40 y/o, 191 cm
Właściciel klubu i trener boksu Kingsway Boxing Club
Awatar użytkownika
Nic tak nie rozwiązuje problemu jak prawy na wątrobę
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiSierra/Leone
postać
autor

Zachowanie Melanie w pewien sposób go zaskoczyło, choć tak na dobrą sprawę, mógł się po niej trochę tego spodziewać. Wiadomości pisała do niego już podchmielona, więc mógł założyć, że trochę paplała to, co jej ślina na język przyniesie i tym samym, nie powinien sobie robić żadnych nadziei. Jednak chęć zobaczenia jej po raz kolejny wygrała i niedługo po tym, jak zaprosiła go "na podryw", zjawił się w klubie, licząc na spędzenie razem choćby chwili. I tą chwilę dostał, ale było mu zdecydowanie za mało.
Wybiegł za nią z klubu i odprowadzał wzrokiem do ubera do momentu, w którym faktycznie nie postanowiła do niego wsiąść. Próby zatrzymania jej były nieskuteczne, jednak jedna rzecz się zmieniła: przyznała, że wraca do domu sama. To go uspokoiło, bo w pierwszej kolejności myślał, że brunetka faktycznie czeka na kogoś i to z nim uda się, najpewniej do swojego mieszkania. Czy był o nią zazdrosny? Być może.
Puścił ją więc, gdy o to poprosiła i tylko obserwował, jak odjeżdża uberem, zostawiając go samego w klubie, do którego go ściągnęła. W pierwszej kolejności pomyślał, że to koniec przygód na dziś i pora wracać do domu, jednak coś nie dawało mu spokoju. Było mu... mało. Zbyt mało czasu spędził dzisiaj z Campbell, by się tym nasycić. Zanim jednak wykonał jakiekolwiek ruchy w tym kierunku, wrócił do klubu i walnął jeszcze kielicha na odwagę - to on przekonał go do tego pomysłu.
Mercer pojechał do domu Melanie, licząc na to, że dziewczyna dalej mieszka w tym samym miejscu. Nie miał co do tego pewności, ale postanowił zaryzykować, chcąc zrobić zarówno jej, jak i sobie samemu niespodziankę. Nie wiedział, czy taki odważny ruch był przez nią pożądany, ale w swoim życiu dość już było zachowawczych działań, by teraz pozwolić sobie na jakiekolwiek zawahanie. Najwyżej cmoknie klamkę, albo obudzi bogu ducha winnego nowego lokatora tego mieszkania.
Minęła niecała godzina, odkąd się rozstali i Karrion był już pod drzwiami. Zanim zapukał, westchnął cicho, starając się odnaleźć w sobie odwagę do tego. Uniósł rękę i nacisnął na dzwonek, licząc na to, że po pierwsze zastanie tu Melanie, a po drugie, że po zobaczeniu go, nie zamknie mu drzwi przed nosem.
Kiedy otworzyła mu drzwi w samym szlafroku, z wrażenia Mercer aż otworzył usta, nie kryjąc swojego zachwytu nad tym widokiem. Serce natychmiast zaczęło bić szybciej, jednak tylko w części z narastającego podniecenia. W większym stopniu biło tak szybko z satysfakcji, że dalej tu mieszkała i tym samym mógł z nią spędzić jeszcze chociaż te dodatkowe kilka chwil.
Przygryzł delikatnie wargę, nie kryjąc uznania dla tego, jak prezentuje się jego ex, ale zaraz powrócił spojrzeniem do jej twarzy.
- Nie wiem, czemu tu przyjechałem... - wiedział doskonale, ale nie mógł powiedzieć jej tego wprost. Delikatne sugestie, gesty, chęć kontaktu fizycznego nie były jednoznaczne z odkopaniem dawno zapomnianych uczuć. - Ale wiem, że nie chcę wracać do siebie. Przynajmniej na razie - znów przygryzł wargę, nie mając pewności, czy nie dopowiedzieć czegoś jeszcze. - Mogę wejść? - spytał wprost, próbując wybadać, czy Melanie jest w ogóle zainteresowana jego towarzystwem teraz. Po ubiorze zakładał, że była bliżej snu niż wizyt gości, ale może dla niego zrobi wyjątek?

Melanie Campbell
Ash Ketchup z Alabamy
Nie lubię niekonsekwencji
35 y/o, 165 cm
adwokat / prawnik w sądzie i po za nim
Awatar użytkownika
Melanie to pani adwokat, która postawiła aktualnie na siebie i stała się może delikatnie samolubna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
postać
autor

Jej zachowanie w barze było dziwne, może i faktycznie kierowane nudą i upojeniem alkoholowym, ale i wspomnieniem ich spotkania. Nie spodziewała się, że jeden głupi SMS sprawi, że będzie w pułapce, że będzie musiała wymyślić po co i dlaczego go w ogóle ściągnęła do tego baru. Nie myślała racjonalnie w tamtej chwili, została sama gdy jej znajoma się dobrze bawiła, a Mel? Nie znalazła godnego dla siebie kandydata, choćby na jednorazowy numerek, nie chciała nawet tego już robić gdy zjawił się Mercer. Zdurniała z powodu jego obecności i faktu, że teraz przy akompaniamencie kolejnych drinków, to wszystko mogło by się potoczyć w złym kierunku, totalnie im nie potrzebnym, nie teraz gdy już swoją decyzję podjęli wieki temu. Nie rozumiała jednak tego co się kryło w jej sercu, chciała się przekonać czy aby na pewno wyzbyła się tych uczuć w stosunku do niego. Zrobiła to w dosyć pokrętny sposób, kusiła go, a potem i tak uciekała. Nie wiedząc czemu w momencie pewna siebie Campbell zaczęła się bać i zaczęła mieć co gorsza wątpliwości co do własnych działań. Tej nocy? Obawiała się, że faktycznie nie miałaby żadnych argumentów aby się powstrzymać, że w pewnej chwili to ona - ta zrównoważona i pewna siebie pani prawnik, pękłaby pod naporem tego wielkoluda. Gdy na niego patrzała, gdy spoglądała na te wielkie dłonie i cóż, przypominała sobie sceny, które mieli za sobą, to było zbyt wiele. Nie chciała przymroczona alkoholem rzucać się na niego, to też dla spokoju ducha i własnych obaw, postanowiła zakończyć ten wieczór i wrócić do domu. Sama.
Może to głupie samo w sobie, że nie zgodziła się na jego propozycje i na samo towarzystwo, ale chyba wybrała bezpieczną opcję, taką która była prosta i nie powodowała zamieszania czy moralnego kaca dnia następnego. Rozumiała doskonale, że mógł poczuć zawód czy też samą irytację, wszak to ona sama go tutaj sprowadziła, to ona zabierała mu cenny czas. W końcu Karrion mógłby zabawić się z inną, wybrać towarzystwo może i tamtej laski z baru? Kto wie.
Nie kalkulowała więcej tego, postawiła na swoim i wieczór zbierał się ku końcowi. Była zmęczona dniem i czuła na sobie to jak przesiąknęła smrodem z baru. Już w samym Uberze, miała ochotę na orzeźwiającą kąpiel i może od razu sen? Nie wypiła może i tyle, ile potrafiła - szczególnie kiedyś, lata temu gdy była nastolatką czy młodą kobietą. Wciąż jednak to była mieszanka drinków, może ciut za słodkich, które szybciej powodowały zawrót w głowie. Tak czy inaczej podziękowała kierowcy i opłaciła kurs, wracając do pustego mieszkania. To od razu buchło w nią tą zabójczą ciszą, brakiem chociażby zwierzaka, który ucieszyłby się na jej widok. Nie żeby sama Melanie to przeżywała tak otwarcie, ale jednak ten telewizor, który włączyła od razu, miał dać jej poczucie wypełnienia smutnej pustki i ciszy. W pierwszym od ruchu postanowiła zrzucić ze swojego ciała te przeklęte szpilki oraz co raz mocniej jej uwierającą sukienkę. Niedbale wylądowało to gdzieś na fotelu w salonie, po którym to też zaczęła się bez skrępowania przechadzać w samej bieliźnie Nie miała sąsiadów gdzieś na przeciwko, a godzina w sumie mówiła, że raczej to koniec gości na dziś. Czuła się więc dobrze we własnym mieszkaniu i to nie pierwszy raz gdy kręciła się po nim w samych majtkach lub bez. W pierwszym od ruchu myślała o kąpieli w wannie, ale z obawy, że w niej zaśnie jej wybór był bliższy tego, aby wziąć szybki prysznic. Zanim to miało jednak nastać, krążyła po kuchni szukając chociażby drobnej przekąski dla stłumienia tego małego głodu. Sięgnęła również po swój ulubiony sok pomarańczowy. To w takim momencie rozległ się dzwonek do drzwi, więc siłą rzeczy pozostawiła wszystko wyjęte gdzieś na kuchennej wyspie.
Z westchnieniem i nieokrywanym wkurzeniem poszła szybko po swój satynowy szlafrok, dla chociażby odrobiny przyzwoitości chciała go narzucić na skąpą bieliznę. Nie była zadowolona do końca z tego, że ktoś ją nachodzi o tej porze, jednakże gdy z marszu gwałtownie otwarła drzwi, ta złość zdawała się przeminąć. Uniosła brew ku górze i przechyliła twarz z nonszalancją w samym wzroku, a co dopiero w mowie. - Mercer? Serio? Chyba naprawdę chciałeś tego drinka... - przyznała, spoglądając na niego od stóp do głów. Wyglądał w sumie tak samo ale jakby zapomniała, że nie wiele dzieliło ich minut od rozstania aż do jej powrotu do domu. Jechał więc tuż za nią? Śledził? A może zerwał się w nieznane, licząc że nie zmieniła adresu? Miał rację, wciąż tu mieszkała i ani on, ani inny jej były nie ruszyłby jej stąd nigdy. Jeszcze jej nie pokręciło aby zmieniać adres, nie do póki nie dostanie jawnej groźby, co było możliwe... - Jasne, skoro już tu jesteś. - westchnęła, jednak jej wzrok zamieniał się w chytry uśmiech, taki o którym wiedziała już tylko ona sama, mała Melanie. W teorii robiła ogromny błąd robiąc krok w tył i wpuszczając go do swojego mieszkania, to nie dawało jej pola do wyboru, do ucieczki. Była więc tutaj w potrzasku, w dodatku w niekorzystnej skali tego kto ile miał ciuchów na sobie. Ciaśniej owinęła się paskiem od szlafroka, jakby dopiero teraz zdając sobie sprawę ze swojego outfitu.
- Jeśli chcesz to mogę Ci coś nalać, ale... emmm.. ja sama.. już spasuje. Już mam dość. - stwierdziła, prowadząc go do rzecz jasna kuchni połączonej z salonem. Ale rozstaw samych pomieszczeń wcale się nie zmienił, więc w sumie... dalej go mógł dobrze znać.


Karrion Mercer
gall anonim
zagram wszystko co utrzymuje się w ramach dobrego smaku, bez krzywdzenia dzieci oczywiście!
40 y/o, 191 cm
Właściciel klubu i trener boksu Kingsway Boxing Club
Awatar użytkownika
Nic tak nie rozwiązuje problemu jak prawy na wątrobę
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiSierra/Leone
postać
autor

Karrion nie znajdował żadnego wytłumaczenia dla swojego zachowania, bo to było kompletnie nie w jego stylu. On nie uganiał się za kobietami, nie bywał na ich skinięcie palcem i nie ubiegał się o ich uwagę. Zazwyczaj wszystko wychodziło naturalnie, bądź to nawet one inicjowały znacznie więcej, tymczasem z Melanie... nie potrafił się nie zaangażować. Wystarczyło zaledwie jedno spotkanie, by powróciła do niego pamięć o ich wspólnych, szczęśliwych chwilach, które jak już wielokrotnie podkreślał, były jednymi z najlepszych w jego życiu.
Dlatego właśnie stał teraz naprzeciwko niej, otoczony niepewnością własnych decyzji oraz chęcią spędzenia chociaż tych kilku minut więcej z brunetką, która niegdyś była dla niego niemalże całym światem. Niemalże, bo przecież koniec końców postawił boks ponad nią, więc może nie była to do końca tak czysta i mocna miłość, jak mu się zdawało?
Widok Melanie w samym szlafroku wzbudził znajome reakcje, które wiązały się ze zwiększeniem napięcia seksualnego. Dodając do tego znajomość jej ciała, które przecież tak szczegółowo wybadał podczas lat ich związku, potrafił sobie zobrazować doskonale to, co znajdowało się pod szlafrokiem. Choć minęło kilka lat, Campbell prezentowała się w dalszym ciągu nienagannie - najgorętsza adwokat w całym Toronto. A może i w całej Kanadzie.
- Chyba tak - odparł na jej sugestię o drinku, choć wiedział doskonale, że nie o to tu chodziło.
Chciał ją zobaczyć, chciał spędzić z nią jeszcze więcej czasu i chciał też przekonać się, że dotarła bezpiecznie do domu i nie musi się o nią martwić. Bo troska również się pojawiła, zwłaszcza kiedy wspomniała o domniemanym partnerze na dzisiejszy wieczór. Zazdrość była tylko jednym z aspektów.
Z ulgą przyjął jej odpowiedź, skinieniem głowy dziękując za pozwolenie, na przekroczenie progu jej drzwi. Nie chciał się wpraszać do niej, ale jeszcze bardziej nie chciał być odprawiony z kwitkiem. Skoro Melanie przystała na jego propozycję, to oznaczało, że i ona chciała spędzić z nim jeszcze trochę czasu. Była przecież na tyle twardą kobietą, że potrafiła powiedzieć "nie", kiedy wyraźnie chciała coś dezaprobować. A skoro tutaj nie chciała...
Wyminął ją i stanął, rozglądając się po pomieszczeniu. Ściany były znajome, choć nie uszło jego uwadze to, że Campbell przeprowadziła generalny remont mieszkania i wiele rzeczy się zmieniło. Układ jednak pozostał ten sam, jedynie wnętrze stało się ładniejsze, bardziej kobiece i co trochę go zabolało, nie widać było tu śladu jego obecności. A przecież mieszkał z nią dobre dwa lata tutaj.
- Poproszę - odparł, choć tak naprawdę nie chciał żadnego drinka. Uznał jednak, że to wygodna narracja dla spotkania, plus im wolniej będzie sączyć, tym dłużej będzie mógł tu siedzieć... cwane podejście.
Wszedł za nią do salonu i odprowadził brunetkę wzrokiem do kuchni, zatrzymując przez moment wzrok na jej biodrach. Niegdyś ten widok był dla niego niemal codziennością, bo Melanie często chodziła w szlafroku. Inną sprawą było natomiast to, że gdy mieszkali razem, zdarzało im się też chadzać nago, więc głowa mimowolnie przywołała te przyjemne wspomnienia. Zwłaszcza gdy stanęła przy blacie... Przypomniał sobie wtedy, jak Campbell kusiła go, zdając sobie sprawę, że to czas dla nich i zsunęła go z siebie, prezentując swoje idealne pośladki oraz spojrzenie typu "weź mnie tu i teraz". W tym momencie nic takiego nie miało miejsca, ale wyobraźnia zrobiła swoje, a Karrionowi zrobiło się znacznie goręcej.
Bokser usiadł na kanapie i cierpliwie czekał, aż Melanie do niego wróci.

Melanie Campbell
Ash Ketchup z Alabamy
Nie lubię niekonsekwencji
35 y/o, 165 cm
adwokat / prawnik w sądzie i po za nim
Awatar użytkownika
Melanie to pani adwokat, która postawiła aktualnie na siebie i stała się może delikatnie samolubna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
postać
autor

Nie lubiła stawiać się w świetle tej złej, kuszącej i nieposkromionej, takiej która potrafiła rozpalić myśli i wszystkie zmysły. W teorii nie różniły się jej działania z baru od tych do których mogliby przywyknąć faceci w Toronto. Dużo lubiła wprowadzać elementów, które doprowadzały na skraj nerwów niejednego śmiałka, a ona? Chichotała wtedy jak nastolatka, czując się z tym dobrze, bo taka była jej natura - kiedy chciała flirtu jedynie to zostawiała ich wszystkich z niczym, a kiedy w grę wchodziło więcej, zaciągała ich w zacisze swojego mieszkania. Z Mercerem zagrała nieczysto, ale wystraszyła się tego, do czego mogłoby doprowadzić to spotkanie, jego pojawienie się z barze było trochę jak abstrakcja, bo on i takie miejsce? Uwidoczniło to fakt, że musiał tam przyjść specjalnie dla niej, a to jeszcze mocniej podburzyło stabilność pozycji Melanie. Teraz z kolei stał w progu jej mieszkania, tak niespodziewanie i mocno zaznaczając swoją obecność oraz fakt, że nie chce wracać do siebie. Bała się odpowiedzi na to pytanie, jak również bała się wpuszczać go do siebie, może i do serca i życia na powrót. Nigdy nie była dobra w granie, że nic dla niej nie znaczył, albo że te emocje które kiedyś w niej siedziały, zniknęły na dobre. Na pewno nie względem niego, to raczej było jak sterta przysypana gruzem, tak dla świętego spokoju. Teraz wpuszczała go na swój teren, do miejsca gdzie nie było manewru do ucieczki, a jedyne co mogła próbować to w razie najgorszego - wypchać tą kupę mięcha jaką był Karrion.
- Aż dziwne, że nie spróbowałeś z tamtą laską, była naprawdę hot, ciekawe czy miała do zaoferowania coś więcej niż wygląd. - rzuciła dla rozluźnienia atmosfery, z lekkim przekąsem, który nijak określał jej radość z tego faktu. Sama w teorii mogłaby mu dać więcej, nawet i teraz gdy dosłownie zakrywał jej ciało okryte w bieliznę, jedynie skromny szlafrok. To było tyle albo aż tyle z tego wszystkiego co zostało im z baru, ona sama już dała sobie spokój z drążeniem i tak jak zaproponowała, tak też podążyła zrobić mu drinka. Jej barek w kuchni był w głównej wierze wypełniony dobry winem, ale dla męskiej dłoni i podniebienia, zawsze by coś znalazła. Wyciągnęła szklankę do whisky oraz trochę lodu, a jego z kolei zalała jedną z tych marek brunatnego alkoholu, który na pewno znał. Ba! Może właśnie to tą whisky uwielbiał pić sam Mercer, a Melanie dobrze to zapamiętała uzupełniając swój mały kącik alkoholowy. Dla siebie nalała jedynie nieco soku, bo tak jak wspomniała mu chwilę temu - dla niej limit był już wystarczający, nie chciała dolewać sobie więcej i pobudzać na nowo stan upojenia. Była w coraz lepszej kondycji i nie chciała tego psuć, upijać się w żenujący sposób w dodatku przed nim.
Nie obserwowała go ani przez moment, ale czuła na sobie jego wzrok, tym bardziej gdy szła w stronę kuchni, a on zapewne obserwował jej długie nogi, dosyć mocno odkryte. Szlafrok był w teorii jedynie na tyle długi aby ledwo co zasłonić jej tyłek. Ale pomijając już to, bez skazy zawahania, wróciła do niego z dwoma szklankami, z czego jedną podała mu do rąk własnych.
- Whisky może być, prawda? - upewniła się, muskając delikatnie jego ramię dla pewności, że mu to wystarczy, a może nawet jego kubki smakowe rozpoznają akurat ten trunek. Sama Campbell dla bezpieczeństwa sytuacji i obecnego też klimatu, który wisiał w powietrzu - postanowiła usiąść na fotelu po drugiej stronie. Nie chciała kusić losu, a dystans wydawał się jej być lepszą opcją, po tych zalotach w barze czuła się po prostu głupio, a teraz? Sytuacja nie była nad wyraz bezpieczną, więc...
- Rozglądasz się, huh? Tylko nie wiem czy szukasz tutaj zmian czy może... śladu innego faceta. Spokojnie, każde mieszkanie potrzebuje odświeżenia, a ja zmieniłam tylko troszkę. Chciałam aby było nowocześniej, a przy tym i kobieco. - ta zaczepka była dla niej słuszna, bo raz chyba nie chciała aby zapadła dziwna, niezręczna cisza, a dwa widziała jak jego wzrok krążył nieco po całym wnętrzu. W zasadzie przez większość czasu i tak zapewne wpatrywał się w samą Mel, ale... nie chciała wytwarzać niepotrzebnego bajzlu z niczego. Mogła przecież z nim normalnie posiedzieć i... tylko pogadać, prawda? Nic nie musiało się wydarzyć, nawet jeśli jej myśli krążyły po niecnych odmętach, a jej warga z rozpędu sama się przygryzła, yhym.

Karrion Mercer
gall anonim
zagram wszystko co utrzymuje się w ramach dobrego smaku, bez krzywdzenia dzieci oczywiście!
40 y/o, 191 cm
Właściciel klubu i trener boksu Kingsway Boxing Club
Awatar użytkownika
Nic tak nie rozwiązuje problemu jak prawy na wątrobę
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiSierra/Leone
postać
autor

Melanie mogła nie lubić stawiania samej siebie w takiej sytuacji, ale niestety dla niej, alkohol zrobił swoje i wykonała kilka "błędów", które poskutkowały tym, że siłą rzeczy wyszła trochę na taką w oczach Karriona. Co prawda nie miał jej za złe tego, że napisała i wyraziła chęć spotkania, jednak będąc już tam na miejscu i widząc ją, wzbudziło to w nim zupełnie inne uczucia. Takie, które myślał, że już dawno temu zostały zakopane wraz z ich wspólną przyszłością, do której przecież swego czasu się przymierzali.
Prawdę powiedziawszy, był trochę zaskoczony tym niezdecydowaniem i mylnymi sygnałami Campbell, ponieważ rzadko kiedy pokazywała akurat tę swoją stronę. Można było zwalić część rzeczy na alkohol buzujący w żyłach, jednak w przeszłości nawet podchmielona, Melanie zdawała się być niemal zawsze tą, która sytuację kontrolowała. Nie robiła głupot, nie bawiła się niczyim kosztem, aczkolwiek wpływ na to mogło też mieć to, że gdy byli razem, w głowie nie mieli nikogo innego poza sobą, więc nie było nawet podrygów do kokietowania kogokolwiek innego.
- Zdajesz się być nią bardziej zainteresowana niż ja, mogłaś sama zagadać - obrócił to wszystko w żart, z którego nawet się zaśmiał.
Choć tamta dziewczyna z pewnością była śliczna, tak Mercer sfokusował się na kimś zupełnie innym. To Melanie była najpiękniejsza dla niego i to z nią chciał spędzić ten wieczór, nieważne w jakiej formie to będzie się działo. Liczył jedynie na wyciągnięcie pozytywów z tego spotkania, ponieważ już dość się w swoim życiu nakłócili, zwłaszcza na koniec, gdy się rozstali.
Skinął głową w podzięce za nalanie mu whisky, którego tak naprawdę nie zamierzał jakoś łapczywie pić. Chciał wykorzystać te kilkanaście, może nawet kilkadziesiąt minut, by jeszcze z nią porozmawiać, popatrzeć na nią i ponapawać się tym wszystkim, co między nimi kiełkowało. Nie było to żadne poważne uczucie, ale z pewnością nie byli sobie obojętni i coś tam oboje poczuli, a przynajmniej on miał taką nadzieję co do niej, bo sam był tego pewny.
- Rzadko kiedy wracam po latach do miejsc, w których żyłem. To dość... ciekawe - odpowiedział w nawiązaniu do rozglądania się po mieszkaniu.
Jasnym było, że wyhaczył wiele niuansów, które rzucały mu się w oczy przy porównaniach z poprzednim stanem. Mimowolnie jednak zwracał też uwagę na to, czy są tu jakieś elementy świadczące chociażby o jakimś innym lokatorze, bądź domniemanym chłopaku, który mógł tu zostawić jakieś swoje pojedyncze rzeczy. Tych nie dostrzegał, co trochę go uspokoiło.
Znów spojrzał na Mel i westchnął lekko, nawilżając ledwie usta przygotowanym przez gospodynię trunkiem.
- Zawsze mi się tu podobało - zaczął. - Teraz również jest ładnie, widać twoją rękę - przyznał, pamiętając, że to ona w ich związku dbała o wszelkie wizualne aspekty. To jak się ubierał w czasach ich relacji, było zasługą tylko i wyłącznie Campbell, która wymagała od niego odpowiedniej prezencji, pomagając mu wielokrotnie przy doborze odpowiednich dodatków, jeżdżąc z nim po sklepach i wyrażając się krytycznie lub pochlebnie na temat kolejnych przymierzanych ciuchów. Miał podejrzenie, że zakupy były tylko jednym z powodów, dla których brunetka to robiła. Innym był na pewno fakt, że lubiła patrzeć na nagiego Karriona, a w przymierzalni miała do tego wiele szans. Nie mówiąc już o tym, że raz nawet zdarzyło im się... zniknąć na trochę dłużej za kotarą.
- Powiedz mi... - odezwał się po chwili, sącząc drinka. - Naprawdę chciałaś, żebym uderzył do tamtej lasi czy... wykorzystałaś pretekst, żeby mnie tam zaprosić? - wypalił prosto z mostu.

Melanie Campbell
Ash Ketchup z Alabamy
Nie lubię niekonsekwencji
35 y/o, 165 cm
adwokat / prawnik w sądzie i po za nim
Awatar użytkownika
Melanie to pani adwokat, która postawiła aktualnie na siebie i stała się może delikatnie samolubna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
postać
autor

Postawienie na karierę miało swoje plusy, ale też i minusy, które często dochodziły do głosu a w tym przy takich okazjach jak ta. W teorii nie lubiła się bawić w takie akcje, zazwyczaj brała co chciała i tyle dała od siebie, aby jedynie nieco zaspokoić swoje potrzeby. Gdy jednak pojawił się Mercer, jej perspektywa została zaburzona, a ona na nowo czuła się trochę jak lata temu, trochę biedna bo działał na nią jego urok plus ten cholerny alkohol i okoliczności. Nie powinna tego tak rozgrywać, a może w zasadzie lepiej byłoby wyjść dalej na obrażoną? Zniesmaczoną jego postępowaniem? Jego ucieczką w boks i karierę? Może wtedy wszystko byłoby łatwiejsze, a ona nie myślałaby o tym czy i jak w nim zbudzić jakąś zazdrość czy inne gorętsze odczucia. - Wiesz, że w sumie żałuje? Przydałby mi się taki mały damski eksperyment, choćby dla samej próby. - zachichotała, ale poniekąd dał jej powód do myślenia. Niby otwarcie deklarowała się jako stu procentowa hetero, ale czemu miałaby nie poczuć jak to jest z kobietą? Takie klimaty były dla niej nie odkryte, a skoro już miała swoje lata na karku i w sumie nikt ani nic jej nie ograniczało to.. może? Próba to nic złego, tak samo jak przekraczanie barier dla chociażby zaznajomienia się z czymś innym i nieznanym. Nawet sama nigdy nie próbowała trójkąta, więc może nagle by się na to zgodziła? Chociaż zastanówmy się - czy potrafiła by się zgodzić aby inne kobiece dłoni tykały takiego... Karriona? Wątpliwe, chyba że w aktualnym stanie gdy alkohol krążył w żyłach i burzył stabilność i percepcję mózgu, wtedy może, może.
Skinęła mu swoją szklanką soku nawet w geście małego toastu, jakoby miało to poprawić jego humor i chęci do wypicia trochę alkoholu. Może i nie miała drinka w ręku, ale mogli udawać, że jest inaczej. Ostatnie co by chciała to żeby czuł się dziwnie, ale to nic takiego - znała swoją głową, która była po prostu z wiekiem co raz słabsza. Alkohol dobijaj jej do głowy, szczególnie gdy piła słodkie drinki i to było podyktowane małym ruchem, co innego gdyby wytańczyła to wszystko w klubie, teraz pewnie byłaby jak nowo narodzona, ale to nieistotny szczegół. - Prawda, dziwne? Jak na Ciebie. Wydawało mi się, że nie lubisz wracać do dawnych miejsc, a tutaj? Wracasz w krótkim odstępie czasu do dwóch takich, czyżbyś się robił sentymentalny, Mercer? - zapytała z rozbawieniem, nawiązując przy okazji do ich poprzedniego spotkania w tak zwanym ICH miejscu. Nie chciała być niegrzeczna, ale o dziwo to ją zaciekawiło, bo fakt że mógłby myśleć o niej albo wracać właśnie ze względu na nią był... fascynujący?
Zanurzyła swoje wargi w soku pomarańczowym, który miło gryzł jej kubki smakowe i smakował jak niebo dla niej aktualnie. Tego potrzebowała najwyraźniej po tych zbyt mocnych drinkach - witaminki.
- No wiadomo, że jest. Słuchaj jak każda kobieta podążam za tym co modne i tym co mi się podoba. Nic mnie nie ogranicza, a na coś muszę wydać. - dodała znowu się troszkę podśmiewując, ale no taka była rzeczywistość. Nie miała faceta, nie miała dzieci - była sama sobie panią. Wcześniej być może starała się dekorować wszystko na wzór ulubionego koloru partnera oraz ugody na którą szła dla dobra relacji. Teraz? Wszystko było dyktowane jej gustem, a ten jak za pewnie wiedział zawsze był dobry, czy w dekoracji mieszkania czy wyborze odpowiedniego ubioru. - Może jedno i drugie? Można tak w sumie stwierdzić, czasami mi odwala po alkoholu i szybko mi się nudzi. Tak jakoś wyszło, że był Twój numer pod ręką. Ale pomijając... to ja powinnam spytać czy aż tak Ci się nudziło, że się jednak zjawiłeś? Nie lubisz tłumów to na pewno, a dwa sam się stamtąd zawinąłeś więc.. pytanie co chcesz osiągnąć Karrion? - jej pytanie było niezbyt szczególnie sprecyzowane i mogło dotyczyć nawet tego co chciałby teraz zjeść czy inne takowe. Jej wyraz twarzy był jednak przenikliwy i dobitnie mógł wiedzieć, że ona też pyta szczerze tak jakby chciała wiedzieć jaki ma cel tej wizyty i co chciałby nią osiągnąć albo co chciałby z kolei aby z niej wynikło. Poprawiła się sama wygodniej na fotelu, zakładając nogę na nogę co też było nad wyraz celowym zagraniem, bo znów odsłaniała przed nim swoje długie nogi. Szlafrok nadal jednak skrywał to wszystko co pewnie i znał, ale.. wciąż mógłby mieć nawet i dzisiaj. Dystans, który utworzyła był w teorii niczym, żadną przeszkodą - no chyba, że bardziej mentalną blokadą bo... nie powinni drugi raz wchodzić do tej samej rzeki, nawet jeśli to miałby być jeden raz.

Karrion Mercer
gall anonim
zagram wszystko co utrzymuje się w ramach dobrego smaku, bez krzywdzenia dzieci oczywiście!
40 y/o, 191 cm
Właściciel klubu i trener boksu Kingsway Boxing Club
Awatar użytkownika
Nic tak nie rozwiązuje problemu jak prawy na wątrobę
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiSierra/Leone
postać
autor

To działało w obie strony, ponieważ Karrion także nie potrafił zachować się przy niej normalnie. Robił rzeczy, na które normalnie by się nie zdecydował, a jego myśli oscylowały wyłącznie wokół Campbell. Dokładnie tak jak kiedyś, gdy żyli w szczęśliwej relacji, okazując sobie mnóstwo uczuć i czułości, które oboje bardzo lubili. Wystarczyły raptem dwa spotkania, by wszystko to, o czym Mercer zdawał się już zapomnieć, wróciło do niego i nie pozwoliło mu przejść obojętnie nawet wobec takich marnych prowokacji jak chociażby spędzenie wieczoru z innym facetem.
- Skoro tak sądzisz... - odparł, nie bardzo wiedząc, jak ma to podsumować. Widział to natomiast oczami wyobraźni i od razu zrobiło mu się goręcej. Jak wielu facetów, Karrion także lubił seks lesbijski i choć nigdy nie był jego świadkiem, tak z pewnością chciał kiedyś być. Dodając do tego fakt, że jedną ze stron miałaby być Melanie, która była dla niego jedną z najgorętszych (o ile nie najgorętszą) kobiet, jakie spotkał w swoim życiu, siłą rzeczy jego oddech trochę się spłycił. Oczywiście fantazje poszły o krok dalej i wyobraził sobie także siebie pomiędzy tymi dwoma ślicznotkami, co już w ogóle wywołało na jego twarzy delikatny rumieniec świadczący o zawstydzeniu.
Pokiwał przecząco głową w jej kierunku.
- Burger to był nieplanowany przypadek - odparł spokojnie. - Przyjazd tutaj to co innego - zaznaczył, acz nie było to żadną tajemnicą, wszak sama jego obecność tutaj była wystarczającym dowodem na to, że nie było w tym żadnego przypadku.
Upił kolejnego łyka ze swojej szklanki, zastanawiając się, czy faktycznie zaczynał być trochę sentymentalny. Jego zdaniem nie odróżniał się od innych za bardzo w tej kwestii, ale może Campbell miała inne doświadczenia i spotkała jeszcze mniej przywiązanych do przeszłości?
- Zawsze miałaś dobry gust - przyznał, co było faktem. Zaaranżowanie tego wnętrza, sposób ubierania się, samochody... Melanie zawsze potrafiła dobrać odpowiednie rzeczy, by wyjść na kobietę pełną stylu i nie inaczej było w tym przypadku. - Chociaż biorąc pod uwagę, ile musiałaś włożyć w remont... nie lepiej było odłożyć więcej na kancelarię? - spytał, nawiązując do tematu z poprzedniego spotkania, gdy to brunetka narzekała na brak odpowiednich funduszy na otwarcie własnej działalności. Wiedział, że były to niewielkie pieniądze w stosunku do zapotrzebowania, ale zawsze byłaby te kilkanaście tysięcy dolarów do przodu.
Z uwagą spoglądał na nią, jakby licząc na to, że przyzna się otwarcie do tęsknoty za nim. Odpowiedziała trochę wymijająco, a drugą część wypowiedzi przekierowała nawet na niego, obracając trochę kota ogonem.
- Trochę rozrywki nikomu jeszcze nie zaszkodziło - rzucił banałem. - Chociaż sam tak naprawdę nie wiem, po co tam przyjechałem - dodał i spojrzał na nią równie przenikliwym wzrokiem, jakim ona patrzyła teraz na niego, nie zwracając przez dłużą chwilę uwagi nawet na to, że celowo kokietowała go ułożeniem swoich nóg. - A może wiem? - wypalił nagle, przenosząc spojrzenie na jej długie nogi i przygryzając delikatnie dolną wargę. Bardziej ostentacyjny być nie mógł. Alkohol nie tylko jemu podpowiadał różne rzeczy, jak widać.

Melanie Campbell
Ash Ketchup z Alabamy
Nie lubię niekonsekwencji
35 y/o, 165 cm
adwokat / prawnik w sądzie i po za nim
Awatar użytkownika
Melanie to pani adwokat, która postawiła aktualnie na siebie i stała się może delikatnie samolubna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
postać
autor

Jej słowa miały w sobie ciutkę prawdy, ale to chyba nic złego. Każdy facet miał różne fantazje, a być lub uczestniczyć aktywnie w kontakcie z dwoma paniami, które się razem zabawiają to mokry sen co drugiego. Wiedziała więc, była świadoma tego co mówi i w sumie to nie miała z tego powodu wyrzutów sumienia, ciekawiło ją to co mógł jej zaproponować jej świat. Tym bardziej teraz gdy była singielką, gdy wiek trochę jej doskwierał, był jeszcze ten minimalny margines jeszcze na to aby spróbować, aby spełnić pewne fantazje, w tym tą o współżyciu z drugą kobietą. Co prawda nie wyobrażała sobie już trójkąta w szczęśliwym związku, ale aktualnie? Mogłaby w jakimś uczestniczyć tylko najlepiej takim obcym, co by nie pogorszyć nikomu życia ani nie wpieprzać się w czyjeś związki. Aktualnie jednak to już wolała odsunąć na bok bo cóż niebezpiecznym było krążyć przy nim przy temacie samego seksu. Wydawało jej się, że teraz na jej terenie nie miałaby już żadnych argumentów bo te ściany? Te meble kiedyś? Widziały tutaj i przyjęły sporo... ich interakcji. - Wierzę, że chciałeś zjeść akurat burgera z tamtej budki, nie ma innych nigdzie to fakt. Ale przyjazd do mnie? Chyba sprawdzałeś czy wciąż mam ten sam adres, co? A może chciałeś się zachować jak dobry książę i sprawdzić czy grzecznie dotarłam do domu i ubieram piżamkę? - odpowiedziała ze śmiechem na samym końcu, bo co jak co ale ta "piżamka" to nabierała innego znaczenia, jeśli oczywiście załapał o co jej chodziło. Być może rozbijało się o to co zakładała przy nim, a raczej jak skąpa to była "piżamka" do snu. Ten mały szczegół sprawiał, że naprawdę czuć było w powietrzu ten powiew przeszłości, tego wszystkiego co ich łączyło, a co wracało w tej sentymentalnej podróży. - Bez przesady, nie zmieniłam aż tak dużo. Na przykład meble, wiesz że to są wciąż te same tylko oklejone stylowo? A farba? Kupiłam najtańszą z promocji. Jedynie co to na toaletkę ze staroci dałam miliony. Po za tym odkąd tak się interesujesz moim marzeniami o kancelarii. Zdradziłam Ci tylko, że planuje. Za tym kryje się kupa papierologii, odpowiednie pozwolenia i nawet metraż na prowadzenie tejże działalności.. - oczywiście lekko się oburzyła na jego sugestie, bo czy naprawdę miał ją za taką co trwoni pieniądze? Może trochę je wydawała, ale musiała zachowywać się i wyglądać nienagannie, więc jak już wywalała grube pieniądze to prędzej na swój strój. Dała sobie jednak spokój z komentarze i opróżniła za to szklankę soku, który pomagał nieco gryząc w język, dając oddziaływanie do myślenia o czymś innym niż na przykład on. Przyglądała mu się bo w sumie jego odpowiedz nie była lepsza, uciekał od stwierdzenie, że pojawił się tam dla niej i tylko z jej powodu. Ona sama nie musiała tego usłyszeć bo i tak miała swoją pewność, a więc jego tutaj u niej. To już wykraczało poza pozory, które oboje nawzajem wciskali - że ona chce innego dla siebie, a dla niego ma "tamtą" laskę. Sama też go kokietowała i tam w barze i teraz tutaj u siebie, kolejnym ruchem. Ta gra toczyła niebezpieczne koło i Campbell sama w sobie nie wiedziała czego teraz by chciała. Słuchała go i miała wrażenie, że sam bawi się z nią dalej w tą grę, a to nie mogło się w sumie przeciągać cały wieczór. Należało zatem postawić sprawę jasno, a Melanie chyba odnalazła do tego klucz i postawiła wszystko na jedne karty. Może rano będzie żałować?
- Ja natomiast wiem jedno! Przerwałeś mi przygotowanie do kąpieli, Mercer. Więc teraz chyba Cię zostawię tutaj i pójdę dokończyć swoje.. - westchnęła wręcz, odkładając pustą szklankę na stoliczek obok. Po chwili konsternacji podniosła się z miejsca i pewnie ku jego ucieszy rozplątała pasek od szlafroka na tyle szybko aby mógł on sam upaść gdzieś na podłogę między nimi. Ona jedynie się uśmiechnęła, patrząc na niego z góry. To był też i ten moment gdy mógł podjąć ostateczną decyzję i zdecydować czy już wie, czego od niej chce dzisiejszego wieczoru. Ona nie powiedziała więcej nic, zostawiając go samego z myślami i powędrowała do łazienki aby tam przygotować się do wzięcia prysznicu. Samotnie... bądź z nim.

Karrion Mercer
gall anonim
zagram wszystko co utrzymuje się w ramach dobrego smaku, bez krzywdzenia dzieci oczywiście!
40 y/o, 191 cm
Właściciel klubu i trener boksu Kingsway Boxing Club
Awatar użytkownika
Nic tak nie rozwiązuje problemu jak prawy na wątrobę
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiSierra/Leone
postać
autor

Obecność w tym domu sama z siebie przywoływała wiele wspomnień, głównie tych przyjemnych, które związane były ze wspólnym życiem. Swego czasu spora część ich dnia odbywała się właśnie w tych czterech ścianach: romantyczne kolacje, leniwe późne popołudnia, namiętny seks przepleciony rozmowami o głupotach... było tego bez liku i gdy tylko ponownie znalazł się w środku, natychmiast wszystko do niego wróciło. W tym także część uczuć, którymi darzył właścicielkę tego lokum.
Uśmiechnął się lekko, choć z pewną dozą niepewności względem samego siebie.
- Jedno i drugie - odparł zgodnie z prawdą. Mercer o nikogo nigdy tak nie troszczył się w swoim życiu, jak właśnie o Melanie, co jak widać zostało mu do tej pory. Chciał mieć stuprocentową pewność, że dalej tu mieszka, że jest bezpieczna i że... nie spędza tego wieczora z nikim innym. Mercer mógł próbować ukrywać swoją zazdrość, ale chyba oboje zdawali sobie sprawę, że szło mu to coraz trudniej.
Uniósł lekko brew, gdy zbeształa go za sugestię, która była niczym innym, jak tylko zwykłym stwierdzeniem faktu. Wydawało mu się, że włożyła znacznie więcej pieniędzy w remont, niż starała się to pokazać, bo jednak kilka znaczących zmian w mieszkaniu zaszło.
- Zawsze się nimi interesowałem - odparł trochę przygaszony, bo odebrał to dość personalnie. Zabrzmiało to tak, jakby nigdy nie liczył się z jej marzeniami, a on przecież doskonale wiedział, że Campbell chce mieć swoją kancelarię i bardzo jej w tym kibicował. To nie była myśl sprzed tygodnia czy miesiąca, a sprzed wielu lat, której aktualność potwierdziła podczas ich pierwszego spotkania po latach.
Grał w tę grę, ponieważ nie był pewien ani swoich intencji, ani tym bardziej intencji Melanie. Wysyłała mu sprzeczne sygnały, gdzieś tam w tle czuć było te charakterystyczne dla dwójki byłych kochanków napięcie, ale ostatecznie mogła to być jedynie gra pozorów. Albo próba dobitnego pokazania mu, co stracił, stawiając boks na pierwszym miejscu.
Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i spojrzał najpierw na swojego drinka leżącego na blacie, a później na podnoszącą się brunetkę. Skinieniem głowy przeprosił ją za to, że przerwał jej nocny rytuał i tak na dobrą sprawę, był gotów do opuszczenia jej lokum. Wszystko zmieniło się jednak, kiedy zsunęła z siebie szlafrok, prezentując swoje boskie ciało w kusej bieliźnie. Na moment wryło go z zachwytu i tylko odprowadził ją wzrokiem, skupiając go całkowicie na jej biodrach, którymi tak zmysłowo kołysała aż do momentu zniknięcia za drzwiami łazienki.
Dopiero po chwili się otrząsnął i westchnął cicho, nie wiedząc, co tak naprawdę teraz powinien czynić. Serce podpowiadało mu, by pójść do łazienki za nią i oddać się chwili. Rozum zaś mówił, by wyjść w ciszy i nie robić sobie złudnych nadziei na to, że między nimi jeszcze coś będzie. Tkwił więc w dłuższym zawieszeniu do momentu, w którym nie usłyszał charakterystycznego dźwięku wody tryskającej ze słuchawki prysznicowej. To wtedy właśnie postanowił, że... zaryzykuje.
Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description


Melanie Campbell
Ash Ketchup z Alabamy
Nie lubię niekonsekwencji
35 y/o, 165 cm
adwokat / prawnik w sądzie i po za nim
Awatar użytkownika
Melanie to pani adwokat, która postawiła aktualnie na siebie i stała się może delikatnie samolubna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
postać
autor

Ich dwójka funkcjonowała jak zdrowy organizm do pewnego momentu, ściany jej mieszkania były świadkami lepszych i gorszych chwil. Gdy je nieco zmieniała i upiększała przez moment dosłownie przeszło jej przez głowę aby może je zmienić, wybrać inne. Może i mógł z niego wyjść człowiek, ale na pewno nie masa wspomnień, które łączyło to miejsce z nimi. Samo pojawienie się Mercera na nowo w jej życiu było jak mieszanina wszystkiego od czego chciała uciec. Teraz z kolei znów to był, w roli gościa i kogoś kogo chciała spławić szybko dla własnego bezpieczeństwa. Obawiała się wszystkiego co mogłoby się wydarzyć, od kłótni po znów lądowanie w niekorzystnej pozycji, w łóżku także. Jego osoba kojarzyła się z mętlikiem głowy, którego za nic nie chciała mieć znowu. Ale po części ten wieczór i jego kontynuacja była jej zasługą, to ona odezwała się do niego i dała mu pretekst aby podążył za nią aż do tego mieszkania. Stąd już nie miała dokąd uciec, była w potrzasku i skazana trochę jak ofiara na pożarcie lwa. Słuchając jego zdawkowych odpowiedzi nieco się irytowała bo znów, to był ten Karrion którego trochę nie lubiła. Może chciała aby rozwinął mocniej swoje myśli, a może po prostu czekała na to jedno zdanie w stylu - żałuję tego rozstania. Nie mogła jedna wymuszać na nim niczego, tak samo jak nie mogła sobie pozwolić na ten drobny przytyk. Była prosta w obsłudze jak to kobieta, zawsze lepiej się czuła w czymś mowym, czymś co zmieniła bo burzliwych okresach w życiu. Głupie meble czy ciuchy dawały jej nieco pewności siebie, sprawiały iż odkrywała nowszą Melanie, taką która już nie tęskni za przeszłością. Dlatego też zamknęła się w odpowiedniej chwili aby nie wzbudzać między nimi złej krwi, aby ta rozmowa i spotkanie nie przebiegło w kierunku kłótni. Wypiła dzisiaj wystarczająco dużo alkoholu aby popełniać głupie błędy i gadać głupoty, pasowało tego uniknąć. Po chwili zastanowienia nad tym która jest godzina, co chciała zrobić i jak to wszystko ugrać, aby nie wyrazić się wprost do twoich intencji, wstała wyraźnie dając do zrozumienia co teraz ma zamiar zrobić. Wiedziała, że ją obserwuje nad wyraz mocno znad nieco pustawej już szklanki po whisky. Wiedziała też, że jeśli coś ma się między nimi dziś wydarzyć to albo teraz albo nigdy więcej. Założyła sobie, że będzie mocna i trwała w swojej wierze, że dała sobie na zawsze z nim spokój. Widząc jednak tą pożądanie w jego oczach, czując tą moc starego uczucia, które może i przygasło ale nie zniknęło, zagrała w końcu w tą grę, która miała się skończyć jednym. Nie miała pojęcia czy on ją pochwyci, czy przystanie na to jak na propozycje spotkania w barze, dlatego też skupiła się sama na sobie. Wchodząc do łazienki, naszykowała sobie ręcznik i zabrała się za ściąganie bielizny, która wylądowała w koszu na brudne ciuchy. Nie nasłuchiwała się ruchu, wchodząc w swój rytuał związany z pozbyciem się także drobnej biżuterii z ciała. Gotowa wsunęła się do kabiny, nastawiając wodę na przyjemny strumień, taki który przyjemnie otulał jej ciało. Potrzebowała tego orzeźwienia po wizycie w barze, zapachem którego zdążyła już przesiąknąć. Skupiła się na zmoczeniu także i włosów, które spływały po jej nagich plechach. Zabierając nieco płynu miała zamiar namydlac swoje ciało, w tym samym momencie wyczuwając ruch.
Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description
gall anonim
zagram wszystko co utrzymuje się w ramach dobrego smaku, bez krzywdzenia dzieci oczywiście!
ODPOWIEDZ

Wróć do „#17”