— Coś ty odjebała na ostatniej prostej, K-Rush, to przechodzi ludzkie pojęcie.chemistry /ˈkɛmɪstri/
noun
the complex emotional or psychological interaction between people.
"their affair was triggered by intense sexual chemistry"
— Pierdol się, Boost.
Kira Finch nienawidziła przegrywać. A tego wieczoru przejebała na własne życzenie. Nie powinna lekceważyć przeciwnika na odcinku tuż przed metą. Zgubiła ją pewność siebie i zawyżone ego. Zresztą nie pierwszy raz. I zapewne nie ostatni. Przez chwilę nawet myślała, żeby wracać prosto do domu, ale ekipa nie pozwoliła jej przeżywać rozczarowanie w samotności. Kilka szotów i będzie stąd spadać. Jutro i tak musiała stawić się w redakcji, gdzie musiała dokończyć artykuł i przeprowadzić wywiad z Lancem Strollem — kierowcą F1, który jeździ dla zespołu Aston Martin Aramco Formula One Team. Nie mogła tego spierdolić.
Całą czwórką podeszli do baru. Ona, Boost, Revy i Sonic. Zajęli wolne miejsca i po krótkiej wymianie poglądów o tym, co warto zamówić, podjęli wspólną decyzję. To znaczy decyzję, która należała do Kiry, która zwykle miała ostatnie słowo.
— Hej — zwróciła się do kręcącej za barem dziewczyny. — Cześć. Jak działa zestaw tych szotów? — zapytała, wskazując podbródkiem na wiszącą za jej plecami rozpiskę. — Dobrze rozumiem, że za dwadzieścia cztery zapłacimy mniej, niż zapłacilibyśmy za szesnaście? Taki bulk deal? Pytam dla kolegi — spojrzała wymownie na Boosta. Gość nie był najostrzejszą kredką w piórniku, ale każdą furę mógłby poprowadzić z zamkniętymi oczami.
Dla nie to było logiczne, że cena za szota przy większym zestawie, wychodziła taniej, niż mieliby kupić mniejszy zestaw. Taki chwyt marketingowy. I dobry sposób na stanie się młodocianym alkoholikiem. Ale jej znajomy był pełny niewiary, dlatego wolał usłyszeć to od ekspertki. A zważywszy na to, jak posługiwała się shakerem, znała się na rzeczy. Nawet Boost, zwykle taki pewny siebie, siedział jak zaczarowany i opierając głowę na rękach, patrzył na dziewczynę z maślanymi oczami. Kira uśmiechnęła się lekko w duchu. Najwyraźniej nie była jedyną, która dała się wciągnąć w ten rytm. Sama przyglądała się barmance, która poruszała się za barem z naturalną lekkością i pewnością.
Kiedy ich oczy spotkały się na dłuższą chwilę, zamiast zawstydzenia pojawiło się zaciekawienie. Było coś hipnotyzującego w tej dziewczynie za barem. I w tym subtelnym napięciu, w którym kryło się coś elektryzującego — jakby obie wiedziały, że ten kontakt wzrokowy wcale nie były przypadkowe.
lyric hollis

 
				
 
									 
				
