28 y/o
Welkom in Canada
161 cm
pogodynka i prezenterka śniadaniówki w cbc toronto
Awatar użytkownika
HO(E) HO(E) HO(E)
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Stwierdzić, że ostatnie odkrycia spędzały jej sen z powiek, to jak nie powiedzieć nic.
Bronte spędziła poprzednią noc na przekopywaniu wzdłuż i wszerz własnego komputera. Postanowiła przeprowadzić własne d o c h o d z e n i e, a to oznaczało odnalezienie nieopisanych folderów, w których znajdowały się zdjęcia z tego etapu jej przeszłości, kiedy jeszcze dość intensywnie odwiedzała swoją koleżankę w Montrealu.
Kiedy to nie przyniosło skutku, odpowiedzią na jej problemy miała stać się strona jej przyjaciółki na facebooku. Przejrzała ją od góry do dołu, to samo robiąc też z jej instagramem, a kiedy utwierdziła się w podejrzeniach, które posiadała od poprzedniego wieczora, rozgrzebała jeszcze wszelkie artykuły, które pojawiły się w sieci po zniknięciu jej męża.
Miała wrażenie, że wnioski, do których dochodziła, kompletnie nie miały sensu.
To jednak nie przeszkodziło jej w kilkukrotnym powtórzeniu tego procesu.
Kiedy gdzieś około południa na ekranie jej telefonu wyświetliła się wiadomość od Garretta, wcale nie planowała składać mu wizyty. Krótka wymiana wiadomości uświadomiła jej jednak, że mogła potrzebować wyrwać się z tego transu, w który nieplanowanie wpadła. Potrzebowała chociaż na chwilę przestać o tym myśleć, zatem spotkanie z przyjacielem mogło okazać się strzałem w dziesiątkę.
Wtedy też zapowiedziała mu, że zamierza go odwiedzić.
I nie, nie zapytała o to, jakie miał na ten wieczór plany.
Opuściła własne mieszkanie, już wtedy rozglądając się za dostępnym w pobliżu uberem. Wstąpiła do pobliskiego sklepu, skąd zgarnęła butelkę alkoholu, który pijali ze sobą w przeszłości, a później z nią wsuniętą pod pachę wsiadła do samochodu, który miał odstawić ją prosto na miejsce.
Niedługo później była już w mieszkaniu Cage’a, siedziała na podwieszanym fotelu ulokowanym w rogu salonu, na którym nieznacznie się bujała. Kątem oka obserwowała Garretta krzątającego się po pomieszczeniu, nadal nie będąc w stanie odepchnąć od siebie myśli o tym, że coś było nie tak. Po chwili duszenia tego w sobie, zdecydowała się zasięgnąć jego opinii. — Mam głupie pytanie — uprzedziła go, chcąc przygotować sobie grunt pod to, co zamierzała powiedzieć chwilę później. Gryzło ją to od poprzedniego wieczora i sama miała wrażenie, że brzmiało irracjonalnie, dlatego była gotowa na każdą reakcję. — Myślisz, że zwykły szary człowiek jest w stanie sfingować własną śmierć? — zapytała, chwilę po tym przygryzając policzek od środka.
Dobrze, że zdecydowała się przed przyjazdem tutaj wstąpić do tego sklepu, ponieważ mogła naprawdę potrzebować alkoholu.
Być może nawet całkiem sporo.

Garrett Cage
Magda
unikam wątków nierozwijających relacji oraz opisów przemocy na tle seksualnym i przemocy nad zwierzętami
25 y/o
Welkom in Canada
185 cm
Bezrobotny Kopalnia diamentów w Nigerii
Awatar użytkownika
Pracuję u brata, a brat za robotą lata.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkisiema/eniu
typ narracjikebabowy
czas narracjiWojenny
postać
autor

Odnowienie kontaktu z Bronte było dobrą decyzją, bo w życiu Garretta pojawiła się kolejna osoba, z którą warto było spędzać trochę więcej czasu i która potrafiła osłodzić te nieudane próby zakotwiczenia w kanadyjskiej koszykówce. Nic więc dziwnego, że zaczęli wymieniać ze sobą coraz więcej wiadomości i przede wszystkim, planowali kolejne spotkanie. Głównie to Cage był tego prowodyrem, ale jemu też dużo łatwiej było dostosować grafik, toteż starał się wstrzelić jakoś w kalendarz Rosenthal-Murray, by w końcu się z nią zobaczyć.
Z pewnym zaskoczeniem, ale też niemałą satysfakcją przeczytał więc wiadomość, w której blondynka poinformowała, że dziś złoży mu wizytę. Co prawda chłopak miał pewne plany, ale nie były one aż tak istotne, więc jak wprawiony erudyta wyłgał się ze spotkania ze znajomymi, zwalając wszystko na natłok pracy i potrzebę zostania po godzinach. Nie musiał przecież wiedzieć, że Cage stawiał go niżej niż Bronte, z którą ten wieczór zamierzał spędzić.
Ogarnął trochę mieszkanie, choć tak na dobrą sprawę, nie było tu zbyt wiele do sprzątania. Ostatnimi czasy były koszykarz mało czasu spędzał we własnym lokum, toteż nie było nawet czasu, żeby wprowadzić tu jakiś chaos czy brud. Następnym krokiem było przygotowanie samego siebie - szybki prysznic, wygodne ciuchy i trochę perfum, jak to on.
Zniecierpliwiony oczekiwał znajomej i gdy ta zapukała do jego drzwi, brunet otworzył jej z uśmiechem, zapraszając od razu do środka. Była już tu kilka razy, więc pominęli zbędne konwenanse dotyczące tego, by czuła się jak u siebie - wiadomo, że będzie. W tym czasie Garrett przechwycił od niej butelkę alkoholu i poszedł od razu po kieliszki, jednocześnie nasypując do przygotowanej wcześniej miski chipsów, które gdzieś tam kotłowały się na tę okazję.
- Lubię głupie pytania - zachichotał, spodziewając się raczej czegoś lżejszego.
Gdy w końcu rzuciła nim, Garrett spojrzał przez moment na Bronte, biorąc to początkowo za żart. Parsknął nawet śmiechem. Później założył, że może była to fabuła jakiegoś filmu i blondynkę naszło na filozoficzne rozkminy? Im dłużej jednak na nią patrzył, tym bardziej pewność malała i pojawiał się pewien niepokój. Pytała serio.
Położył miskę z chipsami na stoliku, a tuż po tym również puste kieliszki, do których zaczął nalewać alkoholu.
- Teoretycznie nie... - zaczął niepewnie. - Ale z drugiej strony... co ja tam wiem? Jeśli ma się znajomości, wiele da się zrobić - otworzył dyskusję, bo tak na dobrą sprawę nie wiedział, co ma o tym myśleć. Nie był zwolennikiem teorii spiskowych, ale nie był też wszechwiedzący i nigdy nie rozważał na takie lub podobne tematy. Na pewno byli ludzie, którzy pomagali w sfingowaniu śmierci w jakimś celu, jednak czy byli oni tak powszechni jak dilerzy na ten przykład? Śmiał w to wątpić.
- Mam nadzieję, że to w nawiązaniu do jakiegoś filmu... - spojrzał na nią, próbując dostrzec się potwierdzenia tych słów. Widząc jej wzrok, upewnił się, iż nie dotyczy to fikcji i Bronte naprawdę ma jakąś sprawę związaną z upozorowaniem własnego zgonu. I to zaczęło go martwić.

Bronte Rosenthal-Murray
28 y/o
Welkom in Canada
161 cm
pogodynka i prezenterka śniadaniówki w cbc toronto
Awatar użytkownika
HO(E) HO(E) HO(E)
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Od minionego wieczora wiele razy poddawała w wątpliwość własne kompetencje. Niejednokrotnie zastanawiała się nad tym, czy aby na pewno nie postradała rozumu, ponieważ na to wskazywały podejrzenia, których tak desperacko się chwytała.
Może po prostu zbyt mocno zależało jej na tym, aby w końcu odnaleźć się w dziennikarskim półświatku, dlatego węszyła temat nawet tam, gdzie go nie było. Kurczowo chwyciła się tej kwestii, szukając sensacji w czymś, co poniekąd dotyczyło także jej życia osobistego, bo nawet jeżeli jej zażyłość z dawną przyjaciółką nieco osłabła, to jednak chodziło o zmarłego męża dziewczyny, która była jej naprawdę bliska.
Co gorsza, o męża, z którym Bronte kilka lat wcześniej się przespała.
To chyba samo w sobie czyniło z niej idiotkę.
Pragnęła jednak wierzyć, że to nie z tego powodu tak bardzo się denerwowała. Nie chodziło o nią, a raczej o to, jaka za tym wszystkim mogła kryć się p r a w d a. I przede wszystkim o to, czy bezpiecznie było ją odkryć. To, co zawiodło ją w dziennikarskie progi, teraz podpowiadało, że powinna te obawy ignorować.
Mogła natomiast spodziewać się jego reakcji, która po raz kolejny uświadomiła jej, jak bardzo i r r a c j o n a l n e to wszystko było. Mimo to nie speszyła się, posyłając szatynowi wymowne spojrzenie, które miało oznaczać mniej więcej tyle, że była śmiertelnie poważna. To, że w końcu ją zrozumiał, dostrzegła w zmianie jego grymasu. Czyżby on też zaczął się martwić?
Chciałabym — wymamrotała tylko. Jej codzienność stałaby się o wiele łatwiejsza, gdyby chodziło wyłącznie o hipotetyczną sytuację. Zanim jednak zdecydowała się powiedzieć coś więcej, zerknęła w stronę kieliszków, których Garrett nadal nie zdołał napełnić. Dźwignęła się więc z miejsca i sięgnęła po butelkę, z której pociągnęła niewielki łyk. Nie zaprzątając sobie głowy rozlewaniem alkoholu, chwilę później podała ją szatynowi.
Naprawdę potrzebowała alkoholu.
Wypuściła głośniej powietrze i tym razem opadła płasko na kanapę. — Załóżmy, że masz całkiem poukładane życie… Żona, dziecko, względnie stabilna praca. Co musiałoby się stać, żebyś zdecydował się na coś takiego? — zapytała, kątem oka spoglądając na Cage’a. Ale może pytała niewłaściwej osoby? On przecież nie uchodził za kogoś, kto mógłby chcieć się ustatkować, więc może wcale nie byłby w stanie tego zrozumieć?
Mógł być w tym równie pogubiony, jak była ona.

Garrett Cage
Magda
unikam wątków nierozwijających relacji oraz opisów przemocy na tle seksualnym i przemocy nad zwierzętami
25 y/o
Welkom in Canada
185 cm
Bezrobotny Kopalnia diamentów w Nigerii
Awatar użytkownika
Pracuję u brata, a brat za robotą lata.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkisiema/eniu
typ narracjikebabowy
czas narracjiWojenny
postać
autor

Garrett miał bardziej przyziemne problemy niż zombie apokalipsa i inne próby zmartwychwstania przez postacie z przeszłości. Co prawda nie chodziło w tym przypadku o żadne paranormalne zjawiska, a raczej o cwaniactwo i układy, jednak dla Cage było to tak samo abstrakcyjne, jak potencjalna inwazja truposzy. I tak jak mógł spodziewać się tego, że Bronte porusza ten temat w nawiązaniu do jakiejś produkcji filmowej czy tematu z telewizji śniadaniowej, tak po jej wyrazie twarzy widział, iż ma to głębsze znaczenie.
Przechwycił od niej butelkę wyraźnie zaskoczony, ponieważ rzadko kiedy widział Bronte pijącą z gwinta. Jej domeną były kolorowe drinki przygotowane przez barmanów w całym Toronto, często z uśmiechem na ustach oraz cichą nadzieją, że być może blondynka po którymś zacznie z nimi flirtować. To tylko upewniło Cage, że jest grubo.
Nim o cokolwiek zapytał, dał Rosenthal-Murray czas na odpowiednie wprowadzenie go w temat, choć znaków zapytania pojawiły się dziesiątki w tym momencie. Cage pomasował się po karku i uśmiechnął krzywo, nie wiedząc za bardzo, jak ma się teraz zachować. Rozumiał to, że był jednym z nielicznych, którym Bronte ufała, jednak czy on rzeczywiście mógł wnieść coś sensownego do tej rozmowy?
- Nie wiem, mała - odparł rozkładając ręce, jednak uważając na to, by nie wylać nic z trzymanej butelki. - Ludzie potrafią robić wiele rzeczy często z irracjonalnych wręcz przyczyn - napił się po chwili i przekazał szkło blondynce, która wyraźnie potrzebowała procentów do przetrawienia tego wszystkiego.
- Spodziewam się jednak, że może stać za tym coś innego. Długi, choroba psychiczna... może półświatek? - gdybał teraz, ale wiedział jedno: takich decyzji nie podejmuje się tylko pod wpływem własnej zachcianki. Wydawało mu się, że ktoś posuwający się do czegoś tak odklejonego jak sfingowanie własnej śmierci musiał mieć ku temu solidne powody, bo inaczej po co to robić? Nawet jeśli chcesz zacząć całkiem nowe życie.
- Zagraża ci coś? - spytał z wyraźnym przejęciem w głosie.
Zależało mu na Bronte, stąd też naturalną koleją rzeczy była troska. Choć nie potrafił dać jej jednoznacznej odpowiedzi, tak jego wsparcie otrzyma bezwarunkowo.
- Mam nadzieję, że nie wpakowałaś się w żadne kłopoty... - dodał już mniej pewnie, spoglądając na przyjaciółkę i kładąc dłoń na jej ramieniu, jakby to miało jakkolwiek pomóc w przetrawieniu tych wszystkich nowości.

Bronte Rosenthal-Murray
28 y/o
Welkom in Canada
161 cm
pogodynka i prezenterka śniadaniówki w cbc toronto
Awatar użytkownika
HO(E) HO(E) HO(E)
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Ona do niedawna też przejmowała się wyłącznie tym, jak układało jej się w pracy. Tam nie zawsze było idealnie, często uskarżała się na pewne jej elementy, ale ostatecznie cieszyła się przynajmniej tym, że mogła robić dokładnie to, co lubiła. Być może nie w pełnej krasie, ponieważ do bycia dziennikarką z prawdziwego zdarzenia nadal było jej daleko, ale w telewizji śniadaniowej miała przynajmniej tego namiastkę. Ona miała otworzyć jej drzwi do kolejnych kroków.
Teraz jednak, bawiąc się poniekąd w dochodzenie, wcale nie czuła się spełniona. Towarzyszyło jej przede wszystkim uczucie skołowania, ponieważ kwestia, którą starała się rozpracować, stanowiła także element jej życia osobistego. Tego etapu, który już dawno zostawiła za sobą… Może dlatego tak ciężko było jej to przetrawić?
Nikt przecież nie lubi rozdrapywania starych ran.
Wypuściła głośniej powietrze. W zasadzie wcale nie spodziewała się usłyszeć od niego czegoś, dzięki czemu doznałaby olśnienia. Prawdę powiedziawszy nie liczyła na nic więcej, jak to, że Garrett pomoże jej się rozluźnić, albo przynajmniej choć na chwilę zapomnieć o tym, co kotłowało się w jej umyśle od poprzedniego wieczora. A choć on sam mógł sprawdzić się w roli rozpraszacza idealnie, Bronte potrzebowała nieco większej dawki alkoholu.
Rzeczywiście nie była teraz w najlepszym stanie.
Każda z tych opcji brzmi jak straszne gówno — oceniła, zanim wsparła się na przedramionach, aby sięgnąć po butelkę i względnie stabilnie podeprzeć się, aby móc upić kilka łyków z jej zawartości. Tym razem jednak nie oddała mu jej od razu.
Koniuszkiem języka zwilżyła dolną wargę, a później pokręciła na boki głową. Jego pytanie zapaliło w jej umyśle czerwoną lampkę. — Nie. To znaczy… Chyba. Nie wiem — zastanawiając się nad tym, przytknęła do twarzy dłoń i nerwowo przygryzła opuszkę własnego kciuka. Czy grzebiąc w tym temacie dalej nie mogła ściągnąć na siebie niebezpieczeństwa? — Nie, raczej nie… Po prostu od wczoraj mam wrażenie, że zwariowałam. Nie przespałam całej nocy, więc… Nie musimy o tym rozmawiać. Możesz po prostu pomóc mi się upić i zająć mnie czymś innym, żebym o tym nie myślała — zasugerowała, po czym raz jeszcze przechyliła butelkę z alkoholem.
Dopiero po tym zdecydowała się podać ją Garrettowi. Mało brakowało, a wszystko wypiłaby sama.

Garrett Cage
Magda
unikam wątków nierozwijających relacji oraz opisów przemocy na tle seksualnym i przemocy nad zwierzętami
25 y/o
Welkom in Canada
185 cm
Bezrobotny Kopalnia diamentów w Nigerii
Awatar użytkownika
Pracuję u brata, a brat za robotą lata.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkisiema/eniu
typ narracjikebabowy
czas narracjiWojenny
postać
autor

Cage próbował zrozumieć te zdawkowe informacje i naprawdę chciał jej pomóc, jednak sprawa była na tyle zagmatwana, że nie zasugerował jej żadnego rozwiązania. Garrett ogólnie był marny w dawanie porad życiowych, nieważne jak odklejone by one nie były, toteż nawet mimo całej swojej nadziei, Bronte musiała mieć gdzieś z tyłu głowy, że przy byłym koszykarzu co najwyżej na chwilę zapomni o swoich problemach.
- Taaa - przytaknął jej, zastanawiając się, czy znalazłby w głowie jeszcze jakiś sensowny powód do upozorowania własnej śmierci. Wyobraźnia mu szalała, bo zaczęła tworzyć coraz durniejsze scenariusze, rodem z filmów klasy B, w których logika była gwałcona tak często, że odróżniało je od animacji jedynie to, iż grali w nich prawdziwi ludzie zamiast narysowanych postaci.
Przechwycił od niej butelkę i sam upił solidny łyk, dając sobie czas na przetrawienie tego oraz znalezienie tematu zastępczego. Skoro Rosenthal-Murray prosiła o to, by zajął ją czymś innym, wypadało być dobrym kumplem i zastosować się do prośby blondynki. To był jednak jeden z tych momentów, w których nawet taki wiecznie wygadany zawadiaka jak on, miał problem ze skleceniem czegoś sensownego.
- Zakładam, że partyjka w warcaby nie będzie aż tak zajmująca? - w tej sytuacji było go stać jedynie na słaby żarcik od czapy, po którym sam wręcz poczuł zażenowanie swoim poczuciem humoru. Zdarzało mu się sypnąć lepszymi żartami w życiu. - A może chcesz się wyspać po prostu? - spytał, tym razem już całkiem poważnie, oferując swoje mieszkanie jako miejsce, w którym może odespać trudy dnia i nocy.
Cage uśmiechnął się lekko i znów pociągnął łyka z butelki, by zaraz odłożyć ją na stolik przed nimi.
- Muszę przyznać, że dobrze się bawiłem ostatnio - nawiązał do ich spotkania w klubie, gdy to mieli okazję wypić i potańczyć jak za starych czasów. - Zacząłem też częściej telewizję śniadaniową oglądać, odmóżdżające to - zaśmiał się głośno, bo tak jak już wcześniej sugerował jej, że od czasu do czasu oglądał jej występy, tak w ostatnim okresie się to nasiliło i teraz miał znacznie większą próbę, jeśli chodziło o rozeznanie w tematyce przeprowadzanych przez nią i współprowadzącego rozmów.
- Nie myślałaś o tym, żeby spróbować w poważnym dziennikarstwie? - wiedział, że określenie "poważne" może źle zabrzmieć, ale ostatecznie Bronte chyba zdawała sobie sprawę, jakie rangi wywiady przeprowadzało się w telewizji śniadaniowej, a jakie w rozmowach z politykami. - Abstrahując już od tego, że po prostu dobrze wyglądasz i tym przyciągasz wzrok, naprawdę potrafisz zainteresować widza tematem - choć z tyłu głowy Cage cały czas myślał o jej "kłopotach", tak starał się przenieść ich myśli na bardziej przyziemne tory, by chociaż w ten jeden marny, ale garrettowy sposób poprawić jej nastrój. Zdecydowanie wolał ją wyluzowaną i uśmiechniętą.

Bronte Rosenthal-Murray
28 y/o
Welkom in Canada
161 cm
pogodynka i prezenterka śniadaniówki w cbc toronto
Awatar użytkownika
HO(E) HO(E) HO(E)
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Nie był jedynym, któremu huczało w głowie od całego tego chaosu. Bronte czuła się w ten sposób od poprzedniego wieczora, dlatego w chwili obecnej marzyła przede wszystkim o tym, aby jakoś te myśli wyciszyć.
Nie było to proste, ponieważ problem wydawał się poważny. Nawet z b y t poważny, przez co z sekundy na sekundę coraz bardziej wzbierała w niej panika. Wizyta u Garretta była więc nie tyle sposobem na znalezienie wyjścia z sytuacji, ale raczej szansą na chwilową ucieczkę, którą on mógłby jej zafundować.
Bo tak, w tym rzeczywiście był naprawdę dobry, a ona wcale o tym nie zapomniała.
Zerknęła na niego z politowaniem, gdy usłyszała ten żart. Wiedziała, że nie była to poważna propozycja, ale gdyby nawet, istniało przecież wiele bardziej zajmujących gier, niż warcaby. W chwili obecnej interesowały ją przede wszystkim te, w których główną rolę odgrywał alkohol. — Na tej kanapie? — zapytała, a kącik jej ust wykrzywił się w uśmiechu.
Prawdę powiedziawszy brała tę opcję pod uwagę - to, że zostanie u niego na noc. Przyszła tu przecież z nastawieniem, że własne myśli zagłuszy za pomocą butelki, która lawirowała teraz między ich dwójką, a po jej opróżnieniu mogłaby mieć problem nie tyle z trafieniem do domu, co z włożeniem kluczyka do zamka, kiedy już dotarłaby pod drzwi mieszkania. Przenocowanie tutaj wydawało się zatem o wiele lepszą opcją, choć wtedy najpewniej wkradłaby się do jego łóżka. Na pewno było dostatecznie duże, by zmieścili się w nim oboje.
Mieli też zmieścić się na kanapie, dlatego Bronte w końcu zmieniła pozycję. Podniosła się do siadu, a później skrzyżowała jeszcze nogi, które uprzednio wciągnęła na mebel. Dopiero po tym poklepała miejsce obok siebie w zapraszającym geście.
Widziałeś odcinek o plantacjach ziemniaka? — zapytała przekornie. Odmóżdżające to prawdopodobnie najlepsze określenie, jakiego można było użyć w stosunku do jej programu. Zdawała sobie z tego sprawę, co wcale nie znaczy, że w ten sposób łatwiej było jej to zaakceptować. — Myślisz, że nie próbowałam? — uniosła jedną brew ku górze. — Dostanie się do wiadomości wcale nie jest takie proste. Zresztą, wszyscy cały czas mówią, że powinnam się cieszyć, że dostałam przynajmniej ten program i coś w tym jest, ale daj spokój, stać mnie na więcej niż bycie tylko ładną buzią śniadaniówki — stwierdziła, obracając butelką z alkoholem w dłoniach. — Mogłabym być ładną buzią w głównych wiadomościach — dodała, a kącik jej ust wygiął się w czymś na kształt uśmiechu.
A ty co? Oglądasz to tylko po to, żeby się pogapić? — zażartowała i szturchnęła go lekko, kiedy ponownie przekazywała mu butelkę z alkoholem. Powoli zaczynała dochodzić do wniosku, że mogła kupić go nieco więcej.

Garrett Cage
Magda
unikam wątków nierozwijających relacji oraz opisów przemocy na tle seksualnym i przemocy nad zwierzętami
25 y/o
Welkom in Canada
185 cm
Bezrobotny Kopalnia diamentów w Nigerii
Awatar użytkownika
Pracuję u brata, a brat za robotą lata.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkisiema/eniu
typ narracjikebabowy
czas narracjiWojenny
postać
autor

Prawdę powiedziawszy, Garrett sto lat nie grał już w warcaby, więc powrót do tej gry mógł być naprawdę zajmujący przez jakiś krótki okres. Niemniej jednak brunet nie brał tej możliwości na poważnie z dwóch powodów: z Bronte można było robić masę ciekawszych rzeczy oraz... nie miał warcabów w domu, toteż pozostałaby im tylko jakaś rozgrywka internetowa na kurniku czy coś. Ciekawe, czy blondynka znała w ogóle tę stronę?
Cage uniósł lekko prawą brew.
- No na pewno bym cię na kanapę wysłał - spojrzał na nią z rozbawieniem, bo choć w rzeczywistości rozważał również takie rozwiązanie, tak znacznie bliżej był tego, by udostępnić jej swoje łóżku i samemu spać na kanapie. Ewentualnie spać wspólnie z nią w jego sypialni, gdzie spokojnie znalazłoby się miejsce dla ich obojga.
Nie zajęło mu długo, by zająć miejsce obok niej, które ta udostępniła mu przy zmianie pozycji. Choć nie miał problemu z fotelem czy nawet ze staniem, tak kanapa była najwygodniejszym meblem w jego salonie, toteż z reguły to właśnie tutaj spędzał czas wolny, jeśli akurat nie drzemał w sypialni.
- My life is potato - odparł rozbawiony, śmiejąc się całkiem głośno. Materiał widział i skojarzył mu się z zabawnym filmikiem z internetu, który pasował do kontekstu, choć do postaci wypowiadających się w "reportażu" już niekoniecznie. - Widziałem - sprostował, kończąc podśmiechujki jeszcze delikatnym chichotem.
- Znając ciebie, to próbowałaś nawet wentylacją wejść - zażartował, choć tym razem się nie zaśmiał. Trochę był zły na siebie za to, że nawet nie pomyślał o tym, iż Bronte mogła podjąć jakieś próby zmiany otoczenia i dążyć do awansu zawodowego. Znał przecież jej umiejętności, charakter i ambicje, więc doskonale zdawał sobie sprawę z jej aspiracji.
- Oni tracą najwięcej - miał na myśli producentów. - Z pewnością biłabyś rekordy oglądalności - uśmiechnął się lekko, będąc pewien swoich słow. Rosenthal-Murray łączyła w sobie wszystkie cechy, które powinna mieć dobra prezenterka: dobry głos, dykcja, umiejętność pracy pod presją czasu, dobrze czuła się przed kamerą, no i kamera też ją lubiła. Dodając do tego jej aparycję, której mogły pozazdrościć jej wszystkie koleżanki z telewizji był tu gotowy materiał na topową prezenterkę. Czemu jeszcze więc w to nie poszli? Aż tak zabetonowane środowisko?
Kącik ust drgnął mu w uśmiechu, gdy zasugerowała, że ogląda telewizję tylko po to, by się na nią pogapić. Bo to była prawda - nie interesowały go tematy rozmów, choć siłą rzeczy nawet biernie czasami przyswajał pewne rzeczy. Głównie chodziło o to, by pooglądać i posłuchać trochę Bronte. Popatrzeć na to, jak dobrze sobie radzi, jak potrafi wyciągać z rozmówców to, co najlepsze i jak świetnie wygląda przed kamerą. Blondynka z pewnością rozbudzała zmysły wielu widzów, nie tylko Garretta.
- Nie tylko, ale to bardzo ważny element seansu - zaśmiał się cicho.
Czując lekkość butelki w swojej dłoni, pomachał nią jeszcze, by ocenić na oko, ile zostało tam jeszcze zawartości. On miał do dyspozycji jedynie mocniejszy alkohol w stylu whisky czy burbonu, toteż jeśli chciała skorzystać z jego zaopatrzenia, musiała pójść w poważniejsze klimaty.
- Źródło życia się kończy - zachichotał i oddał jej butelkę, nie pociągając z niej ani łyka. - Dopij sobie na spokojnie, ja w tym czasie zrobię drinki - rzucił i na odchodne wziął jeszcze małą garść chipsów w dłoń, a następnie zawędrował do kuchni, by wyciągnąć z zamrażarki butelkę otwartej w tym tygodniu whisky, kilka kostek lodu oraz colę. On zamierzał pić czystą, jednak dla Bronte bez pytania w sumie o jej preferencje zrobił wersję z colą, której było dość sporo. Na moment odwrócił się, by chwilę na nią spojrzeć i uśmiechnął się, widząc ją nieco bardziej rozluźnioną na jego kanapie. Zdecydowanie bardziej wolał tę wersję Bronte, a i przy okazji też sam widok go rozczulił. Cage miał wrażenie, że pasowała do tego miejsca.
Powrócił do niej po zaledwie kilku chwilach i znów usiadł obok, tym razem pozwalając sobie też na zgięcie jednej nogi i położenie jej na kanapę. Wcześniej położył jej drinka na stolik, by w każdej chwili mogła po niego sięgnąć. W dłoni trzymał szklankę z whisky, której część zawartości niemal od razu wlał sobie do gardła.
- Może chcesz coś zjeść? - spytał, choć zbyt wiele do zaoferowania nie miał.

Bronte Rosenthal-Murray
28 y/o
Welkom in Canada
161 cm
pogodynka i prezenterka śniadaniówki w cbc toronto
Awatar użytkownika
HO(E) HO(E) HO(E)
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Wzruszyła nieznacznie ramionami, ale na szczęście nie obawiała się tego, że rzeczywiście wyrzuciłby ją na swoją kanapę. Zresztą, gdyby nawet, jakoś by to przeżyła, skoro dzisiejszy wieczór zamierzała spędzić tak, aby jak najmniej z niego pamiętać. Nie chodziło o to, iż chciała wyprzeć z własnej podświadomości to, w jaki sposób bawiła się w jego towarzystwie, ale pragnęła uwolnić własny umysł od tego, co kotłowało się w nim odkąd odkryła, że zmarły mąż jej koleżanki jednak żył.
I najwyraźniej wpakował się w jakieś g ó w n o.
Sama nie wiem — odparła bez przekonania, ponieważ po tym, jak wiele razy spotkała się z odmową i sprowadzaniem jej do roli wyłącznie ładnej buzi, sama nie do końca wierzyła we własne umiejętności. Bywały chwile, kiedy nie brakowało jej determinacji i skłonna była walczyć o swoje do ostatniego oddechu, ale niekiedy też była bliska tego, aby się poddać. Teraz, kiedy miała wrażenie, że z dnia na dzień jej życie wywracało się do góry nogami, o wiele bliżej było jej do tej drugiej opcji.
Szturchnęła go lekko, kiedy przyznał jej rację. Wiedziała, że pod pewnymi względami tylko się z nią droczył, bo nawet jeżeli uchodzić mógł za płytkiego, kumplem był akurat naprawdę dobry, zatem nie zamierzała zarzucać mu tego, że nie próbował wspierać jej bezinteresownie. Sam fakt, że w ogóle zmuszał się dla niej do oglądania śniadaniówki sporo dla niej znaczył.
Nie bez powodu ona sama lata temu zawzięcie śledziła jego mecze.
Powiodła spojrzeniem ku zawartości butelki. Nawet nie zwróciła uwagi, kiedy jej zawartość rzeczywiście zaczęła znikać w zatrważającym tempie. Dopiero teraz uświadomiła sobie również, że odrobinę szumiało jej w głowie, co nie powinno być zaskoczeniem, bo nigdy nie była zdolna do tego, aby wlać w siebie sporo alkoholu i dalej trzymać fason. Miała słabą głowę, co nie było aż tak uporczywe, kiedy bywała na imprezach. W domowych okolicznościach było to o wiele bardziej odczuwalne.
Zmrużyła lekko oczy, przyglądając się temu, jak maszerował w stronę aneksu kuchennego. — Brakuje parasolki i czegoś kolorowego, ale nie będę narzekać — stwierdziła zaczepnie, a dla potwierdzenia swoich słów uniosła ku górze dłonie w geście kapitulacji. Na jej ustach cały czas błąkał się zaczepny uśmiech. Nie zamierzała grymasić, ponieważ w tej chwili potrzebowała przede wszystkim r o z l u ź n i e n i a, a nie nadmiaru cukru, który zwykle znajdował się w kolorowych drinkach.
Cola z whisky miała idealnie spełnić swoją rolę.
Opróżniła butelkę, w której i tak nie było już wiele alkoholu, a później odstawiła ją na stolik. — Zależy… Zamierzasz gotować czy chcesz coś zamówić? — zapytała, nie ociągając się z sięgnięciem po swojego drinka. Od razu upiła z jego zawartości kilka niewielkich łyków. — Wiesz, że nie musisz mnie niańczyć? Możemy po prostu się napić bez martwienia się o to, że robię to na pusty żołądek — trochę tak się czuła - jakby chciał się nią zaopiekować, ale to wcale nie było niemiłe. Wręcz przeciwnie, naprawdę dobrze było poczuć, że ktoś się nią przejmował.
Praktycznie zapomniała już, jakie to uczucie.

Garrett Cage
Magda
unikam wątków nierozwijających relacji oraz opisów przemocy na tle seksualnym i przemocy nad zwierzętami
25 y/o
Welkom in Canada
185 cm
Bezrobotny Kopalnia diamentów w Nigerii
Awatar użytkownika
Pracuję u brata, a brat za robotą lata.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkisiema/eniu
typ narracjikebabowy
czas narracjiWojenny
postać
autor

To było dość ironiczne, że kariera obojga z nich nie do końca szła po ich myśli, jednak z trochę innych powodów. Jego zastopowały kontuzje, ją najwidoczniej stopuje ktoś inny i sam Garrett nie chciał tego porównywać, bo zarówno i jedna i druga sytuacja mogła być frustrująca na swój sposób. Z jednej strony świadomość, że urazy odebrały ci coś, co miałeś na wyciągnięcie ręki. Z drugiej strony masz pełen pakiet umiejętności, zdrowie i predyspozycje, a jednak nie możesz przebić szklanego sufitu.
- Ale ja wiem, Bronte - odparł. - Swego czasu trochę wywiadów udzieliłem, słuchałem też co o mnie mówią, czytałem co o mnie piszą... - zaczął. - I warsztatem już wtedy biłaś ich na głowę, a byłaś tylko zwykłą licealistką! - powiedział z pełnym przekonaniem.
Cage'owi wiele można było zarzucić, jednak stał za swoimi murem, a Rosenthal-Murray była jego człowiekiem i nawet w chwilach największych wątpliwości, chciał pokazać jej, że ma jego wsparcie. I choć było w tym z pewnością trochę kurtuazji, tak jego opinia była poparta również doświadczeniem przed kamerą oraz stycznością z innymi dziennikarzami. Przed laty blondynka robiła materiał o topowych prospectach szkół średnich w Kanadzie i do dziś jest to jeden z lepszych raportów w tym temacie.
Faktycznie wypili już całkiem sporo, jednak Garrett w przeciwieństwie do Bronte miał dość dobrą głowę do alkoholu. Wcześniej uchodził za przeciętniaka, jednak przez lata nabył odpowiedniej wprawy i teraz potrzeba mu było dużo więcej, by osiągnąć stan upojenia, w którym język się rozwiązuje, a na myśl przychodzą kolejne głupoty.
- Mogę ci dać tylko ten duży parasol - wskazał kciukiem za siebie na wiszący przedmiot tuż obok swojej kurtki. - Ale zakładam, że to cię nie ustawia - zaśmiał się cicho, po czym wrócił do przygotowywania drinków.
- W grę wchodzą obie opcje - przyznał, choć sam był bardziej w kierunku tej drugiej: kosztowałoby go to zdecydowanie mniej sił i czasu, który wolał poświęcić swojej przyjaciółce.
Przechylił lekko głowę i przez chwilę przyglądał się Bronte, nim nie postanowił odpowiedzieć na jej pytanie.
- Nie niańczę cię - odparł. - Dbam po prostu o swoją kumpelę - przyznał i odłożył szklankę na stolik. - Trochę się zmieniłem, odkąd znowu jestem w Toronto i chcę ci to pokazać - rzucił, choć nie do końca sam był pewien, co miał przez to konkretnie na myśli. - Nie chcę, żebyś pamiętała mnie jako debila, któremu w głowie tylko imprezy i dupy - zachichotał lekko. - Bądź co bądź jesteś jedną z najbliższych mi osób, więc... nie chcę tego spieprzyć - uśmiechnął się krzywo na koniec i dopił łyka ze szklanki, kończąc tym samym drinka, którego zrobił raptem kilka chwil temu. Nie zamierzał jednak iść po kolejnego, póki dziennikarka nie skończy swojej porcji.

Bronte Rosenthal-Murray
ODPOWIEDZ

Wróć do „#18”