ODPOWIEDZ
33 y/o, 176 cm
Neurochirurg w North York General Hospital
Awatar użytkownika
Młoda, utalentowana neurochirurg, która wydawałoby się spędza zbyt wiele czasu na to by dbać o swoją karierę. Po utracie swojego narzeczone, próbuje wiec skupić się na tym co wychodzi jej najlepiej - pomaganie innym.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

V.
[outfit]
Nie była taką twardzielką, za jaką chciała uchodzić.

Zabierając się do jakichkolwiek prac remontowych albo samego odświeżenia wyglądu co niektórych pomieszczeń, każdy człowiek powinien być zmuszony do przeczytania jakiegoś przewodnika albo instrukcji. Tylko dlatego, by wyzbyć z siebie ten durny plan. Plan, który ostatecznie może doprowadzić do totalnej katastrofy. Niewiele brakowało by tak właśnie stało się w przypadku Lennox, która chciała coś zrobić sama. Miała przecież odrobinę czasu i chęci. Nie było tutaj mowy o jakichkolwiek umiejętnościach z trzymaniem nawet najprostszych narzędzi. Nie tak, że ona miała dwie lewe ręce do jakichkolwiek prac domowych, wręcz przeciwnie. Jest osobą, która nie brzydzi się tego w żaden sposób, a nawet ma jakieś tam umiejętności a raczej talent do ich nabywania w dość krótkim czasie. Wiele się tutaj działo przez ostatnie godziny, a ona ostatecznie usiadła na blacie w swojej 'zdemolowanej' kuchni, na szczęścia w tym wielkim domu znalazło się miejsce na inną - jak sama to mówiła, zapasową. W tym wypadku to naprawdę będzie to jej główna, do czasu kiedy nie ogarnie co tutaj się wydarzyło i dlaczego żadna z szafek nie trzyma się zawiasów, które tak pieczołowicie montowała i przez ponad pół godziny utrzymywały się na swoich miejscach. Rzuciła jeszcze raz wzrokiem na podłogę i resztę blatów, na których znalazły się pojedyncze drzwiczki, które nie spadły z impetem na podłogę. Miała szczęście w nieszczęściu, że nie została trafiona.
- Wspaniały pomysł Lynne - zadrwiła sama z siebie, chowając twarz w dłoniach. Naprawdę miała ochotę teraz płakać. Ostatnimi czasy wydawało się, że w życiu to jej nic nie wychodzi ale w tej chwili wyglądało na to, że te durne szafki przeleją szalę goryczy i rozpłacze się jakby przed chwilą stało się coś o wiele gorszego. Wzięła jednak głęboki wdech i zacisnęła jeszcze mocniej swoje powieki, nie chcąc dopuścić by żadna z łez przecisnęła się i spłynęła po jej policzkach. Jeszcze jakiś czas siedziała tak i próbowała nie wybuchnąć niepotrzebnym płaczem, który i tak w niczym by jej teraz nie pomóc.
Wreszcie, przetarła oczy ubrudzoną od farby długim rękawkiem koszulki, którą miała na sobie, zostawiając na swojej twarzy dwa dość szerokie paski farby, którą jeszcze chwile temu malowała a raczej poprawiała pomalowane dzień wcześniej drzwiczki, te same które teraz robiły spustoszenie po całej kuchni. Zaklęła pod nosem, wiedząc że to nie może wyglądać dobrze. Jakby jej teraz brakowało plemiennych barw. Przecież miała wzywać fachowca, który mógłby jej pomóc zająć się całą tą sytuacją. Jak ona się teraz pokaże, będzie wyglądała jak tylko nieporadna kobietka, która potrzebuje silnego i obrotnego faceta do ogarnięcia najprostszej rzeczy. Na pewno ten fachowiec miałby z niej niezły ubaw, a już na pewno satysfakcję, że uratuje kolejną skruszoną duszyczkę i okaże się wielkim macho. Kiedy w lekkiej panice zastanawiała się co teraz ze sobą zrobić, pewnie będzie musiała iść i spróbować zmyć z siebie tą całą farbę z twarzy. W tym wszystkim nie usłyszała jak ktoś dzwoni do drzwi, po chwili dobija się już mocniejszymi puknięciami. Wiedziała, że wysyłała wiadomość do Graves'a głównie ze względu na to, ze jednak zrozumiała iż sama nie zdoła sobie poradzić ze wszystkim. Nie w takim stopniu w jakim sama tego chciała.
- Już idę - odezwała się wreszcie, chociaż nie było mowy o tym by ktoś ją usłyszał. Zeskoczyła z blatu i powoli ruszyła w stronę drzwi. Za nim opuściła kuchnię wzięła jeszcze jakiś ręcznik i próbowała jakoś zetrzeć te idiotyczne plamy ze swojej twarzy, bez większego skutku. Wyglądała teraz jeszcze gorzej. Zawahała się jeszcze za nim otworzyła drzwi, nie mogła przecież udawać że jej nie ma w domu, kiedy stała przed nimi. Otworzyła je delikatnie i wyjrzała tylko połową twarzy, która wyglądała jakby po prostu nałożyła odrobinę za dużo pudru albo mąka wysypała jej się na twarz. Na pewno byłaby to lepsza wymówka niż farba.
Przez dłuższą chwilę wpatrywała się w twarz, znajomą twarz. Może ostatnio nie widywali się zbyt często ale przecież znali się już od dawna, głównie ze względu na jej narzeczonego, to przecież panowie mieli to szczęście być przyjaciółmi? Chyba tak można nazwać ich relację. Tak naprawdę nigdy nie zastanawiała się nad tym, kiedy go poznała. Bliżej.
- Wejdź, nie proszę cię o to być wyremontował mi całe mieszkanie, bardziej o drobną pomoc a może radę - rzuciła jak najprędzej, by ostatecznie nie zrezygnował i nie chciał wyjść, za nim dojdą do kuchni, która z pewnością mogła przerazić nie jedną osobę. Kiedy stojąc w przejściu między korytarzem a tym właśnie pomieszczeniem, zdała sobie sprawę jak to wszystko wygląda, to chyba zbladła, chociaż na moment - Wynagrodzę ci to, kolacją na przykład - dodała, chociaż już z mniejszym entuzjazmem, teraz obserwując mężczyznę i to w jaki sposób zareaguje na to co zobaczył, coś co z pewnością podczas ich krótkiej wymiany zdań przedstawiała w całkowicie innym świetle. Mogła przecież nie ukrywać tak wielu istotnych szczegółów i teraz nie byłoby aż takiego problemu. Nie tak chciała go powitać, bo dłuższym nie widzeniu się.

Cathal Graves
bochenek
Nic co ludzkie nie jest mi obce.
37 y/o, 189 cm
Ochroniarz The Fifth Social Club
Awatar użytkownika
Kowboj z pochodzenia, zakapior z powołania
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiCię/żarówka
postać
autor

Od kiedy przyjechał do Toronto, nie widywali się zbyt często. Paradoksalnie, gdy siedział w więzieniu i wychodził na przepustki, częstotliwość jego spotkań z przyjacielem z dzieciństwa oraz jego narzeczoną - Aislynne, była znacznie większa. To też było preludium do czegoś, z czego sam nie był dumny, ale jednocześnie nie rezygnował z tego przez długi czas, przetwarzając to w pewną normalność dla siebie. Uważał siebie bowiem za osobę lojalną, co zresztą udowodnił, biorąc całą winę za skok na siebie i dając Roselyn szansę na drugie życie. Ta lojalność nijak miała się jednak do faktu, że Lennox była jedną z najgorętszych kobiet, jakie Cathal spotkał w swoim życiu. I na nieszczęście swojego kumpla, Graves trochę się w niej zadurzył. A, że zainteresowanie było obustronne, to niedługo później wielokrotnie lądował razem z narzeczoną kumpla w łóżku.
Dziś już nie było go pośród nich, toteż z czystym sumieniem (jakby w ogóle je miał) Cathal mógł odwiedzać mieszkankę Toronto, chcąc wzbogacić zarówno swoje, jak i jej życie seksualne. Ewidentnie mieli się ku sobie i ich relacja z czystej fizycznej fascynacji przerodziła się w coś więcej, coś bliżej nieokreślonego, co jednocześnie nie pozwalało im zrezygnować z siebie w żaden sposób.
Odpowiedział na jej zaproszenie i zjawił się chwilę przed planowaną godziną odwiedzin, co w ich przypadku nie było niczym dziwnym. Zawsze starał się być punktualny, między innymi tego nauczyło go życie za kratami.
Graves uniósł lekko brew, spoglądając na pobrudzoną od farby Aislynne i uśmiechnął się rozbawiony. Zaproszony do środka, wszedł od razu i schował ręce do kieszeni, rozglądając się po wnętrzu. Zdziwiło go to, że blondynka sama wzięła się za remont, skoro była szanowanym i w dodatku kasiastym lekarzem.
- Nie lepiej było ci wynająć fachowców? - spytał, jednak bez żadnej pretensji w głosie, spoglądając na bałagan w kuchni.
Na szczęście był na to przygotowany, ponieważ Lynne uprzedziła go, że będzie jej potrzebna jego pomoc, toteż ubrał się w na tyle wygodne ciuchy, by nie krępować sobie ruchów. W dodatku nie było mu ich szkoda, toteż od razu wykonał kolejne kilka kroków w przód, wchodząc na teren "budowy", jeśli tak można było określić jej obecną kuchnię.
- Kolacją ze rżnięciem po - odparł rozbawiony, a jednocześnie autentyczny w swoich warunkach. - Z pobudką w formie obciągania - dodał wulgarnie, jak to on, wszak mistrzem konwenansów nigdy nie był, a i środowisko, w którym dorastał i obracał się również teraz, nie skłaniało go do erudycji.
Graves miał trochę doświadczenia w pracach remontowych, wszak musiał imać się różnych zajęć, by związać koniec z końcem, toteż narzędzia nie były mu obce. Mężczyzna od razu zaczął działać, sprawdzając w pierwszej kolejności meble, które złożyła sama Aislynne. Tak na wszelki wypadek. Pokiwał głową z uznaniem, bo blondynka naprawdę świetnie sobie poradziła z większością, toteż nie musiał po niej poprawiać nie wiadomo ile.
- Trochę zejdzie, więc... zajmij się czymś, cipcia - rzucił za siebie, nie patrząc w ogóle na nią i przeszedł do montowania kolejnych szafek, nie chcąc, by kobieta w jakikolwiek sposób ingerowała w jego sposób pracy. Ona była laseczką, która miała leżeć i ładnie pachnieć, od brudnej roboty będzie tu on. A potem ona zajmie się jego czyszczeniem, jak na dobrą kochankę przystało.

Aislynne Lennox
Optimus Prime
Nie lubię tych, co nie lubią kebaba
33 y/o, 176 cm
Neurochirurg w North York General Hospital
Awatar użytkownika
Młoda, utalentowana neurochirurg, która wydawałoby się spędza zbyt wiele czasu na to by dbać o swoją karierę. Po utracie swojego narzeczone, próbuje wiec skupić się na tym co wychodzi jej najlepiej - pomaganie innym.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Nigdy nie potrafiła tak po prostu określić ale też zrozumieć tej relacji, tego dlaczego w ogóle wdała się w coś co nie mogło mieć żadnej racji bytu, przecież kochała i to szczerze swojego narzeczonego a jego przyjaciela. W tym wszystkim może po prostu pogubiła się ale teraz przecież nie warto było się już nad tym głowić, skoro osoba, która mogła być przez to wszystko najbardziej skrzywdzona już nie jest z nami. Po śmierci swojego ukochanego załamała się ale próbowała wszystkim wmówić, że wcale tak nie było, że nie musiała walczyć o to by w ogóle wyjść z łóżka. Zacząć żyć tak jak gdyby nigdy nic się nie stało. Oczywiście to wcale nie było łatwe, wręcz przeciwnie musiała wiele zrobić by nie rzadko zmusić się do tego, by w ogóle komuś odpowiedzieć, nie ignorując wszystkich dookoła. Z pewnością takie wyjście wydawało się o wiele łatwiejsze i przyjemniejsze dla Lennox. Nie było żadnego "leku" ani sposobu by wyleczyć się z tego stanu, po prostu musiał minąć czas. Rany powinny kiedyś się zagoić, jeśli w ogóle było to możliwe. Nie liczyła, że kiedykolwiek przestanie wracać do swojej wielkiej miłości, którą mimo wszystko był jej narzeczony. Nawet jeśli nie zawsze była wobec niego szczera ale przecież to dotyczyło się jego przyjaciela. Nigdy jednak nie pytała dlaczego Cathal to robił? Czy było w tym coś głębszego, czy po prostu wykorzystywał okazję. Jej chęć do tego by jednak skok w bok okazał się czymś prawdziwym, czymś mocno uzależniającym.
Prosząc go o pomoc, mogła to przemyśleć. Miał przecież rację, że lepiej byłoby wezwać fachowców ale chyba nie do końca przemyślała to co zadziało się w jej kuchni, w jakim stanie była ona właśnie teraz. Wszystko potoczyło się za szybko, żeby mogła sobie to jakoś logicznie poukładać, czego efektem była prośba skierowana właśnie w jego kierunku. Spoglądała na niego przez moment, jakby nie musiał jej tego w ogóle tłumaczyć. Tego, że nie zawsze potrafiła myśleć tak logicznie jak jej się to wydawało. Ona również miała gorsze chwile, co musiał uszanować. W dodatku nie wychodził na tym tak źle, skoro miał możliwość by znowu się z nią spotkać.
- Gdyby to było takie proste i tanie, już dawno bym to zrobiła - rzuciła w jego kierunku, chcąc trochę pójść w kierunku, że jednak wcale nie jest to taka zła decyzja i mimo wszystko wyjdzie na tym o wiele lepiej niż, gdyby naprawdę miała bawić się w załatwianie ekipy remontowej. W ostateczności i tak będzie musiała rozejrzeć się za takową, bo przecież na tym się to nie zakończy. Wywróciła jedynie oczami, przywykła już do jego bezpośredniości i do tego, że nie bawił się nigdy w ładne słówka. Mówił też jak ma być i czego chciał, co nie mogło być dla niej w żaden sposób zaskakujące.
- Jak zwykle wiesz co powiedzieć - zażartowała sobie. Potrafiła się z nim podroczyć, nawet jeśli tego w ogóle nie potrzebowali. W chwili kiedy przyglądał się temu jak sama poskładała meble, mogła czuć się dumna, prawda? Nie była aż tak okropna, jeśli chodzi o majsterkowanie i od czasu do czasu potrafiła wykazać się talentem do tego typu spraw. Rozbawiona tym, że mimo wszystko zabiera się za pomoc, bo przecież nie mogło być aż tak źle. Przynajmniej taką miała w tym momencie nadzieję. Choć od samego patrzenia na to jak wyglądała jej kuchnia, czuła że ból głowy stawał się coraz bliższy, można wręcz powiedzieć, że nie dało się już nic zrobić.
- Mam na ciebie posłusznie czekać aż skończyć? - mruknęła pod nosem, za nim zniknie z kuchni, podeszła do niego, zaciskając delikatnie swoją dłoń na jego ramieniu, muskając ustami jego szyję. Skoro nie mieli okazji się przywitać w bardziej odpowiedni, odpowiedni dla nich sposób, to mogła dać mu pewną namiastkę, a może zmotywować go do tego by zabrał się do intensywnej pracy, a po wszystkim mógł przecież liczyć na to, że podziękuje mu w odpowiedni sposób. Jeśli będzie miała na to ochotę. Po chwili ruszyła w kierunku swojej sypialni, gdzie z pewnością przygotowywała się do tego by mu naprawdę podziękować, za to że znalazł dla niej czas.


Cathal Graves
bochenek
Nic co ludzkie nie jest mi obce.
ODPOWIEDZ

Wróć do „#8”