Nie była taką twardzielką, za jaką chciała uchodzić.
Zabierając się do jakichkolwiek prac remontowych albo samego odświeżenia wyglądu co niektórych pomieszczeń, każdy człowiek powinien być zmuszony do przeczytania jakiegoś przewodnika albo instrukcji. Tylko dlatego, by wyzbyć z siebie ten durny plan. Plan, który ostatecznie może doprowadzić do totalnej katastrofy. Niewiele brakowało by tak właśnie stało się w przypadku Lennox, która chciała coś zrobić sama. Miała przecież odrobinę czasu i chęci. Nie było tutaj mowy o jakichkolwiek umiejętnościach z trzymaniem nawet najprostszych narzędzi. Nie tak, że ona miała dwie lewe ręce do jakichkolwiek prac domowych, wręcz przeciwnie. Jest osobą, która nie brzydzi się tego w żaden sposób, a nawet ma jakieś tam umiejętności a raczej talent do ich nabywania w dość krótkim czasie. Wiele się tutaj działo przez ostatnie godziny, a ona ostatecznie usiadła na blacie w swojej 'zdemolowanej' kuchni, na szczęścia w tym wielkim domu znalazło się miejsce na inną - jak sama to mówiła, zapasową. W tym wypadku to naprawdę będzie to jej główna, do czasu kiedy nie ogarnie co tutaj się wydarzyło i dlaczego żadna z szafek nie trzyma się zawiasów, które tak pieczołowicie montowała i przez ponad pół godziny utrzymywały się na swoich miejscach. Rzuciła jeszcze raz wzrokiem na podłogę i resztę blatów, na których znalazły się pojedyncze drzwiczki, które nie spadły z impetem na podłogę. Miała szczęście w nieszczęściu, że nie została trafiona.
- Wspaniały pomysł Lynne - zadrwiła sama z siebie, chowając twarz w dłoniach. Naprawdę miała ochotę teraz płakać. Ostatnimi czasy wydawało się, że w życiu to jej nic nie wychodzi ale w tej chwili wyglądało na to, że te durne szafki przeleją szalę goryczy i rozpłacze się jakby przed chwilą stało się coś o wiele gorszego. Wzięła jednak głęboki wdech i zacisnęła jeszcze mocniej swoje powieki, nie chcąc dopuścić by żadna z łez przecisnęła się i spłynęła po jej policzkach. Jeszcze jakiś czas siedziała tak i próbowała nie wybuchnąć niepotrzebnym płaczem, który i tak w niczym by jej teraz nie pomóc.
Wreszcie, przetarła oczy ubrudzoną od farby długim rękawkiem koszulki, którą miała na sobie, zostawiając na swojej twarzy dwa dość szerokie paski farby, którą jeszcze chwile temu malowała a raczej poprawiała pomalowane dzień wcześniej drzwiczki, te same które teraz robiły spustoszenie po całej kuchni. Zaklęła pod nosem, wiedząc że to nie może wyglądać dobrze. Jakby jej teraz brakowało plemiennych barw. Przecież miała wzywać fachowca, który mógłby jej pomóc zająć się całą tą sytuacją. Jak ona się teraz pokaże, będzie wyglądała jak tylko nieporadna kobietka, która potrzebuje silnego i obrotnego faceta do ogarnięcia najprostszej rzeczy. Na pewno ten fachowiec miałby z niej niezły ubaw, a już na pewno satysfakcję, że uratuje kolejną skruszoną duszyczkę i okaże się wielkim macho. Kiedy w lekkiej panice zastanawiała się co teraz ze sobą zrobić, pewnie będzie musiała iść i spróbować zmyć z siebie tą całą farbę z twarzy. W tym wszystkim nie usłyszała jak ktoś dzwoni do drzwi, po chwili dobija się już mocniejszymi puknięciami. Wiedziała, że wysyłała wiadomość do Graves'a głównie ze względu na to, ze jednak zrozumiała iż sama nie zdoła sobie poradzić ze wszystkim. Nie w takim stopniu w jakim sama tego chciała.
- Już idę - odezwała się wreszcie, chociaż nie było mowy o tym by ktoś ją usłyszał. Zeskoczyła z blatu i powoli ruszyła w stronę drzwi. Za nim opuściła kuchnię wzięła jeszcze jakiś ręcznik i próbowała jakoś zetrzeć te idiotyczne plamy ze swojej twarzy, bez większego skutku. Wyglądała teraz jeszcze gorzej. Zawahała się jeszcze za nim otworzyła drzwi, nie mogła przecież udawać że jej nie ma w domu, kiedy stała przed nimi. Otworzyła je delikatnie i wyjrzała tylko połową twarzy, która wyglądała jakby po prostu nałożyła odrobinę za dużo pudru albo mąka wysypała jej się na twarz. Na pewno byłaby to lepsza wymówka niż farba.
Przez dłuższą chwilę wpatrywała się w twarz, znajomą twarz. Może ostatnio nie widywali się zbyt często ale przecież znali się już od dawna, głównie ze względu na jej narzeczonego, to przecież panowie mieli to szczęście być przyjaciółmi? Chyba tak można nazwać ich relację. Tak naprawdę nigdy nie zastanawiała się nad tym, kiedy go poznała. Bliżej.
- Wejdź, nie proszę cię o to być wyremontował mi całe mieszkanie, bardziej o drobną pomoc a może radę - rzuciła jak najprędzej, by ostatecznie nie zrezygnował i nie chciał wyjść, za nim dojdą do kuchni, która z pewnością mogła przerazić nie jedną osobę. Kiedy stojąc w przejściu między korytarzem a tym właśnie pomieszczeniem, zdała sobie sprawę jak to wszystko wygląda, to chyba zbladła, chociaż na moment - Wynagrodzę ci to, kolacją na przykład - dodała, chociaż już z mniejszym entuzjazmem, teraz obserwując mężczyznę i to w jaki sposób zareaguje na to co zobaczył, coś co z pewnością podczas ich krótkiej wymiany zdań przedstawiała w całkowicie innym świetle. Mogła przecież nie ukrywać tak wielu istotnych szczegółów i teraz nie byłoby aż takiego problemu. Nie tak chciała go powitać, bo dłuższym nie widzeniu się.
Cathal Graves

 
				
 
									 
				
