ODPOWIEDZ
23 y/o, 167 cm
barmanka The Fifth Social Club
Awatar użytkownika
barmanka, która robi najlepsze drinki w mieście i kręci dupą na barze
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

#2
No, this is not your legacy. This is not your destiny.
kilka miesięcy temu

Przyjście na świat w rodzinie Lennox było jednocześnie błogosławieństwem i przekleństwem. Plusy posiadania tak wpływowej i znanej (oraz niekoniecznie lubianej) rodziny? Człowiek nigdy nie musiał się o nic martwić, naprawdę. Maddie i jej rodzeństwo wychowani byli w luksusie, najlepsze ubrania, najlepsze zabawki czy zagraniczne podróże, wielu ludzi zazdrościło im takiego życia. Są również minusy, których było zdecydowanie więcej i osoby nie będące w środku takiej rodziny kompletnie ich nie widzieli. Madison jednak widziała, kiedyś kompletnie nie zdawała sobie z tego sprawy im bardziej była starsza tym bardziej zaczęła otwierać oczy i rozumieć, że jej życie to jeden wielki teatr, a ona grała w nim rolę, o którą nigdy się nie prosiła.
Rodzice wymagali od niej dobrej postawy, uśmiechu, dobrych manier i zawodu, który nie skala reputacji rodziny, takiego, który będzie pasował do nazwiska Lennox, zawód godny aby ich córka mogła go wykonywać. Prawda jest jednak taka, że Madison nie miała pojęcia co chce robić w życiu, chciałaby zwiedzać świat, żyć według własnych zasad, a nie tych, które narzucają jej rodzice. Niestety z nimi nigdy nie było dyskusji, jakby słowa ich dzieci były nieme, a każde starania niemalże na miejscu sprowadzane do parteru.
Gdyby mogła wybierać, gdyby ktoś pytał ją o zdanie to wolałaby przyjść na świat w rodzinie, która nie miała grosza przy duszy, bo takie zazwyczaj bogate są uczuciowo. I tego jej brakowało, uczuć, ciepłego uśmiechu czy pochwały. Nigdy tego nie dostała - przynajmniej od rodziców. Relacje ze starszym rodzeństwem też miała różne, oni z wielką chęcią i przyjemnością spełniali wolę rodziców, jak zaprogramowane maszynki, które nie mają własnego zdania. Maddie zdecydowała być pierwszą w rodzinie, która pójdzie inną drogą - swoją własną. I wiedziała, że ta decyzja niesie za sobą konsekfencje, na które chyba nigdy nie była gotowa.
— Cześć, masz może chwilę? — zapytała swojego brata, którego bez zapowiedzi zdecydowała się odwiedzić w remizie, nie było do końca pewna czy go zastanie, strażacy nie mają określonych godzin pracy i przerw.
Pewność siebie, którą czuła jeszcze chwilę temu wysiadając z ubera momentalnie gdzieś uleciała. Dlaczego zdecydowała się przyjechać akurat do niego? Bo z całego rodzeństwa wierzyła w to, że ten zrozumie ją jak najbardziej. Wiedziała też, że jeśli podzieli się z nim swoim planem ten nie poleci do ojca i wszystkiego nie wyśpiewa - na to przynajmniej cholernie liczyła.
— Nie zajmę Ci dużo czasu, wiem, że jesteś w pracy. — uśmiechnęła się delikatnie spoglądając na twarz starszego brata. Mężczyzna gestem ręki wskazał jej jakiś kąt w remizie, w którym mogą porozmawiać chwile.
— Nie idę na studia, nie chcę iść na studia. — wypaliła, prosto z mostu czując jak wielki kamień spada jej z serca, tak jakby pozbyła się niewidzialnego ciężaru.
— I mam zamiar oznajmić to ojcu. — dodała tym razem pewniej. czy robiła dobrze? Nie wiedziała, ale na tym chyba polegało życie, nie?
Miała już dość byciem Madison Lennox - maskotką kampanijną swojego ojca.
Chciała być Maddie.
Chciała być po prostu sobą.
Koda Lennox
izzy
jak mi coś nie będzie pasować dam znać
31 y/o, 182 cm
strażak kapitan Toronto Fire Station 132
Awatar użytkownika
Pan Strażak, który chętnie ugasi każdy ogień. Potrafi świetnie gotować, słuchać innych, przyjaciel o złotym sercu, które chciałby komuś oddać, ale nie wychodzi mu to.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimkiona , jej
postać
autor

Nie było zgłoszeń do pożarów, kotów na drzewie czy innych nietypowych wypadków. Cały zespół, który aktualnie przebywał na zmianie zajmował się porządkami, inwentaryzacją. W takich chwilach to najlepsze zajęcie, jakie może być. Rozdał wszystkim zajęcia, ale tak naprawdę nie musiał, każdy z jego podopiecznych wiedział czym ma zająć się. On utknął w papierologii, której szczerze nienawidził. Gdyby tylko mógł ją komuś innemu oddać, zrobiłby to niemal od razu.
Wyrwał się z biura, pod pretekstem przerwy i chwilowego odpoczynku od tabelek, formularzy, raportów. Tak naprawdę musiał rozprostować nogi i odsunąć jeszcze bardziej w czasie papierkową robotę. Przechodził obok wozu strażackiego niedaleko wejścia, gdzie zobaczył swoją młodszą siostrę. Niemal od razu podszedł do niej, objął w talii i przytulił.
-Cześć, wiesz dobrze, że dla Ciebie zawsze znajdę chwilę.
Powiedział to z uśmiechem, przy okazji wskazując na miejsce, w którym spokojnie będą mogli porozmawiać.
-Dopóki nie będzie wezwania to możemy rozmawiać.
Uśmiechnął się lekko do niej. Do dwóch szklanek nalał chłodną wodę z cytryną, jedną z nich podał jej. Usiadł sobie obok na kanapie. Musi przyznać, że jest ciekawy co takiego stało się, że jego siostrzyczka przyszła z jakimś problemem. Ewidentnie coś podziało się. Jeszcze nie wiedział co. Nie musiał jednak zbyt długo czekać na rozwiązanie tej zagadki. Nie potrafił powstrzymać zaskoczenia, które namalowało się na jego twarzy.
-Nie idziesz tak w ogóle, w ogóle?
Powiedział cicho powtarzając za nią. W głowie mógłby wyobrazić sobie tę awanturę, jaka będzie w domu w związku z tym, że nie chce iść na studia. On już miał problem, z tym że chciał zostać strażakiem, a nie iść w politykę czy jakieś prawo. Spojrzał na Siostrę swoimi niebieskimi oczami i lekko uśmiechnął się.
-Wiesz, że idziesz na wojnę? Że to ich wkurzy....
Jeżeli myślała, że będzie jej prawił kazania, robił wykłady to pomyliła się. Niezależnie od tego jak wychowali ich rodzice i jaki rygor mieli w domu, była jego młodszą siostrzyczką, do której zawsze miał swego rodzaju słabość. Nie potrafił na nią gniewać się, złościć, zawsze chciał pomóc.
-A co chciałabyś robić Maddie w takim razie?


Maddie Lennox
posty będą pojawiać się powoli, do końca tygodnia każdy otrzyma
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
lemon
23 y/o, 167 cm
barmanka The Fifth Social Club
Awatar użytkownika
barmanka, która robi najlepsze drinki w mieście i kręci dupą na barze
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Koda był jednym bratem z którym Maddie miała bardzo dobry kontakt i bliską relację, można śmiało powiedzieć, że byli są sobie najbliżsi z całego rodzeństwa. Blondynka zawsze mogła liczyć na jego wsparcie i to właśnie z nim zazwyczaj rozmawiała na temat swoich problemów o których nie mogła rozmawiać z drugim bratem czy nawet s siostrami, a o rodzicach nie wspominając. Dlatego on był pierwszą osobą, której zdecydowała się powiedzieć o swoich planach. liczyła jednak na to, że nie będzie jej powstrzymywał i wybijał takiego głupiego pomysłu z głowy. On robił to co chciał, spełniał swoje marzenia będąc strażakiem, a teraz już szefem oddziału. Młoda Lennox też tego chciała, w sensie nie wiedziała co chce robić, ale pragnęła wolności.
jej brat nie wiedział jak to jest być tym najmłodszym dzieckiem w rodzinie, to ona musiała chodzić na wszystkie imprezy, spędy czy pikiety jakie organizował sztab jej ojca. Była niczym maskotką, której zadaniem było ocieplanie wizerunku i topienie serc tych najbardziej zimnych ludzi. Miała tego dość, trochę zajęło jej podjęcie te decyzji, ale jak to się mówi lepiej późno niż wcale.
Kiwnęła głową w odpowiedzi, to było przecież oczywiste, nawet nie myślała o tym aby go zatrzymywać kiedy w remizie rozdzwoni się syrena. Może nie mówiła tego często, ale była cholernie dumna ze swojego brata, naprawdę. Robił coś co miało sens, pomagał innym, szczególnie w tych najgorszych sytuacjach. Podziała go też za silną psychikę, bo jako strażak najpewniej widział bardzo dużo...
— Wcale nie idę na studia, na żadne. Nie będę ani lekarzem, ani prawnikiem i nie będę się bawić w zakłamaną politykę. — oznajmiła hardo, po jej zaciętych oczach i zdeterminowanej twarzy łatwo można było wywnioskować, że tą decyzję podjęła już jakiś czas temu. Przejęła od niego szklankę i upiła dość spory łyk, a następnie skierowała się bliżej kanapy na której usiadł.
— Wiem, zdaje sobie z tego sprawę, podejrzewam, że ojciec będzie wściekły, ale musi zrozumieć, że nie jestem już dzieckiem, które może ustawiać tak jak żywnie mu się podoba. Nie będę już jego maskotką. — westchnęła wzruszając ramionami. Wiedziała, że czeka ją walka, wojna, ale jeszcze teraz nie wiedziała jak bardzo. Nie wiedziała, że to wszystko skończy się wyprowadzką i zerwaniem wszystkich kontaktów. Nie wiedziała też, że jest to jej ostatnia normalna i luźna rozmowa z bratem, bo za kilka godzin, a potem tygodni wszystko się zmieni.
— Tak szczerze? — odpowiedziała pytaniem na pytanie i spojrzała na twarz Kody, chwilę milczała, ale w końcu jedna się odezwała.
— Nie mam pojęcia, totalnie nie mam na siebie planu, ale nie jest to chyba nic złego? — zapytała unosząc brew w górę. Może zajmie się czymś fajnym, a może się spakuje i wyjedzie do stanów, a może...skończy jako barmanka w klubie.
Koda Lennox
izzy
jak mi coś nie będzie pasować dam znać
31 y/o, 182 cm
strażak kapitan Toronto Fire Station 132
Awatar użytkownika
Pan Strażak, który chętnie ugasi każdy ogień. Potrafi świetnie gotować, słuchać innych, przyjaciel o złotym sercu, które chciałby komuś oddać, ale nie wychodzi mu to.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimkiona , jej
postać
autor

Maddie zawsze będzie dla niego małą siostrzyczką. Najmłodsza ze wszystkich, z którą kiedyś bawił się, był najbliżej i pozwalał być sobą gdy rodzice nie patrzyli. Koda z resztą do każdego z rodzeństwa podchodził w podobny sposób. W każdym widział i doszukiwał się pozytywów.
Patrzył się przez chwilę na Maddie. Powoli dochodziło do niego to, co powiedziała, to jaką burzę planuje zrobić. Gdyby tylko pozostałe rodzeństwo zebrało się i mówiło jednym wspólnym głosem... mogliby coś wspólnie zdziałać. Jednak nie mówili wspólnym głosem. Niestety.
Koda patrzył spokojnym wzrokiem na Maddie. Jedna troska z tym związana właśnie odeszła mu, wiedziała, że szykuje się wojna w domu. Ojciec na pewno nie będzie pochwalał tego wszystkiego. On już teraz wiedział, że nie odwróci się od niej, że będzie przy niej. Taki już był. Troszczył się o swoje rodzeństwo, był takim jakby spoiwem ich wszystkich.
-Myślę, że usłyszy to co mówisz, ale nie będzie chciał tego zaakceptować... Będzie na siłę chciał narzucić Ci to, co wymyślił dla Ciebie.
Zagryzie lekko wargę.
-Będę przy Tobie...
Będzie chciał ją wspierać, ochronić w razie czego swoim ramieniem. On był kiedyś sam w bitwie z ojcem, gdy powiedział, że nie chce być lekarzem czy politykiem a strażakiem. Tak bardzo nie chciał, aby ona w samotności to wszystko przechodziła.
Pokiwał ochoczo głową, chciał wiedzieć co wymyśliła, jak widzi swoją przyszłość.
-Tylko szczerość... jak zawsze maluchu.
Zaśmiał się i puścił jej oczko. W jakiś sposób chciał rozładować tę ciężką atmosferę. Sama nie wiedziała, co chciałaby robić.... to nie było zbyt dobre. On miał jakiś plan, ona nie. Będzie znacznie ciężej przekonać ojca do dania jej wolności. Gdzieś tam w głowie przebiegła mu myśl, aby w jakiś sposób przygotować ojca, aby pogadać z nim sam na temat Maddie, aby cała złość i wściekłość skupiła się na nim. On to udźwignie.
-Zawsze lepiej, abyś miała pomysł na siebie. Coś, co zamierzasz teraz z sobą zrobić. Wyjechać za granicę, imprezować... nie wiem szyć na drutach...
Kolejny raz zaśmiał się cicho. Trochę przysunął się do siostry i rozłożył ręce, aby w razie potrzeby mogła przytulić się.
-Mam z nim porozmawiać? Jakoś przygotować go?
Wypalił nagle, szybciej niż zdążył ugryźć się w język.


Maddie Lennox
posty będą pojawiać się powoli, do końca tygodnia każdy otrzyma
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
lemon
23 y/o, 167 cm
barmanka The Fifth Social Club
Awatar użytkownika
barmanka, która robi najlepsze drinki w mieście i kręci dupą na barze
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

— Doskonale zdaje sobie z tego sprawę, nie mam jednak zamiaru tak łatwo odpuszczać. Nie nadaje się do bycia lekarzem czy prawnikiem, ojciec chce na siłe zrobić ze mnie kogoś kim nie jestem i nie umiem być. — westchnęła ciężko. Bycie dzieckiem Lonnoxów nie należało do najłatwiejszych rzeczy, szczególnie teraz kiedy była "dorosła" i dostrzegała zło jakie było na świecie. Kiedyś z dumnie uniesioną głową paradowała przy boku swojego ojca i matki, jak na najmłodsze dziecko przystało, ale teraz z wieloma rzeczami się nie zgadzała. Miała w życiu trochę inne wartości, patrzyła na świat inaczej niż jej ojciec, więc czy był sens trwania w tym wszystkim? Nie i sama Maddie go nie widziała.
— Wiem i jestem wdzięczna, ale tą bitwę muszę stoczyć sama, na tym polega chyba dorosłość, prawda? — zapytała spoglądając na brata i uniosła brew w górę. Naprawdę była mu wdzięczna za to, że zawsze był przy niej, ale musiał też zrozumieć, że nie była już małą dziewczynką. Musiała nauczyć się życia po swojemu, jeśli upadnie to będzie musiała sama znaleźć siłę aby się podnieść, nie potrzebowała nikogo kto otrze jej kolana po wywaleniu się.
— No wiadomo, że lepiej abym miała na siebie ten plan, ale do tego czasu będę jasiem wędrownikiem, poszukam siebie czy coś w tym stylu. Może zatrudnię się jako barmanka? A może jako tancerka? Ponoć dobrze kręcę biodrami, w ostateczności wyjadę na islandie i będę budować igloo z lodu dla tych wszystkich ludzi, to zawsze jakieś zajęcie. — odparła wzruszając delikatnie ramionami. Faktycznie gdyby się nad tym dłużej zastanowić to rzucała się z motyką na słońce, bez planu i pomysłu na siebie istniała szansa, że skończy w kolejce do jakiejś miejskiej jadłodzielni, ale who care... W przeciwieństwie do swoich rówieśników ona jako nastolatka nie mogła korzystać z tych wszystkich uroków życia, nie imprezowała, nie uciekała z domu i nie kochała miliona chłopaków jednocześnie. Czuła, że przegapiła ten etap w swoim życiu i chciałaby tego wszystkiego spróbować. A lepiej zrobić to teraz póki jeszcze ma ładną buzię, a nie jak będzie stara i pomarszczona.
Na jego pytanie zacisnęła usta w wąską kreskę i zamilkła, tak jakby intensywnie się nad tym zastanawiała.
— Nie, muszę to zrobić sama. To będzie moja pierwsza dorosła decyzja. Ewentualnie mogę Ci wysłać hajs z mojego konta oszczędnościowego bo ojciec pewnie zablokuje wszystkie karty to w razie co mi dasz, bo chyba nie pozwoli mi żyć na swój koszt, nie? — zrobiła dość śmieszną minę, ktorej kompetnie nie da się opisać, ale to było totalnie głupie pytanie. Znała swojego ojca nie od dziś i wiedziała, że wraz ze sprzeciwnieniem się mu jej konta zostaną zablokowane. Może zabrzmi teraz jak hipokrytka, ale chciała odnależć siebie tym samym nie tracąc swojego statusu, bo chyba nie poradziłaby sobie w jakimś tanim lokum z brakiem kasy. I to ją przerażało.
Koda Lennox
izzy
jak mi coś nie będzie pasować dam znać
31 y/o, 182 cm
strażak kapitan Toronto Fire Station 132
Awatar użytkownika
Pan Strażak, który chętnie ugasi każdy ogień. Potrafi świetnie gotować, słuchać innych, przyjaciel o złotym sercu, które chciałby komuś oddać, ale nie wychodzi mu to.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimkiona , jej
postać
autor

Słuchał uważnie tego, co mówiła jego młodsza siostrzyczka. Jeżeli uważała, że nie nadaje się na lekarza czy też prawnika popierał ją. To była jej decyzja, jej życie, a on jak już mówił będzie ją wspierać niemal całym sobą.
-Też... ale też polega na tym, aby umieć sięgnąć po pomoc, gdy ktoś ją oferuje.
Przyznał szczerze i lekko uśmiechnął się. Miała rację, to jej bitwa, to ona musi ją stoczyć z ojcem. On jedynie może wspierać, dawać swoje ramię do pomocy.
-Ale rozumiem Cię całkowicie, że to bitwa, jaką musisz sama przejść. Pamiętaj proszę, że masz mnie... zawsze Cię wesprę i nawet ochronię gdy będzie taka potrzeba.
Jego młodsza siostrzyczka... Wierzył w to, że sobie poradzi, jest silna. Mając tyle rodzeństwa i wychowując się w takiej, a nie innej rodzinie, musi się być silnym. Koda chciał, aby pamiętała, że może liczyć na starszego brata. We wszystkim.
Słuchał jej planu, a raczej pomysłów na siebie, na najbliższe dni.
-Tylko proszę... nie zapominaj o mnie i dawaj znać, że wszystko jest w porządku.
Jasne, że wolałby mieć ją na oku, a nie aby wyjechała na drugi koniec świata, gdzie zasięg jest beznadziejny.
-Poza tym, chyba nie lubisz zimna, więc z tym igloo nie wyszłoby Ci.
Zaśmiał się jeszcze cicho. Pomimo prób nie potrafił wyobrazić sobie szczęśliwej małej Maddie w krainie wiecznej zimy budującej igloo. To nie pasowało do siebie bardzo. Chwycił za szklankę z wodą, którą wcześniej im przyniósł. Upił z niej łyk, dając jej tym samym czas na zastanowienie się nad jego ostatnim pytaniem.
-Myślę, że jeszcze doda Ci kartę.
Powiedział cicho śmiejąc się pod nosem. Chociaż, Maddie zawsze była jego małą kochaną księżniczką, więc może akurat nie odsunie jej od swoich kosztów. Lepiej zawsze zakładać niemal każdy scenariusz.
-Oczywiście, że możesz mi przesłać oszczędności. Uważam, że to bardzo dobry pomysł, zabezpieczy Cię.
Skinie lekko głową, ale będzie dalej mówić.
-Mogę Ci nawet otworzyć Twoje własne subkonto na moje nazwisko, aby nie było. Miałabyś osobną kartę do tego, co Ty na to?
To też było jakieś rozwiązanie. Konto byłoby teoretycznie jego, ale w praktyce jej. Chyba dobre rozwiązanie na sam początek. Decyzja jest całkowicie po jej stronie.
Koda siedział spokojnie obok, patrzył na nią i już wiedział, że za niedługo będzie dość potężna burza u nich w rodzinie, która jak zwykle nie będzie wychodzi poza dom. Może to pomoże ojcu zrozumieć, że to, co robi jak podchodzi do swoich dzieci, jest niewłaściwe, bo kolejne dziecko już nie chce iść w ślady polityki, bycia lekarzem czy prawnikiem.


Maddie Lennox
posty będą pojawiać się powoli, do końca tygodnia każdy otrzyma
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
lemon
23 y/o, 167 cm
barmanka The Fifth Social Club
Awatar użytkownika
barmanka, która robi najlepsze drinki w mieście i kręci dupą na barze
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

— Naprawdę doceniam Twoją ofertę pomocy, Koda, ale chcę to wszystko zrobić sama. — wyznała szczerze, cicho westchnęła i jedną dłonią poprawiła kosmyk włosów za ucho.
— Wiesz czym dla mnie jest dorosłość? Stawianiem na swoim, popełnianiem własnych błędów, dobrymi i złymi chwilami. Jeśli czeka mnie bitwa czy nawet wojna z ojcem chcę ją stoczyć, bez względu na cenę jaką będę musiała zapłacić. Nawet jeśli to wszystko skończy się tym, że wywali mnie z domu. Wydziedziczy i całkowicie się mnie wyrzeknie, to już jego problem, to jego decyzje. — wyrzuciła z siebie niemalże na jednnym oddechu. Przekręciła głowę delikatnie w stronę brata.
— Szczerze? Lennox od zawsze jest dobrym politykiem, ale nigdy nie był dobrym ojcem. Małżeństwo, rodzicielstwo to była dla niego tylko i wyłącznie część kampanii, którą prowadzi od lat. — tak widziała swojego ojca, czy było to przykre? Owszem, bo jak mawiają ojciec zawsze jest pierwszym biohaterem w życiu córki, a dla Maddie wcale taki nie był. Już szybciej starsi bracia w jej oczach byli zdecydowanie lepsi niż ich własny ojciec. Szkoda, że tyle czasu zajęło jej dojście do takich wniosków.
Słysząc jego słowa o tym aby nie zapomniała o nim uśmiechnęła się ciepło, jeszcze w tamtym momencie kompletnie o tym nie myślała, jeszcze wtedy nie wyobrażała sobie uciąć relacje ze starszym bratem.
— Oczywiście, że nie głuptasie! Przecież jesteś moim bratem! — odpowiedziala od razu, niestety nie potrafiła dotrzymać danego w tym momencie słowa. I nie wiedziała jeszcze jak bardzo będzie sobie za to pluć w brodę.
Zmarszczyła nos robiąc przy tym naprawdę głupkowatą minę.
— Nie lubię zimna, to prawda, ale człowiek potrafi przyzwyczaić się do wszystkiego, prawda? — zapytała unosząc brew w górę. Ona też zdecydowała się upić kilka łyków ze szklanki, którą miała w dłoniach i opróżniła ją do końca, podniosła się z kanapy i odstawiła ją na stolik tuż obok.
Przez kilka długich chwil myślała intensywnie nad jego propozycją, w sensie nie nad samą propozycją, myślała o tym jak ubrać to wszystko w słowa aby nie obrazić go czy coś.
— Nie, dzięki. — odpowiedziała krótko, ale jeszcze nie skończyła.
— Muszę nauczyć się gospodarować własnymi pieniędzmi, a też nie chciałabym abyś miał w gląd do tego konto bo jak będę chciała zapłacić naprawdę wysoki rachunek za drinki w barze gogo czy coś takiego? — zapytała śmiejąc się sama ze swoich słów. Liczyła, że brat zrozumie o co jej w tym wszystkim chodzi.
Jednak doceniała jego propozycję, doceniała też to, że znalazł dla niej chwilę na rozmowę. Przestaneła z nogi na nogę i odwróciła się gdzieś za siebie słysząc śmiechy chłopaków kawałek dalej za wozami.
— Trzymaj za mnie kciuki, okej? — spojrzała na niego z ciepłym i delikatnym uśmiechem.
Oboje jeszcze wtedy nie wiedzieli, że to była ich jedna z ostatnich normalnych rozmów, że to był ostatnio moment kiedy byli tak blisko siebie, tak szczerze, jak prawdziwe rodzeństwo.
Koda Lennox
izzy
jak mi coś nie będzie pasować dam znać
ODPOWIEDZ

Wróć do „⋆ W czasie”