ODPOWIEDZ
42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

009.

Mio kochała imprezy z dwóch powodów; alkohol i dobra muzyka. Nie dość, że człowiek mógł się upić w trupa, poznać przy tym fajnych ludzi, to jeszcze wytańczyć się za wsze czasy. A tańczyć to ruda lubiła. I nawet całkiem dobrze jej to wychodziło. Za dzieciaka matka często mówiła jej, że miała predyspozycje, by pójść w taniec profesjonalny. Nawet kiedyś zapisała ją na zajęcia pozalekcyjne, ale Mio już na pierwszej lekcji pokłóciła się z instruktorką i nazwała ją NIEPOWAŻNĄ i została wyrzucona. A potem matka przestała próbować.
Do The Shop poszła oczywiście sama, chociaż kilka klientek wspominało, że spotka się z nią na miejscu, bo również się wybierają. Przebrana za Kill Bill. Nie dość, że sama sobie uszyła całe przebranie, to jeszcze poszła do fryzjera zrobić trwałą i wyprostować swoje niesforne loki. Wyglądała jak nie ona. Pod wieloma względami. Po pierwsze, bo zamiast luźnych łaszków miała na sobie opinający kombinezon, a bo i włosów sama z siebie też nigdy nie prostowała. Raz kiedyś spróbowała — po czterech godzinach miała jedną trzecią głowy, zakwasy na rękach i łzy w oczach.
Do przebrania dokupiła jeszcze katanę i sztuczną krew, wiadomo, od zabijania bandziorów. Pochlapała się nią na piersiach, w okolicach brzucha i trochę też na twarzy. I chyba wyglądała całkiem zajebiscie, bo w klubie nawet dwie osoby postawiły jej po drineczku — Drakula i Superman. A koleś przebrany za smerfa obracał ja na parkiecie przez trzy piosenki, aż w końcu Mio grzecznie mu podziękowała i powiedziała, że idzie teraz poszukać Gargamela. Ziomek chyba się obraził i wcale nie docenił tego wykwintnego żartu. Cóż. Została więc sama na parkiecie, wciąż bawiąc się w najlepsze, kręcąc bioderkami na wszystkie strony w rytm muzyki.

ernie andrews
Ostatnio zmieniony pt paź 03, 2025 2:53 pm przez Mio Richardson, łącznie zmieniany 3 razy.
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Welkom in Canada
kasik
oj tam, wszystko lubię 
27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

011.
Ernie nigdy nie był imprezowym świrem, ale wyczytawszy w internecie o zaplanowanej w klubie przebieranej potupajce, od razu stwierdził, że w sumie fajnie byłoby się wybrać. A z racji, że na weekend wpadli do niego z Ottawy jego dobrze kumple — Mike i Nick Doherty — to wspólnie najpierw ogarnęli stroje, a potem udali się do The Shop. Andrews nie był zbyt kreatywny, dlatego postawił na prosty strój zombie w stroju futbolisty, który dorwał na wyprzedaży w markecie. Z kolei Mike miał pasiasty strój więźnia, a Nick był przebrany za krwawego księdza. A wszystko po to, żeby dorwać na wejście darmowe drinki.
Już przy drzwiach dało zauważyć wystrój — na filarach stały dwie, rzeźbione dynie, które imitowały lampiony, a w każdym rogu zwisały nietoperze i pajęczyny. Normalnie strach się bać, chociaż Ernie musiał przyznać, że miało to pewien klimat. Gdyby nie wypad na miasto, pewnie zostaliby w domu, jedliby pizzę i oglądali jakiś horror klasy B, ale zgodnie stwierdzili, że impreza to o wiele lepsza rozrywka. No i przynajmniej uniknęli spotkania z poprzebieranymi dzieciakami, które chodziły od drzwi do drzwi, żebrząc o słodycze.
Ej, Ernie — odezwał się Mike, kiedy przycupnęli przy barze, a barman w stroju ducha zafundował im gratisowe, dymiące drinki. — Patrz, jaka sztunia — wskazał podbródkiem na parkiet. — Idę o kolejnego drina, że do niej nie podbijesz.
Ernie odwrócił się, upijając łyk fikuśnego trunku, w którym pływał żelek w kształcie gałki ocznej. Nie mógł nie zgodzić się z Mikiem, że laska miała niezłe ruchy i swoim opiętym kombinezonem wyróżniała się na tle tych wszystkich wampirów i zakonnic.
Drinka powiadasz? — spojrzał na kumpla, po czym skinął głową. — No to umowa — splunął w dłoń, a kiedy Mike zrobił to samo, przypieczętowali zakład. Nick, jako świadek całego zajścia, wykonał ruch ręką, przecinając złączone dłonie.
Andrews zsunął się z barowego stołka i przeciskając się przez tłum roztańczonych zjaw i wilkołaków, nonszalancko podszedł do kobiety, która bujała się w rytm housowej muzyki, po czym postukał ją palcem w ramię.
Jesteś tutaj sama? — zagaił, poprawiając sobie koszulkę futbolisty, którą przed wyjściem niedbale poplamił czerwoną farbą.

Mio Richardson
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Mark your calendar for Canada Day
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

Mio tańczyła w najlepsze. Wywijała bioderkami, zarzucała włosami na boki, przy okazji podziwiając niesamowity wystrój The Shop. Już nie raz była w tym klubie, jednak po raz pierwszy właściciele postarali się do tego stopnia, by naprawdę oddać straszny klimat Halloweenowej nocy. Na ścianach widniały podobizny sławnych duchów. Serio, była nawet Kayako Saeki z The Grudge, Samara z Ringu i nawet duszek Kacper! Do togo wszystkiego z sufitu zwisały pajęczyny, a pod sceną ułożone były dynie w różnych rozmiarach. Klimat jak z prawdziwego horroru. Jedyne czego brakowało to jakiejś wielkiej miski ze słodyczami, żeby można było iść cukierek albo psikus i za zajebiste przebranie odebrać nieco smakołyków. Ale przecież nie można było mieć wszystkiego.
Ruda to i tak była zadowolona. Z drinkiem w ręce i świetnym humorem w duchu, podskakiwała do muzyki, kiedy usłyszała za sobą jakiś znajomy głos. W pierwszej chwili myślała, że to ten Drakula, który jeszcze chwile temu proponował jej kolejnego drinka, bo typ był nieźle nachalny.
Już ci mówiłam… — no tylko nie dokończyła, bo kiedy odwróciła się do niego twarzą w tej całej swojej gracji i obłędnie ułożonych włosach, które pierwszy raz w życiu nie nachodziły jej na twarz, szybko uświadomiła sobie, że to wcale nie Drakula stał przed nią w stroju fubolisty. A Ernie. Ernie Andrews. — ERINE?! — krzyknęła, próbując przedrzeć się przez muzykę, podczas gdy jej usta układały się w szeroki uśmiech. No bo jednak miło go było widzieć. Jeszcze po tych drineczkach, które zdążyła wypić, to już w ogóle.
Co ty tu robisz? — nie wiedzieć w sumie czemu wzięła rzuciła mu się naszyję jak staremu dobremu znajomemu, a kątem oka zauważyła jak jakiś dwój typków przygląda im się intensywnie, klaszcząc dziwnie w dłonie z zadowolenia. Trochę dziwne, ale Mio tylko wzruszyła na to ramionami. — Chcesz zatańczyć? — spytała po chwili, bo tak stał tylko jak kołek i gapił się na nią jakby do końca jej nie poznawał, a jednak trochę poznawał i ruda nie za bardzo wiedziała, co z tym faktem zrobić. Chociaż przecież podszedł do niej, to chyba wiedział, że to ona. Czy jak?

ernie andrews
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Welkom in Canada
kasik
oj tam, wszystko lubię 
27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

MIO?! — wybałuszył na nią oczy. No chłop w szoku. Stał jak wryty i gapił się na nią, nie mogąc uwierzyć w to, co widział. Od tyłu Richardson wyglądała jak Uma Thruman z Kill Billa i w ogóle jak zupełnie obca typiara, a nie jak Richardson, stąd to jego niemałe zdziwienie. Dopiero po chwili wziął się w garść, ale jeszcze dla pewności potrząsnął głową, czy mu się to przypadkiem nie wydawało.
Ale mu się nie wydawało. To była Mio Richardson we własnej osobie. W klubie. Pośród roztańczonych małolatów.
Co ja tu robię? — powtórzył po niej, zerkając przez ramię na kumpli; Nick uniósł kciuk w górę, a Mike szczerzył się jak głupi do sera. — Co ty tutaj robisz? — zapytał z nieukrywanym niedowierzaniem, bo w jego oczach Ruda była za stara na takie wojaże. W jej wieku to się przecież nie godziło, żeby łazić po takich miejscach. I to jeszcze sama!
Ernie wlepił w nią ślepia, bo sytuacja była co najmniej krępująca, a potem podrapał się z tyłu głowy, nie do końca wiedząc, jak się zachować.
Ee... — wymamrotał, robiąc unik przed jakąś przeciskającą się między nimi parą gejów. — Nie chcę tańczyć — oznajmił w końcu i wskazał ręką w miejsce, gdzie przy barze siedzieli jego kumple. — Ale pomyślałem, że może chcesz się z nami napić? Przyjechali chłopacy z Ottawy. O, tam siedzą. Mike i Nick. To są synowie tego gliny, co ci dałem do niego numer — wyjaśnił pokrótce, bo przecież był debilem i nie miał zamiaru przyznawać się, że w sumie to stała się obiektem ich zakładu i że chciał do niej podbić, bo trochę żenada. No i musiał jeszcze liczyć na to, że żaden z Dohertych teraz się nie sprzeda, że coś takiego miało przed chwilą miejsce, bo trochę lipa. Jeszcze Richardson pomyśli sobie niewiadomo co. — To co? Idziesz czy przyszłaś z kimś? — rozejrzał się dookoła, bo jeśli miała towarzystwo to może trzeba było też zaprosić tego kogoś na jakiegoś drina?

Mio Richardson
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Mark your calendar for Canada Day
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

Warto na starcie przypomnieć, że Mio Richardson WCALE nie była taka stara, jak mówił jej dowód. Mentalnie miała solidne dwadzieścia, a ciało trzymała w stanie no takim pomiędzy trzydziestką a trzydzieści pięć. Kurwa, nawet na codzień wcale nie skarżyła się na bóle pleców i mogła wciąż robić fikołki! A to już przecież był nie lada wyczyn. Dlatego też dla rudej przyjście na imprezę do takiego klubu wcale nie było niczym dziwnym — wręcz przeciwnie — to właśnie było miejsce dla takich jak ona. Bo na imprezy seniorów domu spokojnej starości to jeszcze nie była gotowa.
No Mio, Mio — trochę nie wiedziała, czemu był taki zdziwiony. Dobra, może miała wyprostowane włosy, ale wciąż były one obrzydliwie rude, a i twarzy przecież dużo nie zmieniła. Co prawda zauważyła, że Ernie nie miał przy sobie swoich wielkich, mądrych okularów, ale wciąż. B e z p r z e s a d y. — Jak to co tu robie? No chyba to oczywiste, że przyszłam skosić trawnik — na głupie pytanie, głupia odpowiedź. Proste. Do tego posłała mu jeszcze pełne niedowierzania spojrzenie, jakby był kompletnym durniem, chociaż w rzeczywistości miało do tylko za pól-durnia.
Z początku chciała zapytać dlaczego nie chciał tańczyć, ale czy aż tak ją to obchodziło? Nie chciał i chuj, trudno. Przecież nie będzie się prosić jakiegoś zombie futbolisty o trzy minuty na parkiecie. Dziwne, że w ogóle w takim razie do niej podszedł.
Muzyka dudniała głośno, ale całe szczęście Mio miała słuch jak nietoperz, dlatego z łatwością wyłapała, co mówił o swoich ziomkach i wraz z jego gestem ręki, spojrzała w odpowiednim kierunku. Przy bardzie siedziała dwójka młodych mężczyzn, śmiejących się do ucha do ucha i wymachujących cos w ich stronę. Czy naprawdę chciała tam iść się z nimi napić?
No pewnie, ze idę! — krzyknęła, kiedy z głośników akurat poleciał remix Barbie Girl. Ten tiktokowy, zajebisty. Wiec trochę niechętnie, ale wciąż bujając się na boki zeszła z parkietu, trochę ciągnąć za sobą Erniego, jakby ten jednak nie spodziewał się, że ruda tak łatwo zgodzi się na jego propozycję.
EEEEEEEERNIE!!!!! — jeden z nich aż zerwał się ze stołka, podbiegając do kumpla nim ten zdążył dość i klepiąc go po ramieniu. — Ty to jesteś szybki — pochwalił go, a Mio tylko uniosła brew, zastanawiając się przy okazji, co będą pić. Szczerze mówiąc miała ochotę na jakieś smaczne szociki, a nie zapychające browary. — To co, przedstawisz nam swoją piękną, nową koleżankę? — Mike albo Nick (bo jeszcze nie wiedziała który był który) skinął głową w stronę Mio, a następnie przyjrzał się jej uważnie od góry do dołu. Wcale nie uszło to uwadze rudej, ale wyglądała jak zajebisty milf, dlatego nie miała nic przeciwko. Niech patrzy! Odwróciła się nawet do nich przodem, a plecy oparła na chłodnej ladzie, podbierając się łokciami, czekając aż Ernie ją w końcu przedstawi, żeby mogła się ładnie zakolegować!

ernie andrews
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Welkom in Canada
kasik
oj tam, wszystko lubię 
27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Według Erniego ludzie po czterdziestce to były już stare dziady. Jakkolwiek by się dobrze nie trzymali, ich wiek mówił sam za siebie. No i chyba też ogólna mentalność, bo średnio orientowali się w najnowszych technologiach, a i nawet z obsługą smartfona mieli niekiedy problem. Dajmy za przykład taką Mio, która nie miała ma swoim laptopie żadnych zabezpieczeń i niewiele brakowało, żeby ktoś jej wyczyścił konto w banku.
Skrzywił się ostentacyjnie na ten żart, bo przecież tu nie było żadnego trawnika, a jej po prostu nie przystało szwendać po klubach, bo panie w jej wieku raczej przesiadywały wieczory przed telewizorem niżeli na parkiecie.
No to cho — kiwnął na nią głową i już po chwili oboje dreptali w kierunku baru, gdzie oczywiście Mike już zaczął się wydurniać i pleść głupoty, więc Ernie musiał szybko to naprostować, żeby nie wynikł z tego jakiś pojebany kwas. Jeszcze Richardson pomyśli sobie, że na nią leciał czy coś podobnego, a to wcale nie był prawda! — To jest Mio, moja sąsiadka i ta od tego szmateksu co wożę paczki. A to jest Mike i jego młodszy brat Nick — przedstawił kolegów, którzy kulturalnie uścisnęli naprzemiennie dłoń rudowłosej.
Aaa to TA Mio! — Mike klepnął się otwartą ręką w dłoń. — No pewnie, że Mio! A my tu myśleliśmy, że jesteś obcą typiarką i już robiliśmy zakłady, że Andrews cię nie wyrwie — zarechotał głupio i już przywoływał do siebie barmana gestem ręki, co by zamówić im kolejkę szotów, bo chyba czytał Richardson w myślach.
No bo wcale nie wyglądasz jak ty — zaznaczył natychmiast Ernie. Tylko tyle miał na swoją obronę. Poza tym, skąd miał wiedzieć, że spotka ją właśnie w tym klubie i to podczas imprezy halloweenowej? No nie mógł wiedzieć. Ani trochę się tego nie spodziewał. W sumie chyba prędzej nastawiałby się na to, że spotka premiera Kanady Marka Carney'a, ale nie Richardson. — W sensie wyglądasz spoko, ale jak zupełnie inna osoba. Włosy masz jakieś takie proste jak druty i w ogóle — tłumaczył się jak skończony debil, ale nic innego nie miał na swoją obronę. — Dobra, no to za spotkanie — sięgnął po kieliszek z jakimś śmiesznie zabarwionym na różowo alkoholem i poczekawszy, aż cała trójka podąży jego śladem, po czym przechylił szkło i pozwolił, żeby cierpki trunek rozlał mu się po gardle i rozgrzał żołądek.
To co? Na drugą nóżkę? — zaproponował od razu Nick, wciskając im kolejne kielony w dłonie. — I nie słuchaj Erniego, bo gość pierdoli jakieś kocopoły — zwrócił się z uśmiechem do Mio, po czym przeystawił swój kieliszek do tego, który znalazł się w ręce rudołosej.

Mio Richardson
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Mark your calendar for Canada Day
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

Mio stała grzecznie, oparta o ladę. Trochę ta lada wbijała jej się w plecy, tak zaraz na wysokości żeber, ale strasznie nie chciało jej się ruszać, bo stąd miała bardzo dobry widok. Chociaż sama nie wiedziała, czy sposób, w jaki Ernie ją przedstawił, stawiał ją w dobrym świetle, czy może niekoniecznie, bo tak powiedział to trochę na odpierdol z tym ta od tego szmateksu. Chciała przez moment mu nawet sprzedać kuksańca w bok, bo jej ciuszki to wcale nie były żadne szmaty, ale stał chłopak za daleko. Miał farta.
Na tą uwagę o zakładzie, uniosła wysoko brwi w górę.
Że on mnie wyrwać? — prychnęła cała rozbawiona, rzucając wesołe spojrzenie pierwsze kumplowi Erniego, a potem i chłopakowi. Nawet zmierzyła go od góry do dołu w tym stroju mięśniaka zombie. — Nie miałby szans — stwierdziła prosto z mostu i bez zawahania. Ernie może i był ładniutki, ale nie było nawet takiej opcji, żeby mogłaby na niego polecieć. No bo jak? Przecież to był jeszcze dzieciak. Poza tym, kumplowali się i widziała w nim dobrego znajomego, a nie mężczyznę, z którym można by iść w cimcirimcim.
Uuuuuu — MIke aż podskoczył, a Nick zakrył dłonią usta. — Ale cię podsumowała, Andrews — śmiali się z własnego kumpla tak mocno, że Mika chyba aż brzuch rozbolał, bo złapał się w miejscu, gdzie była przepona i zgiął w pół. Mio patrzyła na to wszystko z boku, chociaż też prychnęła pod nosem. No fajni koledzy. Ale najbardziej to się jej podobało, że TAK ICH ROZBAWIŁA. Może nawet ją polubią.
No to co, wasze zdrowie! — złapała za kieliszek i uniosła go wysoko w górę, dedykując tego szocika nowym ziomeczkom. Zbiła z nimi zdrówko, no Erniemu też przybiła, a następnie przechyliła szkło. — Na drugą nóżkę!!! — wyrzuciła łapy w górę, a Nick aż zaklaskał. No i zajebiście. I faktycznie wypili po kolejnym szociku. A na słowa o kocopołach Erniego, Mio aż się zaśmiała.
Mówisz? — zajrzała kątem oka na Erniego, przysuwając się bliżej jego kumpla. — Bo ciągle mi mówi, że jestem wariatką.
Bo on się nie zna na dobrej zabawie! Ładne kobiety go płoszą.

ernie andrews
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Welkom in Canada
kasik
oj tam, wszystko lubię 
27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Skrzywił się ostentacyjnie na te samą myśl, że PRAWIE wyrwał Mio. No dobra, może nie wyrwał, ale podbił do niej i miał zamiar, więc lipa, bo przecież to prawie tak, jakby zarywał do własnej matki.
To był tylko głupi zakład — wypalił natychmiast. — Gdybym wiedział, że to ty, to W ŻYCIU bym do ciebie nie podszedł — oznajmił twardo. Zupełnie nie przejmował się reakcją kumpli, przecież to były takie same osły, jak on. A jeśli Mio próbowała go sprawdzić i rzucała mu jakieś wyzwanie, to on wcale nie zamierzał tego podłapywać.
Mike i Nick zarechotali, a Ernie opróżnił drugi kieliszek i wskazała nim wymownie na Richardson.
A co wy myślicie, że będę wyrywał laskę dwa razy starszą ode mnie? — prychnął, opierając się o bar.
Mike zlustrował rudowłosą wzrokiem.
Ale ona nawet nie wygląda na tyle lat — stwierdził po krótkiej chwili namysłu. — To w czym problem?
W tym, że JA WIEM, że jest starsza, ok? — obruszył się Andrews. — Po prostu wolę młodsze — dodał, mając na myśli jeszcze młodsze od niego samego, bo z takimi dziewczynami dogadywał się najlepiej. Mio była spoko, ale jako kumpela, a nie ktoś, z kim chciałby cokolwiek budować. Nie chciałby słuchać dookoła, że typiara jest jego sugar mommy czy coś.
No to jak Ernie cię nie wyrywa, to w sumie ja chętnie bym spróbował — rzucił wesoło Nick, a w jego dłoni znów znalazł się kieliszek, który od razu podał Richardson. — Mademoiselle — pochylił się nisko i dobrze, że jeszcze był trzeźwy, bo pewnie rypnąłby w podłogę i obudził się z fioletową powieką. Na całą tę sytuację Andrews jedynie wywrócił oczami. Nie dbał o to, że jego kolega zamierzał wyrwać jego znajomą, chociaż miał nadzieję, że ta nie będzie próbowała złapać biednego Nicka na jakieś dziecko. Ale czy w sumie w jej wieku jeszcze dało się zajść w ciążę? To chyba trudno stwierdzić.
A ja to w sumie głodny jestem i chyba wezmę jakieś frytki — odezwał się Mike. — Chcesz też, Mio? — zapytał grzecznie. Co oni tacy mili? No obaj chyba powariowali. Widać, że ich kutasy swędziały i chcieli zaruchać. I nie było w tym nic złego, Ernie nie planował niczego im zabraniać, w końcu Mio była tylko jego koleżanką, z którą łączyły go rodzinne biznesy, nic poza tym.

Mio Richardson
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Mark your calendar for Canada Day
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

Mio bawiła się przednio, chociaż kiedy Ernie rzucił tym komentarzem, że nie będzie wyrywać laski o dwa razy starszą od siebie, to jednak trochę się skrzywiła. Nie podobało jej się, że Andrews wiecznie wypominał jej ten wiek i tylko na jego podstawie ją oceniał. A PRZECIEŻ NAWET NIE WIEDZIAŁ ile Mio miała dokładnie lat. No chyba, że grzebał jej w rzeczach, jak była najebana wtedy w mieszkaniu i sobie sprawdził. Bo tak na oko to wyglądała na niecałe trzydzieści pięć. No chyba, że on sam miał z dziewiętnaście, to może faktycznie. Chociaż to i tak nie zmieniało faktu, że Ernie argumentował wszystko czymś takim jak wiek. W przeciwieństwie do Mika, który UMIAŁ docenić jej świetny stan antyku.
Wolisz młodsze czy po prostu GŁUPSZE? — przewróciła oczami, bo co to niby był za wykaźnik? Wole młodsze, bo co? Starsze można było lubić, bo były bardziej doświadczone i mniej dziecinne, a młodsze? Ano chyba to samo tylko przeciwieństwo, czyli takie co nie znały życia, ciężkiej pracy i pewnie miały orzeszek zamiast mózgu. — Takie to pewnie łatwiej wyrwać, co? — zajrzała mu w te brązowe oczy, trochę zaczepnie a trochę z rozbawieniem, bo nawet jego kumple się tak nie pogrążali jak Andrews. W przeciwieństwie do niego wiedzieli, jak się ładnie zachować przy kobiecie. Na przykład Nick, który tak ładnie się przed nią ukłonił.
Monsieur — odpowiedziała z gracą i posłała mu jeden z tych swoich lepszych uśmiechów. A potem przyjrzała mu się uważniej. Nick był nawet niebrzydki i do tego dobrze mu z oczu patrzyło. Szkoda tylko, że Mio nie szukała miłości. Patrząc na jej ostatni stan smutnego najebania, można było stwierdzić, że zdecydowanie nie była jeszcze gotowa puścić wspomnienia o Rollandzie w niepamięć.
Frytki brzmią zajebiście! — tym razem zwróciła się do Mika i aż jej ślinka pociekła na samą myśl. — Tylko koniecznie z ketchupem — dodała, bo kto normalny jadł suche frytki? A z tego co widziała niektórzy ludzie na swoich talerzach nie mieli żadnego sosu. Barbarzyństwo.
A jak się poznaliście? — zainteresowała się w końcu. Bo to, że Mike i Nick byli braćmi, to już zdążyła się dowiedzieć od Erniego, ale jak to się stało, że Andrews dołączył do paczki, to już ruda nie miała pojęcia.

ernie andrews
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Welkom in Canada
kasik
oj tam, wszystko lubię 
ODPOWIEDZ

Wróć do „The Shop”