42 y/o, 180 cm
ordynator oddziału ratunkowego | Mount Sinai Hospital
Awatar użytkownika
Od niedawna ordynator oddziału ratunkowego. Wdowiec. Ojciec. Chirurg, który potrafi zachować zimną krew nawet wtedy, gdy świat się pali – ale sam nie zawsze wie, gdzie kończy się praca, a zaczyna życie.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimkiej ty?
postać
autor

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description


Daisy Jenkins
31 y/o, 172 cm
nauczycielka w Beaches Montessori
Awatar użytkownika
Don't call me "baby"
Look at this godforsaken mess that you made me
You showed me colors you know I can't see with anyone else
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiona
postać
autor

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description




Wyatt J. Ward
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
stokrotka
42 y/o, 180 cm
ordynator oddziału ratunkowego | Mount Sinai Hospital
Awatar użytkownika
Od niedawna ordynator oddziału ratunkowego. Wdowiec. Ojciec. Chirurg, który potrafi zachować zimną krew nawet wtedy, gdy świat się pali – ale sam nie zawsze wie, gdzie kończy się praca, a zaczyna życie.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimkiej ty?
postać
autor

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description


Daisy Jenkins
31 y/o, 172 cm
nauczycielka w Beaches Montessori
Awatar użytkownika
Don't call me "baby"
Look at this godforsaken mess that you made me
You showed me colors you know I can't see with anyone else
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiona
postać
autor

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description



Wyatt J. Ward
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
stokrotka
42 y/o, 180 cm
ordynator oddziału ratunkowego | Mount Sinai Hospital
Awatar użytkownika
Od niedawna ordynator oddziału ratunkowego. Wdowiec. Ojciec. Chirurg, który potrafi zachować zimną krew nawet wtedy, gdy świat się pali – ale sam nie zawsze wie, gdzie kończy się praca, a zaczyna życie.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimkiej ty?
postać
autor

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description


Daisy Jenkins
31 y/o, 172 cm
nauczycielka w Beaches Montessori
Awatar użytkownika
Don't call me "baby"
Look at this godforsaken mess that you made me
You showed me colors you know I can't see with anyone else
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiona
postać
autor

W całej swojej nienawiści do niego. W żalu, który karmiła każdą kolejną kłótnią, każdym nieodebranym przez niego telefonem, gdy Sophie akurat chciała porozmawiać ze swoim tatusiem. Pod całą masą pretensji i bólu, który momentami ją przygniatał, to jednak nigdy nie życzyła mu śmierci… Czy lepiej byłoby, gdyby to Rose została sama, a nie on? Jenkins już sama nie wiedziała, starała się skupiać bardziej na przyszłości, a ta…
Gdyby zrobił cokolwiek głupiego, gdyby postanowił zakończyć swój żywot… Przeklinałaby jego duszę by smażyła się w najgorszych czeluściach piekła aż do swojego ostatniego oddechu. Daisy, mimo swoich własnych sądów, wiedziała, że Wyatt był potrzebny Sophie. Niezaprzeczalnie, nawet najgorszy ojciec jest lepszy niż żaden. Nawet ten, najbardziej zapracowany był ważniejszy, niżeli ten, którego mogłaby odwiedzać na cmentarzu. Poza tym, Daisy w całej swojej miłości do siostrzenicy, poświęceniu dla niej i satysfakcji z życia, które prowadziła obecnie nawet jeśli nie była to zbyt duża satysfakcja, to nigdy nie powiedziała, że chce pełnić pełną pieczę nad dziewczynką aż do jej pełnoletności. Chciała by Wyatt się bardziej zaangażował, by wykazał się, by walczył o każdą chwilę, którą mógłby spędzić z małą bardziej niżeli o dodatkowe dyżury i uznania zawodowe. Nie potrafiłaby zrezygnować z małej całkiem. To wiedziała na pewno. Potrzebowała jej w swoim życiu równie mocno, ale nigdy nie kwestionowała też tego, że Sophie Wyatta potrzebowała po prostu b a r d z i e j, niżeli swojej cioci. Nie mogłaby wygrać, nie śmiałaby…
Czasami zastanawiała się, jakie myśli krążyły po jego głowie, analizowała jego zachowania, a to, co w jej głowie kreśliło się pod znakiem niewiadomych było jednocześnie idealnym miejscem na tworzenie jej własnych odpowiedzi. Niewiedza prowadziła do dopowiadania sobie rzeczy, które mogły dalekie być od prawdy, ale Daisy… Nie pytała, nigdy nie odważyła się. Stawiała między nimi mur, pilnowała go, ciągle się oddalała, aż do dzisiaj…
Oplotła go ciasno swoimi nogami, jej paznokcie znów mocno sunęły po jego ciele kreśląc nieokreślone wzory… Spojrzenie, oddech, tempo, bliskość i finał… Po którym przez dłuższą chwilę nie była w stanie się pozbierać. Zmęczenie fizyczne, szok emocjonalny, to wszystko tworzyło istny chaos, a Wyatt ciągle był blisko, ciągle w zasięgu jej rąk, oddech przy oddechu, ciepło przy cieple…
— To… — zaczęła cicho, gdy rytm jej serca nieco zwolnił, ale nie dokończyła. Zlustrowała powoli jego sylwetkę, każdy centymetr, jakby chciała zapamiętać, a jednocześnie wymazać z pamięci. Nie rozkładała tego, co się wydarzyło na czynniki pierwsze. Nie dzisiaj, nie teraz, gdy sama mokra od potu, rozluźniona, zmęczona, czuła też w jego kierunku ogromną wdzięczność. Nie chciała zrozumieć, co się wydarzyło, dlaczego, tak bardzo go zapragnęła i rzucili się na siebie. Pragnęła trwać chociaż jeszcze jedną, krótką chwilę w tym uścisku, błogości…
Nie odezwała się więcej.
Ani wtedy, gdy minuty składały się na kwadranse, a on dalej był obok. Ani wtedy, gdy opuszczał jej mieszkanie uprzednio składając pocałunek, ten ostatni, znaczący, kończący epizod, który właśnie wspólnie napisali. Jenkins nie wiedziała, czy Wyatt był tylko akapitem, czy początkiem całego rozdziału, ale czuła — gdy już została sama i półprzytomna zanurzała się w śnie, że tego nie żałowała. Nie mogłaby. Nie żałowała ani jednego swojego ruchu, jęku, pocałunku… Nie dzisiaj. Dzisiaj było wyjęte spod wszelkich praw, problemów, spod tej przygniatającej, ciężkiej rzeczywistości.
Jutro, będzie trudne, inne…
Jutro będzie żałowała. Na pewno.


K O N I E C


Wyatt J. Ward
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
stokrotka
ODPOWIEDZ

Wróć do „Lakeshore Lodge”