Drzwi windy otworzyły się i Lauren pewnym siebie krokiem kontynuowała swój marsz naprzód. Krok był szybszy niż zazwyczaj, obcasy stukały głośno o posadzkę. Była dosłownie na sekundy przed czasem. Cholerne korki. W środku lata. Telefon oraz kluczyk do jej Ferrari trzymała w dłoni. Dwa najważniejsze akcesoria. Może dlatego nigdy nie była zafiksowana na punkcie torebek. Lubiła mieć swoją małą kolekcję, lecz szminkę zawsze mogła przemycić w kieszeni. Ostatnie szlify swojego makijażu (bądź niekiedy cały) robiła w samochodzie stojąc na czerwonych światłach. Jej mobilne, luksusowe studio make-upu.
Parła naprzód, kątem oczu widząc rozpoczynających dzień pracowników. Z nich wszystkich, Lauren prawdopodobnie wyglądała najlepiej. Wczesne godziny poranne nie były dla niej problemem. Tak samo, jak praca do późnych godzin wieczornych. Była do tego przyzwyczajona, choć odczuwała zmęczenie coraz częściej. W pewnym wieku było to naturalne. Lauren ignorowała jeszcze te subtelne zmiany w swoim życiu. Nie była w pełni spełniona. Nie po tym, przez co przeszła. Musiała zapełnić tą wyrwę, która brutalnie przerwała jej karierę. A przecież była na samym szczycie. Była twarzą stacji, w swoim czasie najbardziej rozpoznawalną dziennikarką i prezenterką telewizyjną w kraju.
Podbródek był lekko uniesiony, lecz nie w aroganckim geście, a raczej w pełnym sfokusowaniu. Minęła rzędy biurek i gabinetów, by dotrzeć do dużej sali na końcu piętra. Przez szklane drzwi widziała sylwetki osób, które zebrały się po drugiej stronie. Weszła do środka. Dotarła punktualnie. Lekkim uśmiechem przywitała się z dyrektorami, inwestorami oraz ludźmi z politycznego ramienia. Z jej strony, miał to być jedyny, miły akcent, którym chciała się podzielić, mając w głowie plan dzisiejszych rozmów. Zajęła miejsce przy stole. Torebka powędrowała na podłogę obok, akcesoria na stole. Szybkie spojrzenie na znajome twarze... oraz jedną nową.
Odwzajemniła spojrzenie pewnej brunetki, siedzącą pomiędzy innych, najważniejszych ludzi stacji. Wyglądała młodo. Zupełnie, jakby tu nie pasowała. A jednak, w trakcie tych paru sekund, Lauren nie dostrzegła skrępowania. W pewien sposób poczuła się uradowana z nowej twarzy, w dodatku kobiety. Ceniła jednak inne cechy, na przykład doświadczenie. Nie oceniała jednak ludzi z góry. Nauczyła się tego, przeprowadzając setki rozmów i poznając tysiące ludzi. Trzymała dystans. To był najlepszy sposób.
Tylko dlaczego miała wrażenie, że skądś kojarzy tą kobietę?
Spotkanie rozpoczęło się od standardowych czytań. Najpierw ekonomiczne. Oglądalność, liczby, słupki. Wpływy z reklam oraz nowe źródła funduszy. Tygodniowy i miesięczny bilans. Później prawnicze. Zmiany w regulaminach. Nowe umowy i klauzule. Akcje podjęte przez stację i przeciwko stacji. Sprawy, które balansowały na granicy niuansów i prawnych kruczków. Na końcu, krótki przegląd minionego tygodnia. Opinie, raporty, sondy i odzew wobec programów czy tematów podjętych przez stację.
Lauren siedziała w milczeniu. Palce delikatnie stukały o blat stołu. Miała na uwadzę te wszystkie wyniki i ratingi, lecz niezależnie od nich, wierzyła w słuszność przeprowadzanych zmian i tego, dokąd zmierza stacja. Wierzyła, że jest coś ponad procentami w tabelkach, dużo ważniejszego.
W drugiej części spotkania, to ona dostawała głos. Przedstawiały plany, kierowała dyskursem i wyznaczała trajektorię lotu stacji oraz orbitę, wokół której będzie krążyć przez następne tygodnie i miesiące. Informowała o postępach prac, raportowała o problemach. To ona kreowała ten chaos.
Zanim jednak do tego przystąpiła...
Komplementy, podziękowania i życzenia owocnej współpracy z Postmedia Network, prywatnym koncernem medialnym, który zainteresował się współpracą z publiczną telewizją. Lauren spodziewała się, iż zastrzyk gotówki musiał być niebagatelny. Powszechna, wręcz narodowa telewizja, ciało o tak skomplikowanym kształcie z masą wpływów z różnych stron nie była tak atrakcyjna jak prywatne media. Oddział w Toronto był z tego największy i prawdopodobnie najważniejszy, przynajmniej tak wierzyła Lauren.
A na czele tego wszystkiego... Sophia Desrochers.
Dlaczego kojarzyła to nazwisko?
Lauren spojrzała na Sophię, dostrzegając subtelny uśmiech, wymuszony przez sytuację. Nie sprawiał wrażenia fałszywej skromności, a raczej ukrytej pewności siebie. Zachowawcza i spokojna postura młodej dziewczyny nie zwiastowała chaosu, przewrotu czy rewolucji. Lauren grała jednak w tę grę zbyt długo. Była świadkiem i uczestnikiem przemian, które rodziły się po cichu i brały się znikąd.
W końcu Lauren dostała głos.
- Na początku chcę pomówić o Hidden in Plain Sight. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego została podjęta decyzja o przeniesieniu go w środku tygodnia i emitowaniu o dwudziestej drugiej. Jest to nasz nowa, flagowa seria dokumentalna, którą wprowadzamy jesienią, a teraz ma zostać ukryta przed milionami Kanadyjczyków, którzy będą spać przed kolejnym, pracującym dniem? - rozpoczęła swój wywód, wędrując oczami po każdej osobie z osobna, która na moment stała się jej przeciwnikiem. Chciała pokazać, że tak łatwo nie zamierza się poddawać i będzie walczyć o coś, z czego była naprawdę dumna. - Nie po to ściągnęłam najlepszych dokumentalistów z Warner Bros, wielu z nich nagradzanych Emmy, aby co... stworzyli projekt dla bezsennych? - uniosła delikatnie brew, oczekując sensownych argumentacji wobec zmian, które doczytała w briefingu przed obecnym zebraniem. Podniosły się jedynie pojedyncze głosy, których żałowała, że w ogóle usłyszała. - Naprawdę? Zbyt mocny? Skandalizujące sceny? Ukazanie młodzieży w złym świetle? Zbyt negatywny przekaz? Nie rozumiem. Ludzie oglądają seriale o zabójcach, true crime jest najchętniej oglądanym gatunkiem, a chcecie mi powiedzieć, że podziemne życie nocne, nielegalna turystyna narkotykowa czy rodzice eksploatujący młodocianych celebrytów nikogo nie zainteresuje i poruszy? To jest właśnie współczesny świat, dzisiejsza Kanada i ważne tematy, o których trzeba mówić. To jest właśnie seria, która zasługuje na najwyższą atencję w niedzielę wieczorem. - wysnuła własne argumenty, twardo stawiając na swoim. Nie po to zdecydowała przyjąć się tą posadę, by przytakiwać i realizować każde dane jej polecenie. Była na cenzurowanym, owszem, lecz nie powstrzymywało to Lauren przed spełnianiem siebie, chęci zmiany telewizji i zmieniania jej na lepsze.
- Druga sprawa. Czy ktoś mi może wytłumaczyć, co to znaczy odmłodzenie contentu? I kto wymyślił dyskusyjny panel prowadzony przez influencerów i Internetowe osobistości? Czy teraz naprawdę będziemy rozmawiać o słabych tik-tokach i bezsensownych trendach? - Lauren pokręciła głową, nie mogąc uwierzyć, że w ogóle musi o tym rozmawiać. - Tym chcemy przyciągnąć młodą widownię? Maddie Deslauriers? Dziewczyna, która chwali się jednodniową przygodą telewizyjną, a nie potrafi przeczytać tekstu z telepromptera? Takie dziennikarstwo, a właściwie jego brak chcemy promować? - zrobiła pauzę, czekając aż znajdzie się jeden odważny, który znajdzie odpowiedzi na jej pytania. Reakcja Lauren nie była nawet w połowie tak samo wybuchowa jak w momencie otrzymania stosownego maila w tej sprawie. Do głowy by jej nie przyszło, że ktoś z redakcji, a nawet szefów stacji będzie chcieć dokonać takiego zwrotu. Dlatego jej spojrzenie nagle padło na Sophię.
Sophia Desrochers