- 
				 Hard-boiled detective, cop and policeman Hard-boiled detective, cop and policeman nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiKe/babpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiKe/babpostaćautor
Pierwsze wątpliwości pojawiły się już wiele tygodni temu, jednak z nikim się nimi nie dzielił. Badał sprawę na własną rękę, znacznie bardziej przykładał się do analizowania wszelkiego materiału dowodowego ze spraw owej grupy i kiedy po kolejnym, średnio udanym policyjnym nalocie otrzymał reprymendę od polityków miasta, utwierdził się w jednym: wśród nich był kret i to on niemal za każdym razem dawał cynk, że sadzą się na ową grupę.
Nie miał na to niezbitych dowodów, ale do tej teorii było mu najbliżej. Chybione naloty, rozbijanie nic nieznaczących grupek dilerów czy egzekucje przeprowadzone na informatorach, to wszystko kierowało go w kierunku domniemanego kreta i wycieku informacji, z których korzystała tylko jedna grupa przestępcza w całym regionie. Najgorsze jednak było w tym wszystkim to, że wiele z tych akcji było zaplanowanych nawet w najmniejszych szczegółach, w dodatku z niewielkim węzłem komunikacyjnym. Tylko najważniejsi wiedzieli, kiedy i gdzie odbędzie się akcja, więc nie dość, że był to kret, to był to jeszcze całkiem wysoko postawiony kret.
Długo zastanawiał się, co z tym zrobić i doszedł do wniosku, że w pierwszej kolejności porozmawia o tej sprawie z Clementine - prokurator generalną, która z pewnością podpowie mu, jakie działania może podjąć w ramach tej konspiracyjnej walki. Ufał jej niemal bezgranicznie, więc nie sądził, że była zamieszana w jakiekolwiek konszachty z gangusami, sama wszakże wsadziła ich całkiem sporo za kraty, więc pewno była na ich liście do odstrzału.
Po tej rozmowie postanowił zebrać zespół, który oddeleguje do tego zadania, sam przecież nie da rady. Wykluczył wielu dobrych gliniarzy, spodziewając się, że część z nich będzie miała opory co do tej akcji. Nie zawsze bowiem będą działać zgodnie z procedurami. Do niektórych też nie był pewien, zbyt krótko ich znał, by móc wyjawić im coś tak istotnego jak wieść o potencjalnym krecie w samej centrali. Gdy był już gotowy, poinformował wszystkich wybranych telefonicznie o spotkaniu za kilka dni. Nie podał żadnych konkretów, jedynie datę i godzinę oraz zaznaczył obowiązkową obecność.
Najzwyklejszy wtorek, godzina 12:00 i Letexier oczekujący w swoim gabinecie na grupę ludzi, którzy niebawem dowiedzą się o tym, że zostali wyselekcjonowani przez samego Scotta do wyjątkowego zadania.
Evina J. Swanson Gus Mallory helena peregrine Blaine Harvett Clementine MaCallister
- 
				 Find the will to live again Find the will to live again
 Find a way to break the chains
 You're a monster forever
 No more games to play
 Wash your pain away nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Nie była zaznajomiona z kwestią rosyjskiej mafii. Wiedziała jedynie tyle ile inni policjanci gadali między sobą na korytarzach. Słyszała o tym, że jeden z nalotów się nie udał, ale nie wnikała w to jak i czemu. Takie rzeczy się zdarzały. Raz na jakiś czas znalazł się taki cwaniak, który przewidywał ruchy policji i był w stanie przygotować się na takie akcje zawczasu. Nie musiało to wcale oznaczać czegokolwiek.
W momencie, gdy dostała wezwanie do gabinetu zastępcy komendanta to nie zamierzała zwlekać. Wiedziała że sprawa jest poważna więc szybko ruszyła korytarzami komendy do pomieszczenia, w którym rezydował Scott.
Zapukała grzecznościowo do drzwi, ale nie czekała zbytnio na pozwolenie, aby wejść. Był to bardziej sygnał, który uprzedzał Letexiera, że w ciągu najbliższych kilku sekund naciśnie klamkę.
- Czekamy jeszcze na kogoś? - zapytała, gdy tylko wsunęła się do pomieszczenia i spojrzała na znajdującego się tam mężczyznę nim rozsiadła się na krześle przed jego biurkiem.
Miała nadzieję, że nie zajmie to zbyt dużo czasu. Chociaż z drugiej strony jeśli byłaby to jakaś prosta sprawa to Letexier nie wzywałby jej do siebie.
Scott Letexier Gus Mallory helena peregrine Blaine Harvett Clementine MaCallister
- 
				 Want to see what I turn into at midnight?nieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor Want to see what I turn into at midnight?nieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
Przez moment przestraszył się, że może trafi na dywanik. Zaczął w myślach wertować wszystkie swoje przewinienia: zdarzało mu się przychodzić punktualnie, raporty oddawał zwykle jedynie z tygodniowym opóźnieniem, a może to przez te tapety z kotami, które wszystkim ustawiał na monitorach? Niemożliwe… był jak hacker-ninja, na pewno nie wiedzieli, że to on za tym stoi. Możliwe też, że to Hank znowu się poskarżył, bo Blaine wiecznie się z niego nabijał.
Ale poważnie… jaki sens miała posada ochroniarza na komisariacie? Już nawet ratownik na olimpiadzie pływackiej miałby więcej roboty niż Hank, którego głównym zajęciem było chyba pilnowanie kartonów z pączkami. Zresztą nie lubił tego typa, był jakiś taki śliski. Więcej grzechów nie pamiętał. Śmieszki śmieszkami, ale Harvett brał swoją pracę na poważnie. I chociaż czasami sprawiał wrażenie klasowego klauna, to był dobrym policjantem. Cholernie dobrym.
Szedł do biura, przygotowany jak na szkolną wycieczkę, z otwartą paczką orzeszków i butelką coca-coli pod pachą (wcale nie po to, żeby elegancko rozcieńczyć whisky, gdyby była jakaś parszywa). Zatrzymał się w progu i uniósł pytająco brew, widząc, że Scott nie był sam. Mógł wrócić później, ale ten pewnie machnął, żeby wszedł.
— No siema! — powiedział więc wesoło, wchodząc do środka i zamykając za sobą drzwi. — Co, szykuje się jakiś zbiorowy opier… reprymenda? — rzucił.
Dobrze znał się ze Scottem. Ba, nawet przez jakiś czas byli partnerami. W oficjalnych sytuacjach starał się jednak choć trochę traktować go jak przełożonego. Tak na wszelki wypadek, gdyby z szafy miał wyskoczyć inspektor albo ktoś z HR. Boże, jak on nie znosił HR! Miał u nich przejebane przez tego pączkożercę i jego wieczne donosy.
Opadł na jedno z krzeseł i spojrzał na Scotta, który wydawał się jakiś spięty. Po chwili wyciągnął w stronę Eviny otwartą paczkę Nick Nacksów.
— Orzeszka? — zapytał.
Scott Letexier Evina J. Swanson Gus Mallory helena peregrine Clementine MaCallister
- 
				 My life was a storm since I was born My life was a storm since I was born
 How could I fear any hurricane?nieobecnośćniewątki 18+takzaimkijakikolwiekpostaćautor
Podążając wzdłuż korytarza rozkminia, jaką by tu obrać taktykę, gdyby faktycznie okazało się, że idzie właśnie zebrać opierdol, ale gdy otwiera drzwi, widzi, że wewnątrz gabinetu przesiadują już Swanson i Harvett. Marszczy lekko brwi, ale nie traci rezonu, salutuje na przywitanie komendantowi, zajmuje trzecie krzesło i rzuca szybkie przywitanie Evinie i Blainowi. Tym bardziej zastanawia się, o co może chodzić, bo chociaż znała się z obojgiem, nie współpracowała z nimi obecnie nad żadną sprawą, a przynajmniej nie w stopniu, który wykraczałby poza znajdowanie miejsca pobytu podejrzanych czy okazjonalne przyjrzenie się jakiemuś sprzętowi. W dodatku po krótkich oględzinach wygląda na to, że oni dwoje też nie wiedzą do końca, czego miało dotyczyć niniejsze zebranie. Patrząc na minę Letexiera – raczej jakaś poważna sprawa.
Helena odchyla się lekko w krześle, biorąc głęboki wdech. Powietrze pachnie jak Nick Nacksy Harvetta i stara wykładzina, a w uszach brzęczy intensywne chrupanie sąsiadującego z nią detektywa, któremu rzuca lekko rozbawione spojrzenie, ale ostatecznie mówiące: serio?
— Czekamy jeszcze? — powtarza nieświadomie pytanie Eviny, bo nikt się nie odzywa, więc zakłada, że ktoś jeszcze ma przyjść.
Scott Letexier Evina J. Swanson Blaine Harvett Clementine MaCallister Gus Mallory
- 
				 uśmiechnięty ludzki wrak na lekach przeciwbólowych uśmiechnięty ludzki wrak na lekach przeciwbólowych nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Może teraz trochę przesadzam, skala jest inna, ale jakoś tak z automatu w głowie pojawiają się różne scenariusze. W najlepszej sytuacji chodzi o nowe zadanie. I tego raczej się trzymam. Chwytając za klamkę nie wiem jeszcze, że nie będę tam sam. Że to nie tak, iż Lexier nagle uwziął się na mnie. Ulga spływa wraz z wychwyceniem twarzy Swanson wśród innych pracowników. Trochę bardziej swojsko.
Uśmiecham się krzywo, kiedy przekraczam próg gabinetu. Wychodzi na to, że moje ruchy nie są aż tak prędkie jak tego bym oczekiwał, choć również mam nadzieję, że nie jestem ostatnim. Nietęgie miny wskazywały na to, że nie ja jeden zachodziłem w głowę, o co tak naprawdę chodzi Scottowi.
— Ostatni? — pytam jakoś tak całkiem lekko jak na moje pierwsze odczucia względem sytuacji. Potem idę w kierunku wolnego miejsca, witając się z każdym. Choć już nie używam kuli od tygodnia czy dwóch, to nadal pociągam subtelnie nogą. Mam przed sobą odrobinę pracy, jeśli chcę wrócić do pełni sprawności (czy to możliwe?).
Zaaplikowane kilka chwil wcześniej środki przeciwbólowe powinny zacząć działać na co szczerze liczę.
Teraz mogę już z większą uwagą skupić się na zastępcy komendanta. Liczę, że jego gesty powiedzą coś więcej zanim zacznie wyjaśniać powód spotkania. Wyczucie atmosfery jest kluczowe, przynajmniej wiadomo jak się nastawić i w co ewentualnie grać.
Scott Letexier Evina J. Swanson helena peregrine Blaine Harvett Clementine MaCallister
- 
				 You don't own me, I'm not just one of your many toys. You don't own me, I'm not just one of your many toys. nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Gdy tylko została zastąpiona na patrolu, biegiem wróciła na komendę, by zdążyć przed południem. Wciąż lekko dysząc, stanęła przed drzwiami gabinetu, po czym bez pukania nacisnęła na klamkę i uchyliła drzwi.
W pierwszej chwili instynkt podpowiadał, by się wycofała, widząc grupkę zebranych osób. Czyżby przyszła za wcześnie? A może jakieś inne spotkanie się przeciągnęło? Przebiegła szybko wzrokiem po ich twarzach, a gdy spojrzenie w końcu spoczęło na mężczyźnie za biurkiem, śmiało weszła do środka.
— Przepraszam za spóźnienie — odezwała się w końcu, szukając wolnego krzesła i zaraz zajęła miejsce — Coś mnie ominęło?
scott letexier evina j. swanson blaine harvett helena peregrine gus mallory clementine macallister
- 
				 Hard-boiled detective, cop and policeman Hard-boiled detective, cop and policeman nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiKe/babpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiKe/babpostaćautor
Pierwsza weszła Evina, którą Letexier powitał skinieniem głowy.
- Tak - odpowiedział lakonicznie, chcąc dać jej wyraźnie do zrozumienia, że to dopiero początek wizyt w jego gabinecie i zaraz dołączą do nich kolejne osoby.
Następny zjawił się Blaine, który, jak to on, nie potrafił wejść cicho i utrzymać powagi, co spotkało się jedynie z lekkim uśmiechem ze strony Scotta. Harvett bywał lekkoduchem, ale serca i skuteczności w pracy nie można było mu odmówić. Poza tym, w tak mrocznym, pełnym wewnętrznych problemów i rozterek gronie jak to, które zwołał zastępca komendanta, przyda się ktoś z temperamentem jego byłego partnera, by rozładować napięcie.
- To z pewnością - odparł przekornie, siląc się na mały uśmiech, który miał tylko udowodnić Blaine'owi, że jest to oczywiście żart i nie będzie z jego strony żadnych reprymend. Nie po to tu byli.
Helena była kolejną, która pojawiła się w pokoju. Ją także Scott powitał jedynie skinieniem głowy, nie oczekując żadnych policyjnych czy nawet żołnierskich konwenansów.
- Jeszcze tak - odpowiedział za Evinę, słysząc ciche pytanie Peregrine do jego przyjaciółki.
Zerknął na swój nadgarstek, na którym zegar wskazywał już odpowiednią godzinę. W tym samym czasie do środka wszedł Gus, którego Letexier zlustrował od stóp do głów i nawet przechylił lekko głowę, widząc go w nie do końca takiej formie, w jakiej go oczekiwał. Niemniej Mallory nigdy go nie zawiódł i choć czasem chadzał swoimi policyjnymi ścieżkami, tak Scott nie miał wątpliwości, że jego udział w tej hecy jest niezbędny.
Ostatnia weszła June, najmłodsza z całego grona, a jednocześnie największa nadzieja Scotta w tym świeżym pokoleniu gliniarzy. Letexier skinął dziewczynie głową na powitanie i wskazał jedno z dwóch ostatnich wolnych miejsc, które przygotował na tę okoliczność.
- Właśnie zaczynamy zebranie - odpowiedział spokojnie i spojrzał jeszcze za okno, jak gdyby chciał dostrzec tam zmierzającą w ich kierunku Clementine. Nie dostrzegłszy prokurator, westchnął cicho i zasłonił od razu pilotem rolety, by stworzyć odpowiednie warunki do wyświetlenia materiału, który miał zamiar pokazać zebranym.
- Zacznę od tego, że dziękuję wam za przybycie - rzekł spokojnie i usiadł na moment do swojego komputera, by odpalić odpowiedni plik i wyświetlić go tym samym z pomocą rzutnika. Na białej płachcie pojawił się początkowo niewyraźny obraz, który z czasem stał się bardzo wyraźny. Było to kilka zdjęć z ostatnich akcji, w których brali udział policjanci z Toronto. - Część z was kojarzy pewnie te obrazy - spojrzał chociażby na Evinę, która koordynowała schwytanie Hectora "Dzikusa z Detroit" zaprezentowane na jednym ze zdjęć.
Pilotem przesunął slajd dalej, pokazując kolejny, tym razem makabryczny wręcz slajd: zmasakrowane ciała informatorów oraz kilku policjantów.
- Te również - tym razem jego spojrzenie padło na Helenę, która wątpiła w domniemane samobójstwo gliniarza, jednego z "bohaterów" zdjęć wyświetlanych obecnie na ekranie.
- Dzikus z Detroit wymykał się nam tygodniami, w ostatnich miesiącach mieliśmy dziesiątki nalotów, z czego spora część okazała się być chybiona. W ostatnim kwartale zginęło więcej informatorów, niż przez cały rok 2024. Samobójstwa wśród policjantów wzrosły o ponad 60% w stosunku rok do roku... - zatrzymał się na moment, by obecni tutaj przyswoili to, co Letexier im powiedział.
- Wiecie, co łączy to wszystko? - zrobił pauzę i skorzystał z chwili, by pilotem pokazać kolejny slajd, na którym rozrysowana była cała hierarchia rosyjskiej mafii panoszącej się po Toronto. - Niemal za każdym razem, to Rosjanie z tego korzystali. Nieudane naloty na ’Ndranghetę? 4 w ostatnie pół roku. Nieudane naloty na Rusków w analogicznym okresie? 17 - rzekł i upił łyk wody, którą nalał sobie do szklanki jeszcze przed przybyciem pierwszej osoby. - Usunięci informatorzy od ’Ndranghety w ostatnich miesiącach? 1. Usunięci informatorzy od Rosjan? 7 - podał kolejny przykład.
Znów spojrzał na Helenę.
- 60% więcej samobójstw wśród policjantów... - zaczął. - większość z nich to gliniarze mniej lub bardziej operujący w dzielnicach kontrolowanych przez Rosjan - zauważył i wyświetlił kolejny slajd: sylwetki zabitych informatorów oraz policjantów, pod którymi znajdowały się zaznaczone obszary miasta, w których pełnili służbę.
Letexier stanął przed swoim biurkiem i oparł się o blat rękami, pochylając się nieznacznie do przodu i spoglądając po kolei na każdego z zebranych.
- Wiecie, co to oznacza? - pytanie retoryczne. Po faktach, które przytoczył, wniosek mógł być tylko jeden. - Mamy kreta w policji. Wysoko postawionego - zauważył, bo dostęp do skoordynowanych akcji takich jak naloty nie posiadał pierwszy lepszy gliniarz z Toronto.
- Zebraliście się tutaj, bo tylko co do was nie mam żadnych wątpliwości. Z niektórymi z was znam się od lat - spojrzał na Evinę czy Gusa. - Innych znam krócej, ale zdążyliście już pokazać, że jesteście dobrymi glinami - tym razem jego wzrok skierował się ku Blaine'owi i June. - Jesteście też specjalistami - tutaj wzrok padł między innymi na Helenę. - Potrzebuję waszej pomocy. Musimy znaleźć odpowiedzialnego lub odpowiedzialnych za przecieki i zakończyć to wszystko - w końcu usiadł na swoim fotelu i westchnął cicho, chcąc dać chwilę odpocząć swoim strunom głosowym.
- Prokurator generalna wydała zgodę na powołanie specjalnej jednostki, która zajmie się kontrwywiadem i będzie działać... inaczej - końcówkę powiedział już nieco ciszej, ostrożniej. - Zanim jednak opowiem wam więcej, muszę mieć pewność, że jesteście gotowi podjąć się tego zadania. To, co tu usłyszycie, jest ściśle tajne. Wiedzą o tym jedynie trzy osoby: prokurator generalna, komendant główny i ja. Jeśli już w to wejdziecie, nie będzie odwrotu. Zatem jest to moment, aby zrezygnować, jeśli uważacie, że nie podołacie - zakończył długi wywód i skrzyżował ręce na klatce piersiowej, spoglądając po kolei na każdego z zebranych. Oczekiwał jasnej i klarownej deklaracji od każdego oraz był przygotowany na ewentualne pytania, które mogły pojawić się w trakcie jego opowieści.
Kolejność odpisu dowolna.
Clementine MaCallister dołączy do nas, jak tylko się ogarnie

Evina J. Swanson Gus Mallory helena peregrine June Harrison Blaine Harvett
- 
				 Find the will to live again Find the will to live again
 Find a way to break the chains
 You're a monster forever
 No more games to play
 Wash your pain away nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Jako pierwszy zaraz po niej pojawił się Blaine. Niektórzy mogliby go śmiało nazwać miejscowym pajacem. Najprawdziwszy Jake Peralta policji z Toronto. Było to porównanie na tyle trafne, że ze względu na charakter Harvetta można byłoby go wziąć za gałgana, który nie potrafił do swojej pracy podejść poważnie, a jednak jakoś wywiązywał się idealnie ze swoich zadań... Przynajmniej tych związanych z rozbijaniem gangów, a to było najważniejsze.
-Noż kurwa, nie musisz mnie namawiać - odpowiedziała, sięgając po orzeszka z wyciągniętej w jej stronę paczki.
Akurat drobnej przekąski nie mogła odmówić. Zwłaszcza, że już przez zwołane zebranie musiała zrezygnować z lunchu, a przynajmniej przesunąć go na późniejszą godzinę. Dobre zatem było przegryzienie chociaż czegoś podobnego.
Nie musieli szczególnie długo czekać na to, aż wreszcie dołączyła do nich reszta ciekawego zbiegowiska. Evina kiwnęła głową na powitanie Helenie, zastanawiając się o co właściwie chodziło, że w gabinecie zastępcy komendanta pojawiła się nawet informatyczka.
Obecność innych na miejscu mogła być nieco bardziej zrozumiała. Uśmiechnęła się krótko do Gusa, z którym już wcześniej miała okazję się zetknąć, gdy rozpoczynał swoją pracę na komendzie. W zasadzie to patrząc po zgromadzeniu mogła powoli formułować w głowie myśl, że chodziło o sprawę związaną z przestępczością zorganizowaną.
Nie miała pojęcia w czym się specjalizowała się June, bo jeszcze nie miała okazji do tego, aby z nią współpracować, ale na pewno jakoś wpasowywała się w to wszystko.
Wyglądało na to, że mieli komplet, a Scott mógł nareszcie rozpocząć spotkanie. Obserwowała powoli pojawiające się na rzutniku obrazy. Po tylu latach spędzonych w wydziale zabójstw nie potrafiła się skrzywić na zdjęcie zwłok. Niezależnie od tego w jakim stanie się one znajdowały. Chociaż na pewno najbardziej wstrząsające sceny zawierały w sobie brutalnie zamordowane dzieci.
Tutaj chodziło jednak o policjantów i informatorów. Część z nich mogła kojarzyć, ale głównie z widzenia. Nie było opcji, aby mogła być bliżej zaznajomiona z każdym możliwym funkcjonariuszem.
- Wiesz, że możesz na mnie liczyć, Scott. Zrobię, co trzeba - odpowiedziała bez wahania.
Zapewne nie powinna się teraz w to wszystko pchać, ale sytuacja była szczególna. Zdawał sobie sprawę, że Letexier musiał jej wyjątkowo ufać skoro zaprosił ją do swojego gabinetu w tak delikatnej sprawie, a ona nie zamierzała tego zaufania zawieść.
Poczekała jeszcze na to, aż pozostali wyjdą za drzwi lub złożą podobne śluby wierności, bo dopiero wtedy mogli zacząć omawiać na dobre szczegóły dotyczące sprawy oraz tego, co sami powinni zrobić w związku z nią.
- Masz już jakiś potencjalnych podejrzanych? Takich, którzy mogli faktycznie mieć dostęp do tych wszystkich informacji i puścić ruskim? - zapytała, bo może Scott miał już pewne swoje typy.
Chciała wiedzieć czy był kimś na kim szczególnie powinna się skupić i zwrócić uwagę na jego działania. Nagle obecność Heleny w pomieszczeniu nabrała większego sensu. W końcu jako informatyczka mogła zdobyć dostęp do danych pracowników komendy bez większego trudu i zobaczyć czy dzięki temu uda jej się coś ustalić.
Scott Letexier Gus Mallory helena peregrine Blaine Harvett June Harrison Clementine MaCallister
- 
				 Prokurator generalny, twardą ręką ale profesjonalnie wykonuje swoje obowiązku. Nie boi się konsekwencji, a otaczając się głównie osobnikami płci przeciwnej, musi być równie silna jak oni. Prokurator generalny, twardą ręką ale profesjonalnie wykonuje swoje obowiązku. Nie boi się konsekwencji, a otaczając się głównie osobnikami płci przeciwnej, musi być równie silna jak oni. nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Chyba nie spodziewała się, że wpadnie spóźniona. Raczej rzadko jej się zdarzało, że pojawia się gdzieś po tak zwanym wszystkim? Choć przecież nie było tak źle, jeśli chodzi o informacje, którymi wymieniali się inni. Zdecydowanie nie była zaskoczona tym, że Scott zaangażował się w coś co było przecież grubszą sprawą. Z pewnością wiedziała o pewnych aspektach o tym co przedyskutowali ale nie miała pełnego obrazu tego z jakiego powodu w ogóle tutaj są. Wchodząc do pomieszczenia, rzuciła tylko krótkie spojrzenie każdej osobie, która się tutaj znalazła. Nie zamierzała przerywać, rozmowy dotyczyły się już za nim raczyła się tutaj pojawić i nie byłoby to uprzejme, gdyby od samego początku zaczęła przeszkadzać. Krótkie przepraszające spojrzenie, które posłała tym, którzy skupili się na niej, jeśli w ogóle to miało miejsce. Tak naprawdę najlepiej jakby nikt nie zwracał na nią swoją uwagę, raczej chciała być w cieniu. Nie tylko dlatego, że musiała być ostrożna w tym, jakie kroki podejmie a po drugie zależało jej na tym by mimo wszystko zbierać jak największą ilość informacji, tak by móc sobie później poradzić z jakimikolwiek problemami, które mogli natrafić. Czasami tak bywało, że macki sprawiedliwości mogły sięgać w miejsca, gdzie nie powinny. Nie mogli narazić całego "zadania", gdyby okazało się, że w to wszystko jest zaangażowany ktoś wysoko postawiony. Clementine miała swoje przeczucia ale o tym nie zamierzała nikomu opowiadać.
Stała więc teraz z boku, obserwując ale co najważniejsze to wsłuchując się w to co mają do powiedzenia inni. Od tego zależało czy będzie potrafiła zadać bardziej konkretne pytania albo też czy będzie mogła podzielić się tym co sama mogła dowiedzieć się w ostatnim czasie. Wiedziała przecież doskonale, że przecież nie skończy się tylko na jej zgodzie a musiałam mieć dostęp do wszystkiego, do każdej informacji do najmniejszych postępów. Wiadomo, że nie będzie tak mocno zaangażowana jak inni ale to wcale nie oznaczało, że ta sprawa będzie tylko jedną z kilkunastu innych, które teraz był dla niej ważne. Od dawna nadała temu wszystkiemu priorytety, które dawały możliwość tak szybkiej reakcji. Zebrania wszystkich, którzy mieli ochotę angażować się w coś, co tak naprawdę może być jedną, wielką gonitwą za tym by zdobyć jak największą ilość dowodów i ostatecznie postawić wszystkich zaangażowanych i winnych przed sądem. Satysfakcja będzie o tyle większa, kiedy naprawdę okaże się, że nie chodzi tutaj tylko o płotki, które po drodze zaczną przewijać się niemal przez cały czas.
- Mam nadzieję, że wszyscy rozumiemy powagę sytuacji. Nie mamy zamiaru patrzeć wszystkim na ręce ale liczą się efekty ale też to w jaki sposób zdobędziemy dowody - dodała coś od siebie, chyba tylko dla własnego świętego spokoju. Oczywiście, że nie oskarżała nikogo o praktykowanie nielegalnych form przesłuchań itp. Po prostu pracowała już z taką ilością ludzi, że zdawała sobie sprawę z tego jak szybko można zniszczyć całą ciężką pracę, tylko dlatego, że ktoś popełnił głupi błąd. Spojrzała w kierunku Letexier'a, który mógł swobodnie kontynuować a co najważniejsze to zacząć tłumaczyć wszystkim, dlaczego wszyscy spotkali się właśnie tutaj i może da im to odpowiedź dlaczego właśnie oni. Chyba nie trzeba było mówić o tym, że musieli zebrać się tutaj ci najlepsi, najbardziej wykwalifikowani.
Scott Letexier Evina J. Swanson Gus Mallory helena peregrine Blaine Harvett June Harrison

 
				 
				 
				 
				 
				