-
and the old triangle went jingle-jangle
all along the Royal Canalnieobecnośćniewątki 18+niezaimkijak chceszpostaćautor
Układ taneczny ma ład i skład chyba tylko dla tych, którzy mają poczucie rytmu, a sala dzieli się dwojako. W dodatku ci, którzy wiją się i plączą do zdaje się innych melodii kompletnie się tym nie przejmują. Tak trzeba żyć. Chyba, że się akurat wpadnie na kogoś i mu zrobi kuku, Mishri akurat sprawnie takich narwańców omija, dwa metry wzrostu prawie robią tutaj swoje.
Widzi z góry nadchodzące zagrożenie.
I przed jednym takim właśnie odsuwa Ivon łapiąc ją za łokieć, jednocześnie drugą rękę wyciąga, żeby zatrzymać huragan wujek Pavlos.
Wujek Pavlos ewidentnie wypił już na więcej nóżek niż ktokolwiek na tej sali.
A Mishri myślał, że to jemu już świat wiruje.
W związku z czym trochę trudno mu nadążyć za bohaterami opowieści Ivon, ale kiwa głową co chwilę na znak, że rozumie (nie rozumie).
- Mały Christos. - Powtarza za Ivon, okręcając się zgodnie z poleceniem i po klaśnięciu wraca spojrzeniem do menagerki.
- Aha, Albańczycy. - A jej się wydawało, że to mafia. Mishriemu się wydaje, że kolana ma już z waty. On, nie ona. Nie był pewien w jakim stanie była Ivon, bardzo ciężko było mu stwierdzić, nie mieli oboje zbyt mocnych głów, ale chyba jednak w tym wiódł prym bo zwykle zasypiał pierwszy jeśli się już skusili na zioło.
Ale mogła to być wina Władcy Pierścieni.
- Czyli pogoniłaś gang Albanii. - Był sobie nawet w stanie wyobrazić nastoletnią Ivon stojącą na straży interesów kuzynostwa. Po prawdzie - czy wiele się zmieniło? Branża, wiek i otoczenie, bo styl ubierania zatoczył koło.
- A ten mały Christos tu jest? - Rozejrzał się, tak, jakby miał rozpoznać kuzyna w tłumie tylko na podstawie tej historii.
- Ja w ogóle nie mam na koncie takich przygód, byłem bardzo grzecznym nastolatkiem. - Ciężko było w to nie uwierzyć, nastoletnim hobby Mishriego było czytanie poezji. I pisanie, ale do tego się w życiu za żadne skarby by nie przyznał.
Ivon Hall
Widzi z góry nadchodzące zagrożenie.
I przed jednym takim właśnie odsuwa Ivon łapiąc ją za łokieć, jednocześnie drugą rękę wyciąga, żeby zatrzymać huragan wujek Pavlos.
Wujek Pavlos ewidentnie wypił już na więcej nóżek niż ktokolwiek na tej sali.
A Mishri myślał, że to jemu już świat wiruje.
W związku z czym trochę trudno mu nadążyć za bohaterami opowieści Ivon, ale kiwa głową co chwilę na znak, że rozumie (nie rozumie).
- Mały Christos. - Powtarza za Ivon, okręcając się zgodnie z poleceniem i po klaśnięciu wraca spojrzeniem do menagerki.
- Aha, Albańczycy. - A jej się wydawało, że to mafia. Mishriemu się wydaje, że kolana ma już z waty. On, nie ona. Nie był pewien w jakim stanie była Ivon, bardzo ciężko było mu stwierdzić, nie mieli oboje zbyt mocnych głów, ale chyba jednak w tym wiódł prym bo zwykle zasypiał pierwszy jeśli się już skusili na zioło.
Ale mogła to być wina Władcy Pierścieni.
- Czyli pogoniłaś gang Albanii. - Był sobie nawet w stanie wyobrazić nastoletnią Ivon stojącą na straży interesów kuzynostwa. Po prawdzie - czy wiele się zmieniło? Branża, wiek i otoczenie, bo styl ubierania zatoczył koło.
- A ten mały Christos tu jest? - Rozejrzał się, tak, jakby miał rozpoznać kuzyna w tłumie tylko na podstawie tej historii.
- Ja w ogóle nie mam na koncie takich przygód, byłem bardzo grzecznym nastolatkiem. - Ciężko było w to nie uwierzyć, nastoletnim hobby Mishriego było czytanie poezji. I pisanie, ale do tego się w życiu za żadne skarby by nie przyznał.
Ivon Hall
-
We dance to all the wrong songs
We enjoy all the wrong movesnieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona, jejpostaćautor
Uniknęli kuli albo wujka Pavlosa, czasem na jedno wychodzi, bo wujek był z tych osób, który powoli, ale nieubłaganie nabierał kształtu najdoskonalszego z doskonałych.
Oczywiście, że Ivon nigdy nie przyzna tego głośno, ale w przypadku łączenia seansu filmowego z zielskiem to wina rozkłada się w miarę równo między Władczą Pierścieni i substancjami, którym się wspomagali. Nigdy tego nie powie, bo za bardzo była wciągnięta w Śródziemie, trudno inaczej, skoro mama jej nadała imię po Yavannie, nasiąknęła tym od dziecka, premiery kolejnych części to było, jak gwiazdka dla nastoletniej Ivon, więc trudno było jej się dziwić, że próbowała reanimować ten sentyment, nawet jak Mishri spał obok, przynajmniej nie chrapał, nie jakoś specjalnie głośno.
- To poważny w gracz w światku przestępczym, są klanowi i mają zmowę milczenia, jak włoskie mafie - podjęła, uznając, że jego mina była odzwierciedleniem jego zwątpienia, a nie waty w kolanach. - No tak, jakkolwiek to się nie kojarzy absurdalnie.
Akurat Ivon wprost patrzyła na wspomnianego kuzyna, zresztą kogo, jak kogo, ale Christosa nie mogło brakować, bo w końcu Greektown było jego bazą matką.
- Zamieńmy się miejscami, to go zobaczysz. - Ivy w sumie znowu przejęła inicjatywę, może to bardziej chodziło kuzynowi, że gdy trzeba było działać, nie wahała się, nie oglądała się, tylko robiła, to co miało być zrobione. - No to za mną po prawej, twojej - dodała ze śmiechem, bo zawsze bawił ją motyw z twoje prawo czy moje. - Elegancki garnitur, ciemnozielony, jak plusz z biurka w gabinecie old money, czarna koszula i ciemnofioletowy krawat, jakby zdarł skórę z bakłażana i taka sama poszetka - opisała kolejnego kuzyna, który już na pewno nie był tak niski by zasłużyć sobie na określenie mały, ale drugi Christos był jeszcze wyższy, więc dalej pozostawał Małym Christosem. Widać to geny z tej strony rodziny odpowiadały za ich wzrost, żeby nie określić ich sylwetki, sylwetkami młodych bogów greckich.
- Niby ja nie byłam grzeczna? Rory, gdyby tylko mógł to by postawił mi w liceum pomnik ze spiżu, żeby reszta rodzeństwa tylko mogła brać ze mnie przykład. - Mąż jej mamy, ten drugi, zawsze ją wychwalał i stawiał za wzór, dobrze że młodsze rodzeństwo nie zniechęciło się przez to do niej, ale tu wkraczała matka, która uznawała, że każde dziecko musiał znaleźć swoją ścieżkę i nie ma jednej idealnej.
- Ale nie wątpię - jakoś nie wyobrażała, że Mishi mógł być trudnym nastolatkiem, który popada w problemy, pewnie był w kole teatralnym i chodził na dodatkowe zajęcia z literatury i znał się bardzo dobrze z paniami bibliotekarkami. - Mi nigdy nie utrudniałeś pracy, jakoś mocno. Wracamy do stolika? Na kolejną kolejkę?
Mishri Bogart
Oczywiście, że Ivon nigdy nie przyzna tego głośno, ale w przypadku łączenia seansu filmowego z zielskiem to wina rozkłada się w miarę równo między Władczą Pierścieni i substancjami, którym się wspomagali. Nigdy tego nie powie, bo za bardzo była wciągnięta w Śródziemie, trudno inaczej, skoro mama jej nadała imię po Yavannie, nasiąknęła tym od dziecka, premiery kolejnych części to było, jak gwiazdka dla nastoletniej Ivon, więc trudno było jej się dziwić, że próbowała reanimować ten sentyment, nawet jak Mishri spał obok, przynajmniej nie chrapał, nie jakoś specjalnie głośno.
- To poważny w gracz w światku przestępczym, są klanowi i mają zmowę milczenia, jak włoskie mafie - podjęła, uznając, że jego mina była odzwierciedleniem jego zwątpienia, a nie waty w kolanach. - No tak, jakkolwiek to się nie kojarzy absurdalnie.
Akurat Ivon wprost patrzyła na wspomnianego kuzyna, zresztą kogo, jak kogo, ale Christosa nie mogło brakować, bo w końcu Greektown było jego bazą matką.
- Zamieńmy się miejscami, to go zobaczysz. - Ivy w sumie znowu przejęła inicjatywę, może to bardziej chodziło kuzynowi, że gdy trzeba było działać, nie wahała się, nie oglądała się, tylko robiła, to co miało być zrobione. - No to za mną po prawej, twojej - dodała ze śmiechem, bo zawsze bawił ją motyw z twoje prawo czy moje. - Elegancki garnitur, ciemnozielony, jak plusz z biurka w gabinecie old money, czarna koszula i ciemnofioletowy krawat, jakby zdarł skórę z bakłażana i taka sama poszetka - opisała kolejnego kuzyna, który już na pewno nie był tak niski by zasłużyć sobie na określenie mały, ale drugi Christos był jeszcze wyższy, więc dalej pozostawał Małym Christosem. Widać to geny z tej strony rodziny odpowiadały za ich wzrost, żeby nie określić ich sylwetki, sylwetkami młodych bogów greckich.
- Niby ja nie byłam grzeczna? Rory, gdyby tylko mógł to by postawił mi w liceum pomnik ze spiżu, żeby reszta rodzeństwa tylko mogła brać ze mnie przykład. - Mąż jej mamy, ten drugi, zawsze ją wychwalał i stawiał za wzór, dobrze że młodsze rodzeństwo nie zniechęciło się przez to do niej, ale tu wkraczała matka, która uznawała, że każde dziecko musiał znaleźć swoją ścieżkę i nie ma jednej idealnej.
- Ale nie wątpię - jakoś nie wyobrażała, że Mishi mógł być trudnym nastolatkiem, który popada w problemy, pewnie był w kole teatralnym i chodził na dodatkowe zajęcia z literatury i znał się bardzo dobrze z paniami bibliotekarkami. - Mi nigdy nie utrudniałeś pracy, jakoś mocno. Wracamy do stolika? Na kolejną kolejkę?
Mishri Bogart
-
and the old triangle went jingle-jangle
all along the Royal Canalnieobecnośćniewątki 18+niezaimkijak chceszpostaćautor
Poważni gracze w greckim świecie przestępczym już zaczynali mu się mocno zlewać w jedno, upał i (ciepłe) ouzo wdawało mu się już we znaki, taniec nie pomagał, a dziwne, bo zazwyczaj przy tańcu człowiek jakoś lepiej wychodził z imprez niż gdyby miał pić bez dodatkowych aktywności. A może to wpływało na poziom kaca a nie upojenia? Mish już nie był pewien.
- Powinienem następnym razem zaciągnąć u niego rady gdy mi się trafi rola mafiozy przemytnika? Spojrzał w prawo Ivon, ale zaraz w swoje prawo, dobrze, że dodała. Opis kuzyna był płynny, słowa Ivon były płynne i wpadały gdzieś do głowy Mishriego tracąc po drodze swój sens, bo zostawał tylko ton jej głosu i śmiech. I echo old money, bakłażana i poszetki.
Nie miał już pojęcia o czym rozmawiają.
Mishri z reguły gadał i odnajdował się w sytuacjach towarzyskich, ale chyba im więcej procentów, tym mniej z jego strony słów. On tego nigdy nie zaobserwował, ale ona mogła, w końcu to w jej towarzystwie zazwyczaj był nietrzeźwy, chociaż akurat oglądanie filmu wymagało ciszy.
- Wiem, że byłaś. - Uśmiechnął się, kiedy w końcu przeprawił się przez ten tunel opisu kuzynostwa i udało mu się wyjechać na światło dzienne.
- Bo dalej świecisz przykładem. - Takiej managerki to ze świecą szukać, Mishri wiedział, że nikt inny nie miałby do niego tyle cierpliwości, nawet jeśli nie utrudniał pracy jakoś bardzo.
Ale była zorganizowana i charakterna, lubił to w niej bardzo.
Powinien jej przestać opowiadać anty-hr'owe żarty. Refleksja, która naszła go w tańcu przy ouzo i wzięła się na pewno skądś, ale Mishri nie miał pojęcia skąd. Wiedział za to dokąd, ale nie zmierza rozmowa, tylko sam chciał iść.
- Na kolejną. - Skoro chciała, przytaknął głową. - I na papierosa? - Wyjście na chwilę na zaduch wieczoru dawało złudne chwilowe wytchnienie, bo powietrze stało tak samo w środku jak i na zewnątrz, jeden papieros to chwila na kontemplację, te Mishriego nigdy nie były z samym tytoniem.
Ale mogły być na przykład z rooibosem.
Ivon Hall
- Powinienem następnym razem zaciągnąć u niego rady gdy mi się trafi rola mafiozy przemytnika? Spojrzał w prawo Ivon, ale zaraz w swoje prawo, dobrze, że dodała. Opis kuzyna był płynny, słowa Ivon były płynne i wpadały gdzieś do głowy Mishriego tracąc po drodze swój sens, bo zostawał tylko ton jej głosu i śmiech. I echo old money, bakłażana i poszetki.
Nie miał już pojęcia o czym rozmawiają.
Mishri z reguły gadał i odnajdował się w sytuacjach towarzyskich, ale chyba im więcej procentów, tym mniej z jego strony słów. On tego nigdy nie zaobserwował, ale ona mogła, w końcu to w jej towarzystwie zazwyczaj był nietrzeźwy, chociaż akurat oglądanie filmu wymagało ciszy.
- Wiem, że byłaś. - Uśmiechnął się, kiedy w końcu przeprawił się przez ten tunel opisu kuzynostwa i udało mu się wyjechać na światło dzienne.
- Bo dalej świecisz przykładem. - Takiej managerki to ze świecą szukać, Mishri wiedział, że nikt inny nie miałby do niego tyle cierpliwości, nawet jeśli nie utrudniał pracy jakoś bardzo.
Ale była zorganizowana i charakterna, lubił to w niej bardzo.
Powinien jej przestać opowiadać anty-hr'owe żarty. Refleksja, która naszła go w tańcu przy ouzo i wzięła się na pewno skądś, ale Mishri nie miał pojęcia skąd. Wiedział za to dokąd, ale nie zmierza rozmowa, tylko sam chciał iść.
- Na kolejną. - Skoro chciała, przytaknął głową. - I na papierosa? - Wyjście na chwilę na zaduch wieczoru dawało złudne chwilowe wytchnienie, bo powietrze stało tak samo w środku jak i na zewnątrz, jeden papieros to chwila na kontemplację, te Mishriego nigdy nie były z samym tytoniem.
Ale mogły być na przykład z rooibosem.
Ivon Hall
-
We dance to all the wrong songs
We enjoy all the wrong movesnieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona, jejpostaćautor
Ivon zaczęła, w końcu, dostrzegać zwiastuny stanu w jakim albo już był, albo zaraz będzie. Mogła to wcześniej przewidzieć, ale sama była w nastroju zawrotów głowy, gdy zrobiła za szybki ruch głową lub zbyt dynamicznie się okręcała, w stanie, gdy świat wydawał się bardziej przyjaźniejszy, mniej irytujący, więc tłoczenie się na parkiecie czy zaduch, w ogóle jej nie przeszkadzał.
- Co najwyżej cwaniaka kręcącego na podatkach, ale wszystko przed nami - konsultacje role z krewnymi, o ile będą takie role, może, czas pokaże, jak mawiał bard polskiej piosenki rozrywkowej.
Zaśmiała się, gdy skompletował ją, chyba tak, znaczy cenił ją. Nie żeby Ivon była fałszywie skromna, bo znała swoją wartość i była pewna swoich umiejętności, ale zawsze było miło to usłyszeć.
- To najpierw na papierosa - zdecydowała, bo doszło do niej, że Mishri był bardziej w stanie nieważkości, niż ona. Trudno było powiedzieć, że miała lepszą tolerancję alkoholu, ale może tłustsze, bo mięsne jedzenie jakoś bardziej ją osłaniało? Tym lepiej było się ewakuować na zewnątrz, bo pierwszy stół zaczął stanowić również parkiet, gdy wskoczył na niego jakiś młodszy kuzyn (a na pewno ktoś jakoś tam spokrewniony), a ludzie z najbliższej okolicy zaczęli klaskać rytmicznie i pokrzykiwać zachęty.
- Szybko się zaczęło - rzuciła przez ramię do Mishiego, gdy torowała im przejście na świat, po drodze jeszcze zabrała z baru dwie, niewielki butelki schłodzonej wody. Gdy już się wydostali z sali na patio restauracji, podała mu jedną z butelek.
- Teraz będzie jeszcze bardziej chaotycznie, jak już zaczyna się taniec na stołach i krzesłach. Jak się czujesz? Bo tutaj jest intensywniej, niż naszych imprezach. - Nasze, czyli branżowe bankiety, przyjęcia, gale, co prawda after party bywały dzikie, w zależności od organizatora, ale cóż zawsze istniały kuchnie i balkony, gdzie toczyły się spokojne, poważne rozmowy w oparach pochodzenia różnego.
- Gdybym była na chociaż trochę mniej grubych obcasach, to już bym chyba nie ustała, chyba poszło mi w nogi. - Sandały były stabilne, jakby chodziła prosto po stałym i stabilnym gruncie.
Mishri Bogart
- Co najwyżej cwaniaka kręcącego na podatkach, ale wszystko przed nami - konsultacje role z krewnymi, o ile będą takie role, może, czas pokaże, jak mawiał bard polskiej piosenki rozrywkowej.
Zaśmiała się, gdy skompletował ją, chyba tak, znaczy cenił ją. Nie żeby Ivon była fałszywie skromna, bo znała swoją wartość i była pewna swoich umiejętności, ale zawsze było miło to usłyszeć.
- To najpierw na papierosa - zdecydowała, bo doszło do niej, że Mishri był bardziej w stanie nieważkości, niż ona. Trudno było powiedzieć, że miała lepszą tolerancję alkoholu, ale może tłustsze, bo mięsne jedzenie jakoś bardziej ją osłaniało? Tym lepiej było się ewakuować na zewnątrz, bo pierwszy stół zaczął stanowić również parkiet, gdy wskoczył na niego jakiś młodszy kuzyn (a na pewno ktoś jakoś tam spokrewniony), a ludzie z najbliższej okolicy zaczęli klaskać rytmicznie i pokrzykiwać zachęty.
- Szybko się zaczęło - rzuciła przez ramię do Mishiego, gdy torowała im przejście na świat, po drodze jeszcze zabrała z baru dwie, niewielki butelki schłodzonej wody. Gdy już się wydostali z sali na patio restauracji, podała mu jedną z butelek.
- Teraz będzie jeszcze bardziej chaotycznie, jak już zaczyna się taniec na stołach i krzesłach. Jak się czujesz? Bo tutaj jest intensywniej, niż naszych imprezach. - Nasze, czyli branżowe bankiety, przyjęcia, gale, co prawda after party bywały dzikie, w zależności od organizatora, ale cóż zawsze istniały kuchnie i balkony, gdzie toczyły się spokojne, poważne rozmowy w oparach pochodzenia różnego.
- Gdybym była na chociaż trochę mniej grubych obcasach, to już bym chyba nie ustała, chyba poszło mi w nogi. - Sandały były stabilne, jakby chodziła prosto po stałym i stabilnym gruncie.
Mishri Bogart
-
and the old triangle went jingle-jangle
all along the Royal Canalnieobecnośćniewątki 18+niezaimkijak chceszpostaćautor
Cwaniaka kręcącego na podatkach też mógłby zagrać. Prawdę powiedziawszy odnajdował się doskonale w rolach ciemnych charakterów, albo przynajmniej szarej moralności, giętkich kręgosłupów, bo sam w rzeczywistości nie byłby w stanie robić nawet najlżejszych wałów, to był człowiek, który nawet filmów nie piracił w młodości. Najwięcej w nim z buntownika było kiedy palił blanty a to i tak zawsze się grzecznie kończyło, najczęściej na kanapie albo na kocu na trawie. Może dlatego tak lubił te role wyjętych spod prawa i zepchniętych na margines, bo jego własne życie było bardzo grzeczne i spokojne.
I nie, żeby na nie narzekał. Takie przecież właśnie mieć chciał.
Mógłby mieć tylko mocniejszą głowę, ale tak, trzeba było przyznać, jego dieta bezmięsna robiła tutaj swoje. Tłuste jadł rzadko, siłą rzeczy, a tłuste najlepiej zalewać.
- A która jest? - Bo nie był już pewien. Zdawało mu się, że od ceremonii minęło jednocześnie pięć minut i pięć godzin.
- Jak się czuję z tańcem na stołach czy na imprezie? - Uśmiechnął się łapiąc jej spojrzenie, kiedy obejrzała się przez ramię.
- Z tym pierwszym nie bardzo, z tym drugim bardzo dobrze, tylko nie nadążam. - Za niczym tutaj nie nadążał, za kolejnymi kieliszkami, za tańcami, za przedstawianiem się kolejnym osobom, nawet za anegdotą Ivon nie bardzo. Butelkę wody od kobiety przyjął jakby miała być remedium na jego ślimacze kojarzenie. Od razu wypił pół i westchnął, przystając gdzieś pod ścianą patio, o którą się oparł. Sięgnął do kieszonki wyjmując paczkę papierosów, które przez mieszanką z herbatami pachniały bardzo ładnie same w sobie i zaoferował jednego Ivon.
I tutaj wjeżdża dylemat moralny, czy chłop używa zapałek czy zapalniczek, wychodzi na to, że jednak zapalniczka metalowa, którą można uzupełniać, mniej wycinki drzew, bez plastiku, odpady minimalne bo używał tej samej przez lata, ślad węglowy gorzej niż zapałki jednorazowo, ale niski w przeliczeniu na lata używania.
Nie jest łatwo być Mishrim.
- Mi do głowy, zawsze do głowy. - Zresztą wiedziała pewnie o tym, że tam procesy zwalniały, chociaż nogi miały się świetnie i mógł dalej tańczyć.
Zaciągnął się tytoniowo-herbacianym dymem, wydmuchując w bok i mrużąc oko jedno, kiedy się tak przyglądał Ivon.
- Wyglądasz bardzo ładnie. - Już nie był pewien, czy jej to dzisiaj powiedział czy nie, lepiej powtórzyć drugi raz. Zaraz jednak parsknął, na chwilę spuszczając głowę.
- Chciałem powiedzieć, że jak dziewczyny, które mi się podobały w liceum, ale to by nie brzmiało za dobrze. To przez tę sukienkę. Przysięgam, że moja partnerka na promie miała bardzo podobną. - Prom najważniejszy bal w życiu człowieka podobno, Mishri do dzisiaj miał gdzieś w albumie zdjęcie to i pamiętał tę charakterystyczną modę.
Ivon Hall
I nie, żeby na nie narzekał. Takie przecież właśnie mieć chciał.
Mógłby mieć tylko mocniejszą głowę, ale tak, trzeba było przyznać, jego dieta bezmięsna robiła tutaj swoje. Tłuste jadł rzadko, siłą rzeczy, a tłuste najlepiej zalewać.
- A która jest? - Bo nie był już pewien. Zdawało mu się, że od ceremonii minęło jednocześnie pięć minut i pięć godzin.
- Jak się czuję z tańcem na stołach czy na imprezie? - Uśmiechnął się łapiąc jej spojrzenie, kiedy obejrzała się przez ramię.
- Z tym pierwszym nie bardzo, z tym drugim bardzo dobrze, tylko nie nadążam. - Za niczym tutaj nie nadążał, za kolejnymi kieliszkami, za tańcami, za przedstawianiem się kolejnym osobom, nawet za anegdotą Ivon nie bardzo. Butelkę wody od kobiety przyjął jakby miała być remedium na jego ślimacze kojarzenie. Od razu wypił pół i westchnął, przystając gdzieś pod ścianą patio, o którą się oparł. Sięgnął do kieszonki wyjmując paczkę papierosów, które przez mieszanką z herbatami pachniały bardzo ładnie same w sobie i zaoferował jednego Ivon.
I tutaj wjeżdża dylemat moralny, czy chłop używa zapałek czy zapalniczek, wychodzi na to, że jednak zapalniczka metalowa, którą można uzupełniać, mniej wycinki drzew, bez plastiku, odpady minimalne bo używał tej samej przez lata, ślad węglowy gorzej niż zapałki jednorazowo, ale niski w przeliczeniu na lata używania.
Nie jest łatwo być Mishrim.
- Mi do głowy, zawsze do głowy. - Zresztą wiedziała pewnie o tym, że tam procesy zwalniały, chociaż nogi miały się świetnie i mógł dalej tańczyć.
Zaciągnął się tytoniowo-herbacianym dymem, wydmuchując w bok i mrużąc oko jedno, kiedy się tak przyglądał Ivon.
- Wyglądasz bardzo ładnie. - Już nie był pewien, czy jej to dzisiaj powiedział czy nie, lepiej powtórzyć drugi raz. Zaraz jednak parsknął, na chwilę spuszczając głowę.
- Chciałem powiedzieć, że jak dziewczyny, które mi się podobały w liceum, ale to by nie brzmiało za dobrze. To przez tę sukienkę. Przysięgam, że moja partnerka na promie miała bardzo podobną. - Prom najważniejszy bal w życiu człowieka podobno, Mishri do dzisiaj miał gdzieś w albumie zdjęcie to i pamiętał tę charakterystyczną modę.
Ivon Hall
-
We dance to all the wrong songs
We enjoy all the wrong movesnieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona, jejpostaćautor
Oczywiście znała preferencje odnośnie ról Mishiego, byłaby bardzo słaba w swojej pracy, gdyby nie wiedziała, ale też zaczynała od castingów i wyszukiwania potencjalnych ról dla aktorów z ich agencji. Acz, jak wiadomo, nie można było się szufladkować, no i odległe kreacje zwykle dobrze rozwijały warsztat, więc to jej rola by odpowiednio balansować z dobrem projektów.
- Dochodzi siódma - zdążyła spojrzeć na zegar na barze, bo zamiast zegarka na nadgarstku miała cienką srebrną bransoletkę z cyrkoniami. Minęło nieco ponad trzy godziny od ceremonii, która sama w sobie była dość długa, jak na zachodnie standardy ślubów.
- Tańce na stołach, na krzesłach, pośrodku kółka innych weselników - dopowiedziała. - I śpiewanie. Najlepiej wszystko na raz - odnośnie nienadążania. - Nie wiem czy ktokolwiek nadąża, ale mówiłam, żebyś pił po pół, to tempo jest porażające, bo pokolenie wujków zaprawia się kolejkami w tawernach podczas grania w jakieś pokrętne gry karciane. Zasady się zmieniają średnio co spotkanie, ale to zawsze starożytna gra sięgająca ateńskiej agory. - A bo co innego im zostały, niż duma bycia kolebką kultury europejskiej, gdy żony im męczą, że znowu śmierdzą ouzo, a szafka nie dokręcona a odpływ dalej zatkany.
- Możemy się w każdej chwili ulotnić, choć bym jeszcze coś zjadła. - Ivon lubiła na imprezach jeść.
Przyjęła papieros, raczej paliła na spotkaniach towarzyskich i to sporadycznie, ale Mishri zawsze miał coś ciekawego.
Skinęła głową, to również wiedziała, jej z kolei rzadko film się urywał, jej myśli płynęły normalnym tokiem, ale gorzej jak jednak język się plątał.
- Razem tworzymy perfekcyjnego człowieka z promilami. Albo najgorszego - takiego, co ani nóg nie miał pewnych, ani głowy. - Najgorzej, jak zaczną drętwieć usta, trzeba się bawić w wolne tempo i symulowanie namysłu, gdy sylabizuję w myślach słowo.
- Dziękuję - wypadało za komplement, może powiedział już wcześniej, jej tam nie przeszkadzało, miło było to usłyszeć.
- Wtedy prawie każdy miał taką, moja mama z trzy różne, moda wraca. - Reszta wypowiedzi Mishriego pewnie wypadłaby dużo bardziej niezręcznie, gdyby nie znali się tak dobrze. - Miała dobry gust, dziewczyna z balu - dodała, bo sukienka prosta i wygodna, ale na wiele okazji pasowała. - W moim liceum królowały mundurki, można się było wyrazić, co najwyżej przez dodatki, ale bez szaleństw z włosami na co dzień, a na balach to raczej jak na ściankach teraz.
Mishri Bogart
- Dochodzi siódma - zdążyła spojrzeć na zegar na barze, bo zamiast zegarka na nadgarstku miała cienką srebrną bransoletkę z cyrkoniami. Minęło nieco ponad trzy godziny od ceremonii, która sama w sobie była dość długa, jak na zachodnie standardy ślubów.
- Tańce na stołach, na krzesłach, pośrodku kółka innych weselników - dopowiedziała. - I śpiewanie. Najlepiej wszystko na raz - odnośnie nienadążania. - Nie wiem czy ktokolwiek nadąża, ale mówiłam, żebyś pił po pół, to tempo jest porażające, bo pokolenie wujków zaprawia się kolejkami w tawernach podczas grania w jakieś pokrętne gry karciane. Zasady się zmieniają średnio co spotkanie, ale to zawsze starożytna gra sięgająca ateńskiej agory. - A bo co innego im zostały, niż duma bycia kolebką kultury europejskiej, gdy żony im męczą, że znowu śmierdzą ouzo, a szafka nie dokręcona a odpływ dalej zatkany.
- Możemy się w każdej chwili ulotnić, choć bym jeszcze coś zjadła. - Ivon lubiła na imprezach jeść.
Przyjęła papieros, raczej paliła na spotkaniach towarzyskich i to sporadycznie, ale Mishri zawsze miał coś ciekawego.
Skinęła głową, to również wiedziała, jej z kolei rzadko film się urywał, jej myśli płynęły normalnym tokiem, ale gorzej jak jednak język się plątał.
- Razem tworzymy perfekcyjnego człowieka z promilami. Albo najgorszego - takiego, co ani nóg nie miał pewnych, ani głowy. - Najgorzej, jak zaczną drętwieć usta, trzeba się bawić w wolne tempo i symulowanie namysłu, gdy sylabizuję w myślach słowo.
- Dziękuję - wypadało za komplement, może powiedział już wcześniej, jej tam nie przeszkadzało, miło było to usłyszeć.
- Wtedy prawie każdy miał taką, moja mama z trzy różne, moda wraca. - Reszta wypowiedzi Mishriego pewnie wypadłaby dużo bardziej niezręcznie, gdyby nie znali się tak dobrze. - Miała dobry gust, dziewczyna z balu - dodała, bo sukienka prosta i wygodna, ale na wiele okazji pasowała. - W moim liceum królowały mundurki, można się było wyrazić, co najwyżej przez dodatki, ale bez szaleństw z włosami na co dzień, a na balach to raczej jak na ściankach teraz.
Mishri Bogart
-
and the old triangle went jingle-jangle
all along the Royal Canalnieobecnośćniewątki 18+niezaimkijak chceszpostaćautor
Siódma? Tego się nie spodziewał. Myślał, że będzie już bliżej dwudziestej pierwszej skoro impreza naprawdę trwała już w najlepsze, ale widocznie Grecy mieli inne podejście do tego typu zabaw.
Ha, zdecydowanie mieli.
Mishri na chwilę wychylił się, odbijając lekko od muru, żeby spojrzeć w kierunku otwartych drzwi do sali, słuchając wywodu Ivon, w który równie łatwo było się pomylić co w tańcu na stole.
– Będę pił po pół. – Obiecał potulnie głową kiwając i wracając ciałem na swoje miejsce, opierając się ramieniem o ścianę budynku, a wzrokiem do Ivon.
– Już cię nigdy nie nie posłucham. – Czy poprawnie przekazał to, co chciał, nie był pewien, ważne, że sens był taki, że jak zwykle chylił przed Hall czapki z głów.
Z dłonią z papierosem przy brodzie uśmiechnął się szerzej słysząc o zasadach gry sięgających ateńskiej agory. Bardzo to było urocze i on czasami zazdrościł innym możliwości chwalenia się swoimi korzeniami i kulturą. Zazdrość pojawiała się u Mishirego bardzo rzadko, bo zwykle jednak za dobrze ludziom życzył żeby przez czyjś dostatek zzielenieć, ale w momentach takich jak greckie wesele pojawiało się drobne ukłucie, że on nie miał niczego z kultury swojej matki. Albo inaczej. Wszystko to co co w jego życiu czerpało z hinduizmu było przez niego samego nabyte, nie odziedziczone.
Odwrócił lekko głowę żeby wydmuchać w bok mleczny dym i strzepnął papierosa, przysłuchując się kobiecie, w końcu obiecał od teraz jej słuchać pilniej. Na zwijanie się tylko pokręcił głową.
Była dopiero siódma.
Drętwiejące usta i wolne tempo aż się prosiły o niehr’owy komentarz, ale Mishri tylko się uśmiechnął bardziej miło na samą przyjemność słuchania przyjaciółki niż cwanie. Zaciągając się po raz kolejny darując Ivon żart.
Albo się po prostu zepsuł. Zestarzał w kilka godzin z taką ilością ouzo, albo to jego procesy myślowe nie działały. Opcji było sporo, odpowiedzi żadnej. Cokolwiek mu po głowie chodziło zachował to dla siebie.
– Mundurki mundurkami, ale chyba nie byłaś w takim na promie? – Nie uwierzy w to, nawet te najbardziej restrykcyjne (katolickie) licea pozwalały się dzieciakom wystroić na najważniejszy bal w życiu.
Ostatnie zaciągnięcie, ostatni oddech przed powrotem w wir weselny, Mishri na chwilę oderwał wzrok od Ivon oglądając się na popielniczkę na wysokiej, metalowej nóżce, klasyk, za niedługo pewnie będzie leżała wywrócona.
Ivon Hall
Ha, zdecydowanie mieli.
Mishri na chwilę wychylił się, odbijając lekko od muru, żeby spojrzeć w kierunku otwartych drzwi do sali, słuchając wywodu Ivon, w który równie łatwo było się pomylić co w tańcu na stole.
– Będę pił po pół. – Obiecał potulnie głową kiwając i wracając ciałem na swoje miejsce, opierając się ramieniem o ścianę budynku, a wzrokiem do Ivon.
– Już cię nigdy nie nie posłucham. – Czy poprawnie przekazał to, co chciał, nie był pewien, ważne, że sens był taki, że jak zwykle chylił przed Hall czapki z głów.
Z dłonią z papierosem przy brodzie uśmiechnął się szerzej słysząc o zasadach gry sięgających ateńskiej agory. Bardzo to było urocze i on czasami zazdrościł innym możliwości chwalenia się swoimi korzeniami i kulturą. Zazdrość pojawiała się u Mishirego bardzo rzadko, bo zwykle jednak za dobrze ludziom życzył żeby przez czyjś dostatek zzielenieć, ale w momentach takich jak greckie wesele pojawiało się drobne ukłucie, że on nie miał niczego z kultury swojej matki. Albo inaczej. Wszystko to co co w jego życiu czerpało z hinduizmu było przez niego samego nabyte, nie odziedziczone.
Odwrócił lekko głowę żeby wydmuchać w bok mleczny dym i strzepnął papierosa, przysłuchując się kobiecie, w końcu obiecał od teraz jej słuchać pilniej. Na zwijanie się tylko pokręcił głową.
Była dopiero siódma.
Drętwiejące usta i wolne tempo aż się prosiły o niehr’owy komentarz, ale Mishri tylko się uśmiechnął bardziej miło na samą przyjemność słuchania przyjaciółki niż cwanie. Zaciągając się po raz kolejny darując Ivon żart.
Albo się po prostu zepsuł. Zestarzał w kilka godzin z taką ilością ouzo, albo to jego procesy myślowe nie działały. Opcji było sporo, odpowiedzi żadnej. Cokolwiek mu po głowie chodziło zachował to dla siebie.
– Mundurki mundurkami, ale chyba nie byłaś w takim na promie? – Nie uwierzy w to, nawet te najbardziej restrykcyjne (katolickie) licea pozwalały się dzieciakom wystroić na najważniejszy bal w życiu.
Ostatnie zaciągnięcie, ostatni oddech przed powrotem w wir weselny, Mishri na chwilę oderwał wzrok od Ivon oglądając się na popielniczkę na wysokiej, metalowej nóżce, klasyk, za niedługo pewnie będzie leżała wywrócona.
Ivon Hall
-
We dance to all the wrong songs
We enjoy all the wrong movesnieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona, jejpostaćautor
Greckie wesele były duże, głośne i potwierdzały teorię o względności czasu. Może faktycznie najbardziej pasowało im określenie - tłuste i bez półśrodków. Taki region i ludzie - Bałkany, Morze Śródziemne, południowcy na wszystko trzeba znaleźć odpowiedni moment i nie ma sensu niczego przyspieszać.
- W temacie greckich wesel oraz dużych imprez to lepiej tak - potwierdziła. Mishri był w jej oczach mocno ponad tym całym labiryntem towarzysko-biznesowych układów, a jednocześnie dość wrażliwy na te wszystkie procesy. Znaczy na weselu mu nic nie groziło poza potężnym kacem, ale branży rozrywkowej toksycznych raf nie brakowało, czasem nawigowanie między nimi bywało mocno strategiczną zabawą, której zasady poznała jeszcze jako nastolatka poprzez otoczenie zawodowe jej matki czy środowiska, w którym obracała się wraz z ojczymem.
Gdyby się podzielił z nią swoimi myślami na temat dziedzictwa to całkiem by go zrozumiała. Sama była późno wprowadzona w świat rodziny jej ojca, który pojawiał się, gdy mu było wygodnie i z powodu jego wcześniejszych rodzinnych zobowiązań, to jakoś była obok. Nie zapytała się o to nigdy nikogo - ani jego, ani dziadków, ale chyba istniał jakiś pakt o nieagresji między nimi, a rodziną matki Nikosa, że nie będzie tak długo rodzinno-sąsiedzkich przepychanek, jak długo nie będzie im rzucane w twarz zniewagi w postaci jego kolejnego związku czy bardziej skutku jego. Czas to wygładził albo zrozumienie, że ojciec był beznadziejnym przypadkiem spoko gościa, który nie umie w zobowiązania. Jednak Ivon miała możliwość zostania wprowadzona w tradycje przez rodzinę.
- Nie, miałam taką bardziej gotycką, z gorsetem. Jedna z garderobianych zrobiła poprawki do kostiumu, który teatr się akurat pozbywał. Pamiętam, jak nosiłam jej referencje stylizację Kate Beckinsale z Van Helsinga, kostiumy kobiecych postaci z Braterstwa Wilków, no i Charlotte Elbourne z Vampire Hunter D, ale to dlatego, że chciałam mieć taką fryzurę jak ona. Za dużo fantasy-gotyckich filmów z wampirami wtedy oglądałam. I słuchałam, i czytałam. - Taka faza, każdy jakąś zaliczał w szkole średniej. Znając jej mamę, pewnie tę kieckę trzymała dalej w swojej przepastnej garderobie, lubiła trzymać takie pamiątki, chyba tylko by móc swoje dzieci żenować nostalgią.
Ivon również dopaliła papierosa.
- Wracamy? Upolowałabym sobie kawałek musaki, doskonała podkładka pod alkohol. - Tym bardziej, że sama sobie by tego nie ugotowała, dobrze, że mieszkała stosunkowo niedaleko rodziny, przynajmniej raz w tygodniu mogła liczyć na domowy obiad od tej czy tamtej krewnej, bo Ivonni zawsze wyglądała na zabiedzoną.
Mishri Bogart
- W temacie greckich wesel oraz dużych imprez to lepiej tak - potwierdziła. Mishri był w jej oczach mocno ponad tym całym labiryntem towarzysko-biznesowych układów, a jednocześnie dość wrażliwy na te wszystkie procesy. Znaczy na weselu mu nic nie groziło poza potężnym kacem, ale branży rozrywkowej toksycznych raf nie brakowało, czasem nawigowanie między nimi bywało mocno strategiczną zabawą, której zasady poznała jeszcze jako nastolatka poprzez otoczenie zawodowe jej matki czy środowiska, w którym obracała się wraz z ojczymem.
Gdyby się podzielił z nią swoimi myślami na temat dziedzictwa to całkiem by go zrozumiała. Sama była późno wprowadzona w świat rodziny jej ojca, który pojawiał się, gdy mu było wygodnie i z powodu jego wcześniejszych rodzinnych zobowiązań, to jakoś była obok. Nie zapytała się o to nigdy nikogo - ani jego, ani dziadków, ale chyba istniał jakiś pakt o nieagresji między nimi, a rodziną matki Nikosa, że nie będzie tak długo rodzinno-sąsiedzkich przepychanek, jak długo nie będzie im rzucane w twarz zniewagi w postaci jego kolejnego związku czy bardziej skutku jego. Czas to wygładził albo zrozumienie, że ojciec był beznadziejnym przypadkiem spoko gościa, który nie umie w zobowiązania. Jednak Ivon miała możliwość zostania wprowadzona w tradycje przez rodzinę.
- Nie, miałam taką bardziej gotycką, z gorsetem. Jedna z garderobianych zrobiła poprawki do kostiumu, który teatr się akurat pozbywał. Pamiętam, jak nosiłam jej referencje stylizację Kate Beckinsale z Van Helsinga, kostiumy kobiecych postaci z Braterstwa Wilków, no i Charlotte Elbourne z Vampire Hunter D, ale to dlatego, że chciałam mieć taką fryzurę jak ona. Za dużo fantasy-gotyckich filmów z wampirami wtedy oglądałam. I słuchałam, i czytałam. - Taka faza, każdy jakąś zaliczał w szkole średniej. Znając jej mamę, pewnie tę kieckę trzymała dalej w swojej przepastnej garderobie, lubiła trzymać takie pamiątki, chyba tylko by móc swoje dzieci żenować nostalgią.
Ivon również dopaliła papierosa.
- Wracamy? Upolowałabym sobie kawałek musaki, doskonała podkładka pod alkohol. - Tym bardziej, że sama sobie by tego nie ugotowała, dobrze, że mieszkała stosunkowo niedaleko rodziny, przynajmniej raz w tygodniu mogła liczyć na domowy obiad od tej czy tamtej krewnej, bo Ivonni zawsze wyglądała na zabiedzoną.
Mishri Bogart