27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

008.
Po ostatniej rowerowej eskapadzie Ernie wrócił do domu przemoczony do suchej nitki. Deszcz złapał ich w połowie trasy, taki prawdziwy, złośliwy deszcz, co najpierw udaje kilka kropelek, a potem nagle zmienia się w wodospad. Podejrzewał, że gdyby nie ten przeklęty deszcz, czułby się w porządku, nawet po nurkowaniu w jeziorze, kiedy wyciągał na brzeg Mio, którą sam przypadkowo wepchnął do wody. Ale później pogoda go dobiła. Do tego stopnia, że od kilku dni czuł się wyraźnie gorzej.
Katar zaczął niepozornie, ale szybko zmienił się w nieustanne kapanie i zatkany nos. Gardło piekło przy każdym oddechu, a kaszel wstrząsał jego ciałem jak gwałtowny skurcz. W dodatku policzki płonęły mu nienaturalnym rumieńcem, do czego przyczyniała się podwyższona temperatura. I jeszcze ten ból mięśni, który na pewno nie miał żadnego związku z jazdą na rowerze pod górkę czy w błocie.
Po tym wszystkim Ernie nie miał już wyboru i musiał wziąć wolne. Organizm domagał się odpoczynku, a każdy poranek tylko utwierdzał go w tym, że powrót do normalnego rytmu dnia był niemożliwy. Może i na początku próbował udawać, że to chwilowe przeziębienie, że wystarczy gorąca herbata i jeden spokojny wieczór, ale objawy nie mijały. Dlatego musiał poinformować szefa, czyli swojego tatę, że potrzebuje kilku wolnych dni, żeby dojść do siebie, a ktoś musi go zastąpić w dostawach na trasie między Ottawą a Toronto.
Przez większość dni leżał zawinięty w koc, z kubkiem herbaty parującym na stoliku obok, i pozwalał, aby czas przeciekał mu między palcami. Kiedy gorączka trochę puszczała, sięgał po pilot i włączał seriale. Czasem były to lekkie sitcomy, przy których nie musiał myśleć, a czasem kryminały wciągające tak bardzo, że zapominał o bolącym gardle i kaszlu. Najwięcej jednak oglądał meczów baseballu. Zasypiał przy komentatorskich głosach, budził się w trakcie kolejnych inningów, a w chwilach lepszego samopoczucia, emocjonował się tak bardzo, że krzyczał na ekran, jakby zawodnicy mogli go usłyszeć. Między jednym odcinkiem a kolejnym meczem zdarzało mu się przysnąć, z głową opartą o poduszkę i kocem zsuniętym na podłogę. Sen mieszał się z obrazami z telewizora: twarze aktorów, stadionowe światła, deszcz z tamtej wyprawy, chłód jeziora i twarz Mio, którą ratował z wody.

Mio Richardson
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Mark your calendar for Canada Day
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

006.
Kiedy Mio dowiedziała dowiedziała się, że będzie musiała zamknąć salon na kilka dni z powodu problemów z rurami płynącymi pod budynkiem nie była zadowolona. Miała umówione kilka dostaw oraz nagraną klientkę, która miała przyjechać aż z Vancourver. Babeczka skontaktowała się z nią już dobre dwa tygodnie temu, oznajmiając, że była producentką niszowych filmów i chciała zaopatrzyć garderobę dla głównych bohaterów w łaszki właśnie ze sklepu Mio. No powiedzieć, że Richardson była podekscytowana, to jak nic nie powiedzieć, dlatego kiedy dowiedziała się, że będzie musiała zadzwonić do Rebecki i przełożyć wizytę, nie była zadowolona. Całę szczęście kobieta powiedziała, że rozumie i wciąż planuje pojawić się w Public Butter Vintage jeszcze w tym miesiącu.
Mio jako kobieta pracy trochę nie wiedziała, co zrobić z tym całym wolnym czasem. Posprzątała mieszkanie, zrobiła zakupy, kurwa pojechała nawet do hurtowni i dokupiła kilka materiałów krawieckich, a jednak kiedy spojrzała na zegarek okazało się, że nie minęła nawet połowa dnia. No i co człowiek jej pokroju mógłby wtedy zrobić? PRZEMEBLOWANIE. Bo po co kurwa usiąść na dupie i poczytać na przykład książkę?
Wyjebała wszystkie rzeczy z szafy, trochę poprzebierała cichy i stare magazyny modowe, przesunęła komodę, a kiedy chciała zabrać się za przemieszczenie łóżka, szybko zrozumiała, że sama za chuja tego nie zrobi. Było za ciężkie. Potrzebowała pomocy.
W pierwszej kolejności wpadała na dość racjonalny pomysł, żeby wysłać Erniemu smsa. Może już wrócił z roboty i mógłby pomóc jej przestawić trochę mebli i na coś w końcu się przydać. Złapała za telefon i wtedy pomyślała sobie, że prędzej jej nie odmówi, kiedy pójdzie osobiście. TAKA BYŁA SPRYTNA. Podreptała więc piętro niżej i zastukała grzecznie w mieszkanie numer szesnaście.
Z początku nikt nie otwierał. Spróbowała więc ponownie, tym razem dzwonkiem do drzwi. Coś szurnęło za drzwiami, sugerując, że Adnrews jednak był w mieszkaniu, a chwile potem klamka przekręciła się ukazując najbardziej wyniszczonego przez chorobę człowieka, jakiego Mio kiedykolwiek widziała.
Cześ… ja pierdole a tobie co jest? — wytrzeszczyła szeroko oczy, przyglądając mu się uważnie. Twarz miał całą bladą, oczy podkrążone, usta spierzchnięte a sposób, w jaki ciało ciężko opierało się o framugę mógł sugerować, że Ernie ledwo stał na nogach. — Nie mów, że aż tak cie rozłożyło po tej wyprawie rowerowej?

ernie andrews
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Welkom in Canada
kasik
oj tam, wszystko lubię 
27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Kiedy usłyszał łomot do drzwi, liczył na to, że kogokolwiek tutaj przywiało, za chwilę sobie pójdzie. Ale potem po mieszkaniu rozniósł się dźwięk dzwonka, więc Ernie niechętnie zwlekł się z łóżka i ruszył do przedpokoju. Powoli nacisnął na klamkę, jakby sam ten gest kosztował go resztkę sił. Blady i z zapadniętymi oczami podtrzymał się framugi, żeby nie runąć na ziemię.
Światło z korytarza uderzyło go prosto w twarz, odsłaniając spierzchnięte usta i drgający od zmęczenia policzek. Na słowa Mio zareagował tylko ochrypłym parsknięciem, które przerodziło się w atak kaszlu.
Nie… — wymamrotał w końcu, z trudem łapiąc powietrze. — To nie wyprawa rowerowa. To ten przeklęty deszcz — wyjaśnił i zerknął przez ramię w głąb mieszkania. — Nie powinnaś wchodzić, jeśli nie chcesz się zarazić. Mam tutaj siedlisko zarazków — oznajmił, mając na myśli walące się po podłodze chusteczki.
Mimo to przesunął się nieznacznie, robiąc jej miejsce. Drzwi skrzypnęły cicho, otwierając dostęp do mieszkania, w którym unosił się zapach nieodłącznie kojarzący się z chorobą. Nie mógł zrobić więcej. Nie miał siły, aby zaprosić ją gestem, więc jedynie odchylił drzwi szerzej, pozwalając jej wejść. Sam zatrzymał się w przejściu do pokoju, który był zarówno salonem jak i sypialnią. Poza kuchnią i łazienką nie było tutaj więcej pomieszczeń. Jego oczy przebiegły po podłodze, pełnej porozrzucanych chusteczek. Były wszędzie — w rogu przy kanapie, pod stołem, wzdłuż listwy przy ścianie. Wyglądało to jak abstrakcyjna instalacja artystyczna, gdyby ktoś patrzył z dystansu.
A ty nie w robocie? — zapytał, po czym wyminął Richardson i usiadł na brzegu łóżka, zarzucając na plecy kołdrę i sięgnął po telefon, żeby spojrzeć, czy przypadkiem nie ma żadnych wiadomości od stałych klientów, ale najwyraźniej tata zdążył już wszystkich poinformować o jego niedyspozycji i wysłał w trasę kogoś innego. Może wujka Hanka? Albo któraś z sióstr zlitowała się i zastąpiła go na kilka dni? Ta młodsza byłaby do tego skłonna, ale ta starsza była zbyt pochłonięta pracą w korporacji.

Mio Richardson
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Mark your calendar for Canada Day
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

Mio Richardson rzadko kiedy czuła współczucie względem ludzi. Raczej nie obchodziło jej ich personalne cierpienie, bo każdy miał swój własny shit, z którym musiał sobie radzić, jednak stojąc tego popłudnia na korytarzu i przyglądając się Erniemu, Mio było go po prostu szkoda. Wygladał okropnie. Jakby nie widziała go kilka dni temu w pełnej okazałości, byłaby szczerze przekonana, że zaraz miał się przekręcić. Kurwa, ludzie po trzecim tygodniu codziennej chemii wyglądali lepiej niż Andrews w tamtym momencie. Jakim cudem aż tak go poskładało?
Kiedy odsunął się nieznacznie, robiąc jej miejsce, ruda nie była pewna, czy powinna wchodzić. To już nawet nie chodziło o zarazki, a raczej o naruszanie jego przestrzeni i to, że chłopaczyna ewidentnie nie czuł się najlepiej. Z drugiej jednak strony Ernie był facetem, sam w mieszkaniu, bez nikogo, kto mógłby się nim zająć, a Mio już dobrze wiedziała jak mężczyźni znosili takie choroby — niewielka gorączka, a oni byli już cali poskładani.
Westchnęła głośno i weszła do mieszkania. Apartament Erniego wyglądał identycznie jak ten Mio jeśli chodzi o ułożenie pomieszczeń, jedynie meble różniły się stylem, a ściany pokryte były innymi odcieniami farby. Przejechała wzrokiem po licznych ramkach ze zdjęciami i plakatami nad kanapą, a następnie złapała piwne, wycieńczone spojrzenie.
Masz gorączkę? — spytała ostrożnie, obserwując go uważnie, a kiedy ten wzruszył jedynie ramionami, Mio przewróciła oczami. Oczywiście kurwa, że nie mierzył sobie temperatury. — Pokaż czoło — podeszła bliżej i bez pytania przystawiła dłoń do głowy Andrewsa. A potem już tyko wytrzeszczyła szeroko oczy. — Ja pierdole, jesteś rozpalony — skóra na jego czole wręcz parzyła. Nie trzeba było termometru, żeby wiedzieć, że zdecydowanie nie była to odpowiednia temperatura ciała — i co więcej — że było to kurwa solidnie powyżej normy.
Brałeś jakieś leki? — rozejrzała się dookoła, ale jedyne co przykuło jej uwagę była paczka chusteczek i marne krople do nosa. — Trzeba ci dać jakiś paracetamol, żeby zbić tą temperaturę. I czemu tak kurwa siedzisz i się gapisz?! Kładź się — machnęła ręką, żeby się głupi położył. Siedział taki przepocony, przykry kołdrą jedynie na plecach i myślał, że to zrobi robotę? No niepoważny.
Jadłeś coś? — rzuciła kolejnym pytaniem po chwili i spojrzała na niego poważnie. Niech tylko jeszcze powie, że niczym porządnym się nie karmił, to Mio wyjdzie z siebie i stanie obok.

ernie andrews
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Welkom in Canada
kasik
oj tam, wszystko lubię 
27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Nie miał w zwyczaju się skarżyć i wyolbrzymiać. Kiedy był chory, naprawdę był chory. Nie słaniał się na nogach z czystej przyjemności. Oczywiście dużym plusem było to, że Ernie nie musiał robić żadnych kursów, a jednak chłopak nie rwał się do pracy. Nie było się co czarować, po prostu pracował, bo musiał. A praca w kurierskiej firmie ojca nie była jego szczytem marzeń. Zapytacie, co Andrews chciał robić w życiu? Otóż chciałby zostać wielką gwiazdą rocka, ale nijak miało się to do rozwożenia paczek.
Kiedy Mio przycisnęła mu dłoń do czoła, wydał z siebie bliżej nieokreślony dźwięk.
Co ty nie powiesz, Sherlocku — burknął, bo czy on przypadkiem na pierwszy rzut oka nie wyglądał na chorego? Co ona sobie myślała, że ściemniał, żeby ktoś się nad nim zlitował? — Łeb m pęka na pół — dodał, krzywiąc się i mocniej naciągając na siebie kołdrę.
Szczerze powiedziawszy, to Ernie nie miał w domu żadnych leków. Faceci nie dbali o takie rzeczy. Posiadał może kilka pojedynczych plastrów, gdyby się skaleczył podczas gotowania, jakiś spray do nosa i maść na wypryski.
Chryste, no już — powiedział pospiesznie, po czym posłusznie wykonał polecenie i opadł bezsilnie na łóżko, pociągając nosem. A potem zadygotał, więc jeszcze bardziej musiał się opatulić kołdrą. — Nie brałem nic, bo nic nie mam. Myślałem, że samo przejdzie — wyznał zgodnie z prawdą, no bo skąd miał wiedzieć, że tak go poskłada? Pił herbatę z cytryną i miodem, a nawet pożerał czosnek, który przecież uchodził za naturalny antybiotyk i dobrze działał na odporność. I co? Bujda na resorach! — Termometru też nie mam — zaznaczył jeszcze, żeby Richardson nie trudziła się poszukiwaniami, bo to i tak niczego by nie znalazła.
Czy Andrews wyglądał, jakby miał siły stać w kuchni i coś pichcić? Na ogół robił to z przyjemnością, ale od teraz kompletnie nie miał do tego głowy. Ta wyprawa rowerowa rozłożyła go na łopatki. I choć zaczęło się niepozornie, bo od lekkiego drapania w gardle (myślał, że to od fajek) i kataru (alergia pyłki chwastów czy jakieś roztocza), to finalnie ewoluowało do poważnego stanu.
Wczoraj zamawiałem makaron, a dzisiaj tylko kanapki — wyjaśniał, a dostrzegłszy minę Mio, od razu wyciągnął ręce spod kołdry i uniósł je w obronnym geście? — No co? Nie mieszkam z nikim, kto miałby przy mnie skakać.

Mio Richardson
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Mark your calendar for Canada Day
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

Szczerze mówiąc, nie mogła tego słuchać. Jasne, wiedziała, że faceci kompletnie nie dbali o takie podstawowe rzeczy jak ZDROWIE i posiadanie w domu LEKÓW, jednak fakt, że Adnrews był na tyle durny by nie mieć w domu nawet zasranego paracetamolu czy termometru, było conajmniej martwiące. I co? Tak sobie myślał, że wysoka gorączka tak o sobie po prost przejdzie? Pewnie jakby był to żałosne stan podgorączkowy to może i by przeszła, ale przecież po pomiarze ręką, Mio mogłaby przysiąc, że było to co najmniej z trzydzieści dziewięć jak nie więcej, a takie coś samo nie przechodziło!
Przez chwile patrzyła na niego z niedowierzaniem, a dłonie umieściła na biodrach. W tym wszystkim oczywiście zapominając po co w ogóle przyszła.
Jesteś kurwa niemożliwy — pokręciła głową i przy okazji postukała się wskazującym palcem po czole, by pokazać mu gdzie miał kompletną pustkę. I tak, była dla niego niemiła, chociaż leżał chory w łóżeczku, ale to tylko i wyłącznie dla jego dobra! Jakby nie dostał opierdolu, to nigdy by się nie nauczył, to chyba logiczne! — Nie masz leków, wierzysz w magiczne działanie herbaty, jesz tylko marne kanapki i myślisz, że od tego wyzdrowiejesz?! Kurwa mać, Ernie — machnęła ręką, sprzedała mu ostatnie gniewne spojrzenie i bezczelnie przeszła sobie do jego kuchni, nie prosząc o pozwolenie. Nie panował tam za wielki porządek, jednak to było w stu procentach zrozumiałe, biorąc pod uwagę, że ten ledwo mógł podnosić się z łóżka. Zajrzała do lodówki. Pusto. Ja pierdole.
Nie no, przecież tak nie może być — fuknęła pod nosem i podrapała się po głowie, jakby potrzebowała chwili, by obmyślić jakiś świetny, chociaż juz dawno wiedziała, co trzeba było w takiej sytuacji zrobić. — Dobra, słuchaj — wróciła do salonu i spojrzała na Erniego. — Zaraz wrócę, okej? Skocze tylko po kilka rzeczy na górę — już widziała, jak otwiera usta, żeby coś powiedzieć, więc nim wydał z siebie jakikolwiek dźwięk, ruda wystawiła w powietrze otwartą dłoń. — E-e. Nie. Nie przyjmuje żadnej odmowy. Ledwo kurwa żyjesz i trzeba się tobą zająć. Wiec pójdę teraz do siebie, a jak wrócę, to masz kurwa leżeć w tym samym miejscu, co cie zostawiłam, bo jak zobaczę cię na nogach, to nie ręczę za siebie, Andrews — zagroziła mu, chociaż chyba wiele by nie musiała robić, skoro facet i tak ledwo chodził. — Rozumiemy się? —rzuciła mu pytające spojrzenie, a on tylko się na nią gapił. — Kurwa, teraz już możesz mówić.

ernie andrews
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Welkom in Canada
kasik
oj tam, wszystko lubię 
27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Już nie przesadzaj — wywróciła teatralnie oczami, aż go głowa zabolała. — Przeżywasz, jak moja matka — dodał, chociaż nawet pani Andrews nie chuchała tak na niego i nie dmuchało. Może i był chory, ale przecież nie umierał. Od kataru, chrypy i nieco podwyższonej temperatury jeszcze nikt nie zszedł z tego świata. — Nie jestem jeszcze na łożu śmierci. I nie mam pięciu lat — dodał, bo Richardson chyba myślała, że trzeba koło niego skakać.
Ernie była facetem, jakoś nie kwapił się do tego, żeby pójść do lekarza czy zainwestować w leki, bo trochę się przeziębił. Jak na jego, to Mio nieco wyolbrzymiała. I może był głupi, ale nie musiała tego tak ostentacyjnie tego obwieszczać.
Już chciał powiedzieć, żeby dała mu spokój i że wcale nie trzeba się nim opiekować niczym bobasem, ale ona nie dawała mu dojść do słowa. Popatrzył na nią z politowaniem. Wcale nie mówił tego wszystkiego po to, żeby nagle ktoś zaczął koło niego latać. Umiał o siebie zadbać. Nawet jeśli musiałby jeść tylko kanapki i pić magiczne napary.
A dlaczego miałyby nie zadziałać? — zapytał, odnośnie waśnie tych całych herbatek. — Sama wierzysz w działanie ziół i okadzasz nimi ubrania. Zaparz i jakieś pokrzywy i zaraz będę jak nowy — mruknął, jednak rudowłosa już nie słuchała, po prostu odwróciła się na pięcie i wyszła z mieszkaniem.
W międzyczasie Ernie poprawił się na łóżko i wbił oczy w sufit. Słyszał nad sobą kroki Mio, która biegała po mieszkaniu z jednego pomieszczenia do drugiego. Najpierw pokój, potem kuchnia, następnie łazienka i znowu pokój. I jeszcze raz do kuchni. Aż w końcu usłyszał huk zatrzaskiwanych drzwi i tupot nóg na klatce schodowej. Cokolwiek Richardson ze sobą przewlekła, weszła z tym do mieszkania Andrewsa, oszczędzając sobie te wszystkie grzecznościowe gesty, jak dzwonienie do drzwi. Wlazła do niego jak do siebie. I szczerze mówiąc Ernie nie miał siły, żeby ją za to karcić. Nie, żeby ostatnio sam wbił jej na chatę bez pozwolenia.

Mio Richardson
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Mark your calendar for Canada Day
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

Oj dobra, już skończ jojczyć — machnęła na niego ręką, dając jasno do zrozumienia, że wszystko co powiedział, weszło jej jednym uchem i wyleciało drugim. Niby nie potrzebował pomocy, a jednak tydzień od wyprawy rowerowej wciąż wyglądał jak wrak człowieka. Jakby to było normalne przeziębienie, to już były zdrowiutki. I szczerze mógł sobie mówić, co chciał, ale Mio już mentalnie zaangażowała się w tą akcję ratunkową i nie miała zamiaru teraz odpuszczać. Czy mu się to podobało, czy nie.
Wyszła z mieszkania i ruszyła na górę. Całe szczęście zrobiła dzisiaj pełne zakupy i W PRZECIWIENSTWIE DO ERNIEGO miała podstawowe leki w niewielkiej szafeczce w kuchni. Spakowała kilka z nich do torby, a następnie złapała dwa słoiki ze swoimi ziołowymi naparami ręcznie robionymi. Coś w jej głowie również pojebało się na tyle, że postanowiła, iż zrobi Erniemu rosół. R o s ó ł, kurwa. Mio Richardson nigdy nie zrobiła nikomu rosołu. Oczywiście oprócz Rollanda, ale on był miłości jej życia, wiec miał zupełnie inne traktowanie.
W każdym razie coś jej odjebało, poczuła się w obowiązku i takim sposobem biegała po całej kuchni, wkładając do wielkiego gara mięso, świeżutkie warzywa z targu i makaron ręcznej roboty, który kiedyś dostała od klientki. I taka obładowana, w swoich kapciach z twarzą różowej świnki pobiegła po schodach na dół i wbiła do mieszkania Erniego z buta, jak do siebie, jakby była tam już z dwadzieścia razy.
No co? Co będziesz wstawać — wzruszyła ramionami, jakby była to najbardziej oczywista oczywistość i spojrzenie Erniego kompletnie nie było na miejscu. Podążyła za jego wzrokiem, który teraz skupił się na ogromnym garnku. — Rosół ci zrobie — wyjaśniła, bo chyba to całe przeziębienie oprócz siły odebrało mu również rozum. Serio, bo co tutaj było nie do zrozumienia? Chciała mu zrobić dobrze, a on zamiast to przyjąć, to kręcił nosem.
A — odstawiła naczynię do kuchni na blat, a z torby wyciągnęła paracetamol — Weź to — rzuciła w nim pasem z tabletkami, a potem dowaliła jeszcze kilkoma witaminami. — Przyniosłam ci też słoiczek z ręcznie robionym przeze mnie miksem ziół. Jest d o j e b a n e na odporność. Rumianek, mięta pieprzowa, melisa, pokrzywa, kwiat lipy i łyżka dzikiej róży — wymieniała wszystko po klei, trochę dumna z tego, że taka z niej była zielarka. Do tego była przekonana, że zioła postawia Erniego na nogi… jutro czy coś.

ernie andrews
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Welkom in Canada
kasik
oj tam, wszystko lubię 
27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Nie miał siły się z nią sprzeczać. Nawet jak tak wparowała do jego kawalerki w samych kapciach, obładowana produktami na zupę, jedyne co zrobił, to westchnął ciężko i wyciągnął rękę w kierunku szybującego listka paracetamolu. Oczywiście nie złapał.
Dobra, Mio, powiedz mi szczerze — poprawił się w wyrku i sięgnął po butelkę z wodą, która wiernie stała przy łóżku. — Ty nie masz nic lepszego do roboty? Mój ojciec na pewno nie zostawił cię bez dostawy. Dzwoniłem do niego i wie, że jestem chory. Miał coś ogarnąć — dodała z myślą o zastępstwie. Firma Andrews Express nie mogła pozwolić sobie na żadne opóźnienia i nieścisłości. Zawsze zdążali na czas i pilnowali, żeby paczki były dostarczane w punkt i to pod każdym względem. No chyba, że coś się po drodze coś się wypierdalało nie z winy kuriera. Jakie zdarzenia losowe typu wypadki, anomalia pogodowe i inne podobne.
Doceniam, że tak się dla mnie poświęcasz — chrypnął po chwili, kiedy połknął już garść witamin. — W sumie to nie wiedziałem, że potrafisz gotować — zamyślił się, bo Ernie był przekonany, że tylko on z ich dwójki posiadał kulinarne obojętności. Richardson nigdy nie wspominała, że umiała pichcić. Czy lubiła, to zawsze była w tym wypadku kwestia sporna, bo nie każdy, kto wiedział, jak poruszać się po kuchni od razu stawał się fanatykiem kulinariów. — Masz jakie popisowe danie? — zerknął na nią podejrzliwie. — Tylko nie gadaj, że rosół, bo wbrew pozorom dobry rosół jest bardzo ciężko przyrządzić. Serio. Za każdym razem, jak gdzieś jakiś jadłem, to smakował inaczej. Jeden z lepszych jadłem w polskim barze mlecznym Kovalsky Restaurant przy The Queensway. Poważnie! Ale najlepszy i tak robiła moja babcia — przerwał na moment, bo totalnie zakręciło go w nosie, ale nie mógł kichnąć. Dlatego sprawdzonym sposobem spojrzał w kierunku okna, żeby wywołać kichnięcie. A gdy to nastąpiło, to wydał z siebie taki głośny krzyk, że dziw, że mu mordy nie urwało. — Sorry. Wydaje mi się, że w rosole wszystko zleży od mięsa. Musi być dużo różnego rodzaju, a nie sam kurczak — powiedział filozoficznym tonem i wydmuchał nos w chusteczkę.

Mio Richardson
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Mark your calendar for Canada Day
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

W sumie to mam — odpowiedziała zgodnie z prawdą, bo gdyby nie patrzeć, to przychodząc do Erniego była bardzo zajęta. — Tak naprawdę mam teraz na chacie kompletny rozpierdol, bo zabrałam się za przemeblowanie i w sumie to przyszłam tutaj się przed tobą płaszczyć, żebyś pomógł mi przesunąć łózko, bo prawie sobie plecy na tym połamałam, ale okazało się, że jesteś chory, więc no… wiadomo już co potem — gadała jak najęta, podczas gdy jej dłonie zabrały się za obieranie marchewki. Taka przyszła dziewczyna przygotowana, że nawet nie musiała się go prosić o obieraczkę, bo wzięła DOSŁOWNIE wszystko z mieszkania. Taka była zaradna. A zanim wzięła się za warzywa nalała do gara wodę i wsadziła mięso na gaz.
Sklep jest zamknięty do końca tygodnia — dodała po chwili, czując, że ta informacja też była dość istotna w kwesti dlaczego Mio rozpierdalała sobie całe mieszkanie podczas gdy powinna być jeszcze w swoim vintage storze. — Wyjebało jakieś rury i nie miałam innego wyjścia — wzruszyła ramionami, bo w sumie i tak nie miała na to żadnego wspływu. Dzień wcześniej była w chuj zła z powodu tej klientki od filmów, jednak zdążyła się już pogodzić z tymi niedogodnościami.
Popisowe danie? — prychnęła, łypiąc na niego z kuchni i w tym samym czasie łapiąc dwie pietruszki. — A ja wiem. Raczej gotuje, żeby opierdolić coś dobrego niż z pasji.. — pomimo tego zamyśliła się na moment i skupiła faktycznie na tym pytaniu. — Może Italian Beef Sandwich? Rollandowi zawsze aż się uszy trzęsły jak to robiłam. To takie typowe danie z Chicago, podawane z cienko krojona wołowina duszona w ziołowym sosie, podawaną w bułce typu hoagie i tam z różnymi dodatkami według uznania, chociaż moim zdaniem i tak najlepsza jest klasyczna — mimowolnie uśmiechnęła się pod nosem, przywołując miłe wspomnienia. Nie robiła tego całe wieki. Chyba ostatni raz jeszcze gdy mieszkała z Chicago. — Jadałeś kiedyś? Jak nie, mogę ci kiedyś zrobić — zaproponowała, ponownie tego dnia zaskakując się nadmierną sympatią względem Erniego. Kurwa, pierwsze robiła mu rosół a teraz jeszcze proponowała kolejne potrawy? Chociaż z drugiej strony on również przecież zarzucał podobne propozycje, które po prostu nigdy nie doszły do skutku. No chyba żeby brać pod uwagę tego omleta o trzeciej w nocy.
Wiem jak się robi polski rosół, Andrews. Przypominam ci, że jestem z Chicago — przewróciła oczami. Bo fajnie, że ją edukował and all, ale w mieście, w którym mieszała większość życia znała w pewnym momencie więcej Polaków niż Amerykaninów. Dlatego pierogi, bigos i gołąbki wcale nie były jej takie obce. W tym oczywiście najlepszy na przeziębienie - rosół. — W garnku na twoim gazie są aktualnie trzy rodzaje mięsa i cztery różne części ciała — oczywiście miała na myśli wszystkie szyjki, kości i skrzydła, a nie żadne ludzkie kończyny. — Więc myśle, że będzie ci smakować. A jak nie, to wezmę całe ten garnek na górę i będę go jeść z chochli dopóki się nie porzygam.

ernie andrews
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Welkom in Canada
kasik
oj tam, wszystko lubię 
ODPOWIEDZ

Wróć do „Zakończone”