-
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Torontonieobecnośćniewątki 18+niezaimkione/jejpostaćautor
Niesamowitym było to, jak ciało człowieka w stanach krytycznych kompletnie przejmowało kontrole. Głowa przełączała się ze świadomości na tryb awaryjny i wyzwała systemy obronne, nad którymi nie dało się zapanować.
Ruda nie chciała się trząść, nie chciała bujać się na boki, wtulona we własne ciało jak ostatnia idiotka. A jednak nie potrafiła inaczej. Trwała w tej dziwnej odklejce dobre minuty. A przynajmniej tak jej się wydawało, bo i czas w głowie inaczej płynął.
Nie chciała, by Ernie ją przepraszał. Serio, to było ostatnie czego potrzebowała. Szczerze mówiąc wcale nie miała mu nic za złe. Przecież nie wiedział, że Mio nie umie pływać, a jakby nie patrzeć była to taka dość podstawowa umiejętność, którą większość ludzi w jej wieku miało opanowaną. Miał więc pełne prawo założyć, że umie. Nie miała do niego żalu. Była jedynie zła na samą siebie i przerażona wizją głowy pod wodą. Sama ta myśl napędzała to dziwne uczucie przerażenia, które rozlewało się po całym ciele.
I wtedy Ernie zrobił coś bardzo dziwnego. Niespodziewanego.
Przytulił ją.
Jesteś bezpieczna, nic ci nie grozi
Jej głowa automatycznie znalazła sobie miejsce na wgłębieniu między ramieniem a szyją, chowając w nim twarz. Było coś kojącego w jego ramionach i przez moment faktycznie poczuła się bezpieczna. Autentycznie uwierzyła w to, co do niej mówił.
Czuła na plecach jego dłoń, która rytmicznie pocierała morke od wody ubranie, jedna kto nie do końca przynosiło zamierzone ciepło. A kiedy odszedł na moment, Mio poczuła dziwną samotność, by wrócić z bluzą, która po chwili faktycznie przyniosła ukojenie.
— Ernie — wyszeptała jego imię, jakby sprawdzała, czy struny głosowe uspokoiły się na tyle, by mogły już na spokojnie wydawać z siebie czyste dźwięki. Było wiele rzeczy, jakie chciała mu powiedzieć, jednak jedna, niewielka potrzeba przysłaniała je wszystkie. — Proszę daj mi papierosa — oparła policzek na podwiniętym kolanie i spojrzała na niego wielkimi oczami. Jej paczka, którą trzymała w tylnej kieszeni i która w tamtym momencie wbijała się w jej tyłek była kompletnie przemoczona, zresztą zapewne jak i również telefon oraz ulotka od Fiony.
— Kolację tematyczną? — uniosła brew, zbita z tropu. Do końca nie wiedziała, kiedy dokładnie przeszli z wydzierania się na Mio do pocieszania i zapraszania do siebie a kolację. Kurwa, jakimś cudem w jedną godzinę zadziało się tu więcej niż w niejednym serialu przez dwa sezony! — Prawie mnie zabiłeś, a teraz zapraszasz do siebie? Brzmi conajmniej niemoralnie. Trochę sadystycznie nawet — prychnęła pod nosem, łypiąc na niego tym swojej cwaniackim spojrzeniem. Jasne, nie był on tak intensywny jak zazwyczaj, jednak były go śladowe ilości, a to w aktualnej sytuacji było już bardzo dużo i mogło swiadczyc tylko o tym, że Mio czuła się już nieco lepiej.
ernie andrews
Ruda nie chciała się trząść, nie chciała bujać się na boki, wtulona we własne ciało jak ostatnia idiotka. A jednak nie potrafiła inaczej. Trwała w tej dziwnej odklejce dobre minuty. A przynajmniej tak jej się wydawało, bo i czas w głowie inaczej płynął.
Nie chciała, by Ernie ją przepraszał. Serio, to było ostatnie czego potrzebowała. Szczerze mówiąc wcale nie miała mu nic za złe. Przecież nie wiedział, że Mio nie umie pływać, a jakby nie patrzeć była to taka dość podstawowa umiejętność, którą większość ludzi w jej wieku miało opanowaną. Miał więc pełne prawo założyć, że umie. Nie miała do niego żalu. Była jedynie zła na samą siebie i przerażona wizją głowy pod wodą. Sama ta myśl napędzała to dziwne uczucie przerażenia, które rozlewało się po całym ciele.
I wtedy Ernie zrobił coś bardzo dziwnego. Niespodziewanego.
Przytulił ją.
Jesteś bezpieczna, nic ci nie grozi
Jej głowa automatycznie znalazła sobie miejsce na wgłębieniu między ramieniem a szyją, chowając w nim twarz. Było coś kojącego w jego ramionach i przez moment faktycznie poczuła się bezpieczna. Autentycznie uwierzyła w to, co do niej mówił.
Czuła na plecach jego dłoń, która rytmicznie pocierała morke od wody ubranie, jedna kto nie do końca przynosiło zamierzone ciepło. A kiedy odszedł na moment, Mio poczuła dziwną samotność, by wrócić z bluzą, która po chwili faktycznie przyniosła ukojenie.
— Ernie — wyszeptała jego imię, jakby sprawdzała, czy struny głosowe uspokoiły się na tyle, by mogły już na spokojnie wydawać z siebie czyste dźwięki. Było wiele rzeczy, jakie chciała mu powiedzieć, jednak jedna, niewielka potrzeba przysłaniała je wszystkie. — Proszę daj mi papierosa — oparła policzek na podwiniętym kolanie i spojrzała na niego wielkimi oczami. Jej paczka, którą trzymała w tylnej kieszeni i która w tamtym momencie wbijała się w jej tyłek była kompletnie przemoczona, zresztą zapewne jak i również telefon oraz ulotka od Fiony.
— Kolację tematyczną? — uniosła brew, zbita z tropu. Do końca nie wiedziała, kiedy dokładnie przeszli z wydzierania się na Mio do pocieszania i zapraszania do siebie a kolację. Kurwa, jakimś cudem w jedną godzinę zadziało się tu więcej niż w niejednym serialu przez dwa sezony! — Prawie mnie zabiłeś, a teraz zapraszasz do siebie? Brzmi conajmniej niemoralnie. Trochę sadystycznie nawet — prychnęła pod nosem, łypiąc na niego tym swojej cwaniackim spojrzeniem. Jasne, nie był on tak intensywny jak zazwyczaj, jednak były go śladowe ilości, a to w aktualnej sytuacji było już bardzo dużo i mogło swiadczyc tylko o tym, że Mio czuła się już nieco lepiej.
ernie andrews