ODPOWIEDZ
50 y/o, 165 cm
dyrektor programowa, gospodyni talk show CBC Toronto
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

004

outfit


Drzwi windy otworzyły się i Lauren pewnym siebie krokiem kontynuowała swój marsz naprzód. Krok był szybszy niż zazwyczaj, obcasy stukały głośno o posadzkę. Była dosłownie na sekundy przed czasem. Cholerne korki. W środku lata. Telefon oraz kluczyk do jej Ferrari trzymała w dłoni. Dwa najważniejsze akcesoria. Może dlatego nigdy nie była zafiksowana na punkcie torebek. Lubiła mieć swoją małą kolekcję, lecz szminkę zawsze mogła przemycić w kieszeni. Ostatnie szlify swojego makijażu (bądź niekiedy cały) robiła w samochodzie stojąc na czerwonych światłach. Jej mobilne, luksusowe studio make-upu.
Parła naprzód, kątem oczu widząc rozpoczynających dzień pracowników. Z nich wszystkich, Lauren prawdopodobnie wyglądała najlepiej. Wczesne godziny poranne nie były dla niej problemem. Tak samo, jak praca do późnych godzin wieczornych. Była do tego przyzwyczajona, choć odczuwała zmęczenie coraz częściej. W pewnym wieku było to naturalne. Lauren ignorowała jeszcze te subtelne zmiany w swoim życiu. Nie była w pełni spełniona. Nie po tym, przez co przeszła. Musiała zapełnić tą wyrwę, która brutalnie przerwała jej karierę. A przecież była na samym szczycie. Była twarzą stacji, w swoim czasie najbardziej rozpoznawalną dziennikarką i prezenterką telewizyjną w kraju.
Podbródek był lekko uniesiony, lecz nie w aroganckim geście, a raczej w pełnym sfokusowaniu. Minęła rzędy biurek i gabinetów, by dotrzeć do dużej sali na końcu piętra. Przez szklane drzwi widziała sylwetki osób, które zebrały się po drugiej stronie. Weszła do środka. Dotarła punktualnie. Lekkim uśmiechem przywitała się z dyrektorami, inwestorami oraz ludźmi z politycznego ramienia. Z jej strony, miał to być jedyny, miły akcent, którym chciała się podzielić, mając w głowie plan dzisiejszych rozmów. Zajęła miejsce przy stole. Torebka powędrowała na podłogę obok, akcesoria na stole. Szybkie spojrzenie na znajome twarze... oraz jedną nową.
Odwzajemniła spojrzenie pewnej brunetki, siedzącą pomiędzy innych, najważniejszych ludzi stacji. Wyglądała młodo. Zupełnie, jakby tu nie pasowała. A jednak, w trakcie tych paru sekund, Lauren nie dostrzegła skrępowania. W pewien sposób poczuła się uradowana z nowej twarzy, w dodatku kobiety. Ceniła jednak inne cechy, na przykład doświadczenie. Nie oceniała jednak ludzi z góry. Nauczyła się tego, przeprowadzając setki rozmów i poznając tysiące ludzi. Trzymała dystans. To był najlepszy sposób.
Tylko dlaczego miała wrażenie, że skądś kojarzy tą kobietę?
Spotkanie rozpoczęło się od standardowych czytań. Najpierw ekonomiczne. Oglądalność, liczby, słupki. Wpływy z reklam oraz nowe źródła funduszy. Tygodniowy i miesięczny bilans. Później prawnicze. Zmiany w regulaminach. Nowe umowy i klauzule. Akcje podjęte przez stację i przeciwko stacji. Sprawy, które balansowały na granicy niuansów i prawnych kruczków. Na końcu, krótki przegląd minionego tygodnia. Opinie, raporty, sondy i odzew wobec programów czy tematów podjętych przez stację.
Lauren siedziała w milczeniu. Palce delikatnie stukały o blat stołu. Miała na uwadzę te wszystkie wyniki i ratingi, lecz niezależnie od nich, wierzyła w słuszność przeprowadzanych zmian i tego, dokąd zmierza stacja. Wierzyła, że jest coś ponad procentami w tabelkach, dużo ważniejszego.
W drugiej części spotkania, to ona dostawała głos. Przedstawiały plany, kierowała dyskursem i wyznaczała trajektorię lotu stacji oraz orbitę, wokół której będzie krążyć przez następne tygodnie i miesiące. Informowała o postępach prac, raportowała o problemach. To ona kreowała ten chaos.
Zanim jednak do tego przystąpiła...
Komplementy, podziękowania i życzenia owocnej współpracy z Postmedia Network, prywatnym koncernem medialnym, który zainteresował się współpracą z publiczną telewizją. Lauren spodziewała się, iż zastrzyk gotówki musiał być niebagatelny. Powszechna, wręcz narodowa telewizja, ciało o tak skomplikowanym kształcie z masą wpływów z różnych stron nie była tak atrakcyjna jak prywatne media. Oddział w Toronto był z tego największy i prawdopodobnie najważniejszy, przynajmniej tak wierzyła Lauren.
A na czele tego wszystkiego... Sophia Desrochers.
Dlaczego kojarzyła to nazwisko?
Lauren spojrzała na Sophię, dostrzegając subtelny uśmiech, wymuszony przez sytuację. Nie sprawiał wrażenia fałszywej skromności, a raczej ukrytej pewności siebie. Zachowawcza i spokojna postura młodej dziewczyny nie zwiastowała chaosu, przewrotu czy rewolucji. Lauren grała jednak w tę grę zbyt długo. Była świadkiem i uczestnikiem przemian, które rodziły się po cichu i brały się znikąd.
W końcu Lauren dostała głos.
- Na początku chcę pomówić o Hidden in Plain Sight. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego została podjęta decyzja o przeniesieniu go w środku tygodnia i emitowaniu o dwudziestej drugiej. Jest to nasz nowa, flagowa seria dokumentalna, którą wprowadzamy jesienią, a teraz ma zostać ukryta przed milionami Kanadyjczyków, którzy będą spać przed kolejnym, pracującym dniem? - rozpoczęła swój wywód, wędrując oczami po każdej osobie z osobna, która na moment stała się jej przeciwnikiem. Chciała pokazać, że tak łatwo nie zamierza się poddawać i będzie walczyć o coś, z czego była naprawdę dumna. - Nie po to ściągnęłam najlepszych dokumentalistów z Warner Bros, wielu z nich nagradzanych Emmy, aby co... stworzyli projekt dla bezsennych? - uniosła delikatnie brew, oczekując sensownych argumentacji wobec zmian, które doczytała w briefingu przed obecnym zebraniem. Podniosły się jedynie pojedyncze głosy, których żałowała, że w ogóle usłyszała. - Naprawdę? Zbyt mocny? Skandalizujące sceny? Ukazanie młodzieży w złym świetle? Zbyt negatywny przekaz? Nie rozumiem. Ludzie oglądają seriale o zabójcach, true crime jest najchętniej oglądanym gatunkiem, a chcecie mi powiedzieć, że podziemne życie nocne, nielegalna turystyna narkotykowa czy rodzice eksploatujący młodocianych celebrytów nikogo nie zainteresuje i poruszy? To jest właśnie współczesny świat, dzisiejsza Kanada i ważne tematy, o których trzeba mówić. To jest właśnie seria, która zasługuje na najwyższą atencję w niedzielę wieczorem. - wysnuła własne argumenty, twardo stawiając na swoim. Nie po to zdecydowała przyjąć się tą posadę, by przytakiwać i realizować każde dane jej polecenie. Była na cenzurowanym, owszem, lecz nie powstrzymywało to Lauren przed spełnianiem siebie, chęci zmiany telewizji i zmieniania jej na lepsze.
- Druga sprawa. Czy ktoś mi może wytłumaczyć, co to znaczy odmłodzenie contentu? I kto wymyślił dyskusyjny panel prowadzony przez influencerów i Internetowe osobistości? Czy teraz naprawdę będziemy rozmawiać o słabych tik-tokach i bezsensownych trendach? - Lauren pokręciła głową, nie mogąc uwierzyć, że w ogóle musi o tym rozmawiać. - Tym chcemy przyciągnąć młodą widownię? Maddie Deslauriers? Dziewczyna, która chwali się jednodniową przygodą telewizyjną, a nie potrafi przeczytać tekstu z telepromptera? Takie dziennikarstwo, a właściwie jego brak chcemy promować? - zrobiła pauzę, czekając aż znajdzie się jeden odważny, który znajdzie odpowiedzi na jej pytania. Reakcja Lauren nie była nawet w połowie tak samo wybuchowa jak w momencie otrzymania stosownego maila w tej sprawie. Do głowy by jej nie przyszło, że ktoś z redakcji, a nawet szefów stacji będzie chcieć dokonać takiego zwrotu. Dlatego jej spojrzenie nagle padło na Sophię.

Sophia Desrochers
gall anonim
33 y/o, 168 cm
odziedziczyła udziały w koncernie mediowym, śpi na pieniądzach
Awatar użytkownika
There's something in the shadows, it finds you in a cold room. The silhouette against the wall lit up by the white moon. We'll out run the waking dawn, you can see the faces, you don't know their thoughts.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Odstawała. Nie pasowała tutaj i wiedzieli o tym wszyscy zebrani, ale Sophia prędzej oddałaby wszystkie swoje medale, niż przyznała się do tego, że kontrola nad sytuacją uciekała jej przez place. Gdyby chodziło tylko i wyłącznie o jej samopoczucie, nawet nie zaszczyciłaby tego zebrania swoją obecnością, lecz stawka była o niebo większa. Kwestią honoru było dla niej nie pokazać rodzinie męża, że nie odnajduje się w nowej sytuacji i jego decyzja, by to jej przekazać stery, była błędem.
Desrochers zastanawiała się, dlaczego tak właściwie ofiarował jej w spadku wszystkie swoje udziały, zamiast po prostu przepisać na nią willę, apartament i kilka dzieł sztuki. Nie przypominała sobie, by kiedykolwiek przejawiała przy nim specjalne zainteresowanie biznesem, który prowadził; oczywiście pojawiała się z nim na bankietach i lubiła słuchać, gdy z pasją opowiadał o wszystkich podejmowanych projektach, ale zawsze miała wrażenie, że Arnaud docenia fakt, że pragnęła być tylko obserwatorem. Jego siostry i dzieci nigdy nie pałali do niej sympatią, a gdy okazało się, że jedna decyzja przekreśliła ich finansową przyszłość, całą złość przelali na Sophię, która stała się ich kozłem ofiarnym. Wiedziała, że nieprzychylne artykuły są ich sprawką i po kilku spotkaniach mediacyjnych stało się jasne, że do żadnej ugody nie dojdzie. Gdyby nie wmieszali w to wszystko pamięci o jej matce, Desrochers miałaby dla nich tyle łaski, by podzielić się majątkiem, ale popełnili błąd, którego nie zamierzała im darować. A to niestety wiązało się z wyrzeczeniami.
Siedziała więc teraz w otoczeniu ludzi, którzy bali się, że jednym krzywym spojrzeniem podpadną jej na zawsze, a także osób, które nienawidziły ją za sam fakt bycia tutaj. Już na samym wstępie, po uprzejmych lecz oszczędnych powitaniach, zapowiedziała, że będzie dziś tylko obserwatorem, że nie zamierza mieszać się w sprawy zarządu, który osobiście przecież wybrał Arnaud. Taktycznie wspomniała o tym, jak bardzo jej świętej pamięci mąż cenił sobie wizję, nad którą wszyscy tu obecni ciężko pracowali, czym zaskarbiła sobie kilka uśmiechów i mogła w spokoju zająć miejsce z boku, co jakiś czas tylko czując na sobie czujne spojrzenia.
Jedno z nich było wyjątkowo intensywne, choć nie w negatywnym znaczeniu tego słowa.
Sophia za punkt honoru obrała sobie przygotowanie do spotkania, znała więc imiona i nazwiska każdej osoby, która znalazła się w pomieszczeniu. Rozpoznała Lauren Bernard od razu, ale początkowo nie skupiała na niej swojej uwagi. Gdy jednak kobieta przemówiła, nie sposób było nie zwrócić się ku niej z zainteresowaniem. Wiedziała, jak zrobić wrażenie i osiągnąć to, czego chciała; już od pierwszych słów wydała się Sophii osobą ambitną, nieprzejednaną, pewną siebie i swoich racji. Sypała argumentami jak z rękawa i nieliczni zdecydowali się wejść z nią w dyskusję. Desrochers raz nawet uśmiechnęła się pod nosem, gdy Lauren wyjątkowo umiejętnie zgasiła krytykę jednego z dyrektorów.
A później nadszedł moment, w którym atmosfera nieco się zmieniła.
Sophia ani drgnęła, gdy poczuła na sobie spojrzenie Lauren, ale poczuła się wywołana do odpowiedzi i wiedziała, że wychwycili to inni zebrani. Nie mogła zasłonić się naiwnością, bo nigdy nie grała przy nich ignorantki uwieszonej na ramieniu męża i część udziałowców na pewno wyczułaby ten fałsz. Musiała odpowiedzieć, jednocześnie zachowując neutralność.
- O ile się nie mylę, Richard wspominał jakiś czas temu, że wtorkowe słupki poszybowały do góry - skinęła głową w kierunku mężczyzny, który na początku zebrania przedstawiał statystyki oglądalności - Czy to nie we wtorek występowała Maddie? Możemy się nie zgadzać z jakością, jaka została zaprezentowana, ale jest to coś, nad czym można pracować. Natomiast statystyki mówią same za siebie, jej fani włączyli telewizor tylko dla niej. Kiedy ostatnio stacja znalazła się w trendach? Dzięki niej filmiki z naszego studia szaleją na TikToku. Uważam, że jeśli zachowany zostanie bilans częstotliwości takich treści, nie są w stanie zaszkodzić jakości stacji.
Mówiła spokojnym tonem, nie siląc się na wykazanie swoich racji za wszelką cenę. Czuła, że chętnie podjęłaby temat z Lauren, sam na sam przy butelce wina, ale nie w obecności tylu osób, z czego połowa życzyła jej wszystkiego najgorszego.


Lauren Bernard
ness
nie steruj moją postacią, a na pewno się dogadamy
50 y/o, 165 cm
dyrektor programowa, gospodyni talk show CBC Toronto
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Nigdy nie szukała wrogów. Co najwyżej ci znajdywali ją. Wbrew obiegowym opiniom nie czerpała przyjemności z konfliktów. W swojej pracy Lauren brała jednak to wszystko za jej część. Miała twardy charakter, czasem bywała wymagająca, zwłaszcza w oczach młodszych pracowników. W obecnych czasach, Lauren była postrzegana jako ktoś ze starej szkoły. Wywodziła się z telewizji lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych. Dekadę temu była jednym z najbardziej znanych nazwisk w kanadyjskiej telewizji. Musiała torować sobie drogę, tkwiąc jeszcze w starych standardach, próbując wyznaczać nowe. Nigdy jednak nie zapomniała, jak rozpoczęła się jej kariera. Przypadkowe spotkanie w restauracji, w której pracowała zmieniło jej życie na zawsze.
Obecnie? Los dał jej drugą szansę. Nie zamierzała tego zaprzepaścić. W nowej roli postawiła sobie nowe cele. Wierzyła, że jest w stanie mieć wpływ i dać coś od siebie. Bardzo chciała pokazać, że jest odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu. Na ten moment, było to całe jej życie, które nadal odbudowywała. Nie zapomniała jednak... Wciąż była na warunkowym. Romanse oraz wypadek samochodowy, który spowodowała, o których rozpisywały się tabloidy i media społecznościowe nadal polaryzowały, kwestionowały jej moralność i nie uzasadniały jej obecności przy tym stole. Lauren chciała udowodnić, że jest kimś więcej.
Wpatrywała się w Sophię, nieświadomie wywierając na nią presję. Lekki uśmiech rósł na twarzy Lauren, gdy słyszała kolejne argumentacje nowej inwestorki. Właśnie takiej odpowiedzi od niej oczekiwała. Logicznej, lecz naiwnej i powierzchownej. W zasadzie, czego innego mogła się spodziewać? Większych pobudek? Poczucia misji? Lauren nie czuła się przekonana. Nie była też łatwowierna.
- Sophio, jeżeli pozwolisz, że będę tak się do ciebie zwracać. Właśnie dlatego, o czym mówisz, uważam że powinniśmy porzucić ten szalony pomysł, zaprzestać cyrku i dać sobie spokój z Maddie. - zwróciła się do drugiej kobiety, głosem lekko wzburzonym, lecz nie ofensywnym. Niebieskie oczy Lauren wpatrywały się w spokojną sylwetkę brunetki, siedzącej w idealnie leżącym stroju. Reakcja, która w oczach wielu mogłaby zakrawać o arogancję w obliczu sytuacji. - Mówię o tym wszystkim, bo nie zgadzam się nad jakością, jaka została zaprezentowana. A nie był to nawet jej własny program, została zaproszona gościnnie. - stwierdziła rzeczowo, jednocześnie podsycając rosnące napięcie, które z minuty na minutę gęstniało. - Jej fani włączyli naszą stację dla niej i zrobili nam oglądalność, która była łatwa do przewidzenia. Chcę cię jednak poinformować, w razie gdybyś się jeszcze nie zorientowała w danych, że jej fani nie stanowią naszej głównej widowni. Są anomalią. Precedensem, w którym zauważyli swoją idolkę gdzieś indziej niż w ekranie telefonu komórkowego. Wiedz jednak, że przeciętny Kanadyjczyk, dorosły, pracujący, nie jest tym zainteresowany i prędzej wyłączy telewizor niż będzie oglądał plotki i nastoletnie dramaty. - z ironiczną miną Lauren rozejrzała się po swoich współrozmówcach, choć metaforyczny pistolet ukryty pod stołem był wycelowany w Sophię.
- Sophia, przepraszam... Czy masz jakieś doświadczenie w telewizji? Czy kiedykolwiek pracowałaś przy jakiejś produkcji? Czy wiesz, po co to robimy? - weszła Desrochers w słowo, znów pochylając się nad stołem i wpatrując się w kobietę wyczekująco, choć Lauren wcale tej odpowiedzi nie oczekiwała. - Nie jestem tutaj po to by martwić się, czy CBC będzie w trendach tu i tam. Tutaj robimy telewizję i moim jedynym zmartwieniem jest to, czy aby jutro będziemy najchętniej oglądaną stacją. Poza tym, możesz tego nie wiedzieć, ale chcemy uprawiać i promować prawdziwe dziennikarstwo, a nie robić magiel towarzyski.
Mówiąc to Lauren powstała i zrobiła parę kroków wszerz sali, krzyżując swoje ręce na klatce piersiowej. Przez moment wpatrzyła się w widok słonecznego poranka nad miejskim pejzażem, po czym obróciła się na obcasie i ponownie spojrzała na grupę zarządców, z których część milczała, a część pod nosem popierała kierunek rozwoju, o którym mówiła Sophia.
- Czy możemy zostawić TikTok, Instagram i inne platformy dla Internetu? - Lauren uniosła brew, przerzucając ciężar ciała na jedno biodro i przybierając nieco bardziej twardszą postawę. - Naprawdę nie mam nic przeciwko nim. Sama nagrywałam filmiki dla materiałów zakulisowych bądź jako uzupełnienia. Dzięki córce, pewnie jestem od nich bardziej uzależniona niż mi się wydaje, ale na litość boską... - zrobiła pauzę, nie wierząc w to, że w ogóle muszą podejmować takie kwestie, a ona sama stara się przekonać wykształconych, dorosłych ludzi do oczywistości. - Możemy się w końcu skupić na czymś wartościowym? - w tym momencie znów zerknęła na Sophię, chcąc dostrzec, czy nadal będą dyskutować o wydaniu pieniędzy w błotu oraz potencjalnym uszczerbku na marce.

Sophia Desrochers
gall anonim
33 y/o, 168 cm
odziedziczyła udziały w koncernie mediowym, śpi na pieniądzach
Awatar użytkownika
There's something in the shadows, it finds you in a cold room. The silhouette against the wall lit up by the white moon. We'll out run the waking dawn, you can see the faces, you don't know their thoughts.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Podejrzewała, że mimo pokojowego nastawienia i wyraźnego zaznaczenia swojej roli obserwatora, ktoś prędzej czy później wywoła ją do tablicy, próbując ją sprawdzić. Nie sądziła, że będzie to inna kobieta, bo jeszcze chyba naiwnie sądziła, że płeć piękna na wysokich stanowiskach powinna się wspierać, ale skoro Lauren przypuściła atak, nie mogła zignorować tego całkowicie.
W spokoju słuchała jej wzburzonego głosu, jej monologu, słów w których konkrety mieszały się z jadem; nie umiała odnaleźć motywacji kryjącej się za tą dyskusją, bo Bernard powinna zachować ją dla dyrektorów, a nie młodej inwestorki, ale wiek i sytuacja uczyniły z Desrochers pozornie łatwy cel.
Trwała w bezruchu na swoim fotelu wiedząc, że najgorsze, co może teraz zrobić, to wdać się w bezsensowną dyskusję, wpaść w pułapkę przekrzykiwania się i wymiany zdań, która nie będzie miała żadnych skutków poza zdenerwowaniem. Rozumiała, skąd biorą się argumenty dyrektor programowej, ale nie sądziła, że będzie odbiorcą jej tyrady - nie miała przecież nic wspólnego z decyzją odnośnie sięgnięcia po wsparcie tiktokerów.
- Lauren, spokojnie, weź głęboki oddech - odezwała się pozornie uprzejmym tonem, gdy kobieta wreszcie ustąpiła miejsca i dała jej odpowiedzieć - Rozumiem twoje emocje, bo wierzę, że każdemu w tym pomieszczeniu zależy zarówno na jakości, jak i wynikach. Byłaś ciekawa mojej opinii, więc po prostu ją wyraziłam, nie obawiaj się, że jest w jakikolwiek sposób wiążąca - zażartowała, a sądząc po rozbawionej reakcji części zarządu, jej taktyka padła na podatny grunt.
Nie musiała nikomu przypominać, że gdyby tylko chciała, mogłaby mieć naprawdę duży wpływ na prezentowane programy. Nikt nie musiał wiedzieć, że nie czuła ku temu potrzeby, dlatego w myślach zdecydowała się dać Lauren jeszcze jedną szansę, zanim miała oznaczyć ją jako osobę nieprzychylną, o ile nie wroga. Sophia była łatwym celem, osobą po raz pierwszy raz obecną na podobnym spotkaniu i rozumiała, że może to stanowić pole do popisu dla osób, które miały innym coś do udowodnienia. Nie zamierzała jednak zostawać pionkiem w ich grze.
- Moje doświadczenie w telewizji sprowadza się do gościnnych występów przy okazji olimpiad - odpowiedziała jeszcze na jeden z zarzutów, w rękawie trzymając kolejną kartę - Walter na pewno pamięta, jak przy przeprowadzaniu wywiadu mikroport zaplątał się w mój medal i całe studio zostało niemal znokautowane dźwiękiem - wychyliła się nieznacznie, by ze swojego fotela nawiązać kontakt wzrokowy z mężczyzną, który siedział po drugim końcu stołu; gdy odwzajemnił jej uśmiech, poczuła satysfakcję - Ale masz prawo tego nie pamiętać, bo chyba nie było cię wtedy w CBC?
Doskonale znała odpowiedź na to pytanie, więc swoje wystosowała niemal jako ostrzeżenie. Jeśli Lauren chciała dyskutować o misji i dziennikarstwie, miała do tego pełne prawo, ale swoje żale powinna wycelować w kogoś, kto był faktycznie odpowiedzialny za obecną sytuację.
- Tiktok sam w sobie nie jest wartościowy, z tym zgadzają się chyba wszyscy tu obecni, ale jest wartościowym narzędziem w odniesieniu do statystyk, na których nam zależy. O zagrożeniach dla misji dziennikarstwa można rozmawiać na komisji etyki, a na zebraniu zarządu należy pochylić się nad szerokim obrazem tego, nad czym tak ciężko wszyscy tu pracujecie.
Przez cały ten czas ledwo drgnęła na fotelu, celowo sprawiając wrażenie niewzruszonej, wręcz bagatelizującej atak, jaki na nią przypuszczono. Nie bała się utrzymywać spojrzenia Lauren, jednocześnie próbując dać jej znać, by nie przekroczyła granicy, za którą mogłaby się już nie odnaleźć.


Lauren Bernard
ness
nie steruj moją postacią, a na pewno się dogadamy
50 y/o, 165 cm
dyrektor programowa, gospodyni talk show CBC Toronto
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Nie spodziewała się, że poranek będzie tak ciężki. Coś, co miało być formalnością i krótkim wyjaśnieniem, jak się spodziewała, niedopatrzeń i błędnych decyzji przerodziło się w pełnoprawną dyskusję o rzeczach, które z jej punktu widzenia z dziennikarstwem nie miały nic wspólnego. Lauren spodziewała się, że podjęcie pracy na nowym stanowisku będzie dużo większym wyzwaniem, niż siedzenie na wygodnej kanapie i uśmiechanie się do kamery. Do tej pory była zadowolona ze swojej aktywności, jako dyrektor programowa. Miała wrażenie, że inni również. Dlatego, Lauren nie rozumiała, dlaczego dzisiaj trafiła na największe jak dotąd przeszkody w trakcie realizacji jej planów.
- Uwierz mi, Sophia, jestem bardzo spokojna. - odrzekła mocnym tonem, który gryzł się z jej aktualną, bojową postawą. Powoli stawała się burzliwa, a spotkanie wyprowadzało ją z równowagi i rytmu, z jakim weszła w dzisiejszy dzień. Lauren chciała, aby to tak wybrzmiało. Musiała pokazać Sophii, że jeśli chodzi o nią, brunetka jeszcze nic nie widziała.
Lauren obróciła głowę, znów kierując spojrzenie na nową członkinię zarządu. Pozostała niewzruszona na krótką historię o medalu i mikroporcie. Powstrzymała się, by w ferworze emocji kąśliwie nie skomentować incydentu. Zamiast tego, znów poczuła to dziwne wrażenie, jakoby kojarzyła Sophię. Medal. Sport. Coś świtało jej w głowie. W trakcie swojej zawodowej kariery spotkała i nawiązała kontakty z tysiącem sportowców. Lauren nie potrafiła przypomnieć sobie wszystkich okoliczności. Do tego, obecny wizerunek Sophii, eleganckiej, siedzącej przy dużym biurku w korporacyjnym budynku, gryzł się z jej zamglonymi wspomnieniami.
Kiedy Lauren miała już spuścić z tonu, nadszedł cios. Poczuła go. Był bezpośredni, podszyty sarkazmem, na co w tym momencie nie miała nastroju. Zmrużyła lekko oczy, które wycelowane były w Sophię. Jeszcze te głupie uśmieszki z Walterem. Lauren odebrała to jako atak. Na jej doświadczenie i kompetencje, z czym Sophia nie mogła się równać. A jednak próbowała.
- Pracuję dla tej stacji na długo przed tym, zanim ty zaczęłaś cokolwiek osiągać w swoim życiu. Byłam redaktorką sportową na tyle przedtem, kiedy twoim największym zmartwieniem była mierna ocena w szkole. - zrewanżowała się, nie powstrzymując swoich intencji i ostrego tonu. - Jeżeli nie pamiętam twojej wpadki przed kamerą, dzięki której nabrałaś doświadczenia w pracy w telewizji to znaczy, że robiłam coś bardziej ambitniejszego. - dodała, kilkoma krokami zbliżając się do siedzącej kobiety. Z chwilowym milczeniem spojrzała na Sophię z góry, stojąc tuż obok jej ramienia. Uniosła lekko brwi w oczekiwaniu na to, co teraz Desrochers będzie miała do powiedzenia. - Więc proszę, na przyszłość odrób lekcję bądź spytaj wprost, jeżeli chcesz się o mnie czegoś dowiedzieć. Oczywistym jest to, że jedyną osobą, której nie było wcześniej w CBC i która nie ma pojęcia, jak tutaj wszystko działa, jesteś ty, Sophia.
Jeszcze przez moment następowała niewerbalna wymiana uprzejmości z jej strony, po czym oddaliła się od Sophii, powoli powracając na swoje miejsce. Milczenie, które nastąpiło, było wręcz wymowne. Lauren chciała dać do zrozumienia, iż jest tu po coś i nie została wzięta na swoje stanowisko z przypadku. Nie wymiękała nawet w otoczeniu wszystkich swoich szefów. Nie planowała grać tak, jak inni jej kazali. Nie wyobrażała sobie bycia służką. W tym wszystkim, miała również własne ambicje i cele. Bywała nieostrożna, zwłaszcza ze swoim charakterem. Chciała walczyć i nie zaprzepaścić szansy, jaką jej dano.
- Nie jestem pewna, czy możemy porozmawiać o czymś innym niż trendy, influencerzy i TikTok, Sophia? Być może CBC to dla ciebie zbyt wysokie progi? Zastanawiam się, czy w ogóle rozumiesz, skąd i dlaczego tu jesteś? Ja przynajmniej próbuję się w tym połapać. - odparła, przystając po drugiej stronie stołu. Mimo, że wystosowała kolejny, mały przytyk, ton głosu nieco zmiękł. Miała nadzieję, że Sophia dostała ostrzeżenie zwrotne, które ona skierowała bardziej bezpośrednio. Niemniej, jeszcze bardziej od ich wzajemnego starcia, frustrowała ją cała ta farsa i jej uczestnictwo. - Skoro jednak jesteś na tej pozycji, w której jesteś i siedzisz przy tym stole, to może opowiesz nam o swojej wizji i przedstawisz jakieś pomysły? Jakieś cele? Oczekiwania? - zapytała, lekko unosząc brew w oczekiwaniu na konkrety, pochylając się nad stołem z rękoma wspartymi o blat.

Sophia Desrochers
gall anonim
ODPOWIEDZ

Wróć do „CBC Toronto”