Gallery 1313 to było specyficzne miejsce, białe surowe ściany, często jednak przystrojone instalacjami tak szalonymi, że mógłby ich pozazdrościć niejeden raveowy festiwal. Dzisiaj też było tu kolorowo, na środku stał krwistoczerwony kibel za złotą spłuczką i królewskim berłem. Pod sufitem wisiały pterodaktyle z papieru toaletowego. Ściany pokryte były obrazami, których tematyka w bliższym, lub dalszym kontekście nawiązywała do korzystania z toalety. Zdjęcia kobiet robiących makijaż, facetów ze spuszczonymi gaciami na tronie i ogromny obraz, który przedstawiał, właściwie trudno określić co. Goście zostali uraczenie musującym, tanim szampanem podanym w wysokich kieliszkach ozdobionych złotą obwódką, żeby nawiązywały do tego królewskiego posiedzenia. A jako deser serwowali czekoladowe ciasteczka w różnych dziwnych kształtach.
Ludzie przychodzili tu głównie się rozerwać, zobaczyć coś nie typowego, chociaż niektórzy uważali, że po prostu kontemplowali tu sztukę. Sam Bo był zadowolony z całej tej prezentacji, wszystko ze sobą grało, nawet jeśli niektóre rzeczy wyglądały... gównianie.
Garść jego znajomych, którzy nie znali się zapewne na sztuce, ale lubili tego taniego szampana, a zwłaszcza, gdy był za darmo robiła mu sztuczny tłum. Stanął z nimi i chwilę porozmawiał, wtedy mu ją przedstawili, właściwie przedstawili mu kilka osób, a że dodali do tego, że to właściciel galerii, to trochę nastroszył piórka i nie zapamiętał jej imienia.
Pech, bo teraz, kiedy większość jego znajomych już się porozchodziła, ona stała na przeciwko ściany ze zdjęciami, na których różnej urody kobiety, młodsze, starsze, i tak stare, że mogły mieć ze sto lat, nakładały sobie makijaż.
Bo stanął obok niej z dwoma kieliszkami tego chamskiego sikacza. Nie był najsmaczniejszy i był po nim ogromny kac, ale te bąbelki zawsze upijały na wesoło, i, o zgrozo, robiły to wyjątkowo szybko.
- Jedno z tych zdjęć jest moje, ale specjalnie ich nie podpisałem, trafiła tylko jedna osoba, podejmujesz wyzwanie? - zapytał zerkając na nią z boku. Podał jej jeden kieliszek, zmrużył oczy zastanawiając się jak ona miała na imię. Jeśli sobie nie przypomni, to strawi go to od środka.
Leja?
Nie to chyba nie to uniwersum.
Lilah Alexandre