- 
				 a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
Autentycznie nie rozumiała czego właście od niej chce. Dotarło do niej, że to z jej winy, a skoro to mieli ustalone to po co jeszcze to ciągnąć. Musiał jej to jak krowie na rowie wyjaśnić, bo ona nie potrafiła tego zrozumieć.
Wzięła głęboki oddech, żeby chociaż trochę się uspokoić. Dla ich relacji nie było z jej punktu widzenia szansy na poprawę. Im bardziej będą sobie obcy tym w sumie lepiej. Jakoś odchoruje to cholerne zakochanie.
Wcale się świetnie nie bawiła. Odreagowywała niechciane wspomnienia, ale w jego oczach po prostu sobie beztrosko żyła. Miała wrażenie, że każde jej słowo jest skazane na niewiarę, nie miały dla niego żadnego znaczenia. Wobec tego jaki był sens dalszych prób rozmowy? Ona go nie widziała, dlatego chciała to po prostu zakończyć i nie ranić więcej jego ani siebie.
- Chciałam zapomnieć o tym wypadku, ale to się nie udało - podniosła się z kanapy. - Skupiałam się tylko na sobie, taka jest prawda. Cokolwiek bym teraz nie powiedziała czy zrobiła, nawet szczerze nie uwierzysz mi, dlatego nie przepraszam - wyjaśniła, chociaż nie liczyła już na żadne zrozumienie. - Zabrzmiałoby to dla ciebie szczerze? Uwierzyłbyś mi?
Poparzyła na niego z rezygnacją. Był sens walczyć, gdy jedna ze stron miała jej za złe wszystko, co robiła,?Tak niefortunnie radziła sobie z bezsennością, koszmarami nocnymi. Szukała ucieczki, ponieważ nie mogła liczyć na schronienie w ramionach Cyrusa.
- Przed chwilą właśnie powiedziałeś mi to wprost - wypomniała, bo chyba kogoś tu pamięć zawodziła. - Dosłownie przed chwilą. Że zamiast walczyć o siebie, to mnie chroniłeś, bo mnie kochałeś - powtórzyła nie dosłownie jego słowa sprzed kilku chwil.- Chyba, że coś źle zrozumiałam.
cyrus marshall
- 
				 miał być kimś w rodzinnej firmie, ale poszedł siedzieć z miłości, czym pogrążył swoją przyszłość, a w dodatku chyba nigdy nie był dobry w uczucia i wciąż ma z nimi problemnieobecnośćtakwątki 18+takzaimkiżeńskiepostaćautor miał być kimś w rodzinnej firmie, ale poszedł siedzieć z miłości, czym pogrążył swoją przyszłość, a w dodatku chyba nigdy nie był dobry w uczucia i wciąż ma z nimi problemnieobecnośćtakwątki 18+takzaimkiżeńskiepostaćautor
- W sumie już chyba nic. - mruknął w odpowiedzi na jej pytanie, czego od niej właściwie chce. Sam już nie wiedział po co chciał to wszystko naprawiać, dowiadywać się prawdy, tego co myślała, jak się z tym wszystkim czuła i czemu go zostawiła. Musiało do niego dotrzeć to, że tak po prostu było jej łatwiej i wygodniej, a to na pewno nie wiązało się z tym, że powinien teraz nadal próbować to odbudowywać, nie zależało jej tak jak mu po prostu i taka była prawda. Faktycznie mogła mówić co chciała, Cyrus i tak nie wierzył w jej żadne słowo, a dlaczego nie wierzył w jej słowa? Bo nie szły w parze z jej czynami, mogli sobie rzucać puste obietnice, ale jeśli nie miało to pokrycia w czynach, wszystko było jednym wielkim kłamstwem.
Gdy usłyszał jej kolejne słowa westchnął cicho. - Nie wiem Tiffany, może bym uwierzył gdybyś przede mną tyle czasu nie uciekała, gdybyś zrozumiała, że ja Ciebie też potrzebowałem, a mówiąc mi, że mnie kochasz, a jednak robisz zupełnie coś wbrew swoim słowom, sprawiasz, że nie da się Tobie wierzyć. - wyjaśnił z rezygnacją w głosie. Bo co to dało, że wiedział, że go kocha, skoro jej czyny wcale tego nie pokazywały? Sama odreagowywała i próbowała zapomnieć, a on? On nie miał jak zapomnieć o tym wszystkim, bo więzienie mu na to nigdy nie pozwoliło. Nawet kiedy już wyszedł, wciąż ponosił konsekwencje i to naprawdę ogromne. Jego życie już na pewno nigdy nie wróci do tego stanu jaki miał przed wypadkiem, rodzina się od niego odsunęła, stracił swoją reputację i możliwości przez wyrok na koncie, a co straciła Tiffany? Chłopaka jak z obrazka na instagramowym profilu. Rzeczywiście porównywalna szkoda.
- Tak właśnie powiedziałem, ale nie było mowy o tym, że przestałem Cię kochać Tiffany. - mruknął w odpowiedzi na jej oskarżenia o tym, że już jej nie kocha. Dopowiadała sobie trochę za wiele. Wciąż ją kochał i pewnie do końca życia nie przestanie jej kochać, zawsze będzie już zajmowała jakieś miejsce w jego sercu, bo nie potrafił tak po prostu przekreślić tych kilku lat związku, nie potrafił o niej zapomnieć, nie potrafił zapomnieć tego co do niej czuł. Dla niego to nie była zabawa, a uczucia jakimi obdarowywał osoby zawsze były silne i prawdziwe. Mógł ją teraz znienawidzić, mimo wszystko sentyment zawsze pozostanie. - Wciąż Cię kocham. - dodał po chwili i odetchnął głęboko, bo było to ciężkie wyznanie dla niego, szczególnie po tym co się wydarzyło i po tych wszystkich słowach. - Chciałem to naprawić, ale teraz nie wiem, czy jest co naprawiać. - szepnął, spoglądając na nią niepewnie. Za dużo się wydarzyło, za dużo zrozumiał, a także nie czuł zupełnie od Tiffany jakiejkolwiek chęci naprawy, sam o to wszystko nie będzie walczył, nie miał już na to sił.
- 
				 a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
- Drugi raz to się raczej nie uda - potarła oczy czując jak zaczynają ją piec przez powstrzymywanie chęci rozpłakania się., w tym akurat była mistrzynią.- Chociaż oboje czujemy to samo, nie odbudujemy tego, co było.
Rozejrzała się po salonie w poszukiwaniu chusteczek, żeby nie wycierać oczu rękoma. Nie radziła sobie ze zderzeniem z rzeczywistością, nie chciała też żeby pomyślał, że znów bierze go na płacz. Mogła jedynie rozpaczać nad samą sobą i poniekąd to powodowało u miej chęć porządnego wypłakania się Tak dla oczyszczenia duszy chociaż na moment.
Zlokalizowała chusteczki na regale. Poszła po nie, żeby po prostu nie pokazać jak ciężko jednak powstrzymać nieuchronną świadomość końca. Wyciągnęła jedną, złożyła ją na pół i otarła zawilgocone oczy.
- Skoro mi nie wierzysz to po prostu nie ma przyszłości. Nie potrafimy nawet spokojnie porozmawiać - odwróciła się ponownie do przodu trzymając chusteczkę w rękach schowanych za plecami. - Zostaną wspomnienia, bo cokolwiek bym nie zrobiła, nie ważne jakbym się starała, tak nic do nie da, prawda?
Potrzebny był jej porządny wstrząs, by chociaż na dawnych błędach nauczyć się czegoś na przyszłość. Chociaż nie chciała zapomnieć, był to naprawdę cudowny czas w jej życiu. Była fatalnym materiałem na dziewczynę, właśnie to zrozumiała, a przez to jeszcze bardziej zbierało jej się na płacz.
Po nie wczasie zdawała sobie sprawę z wielu rzeczy. Jak chociażby to, że gdyby inaczej zachowała się wczoraj, albo nawet dzisiaj coś może z wielkim trudem dałoby się uratować. Chociaż gdyby zachowała dla siebie własne uczucia też byłoby lepiej. Zatem potrafiła jedynie rujnować, a nie budować. I najprawdopodobniej straciła bezpowrotnie miłość swojego życia.
cyrus marshall
- 
				 miał być kimś w rodzinnej firmie, ale poszedł siedzieć z miłości, czym pogrążył swoją przyszłość, a w dodatku chyba nigdy nie był dobry w uczucia i wciąż ma z nimi problemnieobecnośćtakwątki 18+takzaimkiżeńskiepostaćautor miał być kimś w rodzinnej firmie, ale poszedł siedzieć z miłości, czym pogrążył swoją przyszłość, a w dodatku chyba nigdy nie był dobry w uczucia i wciąż ma z nimi problemnieobecnośćtakwątki 18+takzaimkiżeńskiepostaćautor
Może Tiffany miała rację, mówiąc, że nie da się już tego odbudować? Jeszcze do niedawna chciał o nią walczyć, o to co ich łączyło, chciał postarać się to odbudować, a teraz? Nie czuł od Tiffany niczego co mogłoby mu pomóc w tym, że i ona tego chciała. Nie miała zamiaru się nawet postarać, ciągle tylko twierdziła, że nie ma sensu o tym rozmawiać i że nic już się nie da zrobić? Co mógł sam zdziałać? Niewiele. Nie potrafił jej błagać na kolanach o uwagę, nie po tym co zrobiła, to nie on tutaj powinien walczyć, a szczególnie nie sam, jeśli ona nie wykazywała inicjatywy, nie pociągnie tego za nich oboje.
- Chyba masz rację. - odparł zrezygnowanym tonem. Nie było sensu tego ciągnąć, próbował się przed nią gimnastykować, dać coś od siebie, ale nie otrzymywał nic w zamian, jak przez większość ich związku, czuł się przegrany w tym wszystkim i cholernie go to bolało. Teraz to on miał ochotę uciec bo czuł się odrzucony, po raz kolejny.
Widział, że ociera łzy próbując to skrupulatnie ukryć, ale szczerze? Tym razem go to chyba nie ruszało. Bolało go bardziej to, że mimo, że próbował jakoś to naprawić, to tak naprawdę zrobił z siebie debila, bo nie było warto. Tiff przekreśliła ich już dawno temu. Może ubierała to pod płaszczykiem fałszywych słów, że wciąż go kocha, bo miała jakieś wyrzuty sumienia, jednak zupełnie tego nie widział, nie potrafił jej ponownie zaufać i uwierzyć w te słowa, szczególnie, że zupełnie nie miała zamiaru przekonywać go co do prawdziwości zdań, które wypowiada.
- Wiesz co jest najgorsze Tiff? Że mówisz o tym wszystkim, a nie zauważyłem, byś o cokolwiek się postarała by było inaczej. - szepnął, przyglądając się jej uważnie i głęboko odetchnął. - Nie zrobiłaś nic, nie wykonałaś żadnego gestu, jedyne co to utwierdzasz mnie w przekonaniu, że tego nie da się naprawić. Że to koniec. - dodał, wzruszając przy tym ramionami i wstał z kanapy. Cóż, czyli tak miał wyglądać ich koniec? Ten prawdziwy? Bo to, że coś się między nimi skończyło wiedział już dawno, ale jakoś do końca nie był o tym przekonany, musiał to usłyszeć by zrozumieć jaka jest prawda, dzisiaj to usłyszał i choć było mu cholernie przykro, czy miał jakieś inne wyjście jak po prostu się wycofać i zostawić ją w spokoju? - Myślałem, że trochę inaczej się to wszystko zakończy. - rzucił z bólem, posyłając jej smutne spojrzenie, a następnie skierował swoje kroki w stronę wyjścia. Co innego miał zrobić? Jak inaczej mógł się zachować? Nie chciał przecież jej błagać o powrót, musiał zachować swoją męską dumę, choć krocząc w stronę wyjścia, miał cichą nadzieję, że Tiff go zatrzyma i nie pozwoli mu tak łatwo odejść, chciałby zobaczyć chociaż raz walkę z jej strony o to co ich łączyło, chciał by naprawdę pokazała mu, że jej też zależało.
- 
				 a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
Kontrast jej prywatnego życia do tego, co pokazywała światu był bardzo mocny. Nie zdawała sobie z tego sprawy, aż do teraz. Dzisiaj właściwie po raz pierwszy w życiu docierało do niej wiele konsekwencji ucieczki przed odpowiedzialnością przez całe dwóje dwudziestopięciolecie życie.
Jakoś tak zareagowała instynktownie, nie zastanawiając się nad tym co robi. Po prostu nie była gotowa, jak jej się wydawało na zamknięcie tej relacji. Jeśli chciała z czystym sumieniem potem spojrzeć na siebie w lustro, musiała walczyć do samego końca. Nawet, jak nic z tego nie wyjdzie, to chociaż próbowała.
-Ja wiem, że mówię, co innego i robie co innego - powiedziała łapiąc Cyrusa za rękę - i przekreśliłam wszytko, nawet jeśli moje powody są dla Ciebie nic nie warte - dodała.- Mam wiele na sumieniu i myślałam, że inna dziewczyna będzie lepsza ode mnie. Ale chce chociaż spróbować o nas zawalczyć - pierwszy raz była w niej determinacja - niż żałować, że odpuściłam na starcie.
Szanse na to miała raczej nikłe. I nie spodziewała się, że coś to da, ale podświadomie miała taką maluteńką nadzieję, wątły konik, który Cyrus miał pełne prawo zgasić raz na zawsze.
Wiele jej brakowało to bycia dobrą dziewczyną, a zapał miewała słomiany. Mimo wszystko chciała przestać go ranić, niszczyć świadomie lub nie. Najprawdopodobniej nigdy nie zadośćuczyni za wpakowanie go do więzienia. Ale chciała tak całkowicie poważnie sprawiać, by był po prostu szczęśliwy.
cyrus marshall
