ODPOWIEDZ
35 y/o, 170 cm
detective in tps - scu
Awatar użytkownika
The truth is, everybody changes every day, and some things are more devastating than others. But we never are the same, and there are two ways to deal with these changes. You either accept them or you fight them like hell all the way.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

5.
Zabawne, że wybrała akurat ten ośrodek, gdzie przebywała wcześniej zaginiona dziewczyna.
Gdy Mazarine dostała cynk, że to właśnie w tym miejscu pojawiła się poszukiwana przez policję kobieta, miała w głowie wiele myśli. Czyżby nie bała się przyłapania? A może chciała właśnie, by ją złapano z jakiegoś powodu. To mogła być sprytna zasadzka i informacja dla gangu, że obecnie znajdują się pod czujnym, policyjnym okiem. O ile już nie są tego świadomi. Przy takich zorganizowanych grupach przestępczych trudniej było spodziewać się potknięcia, natomiast trzeba było uważać na wszystkie potencjalne zagrożenia.
Nie mieli jednak innego wyjścia niż zatrzymać kobietę. Brakowało im informacji, poszlaki już się kończyły i prowadziły donikąd. To widocznie irytowało Winters, która nie mogła usiedzieć spokojnie. Uspokoiła się dopiero w momencie, gdy pojawiło się coś sensownego w sprawie poszukiwanej kobiety. W głębi miała tylko nadzieję, że uda się z niej wycisnąć cokolwiek, by uratować zaginioną dziewczynę. I (mimo wszystko, nie daj boże) pozostałe uprowadzone dziewczyny, jeśli takowe są. Bo kto ich tam wie.
Zgodnie z zapowiedzią podjechała po Rourke'a. Gdy ten już wsiadł do samochodu, ruszyła od razu w kierunku ich dzisiejszego celu, nie chcąc tracić czasu. Na linii miała również innych detektywów, którzy już byli na miejscu w cywilnym wozie i obserwowali wyjście z ośrodka dla nieletnich. Maze zdążyła zaparkować w innym punkcie, zanim kobieta w ogóle pojawiła się na horyzoncie. Nie odezwała się jednak ani słowem do czasu, aż nie dostała komunikatu z radia.
Uwaga, wychodzi. — zakomunikował męski głos. Praktycznie natychmiast sięgnęła po radio, przytykając je sobie blisko ust. — Przyjęłam. Winters i Rourke, ruszamy za nią. — rzekła w ramach odpowiedzi, odkładając urządzenie. Jednocześnie dalej skupiała się na sylwetce kobiety w średnim wieku, zbliżającej się powoli do ich samochodu. Gdy go minie, ruszą za nią. Zwróciła się jeszcze do partnerującego jej detektywa, chcąc uzgodnić ostatnie detale. — Dobra, dopóki nie zacznie świrować zróbmy to na spokojnie. Ja zagadam, ty będziesz w pogotowiu. — choć bardziej było to już stwierdzenie niż prośba, czekała na ewentualne doprecyzowanie lub zgodę. Cały czas kątem oka obserwowała, jak kobieta podąża chodnikiem w ich kierunku. Zastanawiała się też, po jaką cholerę jej okulary przeciwsłoneczne podczas pochmurnego dnia. Słabo służyły jej jako przebranie, ale może to była tylko i wyłącznie opinia Maze.

Nathaniel Rourke
Lin (shad0wlin_)
narzucanie lub wymuszanie przez współgracza konkretnych reakcji postaci (niezgodnych z jej charakterem lub pobudkami)
38 y/o, 184 cm
detektyw ds. narkotyków w toronto police service headquarters
Awatar użytkownika
I don't understand what you're gonna do, I followed the rules, I took the abuse. I don't understand where you're coming from. I down all our pills.
I love you the most.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Z każdym następnym dniem, w którym siedział we własnych notatkach i tych policyjnych zaczynał się nastawiać powoli w kierunku, że nic z tego nie wyjdzie. Sądził szczerze, że pewnie Mazarine uda się rozwiązać sprawę tego zaginionego dziecka, ale on nie dowie się niczego w sprawie gangu. Wkręcił się w to tylko dla tego elementu, ale już nie widział żadnej przyszłości. Z jednej strony był to dla niego największy zawód w życiu, znów mógł ryzykować życiem swoim i dojść do czegoś, bo z pewnością widząc go w akcji przypomniałby się dla Los Herederos. Nie odpuściliby mu - już dziesięć lat temu miał zginąć z ich ręki. A z drugiej… mógł ryzykować też życiem byłej żony i swojego dziecka. Bardzo nie chciał komplikować życia Anderson. Dopiero mniej więcej teraz zrozumiał, że to było bardzo egoistyczne. Chciał nawet zakomunikować Winters, że prawdopodobnie odsunie się od tej sprawy, bo jest za bardzo niebezpieczna. Jego przekonanie trwało do momentu dostania od jej wiadomości.
Widząc jej smsa znów poprzestawiało mu się w głowie. Pokazanie się na miejscu, przy zatrzymywaniu tej kobiety, mogło sprowadzić na niego jeszcze więcej problemów. Ale czy siedząc za biurkiem osiągnął coś więcej? No właśnie.
Czekał na swoją partnerkę na podjeździe, a gdy wsiadł do samochodu nie odezwał się ani słowem. Nie mieli o czym rozmawiać, musieli być całkowicie skupieni, by nie stracić takiej szansy. Bo prawdopodobnie była to ich jedyna w życiu, by być tak blisko tego zgrupowania.
Gdy obserwowana przez nich kobieta przechodziła obok ich samochodu wbił w nią wzrok i sięgnął ręką do klamki, aby otworzyć swoje drzwi i ją zatrzymać. W głowie nie miał niczego, prócz tej zwierzęcej potrzeby rzucenia jej na glebę i wykrzykiwania krótkich komend. Uprzedziła go Mazarine, która zatrzymała go i dała krótkie polecenie. Westchnął głośno i wywrócił oczyma, ale cofnął się, obserwując postać. Nie powinien pozwolić dawać się kontrolować przez Winters, ale to oficjalnie była jej sprawa, nie chciał niczego popsuć.
Dawaj, idź za nią — rzucił cicho i machnął ręką, dając jej do zrozumienia, że nie odwali żadnego syfu teraz, później to już różnie, zależy co mu odbije.


Mazarine Winters
35 y/o, 170 cm
detective in tps - scu
Awatar użytkownika
The truth is, everybody changes every day, and some things are more devastating than others. But we never are the same, and there are two ways to deal with these changes. You either accept them or you fight them like hell all the way.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Mazarine nie musiała mieć identycznej sytuacji życiowej, by móc ją zrozumieć. Może nie przepadała za gliniarzami, którzy policję traktowali tylko i wyłącznie jak pracę w wyznaczonych godzinach, ale akurat aspekt rodzinny był absolutnie dopuszczalny w kwestii bezpieczeństwa. Chronili cywilów, więc dlaczego mieliby poświęcać własną rodzinę? To nie miało najmniejszego sensu. Winters zrozumiałaby zatem chęć wycofania się, choć pewnie przewracałaby oczami. Nie byłaby to jednak nowość - była przyzwyczajona do pracy w pojedynkę albo z ograniczoną liczbą osób. Mimo wszystko bycie samotnikiem, który nie miał absolutnie nic do stracenia nie było aż takim popularnym motywem na policji.
Skoro nie dostała żadnej odmowy i uwag, a sama miała niewiele do powiedzenia, również całą drogę spędziła w milczeniu, skupiając się zarówno na drodze, jak i budowaniu planu podejścia do kobiety. Winters była zwolenniczką pokojowych zatrzymań, ale na wszelki plan szykowała się również na ucieczkę kobiety. Najważniejsze, by ją zatrzymać - jak miało to nastąpić było już mniej ważne.
Zapewne zauważyła gotowość do działania jej obecnego partnera, ale zaczynanie od pościgu nie było w jej mniemaniu dobrym posunięciem. Zaczną spokojnie i może skończą w ten sam sposób. Jak nie - wtedy przejdą do akcji. Gdyby z miejsca się na nią rzucili, jej ucieczka byłaby wręcz bardziej niż możliwa.
Słysząc słowa Nathaniela skinęła krótko głową i niemalże w tym samym momencie otworzyła drzwi od samochodu. Wyskoczyła z niego dość prędko, nie pozwalając kobiecie odejść zbyt daleko. Kątem oka sprawdziła, czy Rourke na pewno trzyma się z boku. Dopiero wtedy, gdy utwierdziła się w tym fakcie, mogła przyśpieszyć tak, by dogonić kobietę.
Przepraszam, Marie Velasquez? — zagadnęła, sięgając ręką do swojego paska, gdzie miała przymocowaną odznakę. — Mazarine Winters, detektyw z Toronto Police Service, wydział przestępstw seksualnych. Czy możemy zabrać panią na komisariat w celu zadania kilku pytań? — posłużyła się już wyuczonym, obojętnym tonem, który jednocześnie nie wskazywał na złowrogie nastawienie. Pytanie samo w sobie mogło jednak przerazić kobietę, przez co uważnie przyglądała się jej reakcji.
Ze zdumieniem zobaczyła, że kobieta zatrzymuje się i obraca w jej kierunku. I nie ucieka, pomimo lekkiej konsternacji wymalowanej na twarzy.

Nathaniel Rourke
Lin (shad0wlin_)
narzucanie lub wymuszanie przez współgracza konkretnych reakcji postaci (niezgodnych z jej charakterem lub pobudkami)
38 y/o, 184 cm
detektyw ds. narkotyków w toronto police service headquarters
Awatar użytkownika
I don't understand what you're gonna do, I followed the rules, I took the abuse. I don't understand where you're coming from. I down all our pills.
I love you the most.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Inną kwestią było to, że powinien chronić swoją rodzinę, fakt niezaprzeczalny, ale ostatnio Nathanielowi było z tym nie po drodze. Gdyby ta sprawa nie łączyła się z gangiem, z którym miał niezbyt przychylne relacje, to nie wziąłby się za to. Cenił w życiu spokój, był za stary, by jak szczeniak latać za wszystkim, ten etap już mu dawno minął.
Tutaj wchodziła do gry jakaś dziwna męska duma. Każdy normalny człowiek dziękowałby bogu, lekarzom i fartowi, że w tamtej sytuacji nie zginął, a on ponownie pchał się w paszczę lwa. Było to niebezpieczne, robił straszną głupotę pokazując się w każdym miejscu, w którym oni mogli wciąż przebywać. Ale nie mógł przestać, złamał obietnicę, którą złożył byłej już żonie, gdy tylko zaczęli być razem. Miał chronić ją i Lily, a… ponownie się tym zainteresował. Już raz od Diane opiernicz zebrał, po dzisiejszym wyjściu może dostać i kolejny.
Trudno było mu się powstrzymać, chciał wyjść, zatrzymać tę kobietę i zacząć przesłuchiwanie. Musiał się dowiedzieć gdzie oni są i co planują. Tutaj już nawet nie chodziło o to dziecko, to była część dla jego partnerki. On miał niezakończoną sprawę, która od dziesięciu lat nie pozwalała mu na spokojny sen. Zgodził się, aby Mazarine wyszła pierwsza, by nie odstawiać szopki pod ośrodkiem.
Może faktycznie to było lepsze rozwiązanie? Winters nie była kierowana własną nienawiścią i prywatnymi pobudkami. Nadawała się do tego lepiej niż on.
Oparł się wygodniej o siedzenie i w tylnym lusterku obserwował całą sytuację. Ledwo słyszał jej słowa, samochód perfekcyjnie zagłuszał dźwięki. Trzymał wciąż dłoń na klamce, wiedząc, że jeżeli będzie musiał zareagować to będzie miał tylko milisekundy, inaczej mogą ponieść ofiary.
Ale, ku jego zdziwieniu, kobieta spokojnie stanęła. Zaczynał nawet wątpić czy to na pewno jest ona, najnormalniejszym zachowaniem w jej przypadku byłaby chęć ucieczki.
Może i nawet dobrze, że nie wystrzelił z tego samochodu, bo musiałby się grubo tłumaczyć. Wątpił, że odbędą z nią przyjemną rozmowę.
Jak przez mgłę słyszał:
Tak, ale o co chodzi?
Nie miał żadnych wątpliwości, że to właśnie Marie Velasquez. Prania mózgu przecież zrobić jej nie mogli, prawda?


Mazarine Winters
35 y/o, 170 cm
detective in tps - scu
Awatar użytkownika
The truth is, everybody changes every day, and some things are more devastating than others. But we never are the same, and there are two ways to deal with these changes. You either accept them or you fight them like hell all the way.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Praca w policji była już sama w sobie niebezpieczna. Już nawet nie mówiąc o gangach, to nawet pojedynczy przestępcy potrafili zapamiętać nazwisko tego jedynego policjanta, który chociażby wsadził ich do aresztu albo krzywo spojrzał się w jego stronę. Tu codziennie miała miejsce loteria, a niekiedy nagrodą była zemsta jakiegoś zwyrola. I tu też zależy jakiego - bo bywali tacy średnio inteligentni, ale niektórzy byli mistrzami w odgrywaniu się. I nikt nie patrzył, czy masz rodzinę, wręcz przeciwnie. Najboleśniejszy cios to ten wymierzony w bliskich, nie w samego policjanta. I zawsze trzeba było się z tym liczyć.
Mazarine nie miała takiego problemu, ale ona swoją decyzję podjęła przed laty. A raczej los podjął ją za nią. Było to przykre, ale w tej chwili mogła skupić się w pełni na zdobyciu sprawiedliwości dla dziewczynki i odnaleźć ją, zanim będzie za późno. Chociaż tyle mogła zrobić swoim samotnym, miernym żywotem skazanym na porażkę.
Sprzyjające im okoliczności cieszyły Winters, ale miała przeczucie, że łatwo nie będzie. Albo teraz, z próbą wsadzenia jej do samochodu, albo później, na przesłuchaniu. Pytanie zatem w żadnym stopniu jej nie zaskoczyło. Było typowe, nawet niekoniecznie dla osoby z takimi powiązaniami. Zdziwić by się mogli dopiero, gdyby bez pytania zgodziła się wsiąść do auta i jechać z nimi.
Chodzi o dziewczynę. I pani wie, o kim mówię. — ton jej głosu nieznacznie się zmienił, emanując lekkim chłodem. — O szczegóły porozmawiamy na komisariacie, pani Velasquez. Proszę z nami. — była ciekawa, co powie jej teraz. Zawsze mogli ją zwyczajnie skuć kajdankami i wsadzić do wozu, jeśli dłużej zamierzała się opierać. Mazarine jednak czuła, że jeśli ta kobieta ma odrobinę pracującego mózgu w swojej głowie, raczej sobie odpuści. Dlatego też obserwowała jej twarz, pozostając cały czas w gotowości. Wiedziała jednak, że trafiła w czuły punkt.

Nathaniel Rourke
Lin (shad0wlin_)
narzucanie lub wymuszanie przez współgracza konkretnych reakcji postaci (niezgodnych z jej charakterem lub pobudkami)
38 y/o, 184 cm
detektyw ds. narkotyków w toronto police service headquarters
Awatar użytkownika
I don't understand what you're gonna do, I followed the rules, I took the abuse. I don't understand where you're coming from. I down all our pills.
I love you the most.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

To zabawne, że gdyby nie jeden skorumpowany glina to właśnie nie siedzieliby tutaj z Mazarine pod ośrodkiem i nie wypytywali tej kobiety. Gdyby nie został odkryty podczas pracy pod przykrywką życie potoczyłoby się całkowicie inaczej, bo żaden człowiek z tego gangu nie siedziałby na wolności. Był niedaleko do rozpracowania całej tej szajki, ale musiał się znaleźć ktoś, kto za dużą ilość gotówki był gotów rozwalić cały plan, który był rozłożony na kilka lat. Nigdy więcej nie widział swojego przyjaciela z tamtych lat, który zdecydował się na ten ruch, jak i na postrzelenie Nathaniela, nie przejmując się tym, czy on w ogóle przeżyje.
Na szczęście przeżył i teraz znowu grzebie w czymś, co niemalże odebrało mu życie. Ogólnie był spalony, każdy go znał, nie zmienił się jakoś bardzo z twarzy, na ulicy każdy mógłby go bez problemu rozpoznać. Toteż właśnie z tego powodu osobiście sam nie chciał się tym zajmować, wierzył, że jego prywatne notatki na ten temat dostarczą wystarczająco dużo dowodów, że siedząc w domu uda mu się rozwikłać całą tę sprawę… a teraz komendant znowu go wrzucił w to bagno.
Jeszcze nie był u góry i nie pytał skąd w ogóle taka decyzja, bał się w ogóle umówić na tak poważną rozmowę, więc przekładał ją. No i właśnie w taki sposób znalazł się tutaj i oglądał przedstawienie w lusterku.
Rękę miał cały czas w gotowości na klamce, by zareagować w odpowiednim momencie, chociaż z każdą następną chwilą zaczynał zastanawiać się czy on w ogóle nadejdzie. Kobieta była niezwykle spokojna, nie widać było na jej twarzy ani ruchach zestresowania. Nie mógł się pomylić, kurwa mać, on ją doskonale znał, nawet pracował z nią kilka lat temu, gdy bawił się w zaganiacza dla nich.
Uniósł brew gdy usłyszał słowa Mazarine i od razu przeniósł wzrok na kobietę, czekając na jakąkolwiek odpowiedź. Musiała wiedzieć o kogo chodzi.
Haha, chyba się pani pomyliła, nie wiem o kim rozmawiamy.
Uniósł brew ku górze, swój wzrok przeniósł z jej twarzy na ciało, czekając na odpowiedni znak, na te jedno spięcie mięśni, które będzie sugerować, że szykuje się do biegu. Długo jej to zajęło, może czekała na słowa “proszę z nami”, ale w końcu, gdy przesunęła prawą nogę w bok, on wtenczas otworzył drzwi, by po prostu za nią biec.
Nie miała z nim wielkich szans, szczególnie, że w najbliższej okolicy znajdowała się reszta patroli policyjnych, które przyjechały z nimi. Ale dogonienie jej i powalenie było dla Nathaniela osobistym zwycięstwem. Szczególnie, gdy leżała na brzuchu, a on trzymał ją za ręce z tyłu, oczekując, że Mazarine podbiegnie do niego z kajdankami, bo swoich zapomniał.
Nawet wtedy to było zwycięstwem, gdy obróciła głowę w bok i przyjrzała mu się na tyle, że zaczęła się histerycznie śmiać, a ten dźwięk niemalże wiercił mu dziurę w brzuchu.
Nawet wtedy to było zwycięstwem, jeśli spieprzył całą ich misję, bo przez to, co wydarzyło się teraz, może nie odezwać się w ogóle na przesłuchaniu.


Mazarine Winters
35 y/o, 170 cm
detective in tps - scu
Awatar użytkownika
The truth is, everybody changes every day, and some things are more devastating than others. But we never are the same, and there are two ways to deal with these changes. You either accept them or you fight them like hell all the way.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

W tej pracy zawsze istniało ryzyko, szczególnie w przypadkach obejmujących prace pod przykrywką. Mazarine rzadko to robiła, chyba, że wymagała tego od niej sprawa. To i tak było nic w porównaniu z wieloletnimi planami w takich wydziałach jak narkotyki czy przestępczość zorganizowana. Sama sprawa życia i śmierci nie była dla niej problemem. Była natomiast zbyt mocno związana z policją, by zacząć udawać, że jednak z nią nie jest. Podziwiała tych wszystkich detektywów, którzy umieli się tak oddać dla sprawy. Bo to było dwukrotnie większe ryzyko niż normalna praca na posterunku. A nawet jeszcze większe.
Winters nie była świadoma wszystkiego w związku z Nathanielem. Nie znała całej jego historii z tym gangiem, natomiast jej osąd w jego sprawie był znacznie przysłoniony przez fakt, że to mogło pomóc w odnalezieniu dziewczyny. Umyślnie nie wystawiałaby go na niebezpieczeństwo. Z drugiej strony, ona też była jedynie miernym detektywem i wiele decyzji nie zależało od niej. Nie miała nic przeciwko samotnej pracy, bo robiła to już wiele razy. Natomiast to on do niej napisał, chcąc ponownie włączyć się w sprawę. Nie miała bladego pojęcia, że to nie jego decyzja, a jego komendanta. Nie spytała, a on nie był zbyt wylewny w tej kwestii. And here we go.
Cały czas obserwowała kobietę uważnym, czujnym wzrokiem. Nie znała jej tak dobrze, ale znała większość przestępców i takich ludzi. Wiedziała, że byli bardzo pomysłowi w takich kwestiach. Ta kobieta była jednak jedną wielką, chodzącą zagadką. W dodatku taką, która działała Maze na nerwy. Uniosła brew, słysząc jej słowa. Powstrzymała się od prychnięcia, tak samo, jak powstrzymywała się od wsadzenia jej twarzy prosto w samochodowe okno.
Och, pani wie. Może pani mówić co chce. Natomiast zapraszam ze mną na posterunek, by tam dokończyć tę rozmowę. — jej ton był chłodny, niemalże nie do odczytania. Miała dość tych zagrywek i z chęcią siłą władowałaby ją do samochodu. Za bardzo lubiła jednak grać według zasad.
Widziała, że Rourke czekał w pogotowiu, więc to też trochę uspokajało jej myśli. Kobieta jednak zdawała się nie uciekać, a jedynie grać na zwłokę. To jednak też musiało się w końcu skończyć – nie mieli całego dnia, by popychać pierdoły na środku chodnika. A przynajmniej ona nie miała.
Śmiechu się nie spodziewała. Nie omieszkała jednak zmierzyć jej krytycznym spojrzeniem, gdy ta śmiała się, wpatrując się w Nathaniela. Czyżby go rozpoznała? Wszystko jedno. Nie zamierzała zadawać o to pytań do czasu, aż nie wylądują w sali do przesłuchań. Podeszła do samochodu, uchylając drzwi prowadzące do tylnych siedzeń.
Widzę, że dopisuje pani humor. Świetnie. Rozmowa będzie tylko formalnością. Zapraszam. — ponagliła ją. Ta ani drgnęła, czego się spodziewała. — Detektywie Rourke, będzie pan tak miły i pomoże pani wsiąść do samochodu? — to była sprytna zagrywka, która miała skłonić ją do samodzielnej decyzji o zajęciu miejsca pasażera. Lub też nie.

Nathaniel Rourke
Lin (shad0wlin_)
narzucanie lub wymuszanie przez współgracza konkretnych reakcji postaci (niezgodnych z jej charakterem lub pobudkami)
38 y/o, 184 cm
detektyw ds. narkotyków w toronto police service headquarters
Awatar użytkownika
I don't understand what you're gonna do, I followed the rules, I took the abuse. I don't understand where you're coming from. I down all our pills.
I love you the most.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Może faktycznie popełnił błąd pakując się w tę sprawę na nowo? Nigdy się tego nie dowie, bo akurat nie będzie miał okazji by zmienić swoje zdanie; siedział już w tym na tyle głęboko, że głupio byłoby mu zostawić partnerkę. Mazarine, nawet i jeśli prowadziła tylko sprawę porwania dziewczynki, pracując z Nathanielem wkręciła się też w cały ten gang. Nikogo nie interesowało czy chciała czy nie, czy to w ogóle należało do obowiązków jej wydziału, nie miała teraz żadnego pola do manewru, by opuścić grzebanie w tym. Nawet jeśli zakończą poszukiwania to będzie się to ciągnęło za nią jak smród, przypominając, że wpakowała swoje łapska w to gówno.
Dla Natha to chyba było nawet i lepiej, że nie był sam. Przynajmniej była jeszcze jedna istota, która nigdy nie powie, że kłamał albo sobie coś wymyślił, może nawet uda im się doprowadzić to do końca, bo Winters była niezwykle zawzięta, nie to co on. Albo po prostu będą mieć tak przejebane, że nigdy ich to nie opuści, no może gdy wylądują w trumnie.
Podniósł kobietę z ziemi, zaraz prędko znalazł się ktoś obok, kto wręczył mu kajdanki, którymi spiął jej ręce z tyłu. Nie patrzył na nią, chociaż wiedział, że wbija w niego ten swój obrzydliwy wzrok. W końcu doskonale się znali, do tej pory dowodów legalnych na nią nie miał, wszystko co znajdowało się w zeszycie, w jego skrupulatnych notatkach, było jedynie notatkami podczas pracy konspiracyjnej. Mieli teraz szansę na zdobycie czegokolwiek więcej, o ile Marie zdecyduje się powiedzieć coś więcej podczas przesłuchania.
Popchnął ją lekko do przodu, by skierować w stronę ich samochodu. Przyjechało kilka radiowozów, jak zwykle po czasie, typowa policja, na co Nath posłał jedynie wymowne spojrzenie dla swojej partnerki. Wręczył zatrzymaną w jej ręce.
Porozmawiamy na komisariacie, pani Marie — dodał jeszcze zanim ją wypuścił ze swoich rąk, posłał jej uśmiech, a następnie stanął i lekko się pochylił, by głęboko odetchnąć. Nie gonił jej w ogóle daleko, ale zmęczył się; nie był przygotowany na to, że Velasquez będzie chciała dać nogę.
Gdy kobieta znalazła się w środku, położył swoją rękę na ramieniu Mazarine.
Nie wiem czy w ogóle się odezwie i cokolwiek wyciągniemy — zaczął niepewnie i potarł się palcami po czole. — Skąd w ogóle dostałaś na to pozwolenie? Zapomniałem cię zapytać jak tutaj dojeżdżaliśmy. — Najwidoczniej Winters była cudotwórcą, bo mu nigdy nie udawało się przepchnąć swojej wersji wydarzeń, by ktokolwiek się zainteresował dalszym interweniowaniem. — Jeżeli oni nas widzieli… będziesz musiała się pilnować. A na nią trzeba cokolwiek znaleźć, byleby nie wyszła w najbliższym czasie.


Mazarine Winters
35 y/o, 170 cm
detective in tps - scu
Awatar użytkownika
The truth is, everybody changes every day, and some things are more devastating than others. But we never are the same, and there are two ways to deal with these changes. You either accept them or you fight them like hell all the way.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Praca w policji wiązała się z wieloma wyrzeczeniami czy poświęceniami. Dla Mazarine niczym nowym było pojawienie się na świeczniku jakiegoś gangu lub innej zorganizowanej grupy przestępczej. Nie zawsze przestępstwa seksualne były odosobnionymi, nagłymi przypadkami. W większości spraw w grę wchodziły powiązania z grupami przestępczymi, organizacjami, a nawet innymi odgałęzieniami przestępstw. Dobrze zatem wiedziała na co się pisze. Gdyby jej to przeszkadzało, jej zapał do pracy już by nie istniał, a ona nie pracowałaby w tym samym miejscu co dekadę temu.
Co dwie osoby, to nie jedna. Winters bywała w gorszych warunkach, a i tak doprowadzała sprawę do końca. Tutaj nie zamierzała robić wyjątku, nawet jeśli finalnie to ona jedyna miała się finalnie ostać przy końcu. W jej gestii nie leżało porzucanie spraw, chyba że zmuszała ją do tego góra.
Przyglądała się wszystkiemu w milczeniu, poświęcając te kilka chwil na przemyślenia. Była ciekawa, czy to była jakaś pułapka czy faktycznie kobieta mogła im jakoś pomóc. Tak czy siak, Maze z pewnością zamierzała ją przycisnąć na tyle mocno, by cokolwiek z niej wyciągnąć. Wolała, jak ludzie współpracowali, ale to była rzadkość. Przynajmniej przy takich delikwentach jak ona.
Nie skomentowała również klasycznego, policyjnego spóźnienia. Chociaż nie, sama cisza była dość wymowna w tym momencie. Gdy miała już okazję, wsadziła kobietę do samochodu, nie dbając o to, czy zrobiła to delikatnie. Pięć razy upewniła się, czy na pewno nie dała jej przypadkiem okazji do jakiegoś nieplanowanego manewru, po czym zamknęła za nią drzwi.
Mam nadzieję, że coś z niej wydusimy. Inaczej cały cyrk byłby na nic. — odpowiedziała. Zaraz jednak delikatnie ściągnęła brwi, słysząc pytanie Nathaniela. — Od komendanta, a od kogo? Bez tego miałabym problemy, a kto wie czy też nie dostanę jakimś uszczypliwym komentarzem za fakt, że nie udało się jej sprowadzić pokojowo. — westchnęła ciężko, opierając się plecami o samochód. — Zdaję sobie z tego sprawę. A nią się zajmiemy. Ludzie ode mnie już szukają powiązań z innymi porwaniami dziewcząt i rozglądają się za dowodami. — i miała nadzieję, że coś faktycznie znajdą, bo nie chciała tego odpuścić.

Nathaniel Rourke
Lin (shad0wlin_)
narzucanie lub wymuszanie przez współgracza konkretnych reakcji postaci (niezgodnych z jej charakterem lub pobudkami)
ODPOWIEDZ

Wróć do „⋆ Po Kanadzie”