-
goodnight, sleep tight, don't let the dead bite. wrap a rope around your head and watch you as you take flight
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiw sumie obojętnie, może być ona/ichtyp narracji3 osobaczas narracjiprzeszłypostaćautor
— Wróciłem — pewnie słyszała, jak zamknął drzwi, a torba uderzyła o ziemię tak, jakby nie wiadomo co w niej było. Westchnął, zdjął i odwiesił kurtkę i skopał ze stóp buty; torbę bez większego zastanowienia przerzucił pod drzwi swojego pokoju i od razu przeszedł do kuchni, żeby spojrzeć na szkodę. Dziura jak dziura, nie było co drążyć tematu, tylko tak to napraw, żeby czynszojad się nie zorientował, że to z twojej winy, a jeszcze był ci wdzięczny, bo oto drzwi wymieniłeś. Czy to było mieszkanie z ikei? Nie to wysokolotne, a patrząc na to, jak ta dziura wyglądała, to pewnie taniakea. — Co tutaj się wydarzyło? — tak jeszcze dla pewności spojrzał po dziewczynie, żeby dopiero zaraz przyklęknąć i popatrzeć na wymiar szkody. Cała deska byłaby do wymienienia… a gdzie on teraz jeszcze taką deskę dostanie? Może brązową, to co, będą ją teraz malowali? Cholera, nie był przecież żadnym stolarzem… — Zamykałaś wszędzie okna? Mówili, że taka śnieżyca będzie, że nam może prądu zabraknąć — jeszcze tylko tego im brakowało. Chociaż żarówka nad nimi już migotała, ale to chyba o niczym nie świadczyło. Może tylko będzie musiał ją wymienić?… Byleby im tylko bezpieczniki zaraz nie poszły…
Indie Caldwell
-
⋆❆₊⁺ merry christmas, i could care less ⁺₊❆⋆
nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiona/on, i don't mindtyp narracjitrzecioosobowaczas narracjiprzeszłypostaćautor
— O, siema, wykurwiście — powitała Charliego tonem tak entuzjastycznym i beztroskim, że sama na chwilę prawie aż zapomniała o tej całej nieszczęsnej dziurze. Dziurze, która — tak dla przypomnienia — znajdowała się jakieś trzydzieści centymetrów od jej twarzy, bo Marlow zastał ją w kuckach, przycupniętą pod dziurawą szafką i z bliska przyglądającą się szkodom. — A jakoś tak wyszło — odparła z lekkim wzruszeniem ramion, a choć brzmiało to trochę tak, jakby próbowała to pytanie zbyć, nie miało to absolutnie nic wspólnego z miganiem się od odpowiedzi. Po prostu dokładnie tak działało to w głowie Indie. Jakoś tak wychodziło: ona funkcjonowała zupełnie normalnie, a te wszystkie niepoważne, absurdalne czy "dziwnie pechowe" rzeczy... no, tak jakoś jej się przytrafiały, same z siebie. Na szczęście w porę zreflektowała się, że chyba nie na taką odpowiedź liczył Charlie i aż z tych kucków wstała, żeby zdać mu trochę porządniejszy raport taktyczny. — Pamiętasz jak Ci mówiłam, że rano na kilka godzin będzie pies? Nowy klient na próbę, bo chcą go ze mną w przyszłym tygodniu na kilka dni zostawić? Ten maltańczyk? — spytała, opierając się o blat i zerkając to na Charliego, to na dziurę. Bo chyba mu mówiła? Prawie pewna była, że to akurat tak. — No to właśnie okazało się, że cośtam chyba nie doczytałam, bo to nie był maltańczyk, tylko berneńczyk. I wiesz, Charlie, mi to lotto, czy ten pies waży cztery kilo czy czterdzieści, wyjebane jaja przecież, myślę — i co, żaden problem, ale jednak trochę problem jak się ma dziesięć metrów kwadratowych sypialni, więc sobie wyszliśmy się pobawić w korytarzu, no i... — odwróciła się z powrotem w stronę szafki i wskazała na nią teatralnie, po czym dokończyła: — no i o. Jak skubany wziął rozpęd na tych kafelkach to już był koniec. To jak w letnim ogumieniu hamować na tym mrozie, szansy bez, nie było chuja że się uda. — Gdyby zdarzało jej się czasem najpierw myśleć, a potem robić, prawdopodobnie wpadłaby na to, że korytarz to może też nie było idealne miejsce na podobne aktywności, ale tak jak zawsze, na tę wspaniałą myśl Indie czas znalazła dopiero po fakcie.
— Ta, pozamykałam — potwierdziła, przytakując krótko. — Tylko to w salonie nadal jest trochę nieszczelne, tak gdybyś się zastanawiał dlaczego jest zaklejone taśmą izolacyjną. — Nie było to może najbardziej eleganckie ani estetyczne rozwiązanie, ale zgłoszona do spółdzielni ponad miesiąc temu usterka do dziś nie doczekała się obiecanej wizyty fachowca, więc... — Ale prądu zabraknąć? Aż tak źle?
Charlie Marlow