- 
				 a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe nieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor
To miał być tylko spacer.
Obok znajdował się park, w którym mogli skryć się przed zgiełkiem miasta. Na co dzień Charlotte nie unikała czterech ścian tak bardzo jak teraz. Jesień od zawsze była dla niej przepiękną porą roku. Tego dnia świeciło słońce, a liście już zaczęły wirować w kolorach czerwieni i żółci na wietrze. Jakby nic dookoła się nie liczyło.
— Cassian, a właściwie dlaczego zostałeś prokuratorem? — mimo ciszy która panowała dookoła nich, rozmawiali ze sobą. Aby być bardziej dokładnym trzeba powiedzieć o jednym. Charlotte dalej nie zamykały się usta. Chciała dowiedzieć się, co działo się pod czupryną kruczoczarnych włosów. Jakie sekrety tkwiły w jego niebieskich tęczówkach? Nie zdradzał jej za dużo sekretów. Niektóre wydawały się nie być dla niej tak ważne. Czasami dalej czuła między nimi mur, ale próbowała go zatrzymać przy sobie. Nie byli parą, ale też to była ich trzecia nie-randka. Zwykłe przejście się po parku z kawą w dłoni, jakby cały poranek w pracy przestał się liczyć. Dla Kovalski naprawdę tak było, bo widziała przed sobą tylko Cassiana. Tok danych spraw wybrzmiewał jej gdzieś z boku, dając znać, że wszystko jest w porządku.
Trzymała mocno jego rękę.
Jakby bała się, że ucieknie.
Tylko w ciągu paru minut tego spaceru pogoda zmieniła się, a nad nimi pojawiły się szare chmury. To była kwestia czasu zanim finalnie zaczęły padać z nich krople deszczu. Wpierw delikatne, którymi Kovalski zachwycała się, a później mocniejsze. Aż pociągnęła go w stronę najbliższego budynku. Restauracja grecka. Oni delikatnie przemoczeni. Cassian pewnie już miał dosyć tego popołudnia, ale brunetka uśmiechnęła się szerzej.
— Uwielbiam, gdy pada — bo to było takie... romantyczne? Ale tego nie chciała wypowiedzieć głośno. Jeszcze by od niej uciekł na jednej nodze.
- 
				 I wish I never ever told you all about it, but I just had to let you know I never meant to hurt you thoughnieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor I wish I never ever told you all about it, but I just had to let you know I never meant to hurt you thoughnieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
— Wow, nie spodziewałem się tego pytania — mruknął lekko zdziwiony i uniósł brew ku górze.
Podniósł rękę i przysunął sobie pod usta kubek z kawą, którą zakupił wcześniej w kawiarni. Dało mu to chwilę na zastanowienie się co dokładnie chciał odpowiedzieć. Bo szczerze mówiąc sam nie wiedział.
— Chcesz odpowiedź ładną czy prawdziwą? — zapytał z uśmiechem, lekko rozbawiony, a następnie pokręcił głową: — Nie było innego planu na mnie. Taka rodzina.
To była chyba najszczersza odpowiedź na jaką mógł się zdobyć. Nie miał wielkich ambicji za dzieciaka, nie mówił od gówniarza, że będzie prokuratorem, nie miał na to zajawki nawet jako nastolatek. To przyszło wraz z dojrzewaniem i spojrzeniem ojca, którym został obdarowany pewnego dnia.
Nie przeszkadzał mu fakt, że trzyma go za rękę. W pewnym sensie, nawet dla niego, było to magiczne. Czasami spoglądał na ich splecione palce z jakąś dziwną dumą. On nie spodziewał się nigdy, że ich rozmowa przy papierosie doprowadzi ich do takiego momentu.
Nie przeszkadzały mu nawet krople deszczu, które czasami spadały na jego włosy. Większości uniknęli, bo wciąż się poruszali, ale gdy coraz więcej zaczęło naznaczać jego brązowy płaszcz, kiwnął głową w kierunku uliczki. Drzewa nie mogły ich ochronić tak dobrze jak dach jakiegokolwiek lokalu. Dał się pociągnąć Charlotte w stronę greckiej restauracji.
— Uwielbiasz moknąć? Jesteś wariatką — mruknął i pokręcił głową. On nienawidził takiej pogody, jednocześnie nie był fanem lata i gorąca. Mu się nie dało dogodzić.
Charlotte Kovalski
- 
				 a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe nieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor
— Dlaczego? — dopytała, marszcząc przy tym brwi w jakimś geście troski. Nie była w stanie go zrozumieć w stu procentach. Patrzyła z przedziwnym wyczekiwaniem w oczach, czując dziwne napięcie. Coś musiało się kryć za jego słowami. Miała wrażenie, jakby właśnie trafiła w jego jakiś czuły punkt, po czym pokiwała głową. Wszystko już wiedziała — rodzina miała na Ciebie taki plan? — na nią ojciec też miał plan, ale wybrała coś, do czego była stworzona. Otworzyła delikatnie usta, zmarszczyła brwi — a ty tego... nie chciałeś? — zawiesiła na nim spojrzenie, starając się zrozumieć go. Może w ogóle nie lubił swojej pracy? Musiał lubić. Widziała w nim to dziwne zacięcie. Nie każda sprawa była łatwa, czy przyjemna.
— To smutne — stwierdziła krótko, sprzedając mu kuksańca w bok. Co miała mu więcej powiedzieć? Przymknęła na moment oczy, wciągając powietrze głębiej do swoich płuc. Stwierdzenie dotyczące ponuraka naprawdę mu pasowało. Wyglądał na takiego, co wiecznie był zadowolony. Teraz przestała się temu dziwić, wydawało się jej, że zrozumiała. Nikt nie byłby szczęśliwy, robiąc to, co rodzice kazaliby mu robić. Jej rodzina była inna, albo ona była. Potrafiła się zbuntować, mógł zabłysnąć jej błysk w oku, a ona wtedy była w stanie walczyć.
— Oczywiście, że tak — uśmiechnęła się szeroko. Uwielbiała jesienny i wiosenny deszcz. Ten ciepły, nie chłodny. Miał w sobie coś odświeżającego. Coś co naprawdę koiło duszę — chodź — mruknęła, ciągnąc go za sobą wprost na deszcz i zaśmiała się głośno. Przyjemne uczucie kropel spływającego po niej dodawało jakiegoś jesieniarskiego uroku całej sytuacji — musisz się częściej uśmiechać Cassian, wolę Cię radosnego — rzuciła, sprzedając mu kuksańca. Patrzyła na niego w tym deszczu.
... może w końcu zmyje z niego aurę ponuraka?
- 
				 I wish I never ever told you all about it, but I just had to let you know I never meant to hurt you thoughnieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor I wish I never ever told you all about it, but I just had to let you know I never meant to hurt you thoughnieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
— Ktoś musiał zająć tę profesję — mruknął i wzruszył ramionami, jakby było to najnormalniejsze co wyszło z jego ust. Nigdy nie zagłębiał tego dogłębnie, a wiedział, że rozpoczynanie tego tematu z Charlotte mogło to tego doprowadzić. — To nie tak, że tego nie chciałem. Po prostu nie widziałem innej opcji, skończyłem studia, zrobiłem wszystkie najpotrzebniejsze kwalifikacje i tutaj wylądowałem. Nie mogę mówić, że byłem temu przeciwny, skoro brałem aktywny udział.
Ciężko było powiedzieć, że lubił tę pracę - była niesamowicie specyficzna, czasami sam nie wiedział co robi. Ale poświęcił tyle swojego drogocennego czasu i młodych lat, że nie wyobrażał sobie przebranżowienia się. Jego życie po prostu musiało już tak wyglądać, nie miał wyboru. No chyba, że w końcu spakuje torbę i wyjedzie szukać swojego miejsca na ziemi, tego jak najdalszego od ludzi.
— To ty powinnaś być ponurakiem, nie ja — powiedział i pokręcił głową rozbawiony. On nienawidził takiej pogody, mogło być ponuro i chłodno, ale moknięcie przekraczało jego granice komfortu.
Nie zdążył zareagować, kiedy pociągnęła go wprost na deszcz, na co skrzywił i prędkim krokiem wrócił pod dach, puszczając jej rękę. Posłał jej wymowne spojrzenie i potarł dłonią włosy, pozbywając się kropel.
— Na pewno nie będę się uśmiechał, gdy będę przemoczony do cna, Charlotte — wypomniał jej i wywrócił oczyma, a następnie rozpromienił się lekko. — Chodź tutaj, bo zmokniesz, zmarzniesz i się rozchorujesz.
Charlotte Kovalski
- 
				 a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe nieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor
— Co to znaczy? — spytała, marszcząc nieznacznie swoje brwi. Nie rozumiała, co dokładnie kryło się za tymi słowami. Mogło zbyt wiele. Sama miała zaplanowaną przyszłość, ale nigdy nie uległa słowom własnych rodziców, żyła w taki sposób, jaki sobie sama wybrała. W ten sposób mogła czerpać jakąkolwiek satysfakcję z życia — ale chciałeś w ogóle iść na prawo? Cassian, kim byś chciał zostać, gdyby nie twoja rodzina? — dopytała ze zwykłej życzliwości serca, ale też ciekawości. Cassian był dla niej tajemnicą. Niezwykłym opakowaniem prezentu, który otwierała, by zobaczyć później kolejne pudełko. Czasami myśląc o nim, zastanawiała się, kim on właściwie był, dlaczego tak bardzo ją interesował. Przy każdym spotkaniu odkrywała coś nowego, bardziej interesującego. Czasami wręcz miała wrażenie, że coś zaraz wyfrunie. Próbowała przebić się przez jego mur na każdy możliwy sposób.
Kim ona by była, gdyby nie adwokatką? Pewnie cenionym agentem ubezpieczeniowym tak, jak chcieli tego jej rodzice. Sprzedawałaby najpiękniejsze wille i rezydencję, jedną na pewno opchnęłaby Galenowi z przepięknym uśmiechem. Wyłamała się z rodziny, podobnie jak każdy z jej rodzeństwa. Rodzice teraz czekali na wnuki, by ktoś mógł przejąć rodzinny biznes. Tylko czy i one ich nie zaskoczą? Zwłaszcza że Charlotte wolała im dać wolność...
Chociaż gdyby były to dzieci po prokuratorze i obrońcy, musiałyby wybrać prawą stronę mocy. Wyssałyby to z mlekiem matki.
— Deszcze wcale nie jest zły, a jesień jest kolorowa. Radosna, czerwona, pomarańczowa. Coś umiera, by później odżyć — bo Charlotte we wszystkim odnajdywała odrobinę radości, podobnie było z jesienią. Niby drzewa zrzucały liście, przebarwiając je wcześniej na milion przepięknych kolorów. W ciepłych odcieniach. Deszcz stanowił zaledwie kropkę nad i.
Parsknęła śmiechem, widząc jego spojrzenie. Czasem mógłby odwiązać gumę od gaci, spróbować odrobinę wyluzować. Z tym grymasem wyglądał jak typowy jesienny Grinch.
— Daj spokój, nie jesteś z cukru — parsknęła głośnym śmiechem, kręcąc głową. Krople deszczu spływały po jej twarzy, rozmazując delikatnie jej makijaż — od kiedy o mnie dbasz, Lennox? — spytała, uśmiechając się szeroko, ale finalnie wracając pod balkon. Czasami Cassian naprawdę ją bawił ponurackim stylem życia.
— Może wypijemy tu kawę?
- 
				 I wish I never ever told you all about it, but I just had to let you know I never meant to hurt you thoughnieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor I wish I never ever told you all about it, but I just had to let you know I never meant to hurt you thoughnieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
— Znaczy to mniej więcej tyle, że musiałem ojcu przynieść chlubę jako pierworodny. A w jaki inny sposób można ją zdobyć, jak nie zajmując całkiem poważne stanowisko w wymiarze sprawiedliwości? — odpowiedział spokojnie na jej pytanie, a następnie uniósł brew do góry, widząc jak ona marszczy swoje. Może oczekiwała naprawdę łzawej historii, ale on takiej nie miał do opowiedzenia. Nigdy się tym nie przejmował, nigdy przez to nie było mu smutno. — Wiesz co, ja sam nie wiedziałem co chciałem robić w życiu. A wtedy przyszedł on, z marzeniami o synu, który zostaje prokuratorem, a ja jedynie chciałem by był dumny. Nie widziałem siebie nigdzie indziej niż w miejscu, gdzie on chce uścisnąć moją rękę i pogratulować mi wielkiego osiągnięcia. I tutaj jestem.
Po tych słowach odruchowo sięgnął dłonią do kieszeni szukając paczki papierosów. Nie czuł się dotknięty, nawet i jeśli w tym momencie mur całkowicie pękł. Nie czuł wielkiego dyskomfortu, że otwiera się przed kimś. Cassian sam nie był pewien, czy prawdziwą historię zna jego była narzeczona. Papieros prędko znalazł się w jego ustach, a on zaciągnął się i oparł o mur budynku, pod którym się schronili przed deszczem.
— Wiesz, jak tak opowiadasz to nie brzmi źle, ale niestety mam oczy i widzę, że mylisz się Kovalski. Jesień jest szarobura, brudna i mokra — odparł i zaciągnął się ponownie papierosem, wypuszczając dym w jej stronę. — Albo mylę się i jesteś niesamowitą artystką, a ja mam kołek w dupie i nie rozumiem tej wizji — dodał i uniósł kącik ust do góry.
Z cukru może nie był, ale moknięcie należało do najmniej lubianych przez niego rzeczy, nawet jeśli było to romantyczne. Rzucił jej spojrzenie pełne politowania i pokręcił głową.
— Ktoś musi o ciebie dbać, Charl — powiedział cicho i kiwnął na zgodę. — Daj mi zapalić. — Uniósł rękę i pomachał papierosem dosłownie jej przed twarzą. — A ty kim chciałaś zostać jak byłaś dzieckiem?
Charlotte Kovalski
- 
				 a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe nieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor
— Dlaczego chciałeś to zrobić Lennox? — spytała, marszcząc brwi. Dla niej to pytanie wydawało się najbardziej poważnym, jakie mogłaby zadać. Rozumiała go, przynajmniej pod jakimiś, konkretnymi względami, ale sama nie byłaby w stanie tego zrobić. Gdyby tak było, skończyłaby, sprzedając Cassianowi jakąś wielką rezydencję, w której mógłby wychowywać swoje dzieci — mój ojciec chciał mieć kolejnego syna, a żadne z jego dzieci nie spełniło jego ambicji. Rucha sekretarką, zdradza matkę. Nie jestem i nie byłam mu niczego winna, dlatego zdecydowałam sama za siebie — sprawa rozwodowa dopiero się rozpoczynała. Matka finalnie znalazła adwokata, a Charlotte... nie miała, z kim się tym podzielić. Zastanawiała się, czy nie zadzwonić do Galena, ale... nie chciała. Miał dosyć problemów na głowie przez kontenery i handel ludźmi, nie będzie mu opowiadała o trudnościach rodziny Kovalskich. Tego zwyczajnie byłoby już za dużo — też nie jesteś ojcu niczego winny, ale jeśli Ciebie ta praca uszczęśliwia, to nie widzę problemu — stwierdziła finalnie Charlotte. Co by nie powiedziała, zgadzała się z tym, co mężczyzna miał jej do powiedzenia. Mogła zaufać temu przeczuciu, które miała we własnym sercu, by związać swoją ścieżkę życiową z prawem. Nie przychodziło jej to tak naturalne, standardowo, ale co innego mogłaby powiedzieć? Lubiła to, czerpała z tego przyjemność, a momentami też rozrywkę, gdy widziała zakłopotanych prokuratorów.
— Jesień jest jak ty — powiedziała miękkim tonem, unosząc delikatnie kąciki ust. Ponura, szara, ale też potrafiła zaskoczyć kolorami — a zarówno ty Lennox, jak i jesień mi się podobacie — nie miała żadnych oporów, by mu to powiedzieć. Jeszcze niedawno całowali się pierwszy raz, a teraz? Wyglądali na szczęśliwych ludzi. Tego nikt nie mógłby im odebrać — w ogóle... przyjdzie dzień, w którym będą mogła mówić do Ciebie po imieniu? — zapytała, zagryzając dolną wargę. Patrzyła na niego wielkimi oczyma, czekając na zgodę. Tak jakby znalazła się na sali sądowej, a wyrok dotyczył przede wszystkim jej samej.
— Chcesz o mnie dbać? — spytała zaczepnie — to zacznijmy od papierosa dla mnie — nie wzięła swoich, próbowała je ograniczać. Stąd uśmiechnęła się jak prawdziwy aniołek, liczący na kolejną porcję nikotyny — ja? Księżniczką — kiedys też powiedziałaby, że żoną, ale te czasy dawno, bezpowrotnie minęły. Zwłaszcza że nie chodziło o ukochanego mężczyznę, a o, uwaga, zostanie kurą domową — a tak poważnie to chciałam zostać kosmonautką i odnaleźć życie na innej planecie — tylko dojrzała, zmieniła perspektywę, by finalnie móc zakochać się w prawie.
- 
				 I wish I never ever told you all about it, but I just had to let you know I never meant to hurt you thoughnieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor I wish I never ever told you all about it, but I just had to let you know I never meant to hurt you thoughnieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Kiwnął głową na jej słowa, nie wiedząc co sensownego mógłby powiedzieć; czy powinien zastanawiać się i pocieszać ją, czy faktycznie zostawić to tylko dla siebie. Obydwoje nie mieli za ciekawej sytuacji rodzinnej, tylko z ich dwojga Kovalski potrafiła stawić temu czoła i wziąć własne życie w garści. Lennox natomiast szedł jak głupi za tym, co mówił mu ojciec, bo nie wiedział czy do czegokolwiek w życiu się nadaje. A nawet jeśli sukces osiągnął to nie był z niego zadowolony.
— Kiedyś myślałem, że jestem. Teraz wiem, że bez niego nie udałoby mi się tyle rzeczy osiągnąć w tak młodym wieku. To chyba jest błędne koło, w które wpadłem i teraz próbuję każdego usprawiedliwiać. Niepodobne to do mnie, co? — prychnął i zaciągnął się papierosem, wzrok przenosząc na jedno z drzew. I tam go wbił, próbując ze swojej głowy usunąć milion myśli na ten temat. Nie potrzebował teraz chwili, by nad tym się zastanawiać. Miał całe życie na to, do tej pory, a to Charlotte cholerna Kovalski wzbudzała w nim jakiekolwiek emocje.
— Uważaj, bo się jeszcze zarumienię — rzucił cicho i uniósł rękę, by położyć na jej głowie, a następnie sprawnym ruchem zniszczyć jej fryzurę. — Ale ty też mi się podobasz, nawet, gdy każdy włos masz w inną stronę.
Zamilkł widząc jej spojrzenie, zaciągnął się znów papierosem i jedynie wzruszył ramionami. Nie wiedział czy ten moment nadejdzie, miał czystą głowę, Cynthia już jej nie zaprzątała, ale czuł dziwną niepewność. Do tej pory nikt nie odzywał się do niego po imieniu, prócz rodzeństwa i byłej narzeczonej. Z drugiej strony, nie miał jak zabronić Charlotte tego robić.
To zdecydowanie temat na inny dzień.
— No chyba powinienem, nie tylko chcę — powiedział i sięgnął z powrotem do kieszeni, by po chwili wysunąć w jej kierunku dłoń z paczką papierosów. Gdy wzięła jednego, schował ją i podał jej zapalniczkę. — Pasowałabyś na księżniczkę. Na kosmonautkę chyba też.
Gdyby istniało życie na innej planecie to Cassian rzuciłby to wszystko w pizdu i wydał każde pieniądze jakie ma, byleby wyjechać i móc odetchnąć od tego dziwnego świata.
Charlotte Kovalski
- 
				 a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe nieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor
— A co najgorszego zrobiłeś? — spytała, marszcząc brwi, bo już sama nie wiedziała, czego powinna się spodziewać po jego rodzinie. Raczej wątpiła w najgorsze słowa, czyny. Była racjonalną osobą, ale w bogatych rodzinach ludzie... często potrafili się dotkliwie ranić, nawet nie do końca o tym wiedząc — rozumiem — mruknęła bardziej dla siebie pod nosem. Cassian był dla niej zagadką. Przy każdym spotkaniu odkrywała jego kolejne warstwy. Przypominał cebulę, lub ogra. Ona była o dużo więcej wylewna. Kiedyś ktoś byłby w stanie postawić ją przed sądem z tego powodu. Nie gryzła się w język, była w stanie walczyć dla ukochanych osób, a przede wszystkim była nieustępliwa. Zwłaszcza gdy chciała się czegoś dowiedzieć. Może dlatego tak bardzo ją kręcił? Nigdy nie potrafiła odgadnąć, co dokładnie siedziało mu w głowie.
— Zdecydowanie niepodobne — stwierdziła, wpatrując się w niego ciut dłużej niż powinna — wiesz, bogatym dzieciom zawsze nepotyzm. Fakty są takie, że gdybyś nie był dobry, nie byłbyś w tym miejscu, w którym jest teraz — i to były jedne z mądrzejszych słów, które wypowiedziała. Bycie nepobaby jako adwokat nie jest łatwe. Każdy może próbować Ci udowodnić, że jesteś niewystarczający, a jednak zapracowałeś, zdałeś egzaminy. Znajomości tylko odrobinę ułatwiały. Nie robiły nic za Ciebie.
Już chciała powiedzieć coś miłego, otwierała usta. Wzdrygnęła się, czując jego rękę na głowie. Pierwszy raz zgromiła go wzrokiem, nadymając poliki. Wyglądała niczym wkurzona fretka, gotowa by odgryźć rękę.
— Lennox, nie rób tak więcej — mruknęła, posyłając mu groźne spojrzenie. Jeszcze nie byli tak blisko, by jej to nie przeszkadzało. Halo policja? Naruszenie nietykalności cielesnej? — nie jesteś moim chłopakiem, by robić coś takiego. Jak ja teraz będę wyglądała w restauracji? Nie dość, że mokra, to jeszcze rozczochrana. Brakowałoby tylko tego, żeby ktoś nas zobaczył — aż westchnęła, kręcąc głową. Próbowała ułożyć włosy, ale czuła... się na przegranej pozycji. Tylko spojrzała w odbicie i miauknęła. Nie tak miała dziś wyglądać. Teraz to nie tylko charakterem będzie odstraszała go od siebie. Nawet jeśli mówił coś innego, Charlotte wariowała, kiedy z jej wyglądem działo się coś nieoczekiwanego.
— Co to znaczy? — spytała, sama wzruszając ramionami, dalej gromiąc go wzrokiem. Kovalski była typową kobietą. Zła potrafiła ogryźć rękę, a teraz chciała jedynie... zjeść coś ciepłego i na moment zapomnieć o swoim opłakanym stanie. Dobrze, że szczotkę miała zawsze wrzuconą głęboko do torebki.
— Dlaczego powinieneś? — spytała, przechylając głowę. Wzięła tego papierosa i mocno się nim zaciągnęła. Był właśnie tym, czego potrzebowała w tym momencie — na każdego bym pasowała, bo świat należy do mnie Cassian. Z Tobą jest tak samo... widziałabym w Tobie lekarza. Twój chłodny osąd wiele by dał, a ty czułbyś, że faktycznie tworzysz dobro — może faktycznie powinna przestać prowadzić mu psychoanalizę? Odnajdywała w tym przedziwny rodzaj szczęścia, był końcem wełny, który próbowała cały czas rozwikłać — chciałabym móc zobaczyć Cię w takiej roli, wiesz? — zagadnęła Charlotte ciepłym tonem. Pasowałaby mu taka rola. Może ponurak nie pocieszyłby nikogo, ale zawsze można było liczyć na chłód umysłu w najbardziej kryzysowych sytuacjach.
- 
				 I wish I never ever told you all about it, but I just had to let you know I never meant to hurt you thoughnieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor I wish I never ever told you all about it, but I just had to let you know I never meant to hurt you thoughnieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Wzruszył ramionami, dając jej to za odpowiedź. Nie chciał zagłębiać się teraz i tłumaczyć jej swojego życia krok po kroku, stali w dosyć nieodpowiednim miejscu do takich rozmów. Z drugiej strony… też niekoniecznie chyba chciał jej o tym wszystkim mówić. Polubił ją na tyle, że chciał jeszcze chwilę korzystać z miłej relacji, zanim Charlotte weźmie nogi za pas i zostawi go samego.
— Być może masz rację, ale mi trudno zmienić postrzeganie — odparł i zaciągnął się papierosem. — Zbyt często, gdy zaczynałem pracę, słyszałem słowa, że wszystko jest zasługą mojego ojca. I zacząłem w to wierzyć, bo sam już nie wiem co jest prawdą. — Niezaprzeczalnym faktem jest to, że wpływowość ojca popchnęła Lennoxa dalej. Dzięki niemu dostawał sprawy, które przyczyniły się do prędkich awansów. Prawdopodobnie był zajebisty w tym co robił, ale media dawno podcięły mu skrzydła.
Prychnął na jej słowa i uśmiechnął się szeroko, widząc jak bardzo zdenerwowała się zwykłym gestem.
— To co, mam zaraz klęknąć na kolano i oświadczyć ci się? — zapytał z uniesioną brwią. Czy ludzie w ich wieku naprawdę muszą ustalać, że są w związku? Że chodzą ze sobą jak licealiści? Gdy zaczynał być z Cynthią był o wiele młodszy i życie też wyglądało zupełnie inaczej. — Przecież wyglądasz pięknie, nie marudź. Rozczochrana masz jeszcze więcej uroku.
Cassian kompletnie nie rozumiał kobiet, nie wiedział jak ma się z nimi obchodzić. Pojawienie się Kovalski w jego życiu było czymś niesamowitym, bo na nowo musiał uczyć się obsługi płci żeńskiej. Uniósł brew, kolejny raz zdumiony, tym razem słysząc, że nadawałby się na lekarza. Być może zadatki miał, ale kolejny raz w jego głowie pojawiła się Ward. Dobrze, że Charlotte nie była tego świadoma.
— Znów robisz mi za psychologa, Char — rzucił i zaciągnął ostatni raz się papierosem. Zrobił krok w bok, by wyrzucić go do popielniczki. — Ciekawa wizja, ale raczej nie do wykonania. Lata by mi zajęło, by zostać lekarzem — mruknął trochę ciszej i kiwnął głową w kierunku restauracji. — Myślmy o rzeczach realistycznych. Na przykład o naszym obiedzie za chwilę.
Charlotte Kovalski
