Kąciki jej ust drgnęły delikatnie na jego słowa. Szczerość była ważna, ale Meena chodziła trochę po tym świecie, spotykała się z milionem rodzajów ludzi i niektórzy na szczerość reagowali...agresją. Nie znała go, nie wiedziała czy zaraz nie wyskoczy z tekstem, że gówno go to obchodzi i to nie jej interes.
- Racja, ale dobre wrażenie można zrobić tylko raz. - odparła krótko i upiła kolejnego łyka swojego mega słabego drinka, cóż nie była zaprawioną alkoholiczką, jedyn co piła to wino i to też tylko jedną lampkę, trochę szkoda jej było na to zdrowia.
Ciemnowłosa trochę go rozumiała, może ona nie straciła żony jak on, ale straciła ojca, w dniu jego pogrzebu straciła ukochanego, który zdecydował się od niej odejść, a dwa lata później matkę, która zmieniła się w warzywo, a Meena nie umie pozwolić jej odejść. Wbrew pozorą byli podobni, Evans tylko zamiast zatracić się w alkoholu zatraciła się w pracy, która jest jej uzależnieniem, jej całym życiem i to było cholernie smutne.
- Jestem bardzo zorganizowana, niczego nie robię bez kalendarza, ale dzisiaj poczułam potrzebę zmiany. Wiele razy słyszałam, że jestem mało spontaniczna, więc..zatrzymałam się przy pierwszym lepszym barze i zagaduje pierwszą osobą, którą spotkałam. - wzruszyła delikatnie ramionami i zatrzymała swoje spojrzenie na mężczyźnie.
- Na Twoje szczęście albo nieszczęście padło na Ciebie. - ton głosu jej się zmienił była trochę rozbawiona, jej usta też wygięły się w delikatny uśmiech. Chyba próbowała zażartować albo pokazać jaka wyluzowana potrafiła być. Nie miała problemu z nawiązywaniem nawych znajomości, ale nigdy nie robiła tego w obcym dla siebie pubie do obcego faceta, z resztą dawno nie gadała z żadnym facetem. Poza Galenem czy chłopakami z pracy, ale ich znała i to się trochę nie liczy.
- O tobrze wiedzieć, będziesz musiał mi powiedzieć jakich barów w takim razie unikać. - odparła jakby faktycznie szykowała się na jakiś tour w celu poznania okolicznych przybydków, ale wszyscy wiedzą, że Meena Evans nie umie być spontaniczna, kompletnie.
Jego kolejne słowa zadziałały na nią trochę jak płachta na byka, nie lubiła jak ktoś jej mówi, że czegoś nie zrobi albo coś nie jest dla niej. Uznała to za wyzwanie, pewnie mężczyzna nawet tak tego nie powiedział, ale jej kobiecy mózg i tak zrozumiał swoje.
- Z wielką chęcią spróbuję, skoro chcę być bardziej spontaniczna. - rzuciła dopijając swojego soft drinka do końca, poprosiła barmana o drinka, który pił nieznajomy, nawet była taka miła, że zamówiła mu również jednego, a co tam.
Kilka chwil później barman postawił przed nią szklankę z ciemnym trunkiem, a przed Scottem drugą, ciemnowłosa chwyciła szkło w jedną rękę.
- Meena. - odpowiedziała z uśmiechem i tą wolną podała mężczyźnie w celu uściśniecia.
Wzrokiem wróciła do szklanki, kilka długich sekund patrzyła na jej zawartość nie będąc pewną czy się nie pospieszyła.
- To za zwykłe dni i nowe znajomości. - rzuciła w kierunku Scotta i uniosła swoją szklankę w celu wzniesienia toastu. Upiła łyka, dość sporego i to był jej błąd, drink był cholernie mocny , wódka i likier kawowy był naprawdę mocno wyczuwalny. Odstawiła szklankę na ciemny blat, próbowała udawać, że wszystko jest jak najbardziej okej, ale jej krzywa mina zdradzała wszystko.
- Jest..um..świetny, naprawdę, cudowny. - aktorką była fatalną, ale co tam, podjęła wyzwanie, które sama sobie ubzdurała, czuła grzanie całego przełyku. Zmarszczyła nos i westchnęła ciężko. Poleciała z motyką na słońce, wariatka nie kobieta.
Scott Letexier