ODPOWIEDZ
44 y/o, 188 cm
lekarz | Mount Sinai Hospital
Awatar użytkownika
lekarz w kryzysie wieku średniego - rozwodzi się z żoną i właśnie kupił motocykl.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

#1
Niechlujnie zaciągnięta zasłona przyciemniająca wpuszczała do sypialni smugę słonecznego światła, czym niezmiernie irytowała przebudzonego przed chwilą Brendana. Wymęczony walką z koszmarami sennymi najchętniej po prostu udałby się po poranną kawę, ale pamięć o poprzednim wieczorze skutecznie blokowała mu podjęcie decyzji o wstaniu z łóżka. Przejechał dłońmi po twarzy w geście bezsilności i zmęczenia, w myślach obiecując sobie jeszcze kilka chwil względnego spokoju.
A ten miał już za chwilę się zakończyć.
W domu panowała cisza, ale O’Hara wiedział, że dziś wyjątkowo nie był tu sam. Na kanapie w salonie spała Salome, o ile oczywiście nie zdecydowała się na ucieczkę od razu po przebudzeniu. Brendan nie słyszał jej budzika, mógł więc założyć się, że ona znajdowała się dokładnie tam, gdzie zostawił ją poprzedniej nocy. Być może był skończonym dupkiem za to, że nie wpuścił jej do sypialni, która kiedyś przecież należała do nich obojga, ale wiele zmieniło się przez ten rok.
Rok, który ona spędziła w więzieniu.
Dawno już się z tym pogodził, wydawało mu się również, że ruszył dalej, ale jednocześnie nie był na tyle bezduszny by sądzić, że jej także się to udało. W zakładzie karnym nie mogło być jej łatwo, a chociaż nie rozmawiali jeszcze o tym, jak minęły jej te miesiące, ten temat wisiał między nimi niewypowiedziany. Wiele innych spraw zostało zamiecionych pod dywan i prędzej czy później oboje mieli się o nie pokazowo wywrócić.
Podniósł się wreszcie i niczym w zwolnionym tempie powędrował do kuchni, mijając po drodze salon. Miał na sobie tylko bokserki, ale we własnym mieszkaniu nie zamierzał przejmować się przyzwoitością, niezależnie od sytuacji. Kątem oka zerknął na kanapę i gdy dostrzegł sylwetkę Salome, spiął się nieznacznie, jakby podświadomość już szykowała go na najgorsze.
- Chcesz kawy? - zapytał, gdy zauważył, że stopy wystające spod koca poruszyły się wreszcie, a potargana głowa podniosła do góry.
Walczył sam ze sobą, bo bardzo chciał wiedzieć, na czym stoi, aż w końcu zdecydował się zadać brutalnie szczere pytanie.
- Masz na dziś jakieś plany, czy zamierzasz tu spędzić cały dzień? - nawet na nią nie patrzył, po prostu otworzył lodówkę i wyciągnął z niej mleko.
Nie chciał jej wyrzucać i nigdy by tego nie zrobił, co nie zmieniało faktu, że nie była tu do końca mile widziana.


Salome O’Hara
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
gall anonim
Dogadamy wszystko.
36 y/o, 168 cm
kierowniczka sali weselnej Guild Inn Estate
Awatar użytkownika
Another conversation with no destination, another battle never won. Each side is a loser so who cares who fired the gun?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Gdyby tylko miała gdzie uciec, na pewno nastawiłaby sobie budzik na piątą rano, spakowała plecak i ruszyła w dalszą drogę. Jednak poza mieszkaniem prawie już byłego męża, nie miała się gdzie podziać, musiała więc przełknąć gorycz porażki, schować dumę do kieszeni i przeżyć ten wspólny poranek. Pierwszy od ponad roku.
Spędzenie nocy na kanapie nie było szczytem luksusu, ale na pewno spało jej się lepiej, niż na twardym materacu zakładu karnego, do którego zdążyła się już nawet przyzwyczaić. Zapomniała także, jak pachnie kawa robiona o poranku, dlatego gdy w momencie jej przebudzenia Brendan włączył ekspres, Sally podniosła głowę jakby wzywała ją jakaś niewidzialna siła.
- Mhm - mruknęła tylko i głowa ponownie opadła jej na poduszkę.
Potrzebowała jeszcze chwili spokoju, momentu na dojście do siebie i zakopanie się w kołdrze wydawało się naprawdę kuszące, jednak wtedy mężczyzna zdecydował się odezwać i wytoczyć przy tym ciężkie działa. Salome jęknęła, czując narastającą frustrację.
Jak długo zamierzał karać ją za błędy, które popełniła? Przecież podpisała stosowne papiery, rozwodzili się i nie zamierzała walczyć o relację, której żadne z nich już nie chciało. Mogła się spodziewać, że oferta pomocy od niego będzie warunkowa.
- Rozumiem, że muszę się podnieść już teraz, natychmiast, bo nie zasługuję nawet na chwilę odpoczynku? - nie zamierzała być miła, skoro on zaczął dzień od złośliwości - Nie masz dziś zmiany i stażystów, których mógłbyś terroryzować zamiast mnie?
Co robił w domu tak późno? Za czasów ich małżeństwa dawno byłby już w szpitalu, czyżby przez ten rok wyleczył się z pracoholizmu?
Naciągnęła kołdrę na głowę, być może w nieco infantylnym geście, ale wiedziała, że nie może długo się tak ukrywać. Gdy usiadła wreszcie na kanapę i spojrzała, że mąż przygotowuje dwie kawy, napięcie trochę z niej zeszło.
- Pracę zaczynam od poniedziałku, więc dziś tak naprawdę muszę ogarnąć tylko kartę miejską no i jakieś ubrania - kątem oka spojrzała na swój plecak, w którym znajdował się tylko znoszony dres.


Brendan O'Hara
ness
nie steruj moją postacią, a na pewno się dogadamy.
44 y/o, 188 cm
lekarz | Mount Sinai Hospital
Awatar użytkownika
lekarz w kryzysie wieku średniego - rozwodzi się z żoną i właśnie kupił motocykl.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Podrapał się po nieogolonej brodzie i przez chwilę walczył z samym sobą, gotowy do wdania się w sprzeczkę. Jednocześnie przygotowywał dla niej kawę, bo nawet po roku bez kontaktu wciąż znał na pamięć jej preferencje i gorzko stwierdził, że ciężko mu będzie się ich oduczyć.
- Możesz wrócić do spania, nie zamierzam kontrolować ci dnia - przewrócił oczami, ale nie mogła tego widzieć, bo stanął plecami do niej.
W dwóch kubkach szybko pojawiła się kawa, bo Brendan działał sprawnie i w wyuczony sposób - w końcu było to porannym rytuałem, którego nigdy nie omijał. Do jednego z naczyń nalał też mleka i z szafki wyciągnął cukier, by posłodzić Salome niepełne dwie łyżeczki. Nie zamierzał jednak podawać jej wszystkiego pod nos, więc po prostu przesunął kubek po blacie, o który sam po chwili oparł się plecami.
- Mam dziś nockę - wyjaśnił, chociaż nie musiał, bo nie był jej winien informacji na temat swojego życia.
Jasne, może zdrowa komunikacja byłaby łatwiejsza, ale według niego Sally nie zasługiwała na obdarzenie jej zaufaniem i szczegółami z jego życia. Nie przyznał więc, że kilka miesięcy temu przeniósł się na nocną zmianę i nie żałował tej decyzji ani razu. W jego życiu zaszło wiele zmian, w które żona wcale nie musiała być wtajemniczona.
Wysłuchał, gdy mówiła o swoich planach i powoli popijał kawę, delektując się jej pobudzającym smakiem. Bez mleka i bez cukru - taką lubił najbardziej.
Zastanowił się przez chwilę, czy powinien wyciągnąć do Salome pomocną dłoń jeszcze bardziej, ale gdyby tego nie zrobił, chyba czułby się jak dupek. Westchnął więc ciężko i w końcu przyznał:
- W garderobie jest część twoich ubrań, spakowałem je do kartonu, którego ludzie od przeprowadzek zapomnieli zabrać - cała reszta jej rzeczy od dawna znajdowała się w wynajętym magazynie.
Nie wiedział, czego tak naprawdę oczekiwał i gdyby mógł pić kawę szybciej, pewnie chętnie by to zrobił, ale wolał nie ryzykować oparzeniem podniebienia tylko dlatego, że nie chciało mu się gadać z żoną.


Salome O’Hara
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
gall anonim
Dogadamy wszystko.
36 y/o, 168 cm
kierowniczka sali weselnej Guild Inn Estate
Awatar użytkownika
Another conversation with no destination, another battle never won. Each side is a loser so who cares who fired the gun?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Czuła, że przewrócił oczami, chociaż tak naprawdę nie mogła tego widzieć. Znali się jednak już tyle lat, że pewne gesty mogła po prostu wziąć za pewnik, a już zwłaszcza, gdy sama miała ochotę je powtórzyć. Doceniała to, że robił jej kawę, ale nie mogła oprzeć się wrażeniu, że na tym jego wielkoduszność się skończy.
I może faktycznie nie zasługiwała na więcej, bo przecież wpadła w kłopoty będąc jeszcze jego żoną, plamiąc jego nazwisko i zapewne zrażając do niego część znajomych. Nie miała jeszcze okazji zapytać, co działo się u niego przez ten rok, a chociaż bardzo chciała to wiedzieć, coś kazało jej trzymać ciekawość na wodzy. Wstyd był przewodnim uczuciem jej życia i być może to on sprawiał, że wolała spuścić głowę i zacisnąć zęby, zamiast kłócić się i wypominać, kto miał gorzej.
Ona, ale na własne życzenie.
Zdziwiła się, gdy usłyszała, że w jego mieszkaniu znajdują się jeszcze jakieś jej ubrania. Absolutnie nie wzięła tego za oznakę uczuć, bo te Brendan wyraził głośno i wyraźnie już niejeden raz. Nie spodziewała się jednak, że pomoc w tej kategorii nadejdzie od niego.
- Naprawdę? - podniosła się wreszcie z kanapy i ciężkim krokiem pokonała odległość z salonu do blatu kuchennego, na którym czekała już na nią kawa.
Objęła gorący kubek obiema rękami i oparła się tyłkiem o przeciwległą stronę kuchni, by móc patrzeć na męża, gdy będzie jej odpowiadał.
- Chętnie je przejrzę, bo jeżdżenie po mieście w dresie za bardzo mi się nie uśmiecha - próbowała rozładować napiętą atmosferę, naprawdę się starała, ale czuła, jak z każdą chwilą i każdym kontaktem wzrokowym jej starania idą na marne.
Napiła się kawy, która sprawiła, że Sally poczuła się odrobinę lepiej - tak dawno nie miała już w ustach prawdziwej, mocnej i gorącej kawy, że najchętniej wypiłaby ją jednym łykiem.
- A reszta moich rzeczy jest w magazynie, tak? - dopytała jeszcze - Dasz mi klucz? Może podjadę w drodze powrotnej.
Prawie ugryzła się w język, gdy na głos wypowiedziała słowo o powrocie. Oznaczało to, że Brendan będzie musiał znosić ją po południu, gdy znowu spotkają się w jego mieszkaniu. Chyba, że szybciej udałby się na zmianę, co było bardzo w jego stylu.
- Często chodzisz na nocki? - zapytała, podnosząc wzrok znad kubka.

Brendan O'Hara
ness
nie steruj moją postacią, a na pewno się dogadamy.
44 y/o, 188 cm
lekarz | Mount Sinai Hospital
Awatar użytkownika
lekarz w kryzysie wieku średniego - rozwodzi się z żoną i właśnie kupił motocykl.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Niedowierzanie w jej głosie pobudziło irytację, którą czuł od rana. Być może irracjonalną, ale nie miał w stosunku do Sally pozytywnych myśli już od dawna, dlatego łatwiej przychodziło mu denerwować się na nią, niż obdarzyć ją pewnego rodzaju zrozumieniem. Nie powinna być zdziwiona, że chciał jej pomóc, bo przez wiele lat całe jego życie było podporządkowane pod to, czego chciała. To jej marzenia i plany były realizowane w pierwszej kolejności i gdy Brendan raz jeden śmiał zaprotestować, całe ich małżeństwo stanęło pod znakiem zapytania. A później wydarzenia ruszyły niczym lawina i teraz stali w jego kuchni oboje, niczym obcy sobie ludzie, których łączyła tylko i aż przeszłość.
- Jak powiedziałem, są w garderobie - jego burknięcie mogło wydawać się oschłe, lecz tak naprawdę był już tym wszystkim po prostu zmęczony.
Zamiast wdawać się w dyskusje o magazynie i opowiadać jej szczegóły, odstawił kubek z kawą na blat i powędrował na korytarz, gdzie na szafce butami znajdowała się skrzynka z kluczami. Wyciągnął ten właściwy, opisany prymitywnym brelokiem z adresem magazynu i wrócił do kuchni.
Bez słowa podał jej klucz i ponownie zajął ręce gorącym kubkiem, upijając kolejny łyk kawy.
Gdy zapytała o nocki, przewrócił oczami i tym razem był pewien, że to zauważyła.
- Kurwa, Salome, czy to jakieś przesłuchanie? Nie możemy wypić tej kawy w milczeniu i zająć się robotą? - sytuacja była wystarczająco niezręczna, a jego wybuch na pewno nie miał pomóc.
Brendan nie czuł, by był żonie winny jakiekolwiek wyjaśnienia. Jeśli chciała się go pozbyć z mieszkania, musiała się trochę bardziej postarać.
- Powiedz od razu, że chcesz wiedzieć, kiedy mnie nie będzie i nie udawaj, że moje życie obchodzi cię w jakimkolwiek stopniu.

Salome O’Hara
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
gall anonim
Dogadamy wszystko.
36 y/o, 168 cm
kierowniczka sali weselnej Guild Inn Estate
Awatar użytkownika
Another conversation with no destination, another battle never won. Each side is a loser so who cares who fired the gun?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Czuła, że jest już zmęczony jej obecnością, widziała to w każdym geście i słyszała w każdym westchnieniu. Nie miała jednak innego wyjścia ze swojej sytuacji, nawet tymczasowego, a poza tym to przecież Brendan zaoferował jej pomoc, czemu więc teraz traktował ją jak robaka, jak natrętnego intruza, który zamierzał wejść w jego życie z butami?
Doceniła to, że przyniósł jej klucz do magazynu i szybko odczytała i zapamiętała adres, jednak wcześniejsza pokora, jaką poczuła po przebudzeniu i z którą piła kawę, wyparowała wreszcie, zastąpiona złością.
- Nie, to nie jest przesłuchanie, po prostu chcę być miła bo jestem wdzięczna za pomoc, którą sam zaproponowałeś - zaakcentowała ostatnie wyrazy by dać mu do zrozumienia, że nie pozwoli sobie na kolejne komentarze pod swoim adresem.
Mógł jej nienawidzić, ale nie miał prawa jej nie szanować.
Odstawiła kubek czując, jak rozgrzewa ją nie tylko kawa, ale także wewnętrzna wściekłość. Może to i lepiej, że nie trzymała już w dłoniach potencjalnego narzędzia zbrodni, bo miała ochotę spoliczkować byłego męża za to, jak bezczelnie się do niej zwracał.
- Twoje życie mnie nie obchodzi, po prostu nie chcę ci robić problemu, ale to ty zdecydowałeś, że zaczniesz dzień od bycia dupkiem - jakie to było znajome, zupełnie jakby nigdy się nie rozstali - Po co w ogóle oferowałeś mi pomoc? Żeby teraz jak chory sadysta wyżywać się na mnie za każde pytanie, które ci zadam? Nie będę cię przepraszać, że żyję, a jeśli oczekiwałeś, że będę się kajać na kolanach i dziękować za łaskę, to bardzo się mylisz.
Była gotowa na krzyki i słowa, które miały trafiać tak, by bolały. Była gotowa na rozkaz opuszczenia tego mieszkania. Ale nie była gotowa przyznać się przed samą sobą, że brakowało jej tej adrenaliny, którą dawały kłótnie z Brendanem.
Zrobiła krok do przodu, butnie spoglądając mu w oczy i rzucając niewerbalne wyzwanie.


Brendan O'Hara
ness
nie steruj moją postacią, a na pewno się dogadamy.
44 y/o, 188 cm
lekarz | Mount Sinai Hospital
Awatar użytkownika
lekarz w kryzysie wieku średniego - rozwodzi się z żoną i właśnie kupił motocykl.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Zalążki wyrzutów sumienia zaczęły formować się w jego myślach i Brendan zaczął przeczuwać, że być może przesadził w swojej oschłości, a właściwie niemalże wybuchu złości. Nie umiał jednak utrzymać niechęci do Salome na wodzy, nawet jeśli łączyła ich przeszłość i wspólne lata. Wspominał je dobrze, ale ich wspólny koniec kosztował go zdecydowanie zbyt wiele, by teraz mógł okazać byłej żonie coś więcej poza łaską.
- Nie zachowujesz się jak ktoś, kto jest wdzięczny - odpysknął niczym zdenerwowany szczeniak, ale nikt tak nie potrafił wyprowadzić go z równowagi, jak Sally.
Dopił kawę, czując nieprzyjemne uczucie pieczenia w gardle, bo napój wciąż jeszcze był za gorący, ale O'Hara nie zamierzał spędzać w obecności żony więcej czasu. Zwłaszcza wtedy, gdy zanosiło się na kłótnię, którą najwyraźniej sam spowodował.
Wyglądało na to, że nie przepracował jeszcze wszystkich kwestii związanych z rozwodem, bo Salome umiała doprowadzić go do wrzenia nawet teraz, kiedy wydawało mu się, że jest już pogodzony z negatywnymi uczuciami. Powinien być mądrzejszy, powinien nie dać się sprowokować, jednak spoglądając jej w oczy widział coś, czego chyba nie chciał już nigdy zobaczyć.
- Sam już nie wiem, czemu w ogóle pozwoliłem ci tu wrócić - wycedził z siebie gorzką prawdę, ale zaraz po tym odwrócił się do żony plecami i zaczął szybko zmywać po sobie kubek - Nie musisz się kajać na kolanach, niczego od ciebie nie oczekuję, po prostu ogarnij się, podpisz wszystkie papiery i będziemy mogli rozejść się w swoje strony.
Nie mogła mieć mu za złe, że zdecydował się wreszcie zrzucić to, co leżało mu na sercu. Powinien zrobić to już dawno, ale Sally wplątała się w sytuację bez wyjścia i kontakt z nią był utrudniony na jej własne życzenie. Pierwsze spotkanie po długim czasie wywołało w obojgu lawinę wzajemnych wyrzutów, której Brendan nie chciał już powstrzymywać.
Odwrócił się w jej stronę i przyjął buntownicze spojrzenie bez emocji. Nie chciał dać po sobie poznać, że ta sytuacja rozwalała go od środka.

Salome O’Hara
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
gall anonim
Dogadamy wszystko.
ODPOWIEDZ

Wróć do „#19”