34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

017.
Kiedy przekroczyła próg prosektorium, miała wrażenie, że od tamtych wydarzeń minęła cała epoka, a nie zaledwie kilka tygodni. W nozdrza natychmiast uderzył ją zapach środków dezynfekujących i formaliny, który mieszał się z wonią strachu sprzed miesiąca. Obrazy wciąż wracały w nieoczekiwanych momentach — szczękanie metalowych, garażowych drzwi i głos mężczyzny, który uczynił z niej swoją ofiarę. W takich chwilach musiała kilka razy zaczerpnąć powietrza, żeby przypomnieć sobie, że jest bezpieczna.
Od przeszło dwóch tygodni uczęszczała na terapię, gdzie krok po kroku uczyła się oddzielać teraźniejszość od traumy.
Od czasu uwolnienia uczęszczała na terapię, gdzie nauczyła się rozpoznawać swoje reakcje, oddzielać teraźniejszość od przeszłości. Na terapii psycholożka zdiagnozowała u niej sarkastyczny mechanizm obronny. Sama Zaylee nie miała nic przeciwko takiej etykietce. Wręcz przeciwnie, poprzez prychnięcie uznała to za najtrafniejszy opis swojego ja. I to nie tylko obecnego. Ironia była dla niej tarczą. Gdy opowiadała o tamtym koszmarze, często dorzucała cierpki komentarz. W ten sposób nie dawała się złamać wspomnieniom. Dodatkowo według terapeutki powrót do pracy miał być krokiem milowym. Trudnym, ale koniecznym, jeśli Miller chciała odzyskać poczucie kontroli.
Reakcje ludzi na jej powrót były różne. Ten ironiczny ton wybijał z rytmu otoczenie. Koledzy z komisariatu nie wiedzieli, czy powinni się śmiać, czy raczej milczeć. Jedni reagowali nerwowym uśmiechem, inni spuszczali wzrok, nie chcąc wchodzić na teren jej ciętych ripost. W większości witano ją ciepło, lecz z przesadną ostrożnością.
Właśnie pochylała się nad stołem sekcyjnym, skupiona na przypadku kobiety w średnim wieku, która zmarła nagle w trakcie wycieczki górskiej, bez wyraźnych urazów. W jej płucach odkryła zielony osad, wskazujący na ropień płuca, połączony ze zgorzelą, do czego przyczyniła się najpewniej nieleczona infekcja bakteryjna.
W tym momencie drzwi prosektorium otworzyły się i Miller nawet nie musiała zerkać przez ramię, żeby wiedzieć, że to była Evina. Już dawno nauczyła się rozpoznawać to, w jaki sposób otwierała drzwi do prosektorium i zawsze zdradzał ją pewny krok. Zaylee zawsze śmiała się, że Swanson porusza się w taki sposób, jakby musiała wszystkim coś udowodnić. Jej nie musiała udowadniać niczego.
Sprawdzasz mnie? — rzuciła Zaylee, nie odrywając wzroku od denatki. Obecność w Swanson w prosektorium przypominała jej, że ich życia splecione są nie tylko emocjonalnie, ale i zawodowo, co sprawiało, że Miller czuła się widziana i chroniona, nawet pośród zimnych ciał w kostnicy.

Evina J. Swanson
Ostatnio zmieniony pn wrz 29, 2025 12:37 pm przez zaylee miller, łącznie zmieniany 1 raz.
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
Find the will to live again
Find a way to break the chains
You're a monster forever
No more games to play
Wash your pain away
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Minęło już nieco czasu od kiedy udało im się zamknąć sprawę mordercy koronerów. Mogły już swobodnie wrócić do pracy. Tylko, że bez nowego przypadku Evinie cholernie ciężko było usiedzieć na miejscu. Jeszcze nie przypisano jej do niczego konkretnego. Zamiast tego było siedzenie za biurkiem, sprawy związane z papierami oraz spotkania w gabinecie przełożonych. Nienawidziła takich oficjalnych rzeczy związanych z pracą.
Nie miała pewności jak z powrotem radziła sobie Zaylee. Wiedziała, że koronerka uczęszczała na terapię i podobno robiła jakieś postępy, a wrócenie do prosektorium miało być kolejnym krokiem do zwyczajnej egzystencji, ale wciąż nie było to łatwe.
Nosiło ją. Miała już dosyć gwaru, który panował na jej piętrze i tego, że Steve z przestępczości zorganizowanej co chwila do niej przychodził na pogawędkę. Nie przepadała za nim. Najchętniej po prostu pozbyłaby się go ze swojego otoczenia, ale niestety nie była w stanie tego zrobić.
Dlatego właśnie zrobiła to, co jej zdaniem było najsensowniejsze. Poszła zatem zaparzyć sobie herbatę oraz zgarnąć kubek ohydnej kawy z ekspresu, którą Miller z jakiegoś powodu tak uwielbiała i zeszła na sam dół, gdzie mieściły się biura koronerów oraz prosektoria.
Od samego początku wiedziała gdzie się kierować. Zamieniła jedynie słówko czy dwa z osobami, które minęła na korytarzu, wiedząc, że jeszcze chwila i w końcu odnajdzie święty spokój.
W końcu otworzyła drzwi do pomieszczenia i nie zdziwiło ją to szczególnie, że Miller od razu wiedziała kto właściwie ją nachodził. Mogła to być kwestia tego, że raczej mało osób przeszkadzało jej w czasie sekcjonowania, a może dlatego, że spędziły ze sobą tyle czasu, że potrafiły bez pudła rozpoznać wzajemnie swoje kroki z daleka.
- Sprawdzam, a przy okazji uciekam od siebie, bo powoli dostaję tam pierdolca - odpowiedziała, podchodząc bliżej po czym postawiła kubek z kawą na brzegu stołu niedaleko dłoni denata. - Przyniosłam jednak kawę, aby się wkupić w twoje łaski, moja pani.
Pochyliła się jeszcze, aby ucałować kark koronerki po czym z herbatą w ręce przeszła się pod ścianę, w której umieszczono szuflady na trupy. Bez większego zastanowienia otworzyła jedną z dolnych i wysunęła z niej wzmocniony blat, na którym się położyła. Chłodny metal ziębił ją przez materiał koszuli, ale przy okazji twarda i płaska powierzchnia zdawała się być niczym zbawienie dla kręgosłupa.
- Jak sobie radzisz? Palce ci nie zesztywniały przez cały ten urlop? - rzuciła całkiem swobodnie, pociągając jeszcze łyk zielonej herbaty nim w końcu umościła się wygodniej na swoim nowym legowisku.[/akapit]

zaylee miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Na wzmiankę o kawie, Miller uniosła brew, ale nie skomentowała od razu tego szlachetnego gestu. Zamiast tego spojrzała pobłażliwie na narzeczoną, starając się ocenić, czy ta dostrzegła u niej oznaki zmęczenia po tej kilku tygodniowej przerwie.
Jeszcze daję radę — odparła w końcu, odrzucając skalpel na metalową tackę. Zdjęła rękawiczki i sięgnęła po kubek z czarną kawą. — Choć przyznam, że przydałby mi się mały reset. Twój widok akurat nie jest złym początkiem — mrugnęła do niej porozumiewawczo, zanim Swanson ułożyła się na wysuwanym blacie z szuflady na zwłoki. Natomiast Zaylee podparła się na rękach o stół i podciągnęła się, żeby usiąść wygodnie obok denatki.
Wzięła łyk kawy i przymknęła na moment oczy. Terapeutka mówiła jej, że powinna robić sobie częściej przerwy, a Miller, choć uparta jak osioł, na razie stosowała się do jej zaleceń. Pewnie było to chwilowe, zupełnie jak faza na zdrową żywność, a zapał, który pojawił się znienacka, równie szybko przeminie. Potrzebowała jeszcze kilku dni, żeby znów rzucić się bez opamiętania w wir pracy. O tyle dobrze, że Hackman i Patterson nie doprowadzili prosektorium do ruiny, czego w sumie najbardziej obawiała się podczas swojej nieobecności i wchodząc do środka, była przekonana, że zastanie prosektorium w ruinie.
Nie masz żadnej fascynującej sprawy? — zapytała, zerkając na Evinę znad kubka z kofeiną. Przynajmniej była szczera i nie kryła się z faktem, że przyszła tutaj, bo chciała ją skontrolować. — Żadnych groźnych przestępców, którzy czekają na przesłuchanie? Tajemniczych zagadek, do których rozwiązania niezbędna jest moja wspaniała osoba? — zapytała zaczepnie, chociaż podejrzewała, że jeśli faktycznie Swanson miała taki przypadek, ze względu na ostatnie wydarzenia, nie chciałaby wciągać w to Zaylee. Oczywiście pod warunkiem, że kilka ciał nie musiałoby wpaść pod jej skalpel, wtedy nie zdołałaby niczego zataić.
Kątem oka zerknęła na szafkę, gdzie rzuciła wszystkie upominki związane z powrotem do pracy. Koledzy z komisariatu uraczyli ją bombonierkami, kartkami z życzeniami i innymi bzdurami, z których połowę pewnie wypierdoli do kosza. W wazonie sterczały nawet kwiaty od Ruby Lewis, która postanowiła dołączyć do bukietu słynnego, czekoladowego muffina, o którego Miller była zazdrosna, kiedy dyspozytorka sprawiła takiego Swanson.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
Find the will to live again
Find a way to break the chains
You're a monster forever
No more games to play
Wash your pain away
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Jak na rasowego psa przystało, Swanson bywała podatna na tresurę nawet pomimo wieku. Być może właśnie dlatego tak łatwo i szybko nauczyła się tego, że przyniesienie kawy narzeczonej potrafiło rozświetlić jej dzień. Naprawdę nie rozumiała tego fenomenu, ale nie była od tego, aby go kwestionować. Po prostu był to gest, który jej nic nie kosztował, a sprawiał konkretnej osobie przyjemność.
- Jestem pewna, że zasłużyłaś na przerwę. W ogóle kim się teraz zajmujesz? - zapytała, ciekawa tego, kto w ostatnim czasie trafił na stół w prosektorium i z jakiego powodu.
Wiedziała, że Miller dostawała cały przekrój. Od podejrzanych przypadków nagłej śmierci po samobójców i ofiary przestępstw. Te ostatnie i Evina widywała niezwykle często, ale wciąż często było trudno je odróżnić na pierwszy rzut oka od całej reszty. Zwłaszcza jeśli nie miało się żadnych dodatkowych informacji na ich temat.
Nie miała pojęcia jak naprawdę Zaylee znosiła ten powrót do pracy. Może potrzebowała od niej jakiegoś wsparcia, chociażby pozornego? W końcu posiadanie nawet milczącego towarzystwa potrafiło zapewnić pewne uczucie komfortu i pozwolić na rozluźnienie.
- Fascynująca sprawa? Nieee - zaśmiała się z żalem, bo naprawdę chciałaby, aby w końcu w jej dłonie wpadło coś, co mogłoby ją na jakiś czas zająć i stanowiło swoiste wyzwanie.
Na razie chyba zagadki kryminalne mogła rozwiązywać w starych kryminałach i jakiś tanich grach logicznych, które często starały się przepchnąć jakieś dziwne absurdy. Liczyła jednak na to, że wkrótce ten stan ulegnie zmianie i będzie mogła zająć się na dobre pracą.[/akapit]
- Udzieliłam konsultacji kilku nowym, a poza tym w sporej mierze zajmowałam się cholernymi papierzyskami, których mam serdecznie dosyć... Jak tak dalej pójdzie to zgłoszę się do patrolu - kontynuowała narzekanie, unosząc na chwilę kubek z herbatą, aby wziąć kolejny łyk.
Może to faktycznie nie był taki zły pomysł? Chociaż coś jej podpowiadało, że albo by się zanudziła albo musiała użerać się z ludźmi, od których najchętniej trzymałaby się z daleka. Nie interesowały ją zdecydowanie za bardzo przekombinowane ludzkie dramaty ani tanie cwaniaczki, które przeprowadzić swoje wyjątkowo głupie plany. Nie wspominając już o pijakach i ćpunach...
- Bądź jednak pewna, że jak tylko złapię coś ciekawego to będziesz pierwszą osobą, która o tym się dowie, Watsonie - rzuciła żartobliwie w jej kierunku po czym podniosła się do siadu, poczuwszy wyjątkowo nieprzyjemny zimny dreszcz.

zaylee miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Po powrocie do pracy najwyraźniej góra nie chciała jej od razu przemęczać. Myśleli, że nie zauważy, że rzucają jej kilka prostych przypadków na rozruch i oszukują ją iluzją trosko. Ułożyli jej grafik tak, jakby była z porcelany, lekki i bez wielkich komplikacji. Tylko Zaylee była zbyt bystra, żeby dać się nabrać na taką pozorną subtelność. To była jej siła i przekleństwo zarazem. Nic jej nie umykało, żaden drobiazg, skrót myślowy w dokumentacji czy niepasujące słowo w protokołach. Wybitna inteligencja miała jednak swoją cenę, bo udawanie, że nie dostrzega się intencji przełożonych, wymagało czasem więcej wysiłku niż samo wykonywanie pracy.
Ach, to — zerknęła przez ramię na otwarte zwłoki. — Pseudomonas aeruginosa. Pałeczka ropy błękitnej. Ciężkie zakażenie bakteryjne, które doprowadziło do martwicy ścian pęcherzyków płucnych i naczyń. I do ropnia płuca. Na początku myślałam, że to gronkowiec złocisty, ale gronkowiec nie wytwarza zielonych barwników, które nadają wydzielinie charakterystycznego kolor. Jak widzisz, u mnie też wcale nie jest jakoś szczególnie ciekawie, więc jeśli myślałaś, że przynajmniej tutaj napatrzysz się na liczne morderstwa, to muszę cię rozczarować — wzruszyła ramionami, trochę zła, że wszystkie wymagające przypadki przejął Bobby Hackman, ale przecież mogła się tego spodziewać. Powroty po nieobecności takie były, a tutaj dochodził do tego stan fizycznego i mentalnego zdrowia Miller.
Posłała Swanson rozbawione spojrzenie, bo ta naprawdę nie wiedziała, co ze sobą począć. Zaylee przynajmniej mogła pobabrać się we wnętrznościach i brzmiało to o wiele bardziej optymistycznie niż ślęczenie nad papierami, chociaż ona, jak na perfekcjonistkę przystało, akurat lubiła wypełniać protokoły.
Do patrolu? — uniosła wysoko brwi. — I będziesz biegała po mieście w mundurze? Petarda — podsumowała z łobuzerskim uśmiechem, czego Evina nie mogła zobaczyć, bo leżała plackiem na metalowym blacie. Dopiero, jak podniosła się nieco, żeby upić łyk herbaty, Miller przybrała poważny wyraz twarzy, jakby w ogóle wcześniejsze słowa narzeczonej nie zrobiły na niej wrażenia.
Lubiły dzielić się swoimi przypadkami. Właściwie od tego zaczęła się ich relacja, musiały zacząć ze sobą współpracować, czy to im się podobało, czy nie. Oczywiście na początku zdecydowanie ani trochę im to nie odpowiadało, ale z czasem okazało się, że tworzą naprawdę niezły duet. Teraz Zaylee dostawała pierdolca, jak musiała działać z innymi śledczymi, bo ze Swanson wypracowały już metody, które zawsze się sprawdzały.
Trzeba było zostać w domu. Jeszcze przez tydzień czy dwa — stwierdziła po chwili, patrząc, jak Evina podnosi się do siadu. Co oczywiście było absurdem, bo to ona rwała się do roboty i o ile terapeutka uważała to za świetny pomysł, lekarz prowadzący wolał, żeby kontynuowała rekonwalescencja. — Mogłybyśmy nie wychodzić z łóżka — rzuciła niby ot tak i złapała łyk gorącej kawy.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
Find the will to live again
Find a way to break the chains
You're a monster forever
No more games to play
Wash your pain away
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Powrót do pracy z pewnością nie należały do łatwych. Zwłaszcza po dłuższym czasie. Człowiek niby znał na pamięć wszystkie procedury, a jednak niekiedy jeszcze nie umiał się na nowo przestawić w odpowiedni tryb i wyrwać się z tego dziwnego urlopowego stanu.
Prostsze przypadki wcale nie były niczym złym. Na pewno były dużo przyjemniejsze niż jakaś bezsensowna biurokracja oraz użeranie się ze współpracownikami. Przynajmniej Zaylee dostała opcję, aby nieco rozruszać nadgarstek, który od dawna już nie trzymał skalpela.
- Przynajmniej miałaś jakiś zwrot akcji z tym, że to jednak ni jest gronkowiec. Trochę jak jakiś nowy sezon Doktora House'a, gdzie nic nigdy nie było podejrzewanym toczniem - odpowiedziała, gdy tylko usłyszała historię przypadku leżącego na stole sekcyjnym.
Może i leżała płasko na wysuniętej leżance dla trupów, ale to nie znaczyło, że w samym brzmieniu głosu Miller nie udało jej się dosłyszeć czegoś na kształt rozbawienia. Wiedziała doskonale, że taka wizja była dla samej koronerki niezwykle przyjemna.
- Przyznaj się do tego, że chętnie zobaczyłabyś mnie w mundurze... Choć pewnie chętniej byś go zdjęła - rzuciła prowokacyjnie, wiedząc już, c o takiego chodziło kobiecie po głowie.
Nie dało się ukryć tego, że ich relacja wykwitła na gruncie zawodowym i zawsze praca będzie stanowiła istotny element ich związku. Lubiły rozmawiać o tym, nad czym właśnie pracowały. Interesowało je to. Pomyśleć nawet, że w zasadzie do niczego między nimi mogłoby nie dojść, gdyby nie to, że Swanson chciała jednego popołudnia podrażnić koronerkę i poszukać sobie jakiegoś zajęcia, bo badana przez nią sprawa utknęła w miejscu.
- Mogłybyśmy zostać w domu, ale może lepiej, że już wróciłyśmy - odpowiedziała, powoli zwlekając się ze swojego dotychczasowego legowiska. - Jeszcze nie daj Bóg w jakimś momencie znudziłby ci się ciągły seks i stare filmy z de Niro.
Prawda była taka, że nie miały zbyt wielu rozrywek w domowym zaciszu. W którymś momencie Evina zaczęła się nawet zastanawiać nad kupnem jakiejś konsoli do gier, bo może przynajmniej to dałoby im nieco więcej możliwości spędzenia wolnego czasu niż książki i filmy, gdy pogoda zdecydowanie nie zachęcała do wychodzenia na zewnątrz.
- Potrzebujemy chwili na to, aby się na nowo wdrożyć, a zaraz może skapnie nam coś ciekawego. Potrzebujemy tylko odrobiny czasu - zapewniła, podchodząc bliżej do koronerki.
Musiały jedynie zdzierżyć ten początkowy okres powrotu do pracy i przebrnąć przez te bardziej nieznośne czy też nudne obowiązki, które na nie spadały, gdy mogły zająć się zamiast tego czymś o wiele bardziej konstruktywnym, co ożywiłoby bardziej umysły. Przynajmniej takie było zdanie samej Swanson.

zaylee miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Takie przypadki nie robiły na niej żadnego wrażenia. Emocji było tyle, co na grzybobraniu, a do zwrotu akcji doszło, zanim Zaylee oddała próbki do laboratorium, więc nawet nie mogła się porządnie zdziwić. Szczerze powiedziawszy, wolałaby nie mieć na swoim denatów niż nagłe śmierci, które wynikały z czystego zaniedbania. Ciężko było jej dogodzić. Zresztą byle jakimi kobietami też się nigdy nie zadowalała.
Zwrot akcji to by było, jakby babka wstała i zaczęła tańczyć makarenę — mruknęła, ale zaraz jej myśli zostały nakierowane na Swanson w pewnym umundurowaniu, a to sprawiło, że Miller bezwiednie zagryzła dolną wargę. — Naturalnie, że chętnie zobaczyłabym cię w mundurze — prychnęła, bo to akurat była oczywista oczywistość, która nie podlegała dyskusji. — Jeszcze nie miałam okazji — dodała, bo minęło sporo czasu, odkąd Evina w ogóle patrolowała jakiekolwiek ulice. Pewnie mogło tak być na samym początku jej kariery w policji, ale wtedy Zaylee chodziła do podstawówki.
Prychnęła pod nosem, bo kolejne słowa wydały jej się kompletnie niedorzeczne i umysł koronerki za nic w świecie nie chciał ich przyswoić.
Filmy z De Niro, owszem — oznajmiła, skinieniem głowy, żeby zaraz natychmiast nią pokręcić. — Ale seks? Nigdy — stwierdziła pewnie, ale nie było żadną tajemnicą, że Miller lubiła dobrą zabawę w łóżku. A seks ze Swanson to był zupełnie inny wymiar i tych doznań nie dało się porównać z żadnymi innymi. W swoim życiu miała wielu partnerów, ale nikt nie działał na nią w taki sposób. Winą można obarczyć tę całą miłość, ale bardzo odpowiadała jej taka postać rzeczy.
Przez ponad miesiąc nieobecności Zaylee nadrobiła chyba wszystkie dotychczasowe zaległości książkowe i serialowe, chociaż akurat jesień oznaczała nowe sezony ulubionych produkcji, ale chyba faktycznie będą musiały zainwestować w konsolę i jakieś gry, żeby dodatkowo umilić sobie czas między jednym a kolejnym pieprzeniem. No i zawsze będzie to jakaś alternatywna, kiedy Sam znowu ich odwiedzi. Warto wspomnieć, że na dniach powinny zaplanować spotkanie z panią Rose, żeby ustalić z nią jakieś szczegóły dotyczące adopcji dziewięciolatka. Bo obie już zdecydowały, że chciałyby stworzyć dla niego dom i chyba żadna nie zamierzała się z tego wycofać.
Tak, tak — odstawiła kubek z resztką kawy na bok i wyciągnęła rękę, żeby przyciągnąć narzeczoną za materiał koszuli. A kiedy ta była już wystarczająco blisko, objęła ją w pasie nogami. — Może trafi nam się coś super, normalnie jak ślepej kurze ziarno — dodała z przekąsem, a potem umieściła drugą rękę na karku Swanson i pocałowała ją. Skoro nie miały nic lepszego do roboty, musiały jakoś zagospodarować nadmiar wolnego czasu.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
Find the will to live again
Find a way to break the chains
You're a monster forever
No more games to play
Wash your pain away
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Domyślała się, że coś takiego nie zadowoli koronerki. W końcu jak mogłoby? Potrzebowała czegoś więcej niż prosta do odnalezienia przyczyna zgonu, która nie dawała jej większego pola do popisu. Nie miała powodów w zasadzie, aby przeprowadzać bardziej szczegółową sekcję. Nic nie wzbudzało podejrzeń. Nie było większej ilości śladów, które wymagałyby analizy oraz czegoś, co by zastanowiło.
- Daj jej szansę. Póki nie ma uszkodzonego układu nerwowego to dalej ma szansę - zaśmiała się, spoglądając na denatkę jakby właśnie tego po niej oczekiwała.
Ze względu na naturę swojej pracy Swanson niezwykle rzadko korzystała z munduru. Najczęściej jak już wdziewała ten galowy ze względu na różne oficjalne wydarzenia, na których musiała się pojawić jako przedstawicielka policji. Chcąc lub nie.
- Może niedługo będziesz miała jak przyjdzie czas na coroczną galę rozdania odznaczeń - odpowiedziała, przypominając sobie o istnieniu podobnych okazji.
Nie dało się zaprzeczyć temu, że minęło sporo czasu odkąd patrolowała ulice tak po prostu. Owszem, zdarzyło się, że została do podobnych obowiązków oddelegowana w ramach pokuty za to, że nie przestrzegała szczególnie policyjnych protokołów i naraziła się komuś swoim stylem bycia.
Uśmiechnęła się tylko na wspomnienie tego, że w przeciwieństwie do starych filmów akcji pewne rzeczy z pewnością nie były w stanie jej się znudzić. Tyle mogła się domyślić na podstawie tego jak entuzjastycznie Zaylee podchodziła do bardziej intymnych momentów.
- Domyślam się, że raczej byłoby trudno, aby ci się to znudziło, ale mimo wszystko wolę nie ryzykować - zażartowała, nie mówiąc tego rzecz jasna poważnie.
Miały naprawdę sporo czasu na to, aby wreszcie odpocząć po tym wszystkim, ale nie było to takie łatwe w momencie, gdy Miller przez cały czas dręczyły wywołane traumą koszmary. Odbijało się to rzecz jasna również na Evinie, która ciągle przy niej czuwała i robiła wszystko, co w jej mocy, aby jednak narzeczona nie cierpiała zbytnio na skutek wydarzeń, które zamknęły ją w domu na kilka tygodni.
Naprawdę nie miała powodów do tego, aby narzekać, gdy tylko koronerka przyciągnęła ją do siebie i oplotła nogami w pasie. Wiedziała, że teraz już się łatwo nie uwolni. Nie żeby tego szczególnie chciała.
Przygryzła zaczepnie jej dolną wargę, pogłębiając pocałunek, gdy tylko zyskała ku temu okazję i szybko odłożyła kubek z herbatą gdzieś na kraniec stołu. Wszystko po to, aby móc swobodnie objąć narzeczoną i skupić się na czymś innym niż posmak czarnej kawy, który pozostał na języku koronerki.
Oderwała się od niej dopiero po krótkiej chwili, gdy powoli zaczynało brakować jej już tchu i spojrzała na leżące w pobliżu ciało, które nigdzie nie zamierzało się ruszać.
- A pani... Peterson nie ma nic przeciwko temu, że zajmujemy jej stół? - zapytała zadziornie, na chwilę sięgając do kartki z nazwiskiem wiszącej na stopie denatki.

zaylee miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Na wzmiankę o corocznej gali rozdania odznaczeń, oczy Zaylee rozbłysły w świetle jarzeniówek. Niby wiedziała, że coś takie miało miejsce, ale nigdy nie interesowała się tym szczególnie. Niby dlaczego by miała? To wydarzenie organizowano dla policjantów, a ona nie pracowała w policji. W zeszłym roku o tej porze były na etapie bawienia się w kotka i myszkę, więc między nimi nie było nic oficjalnego. Ale teraz Miller była narzeczoną pani detektyw, więc chyba wypadało nawet, żeby towarzyszyła jej w tym ważnym dniu.
Tak? — mruknęła między jednym a kolejnym pocałunkiem, przesuwając ręce niżej i zaczęła rozpinać zręcznymi palcami pojedyncze guziki. W końcu musiała rozruszać zesztywniałe palce. — Czyli najpierw będę mogła zachwycać się tym, jak zajebiście ten mundur na tobie leży, a potem go z ciebie zerwać? — dopytała, uśmiechając się jej prosto w usta. — To brzmi jak plan skazany na sukces — szepnęła, przesuwając dłonią wzdłuż koszuli Swanson, a każdy kolejny ustępujący guzik był małym zwycięstwem.
Materiał rozchylił się delikatnie, odsłaniając fragment skóry, na którym zatrzymała na dłużej wzrok, a błysk w oczach Zaylee zdradzał zarówno czułość, jak i figlarną przewrotność. Dopiero kiedy Evina oderwała się od niej, wydała z siebie przepełniony niezadowoleniem pomruk.
Pani Paterson? — powtórzyła po narzeczonej, przechylając nieznacznie głowę. — Och, pozwól, że ją o to zapytam — dodała i spojrzała na leżącą na stole sekcyjnym denatkę. — Pani Paterson, czy ma pani jakieś obiekcje w związku z tym, że próbuję dobrać się do mojej kobiety w pani towarzystwie?
Stół pozostał milczący. Denatka leżała absolutnie niezainteresowana, choć w sumie trochę wyglądała tak, jakby miała w zanadrzu całą listę komentarzy, tylko że na tę chwilę najwyraźniej zdecydowała się zachować je w sekrecie.
Cóż — Miller wzruszyła lekko ramionami i wróciła spojrzeniem do Swanson. — Wygląda na to, że mamy zielone światło. Albo przynajmniej brak czerwonego — dodała z rozbawieniem, zsuwając się ze stołu sekcyjnego, zmuszając narzeczoną do cofnięcia się w kierunku uchylonych drzwi, za którymi znajdowało się całkiem puste biuro koronerów.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
Find the will to live again
Find a way to break the chains
You're a monster forever
No more games to play
Wash your pain away
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Szczerze powiedziawszy to Evina nigdy nie była fanką takich wydarzeń. Podobnie jak wszystkich innych oficjalnych eventów. Owszem, uważała, że są ludzie, których warto byłoby w jakiś sposób uhonorować i zapamiętać, ale osobiście nie czuła potrzeby tego, by zwracać uwagę na jakieś medale, dyplomy czy inne symboliczne pamiątki do postawienia w salonie, aby pamiętać o tym, że w czasie tej, a nie innej gali otrzymało się wyróżnienie za jakiś konkretny czyn. W końcu zawsze mieli z siebie dawać sto procent i stanowić przykład dla innych.
- Hmm... Istnieje taka opcja, że tak właśnie się stanie - mruknęła z zadowoleniem, doskonale wiedząc do czego w tej chwili zmierzała koronerka.
To nie byłby ich pierwszy raz w prosektorium czy też biurze koronera. To nie tak, że miejsce pracy i śmierci szczególnie je krępowało. Mimo wszystko po długim czasie spędzonym w tej branży człowieka dopadała swoista znieczulica i nie spoglądał na to wszystko podobnie jak cywil. A że zdarzało się, że miały wolniejsze okresy pracy to próbowały wykorzystywać te chwile dla siebie jak tylko mogły.
Czuła na sobie to spojrzenie, które było niczym rozszalały ogień. W żaden sposób nie mogła ugasić teraz szalejącego w koronerce pragnienia, ale niespecjalnie jej na tym zależało. Nawet jeśli czasami bawiła się niezmiernie dobrze, drażniąc się z nią to nie zamierzała jej od czegokolwiek powstrzymywać.
Parsknęła z rozbawieniem, gdy tylko usłyszała to w jaki sposób Zaylee postanowiła zapytać leżącą właśnie na stole denatkę o to czy posiada jej błogosławieństwo do skonsumowania swojego narzeczeństwa. Prawdziwym zdziwieniem byłoby to, gdyby pani Peterson jednak odpowiedziała. Choć zawsze wszechświat mógł im zesłać jeszcze jakiś znak, twierdząc, że raczej nie powinny tego robić jak nagle wchodzący do pomieszczenia współpracownik czy nagły wypadek w samym prosektorium. Nic takiego jednak się nie zadziało.
- Wiesz, że milczenie nie oznacza zgody? Kiedyś mogłabyś mieć przez to kłopoty - zażartowała, zmierzając posłusznie w kierunku uchylonych drzwi do biura.
Zaraz jednak trzasnęły one z impetem, a po przestrzeni powiódł się głośny huk, gdy tylko Swanson przycisnęła narzeczoną do drewna. Ponownie zatopiła się w jej ustach z wyjątkowym zapałem, a jej dłonie zaczęły pracować nad zdjęciem fartucha, który miała na sobie koronerka. Może i był przydatny w czasie sekcji, ale zdaniem Eviny zdecydowanie zasłaniał za dużo ciała i sprawiał jedynie problemy w momencie, gdy składała jej niemalże małżeńską wizytę w czasie pracy.
Przesunęła usta na linię szczęki Miller, rozkoszując się przez chwilę brzmieniem jej urywanego oddechu, w którym pobrzmiewały wyraźne nuty przyjemności. Naprawdę uwielbiała takie momenty. Podobnie jak samą koronerkę.

zaylee miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Toronto Police Service Headquarters”