-
Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.
Wisława Szymborska, Nic dwa razy. Wybór wierszy. Nothing Twice. Selected Poemsnieobecnośćniewątki 18+niezaimkiOna/Jejpostaćautor
outfit
- Kiciu co ci jest? - zwróciłam się do mojej kici, która od owczarek, tylko leży na swoim posłanku i nic nawet nie zjadła.
Spojrzałam na jej miseczkę. Przez noc nic nie ruszyła. Wzięłam ją na ręce, by wybadać, co jej jest, ale nie umiałam tego stwierdzić. Przytuliłam ją do siebie i zaczęłam ją powoli głaskać. Zamruczała, ale nadal była jakaś osowiała. Biedaczysko, chciałam jej jakoś pomóc.
Zadzwoniłam do najbliższej kliniki i od razu mnie umówili z doktorem. Włożyłem kicię do transportera, razem z jej ulubionym misiem. Tak, moja kotka miała swojego pluszaka. Lubiła razem z nim spać. Spakowałam najpotrzebniejsze dokumenty i pojechałam do przychodni.
Na miejscu podeszłam do recepcji, a potem usiadłam w poczekalni. Prócz mnie było tu wielu przeróżnych pacjentów. Od typowych psów i kotów, po papugi? Uśmiechnęłam się do siebie na widok tego gadatliwego ptaszora. Był piękny swoją drogą, taki kolorowy, a jaki ciekawski. Nawet wymieniłam kilka zdań na jego temat, z właścicielką.
Zajrzałam do mojej Mysi, która skulona leżała, w kącie transportera. Wreszcie nadeszła nasza kolej. Weszłam do środka. A moim oczom ukazała się znajoma twarz.
- Taeyang? - jaki ten świat mały. Podróżowałam po różnych zakątkach świata, ale żeby natrafić na niego, aż tu? - Co ty tu robisz? - zapytałam głupio, bo przecież wiadomo było nie? Ale byłam w takim szoku, że tylko to przyszło mi do głowy.
Taeyang Choi
- Kiciu co ci jest? - zwróciłam się do mojej kici, która od owczarek, tylko leży na swoim posłanku i nic nawet nie zjadła.
Spojrzałam na jej miseczkę. Przez noc nic nie ruszyła. Wzięłam ją na ręce, by wybadać, co jej jest, ale nie umiałam tego stwierdzić. Przytuliłam ją do siebie i zaczęłam ją powoli głaskać. Zamruczała, ale nadal była jakaś osowiała. Biedaczysko, chciałam jej jakoś pomóc.
Zadzwoniłam do najbliższej kliniki i od razu mnie umówili z doktorem. Włożyłem kicię do transportera, razem z jej ulubionym misiem. Tak, moja kotka miała swojego pluszaka. Lubiła razem z nim spać. Spakowałam najpotrzebniejsze dokumenty i pojechałam do przychodni.
Na miejscu podeszłam do recepcji, a potem usiadłam w poczekalni. Prócz mnie było tu wielu przeróżnych pacjentów. Od typowych psów i kotów, po papugi? Uśmiechnęłam się do siebie na widok tego gadatliwego ptaszora. Był piękny swoją drogą, taki kolorowy, a jaki ciekawski. Nawet wymieniłam kilka zdań na jego temat, z właścicielką.
Zajrzałam do mojej Mysi, która skulona leżała, w kącie transportera. Wreszcie nadeszła nasza kolej. Weszłam do środka. A moim oczom ukazała się znajoma twarz.
- Taeyang? - jaki ten świat mały. Podróżowałam po różnych zakątkach świata, ale żeby natrafić na niego, aż tu? - Co ty tu robisz? - zapytałam głupio, bo przecież wiadomo było nie? Ale byłam w takim szoku, że tylko to przyszło mi do głowy.
Taeyang Choi
Luna
Do uzgodnienia. Nie lubię, kiedy ktoś pogania mnie w pisaniu postów.
-
Sometimes the strongest walls hide the deepest love, waiting for the right moment to break.nieobecnośćniewątki 18+takzaimkizaimkipostaćautor
Zacząłem spokojny dzień w swojej pracy jako weterynarz, czekając na chorych podopiecznych, dzięki czemu mogłem w jakiś sposób im pomóc. W swoim gabinecie pisałem różne raporty, które były powiązane z chorobami czy obrażeniami różnych zwierząt domowych. Usłyszałem pukanie do drzwi. Po wypowiedzeniu, że może wejść, zobaczyłem recepcjonistkę, która powiadomiła o przybyciu pacjentki z kociakiem. Uśmiechnąłem się łagodnie. Kiwnąłem głową po zrozumieniu jej słów. Spokojnie odetchnąłem, po czym wstałem, podszedłem do jednej z gablotek, by przygotować potrzebne instrumenty medyczne i zbadać małego pacjenta. Gdy wykonałem potrzebne czynności, nie miałem nic więcej do zrobienia w tym czasie. Siedziałem na krześle, spoglądając na białe drzwi, które otwierały się do środka. Byłem zaskoczony, widząc ją w tym miejscu.
- Witaj, Luno - powiedziałem z uśmiechem na twarzy, wstając z krzesła. - Zostałem weterynarzem w tej klinice i pracuję tu od jakiegoś czasu - dodałem łagodnym głosem. - Czyżbyś wywędrowała z Korei na stałe? - zapytałem z ciekawością, po czym spojrzałem na transporterek z kociakiem, który leżał spokojnie na posłaniu.
Byłem nieco zaniepokojony, widząc, że nie jest ruchliwe, a raczej przygaszonye w porównaniu do innych kotów które wcześniej badałem. - Powiedz mi, proszę, co się stało kociakowi? - zapytałem z troską. Nie wiedziałem, że tego dnia spotka mnie taka miła niespodzianka. Pokazałem jej, gdzie może położyć transporter z kociakiem. Potem przywitałem się z małym pacjentem.
Luna Kim
- Witaj, Luno - powiedziałem z uśmiechem na twarzy, wstając z krzesła. - Zostałem weterynarzem w tej klinice i pracuję tu od jakiegoś czasu - dodałem łagodnym głosem. - Czyżbyś wywędrowała z Korei na stałe? - zapytałem z ciekawością, po czym spojrzałem na transporterek z kociakiem, który leżał spokojnie na posłaniu.
Byłem nieco zaniepokojony, widząc, że nie jest ruchliwe, a raczej przygaszonye w porównaniu do innych kotów które wcześniej badałem. - Powiedz mi, proszę, co się stało kociakowi? - zapytałem z troską. Nie wiedziałem, że tego dnia spotka mnie taka miła niespodzianka. Pokazałem jej, gdzie może położyć transporter z kociakiem. Potem przywitałem się z małym pacjentem.
Luna Kim
gall anonim
Przemocy wobec zwierząt i dzieci. Nie lubię, gdy osoba ignoruje i nie mówi prosto z mostu, że dany rodzaj fabuły jej/jemu nie odpowiada ;P.
-
Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.
Wisława Szymborska, Nic dwa razy. Wybór wierszy. Nothing Twice. Selected Poemsnieobecnośćniewątki 18+niezaimkiOna/Jejpostaćautor
- To akurat widzę, ale co robisz tutaj w Toronto? - byłam zszokowana i zaintrygowana. Nie myślałam, że spotkam tu kogoś, kogo znam. Czułam, jak na moich ustach rozkwita uśmiech. Po raz pierwszy od dawna.
Bo go znałam. A on mnie. Znaliśmy się jeszcze za czasów dzieciństwa. Kiedy jeszcze mieszkałam w Seulu, jego rodzina sąsiadowała z nami. Ale on należał do bogatszych mieszkańców i bardzo często jego rodzice, patrzyli na mnie i moją mamę z góry. Nas jako dzieci, nic to nie obchodziło. Razem się bawiliśmy, razem chodziliśmy do szkoły. Był zawsze dla mnie miły i dawał mi cukierki. I nie przeszkadzała nam różnica wieku. Dla mnie był, jak starszy brat, którego nigdy nie miałam. Później nasze drogi się rozeszły i nigdy więcej go nie widziałam.
- Czy na stałe tego nie wiem, ale tak. Wyjechałam stamtąd kilka lat temu - nie chciałam mówić mu wszystkiego. Nie musiał o niczym wiedzieć prawda? Choć spotkanie przywołało nostalgię, to musiałam zachować ostrożność. Bo choć lubiłam go wtedy, to nie znałam go. Już nie. Był dla mnie obcym kolesiem. Spotkanym znajomym sprzed lat. A przeszłość to przeszłość. Wolałam do niej nie wracać.
Pomogłam weterynarzowi wyjąć moje zwierzątko. Jedyną istotkę, której mogłam całkowicie ufać i która wymagała ode mnie pomocy. Tak skupię się na niej i tyle.
- Ech... w sumie to nie mam pojęcia. Jest osowiała od rana i mało zjadła - wyjaśniłam. Pogłaskałam Myszkę na pocieszenie. - Wczoraj jeszcze czuła się świetnie, a dzisiaj... - przestraszyłam się stanem kotki. Miałam nadzieję, że to nie jest nic poważnego. - Być może przez noc coś zjadła, co ją podtruło, ale nie jestem pewna.
Taeyang Choi
Bo go znałam. A on mnie. Znaliśmy się jeszcze za czasów dzieciństwa. Kiedy jeszcze mieszkałam w Seulu, jego rodzina sąsiadowała z nami. Ale on należał do bogatszych mieszkańców i bardzo często jego rodzice, patrzyli na mnie i moją mamę z góry. Nas jako dzieci, nic to nie obchodziło. Razem się bawiliśmy, razem chodziliśmy do szkoły. Był zawsze dla mnie miły i dawał mi cukierki. I nie przeszkadzała nam różnica wieku. Dla mnie był, jak starszy brat, którego nigdy nie miałam. Później nasze drogi się rozeszły i nigdy więcej go nie widziałam.
- Czy na stałe tego nie wiem, ale tak. Wyjechałam stamtąd kilka lat temu - nie chciałam mówić mu wszystkiego. Nie musiał o niczym wiedzieć prawda? Choć spotkanie przywołało nostalgię, to musiałam zachować ostrożność. Bo choć lubiłam go wtedy, to nie znałam go. Już nie. Był dla mnie obcym kolesiem. Spotkanym znajomym sprzed lat. A przeszłość to przeszłość. Wolałam do niej nie wracać.
Pomogłam weterynarzowi wyjąć moje zwierzątko. Jedyną istotkę, której mogłam całkowicie ufać i która wymagała ode mnie pomocy. Tak skupię się na niej i tyle.
- Ech... w sumie to nie mam pojęcia. Jest osowiała od rana i mało zjadła - wyjaśniłam. Pogłaskałam Myszkę na pocieszenie. - Wczoraj jeszcze czuła się świetnie, a dzisiaj... - przestraszyłam się stanem kotki. Miałam nadzieję, że to nie jest nic poważnego. - Być może przez noc coś zjadła, co ją podtruło, ale nie jestem pewna.
Taeyang Choi
Luna
Do uzgodnienia. Nie lubię, kiedy ktoś pogania mnie w pisaniu postów.