Pech chciał, że do ostatniej chwili przeprowadzała skomplikowaną autopsję, więc zabranie sukienki i kosmetyków okazało się wybawieniem. Wystukała do narzeczonej krótką wiadomość, że spotkają się w sali, gdzie odbywała się cała gala, po czym natychmiast zabrała się za ekspresowe przygotowania. Makijaż zrobiła w inspekcyjnym lustrze, tym samym, którym badało się trudno dostępne zakamarki ciała, a następnie wskoczyła w czarną, ciasną, ale elegancką sukienkę. Włosy upięła wysoko, pozwalając, aby kilka niesfornych kosmyków opadło na twarz. Jeszcze jednym zręcznym ruchem przesunęła stół ze zwłokami do szuflady, domknęła ją biodrem i wyszła z podziemi, ruszając w stronę dużej sali na parterze.
Zaylee nie były zwolenniczką służbowych imprez, ale ta ceremonia była wyjątkowa pod wieloma względami. Przede wszystkim chciała zobaczyć, jak jej kobieta odbiera jakąś nagrodę. No i to była jedna z nielicznych okazji, kiedy w końcu będzie mogła zobaczyć ją w mundurze. Kiedy dotarła na miejsce, stanęła w progu sali i oparła się ramieniem o framugę. Rozejrzała się po sali, a wśród tłumu innych policjantów od razu dostrzegła narzeczoną. Ich spojrzenia skrzyżowały się na moment, jednak Miller nie zdecydowała się podejść bliżej i przeszkadzać w konwersacji, jaką Evina prowadziła z kolegami z wydziału. Kiwnęła jedynie głową na powitanie i puściła do niej oczko, jednocześnie nieświadomie wypychając policzek językiem, do czego przyczyniło się strój służbowy, który Swanson już dawno porzuciła na rzecz codziennych ubrań — w wydziale zabójstw nikt już przecież nie nosił mundurów.
Korzystając z okazji, że tuż obok przechodził kelner z szampanem, Zaylee wyciągnęła rękę i sięgnęła po kieliszek, mocząc usta w alkoholu. Nie wiedziała, co to za szampan, ale chyba nie mógł być byle jaki, bo bąbelki od razu podeszły jej do nosa. A to przypomniało jej, dlaczego nie przepadała za winem musującym.
Gdy Chareals Sloan — ten sam, który kilka dni temu był w ich domu po incydencie z ostrzami w kopercie, a potem dzwonił, aby oznajmić, że za grążącym Swanson recydywistą został wysłany list gończy, a policja miała na oku sierociniec Samuela — wszedł na podest i nachylił się do mikrofonu. W tym momencie z głośników wydobył się ostry, szeleszczący pisk, który przeciął panujący na sali gwar. Miller skrzywiła się ostentacyjnie, a kilka innych osób automatycznie przycisnęło dłonie do uszu. Mikrofon zawodził jeszcze przez chwilę, zanim w końcu pozwolił zastępcy komendanta rozpocząć przemówienie.
— Dobry wieczór wszystkim — powiedział spokojnie, a jego głos odbił się echem od ścian. — Witam na corocznej Gali Honorów Służby — przesunął wzrokiem po zebranych, pośród których byli nie tylko policjanci, ale również ich bliskich, którzy uczestniczyli w wydarzeniu. — Nagrody, które dziś wręczymy, są symbolem realizowanych wartości: uczciwości, odwagi i współpracy — kontynuował, a ton jego głosu stawał się coraz cieplejszy. — Niech będą przypomnieniem, że każdy trud, każde pojedyncze poświęcenie jest zauważone i docenione. Cieszmy się dzisiejszym wieczorem!
Oklaski rozległy się stopniowo, powoli rosnąc w siłę. Niektóre spojrzenia lśniły dumą, inne zawierały ukryte wspomnienia trudnych dni. Gala oficjalnie rozpoczęła swoje uroczyste obchody, a Zaylee znów spojrzała na narzeczoną i uniosła z daleka swój kieliszek w geście toastu.
Evina J. Swanson