- 
				 Gorący piesnieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor Gorący piesnieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor
— Jak to nie wiesz Lucas? — spytała, marszcząc swoje brwi i wpatrując się w niego zbyt poważnym spojrzeniem. Jaki był odpowiedni wiek? Co się w trakcie tego doświadcza? Wiele myśli krążyło wokół tego Claire. Chciała móc na nie samej sobie odpowiedzieć, tylko nigdy nie miała odwagi, by móc z kimś o tym porozmawiać. Za to pijana miała tej odwagi zbyt wiele, by rzucać wielkimi tematami, na które nikt normalny by nie odpowiedział — a ty dlaczego podjąłeś taką decyzję? Kochałeś tę dziewczynę? — niezręcznych rozmów ciąg dalszych. Claire nie miała żadnego znaku stop w tym momencie. Nie widziała żadnych znaków na niebie, które mogłyby zwiastować naprawdę niekomfortową rozmowę. Jutro z tej noc nic nie będzie pamiętała. No może oprócz siniaków i samego przyjazdu Lucasa po nią.
Spojrzała na niego ze zdziwieniem. Jakie głupoty wypowiadała? Jeszcze żadnych nieśmiesznych żartów nie opowiadała, nie wywracała się i tylko raz próbowała zrobić jaskółkę. Wszyscy dookoła kogoś mieli, a ona nie mogła znaleźć własnej randki w ciemno. Potrzebowała znaleźć własnego Romeo, czy własnej Julii. Może faktycznie coś z nią było nie tak?
— A ja Ci się podobam Lucas? — spytała z tę smutną miną zbitego szczeniaczka. Jej zdaniem wszystko było z nią nie tak. Wyglądała wiecznie na zdenerwowaną, ludzie widzieli jej bitch face, a ona po prostu myślała nad tym, co będzie jadła na obiad. Dodatkowo jej pewność siebie była kopana na tych wszystkich galach sławnych ludzi. Raz została pomylona z kelnerką, innym razem jakiś menadżer dał jej reprymendę. Coś musiało być z nią nie tak. Wszyscy dookoła kogoś mieli, a ona? Zakończyła właśnie medialny związek, którego miała serdecznie dosyć. Ile można było przebywać w towarzystwie bufona, myślącego, że wokół niego krąży cały świat? Miller był miłym odświeżeniem.
— Jak z nią nie będziesz Lucas i nikogo innego nie znajdziesz — poprawiła go, marszcząc przy tym brwi — nie chciałabym być waszym trzecim kołem u wozu. Też mam własną moralność. Jakby się Wam udało, pewnie mielibyście gromadkę dzieci. — a ona byłaby tą pijaną ciotką, którą wyprasza się w trakcie rodzinnych obiadów. Nie chciała tego nawet pijana. Mogło wydawać się to miłe, ale widziała w tym jedynie jakąś grzeczną etykietkę.
— Ahahahaha, ale to było zabawne — parsknęła, leżąc jak długa na ziemi. Powinna dostać jakiś karnet na leżenie jak jakaś kłoda na ziemi. Naklejki powinna zbierać. Uśmiechnęła się do niego szeroko, próbując odnaleźć odpowiedź w jego oczach. Coś ciekawego musiało się w nich kryć — Lucas, a musimy? Rodzice mnie zabiją — odparła, robiąc minę zbitego szczeniaczka — to moja ulubiona piosenka i jestem głodna. Nie możemy pójść na kebaba? — spytała błagalnym tonem, kiedy była już w górze. Żołądek powoli zaczął wykonywać jej jakieś fikołki, ale finalnie oparła głowę na jego ramieniu. Była świadoma, że nie wejdzie do swojego pokoju, chyba że się do niego wczołga.
- 
				 it's complicated, dude. it's complicated, dude. nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
A potem Claire znowu zadała mu pytanie, na które nie miał pojęcia jak odpowiedzieć właściwie. Bo czy na tego typu pytanie była jakaś dobra odpowiedź?
— Claire — zaczął spokojnie, przyglądając się jej uważnie, jakby chciał od samego patrzenia wyczytać, co siedziało w jej głowie. — Jakby to.. pewnie, że byś mi się podobała, gdybym nie był w związku. Jesteś super, serio, ale ja nie postrzegam cię w ten sposób — wzruszył ramionami trochę zrezygnowany. Troche się czuł, jakby dawał jej kosza, chociaż nawet nie zaprosiła go na randkę. No ale co innego miał zrobić? Był w związku, kochał Charlotte i nie miał zamiaru zamieniać jej na nikogo innego. A więc to chyba normalne, że miał w głowie tylko swoją kobiete i to ona podobała mu się najbardziej. Miller był Golden retrieverem i do tego cholernie wiernym. I nawet najładniejsze oczy, nawet te pijaniutkie, nie mogły tego zmienić.
Kiedy tak ja trzymał na rękach i zanosił do auta, trochę pożałował, że zaparkował aż tak daleko. Nie dlatego, że była ciężka (bo prawie nie czuł, że miał cokolwiek na rękach), a bo mijani ludzie rzucali mu dziwne spojrzenia, jakby chciał uprowadzić tą biedną dziewczynę, którą trzymał w objęciach.
— Tak, Claire, musimy — no bo co ona myślała? Że tak spędzi tutaj całą nos i będzie trzeźwieć na dworze? Była w takim stanie, że powinna położyć się do łóżka i dać alkoholi wyparować z ciała. Kiedy wspomniała, że była głodna, spojrzał na nią podejrzliwie. — A jak bardzo jesteś głodna? Tak w skali od jednego to szesnastu? — dopytał, no bo jak faktycznie była bardzo głodna, to MOŻE mógł zatrzymać się pod jakimś kebabem, żeby opierdolili po lawaszu.
Claire Price
- 
				 Gorący piesnieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor Gorący piesnieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor
Claire miała kilku chłopaków. Dokładna liczba to dwóch. Tylko nigdy nie poczuła się przy nich na tyle bezpiecznie, by móc przebić się przez taką barierę. Coś powodowało u niej całkowite zatrzymanie na pewnym etapie znajomości. Z jakiegoś powodu wyczuwała jedynie red flagi. Trudno było jej pojąć, z czego dokładnie to wynikało.
— A nie byłoby lepiej kogoś kochać? — spytała całkowicie szczerze. Prawdopodobnie właśnie to ją zatrzymało. Była w stanie zaufać swoim byłym, ale nie do tego stopnia, by wykonać z nimi kolejny krok. Zdobyć upragnioną bazę. Choć miała takie chwile, w których chciała przejść przez magiczną barierę. Tylko przy nikim nie miała takiej odwagi, by móc pójść dalej. Niepewność uczuć była jedną z rzeczy, która niesamowicie ją uwierała — zaczerwieniłeś się, Lu — zaśmiała się pod nosem, dotykając jego policzka palcem. Pozostałe słowa nie wydawały się dla niej ważne. Kiedyś będzie gotowa. Nie dziś, nie jutro, a może dopiero za miesiąc. Teraz kompletnie to się nie liczyło. Przymknęła na moment oczy, zastanawiając się, czemu wyobrażała sobie rozświetlające się kolory pod powiekami. Otworzyła je, dopiero gdy Lucas dał jej kolejną odpowiedź.
— Przecież nie oczekuję, żebyś poszedł ze mną na randkę — mruknęła, patrząc na niego podejrzliwym tonem — jakbyś nie był w związku, to wtedy bym Ci się spodobała? — znów zamknęła oczy, bo nawet pijana nie chciała na niego patrzeć. Dziwne napięcie. Tylko czy coś się jej przewracało w żołądku, czy wynikało to z czegoś innego? Tę niezręczną ciszę przerwała czymś dużo gorszym.
— Ja się nie boję powiedzieć, że jakbyś nie był w związku, to byś mi się podobał, Lucas — powiedziała to. Razem z tym dostała pierwszych odruchów wymiotnych. Czy to była jakaś sugestia? Na szczęście zakryła usta dłonią i przeczekała ten żołądkowy atak.
Może dlatego nie czuła żadnego wstydu, opierając się o jego ramię, gdy niósł ją przez ulicę?
— Daj spokój, nie słyszysz muzyki? — spytała, robiąc przy tym smutną minę — siedemnaście — bo była głodna. Czuła, jakby coś w żołądku właśnie jej umierało. Jakby podskakiwało wprost do jej ust. Tylko czy to niestrawność, czy dziwna sytuacja, którą wrzuciła ich po alkoholu? — kurwa Lucas, postaw mnie na ziemi i trzymaj włosy — a kiedy tylko to zrobił, zaczęła rzygać jak kot.
Tyle z tego kebsa.
- 
				 it's complicated, dude. it's complicated, dude. nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
— Nie wiem — podrapał się po głowie. — Pewnie tak — a potem uśmiechnął się blado. Nie chciał powiedzieć przypadkiem czegoś, co dałoby jej jakieś nadzieje, bo uważał to po prostu za nie fair. Claire była super, serio. Lucas uwielbiał spędzać z nią czas, śmiać się i rozmawiać i był przekonany, że może w innym czasie i miejscu mogliby zbudować coś wartego uwagi, jednak nie w tym. NIe teraz. Ani nie w najbliższej przyszłości. A katowaniem się tym, naprawdę nie miało sensu. Bo zasługiwała na kogoś, kto uchyli jej rąbka gwiazd.
— A słuchaj, a jakbym tak pomógł ci znaleźć faceta? — uśmiechnął się z początku niepewnie, chociaż z każdą kolejną myślą, ten pomysł wydawał mu się iście zajebisty. — Mam dużo kolegów, wiele z nich wolnych! No i koleżanki! Co myślisz? — spojrzał na nią z zainteresowaniem. No bo w sumie co jej szkodzi? Może faktycznie była to kwestia otworzenia się na relacje i po prostu spróbowania?
Byli już tak blisko. Już prawie witali się z
— O chuj — Lucas odstawił ją na ziemie w ostatniej chwili, przysuwając jej ciało bardziej pod krzaki niż środek chodnika. — No już, już, trzymam — poprawił sobie jeszcze rękawy od kurtki, żeby przypadkiem ich nie zaheftała i złapał za delikatne włosy. Ujął je w jedną dłoń, a drugą położył na plecach Claire. — No już, doooobrze. Wyrzygaj całe to zło — zachęcił ja jeszcze, bo czasami to właśnie tego potrzebował taki najebany człowiek — po prostu to z siebie wyrzucić.
Claire Price
- 
				 Gorący piesnieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor Gorący piesnieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor
— To ja... — zabrzmiała, jakby właśnie podejmowała niesamowicie ważną decyzję. Sos śmietankowy, czy słodko-kwaśny? Ulubiona książka. Chociaż ta decyzja, którą miała podjąć, była jeszcze bardziej śmiertelna niż mogłaby się spodziewać — wolałabym coś do kogoś czuć — niby proste wyznanie, ale kryło się za nim coś więcej. Claire może i była dziewicą, ale jak to Lucas powiedział... każdy ma swoje paski wymagania życiowe. Coś jak w SIMS'ach raz na jakiś czas trzeba zjeść, by były zielone — potrzeby mogę zaspokoić z wibratorem — to dopiero prawdziwe wyznanie tego wieczoru. Nie żadne, podobasz mi się, dawanie sobie nawzajem kosza. To się przecież nie liczyło, a to jedno zdanie z pewnością wyryje się biednemu Lucasowi mocno w głowie.
Zaśmiała się uroczo. Przyznał to. Potrafiła przynajmniej przyjaciela doprowadzić do pomidorowych policzków. Chociaż szybko spoważniała, kiedy tylko ją szturchnął. I to był ten cały rycerz na białym koniu? Naprawdę?
— Ej, ej, podobno się nie bijesz Lucas — mruknęła, popychając go ręką. Musiała się zrewanżować. Ta zniewaga krwi wymagała. Poważnej bitwy. Pewnie dlatego wbiła mu palec w brzuch, kręcąc głową. Za nią się bić nie chciał, za to by ją pobić nie miał już takiego problemu.
Prawdziwy książę na białym rumaku.
Charlotte będzie dumna.
— Ale wiesz — zaczęła, unosząc na niego wzrok. Dziwna była ta ich rozmowa, nawet po pijaku była w stanie to powiedzieć — że ja Wam kibicuję? — rzuciła finalnie, bo choć podejmowała okropne opcje dialogu z Lucasem pod wpływem procentów, to naprawdę jej na nim zależało. Na jego szczęściu, na jego uśmiechu, by miał beztroskie i dobre życie. Wydawało się to być takie proste pragnienie pijackie. Choć był jej kumplem, to miał specjalne miejsce w jej sercu.
— Tak Lucas, znajdź mi faceta, albo dziewczynę — dziwna była ta propozycja, ale co? Miałaby odmówić? Może miał w zanadrzu innych dobrych mężczyzn. Przymknęła oczy, uśmiechając się szczerze — będziesz najlepszą swatką na świecie — o ile kogokolwiek jej znajdzie. Będzie mu żal każdego kumpla, kiedy widział ją w takim stanie. Trzymał dzielnie włosy, a ona pozbywała się ze żołądka nawet liści rukoli z pizzy, którą tak niedawno jadła.
— Zostałam mruk, mruk kicią — zaśmiała się Claire, odwracając się w stronę kumpla. Rzygała jak kot, chociaż nie wydawała tych specyficznych dźwięków, kiedy kłaczek spada na ziemię. Brzmiała bardziej jak... potwór z Loch Ness — Lucas... a wiesz że — zaczęła, bo miała wrażenie, że cała alkoholowa afera w jej żołądku się uspokoiła. Wcale tak nie było. Nagle coś się w niej skurczyło i wyskoczyło wprost na spodnie Millera — przepraszam — mruknęła, ale zaledwie kilka sekund obróciła się w inną stronę, by dokończyć dzieło zmieszanych shotów z piwem.
- 
				 it's complicated, dude. it's complicated, dude. nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Nie było jednak czasu myśleć o tym za długo, bo kiedy tak przytrzymywał włosy Claire, podczas gdy ona wydalała z siebie wszelkie wnętrzności, musiał naprawdę skupić się na tym co do niego mówiła oraz by jej włosy przypadkiem nie polecały do twarzy, bo by się cała ubabrała i dopiero by było.
— Myślisz, że to wszystko? — tyle zdążył zapytać, gdy odwróciła się do niego przodem. I może zdążył jeszcze zajrzeć w jej pijane oczy. Ale to by było na tyle. Bo chwile później miał bełty na własnych spodniach.
Zamrugał w szoku.
A potem zrobił coś, czego nie powinien — spojrzał w dół i wziął oddech.
Sekunda.
Tyle wystarczyło, żeby puścił jej włosy, odwinął się w bok i sam wydalił swoje nachosy z sosem serowym i trzy paczki żelków, które dostał od kierowniczki na koniec zmiany bo były prawie po terminie. Wszystko wyrzygał. A ten zapach rzygów jeszcze bardziej przyprawiał go o odruch wymiotny.
I tak sobie rzygali. Lucas i Claire. Claire i Lucas. On trochę obrzygał jej rąbek sukienki, a ona mu buta. No kto by przewidział taki scenariusz?
Kiedy już opanował odruch wymiotny wstał na równe nogi i tylko połowicznie ogarnął ich wzrokiem. No nie było nawet chuja, żeby wpuścił samego siebie albo ją do samochodu. N i e m a s z a n s.
— Jest okej? — upewnił się jeszcze, czy aby na pewno dziewczyna wyrzygała już wszystko co miała, a kiedy skinęła głową, Miller ponownie się do niej schylił. — Nie no kurwa, musimy się umyć — westchnął zrezygnowany i nim Claire zdążyła cokolwiek powiedzieć, Lucas postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Dosłownie. Bo ponownie tego wieczoru zgarnął ją na ręce, tylko że zamiast do samochodu, skierował się do klubu. Tylko nie tak jak Claire mogła myśleć, że na parkiet, a do kibli. A dokładniej do toalety dla inwalidów. Odstawił Price na kibel, a sam poszedł zamknąć drzwi na klucz i spojrzał na dziewczynę.
— Trzeba to jakoś zmyć. — podszedł do podajnika na papier i chamsko wyciągnął z niego cała rolkę. — Trzymaj — wręczył ją Claire, a sam urwał tylko trochę i odkręcił wodę w kranie. Namoczył papier i zaczął ściągać z siebie te wszystkie śmierdzące pełny, naprawdę walcząc z sobą z całych sił, by przypadkiem nie puścić jeszcze jednego pawia.
Claire Price
- 
				 Gorący piesnieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor Gorący piesnieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor
Claire następnego dnia pogrzebie się żywcem, gdy będzie musiała stanąć sobie w oczy i opowiedzieć, co dokładnie się stało. Nie dość, że wygadywała głupoty, to jeszcze obrzygała własnego kumpla. W jej oczach dało się zobaczyć przeprosiny.
Może by przeprosiła.
Błagała o rzygowe przeprosiny.
Zamiast tego sama zaczęła oddawać znowu swoje wnętrzności. Stanęli w tym wszystkim razem. Ramię w ramię rzygali. Choć miała wrażenie, że pozbyła się każdej zbędnej treści swojego żołądka, to on cały czas z niej wypluwał. Jakby nie miało to żadnego końca. Co by nie powiedzieć brzmieli jak dwa potwory, które właśnie straszyły dzieci odgłosami wprost z samego środka. Jakby zamienili się w Potwory i spółka, wrzeszcząc na biedne dziecko, by zyskać odrobinę energii. Po dłuższej chwili ogarnęła się. Włosy miała całe. Mogła jechać do domu.
— Tak — kiwnęła słabo głową. Jakby ten cały rytuał modlitwy na chodniku w jednej z bardziej ruchliwej dzielnic Toronto był niczym prawdziwy maraton. Tak się czuła, kompletnie pozbawiona jakichkolwiek sił z wielką chęcią na drzemkę. — m-musimy? — spytała, unosząc na niego wzrok. To znaczyło, że ona sama też była ufajdana. Aż niemiły dreszcz przeszedł po jej ciele. Co zrobiła? Czeka ją mycie włosów w klubie? Położyła głowę na jego ramieniu, mając nadzieję na finalnie odpłynięcie do krainy snu. Równie dobrze mógłby ją zostawić pod drzwiami jej domu, a ona zasnęłaby na wycieraczce. Price po alkoholu miała tak mocny sen, że ludzie mogliby po niej skakać. Słyszała muzykę, jak przez jakąś ścianę, lub słuchawki wygłuszające.
Zsunęła się w kibla na podłogę, a głowę oparła o ścianę łazienki. Gdyby tylko miała pewność, co konkretnie tu się działo... pewnie nigdy nie usiadłaby na niej.
— Mhm — mruknęła i trzymała ten papier. Wyraził się dla niej całkowicie jasno. Miała trzymać, a nie się umyć.
- 
				 it's complicated, dude. it's complicated, dude. nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
W kiblu śmierdziało menelem. Co w sumie chyba nikogo nie dziwiło, biorąc pod uwagę w jakim klubie byli i co się w takich klubach robiło w toalecie. Chociaż pewnie i tak w tym dla inwalidów było o wiele lepiej niż w męskim czy damskim, bo tam to dopiero pewnie działy się niesamowite rzeczy.
Lucas w pierwszej kolejności przemysł swoje gacie. Claire siedziała cicho i nic nie mówiła i szczerze trochę go to zdziwiło, ale może po prostu nie chciała z nim już gadać? No bo w sumie tematy, które tego wieczoru poruszyli były poniekąd niezręczne, szczególnie dla Millera, która z tej dwójki akurat (niestety) był trzeźwy. No więc dokończył szorowanie spodni, a kiedy zobaczył w lustrze tą wielką morką plamę od wody aż się skrzywił. No ale z dwojga złego, wolał wyglądać jakby się zlał i porzygał.
Spojrzał na Claire. Wciąż siedziała i milczała.
— Claire, wszystko okej? — dopytał i zanim do niej poszedł to jeszcze wyrzucił resztki brudnego papieru do kibla. — Trzeba cie umyć, wiesz? — ujął jej policzek i lekko w niego poklepał otwartą dłonią, bo w sumie to nie wiedział czy umarła, czy spała czy po prostu miała już zjazd i zgon. — Daj mi ręce — złapał ją na za nadgarstki. — No, na trzy, raz..dwa.. TRZY — i siup w górę. Oparł ją o umywalkę, odczepił trochę papieru i zaczął zmywać resztki jedzenia z jej zarzyganych włosów. I znowu zrobiło mu się niedobrze. Ale walczył dzielnie. Troche też mając nadzieje, że Claire w końcu zacznie mówić. Bo jak nie, to zamiast do domu zawiezie ją do szpitala.
Claire Price
- 
				 Gorący piesnieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor Gorący piesnieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor
Claire przeżywała własnie zjazd życia. Cały alkohol, który zdążył się w niej skumulować, wydawał się właśnie opuszczać jej organizm. Jakby za odjęciem magicznej różdżki wyparowywał. Zamiast niego pojawiło się zmęczenie i ta dziwna nieświadomość. Chociaż i tak było z nią lepiej, niż wtedy gdy ktoś z ekipy nalał do jej piwa kokosowego wódkę kokosową. Odcięło ją zarówno od alkoholu, jak i zmęczenia. Za to spała, jak prawdziwe małe dziecko. Nic nie było w stanie jej obudzić.
— Po prostu chcę już spać — wymruczała Claire, unosząc swoje oczy na Lucasa. Zjazd był czymś pomiędzy zgonem a alkoholowym niebem. W tym czasie była w stanie zasnąć w każdych możliwych warunkach, nawet jeśli miałaby to być toaleta dla inwalidów — a muuuszę być czysta? — spytała głosem pięciolatki. Jakby właśnie przeżywała największy kryzys z powodu tego, że musiała być czysta. Finalnie faktycznie będzie musiało to mieć miejsce. Może Miller wrzuci ją do wanny. Za długo nie mogła myśleć, bo poczuła jego dłoń na swojej twarzy i aż się delikatnie skrzywiła — podobno nikogo nie bijesz, a teraz zrobił się z Ciebie męski bokser? — bo znowu ją uderzył. Aż na jej twarzy pojawiła się gula, niezadowolenie. Nadęła swoje policzki, łupiąc na niego groźnym spojrzeniem. Teraz wydawała się być kompletnie niegroźną kluską.
— Mhm — mruknęła, wstając na równe nogi. Widziała półświadomym wzrokiem, jak Miller czyści jej włosy. Długo się nie zastanawiała, potrząsnęła głową i zanurzyła swoje włosy w umywalce, po czym uśmiechnęła się szeroko — Lucas, a nie możesz mnie wrzucić do pralki? — po tym wieczorze byłoby to najlepsze, co mógłby zrobić. Przynajmniej nie czułby zapachu wymiocin, a pralka zrobiłaby za niego całą robotę — wirowałabym tak śmiesznie — rzuciła, czekając aż odkręci wodę — no wiesz... wziuuuu, wziuuuu — i tak poruszała głową, jakby faktycznie ktoś wrzucił ją jak szmatę do pralki. Cóż, pijani ludzie byli zabawni.
- 
				 it's complicated, dude. it's complicated, dude. nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
— Szczerze? Zostawiłbym cię taką obrzyganą, żebyś miała pamiątkę na rano, ale nie wpuszczę cię w takim stanie do mojego samochodu — mruknął niezadowolny, bo co to miało znaczyć, że jej się nie chciało myć? A jemu to się chciało ścierać z niej własne rzygi? Kurwa, nawet własnej dziewczyny nie musiał czyść z bełtów, a tu proszę, jakie zacieranie granic.
No i tak jak zaplanował, tak zrobił — starł z niej tyle ile mógł, a potem ponownie wziął ją na ręce i wyniósł z klubu. Trochę dlatego, żeby było szybciej, a trochę też bo martwił się, że jeśli ją puści, Claire po prostu osunie się na podłogę i już na niej zostanie, zapadając w głęboki sen. Władował ją do auta, ostrożnie i delikatnie, a potem odjechał w stronę Guildwood. Całe szczęście bywał u Claire już kilka razy i dobrze znał drogę.
Droga minęła szybko, a po kilku minutach już parkował pod domem numer dwadzieścia cztery. Claire zdążyła już zasnąć, dlatego Lucas odwrotnie wyciągnął ją z auta i podszedł na ganek. Drzwi otworzyła mu Pani Price, przerażona stanem swojej córki. Lucas spokojnie wyjaśnił wszystko co i jak i też poprosił, żeby nie była dla niej zbyt surowa, bo Claire miała zły dzień. Coś tam jeszcze naściemniał, żeby nie miała za dużego przypału, a potem już tylko wszedł do domu i według zaleceń Pani Mamy odstawił Claire to jej pokoju. Pożegnał się ładnie i wyszedł, czując jakiś taki niesmak i żal z tego jak to spotkanie się zakończyło. Bo trochę szkoda. A mogło być tak miło. Jednak najważniejsze, że Claire była już bezpieczna w domu.
Claire Price

