24 y/o
CHRISTMASSY
178 cm
junior software engineer at AG Industries
Awatar użytkownika
Jingle bells, jingle bells
Jingle all the way
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjityp narracji
czas narracji-
postać
autor

#10

Eric od jakiegoś czasu nie wpadał na Mię i zastanawiał się, czy wszystko u niej było w porządku. Chcąc sprawdzić, próbował do niej dzwonić, lecz odpowiadała mu poczta głosowa. Zablokowała mnie? Naprawdę aż tak ją wkurwiłem? pytał samego siebie. Kilka dni temu myślał, że ją widział, lecz ostatecznie okazała się to po prostu bardzo podobna osoba. Ostatecznie zaczynał się denerwować - na siebie, na nią i na całą tę sytuację. Był też zły na siebie, że w ogóle wszedł w tę grę, bo mógł odpuścić, to przynajmniej by lepiej sypiał - a przynajmniej tak mu się wydawało.
Jakoś tak też wyszło, że nie zwracał uwagi na to, co ma przed oczami a pod prędkościomierzem - jasne, auto wydało komunikat poprzez piknięcie, że paliwo jest na wyczerpaniu, lecz Stones był przekonany, że spokojnie mu wystarczy. Koniec końców, gdy wracał z pobliskiego miasteczka, gdzie pojechał bo mieszkał tam ktoś, komu miał naprawić komputer (i to zrobił). Gdy wracał, zaczęło padać i całkiem mocno wiało, co Eric widział po uginających się drzewach. Z radia leciała jego playlista ze Spotify, a że były dodane kawałki które lubił i znał, to często sobie śpiewał, dopóki nie zaczęła lecieć piosenka, która kojarzyła mu się z Mią. Mocniej zacisnął ręce na kierownicy i czym prędzej zmienił utwór, a w tym samym momencie usłyszał piknięcie - spojrzał więc na wskaźnik paliwa i cóż... nie wyglądało to najlepiej. Oby gdzieś zaraz była stacja paliw... bo jak nie, no to trzeba będzie wzywać lawetę - aczkolwiek wolałby nie, dopóki był na drodze szybkiego ruchu.
Widząc znak informujący, że za pięćset metrów będzie stacja paliw, poczuł ulgę. Trzysta.... dwieście.... i jest. włączył kierunkowskaz i zjechał. Pech chciał, że nie dość, że z głośników poleciała kolejna piosenka, która przypominała mu o podróży z Mią, kiedy jechali po akcji z nożownikiem, to jeszcze za późno zaczął hamowanie, przez co doszło do zderzenia.
- Kurwa mać.... - Tego mi jeszcze brakowało. Czym prędzej wysiadł z auta i wyszedł sprawdzić, czy po pierwsze, w aucie przed nim ktoś był a po drugie, w jakim stanie był uderzony wóz. To się wyprostuje i wyklepie... i będzie jak nówka. A przynajmniej miał taką nadzieję.
- Ja naprawdę przepraszam. Zacząłem hamować, dlatego nie mam pojęcia, jakim cudem doszło do zderzenia. Na szczęście z tego co widzę, nie ma poważnych uszkodzeń... przynajmniej z zewnątrz. - wyjaśnił, mając nadzieję, że jakoś dogada się z właścicielką stojącego przed jego autem samochodu.

kira finch
Ostatnio zmieniony czw gru 11, 2025 10:35 pm przez Eric Stones, łącznie zmieniany 1 raz.
OIIA OIIA
do ustalenia/dogadania
25 y/o
Welkom in Canada
174 cm
dziennikarka motoryzacyjna/street racer toronto sun
Awatar użytkownika
w domu, w głowie, w sercu mam ciemnię
może mnie wywołasz jak zdjęcie?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

006.
crash1 /kraʃ/
verb
a violent collision, typically of one vehicle with another or with an object
"a car crash"

Kręciła się za miastem bez większego celu. Wieczorem miała ustawiony wyścig, z rana zrobiła przegląd i wymieniła płyn hamulcowy, ale musiała jeszcze porządnie zatankować, żeby Ferrari nie wywinęło jej jakiegoś numeru na trasie i nagle nie postanowiło zgasnąć. Niby kontrolki zawsze komunikowały o tym, że wkrótce bak będzie pusty, ale Kira nie ufała tym powiadomieniom. Czasami kontroli migały przez pół dnia i nic, innym razem ledwo co zdołały zaświecić i silnik gasł w najmniej odpowiednim momencie. Dlatego zapobiegawczo zajechała na stację benzynową na trasie poza Toronto.
Zatankowała furę do pełna, zapłaciła kartą i po chwili już opuszczała parking. Nagle i całkiem nieoczekiwanie w drogę oznaczoną jako wyjazd, skręcił inny samochód, a Finch niewiele mogła zrobić. Nie miała zbyt wiele czasu na reakcję i chociaż w pierwszym odruchu chciała cofnąć, to chyba żaden zawodowy kierowca nie byłby w stanie uniknąć tego zdarzenia.
Kurwa — syknęła pod nosem, od razu wyskakując ze swojego auta, żeby obejrzeć szkody. Zarysowany lakier i lekkie, prawie niezauważalne wgniecenie. A jednak Kira je zauważyła. — Głupi jesteś czy tylko ślepy? Nie widzisz tabliczki? — zapytała, wskazując ręką na znak. — Tędy się wyjeżdża, a wjazd jej z drugiej strony, kretynie — prychnęła, darując sobie podniesiony głos, którym i tak niczego by nie wskórało. Stało się. Nie były to szkody, których nie dałoby się naprawić ani jakaś diametralna kwota, której nie byłaby w stanie pokryć. Właściwie nie wiedziała, co musiałoby się wydarzyć, żeby szkoda było jej inwestować w naprawę. Chyba żółte Ferrari musiałoby dachować i bardziej opłacałoby się dać je do kasacji, niż bawić się w wymianę części.
Spojrzała z zacięciem w oczach na młodego chłopak. Był pewnie w jej wieku, chociaż trudno stwierdzić, bo Azjaci zawsze trzymali się dobrze, więc równie dobrze mógł przy po czterdziestce i Kira wcale by się nie zdziwiła.
Wzywamy policję czy załatwiamy do polubownie z oświadczeniem? — zapytała, bo jakby nie patrzeć, jakieś tam szkody poniosła. Niewielkie, ale wciąż szkody.
Wpierw i tak musieli najpierw zjechać z tego wyjazdu, żeby nie blokować drogi innym pojazdom, które już ustawiały się w rzędzie, żeby opuścić teren stacji benzynowej, a oni skutecznie im to uniemożliwiali. Finch zdawała sobie sprawę, że mogła odpuścić chłopakowi. Miała kasy jak lodu, ale chciała to załatwić tak, jak należy, żeby potem jej ubezpieczyciel nie przypierdolił się bez powodu. Zdarzenie nie było z jej winy, więc jakiej racji miała nie pociągnąć sprawcy do odpowiedzialności? Nie miała ku temu powodów, a to nie był dzień dobroci dla zwierząt.

Eric Stones
Ostatnio zmieniony pn lis 17, 2025 8:29 pm przez kira finch, łącznie zmieniany 4 razy.
bubek
nie lubię postów z ai i takich o niczym, braku zaangażowania w fabułę i kiedy druga strona nie wykazuje się inwencją twórczą
24 y/o
CHRISTMASSY
178 cm
junior software engineer at AG Industries
Awatar użytkownika
Jingle bells, jingle bells
Jingle all the way
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjityp narracji
czas narracji-
postać
autor

Eric już otwierał buzię, by odpowiedzieć w niemiły sposób bo dałby sobie rękę uciąć, że wjechał prawidłowo, lecz dopiero gdy nieznajoma wskazała znak zrozumiał, że faktycznie popełnił niezłą wtopę i automatycznie zamknął buzię. Zamrugał i czym prędzej podszedł bliżej znaku by mieć pewność, iż nie miał problemów ze wzrokiem ani też nie robiono go w konia. Specjalnie nawet też przetarł oczy rękoma ale nawet po wykonaniu tejże czynności, strzałka pokazywała wyjazd. Naprawdę aż tak się...
- Zamyśliłem....- dokończył do samego siebie, nie mogąc w to wszystko uwierzyć.
- Nie mam pojęcia jak to się stało.... - powiedział, gdy już był bliżej aut oraz wkurzonej kobiety. Nerwowo przejechał dłonią po włosach. Nigdy wcześniej nic takiego mu się nie zdarzyło. Z tego co wiedział, problemów ze wzrokiem też jeszczenie miał - czasami owszem, zdarzało mu się zakładać okulary lecz były to zerówki. Tym razem jednakże nie miał ich na nosie. Opony też miał dobre, a przegląd nie wykazał żadnych problemów, więc autko Erica na pewno było sprawne.
- Ja nawet nie umiem tego logicznie wyjaśnić. Znaczy no zamyśliłem się trochę przyznaję ale byłem przekonany, że nie tylko jadę dobrze ale i zdążę z hamowaniem. - zaczął wyjaśniać, choć spodziewał się, że nieznajomą to guzik obchodziło, bo koniec końców ucierpiała jej furka. Jego Honda troszkę też ale no.... o siebie się nie martwił.
Słysząc o wzywaniu policji, pokręcił energicznie głową.
- Załatwmy to polubownie.... nie ma sensu wzywać policji. Szkoda czasu. - odparł, zastanawiając się, na ile mogły zostać wycenione szkody. Najchętniej to by wsiadł do auta i odjechał tylko że... stacja była wyposażona w kamery, więc koniec końców raczej szybko zostałby złapany. Jeszcze raz rzucił okiem na auto w które wjechał, a następnie podszedł do swojego, aby następnie zacząć przeszukiwać schowek, gdzie wydawało mu się, że powinien mieć różne kartki... lecz nie miał. Ocho... Poszedł do bagażnika, otworzył go i zaczął przeszukiwać lecz i tam nic takiego nie znalazł.
- Masz może takie oświadczenie u siebie, czy mam iść spytać pracownika stacji? - spytał, wskazując kciukiem za siebie tak, by wskazywał budynek stacji - coś czuł, że przy ostatnich porządkach, mógł mieć schowane to oświadczenie w jednej z szuflad w domu.

kira finch
OIIA OIIA
do ustalenia/dogadania
25 y/o
Welkom in Canada
174 cm
dziennikarka motoryzacyjna/street racer toronto sun
Awatar użytkownika
w domu, w głowie, w sercu mam ciemnię
może mnie wywołasz jak zdjęcie?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Pewnie gdyby chłopak wjechał na stację paliw poprawnie, również nie omieszkałaby go opierdolić. Kira uważała się za świetnego kierowcę, nigdy nie miała stłuczki z własnej winy, pomimo że podczas wyciągów zachowywała się jak skończona wariatka. Ale czy ktokolwiek o zdrowych zmysłach brałby udział w nielegalnych zawodach? No chyba niekoniecznie.
Dobra, już dobra — machnęła niedbale ręką, na te jego tłumaczenia, które i tak niczego nie zmieniały. Stało się, mleko zostało rozlane, a przeprosiny wydawały się zupełnie zbędne. Przynajmniej w odczuciu Finch. — Już nie maż się tak i lepiej zapisz się na prawdziwy kurs, bo prawko to chyba wygrałeś w chipsach — rzuciła, zanim wsiadła do swojego Ferrari, żeby wycofać i zaparkować wzdłuż krawężnika.
Wcale nie musiała robić chłopaczkowi pod górkę. Szczerze mówiąc, była skłonna po prostu dać mu święty spokój i nie pociągać do odpowiedzialności, ale przecież Kira nie byłaby sobą gdyby byłaby inna, jeśli nie zrobiła komuś pod górkę. Taki był już jej urok. A raczej przekleństwo tych, którzy próbowali z nią zadzierać. I może sprawca stłuczki nie robił tego celowo, to właśnie nieumyślnie wpierdolił się w niezłe bagno.
Wystarczy zwykły świstek papieru z twoim podpisem i numerem do ubezpieczalni. Poczekaj, powinnam mieć tutaj jakiś notes — powiedziawszy to, otworzyła schowek, wyciągnęła z niego notatki i wyrwała z niego czystą kartkę. — Proszę bardzo. Napisz swoje dane, a firma zajmie się resztą. Swoją drogą, spoko Honda — dodała, wskazując podbródkiem na drugi samochód. — Można byłoby ją trochę podrasować, przemalować tu i tam i wyglądałaby jak nówka sztuka z salonu. Przemyśl to — dodała, podając chłopakowi kartkę i stanęła z boku w oczekiwaniu, aż ten spisze wszystkie informacje. Sama w tym czasie wyciągnęła z kieszeni sportowej kurtki paczkę papierosów i umieściła jednego w ustach. Mało rozsądne, żeby palić w pobliżu stacji paliw, ale z drugiej strony znajdowali się wystarczająco daleko od dystrybutora i istniała nikła szansa, że Finch wypierdoli ich w powietrze. Byle tylko nikt się nie dojebał, naprawdę nie miała ani czasu, ani ochoty wdawać się w zbędne dyskusje z obsługą ze stacji.

Eric Stones
Ostatnio zmieniony pn lis 17, 2025 9:22 pm przez kira finch, łącznie zmieniany 1 raz.
bubek
nie lubię postów z ai i takich o niczym, braku zaangażowania w fabułę i kiedy druga strona nie wykazuje się inwencją twórczą
24 y/o
CHRISTMASSY
178 cm
junior software engineer at AG Industries
Awatar użytkownika
Jingle bells, jingle bells
Jingle all the way
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjityp narracji
czas narracji-
postać
autor

W głowie Eric powtarzał do siebie To niemożliwe... tyle razy zajeżdżałem na stację i nigdy nie pomyliłem wjazdu z wyjazdem.... to niemożliwe..... to na pewno jakiś głupi żart.... ktoś chce mnie wrobić.... tylko po chuj? Aż się rozejrzał dookoła, jakby szukał kogoś, kryjącego się za dystrybutorami lub już za stacją, lecz nikogo takiego nie zauważył.
- Nie marz się? - powtórzył za nieznajomą, bo te słowa jakby go ocuciły i zadziałały niczym czerwona płachta na byka.
- Ja się kurwa nie marzę! I NIE WYGRAŁEM prawka w chipsach ani nie wybrałem jako zabawkę w happy mealu. - odparł głośno podkreślając słowo nie, kręcąc głową i prychając. Nie mógł uwierzyć własnym uszom. Czy zabolało go to? Owszem. Jasne, do tej pory miał kilka mandatów za przekroczenie prędkości w swojej karierze, ale nikt nie insynuował ani nie powiedział wprost, że jest beznadziejnym kierowcą.
Oczywiście on także przeparkował swoje auto, by uniknąć dźwięków klaksonów oraz niepotrzebnych gapiów.
Skinął głową, czekając aż otrzyma kawałek papieru. Sięgnął po niego, usiadł na swoim miejscu i opierając kartkę o kierownicę, zaczął spisywać potrzebne dane. Nim oddał kartkę, kilka razy przejechał po niej wzrokiem, by mieć pewność, iż napisał wszystko prawidłowo - choć po chwili naszła go ochota by ją podrzeć i po prostu odjechać, lecz koniec końców wysiadł, a następnie wręczył kartkę właścicielce Ferrari.
- Mówisz? - spytał, bo szczerze? Zainteresowało go to, co usłyszał. W sumie jakiś czas temu, przeszło mu przez myśl małe podrasowanie, lecz przez akcję z Mią, jakoś mu to wypadło.
- Przypuśćmy, że się zdecyduję.... z Tobą mam się kontaktować, czy dałabyś mi numer do salonu? - spytał, patrząc na swoje auto.
- Fajne Ferrari. W ile osiąga setkę? - on ogólnie kiedyś planował zakup Lambo lub Porshe ale skoro miał możliwość zapytania o osiągi Ferrari, czemu miałby nie skorzystać?
- Mogę jednego? - spytał, wskazując palcem na papierosa, którego właścicielka Ferrari trzymała w ustach. Naszła go ochota na zapalenie, lecz jeśli usłyszy odmowę, miał już w głowie plan B, jakim było... zakupienie paczki w sklepiku na stacji paliw - bardzo możliwe, że koniec końców i tak je kupi, ponieważ był zwyczajnie wkurwiony tym co się stało.

kira finch
OIIA OIIA
do ustalenia/dogadania
25 y/o
Welkom in Canada
174 cm
dziennikarka motoryzacyjna/street racer toronto sun
Awatar użytkownika
w domu, w głowie, w sercu mam ciemnię
może mnie wywołasz jak zdjęcie?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Stała oparta biodrem o swoje cacko, trzymając papierosa między palcami i próbując zachować całkowity spokój. Znała takie momenty — te, w których adrenalina podchodzi do gardła, a mózg próbuje przeliczyć szkody, zanim emocje dojdą do głosu. I dalej po cichu twierdziła, że chłopak zdobył swoje prawo jazdy przypadkowo. Może jak kartę podarunkową? Albo znalazł je gdzieś na ulicy i w rzeczywistości wcale nie należało do niego tylko do jakiegoś randomowego gościa.
Luzuj majty, dzieciaku — skwitowała krótko, choć jej ton głosu brzmiał tak, jakby gasiła go jak peta, którym właśnie się zaciągała. — Nic się nie stało, ok? Takie rzeczy się zdarzają. To znaczy może nie mi, ale tobie już tak — machnęła niedbale wolną ręką, bo nieznajomy dalej wyglądał, jakby obudził się w wersji świata, w którą nie chciał wierzyć.
Gdy wręczył jej papier, wzięła go i rzuciła okiem na zapisane dane, po czym pstryknęła długopisem i schowała kartkę do tylnej kieszeni spodni. A potem zmrużył lekko oczy.
Jak będziesz chciał, Eric — odparła, dając mu wybór. Mógł skontaktować się bezpośrednio z nią, albo z warsztatem, gdzie sama regularnie korzystała z usług i podrasowywała Ferrari. — Znam odpowiednich ludzi. Sprawdzonych. Daj telefon, to wklepię ci swój numer — powiedziała, a kiedy chłopak wyciągnął komórkę, wpisała do kontaktów rząd cyfr, zapisując się jak K-Rush. To był pseudonim, którym od lat posługiwała się podczas undergroundowych wyścigów samochodowych.
Pytanie o parametry wcale nie było zaskakujące. Widząc taką furę, sama zainteresowałaby się detalami. Ale ona miała pierdolca na punkcie sportowych wozów. Od dziecka wybierała resoraki, zamiast zabawy lalkami.
Trzy sekundy do setki — powiedziała z nieukrywaną dumą. Kurwa, kochała ten samochód najszczerszą miłością. A gdy Eric poprosił o papierosa, tylko uniosła paczkę i wysunęła jednego w jego stronę. — Trzymaj. Wyglądasz na takiego, co potrzebuje dzisiaj ostudzić emocje nikotyną. Zawsze prowadzisz taki roztargniony? — dopytała, niby od niechcenia, ale w jej oczach można było dostrzec zaintrygowanie. O czym trzeba myśleć, żeby pomylić wjazdy na stację paliw?
Odepchnęła się od Ferrari i przesunęła palcami po rysie na przodzie. Nie była głęboka. Właściwie w tym świetle trudno było ją dostrzec, ale Kira wiedziała, że w dzień będzie rzucać się w oczy. Nie mogła jednak popadać w paranoję, przecież chłopaki z warsztatu na pewno się tym zajmą. Albo sama to ogarnie, jeśli jej pozwolą.

Eric Stones
bubek
nie lubię postów z ai i takich o niczym, braku zaangażowania w fabułę i kiedy druga strona nie wykazuje się inwencją twórczą
24 y/o
CHRISTMASSY
178 cm
junior software engineer at AG Industries
Awatar użytkownika
Jingle bells, jingle bells
Jingle all the way
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjityp narracji
czas narracji-
postać
autor

- To nie gadaj głupot. - powiedział, wciąż będąc nieco podkurwionym przez całą tę sytuację, w którą bardzo ciężko było mu uwierzyć, choć im dłużej stał, tym bardziej zaczynał akceptować smutną prawdę. To właśnie pokazywało, co mogło się stać, gdy zamiast na jeździe, było się skupionym bardziej na innych rzeczach. Poza tym, poczuł swego rodzaju ulgę, że nieznajoma zamiast go dalej opieprzać, powiedziała, że nic się nie stało a nazwanie dzieciakiem, tylko przewrócił oczami.
- Wolałbym, żeby i mi się to nie przytrafiło ale no... mleko już się wylało. Czasu nie cofnę. - stwierdził żałośnie, wzdychając dość głośno. Skoro teraz źle zajechałem, to czy nie popełnię kolejnej wtopy? pytał samego siebie, zastanawiając się, czy dobrym rozwiązaniem było siadać z powrotem za kółkiem, czy nie lepiej było pójść do budynku, usiąść na kanapie, kupić hot-doga, energola i jakąś gazetę albo krzyżówki, by się nieco uspokoić.
Z zamyślenia wybudziły go słowa dziewczyny. Skinął głową i wyciągnął z kieszeni spodni telefon komórkowy, który następnie podał nieznajomej.
- Dzięki...K-Rush. - odparł, czytając na głos to, jak mu się wpisała, sądząc, iż raczej to nie było imię, a w dodatku nie kojarzył wśród osób które znał, takiego pseudonimu. . - Mam jakiś określony czas na odezwanie się? - bo wolał wiedzieć, czy obowiązywał go jakiś deadline, czy mógł odezwać się np. trochę później - chociaż w tamtej chwili był praktycznie zdecydowany.
Zrobił wielkie oczy, a po krótkiej chwili zagwizdał.
- Trzy sekundy? Woah! Nieźle. To musi być niesamowite uczucie, gdy jedzie się autostradą. - jego Honda rozpędzała w około 7 sekund - bo miał tą sportową wersję Si. Był naprawdę zadowolony ze swojego autka i bardzo dobrze mu się je prowadziło. Patrząc na Ferrari, nabierał coraz większej ochoty, by wsiąść za kółko i je chwilę poprowadzić, lecz po takim incydencie, wolał nawet nie pytać czy mógłby. Jeszcze wjechałby w dystrybutor i miałby o wiele większy problem niż miał teraz.
Gdy został poczęstowany papierosem, posłał K lekki uśmiech.
- Dzięki. Możliwe, że dziś wypalę całą paczkę. - po podziękowaniu, włożył szluga do ust i gdy został podpalony, zaciągnął się. Pokręcił przecząco głową, kiedy usłyszał pytanie o prowadzeniu w stanie roztargnienia.
- Znaczy zdarza mi się ale dość rzadko... i nigdy do tej pory nie zdarzyła mi się poważniejsza wpadka. Głupio mi strasznie, serio. - powiedział, ponownie zaciągając się fajkiem i po chwili wypuszczając kłębek dymu.
- Ogólnie lubię oglądać Formułę 1 i kibicuję właśnie Ferrari i Mercedesowi. - powiedział zgodnie z prawdą - choć domyślał się, że K mogło to raczej nie interesować. Miał nawet taką kurtkę, a zdjęcie w niej wrzucił niedawno na swojego instagrama.

kira finch
OIIA OIIA
do ustalenia/dogadania
25 y/o
Welkom in Canada
174 cm
dziennikarka motoryzacyjna/street racer toronto sun
Awatar użytkownika
w domu, w głowie, w sercu mam ciemnię
może mnie wywołasz jak zdjęcie?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

W zasadzie nie wiedziała, czy chłopak piekli się bardziej na nią, czy na samego siebie. Jakby nie patrzeć, Kira w niczym nie zawiniła. Ona zwyczajnie, po ludzku wyjeżdżała ze stacji benzynowej właściwym wyjazdem, w przeciwieństwie do Erica. I pewnie mogłaby odpierdolić mu za to porządną awanturę, w końcu zarysował jej żółte cudeńko, ale chyba trochę zrobiło jej się żal chłopaczyny. I to, mili państwo, był przykład tego, że Kira Finch miała serce. Czarne, ale jednak serce.
Odezwij się, kiedy zechcesz — wzruszyła lekko ramionami. — Moja oferta nie ma terminu ważności. Po prostu nie jest powiedziane, że znajdą czas akurat wtedy, jak będziesz tego potrzebował — oznajmiła, bo przecież nikt nie będzie na jego zawołanie. — Na pewno umówić się z nim wcześniej niż później, jeśli faktycznie zależy ci na małych przeróbkach — puściła do chłopaka oko, sugerując, że najlepiej, jakby przedzwonił tam już jutro.
Nie skomentowała jego ekscytacji Ferrari. Miała świadomość, jakie wrażenie robi jej samochód na innych, nie tylko wyglądem, ale i parametrami. To nie był byle jaki wóz, Kira dała za niego fortunę. A raczej jej rodzice i dziadkowie, dzięki którym mogła pozwolić sobie na zakup wymarzonego auta.
Masz na myśli moją paczkę? — zaśmiała się krótko, bo jak na razie, to Eric nie miał własnych papierosów i sępił je od Finch. — Słuchaj, zawsze mogło być gorzej — stwierdziła po jego tłumaczeniach. — Mogłam wyjeżdżać stąd na pełnej kurwie, wtedy nie byłoby czego zbierać — w tym miejscu miała na myśli i jego Hondę i swoje Ferrari. Dlatego faktycznie nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, bo skutki zdarzenia i zderzenia mogły być fatalne.
Na wieść, że chłopak interesował się Formułą 1, uniosła wysoko brwi. Jakoś tak się po nim tego nie spodziewała. Nie pasował jej na fana światowej klasy wyścigów samochodowych.
Serio? — spojrzała na niego podejrzliwie. — Ja jestem team Red Bull. Ale Charles Leclerc z Ferrari zawsze na topie. Ale myślę, że obecnie numer jeden to Max Verstappen — stwierdziła i wyciągnęła jeszcze jednego papierosa. Skoro już tutaj sobie gawędzili, nie stanie się nagle biernym palaczem. Poza tym każdy wie, że rozmowy przy papierosie zbliżają ludzi. Zawsze tak było — na studiach, w pracy i na imprezach. Niektóre rzeczy pozostają niezmienne.

Eric Stones
bubek
nie lubię postów z ai i takich o niczym, braku zaangażowania w fabułę i kiedy druga strona nie wykazuje się inwencją twórczą
24 y/o
CHRISTMASSY
178 cm
junior software engineer at AG Industries
Awatar użytkownika
Jingle bells, jingle bells
Jingle all the way
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjityp narracji
czas narracji-
postać
autor

Eric skinął głową, dając tym samym znać, iż przyjął tę informację do wiadomości.
- Lepiej wcześniej niż później, rozumiem. - powtórzył, przez krótką chwilę patrząc się jeszcze w wyświetlacz telefonu - który notabene zdążył zgasnąć ale jakoś tak nie przeszkadzało mu to ani trochę. W pewnym momencie, uniósł wzrok znad telefonu i przeniósł go na swoje autko, jakby chciał przeanalizować, co można by nieco podrasować. Podszedł bliżej i jakoś tak go tchnęło, by sprawdzić sprzęt pod maską. Uniósł więc ją i zauważył, że dwa płyny były praktycznie na wykończeniu: hamulcowy i do spryskiwaczy.
- O proszę, muszę dwa płyny ogarnąć. - powiedział zgodnie z prawdą, zamykając maskę. On miał już swoje sprawdzone marki, jeśli chodziło o płyny i miał nadzieję, że stacja na której się znajdowali, posiadała je - bo przecież zawsze mogły zostać wykupione. No, także miał misję do wykonania zanim odjedzie.
Przez kilka minut jeszcze podziwiał Ferrari - bo skoro miał okazję, a nie wiadome było, czy jeszcze jakaś się nadarzy - a następnie, słysząc pytanie Kiry, wpierw pomyślał, że pytała poważnie i już miał odpowiadać, lecz usłyszawszy śmiech, sam także zaczął się śmiać.
- Dokładnie tak. - skinął głową. - Przejechać się Ferrari nie mogę, to chociaż Ci paczkę fajek wypalę. - odparł, zaciągając się szlugiem, a po wypuszczeniu dymu, parsknął śmiechem.
Szczerze? Nie spodziewał się, że usłyszy takie całkiem… miłe a zarazem pocieszające słowa od Kiry. Myślał, że o wiele dłużej będzie się wkurwiać i po otrzymaniu kartki z danymi Erica, wsiądzie za kółko, by następnie odjechać w siną dal - dlatego uniósł swój wzrok i spojrzał na Kirę, jakby chciał mieć pewność, iż słuch go właśnie nie mylił. Ale miała rację. Mogło skończyć się o wiele gorzej. Mógł spowodować taki wypadek, którego obydwoje by nie przeżyli, gdyby wjechał z jeszcze większą prędkością. Mógł nie trafić w pojazd Kiry, tylko prosto w dystrybutor… no opcji było kilka albo nawet i jeszcze więcej ogólnie.
- Masz rację. Najważniejsze, że nam nic nie jest a autka potrzebują niewielkiej ingerencji mechaników. - stwierdził, kiedy naprawdę zrozumiał słowa dziewczyny - aczkolwiek dalej trochę mu się ręce trzęsły, dlatego tą którą nie trzymał papierosa, schował do kieszeni spodni.
- Tu du du du…. - zaczął tę słynną przyśpiewkę. - Oj prawda, chociaż w klasyfikacji generalnej to kierowcy McLarena prowadzą. Ciekaw jestem, czy Max któregoś przeskoczy. A! No i poza Ferrari, trzymam też kciuki za team Mercedesa. - dodał zgodnie z prawdą.
- Ogólnie marzy mi się wybrać na jakiś wyścig aby kibicować z tamtejszych trybun i widzieć wszystko na żywo. - odparł, obstawiając, że najprędzej uda mu się do LA polecieć lub Japonii.

kira finch
OIIA OIIA
do ustalenia/dogadania
25 y/o
Welkom in Canada
174 cm
dziennikarka motoryzacyjna/street racer toronto sun
Awatar użytkownika
w domu, w głowie, w sercu mam ciemnię
może mnie wywołasz jak zdjęcie?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Nawet gdyby byli najlepszymi przyjaciółmi, nie dałaby mu się przejechać swoją furą. Bo istniały dwie rzeczy na świecie, którymi Kira nie lubiła się dzielić — kobiety i samochody. Ale papierosy? Czemu nie? Niech sobie Eric nie żałuje, na zdrowie.
Naprawdę uważała, że ta stłuczka mogła skończyć się o wiele gorzej, bo gdyby faktycznie wyjeżdżała z parkingu, nie zachowując ostrożności, pewnie roztrzaskałaby nie tylko Ferrari, ale również auto chłopaka. Już nawet lepiej nie wspominać, gdyby stuknęli się gdzieś na drodze, gdzie Finch nie szczędziła pedału gazu. Wtedy, to chyba nie byłoby co zbierać.
Ej, nieźle — skomentowała z uznaniem, zauważając, że Eric co nieco o wyścigach wiedział. Kira szanowała ludzi, którzy interesowali się motoryzacją i sportami motoryzacyjnymi. — Max jest na dobrej drodze, żeby zbliżyć się do Norrisa. W sumie to dzielą ich jakieś żałosne punkty. Nawet jeśli mu się nie uda, to i tak miał zajebisty sezon — wzruszyła lekko ramionami, zaciągając się porządnie papierosem i wypuściła dym w przeciwnym kierunku, jednak wiatr i tak zdmuchnął go wprost na Erica. Cóż, przynajmniej miała dobre chęci. — Byłam kilka razy na wyścigach, ale szczerze mówiąc, skoro nie mogę siedzieć za kółkiem, to wolę je oglądać przed telewizorem. Tam przynajmniej mogę zalegnąć na kanapie z browarem i nie wkurzam się aż tak, że zrobiłabym to lepiej — powiedziała, bo jakby nie patrzeć, trochę się znała na prowadzenia samochodów sportowych. Wprawdzie jej Ferrari to nie boli, jednak nie ma nic bardziej frustrującego od patrzenia, jak ktoś wchodzi w zakręt nie tak, jak trzeba. — W przyszłym roku zawody będą w Montrealu. Chyba jakoś w maju? Trzeba dokładnie sprawdzić, ale zamiast tułać się po świecie, proponuję się wstrzymać. Tym bardziej że nigdy nie widziałeś ich na żywo i nie wiesz, czy na pewno ci się spodobają. A tak to zawsze można się wcześniej urwać — dodała, posyłając chłopakowi lekki uśmiech.
Z pewnością oglądanie wyścigu z trybun miało swój niepowtarzalny urok, ale nie było to dla każdego. Kirę nudziło siedzenie w jednym miejscu pośród tłumów, a nie zawsze udawało się zdobyć miejscówkę VIP, dzięki której zyskiwało się najlepszy widok.
Dopalę i będę się zbierać. Miałam skoczyć w jeszcze jedno miejsce — wyjaśniła, bo pomimo stłuczki, nie będzie teraz wszystkie odwoływać. — Masz mój numer, więc gdybyś był jakiś problem z twoją ubezpieczalnią albo z chłopakami od tuningu, to śmiało dawaj znać — skinęła głową, żeby nadać swoim słowom odpowiedniego wybrzmienia. Finch nie rzucała słów na wiatr, więc jeśli coś faktycznie było nie tak, Eric mógł śmiało się z nią kontaktować.

Eric Stones
bubek
nie lubię postów z ai i takich o niczym, braku zaangażowania w fabułę i kiedy druga strona nie wykazuje się inwencją twórczą
ODPOWIEDZ

Wróć do „⋆ Po Kanadzie”