36 y/o, 196 cm
aktor filmowy i telewizyjny / plan zdjęciowy w Kanadzie i Turcji
Awatar użytkownika
Cemil (czyt. Dżemil) jest kanadyjsko-tureckim aktorem. Należy do osób ambitnych i lubiących wyzwania. Mieszkał przez 12 lat w Stambule, do którego myśli się przeprowadzić w przyszłości.
Jest empatyczny, towarzyski i udziela się charytatywnie. Chciałby się ustatkować, ale jego ukochana Eden ma już chłopaka, tylko... czy to na pewno jest problem? ♥
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

Mogła sobie prosić o to, żeby zmienił zachowanie, ale nie potrafiłby udawać, że są tylko przyjaciółmi. Po prostu nie. Nie potrafił i nie chciał tego, co ma zrobić? Oczywiście na gali postara się o profesjonalne podejście, ale nie będzie ukrywać, że to właściwa osoba, na właściwym miejscu. I nie odpowiedział na jej pytanie, usłyszy odpowiedź w odpowiednim czasie.
W lokalu był wyraźnie przybity, jedynie z entuzjazmem opowiedział o tym miejscu, a także o tym, że niespodzianki zawsze są ciekawe.
- Przychodzą tu ludzie z różnych części miasta, ale najwięcej jest lokalnych, z Beykoz. To dzielnica, w której jest spokojniej i można odetchnąć od tłumu czy ciekawskich spojrzeń. Mało kto zagląda do sąsiadów, bo każdy ma swoje życie i pracę, najczęściej są to aktorzy i muzycy, w każdym razie przychodzę tu odkąd trafiłem na tę miejscówkę. Nigdy się nie zawiodłem – przyznał.
Kiedy złożyli zamówienia, Eden zabrała głos, co trochę podtrzymało Cema na duchu. On naprawdę nie potrafił ot tak sobie po prostu rozmawiać i udawać, że nic się nie dzieje. Mimo to nie zabierał głosu sam, czyżby się troszkę obraził? Możliwe. Rozumiał jej obawy, ale kurczę, bez przesady. Nie na każdym kroku ktoś ich znajdzie. Odpowiedział po chwili milczenia.
- Vito jest moim najwierniejszym przyjacielem, nie muszę mu nic mówić, on sam wie, co ma robić. Uwielbia towarzystwo i kiedy ktoś podchodzi do niego przyjaźnie, odpowiada tym samym. Musiał cię polubić od samego początku, inaczej zostałby na dole – starał się nawet uśmiechnąć, ale czy wyszło mu to dobrze? Nie wiedział. – To bardzo mądry pies i wyczuwa nastroje. Kiedy komuś coś jest, on sam jest smutny i nie chce się nawet pobawić. Wiem, że bardzo tęskni, ale nie wiem, czy zniósłby długą podróż – powiedział zatroskamy. Żal mu było się rozstawać po raz kolejny, ale chyba musiał.
- A co do spotkania – zaczął się zastanawiać, co właściwie powiedzieć. – Byłem u Emira, mojego najlepszego przyjaciela, praktycznie brata – wyjaśnił.
- Znamy się od dzieciaka, on zawsze bardzo mnie wspierał w planach i pomagał mi dotrzeć tu i tam. Razem nawet poszliśmy kiedyś na casting do reklamy – uśmiechnął się na wspomnienie pierwszego sukcesu. Pamiętny to dzień, kiedy zadebiutował w telewizji.
- Podkochiwał się w mojej siostrze i bardzo im kibicowałem. No, dalej chciałbym ich widzieć razem, ale chyba ich drogi się rozeszły na dobre – ciągle miał nadzieję, że coś się zmieni, ale była jeszcze dziewczyna Emira, która była w ciąży.
- Długo rozmawialiśmy, napiliśmy się, poszliśmy nad Bosfor i tam pochodziliśmy jeszcze trochę – odparł, skracając odpowiedź. – Mam nadzieję, że szybko go poznasz. Bardzo bym chciał, żeby ze mną pracował, ale niestety nie ogarnie spraw w dwóch krajach, mój pech – błądził wzrokiem od miejsca, do miejsca, ale w końcu musiał się zatrzymać na Eden. I patrzył jej prosto w oczy.
- Z Emirem jest jak z bratem; zawsze jestem szczery i mogę rozmawiać na każdy temat. Emir jest wtajemniczony w prawie wszystko, co mnie dotyczy. I bardzo chce cię poznać, bo dla niego to też ważne i zaskakujące, że znalazła się kobieta, która zmieniła moje życie i to wyraźnie na lepsze – powiedział zgodnie z prawdą. On się czuł lepiej, odnalazłszy w życiu jakiś większy sens. Warto kochać, to nie jest złe. Po prostu czasami dopada człowieka w najmniej spodziewanym momencie i zmienia wszystko. Ale on nigdy nie powie, że to, co czuje jest złe. Zły to był on sam na to, że nie znalazł Eden wcześniej i nie mógł tak po prostu trzymać jej za rękę czy patrzeć z miłością, jak patrzył teraz.
W restauracji nie było zbyt wiele osób o tej porze, a poza tym dostali naprawdę świetnie usytuowane miejsce. Przynajmniej mieli trochę swobody.
- Nie bój się, nikt mnie nie ściga i nie podgląda mojego życia cały czas. Naprawdę, postaraj się nie myśleć negatywnie. Wiem, że wyskoczyłem ze swoim wyznaniem nagle, a miałem to zostawić na sam wieczór, no ale… - mówił ciszej, ale nie bał się, że ktoś ich podsłucha.
- Jesteś warta wszystkiego, co najlepsze i chciałbym ci to wszystko dać, ale musisz mi na to pozwolić – powiedział poważnie.

eden de poesy
_amarylis
wyjdzie po ewentualnych ustaleniach
33 y/o, 165 cm
autorka kryminałów na własny rachunek
Awatar użytkownika
Wychowała się w cieniu ortodoksyjnych murów, gdzie cisza była językiem, a świat – zakazanym snem. Uciekła w słowa, które stały się jej wolnością i bronią, pisząc książkę, w której zakodowała własne dzieciństwo.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

Oczywiście, że zauważyła zmianę w nastroju mężczyzny. Musiałaby wydłubać sobie oczy, aby stwierdzić, że nic nie zmieniło się od ich wyjścia z domu. Ciężko jej było jednak zlokalizować źródło problemu: w jej ocenie poprosiła go o coś oczywistego, co w ich przypadku nie powinno budzić kontrowersji. Cem przecież znał realia życia Eden, wiedział, że nie jest jedynym mężczyzną w jej życiu. Że ktoś czeka na nią w ich wspólnym domu, stale pisze wiadomości i dzwoni co wieczór. Kobieta zdążyła już się zorientować, że jej towarzysz miał duszę typowego romantyka, jednak czasami mogło przysporzyć to wielu problemów.
Na całe szczęście rozmawiali. Cem mówił. I to całkiem sporo, na co Eden - zupełnie w swoim stylu - mogła odburkiwać cicho w geście zrozumienia bądź po prostu przytakiwać głową. Lubiła w nich to, że gdy zarzucała temat, on zatapiał się w nim całościowo, jej pozostawiając rolę słuchacza i obserwatora. - Może powinieneś się skonsultować z jakimś weterynarzem, który by stwierdził czy Vito dałby radę przetrwać tak długi lot? Szkoda, aby był tu sam. - zupełnie jak koty, które ewidentnie także tęskniły za swoim właścicielem, chociaż wydawały się być bardziej wycofane i niezależne. Były to przecież żywe stworzenia potrzebujące drugiego człowieka, nie tylko od święta.
Nie miała absolutnie nic przeciwko temu, że Cem tak długi czas spędził w towarzystwie przyjaciela. Ona mogła w tym czasie odpocząć. Zresztą, kim była aby rozliczać go z takich rzeczy? Miał ochotę to wyszedł, nie miał w obowiązku się jej spowiadać. Niestety wzmianka o tym, że Emir jest bardzo bliski Cemowi oraz to, że chciałby ją poznać, nieco ją zbiło. Rozumiała to w ten sposób, że Ayers, przed powiadomieniem samej zainteresowanej o swoich uczuciach, zapewne zdążył opowiedzieć o wszystkim bliskim osobom. Postanowiła jednak nie robić mu z tego powodu kolejnego wyrzutu, chociażby ze względu na to, że znajdowali się w miejscu publicznym. - Skąd ta pewność, że zmieniłam Twoje życie na lepsze? - jak na razie niewiele na to wskazywało. Tworzyła więcej problemów niż się spodziewał, a to przecież dopiero początek ich wspólnej drogi. Chyba, że wydarzyło się coś o czym nie miała bladego pojęcia, a co tak radykalnie zmieniło życie najstarszego Ayersa.
Nie mogli jednak w nieskończoność udawać, że panująca aura była pozytywna, co potwierdziły dwa kolejne wypowiedziane przez Cema zdania. Podejrzewała, że przyczyną może być radykalna decyzja którą podjęła, jednak nie widziała na tę chwilę innego wyjścia. Nie chciała też się sprzeczać: nie po to zdecydowali się spędzić miło czas, aby teraz przerzucać się argumentami i potrzebami. Westchnęła głośno i rozejrzała się dookoła. Miał rację: nic nie wskazywało na to, aby byli czyimś obiektem zainteresowań. Z drugiej jednak strony na lotnisku także się jej tak wydawało. - Cem, tu pora, w której zdecydowałeś się powiedzieć mi prawdę nie ma żadnego znaczenia. Wieczorem nadal miałabym partnera. - zaczęła, jednak bardzo spokojnie i rzeczowo. - Czego Ty ode mnie aktualnie wymagasz, Cem? Co dokładnie chcesz ode mnie otrzymać? - chciała aby powiedział jej wprost o swoich wymaganiach co do ich znajomości. Nie mogła przecież zgadywać co mógł tam sobie wyobrażać pod tą gęstą czupryną. Ona przedstawiła mu swój punkt widzenia - w miejscach publicznych i przy obcych nie chce przyciągać uwagi. Mają wyglądać jak przyjaciele, z których jedno przyjechało wspierać drugie w zawodowym wydarzeniu. Nic więcej. I niestety mogło to być bolesne i zapewne Cem nigdy nie myślał, że przyjmie kiedykolwiek w czyimkolwiek życiu taką rolę, jednak na tę chwilę pozostawał przecież kochankiem. Eden nie znała zupełnie innego słowa, które mogłoby w bardziej opisowy sposób przedstawić rolę Ayersa w jej życiu. Owszem, przyjęła go z otwartymi ramionami i bez zająknięcia, jednak to Elias zajmował zaszczytne miano jej życiowego partnera. Czy Cemowi się to podobało, czy też absolutnie nie.

Cem Ayers
nocna
a niech każdy gra (i żyje) jak mu się podoba, zdrówko!
36 y/o, 196 cm
aktor filmowy i telewizyjny / plan zdjęciowy w Kanadzie i Turcji
Awatar użytkownika
Cemil (czyt. Dżemil) jest kanadyjsko-tureckim aktorem. Należy do osób ambitnych i lubiących wyzwania. Mieszkał przez 12 lat w Stambule, do którego myśli się przeprowadzić w przyszłości.
Jest empatyczny, towarzyski i udziela się charytatywnie. Chciałby się ustatkować, ale jego ukochana Eden ma już chłopaka, tylko... czy to na pewno jest problem? ♥
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

Martwił się o swojego psa, bo wcale nie chciał, żeby ten cierpiał, ale tak czy inaczej miał nadal podróżować w tę i z powrotem, więc nigdy nie będzie dobrze. Dobrego wyjścia z sytuacji nigdy nie będzie. Tak jak i chyba w jego przypadku. Cem potrafił kłamać jedynie na ekranie, w życiu prywatnym było inaczej. Choćby nie wiedział, jak się starał, nie ukryje do końca swojego uczucia do Eden. I tego, że bardzo chciał, aby pomogła mu wygrać z samotnością, której nienawidził i z którą walczył z każdym dniem, a odkąd zrozumiał, co czuł, po prostu było mu trudniej. Miał potrzebę pokazywać na każdym kroku, jak jest ważna, ale ona tego nie chciała. Zabolało.
- Nie zrozumiesz tego – odparł. Nie będzie jej opowiadać o tym, jak się czuł, kiedy był sam, bez sensu i celu w życiu. Jak jego życie było puste dotychczas. Ona kogoś miała, więc nie będzie chciała nawet słuchać tego, co miał do powiedzenia.
- Przepraszam, masz rację – odparł po chwili.
- Nie mogę oczekiwać od ciebie niczego. Nawet tego, byś traktowała mnie poważnie – powiedział po czym wstał i rzekł tylko:
- Wybacz na chwilę – potem po prostu odszedł, zostawiając ją samą. Nie był daleko, cały czas go widziała, bo po prostu wyszedł na zewnątrz i wyciągnął z kieszeni spodni papierosy i zapalił jednego. Skoro sięgnął po fajki, to najlepszy dowód na to, że był bardzo spięty i czuł się źle. Nigdy nie palił bez celu, bo lubił. Palił bo coś go bardzo gryzło. W tej chwili to był smutek i brak zrozumienia. Mogło się wydawać, że to takie proste dla niego, ale było odwrotnie. Gryzło go to, nawet bardzo. Miał przecież sumienie, ale był też po prostu zwykłym człowiekiem, który kocha, czuje i cierpi, bo nie jest mu pisane nic dobrego, ledwie kradzione chwile. I nie mógł prosić o nic więcej. W końcu to on prosił o zbyt wiele i zawsze będzie tym drugim. Tym, który rozwala dobry związek. On taki nie był, wcale się nie cieszył z tego i nie był z siebie dumny. On po prostu kochał i chciał być kochany. Dla niego to coś bardzo ważnego, bo zwykle otaczali go ludzie, którzy kłamali, a on tego nienawidził z całego serca.
Nawet nie wypalił całego papierosa, zaciągnął się tylko kilka razy, a potem go zgasił i wrzucił do kosza.
Oparł się o balustradę ramionami i taki pochylony patrzył przed siebie. Znowu czuł się ze sobą źle. Nie chciał być problemem, a jednak ciągle nim był. Zawsze coś robił i mówił nie tak. Nienawidził się za to.
Nawet piękny widok na Bosfor nie stanowił dla niego pocieszenia. Po prostu patrzył w dal, ale nie widział niczego przed sobą.
Może popełnił błąd i nie powinien był mówić prawdy? I nie robić sobie nadziei na to, że coś się zmieni? Był idiotą, skończonym kretynem, który miał na sumieniu jeden grzech – kochanie kogoś nieosiągalnego. Kropla wody przeciążyła nurt i wodospad emocji po prostu rozlał się, a on nie wiedział, jak sobie poradzić. Może lepiej zostać w tym kraju na dobre? Nie byłby dla innych kłopotem i nie sprawiałby nikomu ciężaru. Pochłonęłaby go praca i na tym by się skupił. Zostałby emocjonalnym zerem, które wykonuje swoją pracę jak robot. Może powinien tak zrobić…
Wrócił do środka, ale nie poszedł od razu do stolika. Zatrzymał się przy pianinie stojącym pod ścianą i usiadł przy nim, a później zaczął grać jedną ze smutniejszych tureckich piosenek, która przypomniała mu się kilka chwil wcześniej, bo pamiętał ją ze ścieżki dźwiękowej swojego serialu. Melodia chodziła mu po głowie i po prostu ją odtworzył. Poczuł się trochę lepiej, gdy skończył. Nie wstał od razu, przez chwilę po zakończeniu, jego palce nadal wisiały nad klawiszami, jakby po prostu chciał zagrać coś jeszcze. W restauracji nie było wielu ludzi, ale goście nie wiedzieli, czy mają klaskać, czy jak zareagować. On po prostu odszedł w kierunku stolika przy którym siedziała Eden i przysiadł się, zajmując swoje poprzednie miejsce.
- Przepraszam – powiedział do niej, unikając spojrzenia. Wyciągnął za to telefon i mimo swojego zamiaru, miał zamiar napisać do Erena, by zabrał podczas ich nieobecności kwiaty i świece. Cem znowu zaczął się zakopywać w swojej skorupie.
Kiedy podeszła do nich właścicielka, która osobiście przyniosła swoje danie dnia i napoje, podziękowała Cemowi za występ, ale on nie był w stanie się uśmiechnąć. Powiedział jej tylko "dziękuję za jedzenie" i tyle. Spojrzał na swój talerz i rozpoznał potrawę.
- Dolma - podzielił się wiedzą z Eden. - To nadziewane liście winogron. W środku może być wszystko, Turcy uwielbiają dodawać do ryżu warzywa i różne dodatki. Mam nadzieję, że będzie ci smakować - sam zabrał się za jedzenie. On także był głodny, chociaż niewiele o tym wspominał dotychczas.

eden de poesy
_amarylis
wyjdzie po ewentualnych ustaleniach
33 y/o, 165 cm
autorka kryminałów na własny rachunek
Awatar użytkownika
Wychowała się w cieniu ortodoksyjnych murów, gdzie cisza była językiem, a świat – zakazanym snem. Uciekła w słowa, które stały się jej wolnością i bronią, pisząc książkę, w której zakodowała własne dzieciństwo.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

Była rozczarowana tym jak została potraktowana.
Nie mogła uwierzyć w to, że Cem uznał ją za kogoś, kto nie traktuje go poważnie. Poczuła się niezrozumiana i odtrącona, a przy tym zostawiona kompletnie sama sobie. Nie zareagowała więc gdy odszedł od stolika. Trudno było jej pozbierać myśli po tym co właśnie zaszło. Miała wrażenie, że jest w jakimś śnie, że kiedy kilkukrotnie zamruga, obudzi się w swojej sypialni, w rodzinnym mieście i wszystko wróci do porządku.
Nie podążyła wzrokiem za mężczyzną. Podejmowała się jednej z większych, wewnętrznych walk. Z jednej strony chciała wyjść i nie brać udziału w tym niemym spektaklu, z drugiej strony czuła potrzebę wyjaśnienia sobie tego co właśnie zaszło. Była to sobie winna, bo skoro na własne życzenie dała się tak szybko wmanewrować w tak skomplikowaną relację, nie powinna odkładać konfrontacji na później.
Tylko na chwilę zawiesiła wzrok na sylwetce grającego na pianinie mężczyzny. Być może być to jego sposób na poradzenie sobie z emocjami, więc nie chciała podważać słuszności tego zachowania. Tym bardziej, że w tym samym momencie poczuła delikatne wibracje telefonu, leżącego gdzieś na dnie torby. Po wyciągnięciu go, podświetliła jedynie ekran, na którym dostrzegła wiadomość "Widziałem artykuły. Nie martw się. Już się wszystkim zająłem." co w normalnych okolicznościach sprawiłoby, że poczułaby się lepiej. Jednak nie tutaj i nie teraz.
Odłożywszy telefon na blat stołu, tuż po odpisaniu na widomość szybkim podziękowaniem, przerzuciła spojrzenie na mężczyznę, który w końcu zaszczycił ją swoją obecnością. Na szczęście tuż za nim pojawiła się właścicielka, która przyniosła zamówienie. Eden chwyciła od razu za kawę, a po upiciu kilku mniejszych łyków, odstawiła filiżankę na stolik. - To co powiedziałeś jest krzywdzące, a karanie mnie ciszą nie zaprowadzi nas do niczego dobrego. - i nie, nie chodziło tu o zaserwowane i przedstawione przez Cemila danie. Nawiązywała do jego zachowania, które w jej opinii było niedojrzałe. - Uznanie, że nie traktuję Cię poważnie jest opinią, nie faktem. A opinie z reguły nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. - ciągnęła dalej. Spokojnie i rzeczowo, nawet być może nieco zbyt chłodno, pozwalając na powrót dawnej Eden, podobnej do tej z ich pierwszego spotkania po latach. - Gdybym nie traktowała Cię w żaden sposób poważnie, nie byłoby mnie tu. Wystarczy mi ten podły artykuł, aby podskoczyła sprzedaż moich książek. Seks z Tobą może okazać się bardziej opłacalny niż współpraca z agencją marketingową. - brnęła dalej, odważnie wwiercając wzrok w jego twarz, zupełnie inaczej niż dotychczas robił to Ayers unikający konfrontacji. - Postawiłeś wszystko na jedną kartę. Wywiozłeś mnie tysiące kilometrów od domu, od mojego wieloletniego partnera. To dopiero tutaj powiedziałeś mi prawdę. I ja ją przyjęłam - jednak nie w taki sposób, w jaki sobie wyobrażałeś. I gdy powiedziałam, że chcę publicznie nie zwracać na siebie uwagi, Ty się obraziłeś. - pokręciła głową na boki, bo naprawdę nie sądziła, że dojdzie do takiej abstrakcyjnej sytuacji. - Wiedziałeś przecież, że mam kogoś. Naprawdę sądziłeś, że pierwsze co zrobię to zadzwonię do Eliasa i przez telefon zerwę kontakt, a później pozwolę na to, aby oglądał w mediach artykuły o nas? Ja wiem, nie popisałam się lojalnością wobec niego, ale nadal pozostaje kwestia tego, że wiedziałeś kim jestem i z jakim bagażem mnie przyjmujesz. I jeśli nie jesteś w stanie tego zaakceptować, myślę, że to najlepsza pora na zakończenie tej relacji. Tutaj, na chłodno. Po prostu wyjdę, zabiorę swoje rzeczy i wyjadę. I nie odbieraj tego jako szantaż. To decyzja do podjęcia. - bo albo będą ze sobą rozmawiać, mówić o swoich lękach i problemach, albo utknął w domu pełnym ciszy. To, że nie chciała pozwolić na publiczne okazywanie sobie czułości nie znaczyło, że coś ich ominie. Budowanie relacji nie polegało jedynie na kontakcie fizycznym, ale przede wszystkim na wspólnym doświadczaniu. I jeśli Cem nie był w stanie tego zrozumieć, wyglądało na to, że za bardzo się w swoich poglądach rozmijali, aby zbudować coś trwałego.

Cem Ayers
nocna
a niech każdy gra (i żyje) jak mu się podoba, zdrówko!
36 y/o, 196 cm
aktor filmowy i telewizyjny / plan zdjęciowy w Kanadzie i Turcji
Awatar użytkownika
Cemil (czyt. Dżemil) jest kanadyjsko-tureckim aktorem. Należy do osób ambitnych i lubiących wyzwania. Mieszkał przez 12 lat w Stambule, do którego myśli się przeprowadzić w przyszłości.
Jest empatyczny, towarzyski i udziela się charytatywnie. Chciałby się ustatkować, ale jego ukochana Eden ma już chłopaka, tylko... czy to na pewno jest problem? ♥
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

On się wcale nie obraził, po prostu nie wiedział, jak ma się zachować, by jej nie skrzywdzić. Samo wyznanie uczuć było dla niego wielkim sprawdzianem i nie wiedział, co z tego będzie. Ona nie rozumiała chyba tego, jak bardzo bał się odtrącenia, bo przecież nagle wkroczył z butami do jej relacji i miał nadzieję na to, że znajdzie się w nim trochę miejsca.
- Myślisz, że mnie jest łatwo? I że nie mam wyrzutów sumienia? – zapytał wprost. – Postępuje teraz egoistycznie, wiem. Ale czasem trzeba właśnie tak zrobić – ciekawe kto mu pokazywał najwięcej takiego podejścia. On nigdy nie narzekał na jej słowa i humory. Nigdy. On też miał prawo nie wytrzymać. I lepiej się stało, że odszedł na chwilę, dlaczego? Bo ukląkłby na jedno kolano i publicznie wyznał uczucie, przed tymi ludźmi i mając gdzieś wszystko i wszystkich.
- Co mam poradzić na to, że nie jestem w stanie dłużej udawać uczuć, co? Ty jesteś i zawsze byłaś dla mnie najszczerszą prawdą, bo potrafiłaś powiedzieć jak jest i co jest naprawdę. Staram ci się wytłumaczyć, jak bardzo cię potrzebuję – powiedział na tyle cicho, by nikt nie usłyszał ich rozmowy.
- I nie chcę, byś wyjeżdżała – odparł poważnie. – Z twojej ręki przyjąłbym nawet truciznę, a jeśli chcesz, rzucę nawet swoją pracę w cholerę – nie kłamał. Był gotów powiedzieć przed kamerą, że rola w filmie jest jego ostatnią i rezygnuje z kariery. Nie zależało mu na tym zupełnie. Zależało mu wyłącznie na miłości, której nie wyrzeknie się nigdy. Wolał życie z Eden, niż samotność i grę bez sensu w życiu. Chciał, żeby postawiła się też na jego miejscu. Znała go przecież i wiedziała, że on rozumie świat inaczej, poza tym nikt go nigdy nie potrzebował, był oszukiwany i niejednokrotnie czuł ból z tego powodu. I tak długo wytrzymał ukrywając fakty. Pomyślał sobie, że jest idiotą, który nie zasługuje na nic dobrego w życiu. No właśnie, może ono tak go karało? Tym, że nie potrafi powiedzieć tego, co powinien? Czasem czuł się bardzo źle ze sobą i wiedział, że to jego lęki dają o sobie znać. I nienawidził się za to, że ranił innych swoim zachowaniem. Bardziej niż się wydaje z pozoru.
- Przeprosiłem cię, bo wiem, że przesadziłem – powiedział z wyczuwalnym smutkiem.
- Nie bądź zła, nie chciałem cię zranić – tak wyglądała prawda. Nigdy nie chciał zrobić coś wbrew niej. I nie chciał jej dopiec.
- Przecież wiesz, że nigdy bym nie zrobił tego specjalnie – chyba nie musiał tego wyjaśniać. Czy nie robił wszystkiego, by pokazać jej, że naprawdę, nieodwołalnie, szalenie i prawdziwie ją kochał.
- Ty zasługujesz na kogoś, kto będzie cię kochał w każdej sekundzie twojego życia, kto będzie myślał o tobie nieustannie, zastanawiając się, co w tej chwili robisz, gdzie jesteś, z kim jesteś i czy czujesz się dobrze. Potrzebujesz kogoś, kto pomoże ci spełniać marzenia i kto ochroni cię przed tym, czego się obawiasz. Powinnaś mieć u swego boku kogoś, kto będzie traktował cię z szacunkiem i kochał w tobie wszystko, a zwłaszcza twoje wady. Zasługujesz na życie z kimś, kto sprawi, że poczujesz się szczęśliwa, tak szczęśliwa, że wyrosną ci skrzydła – skąd znał takie teksty? Ano przypomniał mu się taki cytat, bo jakoś książka o miłości dwójki przyjaciół dziwnie do niego przemawiała. Nie czytał całości, lecz streszczenie i cytaty. I te słowa idealnie pasowały do tego, co czuł i co chciał podarować Eden.
Zrobiłby wszystko, co w jego mocy, by była szczęśliwa i zapłaciłby za tę samotność, z którą ją pozostawił. Jeśli ktoś miał być tu ukarany, to wyłącznie on. Może zbyt wiele sobie wyobrażał, ale ludzie z miłości robią różne rzeczy. On też był rozbity, bardzo. I też było mu trudno. Przed każdym grałby swoją rolę z obojętnością idealnie, ale przed Eden nie potrafił. Nie czuł się dobrze i tego nie udawał. Serce bolało go z tego powodu, że był tym drugim, tym, który rozwalał innym związek. To na niego będą patrzeć jak na tego złego. On zgrzeszył tylko jednym – tym, że się zakochał.
- Obiecuję ci, że nie będę się narzucać – jeśli miał przyjąć maskę, zrobi to, lub polegnie próbując. Zakłuło go serce, a ten ból był tak dotkliwy, ponieważ był prawdziwy.

eden de poesy
_amarylis
wyjdzie po ewentualnych ustaleniach
33 y/o, 165 cm
autorka kryminałów na własny rachunek
Awatar użytkownika
Wychowała się w cieniu ortodoksyjnych murów, gdzie cisza była językiem, a świat – zakazanym snem. Uciekła w słowa, które stały się jej wolnością i bronią, pisząc książkę, w której zakodowała własne dzieciństwo.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

Nie będzie im łatwo.
Znalezienie wspólnego języka komuś tak emocjonalnemu i romantycznemu jak Cemil oraz tak zimnemu i kalkulującemu jak Eden, będzie niebywałym wyzwaniem. Potrzebowali czasu, spokoju i chęci, aby nie doprowadzić do katastrofy. Oboje przecież mieli wiele do stracenia: nie chodziło już tutaj o kwestie związkowe, ale przede wszystkim o moralne. Bo co by się nie wydarzyło, to co zaszło między nimi tutaj, w Turcji, na zawsze pozostanie z nimi. - Gdybyś nie miał wyrzutów sumienia, wtedy uznałabym Cię za kompletnego psychopatę. - i najprawdopodobniej przekreśliłaby tę relację. Przecież każdy zdrowy człowiek, mający na uwadze innych, wiedział, że to co miedzy nimi miało miejsce było po prostu karygodne. - Nie każę Ci udawać uczuć. Proszę o komfort w miejscach publicznych. - i już nawet nie chodziło tutaj wyłącznie o kwestie ukrywania się przed światem. Eden po prostu wychodziła z założenia, że nie trzeba było przed całym światem pokazywać swoich uczuć. Na próżno przecież szukać w odmętach internetu jej zdjęć z Eliasem gdzie okazują sobie czułość. Na większych eventach nie trzymają się nawet za dłonie. Od czasu do czasu jedno muśnie drugie o ramię i na tym poprzestają. I tu nie chodzi o brak uczuć. Wręcz przeciwnie - chodzi o to, że czasami najwyższym wymiarem okazania miłości jest jej skrupulatne strzeżenie przed światem. Bo niby wszyscy wiedzieli, że Eden jest w związku, jednak nigdy oficjalnie o tym nie powiedziała. Widywano ją w towarzystwie Eliasa, ale także w towarzystwie innych mężczyzn. Raz mówiła, że jest zaręczona, innym razem, że nikt nie zagościł w jej sercu na stałe. Tu chodziło o zachowanie tego wyłącznie sobie. Nic więcej.
Zdziwiła się deklaracją dotyczącą zakończenia kariery przez Ayersa. Nigdy o tym nie mówiła, była to ostatnia rzecz o którą mogła prosić. Nie chciała, aby dla niej albo przez nią, poświęcał swoją długoletnią karierę. - Oszalałeś? - nie mogła pojąć jego toku rozumowania, chociaż domyślała się, że chodziło tu o przedstawienie poświęcenia, na które był gotowy. - Tu nie chodzi o licytację co kto mógłby zrobić dla drugiej osoby. Nie chodzi o ostentacyjne okazywanie swojej miłości. Tu chodzi o umiar. Tylko i wyłącznie. I zachowanie czegoś wyłącznie dla siebie. - nie zabraniała mu mówić o tym, że jest zakochany. Śmiało mógł deklarować to w mediach. Zabraniała mu mówić o tym kto był adresatem jego uczuć. Kto będzie chciał, domyśli się sam.
Zabrała się w końcu za dostarczone jedzenie. Miała już przyjemność spotkać się z tym rarytasem, jednak nie była pewna czy nadzienie było takie samo. Więc w ciszy konsumowała śniadanie, dopóki Cem ponownie nie podjął się rozmowy. - To nie była kłótnia i nie jestem zła. Możemy umówić się, że po takiej wymianie zdań, na potwierdzenie tego, że nie jesteśmy źli, dajemy sobie buziaka. Ale nie publicznie! - zaznaczyła na koniec dla ostrożności, na wypadek gdyby Cem chciał skorzystać z nowo ustalonej zasady.
Dużo bardziej imponujące były jego kolejne słowa, które spowodowały, że Eden przestała nie tylko jeść i pić, ale także w końcu gadać. Wpatrywała się w mężczyznę z jednej strony zachwycona jego deklaracją, a z drugiej przerażona faktem tak dogłębnej interpretacji jej życia i potrzeb. - I rozumiem, że czujesz, że jesteś w stanie mi to wszystko dać? W przeciwieństwie do Eliasa? - chciała aby wybrzmiało to wprost. Aby wypowiedział tę deklarację jeszcze raz, wskazując na tego, który jego zdaniem nie wywiązywał się z tego obowiązku.
Wiele razy w swoim życiu słyszała takie piękne słowa. Za każdym razem prowadziły jednak one do kontroli, która wychodziła na jaw w późniejszym czasie. Bała się więc takich deklaracji, w efekcie prosząc o doprecyzowanie swoich intencji. Wiedziała jak w to się gra. Przez lata była członkiem zamkniętej grupy, która deklarowała miłość i oddanie, co w konsekwencji nie okazywało się być dobrą intencją. Nauczyła się więc ostrożnie podchodzić do takich spraw.

Cem Ayers
nocna
a niech każdy gra (i żyje) jak mu się podoba, zdrówko!
36 y/o, 196 cm
aktor filmowy i telewizyjny / plan zdjęciowy w Kanadzie i Turcji
Awatar użytkownika
Cemil (czyt. Dżemil) jest kanadyjsko-tureckim aktorem. Należy do osób ambitnych i lubiących wyzwania. Mieszkał przez 12 lat w Stambule, do którego myśli się przeprowadzić w przyszłości.
Jest empatyczny, towarzyski i udziela się charytatywnie. Chciałby się ustatkować, ale jego ukochana Eden ma już chłopaka, tylko... czy to na pewno jest problem? ♥
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

Źle się czuł ze swoimi myślami, a jeszcze gorzej ze słowami. Wcale nie chciał żeby tak wyglądała ta rozmowa. I czasem naprawdę nienawidził siebie za to, że mówił coś pod wpływem impulsu. Odsunął nawet od siebie talerz, nie mając już ochoty na posiłek. Był wściekły na siebie, bardzo. Czasem się mawia, że jest się swoim największym wrogiem i on zdecydowanie nim był.
Słuchał wszystkiego z rosnącym wstydem.
- Przepraszam – powiedział jeszcze raz. – Powiedziałem za dużo i nieszczerze. Bo wiem, że traktujesz mnie poważnie. To ja jestem winny wszystkiego, ale nie masz pojęcia jak rozwalony emocjonalnie jestem. Wiesz, że wolę prawdę od kłamstwa, a tym drugim karmią mnie prawie wszyscy ludzie. Nigdy nie poznałem co to znaczy, gdy ktoś cię kocha. Ty jesteś inna, pozwoliłaś mi uwierzyć w drugiego człowieka i pokochałem cię, chociaż wiedziałem, że jestem na złej pozycji. Wolałbym umrzeć, niż wyrzec się swoich uczuć do ciebie – powiedział zgodnie z tym, co czuł. Miał dość tego, że inni sterują jego życiem i w końcu chciał mieć coś tylko dla siebie. Jej miłość. To było coś, o co warto było walczyć.
- Nie mówię, że Elias ci tego nie da, ale ja też jestem w stanie – odpowiedział. – Nie wiesz jak bardzo żałuję tego, że jestem łatwowierny i wierzę w słowa innych. Tak jak w tamto kłamstwo o tobie i tym, że nie chcesz mnie widzieć. To był kolejny wielki zawód w moim życiu i do końca życia będzie mnie nawiedzać ta głupota. Tak, jestem głupi. Potwierdzam – przyznał bez bicia.
Czuł się tak podle, że zapadłby się teraz pod ziemię najchętniej. Ale nie mógł i siedział tam, czując się po prostu fatalnie w każdej sekundzie. Czuł, że ją zawiódł i to było nie do zniesienia.
- Wiem, że mi tego nie zapomnisz. Możesz robić, co chcesz. Jeśli tylko chcesz, załatwię ci lot do Kanady. Nie chcę, żebyś wyjechała, ale nie będę ci stać na drodze – zapewnił.
- Nie będę cię osaczać, bo nie o to mi chodzi. Pamiętam o tym, że nie lubisz kontroli i kochasz swobodę. Nie zabiorę ci tego, naprawdę – nie chciał, by źle go rozumiała, dlatego tłumaczył to tak, jak myślał i uważał. Oczywiście, że chciał by ktoś go szczerze trzymał za rękę i był obok, ale nie mógł sobie na to pozwolić. Nie teraz i nie tam. To go bardzo bolało. Musiał kochać w milczeniu.
- Obiecałem ci, że pokażę ci wiele miejsc i nocne życie Stambułu i zabiorę na targ, gdzie może znajdziesz coś dla siebie – powiedział poważnym tonem. – Tylko jeśli zechcesz, oczywiście – dodał.
Patrzył na swoje dłonie, a telefon nadal był wyłączony. Miał odwołać niespodziankę, ale jakoś nie był w stanie tego zrobić. Może to był zły pomysł, ale szkoda tych pięknych kwiatów.
Kiedy zauważył, że ręce delikatnie mu drżą, zacisnął je w pięść, a potem wyprostował, co powtórzył jeszcze przez chwilę. Naprawdę było z nim źle i miał tego świadomość. Zawalał wszystko, za co się zabierał. I nawet nie powinien się usprawiedliwiać. Z tej złości na siebie zaczęła go boleć głowa. Potarł dłońmi skronie, chcąc odpędzić od siebie ból. Wystarczyło mu to, że serce robiło swoje. Może ta miłość go kiedyś zabije, ale chyba było warto. Cem nigdy nie prosił o zbyt wiele dla siebie, teraz gdyby tylko wierzył w siłę wyższą prosiłby o jedno – żeby ta miłość nie pozostała bez odpowiedzi. Nie był związany z żadną religią, nie modlił się. Życie wiele razy go doświadczało, bo nie tylko Eden mogła liczyć wyłącznie na siebie, ale chciał ufać w to, że może jest mu pisane coś więcej.
Bardzo źle się czuł i nie miał odwagi nawet spojrzeć jej w oczy. Było mu wstyd. Bardzo.
Postanowił sobie, że skończy ze swoimi marzeniami i postawi na fakty. I nie będzie narzucać swojej woli, zrobi to, co robi najlepiej – pozostanie tym, kim będzie chciała. Nawet jeśli zostanie, nie będzie musiała z nim pójść na premierę. Zostawi jej decyzję i nie będzie na nią wpływać. Jej wola.

eden de poesy
_amarylis
wyjdzie po ewentualnych ustaleniach
33 y/o, 165 cm
autorka kryminałów na własny rachunek
Awatar użytkownika
Wychowała się w cieniu ortodoksyjnych murów, gdzie cisza była językiem, a świat – zakazanym snem. Uciekła w słowa, które stały się jej wolnością i bronią, pisząc książkę, w której zakodowała własne dzieciństwo.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

Jej zamiarem nie było go zranić. Jedyne co chciała, to przedstawić mu rzeczywistość, którą niosła na swoich barkach. Wiedziała, że Cem jest romantykiem i że ich postrzeganie miłości bardzo się różni. Nie przeszkadzało jej to, bo wiedziała, że wszystko da się przecież naprowadzić na takie tory, aby oboje byli zadowoleni. Czekało na nich jeszcze wiele kompromisów, więc negatywne nastawienie nie było najlepszym sprzymierzeńcem. - Nie musisz przepraszać za swoje uczucia i myśli. Po prostu ze mną rozmawiaj. - poprosiła ponownie, bo nie sądziła, że jest coś lepszego niż szczery dialog. Musieli mówić o swoich wątpliwościach i bólu, jednak przepraszanie za to nie było najlepszym wyjściem. - Cem, może tak po prostu miało być, nie biczujmy się już za to. Może gdybyśmy byli obecni w swoich życiach od dzieciństwa, nigdy nie siedzielibyśmy tutaj razem. Może za bardzo byś mnie denerwował swoim podejściem do życia, a ty mnie byś uważał za irytującą smarkulę. Nie wiemy tego. Może kiedyś zapoznałabym Cię z moją koleżanką, z którą teraz byłbyś w związku i miał trójkę dzieci? Gdybyś wtedy nie uwierzył w ten list, nadal nie miałbyś gwarancji na to, że bylibyśmy sobie bliżsi. - sam przecież jej mówił, że życie mogło potoczyć się różnie. Aby to się udało, już jako dzieci musieliby być bardzo mocno związani. Czy wtedy tak było? Eden nie pamiętała, jedyne co kołatało się w jej wspomnieniach z tamtego okresu to chłopiec o niebieskich oczach z czekoladą w ręku, który później zniknął. Nic więcej. Miała przecież niespełna siedem lat.
Gdy mężczyzna ponownie zatapiał się w emocjonalnym potoku, westchnęła głośno. - Cem. - upomniała go, próbując zwrócić na siebie jego uwagę. Odłożywszy sztućce, pochyliła się nieco w jego stronę. - Ja potrzebuję twierdzy. Potrzebuję kogoś, kto się mną zaopiekuje. Kto w najgorszych chwilach weźmie mnie pod ramię i przeprowadzi przez płonący las. Kogoś, to wyprzedzi moje myśli. - zupełnie jak Elias, który wysłał jej wiadomość dotyczącą tego, że już zajmuje się artykułami na jej temat, chociaż wcale o to nie prosiła. - Musisz umieć podejmować za mnie decyzję, kiedy ja będę wątpić. Mieć miliony argumentów, gdy będę się sprzeciwiać. Kogoś kto w środku nocy każe mi się wyszykować i mnie zabierze na targ, a nie będzie o tym mówił. Potrzebuję kompana w zbrodni, rozumiesz? - to, co na tę chwilę miał jej do zaoferowania, przyjmowała z otwartymi ramionami. Doceniała jego miłość i zaangażowanie, chciała spędzać z nim każdą możliwą chwilę, uczyć się jego życia. Jednak była świadoma tego, że na dłuższą metę potrzebuje wyzwania i tajemnicy. I chciała, aby Cem ją jej dawał.
Uśmiechnęła się delikatnie i ułożyła dłoń na jego policzku, gładząc jego twarz kciukiem. Mogła tylko podejrzewać co działo się w głowie i sercu mężczyzny i że to ona była tego przyczyną. Nie chciała tego, więc albo uda im się znaleźć wspólny ląd, albo każde z nich będzie w pewnym momencie ich wspólnego życia musiało iść w swoją drogę.


Cem Ayers
nocna
a niech każdy gra (i żyje) jak mu się podoba, zdrówko!
36 y/o, 196 cm
aktor filmowy i telewizyjny / plan zdjęciowy w Kanadzie i Turcji
Awatar użytkownika
Cemil (czyt. Dżemil) jest kanadyjsko-tureckim aktorem. Należy do osób ambitnych i lubiących wyzwania. Mieszkał przez 12 lat w Stambule, do którego myśli się przeprowadzić w przyszłości.
Jest empatyczny, towarzyski i udziela się charytatywnie. Chciałby się ustatkować, ale jego ukochana Eden ma już chłopaka, tylko... czy to na pewno jest problem? ♥
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

Mieli swoje pragnienia i marzenia, a jednym z nich było dla Cema bycie z kobietą, która była obok. Patrzył na nią uważnie i nie śmiał przerwać jej przemowy. Zapamiętywał i nie omieszkał powiedzieć tego, co leżało mu na sercu.
- Dam ci wszystko, co mogę dać. I chcę się tobą opiekować. Chcę, byś ty też mnie pokochała. Nigdy nie czułem ani nie robiłem tylu rzeczy dla nikogo, bo dotąd się nie zakochałem. Jesteś jedną z najszczerszych i najprawdziwszych osób, jakie znam. Jesteś inna w porównaniu do kobiet, które poznałem. Wolisz prawdę i jesteś czasami szczera do bólu, ale wiem, że zaprzyjaźniliśmy się naprawdę. Nigdy nie miałaś w tym swojego celu i ukrytego motywu, jak to miały wszystkie dziewczyny w moim życiu. Nie chciałaś ode mnie niczego więcej, tylko mojej uwagi i zawsze ci ją poświęcałem. Potem krok po kroku wszystko się zmieniło. Zrozumiałem, że czuję coś więcej i nie wyobrażam sobie, byśmy znów się od siebie oddalili – mówił to wprost i bardzo szczerze. On też chciał zostać odpowiednio zrozumiany i dlatego nie obawiał się, że powie coś nie tak.
- Obiecałem ci, że dam ci swobodę i słowa dotrzymam. Ale proszę cię też o to, byś mnie zrozumiała. Nie mówię, że masz rzucić wszystko i zmienić swoje życie. Nie mam prawa cię o to prosić, ale kiedyś chciałbym być na miejscu pierwszym i będę o to walczyć. Nie zrezygnuję z ciebie po raz kolejny, nie mógłbym tego zrobić. Inaczej zaprzeczyłbym wszystkiemu, w co wierzę i co czujęwolałbym, żeby mnie to zabiło, ale nie zrezygnuję z ciebie. Będę czekać ile trzeba – dodał w myślach.
Jej gest sprawił, że przymknął na chwilę powieki i wziął głęboki oddech. Dałby wszystko, byleby nie musiał udawać swoich uczuć względem Eden. Ale nie wpakuje ją w żadne kłopoty.
- Nie wiem, co byłoby gdyby – nawiązał do jej słów. – Nigdy się nie dowiem, ale wiem, co jest teraz. I zobaczysz coś wieczorem, co mam nadzieję, że cię ucieszy – powiedział i trochę się rozpogodził w końcu. Nie zniósłby, gdyby było między nimi źle. Nie chciał jej zasmucać i krzywdzić swoimi słowami. Po prostu jej potrzebował w swoim życiu i znając jego trwanie przy pewnych wartościach, nie zmieni się to aż do śmierci, bo tylko ta mogła oderwać go od niej. Przez ostatnie miesiące czuwał nad nią i to zostanie, będzie zawsze obok, kiedy tego zechce. Przyjmie ją taka, jaka jest, bo gdy się kocha, akceptuje się wszystko – wady i zalety. Nie będzie jej zmieniać, tylko pokaże, jak można kochać w sposób spontaniczny, szalony i szczery. Będzie mu trudno nie złapać jej za rękę, by spleść ich palce razem, ale wytrzyma ile będzie musiał. Dla niej i dla nich.
- Mam nadzieję, że po posiłku dasz się zaprosić na spacer – powiedział z nadzieją. Chciał jej coś pokazać, ale nie mówił, dokąd mieliby się udać i w jakim celu. Przyszło mu na myśl jedno miejsce, w którym można było przysiąść i… niespodzianka. Przy okazji mogła coś z tego miejsca zabrać ze sobą, ale też nauczyć się czegoś ciekawego na przyszłość.
- Oczywiście wszystko będzie wtedy, kiedy będę mieć pewność, że dobrze się czujesz i nie masz podwyższonej temperatury – uśmiechnął się. – Nic na siłę – nie chciał jej męczyć, gdyby tego nie chciała. Spędzi czas tak, jak zechce – z nim, albo w samotności, której jak mówiła, również potrzebowała. On chciał naprawdę ją czymś zaskoczyć i coś jej pokazać. Nie tylko mówić o tym. No i kiedyś naprawdę wskoczy do Bosforu i zachęci ją do zrobienia tego samego. Była na wakacjach, więc mogła z nich korzystać. On będzie przewodnikiem i towarzyszem, kiedy tylko będzie tego chciała.
- No i koniecznie musisz mi doradzić z tym garniturem. Mógłbym poprosić stylistów o pomoc, ale nie jestem przekonany do ich gustu. Poza planem nie korzystam z pomocy, bo zwyczajnie nie lubię. Wolę być sobą – wyjaśnił swój punkt widzenia. – No i mogliby mi przysłać do domu coś na miarę, ale mój dom jest moją twierdzą, wpuszczam tam tylko swoją rodzinę i przyjaciół – odparł.
Przysunął sobie talerz na powrót i zaczął dziabać widelcem w potrawie. Wiedział, że jest pyszna i zrobiona z sercem, w końcu tam bywał i smakował różnych dań. Nie chciał być niegrzecznym wobec kucharzy i po prostu zaczął jeść. A apetyt rósł w miarę jedzenia.
- Kiedy jestem w Kanadzie tęsknię za tutejszą kuchnią. Myślałem nawet o otwarciu własnej restauracji tureckiej w Toronto, ale nie wiem, czy to dobry pomysł. Tutaj wszystko smakuje inaczej – nawet słodycze, na które miał ochotę, a które mogli kupić w Kanadzie. Jednak ziemia zobowiązuje, tu było zdecydowanie coś innego.

eden de poesy
_amarylis
wyjdzie po ewentualnych ustaleniach
33 y/o, 165 cm
autorka kryminałów na własny rachunek
Awatar użytkownika
Wychowała się w cieniu ortodoksyjnych murów, gdzie cisza była językiem, a świat – zakazanym snem. Uciekła w słowa, które stały się jej wolnością i bronią, pisząc książkę, w której zakodowała własne dzieciństwo.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

- Dajmy sobie po prostu czas. - wszystko co spadło na nich ostatnimi czasy było bardzo intensywne. Nie było w ich relacji momentu, w którym budowali ją w zupełnie nowych okolicznościach. Byli przyjaciółmi, aby za chwilę stać się kochankami. I nawet jeśli kochali, robili to dotychczas po cichu, w swoich głowach i sercach. Brakowało w tym wszystkim rozmowy i docierania do siebie. Brakowało poznawania nie tylko swoich słabości, ale także i mocnych stron. Brakowało w tym wszystkim codzienności, która czekała na nich w Kanadzie. Kiedy nie będzie pysznych śniadań, a jedynie kanapki jedzone w locie, nie będzie spacerów, kąpieli w basenie. Na takiej płaszczyźnie nie wiedzieli o sobie nic, więc przed nimi była jeszcze daleka droga. Ale chociaż chęci mieli ogromne, więc wszystko wskazywało na to, że im się uda.
Robił wrażenie swoją wolą walki i oddaniem. Cem był świadomy, że w życiu Eden był ktoś inny, jednak jego deklaracje sprawiały, że była skłonna zakończyć tamtą relację. Chciała jednak dać sobie czas, na spokojnie wrócić do domu i wytłumaczyć wszystko Eliasowi, by była mu to przecież winna. Byli ze sobą od lat, wspierał ją i niejednokrotnie walczył ramię w ramię o jej sukces. Nie mogłaby zostawić go z niczym, a jedyną rzeczą jaką by mu zaoferowała to krótka wiadomość tekstowa.
Rozpogodziła się widocznie na wiadomość o wieczornej niespodziance. Nie sądziła, że po ofiarowanym bukiecie kwiatów będzie czekało na nią coś jeszcze. Nie była przyzwyczajona do takich gestów: i chociaż cieszyła ją wizja bycia obdarowywaną, bała się, że nie będzie potrafiła odpowiednio tego przyjąć. Cem robił dla niej tak wiele fantastycznych rzeczy, angażował się w to, aby jak najlepiej poznała jego ukochane państwo, a ona często - być może nawet zbyt - taktowała je po macoszemu. I nie był to wynik ignorancji, Eden po prostu nie przywiązywała wagi do rzeczy, które prędzej czy później staną się jedynie smutnym cieniem przeszłości. - Nie musisz się tak angażować w niespodzianki. Nie chcę być dla Ciebie problemem. - przyznała szczerze, kończąc swoje śniadanie, które naprawdę było wybitne. Teraz przyszedł jednak czas na kosztowanie kawy, która w tych okolicznościach smakowała dużo lepiej. - Już naprawdę nieźle się czuję. Wezmę jakieś lekarstwa po powrocie do domu i dzisiaj może znowu nieco dłużej odpocznę. Obawiam się, że po prostu wykończyła mnie klimatyzacja w samolocie. ] - przyznała szczerze. Nigdy nie miała podobnych problemów zdrowotnych, więc nie sądziła, że to jakiś wirus. Suplementowała odpowiednie witaminy i stan jej zdrowia (doglądany przecież przez partnera lekarza) był w naprawdę niezłym stanie. - Poza tym, nie chciałabym, aby moja choroba blokowała nasze zwiedzanie. Nie wiem przecież kiedy tu wrócę. - to, że teraz mogła pozwolić sobie na tak długie wakacje wynikało jedynie z dość luźnego kalendarza. Jeśli jednak przyjdzie taka pora, gdzie będzie zablokowana wieloma spotkaniami, premierami i balami branżowymi, nie będzie opcji na wyściubienie nosa poza Kanadę. - W porządku, nie ma problemu. Znajdziemy jakiś odpowiedni strój na tę okoliczność. Biorąc pod uwagę to, że to dość istotna kwestia, musisz się na tym skupić. - ona mogłaby jedynie wyrazić swoje zdanie, ale to on podejmie ostateczną decyzję. Podejrzewała, że był nieco wybredny i nie da się wcisnąć w byle co, więc postanowiła podejść do tego z zupełne otwartą głową. - Może coś klasycznego? Po prostu czerń? - rzuciła, aby zbadać jego reakcję.
Upiła kolejne dwa łyki kawy. Jego wyznanie odnośnie założenia własnej restauracji sprawiło, że uniosła w niedowierzaniu brwi. - Absolutnie głupi pomysł. - przyznała szczerze i bez ogródek. - Zostawmy kucharzom i specjalistom kwestie prowadzenia restauracji. To, że lubisz tę kuchnię i często tu bywasz nie robi z Ciebie specjalisty. Gdyby tak było, zostałabym siostrą zakonną. - przewróciła oczami. Eden uważała, że każdy powinien znać swoje miejsce w życiu. Skoro każde z nich było dobre w czymś innym to po co tracić energię na dodatkowe aktywności?

Cem Ayers
nocna
a niech każdy gra (i żyje) jak mu się podoba, zdrówko!
ODPOWIEDZ

Wróć do „⋆ Po Świecie”