34 y/o
CHRISTMASSY
171 cm
koronerka w toronto police service
Awatar użytkownika
znowu z dziewczętami
śmiejemy się trzema
chuj zostawcie paczki
i tak nic w nich nie ma
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

031.
Gala Honorów Służby zawsze była ważnym wydarzeniem, ale dotychczas Zaylee zupełnie się nim nie przejmowała. Choć od lat pracowała w prosektorium na komisariacie, jej rola kończyła się na współpracy z policją. O uroczystości, która odbywała się co roku lub co dwa lata, w zależności od sytuacji, wiedziała głównie z opowieści. Wszystko zmieniło się dopiero wtedy, gdy związała się z policjantką. To automatycznie sprawiło, że Miller chciała towarzyszyć Swanson podczas tego wieczoru.
Pech chciał, że do ostatniej chwili przeprowadzała skomplikowaną autopsję, więc zabranie sukienki i kosmetyków okazało się wybawieniem. Wystukała do narzeczonej krótką wiadomość, że spotkają się w sali, gdzie odbywała się cała gala, po czym natychmiast zabrała się za ekspresowe przygotowania. Makijaż zrobiła w inspekcyjnym lustrze, tym samym, którym badało się trudno dostępne zakamarki ciała, a następnie wskoczyła w czarną, ciasną, ale elegancką sukienkę. Włosy upięła wysoko, pozwalając, aby kilka niesfornych kosmyków opadło na twarz. Jeszcze jednym zręcznym ruchem przesunęła stół ze zwłokami do szuflady, domknęła ją biodrem i wyszła z podziemi, ruszając w stronę dużej sali na parterze.
Zaylee nie były zwolenniczką służbowych imprez, ale ta ceremonia była wyjątkowa pod wieloma względami. Przede wszystkim chciała zobaczyć, jak jej kobieta odbiera jakąś nagrodę. No i to była jedna z nielicznych okazji, kiedy w końcu będzie mogła zobaczyć ją w mundurze. Kiedy dotarła na miejsce, stanęła w progu sali i oparła się ramieniem o framugę. Rozejrzała się po sali, a wśród tłumu innych policjantów od razu dostrzegła narzeczoną. Ich spojrzenia skrzyżowały się na moment, jednak Miller nie zdecydowała się podejść bliżej i przeszkadzać w konwersacji, jaką Evina prowadziła z kolegami z wydziału. Kiwnęła jedynie głową na powitanie i puściła do niej oczko, jednocześnie nieświadomie wypychając policzek językiem, do czego przyczyniło się strój służbowy, który Swanson już dawno porzuciła na rzecz codziennych ubrań — w wydziale zabójstw nikt już przecież nie nosił mundurów.
Korzystając z okazji, że tuż obok przechodził kelner z szampanem, Zaylee wyciągnęła rękę i sięgnęła po kieliszek, mocząc usta w alkoholu. Nie wiedziała, co to za szampan, ale chyba nie mógł być byle jaki, bo bąbelki od razu podeszły jej do nosa. A to przypomniało jej, dlaczego nie przepadała za winem musującym.
Gdy Chareals Sloan — ten sam, który kilka dni temu był w ich domu po incydencie z ostrzami w kopercie, a potem dzwonił, aby oznajmić, że za grążącym Swanson recydywistą został wysłany list gończy, a policja miała na oku sierociniec Samuela — wszedł na podest i nachylił się do mikrofonu. W tym momencie z głośników wydobył się ostry, szeleszczący pisk, który przeciął panujący na sali gwar. Miller skrzywiła się ostentacyjnie, a kilka innych osób automatycznie przycisnęło dłonie do uszu. Mikrofon zawodził jeszcze przez chwilę, zanim w końcu pozwolił zastępcy komendanta rozpocząć przemówienie.
Dobry wieczór wszystkim — powiedział spokojnie, a jego głos odbił się echem od ścian. — Witam na corocznej Gali Honorów Służby — przesunął wzrokiem po zebranych, pośród których byli nie tylko policjanci, ale również ich bliskich, którzy uczestniczyli w wydarzeniu. — Nagrody, które dziś wręczymy, są symbolem realizowanych wartości: uczciwości, odwagi i współpracy — kontynuował, a ton jego głosu stawał się coraz cieplejszy. — Niech będą przypomnieniem, że każdy trud, każde pojedyncze poświęcenie jest zauważone i docenione. Cieszmy się dzisiejszym wieczorem!
Oklaski rozległy się stopniowo, powoli rosnąc w siłę. Niektóre spojrzenia lśniły dumą, inne zawierały ukryte wspomnienia trudnych dni. Gala oficjalnie rozpoczęła swoje uroczyste obchody, a Zaylee znów spojrzała na narzeczoną i uniosła z daleka swój kieliszek w geście toastu.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai i takich o niczym, braku zaangażowania w fabułę i kiedy druga strona nie wykazuje się inwencją twórczą
48 y/o
CHRISTMASSY
168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
The Grinch stole Christmas and so did I
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Trzeba było postawić jasno jedną sprawę: Evina Swanson nie cierpiała podobnych wydarzeń. Mogłaby w tym czasie robić naprawdę wiele innych rzeczy zamiast socjalizować się z innymi policjantami ubrana w mundur galowy, który wyciągała praktycznie wyłącznie na takie oficjalne okazje. Zresztą ogólnie od dawna nie miała okazji do tego, aby przywdziać jakikolwiek mundur. Pracując w wydziale zabójstw mogła pozwolić sobie na to, aby paradować w ubraniach cywilnych i legitymować się wtedy, gdy było to faktycznie potrzebne.
Liczyła na to, że ceremonia nie będzie trwała zbyt długo. Chociaż była świadoma tego, że właśnie oszukiwała samą siebie. Te imprezy zawsze dla niej ciągnęły się w nieskończoność, a ona już po kilkunastu minutach miała ochotę po prostu zwiać do domu.
Wiedziała jednak, że musiała się tu pojawić. Zresztą Zaylee wydawała się być również niezwykle mocno podekscytowana tym, że po raz pierwszy miała powody do tego, aby wziąć udział w rozdaniu nagród. Swanson na jej miejscu z kolei najchętniej zatrzasnęłaby się w prosektorium i zajęła jakimś nawet pozornie najnudniejszym przypadkiem.
Zdawała sobie sprawę z tego, że narzeczona musiała jeszcze dokończyć pracę i dopiero wtedy mogła się pojawić na sali. Trudno było jej ukryć to, że wyczekiwała ze zniecierpliwieniem na ten moment. Może przynajmniej dzięki temu wszystko stałoby się bardziej znośne.
Była zmuszona do tego, aby znosić niezwykle nudne konwersacje kolegów z wydziału, których musiała wysłuchiwać z czystej kurtuazji. Kilka razy też została zaczepiona w związku ze sprawą Blythe'a, o której niektórzy zdążyli już usłyszeć. Niewątpliwą zaletą formalnego uniformu było zatem to, że mogła ubrać parę białych rękawiczek, które zakrywały idealnie poharataną przez przesyłkę szaleńca dłoń. Przynajmniej dzięki temu mogła uniknąć części ciekawskich spojrzeń oraz pytań.
W końcu jednak dostrzegła ją w tłumie. Na moment zamarła, nie mogąc nasycić się jej widokiem. Wiedziała, że Zaylee potrafiła przeistoczyć się w naprawdę zjawiskową istotę, ale miała wrażenie, że tym razem przeszła samą siebie.
Zdecydowanie zbyt długo nie widziała jej w tak wytwornej odsłonie. Sposób w jaki czarny materiał otulał jej ciało wydawał się czystą poezją. Błysk w oku, gdy tylko zorientowała się w tym jak Swanson przeżywała jej pojawienie się, zdradzał jednak, że pod całym tym gustownym szykiem wciąż tkwiła wciąż ta sama figlarna koronerka.
Dawno przestała już słuchać tego, co mówili wokół niej koledzy po fachu. Teraz nie było to ważne. Wymamrotała jakąś wymówkę i zaczęła przedzierać się przez tłum, aby dostać się w końcu do narzeczonej. Musiała przy tym jeszcze spławić dwie czy trzy osoby, ale nareszcie mogła stanąć tuż obok Miller.
- Wyglądasz naprawdę przepięknie - wymruczała, od razu układając wolną rękę w dole jej pleców.
Pod drugim ramieniem trzymała czapkę od uniformu, której na razie nie planowała zakładać. Na prawdę nie lubiła tego pełnego umundurowania, ale musiała przynajmniej ten jeden cień przecierpieć pod krawatem i w spiętej pasem marynarce. Całe szczęście wszystko stawało się o wiele łatwiejsze, gdy obok niej znajdowała się Zaylee.

zaylee miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o
CHRISTMASSY
171 cm
koronerka w toronto police service
Awatar użytkownika
znowu z dziewczętami
śmiejemy się trzema
chuj zostawcie paczki
i tak nic w nich nie ma
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Nie mogła przegapić tego wyjątkowego momentu. Nawet jeśli miała to być najnudniejsza uroczystość na świcie, chciała tutaj być. Gdyby chodziło o Zaylee, Evina na pewno postąpiłaby podobnie. I to nie dlatego, że wypadało, a dlatego, że obecność miała znaczenie. Wystarczyło na nią spojrzeć — na tę ekscytację w spojrzeniu, kiedy dostrzegła ją w progu i na zniecierpliwione przestępowanie z nogi na nogę, byle tylko wymigać się od grzecznościowych rozmów z kolegami z wydziału i w końcu móc do niej dołączyć.
Kiedy Swanson w końcu udało się ewakuować, Miller podniosła na wzrok i uniosła podbródek — niby w geście elegancji, ale w rzeczywistości po to, żeby skryć szeroki uśmiech, który groził zburzeniem tej całej starannie ułożonej powagi. Jednak widok narzeczonej sprawiał, że cała ta misternie budowana fasada wyniosłej postury zaczęła się kruszyć i została przełamana czułością.
Ty też wyglądasz całkiem nieźle, jak na kogoś, kto nienawidzi mundurów — odparła i przysunęła się bliżej, aby musnąć ustami jej ciepły policzek. W tym wydaniu Evina wyglądała dosłownie tak, jakby mogła wydać jej rozkaz, a Zaylee nawet by się nie zorientowała, kiedy go wykonała. — Wiem, że cierpisz — dodała po chwili. Znała ją na wylot i wiedziała, że narzeczona najchętniej ulotniłaby się stąd. I to w tempie błyskawicznym. Przynajmniej dzięki białym rękawiczkom mogły uniknąć niezręcznych pytań. O samą dłoń Miller również była spokojna, bo doglądała jej codziennie i ta goiła się bez zarzutów. — Ale dobrze ci w tym. No i wcale nie jest powiedziane, że będziesz miała na sobie ten galowy strój przez cały wieczór — poruszyła wymownie brwiami. Po tej całej szopce, serii przemówień i zamienieniu jeszcze kilku słów z innymi funkcjonariuszami, zawsze mogły udać się choćby do prosektorium i zamknąć się tam na cztery spusty. Tam z pewnością nikt nie będzie im przeszkadzał.
Miller nie uważała, żeby wyglądała jakoś szczególnie. Przebierała się w pospiechu i bez wątpienia to nie był jej szczyt możliwości. Może to zasługa tej kiecki, która opinała ciało, a dekolt pokazywał więcej, niż to było konieczne. I pomimo że przyciągała wzrok wielu osób, to oczywista sprawa, że wystroiła się specjalnie dla swojej kobiety. Na szczęście nikt nie miał co do tego żadnych obiekcji, bo wszyscy wiedzieli, co łączy te dwie i Zaylee nie widziała świata poza Eviną.
Za co wręczą ci nagrody? — zainteresowała się, upijając z kieliszka łyk szampana, po czym pochyliła się nieznacznie. — Bo ja przyznałabym ci co najmniej kilka z różnych kategorii — wyszeptała konspiracyjnie tuż przy uchu narzeczonej. Za co byłyby to nagrody i jakie? To już Swanson musiała sama odpowiedzieć sobie na to pytanie. Albo Miller sama jej później pokaże.
Jak dla niej Evina powinna zgarnąć wszystkie statuetki. Reszta mogła wypierdalać. I tak nikt się tutaj do niczego nie nadawał i nikt na niczym się nie znał. Zaylee współpracowała z wieloma śledczymi i krew ją zalewała, kiedy po raz kolejny zadawano jej pytania, czy nie da się określić sprawcy morderstwa, patrząc tylko na ciało. Albo czy mogła jeszcze raz wyjaśnić obrażenia, tylko tak prościej.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai i takich o niczym, braku zaangażowania w fabułę i kiedy druga strona nie wykazuje się inwencją twórczą
48 y/o
CHRISTMASSY
168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
The Grinch stole Christmas and so did I
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Było to zdecydowanie dla nich coś nowego. Wcześniej nie miały okazji do tego, aby dla siebie wzajemnie uczestniczyć w podobnych wydarzeniach. Nie ulegało wątpliwości, że Evina zrobiłaby to samo dla koronerki. Obie zawsze podejmowały się trudu, aby znaleźć dla siebie czas, bo wiedziały jak wielkie to miało znaczenie. Nauczyły się tego na błędach przeszłości popełnianych z innymi.
Wszystko jak zwykle zależało od punktu widzenia. Swanson o wiele trudniej było doceniać mundur, gdy musiała go na siebie przywdziać ze względu na znienawidzony event. Nie czuła się w nim komfortowo. Podobnie jak w schludnie i zaczesanych oraz spiętych włosach. Mogłaby przysiąc, że czuje przez to nieprzyjemne mrowienie skóry głowy. Zaylee z kolei w jej opinii wyglądała zjawiskowo. Chociaż zapewne detektywka była niezwykle nieobiektywna. Trudno ją jednak było oto winić biorąc pod uwagę charakter ich relacji i fakt, że przy Miller czuła się często niczym zakochany szczeniak.
- Obiecujesz mi ucieczkę? - zapytała, unosząc brwi, ale doskonale wiedziała, co właściwie chodzi narzeczonej po głowie. - Będziemy jednak musiały się postarać. Sierżant Matthews nie spuszcza mnie z oka. Dobrze wie, że lubię się wymykać z takich imprez. Co roku mnie pilnuje.
Stary służbista nie wypuszczał jej nawet na papierosa. Twierdził uparcie, że nie powinna opuszczać posterunku, aby godnie reprezentować siły policyjne. Zwłaszcza, że podobne imprezy przykuwały uwagę lokalnych dziennikarzyn, którzy chętnie relacjonowali wszelkie wydarzenia odbywające się na terenie miasta.
- Liczysz na to, że zgarniemy jakąś statuetkę do domu? - zapytała z rozbawieniem, przyglądając się sączącej szampana narzeczonej. - Szczerze to nie mam pojęcia. Spodziewam się jednak, że po raz kolejny uhonorują oficera Sniffersa.
Kompletnie nie interesowała się tym rozdaniem nagród. Nie wiedziała nawet czy sama była nominowana w jakiejkolwiek kategorii. Całkowicie zignorowała oficjalne zaproszenie, które otrzymała na galę. Jedyne czego była pewna to tego, że musiała się na niej pojawić oraz że obecny będzie także szampan dzięki któremu kontakt z innymi policjantami, których szczerze nie cierpiała będzie o wiele bardziej znośny.

zaylee miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o
CHRISTMASSY
171 cm
koronerka w toronto police service
Awatar użytkownika
znowu z dziewczętami
śmiejemy się trzema
chuj zostawcie paczki
i tak nic w nich nie ma
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Wkrótce w ich życiu miał pojawić się ktoś, dla kogo obecność będzie miała jeszcze większy wydźwięk i znaczenie. Dla dziewięcioletniego chłopca świadomość, że kobiety będą uczestniczyć w różnych wydarzeniach w jego życiu, będzie chyba najistotniejsze na świecie. Zawody sportowe, konkursy szkolne, klasowe dyskoteki — to wszystko je właśnie czekało, a może nawet jeszcze więcej. A Sam na nie liczył. I pomimo ciągłego uświadamiania i ciągłego zasłaniania się pracą, Zaylee była pewna, że wygospodaruje trochę czasu, żeby zasiąść na trybunach podczas ważnego meczu piłkarskiego, zupełnie ignorując fakt, że nie znała się na futbolu.
Na pewno Miller była nieobiektywna, bo Swanson podobała jej się zawsze i wszędzie. We wszystkim, a najbardziej to w ogóle bez niczego. Dlatego to całkowicie zrozumiałe, że wpatrywała się w nią z nieukrywanym zachwytem. A ten zachwyt wzrastał z każdą chwilą, bo wcześniej nie widziała narzeczonej w takim wydaniu. Niby mundur wisiał w szafie, w oczekiwaniu na specjalną okazję, ale Zaylee nie miała serca, żeby specjalnie dla niej wskakiwała w coś, za czym nie przepadała. Chociaż przeszło jej przez myśl, że w sumie mogła to wykorzystać podczas swoich urodzin, kiedy miała do wykorzystania ofertę specjalną, jednak w tym momencie stwierdziła, że warto było czekać na tę chwilę.
Jak będzie taka konieczność, to cię uprowadzę — oznajmiła poważnym tonem. W końcu ktoś musiał uratować Evinę z opresji, a kto zrobi to lepiej od samej Miller? — Który to Matthews? — zapytała, bo ciężko było jej przypisać nazwisko do twarzy. Dopiero kiedy narzeczona wskazała głową na starszego mężczyznę stojącego po drugiej stronie sali, Zaylee parsknęła pod nosem. — Ten dziadyga? I pozwalasz mu się rozstawiać po kątach? Ty? — spojrzała na nią, nie kryjąc swojego zaskoczenia. Bo spodziewała się po ukochanej wszystkiego, ale nie tego, że da się musztrować jakiemuś starszemu sierżantowi, który co roku miał na nią oko, żeby przypadkiem nie wywinęła się z uczestniczenia w gali. — Żebyś w łóżku była taka posłuszna jak wobec poleceń tego zgreda — prychnęła, kręcąc głową. Co to miało w ogóle znaczyć? Że sierżant Matthews miał większy wpływ na zachowanie Swanson niż sama Miller? Żałosne.
Była przekonana, że narzeczona zdobędzie jakąś statuetkę. Miała w tym roku wiele udanych akcji, podczas których wykazała się determinacją i zaangażowaniem. Chociażby podczas ujęcia Fostera. Gdyby nie ona, Zaylee nie wyszłaby z tego cało. I nie wiadomo, ilu jeszcze koronerów straciłoby życie. Do tego dochodziły inne sprawy, nad którymi Evina ciężko pracowała. I może teraz Miller znów określona zostałaby przez nią, jako nieobiektywną, ale według niej Swanson była najlepszą detektywką w swoim wydziale. Pośród innych zresztą również. Nie uważała tak dlatego, że były razem, bo w trakcie swojej kariery miała okazję pracować z wieloma śledczymi i nie dorastali Evinie do pięt. Właściwie, to co najwyżej mogliby jej buty czyścić. Już podczas ich pierwszego spotkania wywarła na niej ogromne wrażenie, a to było prawie dziewięć lat temu i nie łączyło je ze sobą nic, poza pracą.
A nie zgarniemy? — zapytała z nutą rozczarowania w głosie. — Nie należy ci się przynajmniej jakaś figurka za przepracowane lata służby? Idealnie prezentowałaby się w miejsce Gary'ego — zasugerowała z myślą o tej brzydkiej, wypchanej łasicy, która wciąż stała na półce w salonie i za każdym razem straszyła Sammy'ego. A Zaylee zbyt długo tolerowała to paskudztwo. — Oficer Sniffers na pewno zostanie odznaczony za wywęszenie na promie całego kontenera z kokainą — powiedziała niewzruszona, chociaż może powinna być pod wrażeniem, że zwierzę potrafiło robić takie rzeczy. — W przyszłym roku zapisuję Elvirę do akademii policyjnej. Albo może lepiej Rademenesa. Jest młodszy i ma większe rozpostarcie, żeby zostać zauważonym — zdecydowała, chociaż powiedzmy sobie szczerze — żadne z ich dwóch kotów nie nadawało się do tropienia i ratowania ludzkiego życia. Elvira co najwyżej mogłaby tylko dobić kogoś, wbijając mu szpony w tętnicę.
Miller wyciągnęła szyję, bo wraz z odsłonięciem kotary pojawiły się starannie ustawione statuetki, przygotowane specjalnie na dzisiejszą uroczystość. Na pierwszy rzut oka było widać, że komendant włożyła w nie sporo pracy — albo przynajmniej budżetu. Wszystkie były identycznie, o bardzo współczesnym projekcie. Abstrakcyjna forma przedstawiała chuj wie co. A w rzeczywistości były to splecione linie podobno symbolizujące współpracę i poświęcenie funkcjonariuszy. Przynajmniej według Sloana, który coś tam burknął do mikrofonu. Obok wszystkich statuetek ustawiono nagrodę specjalną — miniaturowy model radiowozu na ciężkiej podstawie ze szkła, przeznaczony dla policjanta, który wykazał się wyjątkową skutecznością w terenie.
Chcę tę — zakomunikowała Miller. — Nie wiem, jak to zrobisz, ale masz ją wygrać. Ewentualnie ją ukradniemy — oznajmiła poważnie, mimo że nie mówiła serio. A może trochę tak? Kto ją tam wie. To Zaylee, po niej można spodziewać się naprawdę wszystkiego.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai i takich o niczym, braku zaangażowania w fabułę i kiedy druga strona nie wykazuje się inwencją twórczą
48 y/o
CHRISTMASSY
168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
The Grinch stole Christmas and so did I
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Zdawały sobie sprawę jak istotne dla Sama będzie to, aby starały się także dla niego, gdy tylko będzie taka potrzeba. Wiadome było to, że wiecznie nie mogło im się wszystko układać i na pewno nie unikną pewnych rozczarowań. Nie zawsze będą mogły być obok niego. Czasami coś ominą albo tylko jedna z nich będzie mogła pojechać na mecz, imprezę szkolną czy cokolwiek innego. Będą jednak na pewno musiały lepiej zarządzać swoim czasem oraz ustanawiać swoje priorytety.
Chyba obie miały taki sam pogląd na tę sprawę. Evina potrafiła zachwycać się nią zarówno w eleganckiej sukni wieczorowej, samej koszulce zaraz po wyjściu z łóżka czy też bez kompletnie niczego. Chociaż szczerze mówiąc było coś dużo bardziej pociągającego w posiadaniu przynajmniej jednego elementu garderoby, który zostawiał coś dla wyobraźni czy też raczej stanowił pewną ekscytującą przeszkodę, której należało się pozbyć.
- Aż tak jesteś odważna? - zapytała, uśmiechając się na samo wspomnienie tego uprowadzenia, a następnie głową wskazała na stojącego pod ścianą czarnego mężczyznę w podeszłym jak na funkcjonariusza policji wieku.
Mogła się spodziewać takiego komentarza po narzeczonej, ale ugryzła się w język, aby nie powiedzieć czegoś jeszcze na temat tego, że jednak to było co innego, a Miller mimo wszystko uwielbiała to jak stawiała jej się w podobnych sytuacjach. Przede wszystkim jednak teraz mówiły o tym jak wyglądała jej relacja z sierżantem.
- To on mnie wprowadzał do policji... - wyznała, zerkając raz jeszcze na mężczyznę, którego postura wyraźnie zdradzała, że co najmniej kilka ostatnich lat spędził za biurkiem. - Uczył mnie, dyscyplinował i krył dupę, gdy było trzeba.
Mieli za sobą całą historię, która sprawiała, że dużo trudniej było jej się mu sprzeciwić. Być poniekąd jak ojciec, którego nie chciała rozczarować. Od dawna darzyła go ogromnym szacunkiem, na który Matthews z pewnością zasłużył. W końcu pomógł jej na wiele różnych sposobów w przeciągu całej jej służby.
- Nie sądzę, aby lubili mnie na tyle, aby wcisnąć mi jakąś figurkę - odpowiedziała szczerze, bo ludzie u władzy nie przepadali za nią.
Może i osiągała dobre wyniki, a na jej koncie znajdowało się kilka sukcesów, które pewnie zasługiwały na uwagę. Zresztą Swanson nigdy nie robiła tego wszystkiego dla uznania i rozgłosu. Wystarczała jej zwykła satysfakcja z tego, że miała dobre statystyki oraz rozwiązywała sprawy, które były niezwykle wymagające.
- Poza tym nie pozbywamy się Gary'ego. To pamiątka po dziadku - przypomniała jej, bo Zaylee już wielokrotnie wypowiadała się niepochlebnie na temat nieudolnie wypchanej łasicy, którą Evina niezwykle mile wspominała ze swojego dzieciństwa. - Możesz spróbować. Chociaż wątpię czy uda nam się przekierować w ten sposób jego energię na coś pożytecznego.
Młody kocur z pewnością był pełen życia i dalej zdrowo dokazywał. Dzięki niemu także sama Elvira miała dużo więcej ruchu i częściej sięgała po zabawki. Doskonale pamiętały to jak niechętnie kotka z początku podchodziła do intruza, ale w końcu przekonała się do niego i nie była aż tak samotna, gdy jej właścicielki przebywały poza domem.
W końcu dokonało się odsłonięcie statuetek, które bez większego entuzjazmu Sloan przedstawił zebranym. Swanson nawet nie wnikała w to, co przedstawiają oraz w jakiej kategorii były rozdawane. Zamiast tego zainteresował ją kieliszek szampana, który udało jej się wkrótce zgarnąć od przechadzającego się kelnera.
- Aż tak bardzo zależy ci na czymś, co będzie tylko stało i zbierało kurz? - zapytała, chcąc się jeszcze upewnić i uniosła brwi w lekkim zdziwieniu.
Nie należały raczej do ludzi, którzy gromadzili szczególnie spory zapas pamiątek, ozdób czy innych memorabiliów. Były to przedmioty niepraktyczne, które jedynie zagracały ich przestrzeń. Chyba najcenniejszą taką rzeczą była ramka do zdjęć cyfrowych, w którą co jakiś czas mogły wgrywać kolejną kolekcję fotografii, aby przypomnieć sobie cenne momenty, które wspólnie spędzały.

zaylee miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o
CHRISTMASSY
171 cm
koronerka w toronto police service
Awatar użytkownika
znowu z dziewczętami
śmiejemy się trzema
chuj zostawcie paczki
i tak nic w nich nie ma
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Jeszcze raz przeniosła wzrok na czarnego, starszego mężczyznę, który swego czasu był policyjnym przewodnikiem Swanson, a w jej myślach automatycznie pojawił się obraz zamordowanego Harlanda Beckera. To nie tak, że Zaylee była sentymentalna, bo sentymenty rzadko miały dla niej jakiekolwiek praktyczne znaczenie. A jednak, gdy tylko przywoływała w pamięci postać mentora — jego niski, spokojny głos, sposób, w jaki potrafił jednym spojrzeniem zmusić ją do myślenia o rzeczach, których inni nawet nie zauważali — coś ścisnęło ją w środku. Becker był wszystkim, czym powinna być legenda medycyny sądowej: wymagający, przenikliwy, nieustępliwy. I choć oficjalnie nigdy nie nazwał jej swoją ulubioną studentką, wiedziała, że dostrzegał w niej nieprzeciętną inteligencję, talent i upór. I jeszcze tę irytującą skłonność do wchodzenia tam, gdzie inni woleli nie zaglądać. Może właśnie dlatego jego śmierć, mimo że dawno wyjaśniona, wciąż nie dawała jej spokoju.
Teraz nie będzie krył nam dupy, kiedy zechcemy stąd spierdolić? — Miller wróciła rozbawiony, spojrzeniem do twarzy narzeczonej. — Nie zrobi dla nas tego małego wyjątku? A może powinnam go jakoś przekonać? — uniosła wymownie brwi. Mattherws nie wyglądał na takiego, którego łatwo urobić. Z drugiej strony był facetem, a tych akurat nietrudno owinąć sobie wokół palca.
Przewróciła oczami, bo mogła się domyślić, że w policji, zresztą tak jak wszędzie, liczyło się tylko kolesiostwo, a nie rzeczywiste zasługi. Nawet oficer Sniffers otrzymywał odznaczenia tylko dlatego, że był psem. I to nawet nie w przenośni. Po prostu ludzie rozczulali się nad owczarkiem niemieckim, bo reagował na komendy i wykonywał polecenia. W przeciwieństwie do Swanson, o czym zdołała przekonać się niejednokrotnie na własnej skórze. Nic dziwnego, że nikt nie mógł rywalizować z wilczurem. Ani Evina, ani najlepiej wyszkolony Rademenes, bo żadne z nich nie miało w sobie krzty posłuszeństwa.
A czy Gary nie może być pamiątką po dziadku w jakiejś zamkniętej szafce? Najlepiej takiej na klucz? — zapytała, zahaczając temat, którego lepiej było nie poruszać. Rozmawiały o tym wielokrotnie, jednak Evina pozostawała nieustępliwa. — Sammy mówi, że ta łasica się na niego gapi — dodała, co właściwie było prawdą, bo wypchane zwierzęta miały to do siebie, że patrzyły na człowieka z każdej strony, niezależnie od tego, gdzie się stało. Podobnie było z ciałami denatów, kiedy ci mieli szeroko otwarte oczy.
Zaylee również skorzystała z okazji i gdy kelner przechodził obok, podmieniła na tacy pusty kieliszek na pełny. Może wyjdzie stąd pijana. A może da narzeczonej jedyną słuszną nagrodę, na jaką zasługiwała.
W naszym domu nie ma kurzu — odparła natychmiast, jak na pedantkę przystało. Nawet trochę ją obruszyły słowa Swanson, bo właśnie po to sprzątała na bieżąco, żeby później było mniej do robienia. I to miało sens. — Wiesz, co jedynie się kurzy? Gary — znów wkroczyła na grząski grunt. — Zbiera kurz na swoim brzydkim futerku i potem tym oddychamy — jak widać, Miller lubiła igrać z ogniem.
Na scenie rozbłysły reflektory. Oficer Sniffers wszedł dumnie, choć trochę niepewnie, prowadzony przez swojego opiekuna. Owczarek niemiecki miał na sobie specjalny, galowy szelki z małą przypinką jednostki, a na jego widok publika zareagowała westchnieniami i rozanielonym śmiechem. W przeciwieństwie do większości policjantów Sniffers nie musiał nawet nic mówić, żeby zdobyć sympatię sali. Sloan, wyraźnie rozczulony, pochylił się bliżej mikrofonu.
Za wyjątkowe zasługi w wykryciu znacznej ilości substancji niedozwolonych oraz za wzorową postawę podczas operacji, odznaczenie "Srebrnej Łapy" i statuetkę otrzymuje... — zrobił teatralną pauzę. — Oficer Sniffers!
Oklaski wybuchły jak na komendę, przerywane śmiechem, gdy pies podniósł jedną łapę, jakby doskonale wiedział, że właśnie padają na niego światła chwały. Jego opiekun uklęknął obok, przymocowując medal do obroży, a Sniffers, czując zainteresowanie wszystkich dookoła, wystawił język i merdnął ogonem. Błysnęły flesze. Ktoś krzyknął "dobry pies!". Nawet zastepca komendanta uśmiechnął się szeroko, klepiąc Sniffersa po boku.
Zaylee nie mogła powstrzymać się od ponownego przekręcenia oczami. Pieprzony bohater na czterech łapach, który ocalił miast. Cudotwórca na smyczy.
Wow, doprawdy bez niego to utonęlibyśmy wszyscy w kokainowym morzu — skomentowała, czując satysfakcję z własnej złośliwości, ale nie mogła nic poradzić na to, że odznaczanie zwierząt było według niej zwyczajnie idiotyczne.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai i takich o niczym, braku zaangażowania w fabułę i kiedy druga strona nie wykazuje się inwencją twórczą
48 y/o
CHRISTMASSY
168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
The Grinch stole Christmas and so did I
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Relacje mentorskie z pewnością należały do tych z kategorii specyficznych. Niby rodzicielskie, ale było w tym wszystkim coś jeszcze. Bywały niepowtarzalne i z pewnością Swanson mogla być szczęściarą, że wciąż miała przy sobie kogoś takiego jak Matthews, który może i był starym prykiem strzegącym porządku oraz zachowywania dobrych pozorów, ale mimo wszystko był naprawdę dobrym gliną. Dbał o Evinę bardziej niż ktokolwiek inny. Poza Zaylee rzecz jasna.
- Brał mnie w obronę jak coś zjebałam i było już po fakcie. Tak to nie odpuści - uściśliła, bo bywało, że wpadała w kłopoty, bo nie dopilnowała czegoś z tych wszystkich policyjnych formalności albo coś przeoczyła. - Nie przekonasz go. Jest nieugięty.
Sierżant był nieczuły na kobiece wdzięki, a przekupstwa również na niego nie działały. Był naprawdę przedziwnym człowiekiem. Niemniej nadawał się do służby bardziej niż ktokolwiek inny i doskonale sprawdzał się także za biurkiem skąd zarządzał całym oddziałem ludzi.
W przeciwieństwie do Miller, Evina faktycznie lubiła oficera Sniffersa. Był naprawdę dobrym psem i miał na koncie wiele udanych akcji. Poza tym było faktycznie coś w zwierzętach pełniących służbę, co potrafiło ludzi rozczulić. Nie było więc wątpliwości, że po części właśnie dlatego zwierzak otrzymywał odznaczenie. Wszyscy lubili takie widoki.
- Sammy jest przewrażliwiony. Ma już dziewięć lat. Powinien wiedzieć lepiej - odpowiedziała, nie odnosząc się specjalnie do pytania Zaylee, bo nie zamierzała powtarzać, że Gary zawsze stał w jej salonie i widok jego krzywego pyszczka oraz dziwnie umieszczonych oczu zawsze poprawiał jej dzień.
Wyglądało jednak na to, że nie mogły odpuścić rozmowy na temat Gary'ego. Miller dalej nie dawała za wygraną, a detektywka mogła jedynie wyzerować swojego szampana i postarać się o kolejną lampkę. Najlepiej jednak przytuliłaby dla siebie całą butelkę, bo czemu miałaby się tak rozdrabniać?
Nie podjęła zaczepki. Zamiast tego przyglądała się temu jak zgodnie z jej oczekiwaniami oficer Sniffers odbiera swoje odznaczenie. Nie było to nic zaskakującego. Pies wydawał się być maskotką całej policji Toronto i miał tysiące fanów w mediach społecznościowych.
- Już nie bądź tak sarkastyczna. Ten pies odwala lepszą robotę niż połowa ludzi tu zebranych - mruknęła w kierunku narzeczonej.
Dla niej wielu ze zgromadzonych policjantów nie mogło się pochwalić niczym szczególnym. Raczej grzebaniem w papierkach i pierdołami, które mało kogo zajmowały. Sniffers z kolei zawsze dzielnie niuchał i znajdował, co trzeba.

zaylee miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o
CHRISTMASSY
171 cm
koronerka w toronto police service
Awatar użytkownika
znowu z dziewczętami
śmiejemy się trzema
chuj zostawcie paczki
i tak nic w nich nie ma
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Tylko głupiec byłoby nieczuły na wdzięki Zaylee. Albo gej. Nie miała jednak zamiaru go przekupywać, bo w sumie co mogłaby zaoferować? Papierosa? Kieliszek szampana? Nawet nie miała przy sobie gotówki, żeby ukradkiem wcisnąć w jego dłoń zrulowany banknot. A skoro zdaniem Eviny wszelkie zaloty, kręceni tyłkiem i wyeksponowanie dekoltu nie przyniosłoby skutków, to chyba nie było sensu się wysilać. Szkoda czasu.
Czyli nie będziesz mogła wyjść nawet na fajkę? — prychnęła pod nosem, bo co to za restrykcyjne zakazy rodem w szkole średniej? — Chciałam zaprosić się na kanapę w prosektorium, ale skoro twierdzisz, że z Matthewsa taki tyran, to chyba lepiej nie ryzykować — westchnęła teatralnie, jednocześnie przysuwając się bliżej, żeby kokieteryjnie pociągnąć Swanson za szlufkę od spodni.
To nie tak, że Miller nie lubiła oficera Sniffersa, choć faktycznie nie pałała do niego tak dużą sympatią, jak wszyscy pracownicy komisariatu. I może jej niechęć wynikała trochę z bycia stuprocentową kociarą, ale zwyczajnie uważała, że to ludziom należały się nagrody za zasługi, a nie zwierzętom. Dla niej to była lekka przesada i wznoszenie czworonogów na piedestały. Miły gest, a jednak całkowicie zbędny.
Evina nie pociągnęła rozmowy o wypchanej łasicy, więc Zaylee nie zamierzała drążyć tematu. Kiedyś jeszcze postawi na swoim i zagwarantuje Gary'emu przytulne miejsce w zamkniętej szafce, z dala od jej oczu. Co miała poradzić na to, że ten futrzak ani trochę nie pasował do wystroju ich obecnego salonu? Może i od lat stanowił ozdobę w domu Swanson, ale tutaj nijak współgrał z ramką na zdjęcia cyfrowe czy innymi, współczesnymi elementami wystroju.
Ja? Sarkastyczna? — powtórzyła po narzeczonej z udawanym zaskoczeniem. — Nawet bym nie śmiała. Lepiej mi powiedz, co zwykle dzieje się po ceremonii wręczenia nagród. Tańczycie do rana w mundurach i upijacie się do nieprzytomności szampanem? I kto w tym czasie pilnuje porządku? Wszyscy kryminaliści co roku o tej porze dają sobie spokój, bo w TPS trwa uroczysta gala? — w jej głos znów wdała się ta charakterystyczna nuta ironii. Ale tak poważnie, to Miller nie miała pojęcia, jak przebiegała całość wydarzenia. Sloan wręczał im statuetki i wszyscy rozchodzili się do domu, czy jak? I czy Swanson w ogóle zostanie wypuszczona z komisariatu, skoro Matthews przez cały czas miał ją na oku?
Sloan uniósł wysoko kolejną statuetkę, tak aby blask reflektorów odbił się od jej szklanej podstawy. Na sali gwar ustąpił chwilowej ciszy.
Za wyjątkowe zasługi dla służby oraz nieprzeciętne oddanie sprawie… — zaczął Sloan, przeciągając słowa tak, jakby delektował się reakcją publiczności. — Nagrodę otrzymuje detektyw Tyrone Lamarque z wydziału do spraw narkotyków — oznajmił, a w powietrzu rozległy się gromkie brawa. No oczywiście to było do przewidzenia, w końcu Lamarque był opiekunem oficera Sniffersa. I niech ktoś powie, że nikt wcześniej tego nie ukartował.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai i takich o niczym, braku zaangażowania w fabułę i kiedy druga strona nie wykazuje się inwencją twórczą
48 y/o
CHRISTMASSY
168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
The Grinch stole Christmas and so did I
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Na niektórych ludzi po prostu nie było sposobu. Silna wola Matthewsa nie miała sobie równych, co znaczyło jedynie tyle, że w przeszłości niejednokrotnie Evina musiała się z nim ścierać. Koniec końców to głównie on wychodził zwycięsko biorąc pod uwagę swoją pozycję autorytetu oraz bogate doświadczenie. Niektórzy gliniarze mogli poszczycić się tylko stażem. Sierżant Matthews miał jednak nabywane z nim umiejętności oraz wiedzę.
- Szybko łapiesz. Jeszcze by pewnie rzucił, żebym nie paliła, bo tylko dostanę zadyszki podczas pościgu - odpowiedziała, bo doskonale już znała ten typ.
Wyobraźnia działała jej na najwyższych obrotach, gdy tylko koronerka napomknęła o kanapie w prosektorium, z którą łączyły je naprawdę miłe wspomnienia. Na pewno spędziłyby tam czas lepiej niż na jakimkolwiek przyjęciu.
- Może nadarzy się okazja... Pewnie nie będzie też pilnował damskiej łazienki - mruknęła, przysuwając się bliżej narzeczonej, a jej dłoń, która na chwilę spoczęła na jej talii przesunęła się jeszcze niżej. - Ale tym razem trzymajmy się z dala od umywalek.
Miały już swoje doświadczenia z oficjalnymi imprezami oraz popełnianymi na nich błędami. Na pewno nie powinny wierzyć w to, że umywalki na komendzie wytrzymają udźwig posadzonego na niej dorosłego człowieka. To kończyło się jedynie potłuczoną porcelaną, zalaną podłogą oraz przyłapaniem przez panią komendantową. Raczej nie chciały tego powtarzać.
Odkąd tylko zamieszkały w nowym domu co jakiś czas wypływał temat Gary''ego. Dotychczas Evina skutecznie odkładała te rozmowy i nie chciała kłócić się o coś, co według niej nie powinno być w ogóle dyskutowane. Łasica była cenną pamiątką. Miała też zostać na swoim właściwy miejscu i to nie podlegało jakimkolwiek negocjacjom.
- Po wręczeniu nagród następuje zwyczajowa sesja lizania sobie dup i konwersacji, które doprowadzają do tego, że masz ochotę skoczyć z mostu, aby ich nie słuchać. Wszystko przy akompaniamencie muzyki klasycznej i z podawanymi niezwykle mdłymi przystawkami - podsumowała, bo niejednokrotnie nudziła się na tych przyjęciach tak, że była o krok od zagrania w rosyjską ruletkę... i to bynajmniej nie rewolwerem. - Policja działa normalnie. Tylko część nieszczęśliwców jest tu ściągana.
Swanson niestety ten wątpliwy zaszczyt kopał od dłuższego czasu co roku, a chętnie wymieniłaby się z jakimś patrolem, aby ci mogli zaznać odrobiny blichtru czy czegokolwiek.
Kolejny funkcjonariusz otrzymał wyróżnienie. Opiekun Sniffersa. Mogliby jeszcze w sumie otrzymać statuetkę za najlepszy duet i wszyscy mogliby się rozejść. Choć Evina doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że rozdane będzie jeszcze niezwykle wiele innych statuetek, które dla niej nie miały większego sensu.

zaylee miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Toronto Police Service Headquarters”