-
Pracuję u brata, a brat za robotą lata.nieobecnośćniewątki 18+takzaimkisiema/eniupostaćautor
Pieniądze Garrettowi jeszcze się nie kończyły, ale biorąc pod uwagę wiele niefortunnych zdarzeń, które miały miejsce w ostatnich tygodniach, nie mógł pozwolić sobie dłużej na bimbanie. Musiał więc znaleźć jakąś robotę, by oszczędności leciały wyłącznie na uciechy, podczas gdy pensja powinna pokrywać jego pozostałe życiowe potrzeby. Tym sposobem trafił do koncernu Ferguson, który szukał kogoś do działu marketingu. Choć Garrett nie miał doświadczenia w tej branży, ostatecznie został zaproszony na rozmowę kwalifikacyjną i pokazał, że ma głowę pełną pomysłów oraz, że papier to nie wszystko. Wygrał bowiem ten konkurs i już po jakimś czasie został zatrudniony. Na razie na okres próbny, ale miał nadzieję, że uda mu się zakotwiczyć tu na dłużej.
Pierwsze dni spędził zatem na wdrażaniu się, poznawaniu zespołu oraz swoich przełożonych: kierownika działu oraz Pani Gabrielli Ferguson, która była ważną szychą nie tylko w branży, ale w całym Toronto. Nie miał parcia na to, by się pokazać, jednak zdawał sobie sprawę, że musi dać coś z siebie i choć miał niewielkie doświadczenie, szybko udało mu się złapać dobry kontakt z zespołem. Zaufanie także zdobył błyskawicznie, dzięki czemu już w trzecim tygodniu swojej pracy otrzymał kilka ważniejszych zadań, z których zamierzał się wywiązać w 100%. Niestety trochę przeceniono jego możliwości i cały projekt zajął mu dłużej, niż wyznaczał to jego etat. Musiał zatem zostać po pracy, celem dokończenia dokumentacji oraz przekazania jej do podpisu dla Ferguson, bez której nie było możliwości pchnąć kampanii dalej.
Biuro było już całkowicie puste, został w nim tylko on oraz szefowa, dla której standardem było siedzenie do późna w pracy. Z jednej strony zazdrościł jej pieniędzy, statusu i wpływów, z drugiej współczuł czasami, że całe jej życie obraca się wokół pracy i tylko w poszczególnych momentach może znaleźć trochę czasu dla siebie. No ale, sukces kosztował i Gabriella zdawała się to doskonale rozumieć.
Westchnął cicho, sprawdzając ostatni raz dokument, który smarował od blisko kilku godzin i kiedy wreszcie uznał, że uwzględnił w nim wszystko co potrzeba, wysłał polecenie do drukarki, przenosząc założenia na papier. Złożył wszystko do kupy i spiął to w jeden stos, by szefowa mogła łatwiej zapoznać się z zawartością, choć domyślał się, że dzisiaj już raczej nic z tego.
Stanął pod drzwiami gabinetu brunetki i zapukał, a gdy otrzymał zgodę na wejście, uśmiechnął się uprzejmie, a także z pewną dozą ciekawości, której starał się nie zdradzać. Wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi, odkładając od razu kilkudziesięciostronnicowy projekt na biurko Ferguson. Dostrzegł w brunetce pewien luz, który najpewniej wiązał się z brakiem pozostałych pracowników na piętrze.
- To projekt naszej kampanii na najbliższy miesiąc - poinformował, by Ferguson wiedziała, o czym w ogóle Garrett mówi. Miała na głowie przecież tyle obowiązków, że mogła nawet nie pamiętać o akurat tej, pomniejszej kampanii, której założenia przygotował Cage.
Uśmiechnął się szerzej, gdy skupiła na nim swoją uwagę, a także sama uśmiechnęła się do niego. Akurat on miał to szczęście, że był chyba przez nią lubiany, bo do niego jakoś tak częściej się uśmiechała niż do pozostałych w biurze. A może tylko mu się wydawało?
Gabriella Ferguson
Pierwsze dni spędził zatem na wdrażaniu się, poznawaniu zespołu oraz swoich przełożonych: kierownika działu oraz Pani Gabrielli Ferguson, która była ważną szychą nie tylko w branży, ale w całym Toronto. Nie miał parcia na to, by się pokazać, jednak zdawał sobie sprawę, że musi dać coś z siebie i choć miał niewielkie doświadczenie, szybko udało mu się złapać dobry kontakt z zespołem. Zaufanie także zdobył błyskawicznie, dzięki czemu już w trzecim tygodniu swojej pracy otrzymał kilka ważniejszych zadań, z których zamierzał się wywiązać w 100%. Niestety trochę przeceniono jego możliwości i cały projekt zajął mu dłużej, niż wyznaczał to jego etat. Musiał zatem zostać po pracy, celem dokończenia dokumentacji oraz przekazania jej do podpisu dla Ferguson, bez której nie było możliwości pchnąć kampanii dalej.
Biuro było już całkowicie puste, został w nim tylko on oraz szefowa, dla której standardem było siedzenie do późna w pracy. Z jednej strony zazdrościł jej pieniędzy, statusu i wpływów, z drugiej współczuł czasami, że całe jej życie obraca się wokół pracy i tylko w poszczególnych momentach może znaleźć trochę czasu dla siebie. No ale, sukces kosztował i Gabriella zdawała się to doskonale rozumieć.
Westchnął cicho, sprawdzając ostatni raz dokument, który smarował od blisko kilku godzin i kiedy wreszcie uznał, że uwzględnił w nim wszystko co potrzeba, wysłał polecenie do drukarki, przenosząc założenia na papier. Złożył wszystko do kupy i spiął to w jeden stos, by szefowa mogła łatwiej zapoznać się z zawartością, choć domyślał się, że dzisiaj już raczej nic z tego.
Stanął pod drzwiami gabinetu brunetki i zapukał, a gdy otrzymał zgodę na wejście, uśmiechnął się uprzejmie, a także z pewną dozą ciekawości, której starał się nie zdradzać. Wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi, odkładając od razu kilkudziesięciostronnicowy projekt na biurko Ferguson. Dostrzegł w brunetce pewien luz, który najpewniej wiązał się z brakiem pozostałych pracowników na piętrze.
- To projekt naszej kampanii na najbliższy miesiąc - poinformował, by Ferguson wiedziała, o czym w ogóle Garrett mówi. Miała na głowie przecież tyle obowiązków, że mogła nawet nie pamiętać o akurat tej, pomniejszej kampanii, której założenia przygotował Cage.
Uśmiechnął się szerzej, gdy skupiła na nim swoją uwagę, a także sama uśmiechnęła się do niego. Akurat on miał to szczęście, że był chyba przez nią lubiany, bo do niego jakoś tak częściej się uśmiechała niż do pozostałych w biurze. A może tylko mu się wydawało?
Gabriella Ferguson
-
Wdowa - jednak to już nie robi na niej żadnego wrażenia, kilku jej ostatnich partnerów odeszło z tego świata. Choć nie miała z tym nic wspólnego, wszyscy doszukują się sensacji.nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
001.
[outfit]
Człowiek wynalazł pracoholizm - pomyślał - w obawie przed samotnością.
A może odwrotnie? Samotność wynalazła pracoholizm? Przerażające, ale prawdziwe.
Człowiek wynalazł pracoholizm - pomyślał - w obawie przed samotnością.
A może odwrotnie? Samotność wynalazła pracoholizm? Przerażające, ale prawdziwe.
Praca to jedyne co ostatnio robiła. Przesiadywał w swoim biurze, częściej niż we własnym domu. Nie wspominając o tym, że ostatnio naprawdę czuła się jakby odwiedzała hotel, bo przecież kierowała się wprost do sypialni. Sen, który zawsze wydawał jej się tak ważny, niemal najistotniejszy. Nie mogła czuć się zmęczona, co później źle wpływało nie tylko na jej pracę ale na to jak mogła traktować innych. Choć nie należała też do najprzyjemniejszych osób i wydawało się, że chwilami jest po prostu zbyt wymagająca to miało to swoją cenę. Wszystko wynikało z tego jak wiele włożyła przecież stworzyć swoje własne imperium, coś co stało się już nie tylko jej dumą ale dziedzictwem. Liczyła na to, że nie będzie musiała tak ciężko pracować do końca swojego życia ale jak widać, nie potrafiła odpuścić. Odejść w cień, czując, że wiek jednak jest tutaj czynnikiem, który mógłby strącić ją z piedestału. Chciała być na szczycie a przecież nie zawsze mogła być, nie zawsze będzie jej dane czuć się na siłach by ciągle być tą samą energiczną pięćdziesięciolatką jaką jest teraz. Tak naprawdę to jeszcze nie odczuwała tego, że czas niestety mija nieubłaganie. Skoro nie przejmowała się tym, na tyle by wzbudzało to w niej stany depresyjne, to chyba mogła cieszyć się tym, że jeszcze czerpie tak ogromną radość z pracy, z tego że jest potrzebna. Przesiadując kolejne godziny w swoim gabinecie, chyba nie do końca spodziewała się, że jeszcze kogoś tutaj zastanie. To prawda, że w tym momencie potrafiła się rozluźnić, zapomnieć o tej całej bieganinie, która działa się gdzieś obok. Ciągle było trzeba odbierać telefony, ciągle ktoś wchodził do środka. Teraz po prostu czuła, że nikt nie będzie zawracał jej głowę, chociaż tutaj też się pomyliła. Wchodzący do środka młody pracownik, wybił ją na moment ze skupienia i tego, jak przeglądała kolejny pliki.
Podniosła swoje spojrzenie, tak by móc się mu przyjrzeć, a raczej próbując wyczytać z jakiego powodu mógłby się tutaj pojawić. Nawet jeśli sama kazała mu tutaj przyjść to przy tym nawale pracy, mogła o tym wszystkim zapomnieć. Może nie byłaby z tego powodu zadowolona ale przecież nie dało się tak po prostu zapamiętać wszystko to co robiło się przez ostatnie godziny. Uśmiechnęła się jedynie, wsłuchując się już chwilę później w jego słowa. Z pewnością od samego początku wzbudził w niej zainteresowanie, a raczej to że po prostu zwracała na niego o wiele większą uwagę niż na resztę. Gdyby ktoś chciał jej to wytykać, to na pewno miałby racje ale ona przecież też nie mogła przyznać się przed wszystkimi, że tak jest. Wszystko to mogło wydawać się wtedy naprawdę podejrzane.
- Dziękuję, zaraz przejrzę. Wiem, że jest już późno i praktycznie wszyscy wyszli już z biura ale może masz ochotę przeanalizować ten projekt ze mną? Oczywiście możemy zrobić to później - nie chciała by w jakikolwiek sposób, czuł na sobie presję, tego że naprawdę musi się zgodzić na jej propozycję. Przecież nie zależało jej na tym, by jej pracownicy byli przepracowani. Nie jest aż tak złą szefową, by traktować ludzi w taki sposób. Może w sytuacjach, kiedy ktoś sobie naprawdę na to wszystko zasłuży. Mówiąc o tym, zdała sobie sprawę, że pewnie i ona powinna już dawno pójść do domu. Czas jednak nie był dla nich łaskawy i trzeba dopiąć ten projekt jak najszybciej. Zakończyć coś co i tak przeciągało się już w czasie.
Podniosła się ze swojego fotela i powoli skierowała się w kierunku niewielkiej lodówki/barku, sięgając po coś do picia. Zapewne nie powinna raczyć się alkoholem w miejscu pracy ale przecież już nikogo tutaj nie było, tak przynajmniej jej się wydawało. Trzymając w dłoni butelkę z whisky, podniosła się by znowu jej spojrzenie skupiło się na młodym mężczyźnie.
- Jak coś, to wcale tego nie widziałeś - zaśmiała się pod nosem, wiedząc, że mimo wszystko mogła sobie na to pozwolić albo też poczuła, że to nic złego, że wreszcie zrobi sobie krótką przerwę, za nim znowu wróci do przeglądania kolejnych dokumentów, a na pewno chciała skupić się na projekcie, który przyniósł Cage. Spojrzała mimowolnie na swoje biurka i westchnęła cicho, niemal niezauważalnie. Każdy byłby zmęczony po tak długim czasie w pracy, nie można było się temu dziwić.
Garrett Cage
-
Pracuję u brata, a brat za robotą lata.nieobecnośćniewątki 18+takzaimkisiema/eniupostaćautor
Nie czuł żadnego stresu, prędzej ekscytację oraz swego rodzaju niepewność związaną ze swoim pierwszym marketingowym projektem. To nie była jego branża, wszystkiego musiał uczyć się na organizmie żywym, ale na szczęście Ferguson coś w nim dostrzegła i dała mu szansę. Cage dłużej nie mógł już nic nie robić, a skoro nie udało mu się zakręcić wokół koszykówki w Toronto, musiał znaleźć coś na przeczekanie, a intratna posada w dziale marketingu u potentatki naftowej była niczym innym jak ogromnym szczęściem.
Wchodząc do gabinetu szefowej nie liczył na zbyt długi dialog. Było już późno, on został po godzinach, by dopiąć projekt w terminie i tak naprawdę chciał już wracać do domu. Zaskoczyła go jednak propozycja brunetki, która chciała, by wspólnie omówili przygotowanej przez niego kampanii. Początkowo pomyślał o tym, by odmówić, jednak nie chciał narazić się najważniejszej osobie w firmie, więc skinieniem głowy potwierdził, że może zostać jeszcze chwilę. Miał jednak nadzieję, że będzie to tylko kilkanaście minut, a nie wnikliwa analiza całej zawartości dokumentacji, którą przygotował.
Wzrokiem wędrował za szefową, która udała się do małej lodówki po jakiś napój. Jak się okazało był to alkohol. Garrett tymczasem skorzystał z okazji i dyskretnie obserwował Gabriellę, zachwycając się skrycie tym, jak świetnie leżała na niej ta sukienka. Była elegancka, a jednocześnie idealnie podkreślała wszystkie kształty brunetki, których żal było nie eksponować!
- Zrozumiałem - odparł trochę drętwo, niczym żołnierz, jednak przyjęło to bardziej formę żartu, którą Ferguson powinna wyczuć. Świadczył o tym również mały uśmiech u Garretta, który nie spodziewał się też takiego rozwoju sytuacji.
Dostrzegając jej ciche westchnienie, przechylił lekko głowę, zastanawiając się, z czego mogło ono wynikać. Zły dzień? Zmęczenie? A może obie te rzeczy?
- Wszystko w porządku? - spytał z charakterystyczną miękkością w głosie, gdy chodziło o wyrażenie pewnej troski względem drugiej strony.
Może wspólne sprawdzanie projektu było tylko pretekstem do tego, by Gabriella mogła się mu z czegoś wygadać? Nie mieli zażyłych stosunków, ale mogło to działać na plus - czasami łatwiej powiedzieć coś komuś teoretycznie obcemu niż dobremu znajomemu czy przyjacielowi.
Kiedy podszedł nieco bliżej, siłą rzeczy jego wzrok zawędrował w jej dekolt, jednak tylko na krótką chwilę, by nie wyjść na kogoś nietaktownego. Niemniej jednak szefowa narzuciła na siebie takie ciuchy, że siłą rzeczy przyciągała spojrzenia nie tylko jego, ale też pozostałych pracowników w trakcie dnia, kiedy przemykała korytarzami budynku.
Gabriella Ferguson
Wchodząc do gabinetu szefowej nie liczył na zbyt długi dialog. Było już późno, on został po godzinach, by dopiąć projekt w terminie i tak naprawdę chciał już wracać do domu. Zaskoczyła go jednak propozycja brunetki, która chciała, by wspólnie omówili przygotowanej przez niego kampanii. Początkowo pomyślał o tym, by odmówić, jednak nie chciał narazić się najważniejszej osobie w firmie, więc skinieniem głowy potwierdził, że może zostać jeszcze chwilę. Miał jednak nadzieję, że będzie to tylko kilkanaście minut, a nie wnikliwa analiza całej zawartości dokumentacji, którą przygotował.
Wzrokiem wędrował za szefową, która udała się do małej lodówki po jakiś napój. Jak się okazało był to alkohol. Garrett tymczasem skorzystał z okazji i dyskretnie obserwował Gabriellę, zachwycając się skrycie tym, jak świetnie leżała na niej ta sukienka. Była elegancka, a jednocześnie idealnie podkreślała wszystkie kształty brunetki, których żal było nie eksponować!
- Zrozumiałem - odparł trochę drętwo, niczym żołnierz, jednak przyjęło to bardziej formę żartu, którą Ferguson powinna wyczuć. Świadczył o tym również mały uśmiech u Garretta, który nie spodziewał się też takiego rozwoju sytuacji.
Dostrzegając jej ciche westchnienie, przechylił lekko głowę, zastanawiając się, z czego mogło ono wynikać. Zły dzień? Zmęczenie? A może obie te rzeczy?
- Wszystko w porządku? - spytał z charakterystyczną miękkością w głosie, gdy chodziło o wyrażenie pewnej troski względem drugiej strony.
Może wspólne sprawdzanie projektu było tylko pretekstem do tego, by Gabriella mogła się mu z czegoś wygadać? Nie mieli zażyłych stosunków, ale mogło to działać na plus - czasami łatwiej powiedzieć coś komuś teoretycznie obcemu niż dobremu znajomemu czy przyjacielowi.
Kiedy podszedł nieco bliżej, siłą rzeczy jego wzrok zawędrował w jej dekolt, jednak tylko na krótką chwilę, by nie wyjść na kogoś nietaktownego. Niemniej jednak szefowa narzuciła na siebie takie ciuchy, że siłą rzeczy przyciągała spojrzenia nie tylko jego, ale też pozostałych pracowników w trakcie dnia, kiedy przemykała korytarzami budynku.
Gabriella Ferguson
-
Wdowa - jednak to już nie robi na niej żadnego wrażenia, kilku jej ostatnich partnerów odeszło z tego świata. Choć nie miała z tym nic wspólnego, wszyscy doszukują się sensacji.nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Rzadko kiedy zajmowała się nowymi osobami, raczej miała z nimi do czynienia tylko na początku ich kariery, kiedy zostali zatrudniani, może w chwilach gdy wpadali w kłopoty ale nigdy nie skupiała takiej uwagi, jak miało to miejsce z Garrett'em. Nie do końca potrafiła to zrozumieć, z czego mogło się to tak naprawdę brać. Czy była w niej jakaś ciekawość tym młodym człowiekiem, czy już jej zaimponował na tyle mocno swoim zaangażowaniem i tym, że nie bał się pracować. Z tym niestety teraz bywało różnie, wszyscy chcieli pójść na łatwiznę. Jak najmniej się napracować a ciągle zarabiać naprawdę nie małe pieniądze. Przecież dostawali się tutaj ci najlepsi, a może tylko ona chciała by tak było. Trzymając poziom, który stworzyła, podniosła kilkanaście lat temu, kiedy dopiero zaczynała swoją karierę. Wierzyła w to, że wszyscy jej pracownicy, mogą traktować to miejsce jak coś więcej niż tylko zrobienie swojego i naj najszybsze wyjście z biura. Oczywiście, że nie mogła trafiać do wszystkich ze swoją wizją, tym jaką kulturę próbowała stworzyć.
Zmęczenie z którym do tej pory jakoś sobie radziła, w tym momencie musiało ją już dopaść. Kilkanaście godzin za biurkiem. Gabriella nie miała nawet czasu by zająć się sobą, tym by coś zjeść. Napić się. Wszystko robiła w biegu, jak gdyby od tego zależało istnienie kolejnego projektu, spełnienie kolejnych ważnych zobowiązań. Wszystko zdawało się wpływać na nią w sposób, który od dawna powinien dać jej do myślenia. Przecież musi zwolnić, spojrzeć na to wszystko z boku i odpocząć. Jeśli będzie ciągle prowadziła taki sam tryb życia, to prędzej czy później załamie się. Co gorsze będzie musiała wtedy polegać już nie tylko na sobie ale na innych a przecież tego nie chciała. Ciągle czuła się na siłach. Zdawało się więc, że mogła zwyczajnie wyjść. Opuścić swoje miejsce pracy ale wtedy pojawiało się coś, co miało przecież zajmować tylko chwilę. Jak to, że przejrzenie dokumentów, nie będzie sprawą ani zajmującą długi czas ani też męczącą. Skoro Cage sam zgodził się by jej w tym towarzyszyć, to nie mogła teraz odpuścić.
- Tak, tak. Wszystko w porządku. Po prostu jestem zmęczona - zaśmiała się słabo, może nawet poirytowana tym, że daje po sobie poznać, że nie radzi sobie tak dobrze jak tego by chciała. Spojrzała na niego, z pewnym zażenowaniem ale jak to ona. Nie potrafiła robić z siebie ofiarę, raczej skupiała się na tym, jak mogłaby zmienić swoją sytuację. Powoli odwróciła się znowu do lodówki.
- Może się czegoś napijesz? Mam też trunki bez alkoholu - rzuciła, żeby nie pomyślał sobie, że chce go tutaj upić, jak już to przecież wolała to zrobić ze sobą. Wtedy z pewnością poczułaby się o wiele lepiej. W końcu dawała mu też możliwość, by znowu mógł się jej przyglądać, co z pewnością nie uszło jej uwadze. Pozwalała mu na to, a może nawet robiła to specjalnie, kokietowała i pochylała się w taki sposób, by jeszcze bardziej wyeksponować swoje wdzięki. Bawiąc się tym, że przecież nadal mogła robić wrażenie, w dodatku na kimś o wiele młodszym od niej samej. Zapewne po chwili trzymała w dłoni, to co on sam miał się napić. Wracając do swojego biurka, na którego krańcu, usiadła.
- Szybko przejrzymy ten projekt i będziesz mógł wracać do domu - martwiła się tym, że w jakimś sensie przetrzymuje go tutaj po godzinach. Mogła przecież tego nie proponować. Sama świetnie poradziłaby sobie z tym zadanie.
Garrett Cage
Zmęczenie z którym do tej pory jakoś sobie radziła, w tym momencie musiało ją już dopaść. Kilkanaście godzin za biurkiem. Gabriella nie miała nawet czasu by zająć się sobą, tym by coś zjeść. Napić się. Wszystko robiła w biegu, jak gdyby od tego zależało istnienie kolejnego projektu, spełnienie kolejnych ważnych zobowiązań. Wszystko zdawało się wpływać na nią w sposób, który od dawna powinien dać jej do myślenia. Przecież musi zwolnić, spojrzeć na to wszystko z boku i odpocząć. Jeśli będzie ciągle prowadziła taki sam tryb życia, to prędzej czy później załamie się. Co gorsze będzie musiała wtedy polegać już nie tylko na sobie ale na innych a przecież tego nie chciała. Ciągle czuła się na siłach. Zdawało się więc, że mogła zwyczajnie wyjść. Opuścić swoje miejsce pracy ale wtedy pojawiało się coś, co miało przecież zajmować tylko chwilę. Jak to, że przejrzenie dokumentów, nie będzie sprawą ani zajmującą długi czas ani też męczącą. Skoro Cage sam zgodził się by jej w tym towarzyszyć, to nie mogła teraz odpuścić.
- Tak, tak. Wszystko w porządku. Po prostu jestem zmęczona - zaśmiała się słabo, może nawet poirytowana tym, że daje po sobie poznać, że nie radzi sobie tak dobrze jak tego by chciała. Spojrzała na niego, z pewnym zażenowaniem ale jak to ona. Nie potrafiła robić z siebie ofiarę, raczej skupiała się na tym, jak mogłaby zmienić swoją sytuację. Powoli odwróciła się znowu do lodówki.
- Może się czegoś napijesz? Mam też trunki bez alkoholu - rzuciła, żeby nie pomyślał sobie, że chce go tutaj upić, jak już to przecież wolała to zrobić ze sobą. Wtedy z pewnością poczułaby się o wiele lepiej. W końcu dawała mu też możliwość, by znowu mógł się jej przyglądać, co z pewnością nie uszło jej uwadze. Pozwalała mu na to, a może nawet robiła to specjalnie, kokietowała i pochylała się w taki sposób, by jeszcze bardziej wyeksponować swoje wdzięki. Bawiąc się tym, że przecież nadal mogła robić wrażenie, w dodatku na kimś o wiele młodszym od niej samej. Zapewne po chwili trzymała w dłoni, to co on sam miał się napić. Wracając do swojego biurka, na którego krańcu, usiadła.
- Szybko przejrzymy ten projekt i będziesz mógł wracać do domu - martwiła się tym, że w jakimś sensie przetrzymuje go tutaj po godzinach. Mogła przecież tego nie proponować. Sama świetnie poradziłaby sobie z tym zadanie.
Garrett Cage
-
Pracuję u brata, a brat za robotą lata.nieobecnośćniewątki 18+takzaimkisiema/eniupostaćautor
Garrett mógł się wyróżniać w jakiś sposób na tle innych, których przez lata zatrudniała w swojej firmie Gabriella, ale z jego perspektywy nie było w tym nic wyjątkowego. Gdyby nie musiał, to by nie pracował, ale że powoli kończyły mu się odziedziczone pieniądze, to musiał w końcu czymś się zająć. Marketing wydawał się być branżą, która nie wymaga eksperckiej wiedzy, a bardziej czutki i nabrania doświadczenia przy projektach. Jak widać, z podobnego założenia wychodziła Ferguson, która zatrudniła go mimo braku certyfikatów, szkoleń czy skończonych studiów w tymże kierunku.
Widział jej zmęczenie, a mimo to szefowa świetnie się trzymała. Nienaganna fryzura, prezencja, makijaż i bijący od niej seksapil powodowały, że tylko ktoś, kto mógł spędzić z nią te kilka chwil wieczorem, mógłby dostrzec jakiekolwiek oznaki spadku formy. Cage nie chciał być jednak natrętny, ani tym bardziej sugerować jej jakichkolwiek rozwiązań, które działały na przykład w jego przypadku. Domyślał się, że brunetka miała swoje sposoby na odzyskiwanie sił.
Przytaknął tylko na jej słowa i nie drążył tematu, skupiając się na tym, co mieli do zrobienia oraz na zerkaniu w jej kierunku, kiedy tylko nadarzyła się do tego sposobność. Nie sposób było bowiem pominąć dwa konkretne argumenty, które niemal wylewały się z jej sukienki.
- Z chęcią - odparł, zakładając, że może być to swego rodzaju test i że szefowej będzie raźniej, jeśli oboje się napiją alkoholu w tej sytuacji. Gdyby rzeczywiście chodziło o jakieś HRowe pierdoły, to raczej nie próbowałaby go kokietować w taki sposób (dostrzegł bowiem charakterystyczne wypinanie się w jego stronę), ani też nie oferowałaby mu drinka. A już na pewno sama by go nie piła w miejscu pracy, by nie narazić się na jakiś kryzys wizerunkowy.
Skorzystał więc z okazji, by podziwiać jej wdzięki, które ona eksponowała dość... ostentacyjnie. A przynajmniej takie wrażenie sprawiała, gdyż zazwyczaj w kontaktach z innymi pracownikami była bardziej stonowana. A może była to wyłącznie kwestia jakiegoś luzu, który pojawił się w jej poczynaniach po przeprowadzeniu rozpoznania?
Upił łyk ze szklanki i spojrzał na Ferguson, która usiadła na krańcu biurka.
- Nie spieszy mi się nigdzie. Woli szefowa wersję cyfrową czy papierową? - dopytał, mając w zanadrzu jeszcze pendrive obok pliku dokumentów, który leżał na samym środku biurka.
Kątem oka spojrzał na jej nogi, które dzięki wcięciu w sukience prezentowały się jeszcze lepiej i chwilę jego wzrok utknął w tym miejscu, nim nie przeszedł do analizowania projektu. Wyszczególnił Gabrielli wszystkie założenia, czas trwania kampanii, spodziewane wyniki i dlaczego uważa, że będzie to skuteczne. Przyłożył się do zadania, więc poza odpowiednim researchem w branży, zainspirował się też jedną kampanią z innej dziedziny, na którą natknął się w ostatnich tygodniach.
- Miesiąc wystarczy na wypróbowanie - podsumował. - Jeśli się przyjmie, zawsze będzie można ją wydłużyć - zaznaczył, bo nie zamykał się wyłącznie na podany przez siebie okres.
Znów przechylił część zawartości ze szklanki i spojrzał na Ferguson. Tym razem był to jednak inny wzrok - śmielszy, w dodatku lustrujący ją od stóp do głów i zatrzymujący się na jej biodrach czy biuście. Zdecydowanie nie było to zbyt poprawne zachowanie w stosunku do swojego przełożonego.
Gabriella Ferguson
Widział jej zmęczenie, a mimo to szefowa świetnie się trzymała. Nienaganna fryzura, prezencja, makijaż i bijący od niej seksapil powodowały, że tylko ktoś, kto mógł spędzić z nią te kilka chwil wieczorem, mógłby dostrzec jakiekolwiek oznaki spadku formy. Cage nie chciał być jednak natrętny, ani tym bardziej sugerować jej jakichkolwiek rozwiązań, które działały na przykład w jego przypadku. Domyślał się, że brunetka miała swoje sposoby na odzyskiwanie sił.
Przytaknął tylko na jej słowa i nie drążył tematu, skupiając się na tym, co mieli do zrobienia oraz na zerkaniu w jej kierunku, kiedy tylko nadarzyła się do tego sposobność. Nie sposób było bowiem pominąć dwa konkretne argumenty, które niemal wylewały się z jej sukienki.
- Z chęcią - odparł, zakładając, że może być to swego rodzaju test i że szefowej będzie raźniej, jeśli oboje się napiją alkoholu w tej sytuacji. Gdyby rzeczywiście chodziło o jakieś HRowe pierdoły, to raczej nie próbowałaby go kokietować w taki sposób (dostrzegł bowiem charakterystyczne wypinanie się w jego stronę), ani też nie oferowałaby mu drinka. A już na pewno sama by go nie piła w miejscu pracy, by nie narazić się na jakiś kryzys wizerunkowy.
Skorzystał więc z okazji, by podziwiać jej wdzięki, które ona eksponowała dość... ostentacyjnie. A przynajmniej takie wrażenie sprawiała, gdyż zazwyczaj w kontaktach z innymi pracownikami była bardziej stonowana. A może była to wyłącznie kwestia jakiegoś luzu, który pojawił się w jej poczynaniach po przeprowadzeniu rozpoznania?
Upił łyk ze szklanki i spojrzał na Ferguson, która usiadła na krańcu biurka.
- Nie spieszy mi się nigdzie. Woli szefowa wersję cyfrową czy papierową? - dopytał, mając w zanadrzu jeszcze pendrive obok pliku dokumentów, który leżał na samym środku biurka.
Kątem oka spojrzał na jej nogi, które dzięki wcięciu w sukience prezentowały się jeszcze lepiej i chwilę jego wzrok utknął w tym miejscu, nim nie przeszedł do analizowania projektu. Wyszczególnił Gabrielli wszystkie założenia, czas trwania kampanii, spodziewane wyniki i dlaczego uważa, że będzie to skuteczne. Przyłożył się do zadania, więc poza odpowiednim researchem w branży, zainspirował się też jedną kampanią z innej dziedziny, na którą natknął się w ostatnich tygodniach.
- Miesiąc wystarczy na wypróbowanie - podsumował. - Jeśli się przyjmie, zawsze będzie można ją wydłużyć - zaznaczył, bo nie zamykał się wyłącznie na podany przez siebie okres.
Znów przechylił część zawartości ze szklanki i spojrzał na Ferguson. Tym razem był to jednak inny wzrok - śmielszy, w dodatku lustrujący ją od stóp do głów i zatrzymujący się na jej biodrach czy biuście. Zdecydowanie nie było to zbyt poprawne zachowanie w stosunku do swojego przełożonego.
Gabriella Ferguson