- 
				 Oficjalnie: detektyw w wydziale konnym torontońskiej policji. Oficjalnie: detektyw w wydziale konnym torontońskiej policji.
 Nieoficjalnie: facet, który lepiej dogaduje się z końmi niż z ludźmi.
 Zna na pamięć rozkład ulic w Toronto i każdy błąd, który popełnił w ostatnich dziesięciu latach.
 Samotnik, który nie lubi samotności.
 Facet, który trzyma się zasad - chyba że chodzi o czyjeś życie, wtedy potrafi złamać je wszystkie na raz. nieobecnośćtakwątki 18+takzaimkisąpostaćautor nieobecnośćtakwątki 18+takzaimkisąpostaćautor
- Jeśli nikt z Quebec się nie dowie, to wciąż będzie nasza sprawa, mamy tu podejrzanego, mamy trupy... - stwierdził ostrożnie. Bo znał Pilar i wiedział, że jak jej da przyzwolenie, to on tak się na to nakręci, że już jej nie powstrzyma. Ta kobieta była jak OGIEŃ.
- Nikt nie może się o tym dowiedzieć - powiedział w tym samym momencie, co ona, że trzeba to zrobić po cichu. Nawet się uśmiechnął, jednak dobrali ich w parę chyba nie bez przyczyny. Chociaż Miles nie był aż tak w gorącej wodzie kąpany, jak ona, czasami.
Słuchał jej słów i kiwał głową, w zasadzie to miała rację, ale on już jej powiedział, że nie pojedzie. Może rzeczywiście to nie była zdrada, bo nic złego by nie zrobili, ale widział minę Cece, ona by to odebrała źle, bo była dość wrażliwa. A i tak teraz ich związek przechodził próbę, bo Miles musiał codziennie zapierdalać do roboty na drugi koniec miasta i jeszcze te śledztwa po nocach, w Konnej było trochę łatwiej, ale przecież sam chciał przeniesienia, nie mógł narzekać.
- Po pierwsze jak to ma być dziana parka, to to musi być facet, po którym to widać. Po drugie no jednak... musi być z Twojej ligi Pilar, skoro macie udawać parę. A po trzecie to dobrze by było, jakby trochę znał temat... - stwierdził, ale w sumie nie miał pomysłu - George faktycznie odpada, jeszcze by dostał zawału i byłyby kolejne trupy - pokręcił głową. Uśmiechnął się kiedy dobrze mu życzyła, ale przecież widział jej minę, nie skomentował tego, decyzja była niepodważalna, nie podlegała dyskusji. Ściągnął usta w wąską linię, poznał ją już na tyle, że wiedział, że i tak tam pojedzie. Z jednej strony było mu z tym źle, że tak ją wystawiał jako partner, ale z drugiej całe życie robota grała dla niego pierwsze skrzypce, a teraz właśnie przyszła pora na zmiany.
Usiadł za kierownicą i oparł na niej ręce, ale nie odpalił silnika, bo wciąż się zastanawiał, nawet nie wziął się za swojego burgera.
Spojrzał na nią, kiedy powiedziała o Rhysie, albo Gusie.
- To nie słyszałaś o Gusie? - zapytał, ale nie wyjaśnił o co mu właściwie chodziło, poklepał ją tylko po ramieniu - nie wiem czy on by to wiarygodnie zagrał - no bo cały komisariat gadał teraz o tym, że Gus ze swoim partnerem postanowili się ujawnić. Nawet Miles o tym słyszał, a był nowy.
- Ale Rhys może, gość zna się na robocie - pokiwał głową, a później to wziął się też za swojego burgera, bo Pilar narobiła mu smaka. Ale zjadł go chyba w trzech kęsach i ubrudził sobie koszulkę.
- Ja mam ten numer - rzucił, i wpakował sobie do ust ostatniego kęsa - ale Ty go schowaj, może Ci się przyda, gość ma wtyki w broni, sporo rzeczy ma dostępnych od ręki, ale jakby ktoś pytał, to nie wiesz tego ode mnie - dlatego Miles lubił Trzy Świnki, dziwki, koks, nielegalna broń, burgery, wszystko pod ręką. Nie ze wszystkich usług jednak korzystał, ale jednak dobrze było wiedzieć, gdzie szukać, prawda?
Pilar Stewart
- 
				 lepiej strzela niż gotuje. lepiej strzela niż gotuje. nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
— Masz rację — rzuciła z pełną buzią, dopychając jeszcze dwie frytki. — Jak mamy to sprzedać, to musi być ktoś, kto wygląda jakby spał na pieniądzach. Skoro to taki niszowy burdel w ukryciu, to pewnie są bardzo ostrożni względem tego, kogo tam przyjmują — zauważyła. Jak jeszcze o Trzech Świnkach każdy wiedział, nawet policja, a baba mówiła o swoich dziewczynkach jak o wczorajszym obiedzie, tak o tych najgorszych dziurach nikt głośno nie rozmawiał. I ta myśl zrodziła w Pilar kolejne zmartwienie. — Trzeba będzie jakoś załatwić sobie do nich dostęp i kontakt. Obstawiam, że na googlu nie zrobimy rezerwacji — spojrzała wymownie na Milesa. I to już był problem o wiele trudniejszy do przeskoczenia niż znalezienie partnera. — ALE… — machnęła frytką w kierunku swojego partnera. — Miller kiedyś mówiła, że ma kilku zaufanych koronerów z tamtych okolic. Mogłabym się do niej odezwać, żeby się podpytała — Zaylee co prawda wciąż przebywała na chorobowym, kurując się w domu mentalnie i fizycznie, ale z pewnością nie miała by nic przeciwko. Miller zawsze była pierwsza do pomocy i nie raz ratowała Stewart tyłek, nawet w najgorszych sytuacjach. Ba, Pilar nie czekała nawet na nic więcej — od razu wyciągnęła telefon i napisała wiadomość do koronerki.
— Czekaj — oderwała wzrok od telefonu i spojrzała na Milesa. — Joey the wnuczek handluje bronią? — zdziwiła się. Totalnie nie wyglądał jej na takie typa, ale z drugiej strony jakby tak wziąć pod uwagę miejsce, w jakim pracował i kim była jego babka, to chyba jedna nie było się co tak dziwić. Prychnęła pod nosem. — Może jednak nie jest z niego taki nudziarz, jaki by się wydawało — wzięła kolejny kęs burgera i aż pożałowała, że piwa też nie wzięli sobie na wynos, bo od tej wielkiej buły aż zaschło jej w gardle.
— A tak swoją drogą.. — zaczęła po chwili ciszy, gdy jeszcze kończyli jeść. — Cece, huh? — cwany uśmiech wypłynął na jej twarz, a w oczach zatańczyły wesołe chochliki. Fajnie, że Waits w końcu znalazł szczęście i był to chyba pierwszy raz, kiedy tak otwarcie powiedział jej o swojej JAKIEJKOLWIEK drugiej połówce. Nie mogła więc nie dopytać. — Czy to już miłość, czy jednak przelotny romans? — wsadziła ostatni kawałek burgera do ust, przyglądając się swojemu partnerowi. — Koszulkę sobie ujebałeś — zauważyła i podała mu serwetkę na której był numer do Joeya. Chyba Milesowi bardziej się przyda w tym momencie.
Miles W. Waits
- 
				 Oficjalnie: detektyw w wydziale konnym torontońskiej policji. Oficjalnie: detektyw w wydziale konnym torontońskiej policji.
 Nieoficjalnie: facet, który lepiej dogaduje się z końmi niż z ludźmi.
 Zna na pamięć rozkład ulic w Toronto i każdy błąd, który popełnił w ostatnich dziesięciu latach.
 Samotnik, który nie lubi samotności.
 Facet, który trzyma się zasad - chyba że chodzi o czyjeś życie, wtedy potrafi złamać je wszystkie na raz. nieobecnośćtakwątki 18+takzaimkisąpostaćautor nieobecnośćtakwątki 18+takzaimkisąpostaćautor
Zamyślił się, w sumie jakby tak tylko lepiej się ubrał, to mógłby iść na taką akcję, mógłby, ale jednak nie mógł. Skrzywił się, bo wciąż jeszcze walczył z myślami, ale jednak podjął już decyzję. Klamka zapadła.
Słuchał słów Pilar sam analizując, jak taki kontakt załatwić, w Quebec znał jakiś gliniarzy, ale w sumie na tym by się kończyło, a ich mieli unikać.
- A ufasz Miller? Żeby wiesz, potem nie było, że nagle psy w Quebec się dowiedzą i jesteśmy ujebani - Miles mógł o swoich kolegach mówić psy, bo sam był psem, woof woof, a babka nie.
Podrapał się po skroni, myśląc nad tym. Coś wpadło mu do głowy, ale nie wiedział czy może jej to proponować. Chociaż to mogło być najlepsze wyjście.
- W Quebec jest taki klub, raz mieliśmy tam obserwować gościa, który miał układy z mafią, ale nieważne... Chodzi o to, że bawi się tam cała śmietanka towarzyska, jeśli oni szukają klientów to na pewno tam... - powiedział spokojnie i obserwował jej twarz, ale Stewart była mądrą dziewczynką, na pewno połączy fakty. Spojrzał tylko na telefon w jej dłoni, ale w zasadzie nic nie powiedział, on jej ufał, a skoro ona ufała Miller, to musiał na to przystać. Liczył tylko, że sprawa się nie sypnie, jeszcze nie był do końca spokojny, że ten dupek Wyatt go nie pozwie za ten cios. Chociaż z każdym dniem temat wydawał się odleglejszy, zaraz będzie po prostu za późno na obdukcję.
- Nie wiem czy to jest taki wiesz pełnoprawny handel, ale może Ci coś załatwić, jak potrzebowałem drugiego gnata to za butelkę whisky... no wiesz - to nie było taki typowy handel bronią, to była... przyjacielska przysługa? Miles wiedział, że tę całą rodzinkę z Trzech Świnek lepiej mieć po swojej stronie. Nie wiadomo nigdy co się komu może przydać. A zresztą babuszka musiała mieć jakieś układy z komendantem, skoro pod jego okiem ten cały interes tak prężnie się rozwijał.
- To spoko koleś, no i jest wolny - poruszył brwiami zerkając na Pilar. Kiedy zapytała o Cece to te brwi ściągnął do siebie, bo właściwie trochę głupio się czuł rozmawiając o takich rzeczach w pracy, ale skoro Pilar była jego partnerką, to mógł uchylić jej rąbka tajemnicy.
- To moja sąsiadka, ale to... na pewno nie przelotny romans - chociaż jeszcze nie wiedział czy to miłość. A może wiedział, ale jeszcze nie potrafił jej nazwać. Miles to w ogóle nie potrafił rozmawiać o uczuciach, wiec już samo to, że powiedział Pilar, że kogoś ma, to był duży postęp. Spuścił wzrok na tą uwaloną koszulkę i rzeczywiście wytarł plamę chusteczką z numerem, tylko ją rozmazał, typowo Waits.
- Kurwa, a była jeszcze czysta - czyli pewnie noszona, ale nie uwalona. Machnął jednak ręką.
- Dobra, jedziemy jeszcze gdzieś? Najwyżej przełożę ją na drugą stronę - i plamę ukryje pod kurtką, świetny plan, Miles to miał jednak łeb.
Pilar Stewart
- 
				 lepiej strzela niż gotuje. lepiej strzela niż gotuje. nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
— Czy ja chce wiedzieć, skąd ty to wszystko wiesz? — prychnęła, kręcąc głową. Bo jasne, ona też tu i tam miała swoje przecieki, ale wiedza Waitsa na temat tego typu miejscówek zdecydowanie wychodziła ponad przeciętną. — Jeszcze trochę i pomyślę, że wiedziesz jakieś podwójne życie — normalnie niczym Hannah Montana, pewnie w ciągu dnia był policjantem, który ścigał przestępców, a w nocy ubierał fikany garniaczek, chodził grać w pokera i poznawać kobiety na jedna noc. Skarciła się sama w myślach i spokojnie dokończyła jedzenie, a następnie zabrała od partnera i jego opakowania i wszystko wrzuciła do papierowej reklamówki. Wyrzucą to gdzieś po drodze.
— Nie no, myślę, że na dzisiaj wystarczy — wsadziła torbę między nogi, poprawiła się na siedzeniu i zapięła pasy. — I wiesz co jeszcze myśle? Że powinieneś zamiast na komisariat jechać już prosto do domu i odwiedzić panią sąsiadkę. Na pewno będzie z ciebie większy pożytek tam niż przy biurku — puściła wymowne oczko w jego kierunku i uśmiechnęła się szczerze. Zrobili tego wieczoru już wystarczająco dużo roboty i Miles zasłużył sobie na chwile oddechu. Chciała tym drobnym gestem pokazać mu swoje wsparcie dla jego nowej relacji. — Wypełnię raport za nas oboje — obiecała i obserwowała, jak Waits odpala samochód, a następnie wyjeżdża z niewielkiego parkingu.

 
				