- 
				 bozia dała piękną gębę - nie moja wina bozia dała piękną gębę - nie moja wina
 lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Dlatego Miller działała. W pełni skupiona na rozczłonkowanych zwłokach Daphne Voss. Przynajmniej do momentu tego cholernego telefonu od wychowawczyni domu dziecka. To ją rozstroiło. Jednym uchem słuchała narzeczonej i jej teorii o wczesnym etapie buntu, jednocześnie mechanicznie wykonują standardowe czynności przy sekcji, jakie wykonywała codziennie praktycznie na pamięć. Jednak kiedy w protokole podpisała śledzionę jako trzustkę, na czym złapała się dopiero po chwili, uświadomiła sobie, że myślami była gdzie indziej.
— Szukali w Rouge? — zainteresowała się, bo park nardowy był jednym z miejsc, w którym Sam miał swoją kryjówkę. To tam podczas wycieczki odkrył z kolegami wielkie drzewo z otworem, pozwalającym na wejście do środka. I to tam był świadkiem, jak ktoś zawieszał ciało Beckera na drzewie. Kątem oka widziała, jak Evina kiwa głową. — Przeklęty dzieciak — prychnęła pod nosem, dalej bez przekonania, że zachowanie chłopca wynikało z przekornego wieku. Miał dopiero dziewięć lat i jej zdaniem było na to zbyt wcześnie.
Fuknęła jeszcze raz pod nosem, bo faktycznie foch na ciągłe przekładanie obiecanej drugiej części maratonu filmowego brzmiał bardziej wiarygodne. I Samuel miał prawo się złościć. Nie pojmował do końca, że dorośli mają inne obowiązki niż oglądanie latających po ekranie szturmowców w myśliwcach. Na jego miejscu też byłaby zła, ale teraz była głównie na niego, bo przecież podczas ich wizyty w Wierzbowym Zakątku zarzekał się, że więcej nie ucieknie. Nie dotrzymał słowa. Tak, jak one, kiedy po raz kolejny przekładały wspólny seans.
— A co, jeśli to przez nas? — zapytała cicho, ale nawet nie spojrzała na Swanson. Zamiast tego wlepiła wzrok w papierowy arkusz, udając, że czyta następne punkty, choć tak naprawdę nie musiała tego robić, bo znała je wszystkie na pamięć. — I co, jeżeli grozi mu niebezpieczeństwo? — w jej głowie pojawiały się najciemniejsze scenariusze, w których Samowi działa się krzywda. Łącznie z takim, gdzie seryjny morderca przypomniał sobie o nim, namierzył go i próbował uciszyć.
Evina J. Swanson
- 
				 Find the will to live again Find the will to live again
 Find a way to break the chains
 You're a monster forever
 No more games to play
 Wash your pain away nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Powinny teraz w pełni się skupić. Wykorzystać mord dokonany na Voss, aby znaleźć jak najwięcej śladów mogących w końcu doprowadzić ich do tego, który był odpowiedzialny za te wszystkie zbrodnie. Śmierć młodej kobiety mogła im służyć do zatrzymania drania nim większa liczba osób wyzionie ducha za jego sprawką.
Nieoczekiwanie jednak w ich rozmowy o pracy wkradł się Sam. W dodatku nie było to w żaden związane z jego statusem potencjalnego świadka. Teraz chodziło o to, że chłopiec uciekł z domu dziecka. Może i na pozór Zaylee wydawała się być obojętna, ale Swanson szybko wyczuła, że naprawdę przejęła się losem tego dziewięciolatka.
- Sprawdzili już wszystkie oczywiste miejsca. Nie znaleźli go - powiedziała powoli na wypadek, gdyby jednak narzeczona miała jeszcze jakieś wątpliwości.
Sama miała zamiar wrócić do swojej pracy i oddać jej się w pełni, ale coś jej nie pasowało. Wyraźnie wyczuwała schronione we wnętrzu Miller zmartwienie oraz razsadzające klatkę piersiową uderzenia adrenaliny. Mogła się tylko domyśleć jak trudno było jej się skupić na pracy i wykonywać poprawnie wszelkie związane z autopsją ruchy.
- Skarbie... - zaczęła, kiedy tylko usłyszała uwagę wygłoszoną przez narzeczoną.
Sama mówiła niezwykle spokojnie i lekko. Zupełnie jakby chciała uspokoić wierzgającego na kanapie kota. Jej głos złagodniał i podeszła bliżej od koronerki, aby objąć ją w pasie i położyć głowę na jej ramieniu. Na chwilę odetchnęła, rozkoszując się zapachem żelu pod prysznic, którego używały rano jak i mieszanki oryginalnych perfum.
- On już wcześniej uciekał. To dla niego nic nowego - zauważyła łagodnie, starając się starannie dobrać słowa do sytuacji. - Tak czy siak znalazłby powód dla ucieczki. Jestem też pewna, że nic mu nie grozi. To mądry chłopak. Wie jak o siebie zadbać.
Wolała skupić się na tym aspekcie niż na tym, że jednak miały do czynienia z krnąbrnym dziewięciolatkiem, który był widziany przez mordercę w miejscu, gdzie dokonywał porzucenia jednej z ofiar.
Ich obrońca zabijał koronerów. Jeśli chciałby skrzywdzić w jakikolwiek sposób Sama to musiałby zarzucić swój sposób działania. Musiałby dokonać kolejnego wyjątku, a dl Swanson wydawał się kimś kto trzymał się kurczowo swojego planu oraz zamysłu. Ofiara postronna nie pasowała jej do kogoś kto dokonywał ostrożnej selekcji ofiary oraz dbał o to, aby jej własna śmierć była odbiciem tego, co niedawno sam badał.
zaylee miller
- 
				 bozia dała piękną gębę - nie moja wina bozia dała piękną gębę - nie moja wina
 lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Pozwoliła Evinie objąć się w pasie. Jej dotyk zawsze działał kojąco. Pozwalał złapać oddech i wyrównywał rozedrgany puls. Zaylee przymknęła oczy, licząc w myślach do dziesięciu, żeby móc odepchnąć od siebie wszystkie złe wizje, które zaczęły przelatywać przez głowę.
— Wiem — odparła cicho, bo spokojny ton Swanson i słowa, które brzmiały racjonalnie, sprowadziły ją z powrotem na ziemię. — Pewnie zrobił sobie wycieczkę komunikacją miejską i wróci, jak zgłodnieje — odwróciła się do narzeczonej, posyłając jej lekki uśmiech. — A jeśli już o jedzeniu mowa, to zabieram cię w drodze powrotnej na coś dobrego — oznajmiła i wyswobodziła się z uścisku. — Dokończę sekcję, a ty przejrzyj resztę dokumentów. Lepiej zrobić to porządnie, żeby nie zostawiać niczego na później — skinęła głową, żeby umocnić wypowiedziane słowa. Zresztą żadna z nich nie lubiła pracować na odpierdol.
Z informacji, jakie udało się uzyskać to ta, że Daniela Cortez najprawdopodobniej została zamordowana przez swojego chłopaka. Sprawa nadal była w toku, bo zarzutów jeszcze nie postawiono. Nie była w żadnym stopniu powiązana z doktor Daphne Voss, która ją sekcjonowała. Wszystkie pobrane próbki nie wykazały żadnych niedokładności, Cortez była zdrową kobietą i możliwe, że żyła jeszcze, kiedy seryjny rozczłonkowywał jej zwłoki. Pomimo starań nurków, na razie nie udało się odnaleźć głowy denatki, ale poszukiwania miały zostać wznowione z samego rana.
Barrie opuściły późnym wieczorem, ale to nie przeszkodziło skoczyć na chamskiego burgera na rogu Sylvan Ave. Normalnie skoczyłyby do swojej ulubionej chińskiej knajpki, ale ta o tej porze była już zamknięta. Nie otrzymały żadnych wieści z domu dziecka, więc odgórnie założyły, że Sam po prostu się odnalazł i był już w swoim łóżku.

 
				