

Maude wychowywano z troską – ale i z jasno określonym celem. Miała być prezentacją rodzinnego sukcesu. Od małego uczono ją, jak siedzieć prosto, jak odpowiadać z uśmiechem, jak błyszczeć – ale nie za mocno, by nie przyćmić nikogo z ważnych gości.
W głębi duszy Maude była kimś zupełnie innym. Cicha, wrażliwa, łagodna – z wielkimi marzeniami.
Teatr był jej azylem, miejscem, w którym mogła mówić głosem kogoś innego, ale zawsze w zgodzie ze sobą. Gdy grała, naprawdę żyła.
W rodzicielskich oczach to było niepoważne. Niepraktyczne. Niezrozumiałe. Nie do pokazania w towarzystwie. W szkole średniej Maude coraz częściej musiała opuszczać próby teatralne. Nagła zmiana priorytetów – to samo pragnienie zadowolenia rodziców.
Studia wybrała z rozsądku. Historia sztuki – najbardziej artystyczna ze ścieżek, które można było zaakceptować w domu Murphych. Ojciec był zadowolony: mógł z dumą mówić, że jego córka zna się na impresjonizmie, o którym sam nie wiedział nic.
Maude z czasem nauczyła się oddzielać swoje prawdziwe zainteresowania od tego, co wypada.
Z pozoru wpasowała się w otoczenie – wciąż mieszka w śródmieściu Toronto, bywa na wydarzeniach, rozmawia z ludźmi, których zna od dziecka.
Ale wewnętrznie czuje, że ten świat nigdy nie był jej. Jest zbyt miękka w środowisku ostrych krawędzi. Zbyt cicha pośród głośnych sukcesów.
Nauczyła się dostosowywać. Potrafi być twarda, kiedy trzeba. Bywa chłodna. Nawet okrutna, jeśli sytuacja tego wymaga. Czasem sama siebie nie poznaje – ale wie, że inaczej przepadłaby w tym środowisku.
Maude wspiera działania charytatywne, szczególnie te związane ze sztuką i dziećmi. Wierzy, że edukacja artystyczna to coś więcej niż fanaberia – to szansa, by dziecko nauczyło się widzieć świat nie tylko takim, jakim jest, ale jakim mógłby być. Jakim Murphy chciałaby, aby był.
Mimo wszystko – trzyma głowę wysoko. Tak ją wychowano. Tak przetrwała.
⋆ ) Ma zapasowe buty w torebce — zawsze. Nauczyła się, że w szpilkach można wyglądać jak zwyciężczyni, ale nie da się w nich uciec. A ona stale jest gotowa do ucieczki.
⋆ ) Wciąż zna na pamięć monolog Ofelii, choć nie wypowiedziała go na głos od lat. Czasem powtarza go w myślach, gdy nie może zasnąć. Czuje, jakby mówiła do siebie z czasów, kiedy jeszcze była naiwna i odważna.
⋆ ) Nie potrafi płakać na pogrzebach — ale płacze, gdy kurtyna opada. To nie aktorzy ją wzruszają. Tylko koniec iluzji. Bo przez chwilę, zanim zgasło światło, wszystko było prawdziwe.
⋆ ) Ma tendencję do zostawiania rozmów niedokończonych. Często przerywa je, zanim zrobi się za emocjonalnie. Boi się, że prawdziwe słowa mogłyby ją zniszczyć albo zranić kogoś innego.
⋆ ) Nosi perfumy z nutą drzewa sandałowego i figi. Nikt nie potrafi ich nazwać, ale każdy zapamiętuje. Pachnie jak galeria o zmierzchu — chłodno i ciepło jednocześnie.