszki do ręki. — Kiedyś miałam przez to niezłe zapalenie spojówek — tylko przez co? Przez piach? Przecież tutaj był sam śnieg… Już jej miała o to dopytać, tylko kobieta zniknęła w jednym z samochodów i to chyba był powód, dla którego wolała wcisnąć Hollis brudną robotę.
— To już? — dopytała jeszcze typka, który wcześniej zbierał zakłady, a on jedynie mruknął, żeby zapierdalała, bo nie mieli całego wieczoru.
Lekko chwiejnym krokiem przeszła na sam środek jezdni i ustawiła się gdzieś na lini pomiędzy autem G-Force a zółtą furą Kiry. W tle było słychać warkot silników.
Zasinęła mocniej palce na cieniutkich apaszkach, a potem uniosła ręce powoli w górę. I chociaż zapewne powinna spojrzeć w stronę Georga, jej wzrok skierował się prosto na Finch. Na którą chwilę wyłapała jej wielkie, szare oczy, które również były w nią wpatrzone. A potem ściągnęła energicznie dłonie w dół, przy okazji faktycznie zamykając oczy, jak radziła tamta dziewczyna.
A szkoda, bo może wtedy zauważyłaby ten mord w oczach Georga i spojrzenie, które rzucił Kirze tuż przed startem…
kira finch