27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Pokiwał głową, łapczywie wkładając sobie kolejną łyżkę zupy do ust. No mówił przecież, że dobre, ile razy ma jej to jeszcze powtarzać? Chyba nie sądziła, że zacznie ją tutaj wychwalać pod niebiosa? To byłaby lekka przesada. Musiało jej wystarczyć fakt, że wpierdalał, aż mu się uszy trzęsły.
Może później — odparł z myślą o dokładce. I tak nie miał za bardzo apetytu przez to wstrętne choróbsko, ale wieczorem chętnie odgrzeje sobie jeszcze rosołku. Na razie ta miska, którą pałaszował, musiała mu wystarczyć. Zresztą wbrew pozorom, Ernie nie jadł jakoś strasznie dużo, w co pewnie ciężko uwierzyć ze względu na jego postawę. Chłop był z niego jak klon dąb, ale nie miał żołądka bez dna (w przeciwieństwie na przykład do takiej Zaylee Miller, która mogła wcisnąć w siebie tyle, ile Hermiona Granger chowała w swojej magicznej torebce) i jadał regularne porcje.
Teraz już trzymał naczynie w obu dłoniach i przechylał je, siorbiąc przy tym głośno, a kiedy zjadł już wszystko, odstawił je na szafkę.
Gorąco mi, nie chcę się jeszcze owijać kołdrą jak jakieś burito — mruknął, wachlując się otwartą dłonią, jednocześnie kodując w głowie biznesplan, jaki miała dla nich Mio.
Własna knajpa brzmiała całkiem spoko, ale po pierwsze żadne z nich nie miało wystarczającej ilości funduszy, żeby w to zainwestować, a po drugie wszystkie formalności zajęłyby chyba całą wieczność. Andrews chyba nie miał chęci, żeby się z tym jebać. Nie był zbyt ambitny i już dawno się nastawił, że po śmierci ojca to on przejmie firmę kurierską. Tylko wtedy nie będzie oczywiście jeździł dostawczakiem, a nadzorował wszystko z góry, jak prawdziwy szefu.
Nie no, gwiazdki Michelin to my rosołem i omletem nie zdobędziemy — zaśmiał się ochryple i wyciągnął nogi na łóżku, bo mięśnie bolały go niemiłosiernie. Normalnie jakby przebiegł jakiś maraton przez pół Toronto. — Co najwyżej moglibyśmy otworzyć budę z hot-dogami, ale to chyba nie jest zbyt opłacalne. Poza tym czy chcielibyśmy ze sobą użerać jeszcze w pracy? Śmiem wątpić — oznajmił, ale serio tak uważał. Wystarczyło, że kilka razy w tygodniu przywoził do second handu Richardson paczki. O co najmniej dwa razy za często.

Mio Richardson
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Mark your calendar for Canada Day
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

Rozumiem, że jest ci gorąco, ale to WŁAŚNIE O TO CHODZI, ERNIE — podniosła na niego głos, bo głupi był. Takim sposobem, to w życiu chłop nie wyzdrowieje. — Dobra zrobimy tak… — wstała i podeszłą do kosza z pierdołami, które przyniosła z góry. — Sprawdzę ci gorączkę. Jak będzie poniżej trzydzieści dziewięć, to możesz sobie robić co tylko chcesz i nie powiem ci już ANI SŁOWA o tym co powinieneś a czego nie. Okej? Ale jeśli będzie wyższej, to robisz, co mówię, Andrews — może i brzmiała jak jebnięta, może trochę jak jego matka, ale prawda była taka, że z za wysoką gorączką też nie było żartów; drgawki, podniesione tętno i ciśnienie, odwodnienie i nawet obciążenie dla mózgu. To nie były żadne przelewki.
Tak jak ustalili, tak też zrobili. Mio podeszła do niego z termometrem. Oczywiście miała takie stary, rtęciowy, który przynajmniej działał jak powinien, a nie za każdym pomiarem pokazywał coś innego.
Wsadź to pod pachę — rozkazała mu, bo przecież nie będzie mu grzebać pod koszulką. Tak dobrze, to jeszcze się nie znali. — No co się tak patrzysz? To są najbardziej dokładne termometry. Wsadzasz pod pachę na trzy minuty i masz DOKŁADNĄ temperaturę ciała. No już — trochę miałą już gdzieś, co o niej myślach, bo ostatni raz jak dotykała jego czoła, to było ono tak rozpalone, że prawie spaliło jej łapę i była wręcz przekonana, że ta temperatura wciąż się utrzymywała.
A budka z hot-dogami to jakaś nuda — mruknęła z niezadowolenia. — Jakby już cos otwierać, to coś ciekawego, kreatywnego… coś, czego jeszcze nie ma w Toronto — zamyśliła się na moment, co właściwie mogłoby to być, a w międzyczasie zaniosła naczynia do kuchni i wsadziła do zlewu. Potem się je umyje, bo może jeszcze będą chcieli dokładkę. — O! Czaj to — wróciła na kanapę praktycznie biegam, przy okazji upewniając się że termometru nie ma już w jego dłoniach, a jest pod paszką. — Taka knajpka klimatyczna w stylu vintage z zajebistą kawą i dobrym jedzeniem ALE do tego z pomieszczeniem z ciuchami, żeby można było sobie przy okazji zrobić zakupy, zająć się czymś podczas czekania na realizację zamówienia, a żeby dodać jeszcze akcent Andrews Express to i paczkomat można jebnąć w środku — rozsiadła się na kanapie i spojrzała na Erniego. No przecież to był ZAJEBISTY pomysł. Z a j e b I s t y. Bez wad. No właśnie można oprócz kwestii finansowej, z która byli w głebokiej dupie i zdecydowanie ograniczeni do strefy marzeń.
Ej przepraszam, ale czy ty waśnie powiedziałeś, że NIE CHCIAŁBYŚ ze mną pracować? — no trochę ją to ugodziło. Nie było co ukrywać.

ernie andrews
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Welkom in Canada
kasik
oj tam, wszystko lubię 
27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Nie był przekonany do rtęciowego termometru. Według niego działały jak mechaniczne ciśnieniomierze. Oba te medyczne akcesoria były wiekowe i nie można było im ufać. Poza tym mama zawsze go straszyła, że jak taki termometr się rozbije i rtęć wypłynie, to WSZYSCY UMRĄ. Mimo to Ernie wsadził sobie ten termometr w dupę pod pachę, oczywiście poprzedziwszy to wywróceniem oczami, czego pożałował, bo jak nimi przewracał, to bolał go łeb.
W Toronto jest tyle knajpy, że i tak ciężko byłoby się wybić — stwierdził, ale miał chłopak rację. Można było robić w tych restauracjach pompki na rzęsach, a i tak konkurencyjne restauracje zmiotłyby ich z powierzchni ziemi. Szczególnie te z długim stażem, które działały na rynku kulinarnym od wielu lat. Zanim ich lokal zacząłby przynosić jakieś zyski, to musiałaby minąć jakaś dobra dekada. — No tak, najlepiej nawpierdalać się, a potem iść przymierzać ciuchy — parsknął pod nosem śmiechem. — Może od razu załatwmy tam kozetkę jak u psychologa, gdyby ludzie zaczęli płakać, bo nie mieszczą się w spodnie? — zaproponował, bo ostatnie, o czym ludzie myśleli po wejściu do knajpy, to o kupowaniu ubrań. Chociaż ten paczkomat to nie był akurat taki najgorszy pomysł. Dlatego jeśli Mio uważała, że jej plan jest bezbłędny, to sama była w dużym błędzie.
Czy on właśnie powiedział, że nie chciałby z nią pracować? No cóż, mogła mu się wymsknąć taka sugestia, ale teraz bał się powtórzyć to głośniej, bo jeszcze Richardson mu wypierdoli z laczka czy coś. Andrews widział w niej jakąś agresję i nigdy nie wiedział, czego się po niej spodziewać.
No — powiedział w końcu, wyjmując termometr spod paszki. — Nie chciałbym. Nie zrozum mnie źle, ale nie wydaje mi się, żebyśmy byli zgranym duetem na dłuższą metę. Ty lubisz rządzić, ja lubię się opierdalać. To by nie zadziałało — wyjaśnił i naprawdę tak sądził. Nie miał zamiaru udawać, że było inaczej tylko po to, żeby sprawić jej przyjemność. — Poza tym i tak nie będzie żadnej restauracji, więc w czym problem? — zapytał, zerkając na termometr. — Trzydzieści osiem i dziewięć — oznajmił i wręczył go rudowłosej. — Wciąż poniżej trzydziestu dziewięciu, co nie? — uśmiechnął się pod nosem, bo teraz to nie miała już nic do gadania.

Mio Richardson
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Mark your calendar for Canada Day
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

No z takim nastawieniem to na pewno nie — prychnęła żałośnie i przewróciła sobie gałami, bo ona mogla, bo jej nie bolało absolutnie NIC. Nie była pewna skąd brał się tak wielki pesymizm Erniego, ale skoro pochodził tak niechętnie do chociażby zwyklej dyskusji i wymiany pomysłów, to faktycznie Mio nie mogłaby z nim pracować. Ruda była ambitna. Lubiła mieć sprawy pod kontrolą i do tego potrafiła uwijać się jak mróweczka. Gdyby kiedykolwiek coś jej odjebalo i chciałaby otworzyć knajpę, zdecydowanie mogłoby to być z Andrewsem. Tylko by ją kurwa wiecznie obrażał, stękał i nie palił się do roboty.
Chociaż tej uwagi o durnym pomyślę z ciuchami, to akurat nie mogla zignorować.
A ty słuchasz, co ja mówię, czy tak sobie tylko wpuszczasz jednym i wypuszczasz drugim? — zarzuciła ręce za głowę, osuwając się nieznacznie na kanapie i spojrzała na niego jak na debila. — Zakupy mogliby robić jak CZEKAJĄ na zamowienie albo przed tym jakby usiedli do części jadalnej. To sie nazywa ciekawe spędzanie czasu niż tylko siedzenie przy stole i łypanie na kelnera za każdym razem, gdy idzie z tacą, czy to przypadkiem nie dla ciebie — wyjaśniła, bo chyba Ernie nie miał na tyle rozwiniętej wyobraźni, żeby zwizualizować sobie zastosowanie takiego vintage shopu w kawiarni. Ale oczywiście PACZKOMAT to kurwa już rozumiał. No jasne.
Przyjrzała się jak wyciąga termometr spod pachy, przy okazji odszukując zegarek na ścianie i sprawdzając, czy aby na pewno minęły dokładnie trzy minuty. No i na jej oko było takie dwa i pól, ale przecież nie będzie się z nim wykłócać o trzydzieści sekund. Uniosła delikatnie głowę, próbując z miejsca ocenić co wskazywała kreseczka.
Trzydzieści osiem i dziewięć? — prychnęła, unosząc w górę brew, bo jakoś dziwnym trafem AKURAT mieścił się w widełkach, które wyznaczyła Mio. — Pokaż mi to — odebrała od niego narzędzie i rzuciła okiem. No cóż, na jej oko jak się tak poruszało, to wyglądało na WIĘCEJ niż trzydzieści dziewięć, ale Mio stwierdziła, że już nie będzie się wykłócać. Skoro tak desperacko chciał, żeby się od niego odczepiła, to to zrobi. Może i bywała delulu, ale niektóre sygnały jednak czytała. — No dobrze, w takim razie rób sobie co chcesz, chociaż wciąż uważam, ze powinienes to wypocić — wzruszyła obojętnie ramionami, chociaż w środku aż skręcało ja, żeby siła opatulić go w tym zasranym kocu, po czym zeskoczyła z kanapy i udała się do kuchni.
Postawiła wodę na herbatę, w międzyczasie umyła swoja miskę, deskę i inne rzeczy, które upierdoliła, żeby chory Ernie nie musiał, a na końcu jeszcze strzeliła mu ciepła herbatkę z cytryna i resztka miodu, który leżał na blacie.
Trzymaj. Wypij to — ustawiła kubek na stole i spojrzała na Andrewsa, który już otwierał usta, by cos powiedzieć. — Albo nie. Rób co chcesz — machnęła na niego ręką, bo już męczące było to jego jojczenie. — Ja się będę zbierać. Chyba, że coś jeszcze potrzebujesz?

ernie andrews
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Welkom in Canada
kasik
oj tam, wszystko lubię 
27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

To prawda, Ernie nie był skory do roboty. Ciągle kombinował tylko, jak robić, żeby się nie narobić. Raz ojciec dał mu inną trasę, podczas której musiał obskoczyć kilka miejsce i tak wszystko pojebał, że każdy klient otrzymał inne zamówienie. Od tamtej pory jeździł tylko z punktu A do punktu B. Czasami tylko wpadały mu jakieś side questy, których raczej nie dało się spierdolić, bo nie musiał zatrzymywać się nigdzie po drodze.
No rozumiem przecież! — obruszył się, chociaż gówno rozumiał. Jak dla niego to ludzie jedliby kolacje w tych łaszkach, co sobie wcześniej przeglądali. Ale paczkomat to już było coś! Wiedząc, że spędzą południe w przytulnej knajpce, mogą wcześniej zamówić sobie paczkę właśnie w to miejsce. Czy to nie wspaniały pomysł? I jeszcze wystrój przypominałby sortownię paczek, a jakiś tam vintage lokal z przebieralnią. Jak widać, oboje mieli inne wyobrażenie tej hipotetycznej restauracji, która i tak nigdy nie powstanie.
Mimo że wcale nie musiał opatulać się kołdrą, owinął się nią szczelnie i opadł na łóżko. Jak przez mgłę widział, że Mio kręci się po kuchni, zmywa naczynia i nastawia wodę na herbatę. Był kompletnie wycieńczony i jedyne, o czym marzył to o śnie. A gdy rudowłosa postawiła obok niego kubek z herbatą, posłał jej słaby, ale pełen wdzięczności uśmiech.
Chyba niczego mi nie trzeba — wymamrotał, przyciskając mocno policzek do poduszki. — Rosół był rewelka, ale herbatę wypiję, jak trochę przestygnie — poinformował i chociaż bardzo chciał utrzymać otwarte oczy, powieki miał ciężkie niczym z ołowiu i same mu opadały. — Możesz wracać do siebie, a jak poczuję się lepiej, to pomogę ci w tym przemeblowaniu, co tam sobie ubzdurałaś — dodał na odchodne, a kiedy Richardson już zmierzała w stronę drzwi, Ernie podparł się na łokciu, aby mieć ją jeszcze przez chwilę w zasięgu wzroku. — I Mio? — odezwał się, tym samym zmuszając, aby na niego spojrzała. — Dzięki. Jesteś najlepsza — rzucił, trochę pod wpływem choroby, a trochę dlatego, że naprawdę tak uważał. Nawet jeśli w normalnych warunkach nie powiedziałby tego głośno.
koniec
Mio Richardson
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Mark your calendar for Canada Day
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
ODPOWIEDZ

Wróć do „Zakończone”