Wizyta w Korei zakończyła się definitywnym rozstanie z Jaydenem. Bowie wrócił do Toronto wcześniej, a samotna podróż była najbardziej bolesnym doświadczeniem od naprawdę bardzo dawna. Wypił na pokładzie samolotu o kilka drinków za dużo i emocje znacznie go przytłoczyły. Nie mógł dłużej tego ciągnąć, nie potrafił dalej się starać, widząc że nie tylko krzywdzi Jaya nie będąc z nim do końca szczerym, ale i ciągnąć go na dno własnymi, kiepskimi wyborami życiowymi. Odciął się na dobre, mając nadzieję, że łucznikowi uda się wrócić do drużyny i ułoży sobie życie tak, jak na to zasługiwał.
Wrócił do swojego mieszkania, wznowił kontakt z rodzicami i poprosił znajomego, żeby spróbował oczyścić trochę internet z nagrania z nim i Terrencem. Wiadomo, że w Internecie nic tak do końca nie ginie, ale dzięki umiejętnościom kumpla sprawa odrobinę przycichła i w okresie świąt wrócił do prowadzenia konta na Instagramie i ruszył się trochę, znowu wychodząc do ludzi.
Tęsknił za Baudetem, bo ten był dla niego długo naprawdę dużym wsparciem i wydawało mu się, że sportowiec naprawdę go kochał. Żałował, że to wszystko zaszło tak daleko i że go zranił, ale jak zwykle próbował odpychać od siebie niewygodne uczucia i uparcie udawać, że to nic. Że jakoś to będzie. Miał masę wymówek, powodów usprawiedliwiających jego decyzje i sposobów na zapomnienie i znieczulenie się. Wykorzystał każdy możliwy i chociaż kilka razy zdarzyło się, że całkowicie zalany, odwalał jakieś dramatyczne sceny, to potem zbierał całe to gówno i stawał na nogi, powtarzając sobie, że to tylko zła noc, a nie złe życie.
Chociaż sam już nie był niczego pewien, za to potrafił świetnie udawać.
W końcu zrobiło się trochę stabilniej, wrócił do regularniejszego imprezowania, ale i do tworzenia, wyciągając skądś pokłady nowej weny. Zaczął całkiem nowy projekt muzyczny, w tym samym czasie tworząc pod niego kolejną animację. Całość pewnie dalej będzie schowana, czekając aż w końcu odważy się to komuś pokazać.
Wiadomość od Tristana go zaskoczyła i nawet nie potrafił przez jakiś czas udawać, że było inaczej. Dlatego odpisał na nią dopiero po kilku godzinach rozkminy czemu w ogóle chłopak napisał i to po tak długim czasie. Zdążył się już pogodzić, że to koniec ich burzliwej relacji. Nawet wmówił sobie, że to lepiej, skoro ich rodziny nienawidziły się jeszcze zanim się w ogóle urodzili, chociaż tak naprawdę miał na to wyjebane.
Pikantna wymiana smsów zakończyła się kilkoma przyjemnymi chwilami na kanapie z własnymi dłońmi i obietnicą spotkania i to rychłego. Zawiesił się nad telefon może przez minutę, zastanawiając się czy w ogóle do Blackwella pojechać, ale z kretesem przegrał bitwę z samym sobą i po ekspresowym prysznicu, wskoczył w czarne dresy, zarzucił na siebie bluzę z kapturem i skórzaną kurtkę, po czym odpalił motor i wyjechał zdecydowanie zbyt szybko na ulice miasta, po drodze do Tristana łamiąc kilka przepisów drogowych, co jednak było dla niego całkiem typowe. W dodatku spieszył się, chcąc zdążyć przed upływem trzydziestu pięciu minut.
一
Zamknij się 一 mruknął, kiedy znalazł się już u niego w mieszkaniu i usłyszał prowokacyjne słowa. Wiedział, że się nie spóźnił. Uśmiechnął się za to, bez skrępowania zrzucając kurtkę na ziemię, zanim nie objął jego twarzy dłońmi, kiedy ten w szybkim tempie do niego podszedł. Wyglądał świetnie, jak zwykle, a poza tym zawsze było między nimi tak silne napięcie, że nieraz potrzebowali dłuższego czasu, żeby jakoś je rozładować. Oddał pocałunek, a potem kolejny i jeszcze jeden, czując znacznie przyspieszony puls. Opuścił powieki, muskając jego wargi szybko i zdecydowanie, w międzyczasie nierówno nabierając powietrza w płuca i ściągając na zmianę własne i jego ciuchy.
- Ukrywanie treści: włączone
- Hidebb Message Hidden Description
tristan blackwell