Związek z Melanie był jedną z nielicznych relacji, w których Karrion czuł, że "to może być właśnie to". Przez długi czas dogadywali się bardzo dobrze, poznali się w okolicznościach sprzyjających poznaniu - ona nie była oczarowana jego karierą, bo sama była kobietą z sukcesami i tym samym skupiła się na nim. On z kolei dostrzegł w niej potencjał na kogoś, kto szaleństwo ma już za sobą i szuka teraz jakiejś stabilizacji, partnerstwa. Nie był jednak dostatecznie mocno zaangażowany w ich związek, dlatego też koniec końców rozpadł się i po latach spotkali się jako bezdzietni single, którzy żałowali, że im nie wyszło.
Dziś Mercer był znacznie mądrzejszy i po przewartościowaniu pewnych rzeczy, jeszcze bardziej miał do siebie żal o to, że pozwolił tak łatwo odejść Melanie. Ilekroć wracał myślami do ich wspólnych chwil, zawsze postrzegał je pozytywnie i uważał za jeden z najlepszych etapów w swoim życiu. A sama Campbell? Kobieta sukcesu, piękna, świadoma swoich wad i zalet, zaangażowana, dająca w miłości dziesięciokrotnie więcej niż sama brała, idealny materiał na żonę i matkę. I zamiast usidlić taką dziewczynę, zaobrączkować ją i sprawić, by już na zawsze była tylko jego, on liczył na to, że ta cierpliwie zaczeka, aż on się naboksuje. Naiwniak.
- Nie widzisz jej? - spytał, rozglądając się po barze, w którym nie było aż tak wielu klientów, by można było całkowicie zniknąć. No chyba, że Erin oddawała się właśnie przyjemności w kabinie toalety albo na tyłach siedzenia jakiegoś zdezelowanego Pontiaca, to wtedy faktycznie trudno było ją namierzyć.
Karriona jednak nie interesowała koleżanka Melanie, a sam powód jego obecności tutaj. Wiedział, że chodziło tu w głównej mierze o chęć zobaczenia Campbell i porozmawiania chociaż chwilkę, by poczuć z nią jakąkolwiek więź. Dopiero po ich ostatnim spotkaniu zdał sobie sprawę, jak bardzo brakowało mu jej w swoim życiu i że nawet jeśli nie było im pisane bycie szczęśliwą parą, to chociaż niech nie udają, że się nie znają.
- A co, chcesz mnie zatrzymać na dłużej tutaj? - rzucił nieco prowokacyjnie, ciekaw jej reakcji.
Nie obraziłby się, gdyby wprost wyznała, że chce spędzić z nim więcej czasu i jego obecność tutaj jest nawet wskazana. Postanowił ją też sprowokować dodatkowo tym spojrzeniem w kierunku ślicznej dziewczyny, która zdaniem Melanie była odpowiednią partią dla niego. Najlepszym dowodem na odrobinę zazdrości było to, że ex dotknęła jego policzka i wymusiła zmianę obiektu, na który spoglądał. Karrion miał patrzeć na Melanie i zrobił to z nieukrywaną przyjemnością - był to bowiem bardzo wymowny gest.
Z zaskoczeniem więc przyjął wiadomość, że umówiła się tu z kimś jeszcze, co totalnie zbiło go z tropu. Momentalnie wycofał się, chowając grymas niepowodzenia za szklanką z drinkiem, który opróżnił od razu. To był moment, w którym Mercer nie chciał już dłużej tu być, ani tym bardziej patrzeć na to, jak Melanie udaje się w tango z jakimś gachem. Okazało się więc, że jego obawy dotyczące chęci odegrania się w jakiś sposób przez nią, były prawdziwe i ściągnęła go tylko po to, by zabawić się jego kosztem.
Odprowadził więc ją wzrokiem do wyjścia, czując, jak narasta w nim gniew i frustracja. Z jednej strony niczego mu przecież nie obiecywała, z drugiej nie mógł pogodzić się z myślą, że ktokolwiek będzie startować do Melanie. Zazdrość objawiła się w najmniej oczekiwanym momencie oraz zdecydowanie zbyt wcześnie, jak na ilość wypitego alkoholu.
Pomknął za nią do wyjścia, nie mając żadnego konkretnego planu w głowie. Nie wiedział, jak się zachowa, kiedy zobaczy tego faceta i czy nie zrobi mu jakiejś krzywdy. Jak się jednak okazało, Campbell posłużyła się blefem i zamierzała wejść do ubera, który właśnie podjechał pod pub. Karrion podszedł więc szybko, nim adwokatka zaczęła w ogóle wchodzić do samochodu.
- Zaczekaj - rzucił do niej, łapiąc ją za rękę.
- Co powiesz na jeszcze jednego drinka? - spytał.
- Tylko już bez tych podchodów. Dwójka... - zawahał się na moment.
- ... byłych partnerów, którzy chcą powspominać stare, lepsze czasy? - zakończył pytaniem, choć w rzeczywistości nie zależało mu na sentymentalnej podróży. Chciał spędzić z nią więcej czasu i tylko o to się rozchodziło. No może nie tylko o to, bo dłoni Melanie dalej nie puścił.
Melanie Campbell