-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
1.
Co ciekawego można robić w Toronto w sobotni, letni wieczór gdy ma się niespełna siedemnaście lat? Jest wiele ciekawych możliwości. Można, na przykład, iść do kina; można poszlajać się ze znajomymi po galeriach handlowych opychając się fastfoodami; można pograć w kosza na szkolnym boisku; można też zostać w domu i grać w gry zajadając się chipsami. A można, tak jak Oliver, przesiadywać w parku w towarzystwie starszych kolegów popijając piwko i demolując ławki.
To znaczy Oli nie demolował. On tylko stał obok i dopingował. Serio. Zdecydowanie nie w głowie były mu takie durnoty, był pokojowo nastawiony do świata, ale niestety, miał też słabą głowę i pod wpływem procentów słuchał głupich podszeptów. Normalnie przecież był taki grzeczny i niewinny, prawda? Jak to alkohol zmieniał człowieka, prawda?
Gdy w końcu w parku zjawił się patrol konnej policji całe towarzystwo rozpierzchło się dookoła. Tylko ta jedna sierota potknęła się o rozwiązane sznurowadło i dlatego siedział tu teraz na komisariacie i czekał, aż ktoś go odbierze. Był przecież niepełnoletni, pijany i zamieszany w wandalizm.
Siedział i czekał. Na Brata. Bo przecież ojciec nie mógł zobaczyć go teraz w takim stanie. Poza tym i tak pracował. Jak zwykle. Nigdy nie miał dla niego czasu, więc czemu miałby znaleźć go teraz? Dlatego podał policjantowi numer do Dylana licząc, że wszystko rozejdzie się po kościach. Przecież Dylan go zrozumie, prawda? On też kiedyś na pewno robił głupie rzeczy gdy uciekł z domu.
Dylan Gauthier
Co ciekawego można robić w Toronto w sobotni, letni wieczór gdy ma się niespełna siedemnaście lat? Jest wiele ciekawych możliwości. Można, na przykład, iść do kina; można poszlajać się ze znajomymi po galeriach handlowych opychając się fastfoodami; można pograć w kosza na szkolnym boisku; można też zostać w domu i grać w gry zajadając się chipsami. A można, tak jak Oliver, przesiadywać w parku w towarzystwie starszych kolegów popijając piwko i demolując ławki.
To znaczy Oli nie demolował. On tylko stał obok i dopingował. Serio. Zdecydowanie nie w głowie były mu takie durnoty, był pokojowo nastawiony do świata, ale niestety, miał też słabą głowę i pod wpływem procentów słuchał głupich podszeptów. Normalnie przecież był taki grzeczny i niewinny, prawda? Jak to alkohol zmieniał człowieka, prawda?
Gdy w końcu w parku zjawił się patrol konnej policji całe towarzystwo rozpierzchło się dookoła. Tylko ta jedna sierota potknęła się o rozwiązane sznurowadło i dlatego siedział tu teraz na komisariacie i czekał, aż ktoś go odbierze. Był przecież niepełnoletni, pijany i zamieszany w wandalizm.
Siedział i czekał. Na Brata. Bo przecież ojciec nie mógł zobaczyć go teraz w takim stanie. Poza tym i tak pracował. Jak zwykle. Nigdy nie miał dla niego czasu, więc czemu miałby znaleźć go teraz? Dlatego podał policjantowi numer do Dylana licząc, że wszystko rozejdzie się po kościach. Przecież Dylan go zrozumie, prawda? On też kiedyś na pewno robił głupie rzeczy gdy uciekł z domu.
Dylan Gauthier
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
szyszysza
ghosting
-
But don't you worry there's no hurry for tomorrow 'cause today's still youngnieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
3
Przeszedł przez recepcję by kucnąć przy ławce zajmowanej przez Olivera i złapać z nim kontakt wzrokowy.
- Wszystko gra? - upewnił się, tymczasowo spychając wszelkie buzujące w nim emocje na boczny tor. Przede wszystkim musiał sprawdzić czy chłopak był cały i zdrowy, dowiedzieć się co doprowadziło go do tej sytuacji. Gdzie popełnił błąd? Bo chociaż nie był jego prawnym opiekunem, dokładnie za takiego się miał i czuł się w pełni odpowiedzialny za decyzje podejmowane zarówno przez brata jak i siostrę. W końcu mógł nauczyć ich lepiej, zrobić coś inaczej. - Jesteś cały? Nikt ci nic nie zrobił? - dopytał jeszcze, ze zmarszczonymi brwiami powoli dochodząc do wniosku, że wpływ na Olivera mogły mieć bardziej odurzające substancje niż zewnętrzne groźby. I nie miało to absolutnie nic wspólnego ze znajomym zapachem taniego piwa. - Chodź, zanim się rozmyślą i nie pozwolą mi cię zabrać - westchnął, wstając i podając mu rękę w razie jakby potrzebował jego wsparcia podczas wstawania i utrzymania się w pionie.
Oliver Gauthier