ODPOWIEDZ
25 y/o, 162 cm
pielęgniarka w mount sinai hospital
Awatar użytkownika
i kept all your secrets in a vault inside my mind, i was so prepared to let you cross all my lines
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiżeńskie
postać
autor

1
SMS o treści “wrócę dzisiaj później” spoglądał na nią złowrogo z ekranu telefonu oprószonego mąką, bułką tartą, Bóg jeden wie, czym; dostawała białej gorączki na samą myśl o bałaganie, który ją otaczał, ale w tamtym momencie nie mogła nawet być zdziwioną – n i c nie szło dzisiaj po jej myśli.
Zmianę skończyła później, z czym nie miałaby problemu, gdyby nie wracała z nocki i nie trafiła do komunikacji miejskiej w środku godziny szczytu, przesuwając swój powrót do domu o kolejne sześćdziesiąt minut. Do domu dotarła zaspana i przebodźcowana; zastała kuchnię i salon w absolutnym rozgardiaszu (rzucony przez pół sypialni budzik sugerował jej, że chłopcy mogli zaspać), więc wydarła się na całą kamienicę zaklęła pod nosem i zakasała rękawy by doprowadzić mieszkanie do względnego chociaż porządku zanim pozwoliła sobie na sen, który miał trwać aż do godziny osiemnastej.
Miał, ale mama malucha spod ósemki przepraszała ich kartką na korkowej tablicy, że maluch ząbkuje; miał, ale sąsiad nad nią remontuje akurat kuchnię, a ten, z którym dzieliła sypialnianą ścianę musiał mieć gościnię, bo symfonia ich wrzasków zbudziłaby nawet trupa. Kakofonia dźwięków zlewała się w jedną niezrozumiałą całość dodającą tylko do przebodźcowania i pulsującą w jej głowie niczym najgorsza migrena i nie pozostawało Poppy nic, tylko wstać. To nie tak, że miała zmrużyć jeszcze oczy.
Przewietrzyła się: zrobiła zakupy spożywcze i przepłaciła za shaken brown sugar espresso, które nie było nawet dobre. Chciała zrelaksować się w kuchni. Zrobić dobry uczynek i zaserwować na kolację coś, co nie jest mrożoną pizzą z zerową ilością składników odżywczych. Przepis wydawał się dziwny, ale dostatecznie prosty nawet dla kogoś, kto w kuchni miał dwie lewe ręce – dlatego teraz, gdy tajemnicza breja o nieestetycznym kolorze bulgotała powoli na piecu, Poppy zastanawiała się, czy ten dzień mógł w jakiś magiczny sposób stać się jeszcze gorszym.
M ó g ł, oczywiście, gdyby istniały jakiekolwiek wątpliwości na ten temat, bo zaraz Tony wysłał tego pieprzonego esemesa i Merrigan myślała, czy trzaśnięcie patelnią z tajemniczą breją wystarczy, aby uspokoić skołatane nerwy. Skoro nowy projekt w pracy okazał się ważniejszy niż dramatyczny dzień ukochanej o którym nie dała mu nawet znać to świat mógł się równie dobrze zapalić, zawalić, i spłonąć, a jeśli brunatna breja nie była dotychczas za słona, to teraz doprawiła ją jeszcze łzami.
Wycierała łzy przyszytą do fartuszka falbanką, gdy wybrzmiał dźwięk przekręcanego w drzwiach klucza i Poppy zaczęła zastanawiać się, kim była w poprzednim życiu, że spotyka ją dzisiaj taka karma. — Obiadu? — spytała, pociągając nosem gdy po łebkach doprowadziła się już do porządku. Zamieszała nawet łyżką w przyrządzonej miksturze. — To białkowe klopsy w sosie na bazie jogurtu greckiego, tylko klopsy się rozpadły, sos kompletnie rozwarstwił, a całość wygląda teraz tak, jakby ktoś już ją zjadł i zwrócił, więc nie będę zła, jeśli zamówimy pizzę — wyrzuciła z siebie, pociągając nosem i wznosząc wzrok w górę, bo – tak normalnie, po ludzku – miała już wszystkiego serdecznie dość, a teraz w dodatku musiała użerać się tu z n i m.

leave me alone
jajo faberge
ODPOWIEDZ

Wróć do „#10”