ODPOWIEDZ
27 y/o, 169 cm
stewardessa w air canada
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Ostatnio więcej jej w Torotno nie było niż była. Uciekała. Przed codziennością, przed odpowiedzialnością, przed dorosłością… przed wszystkim i wszystkimi. Bo tak było zdecydowanie łatwiej. Brała więcej lotów, brała dłuższe trasy i mogła spędzić więcej czasu gdzieś na drugim końcu świata. Wpadła w dobrze sobie znaną rutynę, która właściwie zakładała brak rutyny. Zwiedzała, szwendała się, zachwycała… poznawała ludzi i miejsca. Wcale nie ciągnęło jej do domu, a krótkie w nim przystanki tylko psuły jej humor, więc cóż… robiła wszystko, żeby temu zapobiec – spadkowi nastroju albo dobrej zabawy. Szukała sobie odpowiedniego zajęcia albo towarzystwa, żeby nie mieć czasu na smęcenie (albo spotkania z rodzicami na przykład!).
Z Johnem umówiła się jeszcze, gdy siedziała na tajskiej plaży. Wiedząc, że on sam pewnie siedział właśnie na zdecydowanie zbyt długim i zbyt poważnym dyżurze – wysłała mu na poprawę humoru zdjęcie spod palmy z kolorowym drinkiem i szerokim uśmiechem. Miała dać znać jak tylko wróci do Toronto.
Chociaż prawdę powiedziawszy coraz częściej przechodziło jej przez myśl, że powinna się przenieść, że przecież jeszcze była młoda, miała warunki i możliwości - powinna spróbować pomieszkać gdzieś z dala od domu, gdzieś na drugim końcu świata. Mimo wszystko jednak pozostawało to w sferze marzeń i niewypowiedzianych na głos życzeń, a ona jak zawsze wracała do domu.
Z Johnem umówiła się też zanim ruszyła w drogę powrotną. Zanim na pokładzie samolotu do Toronto poznała Phillippe – francuza lecącego do Toronto w celach służbowych, z którym też się umówiła. Uznając z jakiegoś powodu, że to doskonały pomysł jeśli wyjdą razem na miasto – miał tu przecież spędzić tylko kilka dni, a ona obiecała, że pokaże mu miasto od tej najlepszej strony. A to miało być tylko przyjacielskie spotkanie, prawda? Jak zawsze. Więc w klubie, w którym miała się spotkać z Johnem siedziała teraz z tym wysokim, nieprzyzwoicie przystojnym francuzem, popijając swojego drinka, opowiadając mu właśnie zawzięcie jakąś zapierającą dech w piersiach historię, zaśmiewając się z jego żartobliwych odpowiedzi i zupełnie tracąc poczucie czasu, miejsca i świadomości, że przecież się umówiła… i ostatnią rzeczą, której chciała to powtórka z rozrywki.
Chciała się tylko dobrze bawić.



John L. Hargrove
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
gall anonim
-
ODPOWIEDZ

Wróć do „Porzucone”