
Razem pokonywały wszelkie trudności, zaliczały wzloty i upadki, a także świętowały małe i duże sukcesy, jak choćby ten, kiedy Signy po zakończeniu szkoły średniej miała kontynuować edukację. Wiedziała, jak wiele kosztować miał je jej college, jednak wtedy wierzyła, że to właśnie on miał stanowić dla nich furtkę do lepszej przyszłości. Miała skończyć szkołę, znaleźć dobrą pracę i stanąć na nogi. Nim zdążyła cokolwiek zrobić, na jej drodze pojawiły się pierwsze komplikacje.
Matka nigdy nie była w dobrym stanie, a lata tańczenia w klubie i faszerowania się różnego rodzaju używkami odcisnęły na niej swoje piętno. Moment, w którym zaczęłaby podupadać na zdrowiu był zatem kwestią czasu, jednak Signy nigdy nie pomyślałaby, że tym, co uderzy w nie najmocniej, będzie diagnoza nowotworu. Przez długi czas wierzyła, że po tym, jak to jej matka tak długo poświęcała się dla niej, w dorosłości zdoła jej się za to odwdzięczyć, jednak nagle okazało się, że na to mogła nie mieć dostatecznie dużo czasu. Nie miała też pieniędzy na to, aby ją uratować, a przecież nie czuła się gotowa na to, by została sama. Nie, kiedy było jeszcze tak wiele rzeczy, których razem nie udało im się zobaczyć.
Podjęła się prostego rozwiązania - związku, który miał zapewnić jej pieniądze. Związku, w którym nigdy nie miało być miłości, jednak wierzyła, że z tej będzie w stanie zrezygnować w imię zapewnienia odpowiedniej opieki matce. Ta jednak nie zaczęła czuć się dobrze, a Signy zabrnęła w swoje intrygi zbyt głęboko. Utknęła w relacji, która teraz nie była ratunkiem, a raczej więzieniem, z którego nie było już ucieczki. Z tego zbyt łatwo nie miała się wyplątać.