- 
				 a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe nieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor
Kiwnęła lekko głową. Co mogłaby mu powiedzieć więcej? Wpatrywała się w niego z dziwnym zaciekawieniem. Sama sobie mogłaby powiedzieć to samo. Wszystko zawdzięczała rodzinie. Nie ukrywała tego przed samą sobą. Jej ojciec mógł zajmować się czymś innym, ale miał kolegów w branży. Dlatego Charlotte nie musiała czekać długo, by zacząć dostawać poważne sprawy. Właśnie z tego powodu bała się tak mocno, że nie była wystarczająca. Przecież jej tata chciał syna, a dostał ją. Z większymi ambicjami od jej braci z dziwnym błyskiem w oku, który był w stanie pokonać cały świat, gdyby tylko zdecydowała się to zrobić.
— Jakby to była tylko zasługa twojego ojca, to byś nie wygrywał spraw — stwierdziła miękkim tonem — no ze mną nie wygrasz, ale z innymi już tak — droczyła się odrobinę z nim. Uwielbiała smak zwycięstwa. To on dodawał jej skrzydeł do działania. Nie ukrywała tego przed nim, a nawet przed samą sobą. To właśnie pęd zwycięstwa sprawiał, że była idealną prawniczką. Nie znała słowa porażka.
— Nie? Co to w ogóle za tekst? Jakbyś to teraz zrobił, to bym odmówiła — bo choć lubiła próbować rozwikłać jego historię, jego tajemnice, to była w nim zauroczona. Miłość dopiero w niej kiełkowała. Trzecia randka to nie dziesiąta. Nie lubiła wyglądać źle. Potrzebowała być idealna pod każdym najmniejszym względem. Zwłaszcza na początku znajomości gdy oplatała go wokół swoich palców — tylko tak mówisz, by uspokoić moje zdenerwowanie — wymruczała lekko zirytowana całą sytuacją. Wywróciła teatralnie oczyma. Co mogłaby mu powiedzieć więcej? Nie lubiła, gdy ktoś nieproszony dotykał jej włosów, wolała by muskał jej usta w trakcie tego deszczu, by chwycił ją za ręce i poczuł przez moment jej beztroskę.
— Myślałam, że Cię to podnieca, Lennox — zaśmiała się głośno, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Może tak naprawdę powinna zmienić profesję? — ale widziałabym Cię w fartuchu. Takiemu lekarzowi bym zaufała — powiedziała miękkim tonem, zaciągając się papierosem. Potrzebowała tego. Smaku nikotyny w ustach — już kończę — odparła, zaciągając się ostatni raz i zgasiła peta w popielniczce. Chwyciła znowu Cassiana za rękę i pociągnęła go do środka restauracji, by mogli, chociażby przez moment schować się przed deszczem. Dostali kartę dań od kelnerki, a ona znów wbiła w niego spojrzenie.
— Ulubiony kolor oraz pora roku. Chociaż czuję, że to będzie czarny i zima — zaśmiała się. Znowu zaczynała swoje analizy psychologiczne.
- 
				 I wish I never ever told you all about it, but I just had to let you know I never meant to hurt you thoughnieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor I wish I never ever told you all about it, but I just had to let you know I never meant to hurt you thoughnieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
— Też tak sądzę, więc w mojej głowie na co dzień ogrywa się walka — odpowiedział szczerze i wzruszył ramionami. Wygrane sprawy nie były zasługą ojca, ale ich pojawienie się w życiu Lennoxa już tak. — Nie byłbym taki pewien. Nie wniosłem apelacji, bo cię lubię. Od sprawy tego gościa, co rozmawialiśmy nad jeziorem, też nie wniosę. Ale nigdy nie wiesz czy nie trafi się taka, gdzie ja sam postawię granicę i zrobię to, co powinienem.
Poprzednia sprawa czy ta aktualna, nad którą mieliby przesiadywać, nie była dla niego bolesna. Sam szczerze przyznał, że wolałby, aby ten Jordan Keller został na wolności, bo to co zrobił to był jedynie wybryk młodzieńczy. Wiele nastolatków robiło równie głupie rzeczy - sama rozprawa sądowa była w większości wystarczającym straszakiem. Nie potrzebował wyroku, godzin do odrobienia ani bazgrania w kartotece.
Z drugiej strony na tyle lubił Charlotte, że nie chciałby jej robić pod górę. Nawet jeśli tutaj chodziło o jego renomę. Może w przyszłości to się zmieni, zależy od tego jak się potoczy ich historia.
— A później jak zrobię to się zgodzisz? — mruknął rozbawiony i uniósł brew do góry, próbując przeanalizować sytuację. Nie miał teraz zamiaru klękać przed nią, zresztą nie miał odpowiedniego pierścionka. Nawet jeśli była w nim zauroczona, tak jak on w niej, to nie był do tego odpowiedni moment. Znali się niedługo, musieli przejść przez ten moment idealizacji, by zacząć zauważać swoje mankamenty i zacząć je akceptować.
Kiwnął głową, by potwierdzić jej teorię, a następnie prychnął, by pokazać, że nie znaczy to nic dla niego. Dosłownie próbował uspokoić jej zdenerwowanie, bo dla niego zmierzwienie włosów było niczym strasznym.
Za bardzo ją lubił.
— Może — przyznał i wzruszył ramionami. Gdyby Charlotte przyszła do niego do domu przebrana za pielęgniarkę zdecydowanie by mu się spodobała. Ale sam aspekt medyczny wywoływał w nim dziwne uczucia. Cynthia wciąż żyła w jego głowie, istniała, szczególnie, że niedawno się widzieli - nie potrafił o niej zapomnieć, nawet i jeśli minęło kilka lat od zakończenia ich związku. — Raczej byłbym chujowym lekarzem — przyznał rozbawiony. Może gdyby zakończył odpowiednie do tego studia byłoby inaczej, ale aktualnie zamiast igły potrafił trzymać w dłoni długopis.
Życie wyglądałoby kompletnie inaczej, gdyby wybrał tę “bardziej szanowaną” profesję. Adwokat był niczym w porównaniu do lekarza.
Gdy znaleźli się w środku restauracji odebrał od kelnerki menu, a następnie wbił swój wzrok w Charlotte. Była dla niego idealną, wręcz cudowną kobietą, od której nie mógł odwrócić spojrzenia. Nawet i jeśli poznali się niedawno, to czuł zauroczenie.
— Nie analizuj mnie, chociaż przy tej kolacji, proszę — rzucił cicho i zawołał kelnerkę, by zamówić posiłek.
A gdy zjedli, odwiózł ją do domu, a później wrócił do swojego.
Wciąż myśląc o niej.
Charlotte Kovalski
z/t x2
