ODPOWIEDZ
29 y/o, 169 cm
śledcza at toronto police service
Awatar użytkownika
lepiej strzela niż gotuje.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

009.

To nie był może plan idealny. Kurwa, nie wróć. To był plan bardzo CHUJOWY. Ale był jedynym, jaki miały, więc musiał wystarczyć. Dlatego kiedy tylko turkusowa taksówka podjechała pod drzwi szpitala, Pilar wypuściła głośno powietrze. Było tak wiele rzeczy, które mogły pójść nie tak — wliczając to wydalenie z roboty — że wciąż nie mogła uwierzyć w to, że wciąż planowały wykraść dane ze szpitala. Spojrzała na Helenę. W samochodzie panowała ciemność, a jednak jej oczy słyszały gdzieś na siedzeniu obok. W rękach trzymała plecak, w którym zapewne miała pochowane wszystkie potrzebne rzeczy do tej misji. Pilar dla odmiany ze sobą nie miała absolutnie nic. Bo idąc dzisiaj do Heleny w życiu by nie pomyślała, że skończy pod szpitalem. Ale cóż. Here we go.
Na pewno masz wszystko? — upewniła się jeszcze, gdy już stały przed samym wejściem. Mocny wiatr targał jej włosy do tego stopnia, że aż przeklnęła w myślach, że nie wzięła ze sobą żadnej gumki do włosów. Spojrzała przez szklane drzwi. Pomieszczenie przy recepcji wydawało się nawet puste. A przynajmniej na pierwszy rzut oka. — Widzę jedną pielęgniarkę za ladą, ale nie widzę stąd poczekalni. Będziemy musiały wejść do środka i improwizować — oznajmiła z poważna miną. Może się okazać, że nie było tam nikogo, a wtedy Pilar spokojnie będzie mogła zacząć swoje przedstawienie, jednak w innym wypadku trzeba będzie zastanowić się nad jakimś planem B. W sumie mogły to przemyśleć zanim wejdą. Ale już nie było czasu.
Dobra, chuj — westchnęła i dosłownie szarpnęła Helenę za materiał kurtki, wciągając do środka. Szpital wyglądał jak to szpital — jasne ściany, mocne światła i śmierdziało trupem. Standardowy zestaw startowy. I dopiero kiedy Pilar spojrzała w bok, to okazało się, że do tego zestawu startowego dochodził jeszcze ochroniarz. A jakby tego było mało tuż za winklem siedziało z dobre dziesięć osób, zapewne czekających na swoją kolej.
Kurwa.
Niedobrze.
Pilar spojrzała na Helenę. Otworzyła szerzej oczy i jakoś chciała jej dać znać, że powinny iść dalej przed siebie, jakby szły właśnie w odwiedziny kogoś, kto już tu leżał albo chociaż do kibla, bo akcja z recepcją zdecydowanie odpadała.
Pielęgniarka akurat zaczęła kogoś rejestrować, podczas gdy Pilar złapała Helenę za rękę i poprowadziła w głąb korytarza. Przeszły jedną alejkę, a następnie skręciły w stronę oddziałów specjalistycznych. Korytarz z początku był pusty. Dopiero po chwili z naprzeciwka rozległy się kroki, a Pilar niewiele myśląc i włączając swój policyjny tryb przetrwania, pro raz kolejny tego wieczoru pociągnęła Helenę za fraki przez wielkie drzwi prowadzące na klatkę schodową. A przez to, że były prawie całe przedszkolne, miały jedynie mały skrawek ściany, by się ukryć.
Dawaj tu — przycisnęła Helenę do chłodnej ściany, a sama stanęła tuż przed nią, wzrokiem wciąż wodząc ostrożnie przez szybę. — Pomyślałam, że możemy na przykład iść na odział onkologiczny. Zawsze mają minimum jedną pielęgniarkę na zmianie, która pilnuje pacjentów przez noc. Jedną będzie o wiele łatwiej odciągnąć — przeniosła spojrzenie z drzwi na Helenę. — Myślisz, że to zrobi robotę? — przyjrzała się jej wyczekująco, nawet wcześniej nie myśląc za bardzo o tym, w jak bliskiej sytuacji się znalazły.

helena peregrine
32 y/o, 165 cm
hakerka i informatyczka dla Toronto Police Service
Awatar użytkownika
My life was a storm since I was born
How could I fear any hurricane?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkijakikolwiek
postać
autor

13
Przez całą drogę w taksówce Helena myślała o tym, że być może nie powinny robić nalotu na szpital po wypiciu piwa. Co prawda niedużo – a przynajmniej niedużo jak na możliwości Peregrine – ale wciąż! Na przykład przyjechanie własnym samochodem byłoby lepszym pomysłem – przecież jeśli zostaną nakryte i będą musiały bardzo szybko uciekać z miejsca zdarzenia, nie będą czekać, aż przyjedzie do nich kierowca.
Z drugiej strony pewnie tylko po alkoholu mogły być na tyle bezczelne, żeby z sukcesem wprowadzić w życie tak marny plan. Wprawdzie to pozostawia jeszcze opcję lepszego przemyślenia ów planu oraz wykonania tej akcji w inną noc, ale to już Helenie do głowy nie przychodzi. Pewnie dlatego, że wyczuwa napięcie w siedzącej obok śledczej i trochę zbyt mocno przejmuje się tym, by mogła poznać swoją przeszłość.

Gdybym nie miała, to... ech, tak, mam wszystko — daruje sobie wypominanie, że teraz to nie jest najlepszy moment na zadanie tego pytania i że powinna się tym zainteresować, zanim wyszły z mieszkania Heleny. Ale mają teraz ważniejsze rzeczy na głowie (ważniejsze od dokładnego planowania, duh). Peregrine kiwa głową na znak, że przyjmuje wszystkie informacje. Sama nie chce gapić się w okno na wypadek, gdyby miało to wyglądać podejrzanie. Pozwala Pilar pociągnąć się do środka, gdzie już uważnie obserwuje otoczenie. Ochroniarz — pielęgniarka — pacjenci, ponad szumem cichych rozmów słyszy kilka par kroków odbijających się od ścian, buczenie starego (i pewnie nieodkurzonego) procesora w komputerze rejestracji.
Sama stwierdza, że na pewno nie powinny zaczynać rozmowy z kimkolwiek tutaj bez przygotowanej śpiewki, bo każda chwila zawahania przy odpowiedzi mogła wystawić je na podejrzenia. Pozwala zaciągnąć się za rękę w korytarz; serce bije jej szaleńczo od adrenaliny, a już zwłaszcza kiedy nagle Pilar wpycha ją przez drzwi i przytwierdza do ściany.

Helena automatycznie zaczyna wsłuchiwać się w odgłosy korytarza, niestety skutecznie wytłumione przeciwpożarowymi drzwiami. Bierze głębszy wdech przyglądając się z bliska Pilar. W zasadzie gdyby policjantka odsunęła się o pół kroku, nadal byłyby przyzwoicie schowane, dlatego brew Peregrine automatycznie wędruje w górę.
Onkologiczny — kiwa głową. — Bardzo romantyczna propozycja, Stewart — dodaje, a w jej głosie słuchać krzywy uśmiech, który rozciąga też jej wargi. Nie mogła się powstrzymać przed takim pstryczkiem w nos, chociaż absolutnie nie przeszkadzała jej bliskość kobiety. Zwłaszcza kiedy adrenalina robiła swoje. — Powiem tak... oby. Jedyny inny pomysł jaki mam, to oddział psychiatryczny. Może tam trafimy, jak nie wyjdzie z onkologicznym — stwierdza. W międzyczasie obserwuje bujające się w niespiesznym spacerze plecy łysiejącego lekarza, który zakręca do recepcji. — Teraz — mówi do Stewart i tym razem to ona chwyta ją za rękę i ciągnie ze sobą. Oddala się pospiesznym krokiem w stronę oddziałów specjalistycznych, przez absurdalnie długi korytarz, od którego ścian ich kroki odbijają się złowrogo.

Peregrine daje lekkiego kuksańca w bok Pilar, gdy słyszy, że odgłos obcasów dubluje się; w ich stronę zmierzają kolejne dwie osoby.
Szybko, udawaj zrozpaczoną — mówi bez zastanowienia, a gdy napotyka zdziwione i być może odrobinę bezradne spojrzenie Pilar, zwalnia i obejmuje jej twarz ramionami, przyciskając jej policzek do swojego mostka. — Ł k a j — rozkazuje przez zaciśnięte zęby, jednocześnie zaczynając pocierać uspokajająco jej plecy. Nasłuchuje, jak kroki zbliżają się powoli i drugą ręką łapie kark Pilar, jakby mogła w ten sposób upewnić się, że ta wygląda na wystarczająco rozbitą. Opiera brodę na czubku jej głowy, taktycznie odwracając spojrzenie od nadchodzących osób, kimkolwiek były. W końcu w tak intymnym momencie rozpaczy raczej się ludziom nie przeszkadza — i faktycznie ich rozmowa zamiera, bo pewnie zauważyli je z oddali. Helena słyszy tylko cichy szelest kartek ponad aktorskim popisem Pilar.
Jestem pewna, że przez to przejdzie. Jest bardzo silna — mówi pierwsze, co przychodzi jej na myśl, gdy kroki suną za jej plecami. A potem wstrzymuje oddech.


Pilar Stewart
echo
AI, brak inicjatywy, wątki nierozwijające postaci
29 y/o, 169 cm
śledcza at toronto police service
Awatar użytkownika
lepiej strzela niż gotuje.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Onkologiczny i romantyzm? — uniosła wysoko brew na słowa Heleny i spojrzała w jej ciemnozielone oczy. A to wcale nie było trudne, bo ich twarze dzieliły zaledwie centymetry. Na tej Pilar można było zauważyć cwany uśmiech. — A ja myślałam, że szczytem romantyzmu byłoby wziąć cię na kardiologiczny — bo to właśnie on był od serca, czyż nie? Tak więc jeśli chciały połatać swoje, zapewne nie raz zranione, mogły przejść się dwa piętra wyżej. W sumie daleko nie miały i nawet za plecami Pilar znajdowały się schody prowadzące w górę.
Tylko że one już zdecydowały, że idą na onkologiczny i nim Stewart się obejrzała, Peregrine już ciągnęła ją za rękę przez niekończący się korytarz. Szpitale miały to do siebie, że człowiek jako automatycznie czuł się tu okropnie. Dreszcz pojawiał się na karku, a ten nieprzyjemny zapach środków do sterylizacji wwiercał się nie tylko w nos ale i całą duszę, przywołując jakieś negatywne wspomnienia. Stewart swój najdłuższy pobyt w murach Mount Sinai zaliczyła dwa lata temu, kiedy to została postrzelona podczas jednej z misji. Trzy miesiące. Tyle tu była. Trzy jebane miesiące wiecznie trwającej nudy, badań, zabiegów i dochodzenia do siebie. Leżenie w łóżku było chyba gorsze niż sam moment postrzału i kiedy wykrwawiała się na środku drogi, a potem w karetce, serio. Aż skrzywiła się na samo wspomnienie.
A potem Helena niespodziewanie kazała jej płakać. Pilar spojrzała na nią jak na wariatkę i dopiero po chwili usłyszała nadchodzące kroki, przeplatane rozmową o jakiś kroplówkach, co mogło znaczyć tylko jedno — zbliżały się pielęgniarki. No wiec Stewart nie czekając na nic więcej, dała się przyciągnąć wprost do szyi Peregrine, podczas gdy z jej ust zaczęło wybywać się udawane łkanie.
Nie mogę go stracić — ryknęła prosto w jej skórę, z całych sił próbując nie skupiać się na obłędnych perfumach, które Helena miała na sobie i które teraz wwiercały się w zmysły Pilar. Pielęgniarki były coraz bliżej, więc Stewart przesunęła dłonie po jej plecach, zamykając ją w szczelnym uścisku i przyciągając jeszcze bliżej siebie. Ciało do ciała.
Cały ten czas walczyła z ochotą podniesienia głowy i sprawdzenia, jak się sprawy miały. Pilar zdecydowanie bardziej lubiła wiedzieć i kontrolować sytuacje, niż być tą, która robi za ofiarę, jednak taką w tamtym momencie dostała role i chyba wywiązała się z niej nienagannie, bo kobiety nie powiedziały ani słowa i przeszły dalej. A Stewart? Tak się jebana wczuła, że kiedy w końcu poniosła głowę, uwalniając się z ciała Peregrine, miała na policzkach kilka samotnych łez, które ostały się na skórze, wytworzone w procesie udawania. Oskar dla Stewart, raz.
Dobra, dawaj — tym razem to ona wzięła ją za rękę i pociągnęła dalej. Została im już naprawdę ostatnia prosta, a kiedy w końcu znalazły się za dzwaimim odpowiedniego oddziału, Pilar odwróciła się w stronę Heleny.
Tam za zakrętem jest pokój pielęgniarki — zaczęła, wskazując dłonią. Wszystkie piętra były zbudowane w ten sam sposób, więc Pilar znalazł ułożenie pokoi na pamięć. — Ja przejdę na prawo, jeszcze za ten kantorek i zacznę robić scenę. Tylko musisz być szybka, Peregrine. Nie wiem, ile bede w stanie ją utrzymać, zanim zadzwoni po wsparcie.. albo ochronę — bo przecież taka opcja również była na stole. Że pielęgniarka jakimś cudem je przyłapie i skończy się ta cała zabawa w szpiegów szybciej niż w ogóle się zaczęła.
Ale już nie było odwrotu. Więc Stewart ruszyła przed siebie, a kiedy minęła pomieszczenie, w którym siedziała pielęgniarka, Pilar PADŁA NA KOLANA i zaczęła wyć. Głośno. Z bólu, z żalu, dosłownie kurwa ze wszystkiego. I w momencie znalazła się przy niej ta starsza kobieta w fartuszku.

helena peregrine
32 y/o, 165 cm
hakerka i informatyczka dla Toronto Police Service
Awatar użytkownika
My life was a storm since I was born
How could I fear any hurricane?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkijakikolwiek
postać
autor

Zdąża tylko parsknąć, zanim nie podążają już korytarzem. Podeszwy popiskując cicho na linoleum, kroki odbijają się dosyć złowrogim echem. Helena akurat całkiem przyjemnie kojarzy zapach szpitali – jak na razie – bo ten przywodzi jej na myśl prosektorium, które wbrew wszystkim skojarzeniom, było bezpiecznym miejscem na komisariacie. Peregrine często zaglądała tam, żeby porozmawiać z Zaylee, napić się kawy i odpocząć od pozostałych pracowników, którzy raczej się w tamte rejony nie zapuszczali. Ale oczywiście istniały lepsze zapachy od środków dezynfekujących i śmierci – na przykład zapach szamponu Stewart, która szybko wczuwa się w narzuconą sobie rolę, wciskając nos w obojczyk Heleny. Ta głaszcze ją po plecach leniwymi, uspokajającymi ruchami, starając się powstrzymać drżące kąciki ust przed uniesieniem się w górę. Co prawda taktycznie odwracała głowę w taki sposób, by przechodzące pielęgniary mnie mogły na nią zerknąć, ale tak na wszelki wypadek, w ramach pełnego realizmu, wypadałoby zachować powagę, zamiast podśmiechiwać się z rozpaczającej kobiety.

Dopiero gdy kroki zaczynają się oddalać, Helena pochyla się do ucha śledczej. — Tylko po co ci on, skoro możesz mieć mnie? — szepcze teatralnie, podrywając kilka kosmyków włosów Pilar rozbawionym dmuchnięciem.
Przez chwilę zastanawia się, czy przypadkiem nie przesadziła z tym tekstem, który miał być żartem, ale nawet Peregrine, po tym jak go bezmyślnie palnęła, przypomina sobie ich wspólną noc, wyraz przyjemności na twarzy śledczej, jej miękkie...
Kręci lekko głową, jakby chciała fizycznie wyrzucić z niej te myśli, bo to zupełnie nieodpowiedni moment, by zaprzątać sobie głowę czymkolwiek innym, niż tym zmyślnym planem włamania się do szpitalnego systemu. — Woah, Stewart? — Otwiera szeroko oczy, widząc lśniące ślady po łzach na policzkach Pilar. Automatycznie wyciąga dłoń, by delikatnie wytrzeć je wierzchem dłoni. Nawet wiedząc, że są wyciśnięte z potrzeby, a nie emocji, ściska ją lekko w piersi i ma ochotę znowu przyciągnąć do siebie policjantkę. — Minęłaś się chyba z powołaniem, huh? — mówi z niemałym podziwem dla jej aktorskiego popisu, a potem daje się zaciągnąć głębiej korytarzem.

Kiwa głową, gdy Pilar tłumaczy jej plan piętra. Serce bije jak oszalałe, adrenalina mrowi delikatnie w żyłach, a oddech płycieje odrobinę. Posyła jeszcze Stewart jedno porozumiewawcze spojrzenie, jakby próbowała nim powiedzieć na pewno się uda i nie spierdol tego jednocześnie. Aczkolwiek po przedstawieniu sprzed chwili jest przekonana, że Pilar tego nie spierdoli – jeśli już ktoś miałby wykoleić tę misję, była to pewnie Peregrine. Ale nie ma takiej opcji. Porażka zwyczajnie nie wchodzi w grę.
Porusza się szybko i ostrożnie, gdy słyszy wycie Pilar – znów jest na tyle przekonujące, że sama Helena musi opanować opiekuńcze odruchy, które w niej ten dźwięk, uruchamia. Opiera się o ścianę tuż przy drzwiach do pokoju pielęgniarek, by móc ukradkiem zerkać, czy nie ma tam ruchu.
Nie ma – jedyna przebywająca tam osoba wybiega, by sprawdzić, co dzieje się na korytarzy, a Helena wślizguje się za nią do pomieszczenia i ostrożnie przymyka drzwi. Wyciąga przenośny dysk z kieszeni kurtki i podchodzi do biurka z monitorem. odsuwa krzesło, klęka na wykładzinie i podpina swój sprzęt. Nie musi nawet nic wpisywać w żadne okno dialogowe – program posłusznie uruchamia się sam, dając o sobie znak jedynie wzmożonym buczeniem procesora. Helena otwiera odpowiednie okno tylko żeby sprawdzić, jak wyglądają postępy. Nie jest szczególnie zadowolona z tempa, w jakim działa program – ale nic nie poradzi na to, że komputer, do którego się włamuje, był ostatnio czyszczony pewnie z dekadę temu, nie mówiąc już o tym, ile sam ma lat.

Przez chwilę jej zadanie wydaje się proste – obserwować rosnący powoli słupek postępu, zerkać na drzwi, nasłuchiwać. Z korytarza wciąż docierają lamenty Pilar, która utrzymuje wspaniały poziom gry aktorskiej. Ewidentnie robi na zewnątrz zamieszanie, bo coraz więcej głosów szemrze zza drzwi. Wygląda na to, że nikt nie będzie Helenie zawracał tu głowy...
tyle że drzwi zaczynają powoli się uchylać.
Helena szybko wyłącza okno w komputerze i z zaalarmowanym KURWA cisnącym się na usta, wdrapuje się pod biurko, błagając w myślach, by ta osoba nie była szczególnie spostrzegawcza. A potem przypomina sobie słowa Pilar. Zawsze mają minimum jedną pielęgniarkę na zmianie. Minimum, huh?

Pilar Stewart
echo
AI, brak inicjatywy, wątki nierozwijające postaci
ODPOWIEDZ

Wróć do „Mount Sinai Hospital”