29 y/o
CHRISTMASSY
169 cm
śledcza at toronto police service
Awatar użytkownika
lepiej strzela niż gotuje.
a świąt to kurwa nienawidzi
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracji3 os
czas narracjiprzeszły
postać
autor

009.

To nie był może plan idealny. Kurwa, nie wróć. To był plan bardzo CHUJOWY. Ale był jedynym, jaki miały, więc musiał wystarczyć. Dlatego kiedy tylko turkusowa taksówka podjechała pod drzwi szpitala, Pilar wypuściła głośno powietrze. Było tak wiele rzeczy, które mogły pójść nie tak — wliczając to wydalenie z roboty — że wciąż nie mogła uwierzyć w to, że wciąż planowały wykraść dane ze szpitala. Spojrzała na Helenę. W samochodzie panowała ciemność, a jednak jej oczy słyszały gdzieś na siedzeniu obok. W rękach trzymała plecak, w którym zapewne miała pochowane wszystkie potrzebne rzeczy do tej misji. Pilar dla odmiany ze sobą nie miała absolutnie nic. Bo idąc dzisiaj do Heleny w życiu by nie pomyślała, że skończy pod szpitalem. Ale cóż. Here we go.
Na pewno masz wszystko? — upewniła się jeszcze, gdy już stały przed samym wejściem. Mocny wiatr targał jej włosy do tego stopnia, że aż przeklnęła w myślach, że nie wzięła ze sobą żadnej gumki do włosów. Spojrzała przez szklane drzwi. Pomieszczenie przy recepcji wydawało się nawet puste. A przynajmniej na pierwszy rzut oka. — Widzę jedną pielęgniarkę za ladą, ale nie widzę stąd poczekalni. Będziemy musiały wejść do środka i improwizować — oznajmiła z poważna miną. Może się okazać, że nie było tam nikogo, a wtedy Pilar spokojnie będzie mogła zacząć swoje przedstawienie, jednak w innym wypadku trzeba będzie zastanowić się nad jakimś planem B. W sumie mogły to przemyśleć zanim wejdą. Ale już nie było czasu.
Dobra, chuj — westchnęła i dosłownie szarpnęła Helenę za materiał kurtki, wciągając do środka. Szpital wyglądał jak to szpital — jasne ściany, mocne światła i śmierdziało trupem. Standardowy zestaw startowy. I dopiero kiedy Pilar spojrzała w bok, to okazało się, że do tego zestawu startowego dochodził jeszcze ochroniarz. A jakby tego było mało tuż za winklem siedziało z dobre dziesięć osób, zapewne czekających na swoją kolej.
Kurwa.
Niedobrze.
Pilar spojrzała na Helenę. Otworzyła szerzej oczy i jakoś chciała jej dać znać, że powinny iść dalej przed siebie, jakby szły właśnie w odwiedziny kogoś, kto już tu leżał albo chociaż do kibla, bo akcja z recepcją zdecydowanie odpadała.
Pielęgniarka akurat zaczęła kogoś rejestrować, podczas gdy Pilar złapała Helenę za rękę i poprowadziła w głąb korytarza. Przeszły jedną alejkę, a następnie skręciły w stronę oddziałów specjalistycznych. Korytarz z początku był pusty. Dopiero po chwili z naprzeciwka rozległy się kroki, a Pilar niewiele myśląc i włączając swój policyjny tryb przetrwania, pro raz kolejny tego wieczoru pociągnęła Helenę za fraki przez wielkie drzwi prowadzące na klatkę schodową. A przez to, że były prawie całe przedszkolne, miały jedynie mały skrawek ściany, by się ukryć.
Dawaj tu — przycisnęła Helenę do chłodnej ściany, a sama stanęła tuż przed nią, wzrokiem wciąż wodząc ostrożnie przez szybę. — Pomyślałam, że możemy na przykład iść na odział onkologiczny. Zawsze mają minimum jedną pielęgniarkę na zmianie, która pilnuje pacjentów przez noc. Jedną będzie o wiele łatwiej odciągnąć — przeniosła spojrzenie z drzwi na Helenę. — Myślisz, że to zrobi robotę? — przyjrzała się jej wyczekująco, nawet wcześniej nie myśląc za bardzo o tym, w jak bliskiej sytuacji się znalazły.

helena peregrine
kasik
nudy. a tak poza tym, to używania AI, czytania mojej postaci w myślach i braku inicjatywy.
32 y/o
CHRISTMASSY
165 cm
hakerka oraz informatyczka dla Toronto Police Service
Awatar użytkownika
I know who I am when I'm alone
I'm something else when I see you
You don't understand, you should never know

Jesus Christ, don't be kind to me
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimkijakiekolwiek
typ narracji3os.
czas narracjiteraźniejszy
postać
autor

13
Przez całą drogę w taksówce Helena myślała o tym, że być może nie powinny robić nalotu na szpital po wypiciu piwa. Co prawda niedużo – a przynajmniej niedużo jak na możliwości Peregrine – ale wciąż! Na przykład przyjechanie własnym samochodem byłoby lepszym pomysłem – przecież jeśli zostaną nakryte i będą musiały bardzo szybko uciekać z miejsca zdarzenia, nie będą czekać, aż przyjedzie do nich kierowca.
Z drugiej strony pewnie tylko po alkoholu mogły być na tyle bezczelne, żeby z sukcesem wprowadzić w życie tak marny plan. Wprawdzie to pozostawia jeszcze opcję lepszego przemyślenia ów planu oraz wykonania tej akcji w inną noc, ale to już Helenie do głowy nie przychodzi. Pewnie dlatego, że wyczuwa napięcie w siedzącej obok śledczej i trochę zbyt mocno przejmuje się tym, by mogła poznać swoją przeszłość.

Gdybym nie miała, to... ech, tak, mam wszystko — daruje sobie wypominanie, że teraz to nie jest najlepszy moment na zadanie tego pytania i że powinna się tym zainteresować, zanim wyszły z mieszkania Heleny. Ale mają teraz ważniejsze rzeczy na głowie (ważniejsze od dokładnego planowania, duh). Peregrine kiwa głową na znak, że przyjmuje wszystkie informacje. Sama nie chce gapić się w okno na wypadek, gdyby miało to wyglądać podejrzanie. Pozwala Pilar pociągnąć się do środka, gdzie już uważnie obserwuje otoczenie. Ochroniarz — pielęgniarka — pacjenci, ponad szumem cichych rozmów słyszy kilka par kroków odbijających się od ścian, buczenie starego (i pewnie nieodkurzonego) procesora w komputerze rejestracji.
Sama stwierdza, że na pewno nie powinny zaczynać rozmowy z kimkolwiek tutaj bez przygotowanej śpiewki, bo każda chwila zawahania przy odpowiedzi mogła wystawić je na podejrzenia. Pozwala zaciągnąć się za rękę w korytarz; serce bije jej szaleńczo od adrenaliny, a już zwłaszcza kiedy nagle Pilar wpycha ją przez drzwi i przytwierdza do ściany.

Helena automatycznie zaczyna wsłuchiwać się w odgłosy korytarza, niestety skutecznie wytłumione przeciwpożarowymi drzwiami. Bierze głębszy wdech przyglądając się z bliska Pilar. W zasadzie gdyby policjantka odsunęła się o pół kroku, nadal byłyby przyzwoicie schowane, dlatego brew Peregrine automatycznie wędruje w górę.
Onkologiczny — kiwa głową. — Bardzo romantyczna propozycja, Stewart — dodaje, a w jej głosie słuchać krzywy uśmiech, który rozciąga też jej wargi. Nie mogła się powstrzymać przed takim pstryczkiem w nos, chociaż absolutnie nie przeszkadzała jej bliskość kobiety. Zwłaszcza kiedy adrenalina robiła swoje. — Powiem tak... oby. Jedyny inny pomysł jaki mam, to oddział psychiatryczny. Może tam trafimy, jak nie wyjdzie z onkologicznym — stwierdza. W międzyczasie obserwuje bujające się w niespiesznym spacerze plecy łysiejącego lekarza, który zakręca do recepcji. — Teraz — mówi do Stewart i tym razem to ona chwyta ją za rękę i ciągnie ze sobą. Oddala się pospiesznym krokiem w stronę oddziałów specjalistycznych, przez absurdalnie długi korytarz, od którego ścian ich kroki odbijają się złowrogo.

Peregrine daje lekkiego kuksańca w bok Pilar, gdy słyszy, że odgłos obcasów dubluje się; w ich stronę zmierzają kolejne dwie osoby.
Szybko, udawaj zrozpaczoną — mówi bez zastanowienia, a gdy napotyka zdziwione i być może odrobinę bezradne spojrzenie Pilar, zwalnia i obejmuje jej twarz ramionami, przyciskając jej policzek do swojego mostka. — Ł k a j — rozkazuje przez zaciśnięte zęby, jednocześnie zaczynając pocierać uspokajająco jej plecy. Nasłuchuje, jak kroki zbliżają się powoli i drugą ręką łapie kark Pilar, jakby mogła w ten sposób upewnić się, że ta wygląda na wystarczająco rozbitą. Opiera brodę na czubku jej głowy, taktycznie odwracając spojrzenie od nadchodzących osób, kimkolwiek były. W końcu w tak intymnym momencie rozpaczy raczej się ludziom nie przeszkadza — i faktycznie ich rozmowa zamiera, bo pewnie zauważyli je z oddali. Helena słyszy tylko cichy szelest kartek ponad aktorskim popisem Pilar.
Jestem pewna, że przez to przejdzie. Jest bardzo silna — mówi pierwsze, co przychodzi jej na myśl, gdy kroki suną za jej plecami. A potem wstrzymuje oddech.


Pilar Stewart
echo
AI, brak inicjatywy i inwencji, wątki nierozwijające postaci
29 y/o
CHRISTMASSY
169 cm
śledcza at toronto police service
Awatar użytkownika
lepiej strzela niż gotuje.
a świąt to kurwa nienawidzi
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracji3 os
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Onkologiczny i romantyzm? — uniosła wysoko brew na słowa Heleny i spojrzała w jej ciemnozielone oczy. A to wcale nie było trudne, bo ich twarze dzieliły zaledwie centymetry. Na tej Pilar można było zauważyć cwany uśmiech. — A ja myślałam, że szczytem romantyzmu byłoby wziąć cię na kardiologiczny — bo to właśnie on był od serca, czyż nie? Tak więc jeśli chciały połatać swoje, zapewne nie raz zranione, mogły przejść się dwa piętra wyżej. W sumie daleko nie miały i nawet za plecami Pilar znajdowały się schody prowadzące w górę.
Tylko że one już zdecydowały, że idą na onkologiczny i nim Stewart się obejrzała, Peregrine już ciągnęła ją za rękę przez niekończący się korytarz. Szpitale miały to do siebie, że człowiek jako automatycznie czuł się tu okropnie. Dreszcz pojawiał się na karku, a ten nieprzyjemny zapach środków do sterylizacji wwiercał się nie tylko w nos ale i całą duszę, przywołując jakieś negatywne wspomnienia. Stewart swój najdłuższy pobyt w murach Mount Sinai zaliczyła dwa lata temu, kiedy to została postrzelona podczas jednej z misji. Trzy miesiące. Tyle tu była. Trzy jebane miesiące wiecznie trwającej nudy, badań, zabiegów i dochodzenia do siebie. Leżenie w łóżku było chyba gorsze niż sam moment postrzału i kiedy wykrwawiała się na środku drogi, a potem w karetce, serio. Aż skrzywiła się na samo wspomnienie.
A potem Helena niespodziewanie kazała jej płakać. Pilar spojrzała na nią jak na wariatkę i dopiero po chwili usłyszała nadchodzące kroki, przeplatane rozmową o jakiś kroplówkach, co mogło znaczyć tylko jedno — zbliżały się pielęgniarki. No wiec Stewart nie czekając na nic więcej, dała się przyciągnąć wprost do szyi Peregrine, podczas gdy z jej ust zaczęło wybywać się udawane łkanie.
Nie mogę go stracić — ryknęła prosto w jej skórę, z całych sił próbując nie skupiać się na obłędnych perfumach, które Helena miała na sobie i które teraz wwiercały się w zmysły Pilar. Pielęgniarki były coraz bliżej, więc Stewart przesunęła dłonie po jej plecach, zamykając ją w szczelnym uścisku i przyciągając jeszcze bliżej siebie. Ciało do ciała.
Cały ten czas walczyła z ochotą podniesienia głowy i sprawdzenia, jak się sprawy miały. Pilar zdecydowanie bardziej lubiła wiedzieć i kontrolować sytuacje, niż być tą, która robi za ofiarę, jednak taką w tamtym momencie dostała role i chyba wywiązała się z niej nienagannie, bo kobiety nie powiedziały ani słowa i przeszły dalej. A Stewart? Tak się jebana wczuła, że kiedy w końcu poniosła głowę, uwalniając się z ciała Peregrine, miała na policzkach kilka samotnych łez, które ostały się na skórze, wytworzone w procesie udawania. Oskar dla Stewart, raz.
Dobra, dawaj — tym razem to ona wzięła ją za rękę i pociągnęła dalej. Została im już naprawdę ostatnia prosta, a kiedy w końcu znalazły się za dzwaimim odpowiedniego oddziału, Pilar odwróciła się w stronę Heleny.
Tam za zakrętem jest pokój pielęgniarki — zaczęła, wskazując dłonią. Wszystkie piętra były zbudowane w ten sam sposób, więc Pilar znalazł ułożenie pokoi na pamięć. — Ja przejdę na prawo, jeszcze za ten kantorek i zacznę robić scenę. Tylko musisz być szybka, Peregrine. Nie wiem, ile bede w stanie ją utrzymać, zanim zadzwoni po wsparcie.. albo ochronę — bo przecież taka opcja również była na stole. Że pielęgniarka jakimś cudem je przyłapie i skończy się ta cała zabawa w szpiegów szybciej niż w ogóle się zaczęła.
Ale już nie było odwrotu. Więc Stewart ruszyła przed siebie, a kiedy minęła pomieszczenie, w którym siedziała pielęgniarka, Pilar PADŁA NA KOLANA i zaczęła wyć. Głośno. Z bólu, z żalu, dosłownie kurwa ze wszystkiego. I w momencie znalazła się przy niej ta starsza kobieta w fartuszku.

helena peregrine
kasik
nudy. a tak poza tym, to używania AI, czytania mojej postaci w myślach i braku inicjatywy.
32 y/o
CHRISTMASSY
165 cm
hakerka oraz informatyczka dla Toronto Police Service
Awatar użytkownika
I know who I am when I'm alone
I'm something else when I see you
You don't understand, you should never know

Jesus Christ, don't be kind to me
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimkijakiekolwiek
typ narracji3os.
czas narracjiteraźniejszy
postać
autor

Zdąża tylko parsknąć, zanim nie podążają już korytarzem. Podeszwy popiskując cicho na linoleum, kroki odbijają się dosyć złowrogim echem. Helena akurat całkiem przyjemnie kojarzy zapach szpitali – jak na razie – bo ten przywodzi jej na myśl prosektorium, które wbrew wszystkim skojarzeniom, było bezpiecznym miejscem na komisariacie. Peregrine często zaglądała tam, żeby porozmawiać z Zaylee, napić się kawy i odpocząć od pozostałych pracowników, którzy raczej się w tamte rejony nie zapuszczali. Ale oczywiście istniały lepsze zapachy od środków dezynfekujących i śmierci – na przykład zapach szamponu Stewart, która szybko wczuwa się w narzuconą sobie rolę, wciskając nos w obojczyk Heleny. Ta głaszcze ją po plecach leniwymi, uspokajającymi ruchami, starając się powstrzymać drżące kąciki ust przed uniesieniem się w górę. Co prawda taktycznie odwracała głowę w taki sposób, by przechodzące pielęgniary mnie mogły na nią zerknąć, ale tak na wszelki wypadek, w ramach pełnego realizmu, wypadałoby zachować powagę, zamiast podśmiechiwać się z rozpaczającej kobiety.

Dopiero gdy kroki zaczynają się oddalać, Helena pochyla się do ucha śledczej. — Tylko po co ci on, skoro możesz mieć mnie? — szepcze teatralnie, podrywając kilka kosmyków włosów Pilar rozbawionym dmuchnięciem.
Przez chwilę zastanawia się, czy przypadkiem nie przesadziła z tym tekstem, który miał być żartem, ale nawet Peregrine, po tym jak go bezmyślnie palnęła, przypomina sobie ich wspólną noc, wyraz przyjemności na twarzy śledczej, jej miękkie...
Kręci lekko głową, jakby chciała fizycznie wyrzucić z niej te myśli, bo to zupełnie nieodpowiedni moment, by zaprzątać sobie głowę czymkolwiek innym, niż tym zmyślnym planem włamania się do szpitalnego systemu. — Woah, Stewart? — Otwiera szeroko oczy, widząc lśniące ślady po łzach na policzkach Pilar. Automatycznie wyciąga dłoń, by delikatnie wytrzeć je wierzchem dłoni. Nawet wiedząc, że są wyciśnięte z potrzeby, a nie emocji, ściska ją lekko w piersi i ma ochotę znowu przyciągnąć do siebie policjantkę. — Minęłaś się chyba z powołaniem, huh? — mówi z niemałym podziwem dla jej aktorskiego popisu, a potem daje się zaciągnąć głębiej korytarzem.

Kiwa głową, gdy Pilar tłumaczy jej plan piętra. Serce bije jak oszalałe, adrenalina mrowi delikatnie w żyłach, a oddech płycieje odrobinę. Posyła jeszcze Stewart jedno porozumiewawcze spojrzenie, jakby próbowała nim powiedzieć na pewno się uda i nie spierdol tego jednocześnie. Aczkolwiek po przedstawieniu sprzed chwili jest przekonana, że Pilar tego nie spierdoli – jeśli już ktoś miałby wykoleić tę misję, była to pewnie Peregrine. Ale nie ma takiej opcji. Porażka zwyczajnie nie wchodzi w grę.
Porusza się szybko i ostrożnie, gdy słyszy wycie Pilar – znów jest na tyle przekonujące, że sama Helena musi opanować opiekuńcze odruchy, które w niej ten dźwięk, uruchamia. Opiera się o ścianę tuż przy drzwiach do pokoju pielęgniarek, by móc ukradkiem zerkać, czy nie ma tam ruchu.
Nie ma – jedyna przebywająca tam osoba wybiega, by sprawdzić, co dzieje się na korytarzy, a Helena wślizguje się za nią do pomieszczenia i ostrożnie przymyka drzwi. Wyciąga przenośny dysk z kieszeni kurtki i podchodzi do biurka z monitorem. odsuwa krzesło, klęka na wykładzinie i podpina swój sprzęt. Nie musi nawet nic wpisywać w żadne okno dialogowe – program posłusznie uruchamia się sam, dając o sobie znak jedynie wzmożonym buczeniem procesora. Helena otwiera odpowiednie okno tylko żeby sprawdzić, jak wyglądają postępy. Nie jest szczególnie zadowolona z tempa, w jakim działa program – ale nic nie poradzi na to, że komputer, do którego się włamuje, był ostatnio czyszczony pewnie z dekadę temu, nie mówiąc już o tym, ile sam ma lat.

Przez chwilę jej zadanie wydaje się proste – obserwować rosnący powoli słupek postępu, zerkać na drzwi, nasłuchiwać. Z korytarza wciąż docierają lamenty Pilar, która utrzymuje wspaniały poziom gry aktorskiej. Ewidentnie robi na zewnątrz zamieszanie, bo coraz więcej głosów szemrze zza drzwi. Wygląda na to, że nikt nie będzie Helenie zawracał tu głowy...
tyle że drzwi zaczynają powoli się uchylać.
Helena szybko wyłącza okno w komputerze i z zaalarmowanym KURWA cisnącym się na usta, wdrapuje się pod biurko, błagając w myślach, by ta osoba nie była szczególnie spostrzegawcza. A potem przypomina sobie słowa Pilar. Zawsze mają minimum jedną pielęgniarkę na zmianie. Minimum, huh?

Pilar Stewart
echo
AI, brak inicjatywy i inwencji, wątki nierozwijające postaci
29 y/o
CHRISTMASSY
169 cm
śledcza at toronto police service
Awatar użytkownika
lepiej strzela niż gotuje.
a świąt to kurwa nienawidzi
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracji3 os
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Czy minęła się z powołaniem? Raczej nie. Raczej aktorka na dłuższa metę byłaby z niej kiepska, a już na pewno za bardzo impulsywna. Bo Pilar nienawidziła podporządkowywać się innym i pewnie gdyby ktoś jej tak przez cały dzień rozkazywał, jak miała coś mówić, co zrobić i jak się zachować, w końcu dostałyby pierdolca. Oczywiście czymś zupełnie innym była taka jednorazowa zabawa w udawanie, bo akurat udawać to ona potrafiła. Może dlatego tak dobrze rozpłakała się na tym korytarzu? A może faktycznie wyciągnęła gdzieś z głębi siebie te emocje? Takich, których na co dzień nawet nie dotykała? Bo wtedy przy pielęgniarce dyżurnej również szło jej całkiem nieźle.
Pierwsze padła na kolana, chowając twarz w dłoniach, by wykrzesać z siebie nieco łez, a kiedy starsza kobieta wybiegła z pokoju, pytając czy wszystko dobrze, Stewart tak dla odmiany zaczęła wić się z bólu. Musiała sobie wybrać, co w sumie miało ją boleć, więc padło na pierwsze lepsze miejsce, przy którym miałą dłonie, czyli brzuch. Chwyciła się mocno nad wysokością pępka i pokręciła po chłodnej podłodze. Chociaż jakby ktoś z chłodną głową popatrzył na to z boku, to bardziej wyglądała, jakby miala jakiś jebaniutki atak padaczki, a nie ból brzucha.
Kobieta przyklękła tuż nad nią, wypytując co się stało, gdzie dokładnie boli i czy Pilar w ogóle była pacjentem szpitala, bo jednak jej strój wcale tego sugerował. Do ostatniego szybko przyznała się, że nie była, bo przecież taką informację akurat łatwo było sprawdzić.
Zerknęła przez ramię kobiety, czy przypadkiem Helena nie stała już w korytarzu, ale oczywiscie jej nie było. Ile to kurwa potrwa? Pięć minut? Dziesięć? Przecież Stewart nie mogła się tak wić w nieskończoność. Miała nadzieje, że nie tyle co kurwa ta próba włamania u Peregrine w domu , bo tamten pasek to ładował się chyba z dobre pół godziny. Za ten czas, to Pilar byłaby już po usg i kurwa badaniach krwi, leżąc na jakiejś izbie przyjęć z tak MOCNYM bólem brzucha.
Nie no, trzeba natychmiast wziąć panią na jakieś badania — oznajmiła pielęgniarka, pomagając w końcu jakoś Pilar zebrać się z podłogi. — Proszę tu poczekać, zawiadomię tylko pomoc o—
Niech mnie Pani nie zostawia — ryknęła jej prosto w ucho i chyba trochę za głośno, bo babeczka aż cała się skrzywiła i przetarła ucho o ramię, jakby chciała je sobie przeczyścić.
No dobrze, mogę panią zawieść na izbę, tylko potrzebujemy wózek. Tylko musiałabym po niego iść na drugi oddział…
Nie ma problemu.
Ale mówiła Pani, żeby Pani nie zostawiać.. — a kurwa, faktycznie, mówiła.
Tyle wytrzymam. Oprę się o tą ścianę, o tutaj — no tak, bo taka jedna, biedna ściana byłaby w stanie wytrzymać te wielkie ból Stewart. Oparła na chłodny gips i poprosiła jeszcze kobietę, żeby ta się pośpieszyła. A ona tak się pośpieszyła jak te wszystkie stare pielęgniarki, czyli kurwa wcale.
Dopiero kiedy zniknęła za drzwiami, przez które same z Heleną jeszcze chwile temu przechodziły, Pilar odbiła się od ściany i ruszyła do pomieszczenia pielęgniarek. Miałą zamiar tam wbiec z impetem i powiedzieć kurwa Peregrine, żeby się pospieszyła, tylko, że tam też stała jakaś baba w przejściu i patrzyła na Helenę.
Kurwa.
Ile ich tu było?
No chuj.
Przepraszam!! — szybko szarpnęła już o wiele młodszą kobietę, taka w dodatku z identyfikatorem uczę się w swoją stronę. — Tam w piętnastce podobno jakiś kod niebieski — się kurwa oglądało te wszystkie medyczne filmy, to się wiedziało. — Chyba nawet ktoś tam umiera, szybko!! — głos miała wciąż zrozpaczony. Przy okazji wstrząsnęła jeszcze tą drobną kobietą, bo ta patrzyła na Pilar jakby nie wiedziała co zrobić. A ona kurwa miała wiedzieć? — No proszę tam iść i pomóc! — krzyknęła na nią i dosłownie pchnęła ją w stronę korytarza. A ona pobiegła. Do pokoju numer piętnaście, o ile taki w ogóle kurwa tu był. Ale najwyraźniej był.
Jak tam, Peregrine, bo kurwa zaraz będzie tu cały zlot pielęgniarek!? — spytała, opierając rękę o framugę i wyglądając na korytarz, by sprawdzić, czy stara nie wróciła już z wózkiem.


helena peregrine
kasik
nudy. a tak poza tym, to używania AI, czytania mojej postaci w myślach i braku inicjatywy.
32 y/o
CHRISTMASSY
165 cm
hakerka oraz informatyczka dla Toronto Police Service
Awatar użytkownika
I know who I am when I'm alone
I'm something else when I see you
You don't understand, you should never know

Jesus Christ, don't be kind to me
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimkijakiekolwiek
typ narracji3os.
czas narracjiteraźniejszy
postać
autor

Na szczęście nie do końca patrzyła na Helenę – bo tę od reszty świata oddzielał teraz wodospad splątanych kabli, jakaś cienka sklejka i tumany kurzu, które zauważa dopiero teraz, gdy posadziła tyłek w tym zaiste przyjaznym środowisku. Krzywi się, ale zachowuje swoje obrzydzenie dla siebie, bo ciągle widzi stopy pielęgniarki sterczące w progu, jakby ta się nie mogła zdecydować, co chce zrobić. Peregrine może się jedynie modlić, żeby w końcu podjęła swoją decyzję i ruszyła w którąś ze stron, bo może jak tu wejdzie, będzie mogła ją chociaż ogłuszyć? Nie, to pewnie nie jest dobry pomysł, ale z drugiej strony nie ma pojęcia, jaką wymyślić przykrywkę dla siedzenia pod biurkiem w pokoju pielęgniarek – mogłaby jedynie udawać szaloną, ale obawia się, że wtedy utknęłaby w tym szpitalu na zawsze i tyle by było z tych poszukiwań rodziców Stewart. A także generalnie życia Heleny, z tego też pewnie tyle by było. Dlatego Peregrine zagryza mocno zęby, żeby przypadkiem nie zdradzić swojej obecności i wpatruje się w kapcie typiary, jakby mogła wypalić jej spojrzeniem dziurę pod nogami i zachęcić przynajmniej do tego, żeby pobiegła wezwać straż pożarną.

Na szczęście Stewart przychodzi jej z odsieczą. Wśród jej nawoływań Helena ma nawet przestrzeń, żeby lekko odsapnąć – ale lekko, bo nie chce wciągnąć za dużo kurzu – a gdy siła perswazji śledczej pognała młodą pielęgniarkę korytarzem do piętnastki, Peregrine wygrzebuje się spod biurka i dopada natychmiast do klawiatury, żeby sprawdzić postępy.
Kurwa, sterylnie jak w dupie, ja pierdolę... — narzeka, jednocześnie spoglądając w okno na monitorze – i znowu zaczyna przeklinać, bo wygląda na to, że jeszcze długo stąd nie wyjdą. Pliki szpitalne są zwyczajnie za duże, żeby mogła skopiować sporą część ich historii. — Dobra, lekka zmiana planów — decyduje bez wyjaśniania niczego Pilar – bo za długo by to zajęło – i z prędkością światła wklepuje komendy na klawiaturze. Zostawi dla siebie uchylone drzwi, żeby móc tym razem bezpiecznie włamać się skądkolwiek będzie jej się żywnie podobało, i tym sposobem... — Już! — wyszarpuje pendrive ze stacyjki, prostuje się i zgarniając po drodze Stewart pod ramię, wybiega z pomieszczenia – akurat, by nawiązać bardzo intymny kontakt wzrokowy ze starą pielęgniarką, która natychmiast węszy podstęp.
Hej! Co tam robiłyście?!

Helena zdąża jedynie panicznie zerknąć na Pilar – to czas na kolejną dywersję i skomplikowane kłamstwo, czy raczej na rzucenie się do ucieczki?

Pilar Stewart
echo
AI, brak inicjatywy i inwencji, wątki nierozwijające postaci
29 y/o
CHRISTMASSY
169 cm
śledcza at toronto police service
Awatar użytkownika
lepiej strzela niż gotuje.
a świąt to kurwa nienawidzi
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracji3 os
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Ponownie przestąpiła z nogi na nogę, nie mogąc się doczekać, aż Helena łaskawie jej odpowie. Ile kurwa mogło trwać zgrywanie kilku plików? No najwyraźniej DŁUGO. Pilar znała się na hakowaniu prawie tak dobrze, jak na gotowaniu. A jeśli chodziło o jej umiejętności kuchenne, to cóż, umiała ugotować ryż na przykład, ewentualnie zrobić sobie jajecznice. Skąd miała wiedzieć jak to działało. W filmach szpiegowskich trwa to całe dziesięć sekund, a tutaj przecież Stewart z dobre piętnaście minut już wiła się na korytarzu w wielkich katuszach.
Dobra, jebać to — stwierdziła w końcu, widząc kątem oka, jak ta przeklęta pielęgniarka wraca już z wózkiem, żeby zawieźć Pilar na badania. — Olej to, Peregrine. I tak pewnie nie będzie tam nic sensownego — podeszła do niej bliżej, żeby szarpać ją za koszulkę i dosłownie wyciągnąć z pomieszczenia i najlepiej całego szpitala, dodając przy tym, że jej matka i tak nie jest warta tego całego przypału, tylko wtedy Helena oznajmiła, że już.
Już? — powtórzyła zaraz po niej, pozwalając, by jedna brew uniosła się do góry. — No to kurwa długa — odwróciła się na pięcie z zamiarem ucieczki, jednak jakież było jej zdziwienie, kiedy zamiast otwartego przejścia zastała starą pielęgniarkę, gromiącą je wzrokiem.
Co tam robiłyście?!
No przyjaźnie to ona nie wyglądała. Z jej twarzy już kompletnie zniknęła cała ta troska i chęć pomocy, z jaką wcześniej patrzyła się na Pilar, a zastąpiły je gniew i chęć mordu. Chociaż może pielęgniarki nie zabijały? Przecież ich powołaniem było ratowanie życia, a nie jego odbieranie. Z drugiej strony policja też raczej nie powinna łamać prawa, a one tu jednak…
Pytam co tu robicie?! — kobieta powtórzyła pytanie, tym razem unosząc się jeszcze bardziej. Jej dłoń przeniosła się na kieszeń, trochę jakby sięgała po broń, kiedy w rzeczywustości sięgała po coś o wiele gorszego; pejdżer. Chciała wezwać wsparcie, pewnie ochronę. A na to razem z Peregrine nie mogły sobie pozwolić.
Myśl, Stewart, jak zwykle spróbowała się zmotywować. Poruszyć nieco tą już zaspałą głowę, bo co z tego, że było już grubo po drugiej, skoro zaraz władują się w prawdziwe kłopoty, jeśli któraś czegoś nie wymyśli.
Trochę niezręczna sprawa… — zaczęła jeszcze na poczekaniu, bo kurwa pomysłu dalej nie miała, co one mogły robić w środku nocy w tym kantorku, jak nie kraść dane ze szpitala. Rozejrzała się nerwowo po pomieszczeniu, nie było w nim żadnego punktu zaczepienia. No chyba że… — Chciałyśmy się tu spotkać — dodała w końcu i nie czekając już na nic więcej, złapała Helenę za rękę, splatając ich palce ze sobą.
Ale że co? — siostra niekoniecznie załapała co one dokładnie tutaj robiły, jednak po chwili gdy wbiła spojrzenie dłużej w ich splecione dłonie, jakby jakieś zwoje w jej głowie w końcu zaczęły trybić. — CUDZOŁOŻYĆ W POMIESZCZENIU PIELĘGNIARSKIM?! — teraz to dopiero się kurwa zezłościła. I Pilar już nie wiedziała, czy to dobrze czy źle, czy przypadkiem nie natrafiły na jakąś konserwatywną babę, która nie dość, że sprawi im przypał za włamanie, to jeszcze będzie je chciała spalić na stosie za to, że śmiały tak kobieta z kobietą…

helena peregrine
kasik
nudy. a tak poza tym, to używania AI, czytania mojej postaci w myślach i braku inicjatywy.
32 y/o
CHRISTMASSY
165 cm
hakerka oraz informatyczka dla Toronto Police Service
Awatar użytkownika
I know who I am when I'm alone
I'm something else when I see you
You don't understand, you should never know

Jesus Christ, don't be kind to me
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimkijakiekolwiek
typ narracji3os.
czas narracjiteraźniejszy
postać
autor

Nie, zamknij się — rzuca z pewną irytacją do Pilar, która nagabuje ją do poddania się. Nie ma zamiaru, jeszcze nie, chociaż irytacja bardziej dotyczy tego, że próbuje się skupić, a ta ją rozprasza, kiedy i tak nie ma zbyt wiele czasu. Mimo to jest pewna, że jest w stanie to zrobić, że zdąży. I w pokrętny sposób czuje, że musi, jakby szukała własnej matki, a nie matki koleżanki z pracy, z którą raz się przespała. — Oj, siedź cicho i daj mi skończyć. Mówiłam, że to zrobię, czy nie? — Zarówno w jej tonie i szybkim spojrzeniu, które rzuca Stewart, jest coś upartego i nieznoszącego sprzeciwu. Mogłoby się czasami wydawać, że Helena mówi wszystko co jej ślina na język przyniesie, ale zanim składała jakiekolwiek oświadczenia czy obietnice, dobrze się nad nimi zastanawiała. Powiedziała Pilar, że zrobi wszystko, co w jej mocy – i ciągle mogła więcej.
Kiedy już biegną do drzwi, myśle przelotnie, że ma tylko nadzieję, że ta zmiana planu nie sprawi, że wszystko weźmie w łeb, ale dowie się tego dopiero siedząc znowu przy komputerze w swoim domu.

Gdy stara pielęgniara sięga po pager, oddech Heleny zamiera – była tak skupiona na kodowaniu, że teraz na zawołanie nie potrafi wymyślić realistycznego scenariusza i jest już gotowa rzucić się do sprintu, kiedy Pilar się odzywa. Spogląda na nią z wyczekiwaniem równym temu, z jakim na nie obie patrzy szpitalny cerber z żylakami i wrogo zmarszczonymi brwiami.
Podchwytuje historyjkę śledczej bez mrugnięcia okiem. Natychmiast zaciska uchwyt na jej palcach i lekko zasłania dłonią usta, jakby ta zdradziła właśnie ich wspólny sekret. Nawet cicho chichocze pod nosem, a rumieńce paniki muszą nieźle podkreślać efekt.

Od razu cudzołożyć! Na pewno pani wie, jak to jest, kiedy nagle człowiek nachodzi — tłumaczy je Helena ze słodkim uśmiechem, starając się znaleźć dobry balans. Tak żeby tę babę wkurwić lekkością obyczajów, żeby nawet nie pomyślała o czymś innym – a jednocześnie nie wkurwić jej wystarczająco, żeby zawiadomiła pomoc. Przywiera przy tym ramieniem do ramienia Pilar, w ramach realizmu obrzucając jeszcze jej ciało podłużnym, ostentacyjnym spojrzeniem.
Co was tak rajcuje na onkologii, ladacznice?! Do kaplicy byście poszły, zamiast...
Wie pani co, seks w kaplicy to znacznie lepszy pomysł, dzięki! — Nawet nie myśli, gdy to mówi, ale widząc gest dłoni, znów niebezpiecznie zbliżający się do pagera, dodaje żarliwie: — ŻARTOWAŁAM, żartowałam, spokojnie! Przepraszamy i już sobie idziemy, i nigdy nie wrócimy. Niech się pani za nas pomodli, to wtedy NA PEWNO nie wrócimy — dodaje, pokazując tabliczkę obwieszczającą, na jakim oddziale się znajdują. Ściska mocniej dłoń Pilar, z każdym słowem powoli poruszając się w stronę wyjścia, cały czas przodem do starej pielęgniarki, jakby ta była dzikim zwierzęciem. Kątem oka Helena dostrzega też tę młodszą, która zatrzymała się w połowie korytarza – pewnie zanim się skapnęła, że nie ma żadnego kodu niebieskiego ani żadnego innego, już nie opłacało jej się spieszyć i teraz wygląda jakby zastanawiała się bardziej nad wyciągnięciem telefonu i filmowaniem tej sceny.

Pilar Stewart
echo
AI, brak inicjatywy i inwencji, wątki nierozwijające postaci
29 y/o
CHRISTMASSY
169 cm
śledcza at toronto police service
Awatar użytkownika
lepiej strzela niż gotuje.
a świąt to kurwa nienawidzi
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracji3 os
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Był przypał. I to niemały. Chyba obie z Heleną doskonale zdawały sobie sprawę, że z chwilą, w której przyłapie je ochrona, zadzwoni na policję, a oni przeszukują Peregrine i znajdą przy niej tego cholernego pendriva z danymi ze szpitala, to już będzie ich koniec. Obie będą mogły pożegnać się z pracą w TPS i chuj wie, czy nie staną przed sądem za tego typu występek.
Chociaż wtedy pojawiła się ta iskra nadziei. Iskra w postaci tego udawanego związku, który nigdy nie miał przecież miejsca, chociaż faktycznie raz zdarzyło się im dać ponieść. Barierę intymności już dawno miały za sobą, dlatego kiedy Helena tak mocno ją obięła i przyciągnęła jeszcze bliżej, Pilar nawet sekundy się nie zastanawiała. Prześlizgnęła dłoń po jej plecach, by finalnie osadzić palce na jej biodrze.
Czasami uczucia bywają silniejsze niż… to gdzie wypada — no bo to chyba logicznie? Że jak hormony buzują w pomieszaniu z adrenaliną, gdy dwoje ludzi ogarnia to szalone porządnie, to przecież było to dla nich bez większej różnicy gdzie to zrobią — czy w kiblu, korytarzu czy właśnie na oddziale onkologii w pomieszczeniu dla pielęgniarek. I już Pilar miała się jej zapytać, czy nigdy tak nie miała, że przecież musiała to przeżyć na własnej skórze, tylko wtedy padł temat tej kaplicy i Helena w sekundę go podłapała, a w następnej już ciągnęła Pilar w jej stronę, żeby to tam z nią cudzołożyć.
Już nas nie ma! — krzyknęła jeszcze na odchodne, gdy znikały za zakrętem, już biegnąc korytarzem. Serce waliło jej jak szalone, a oddech urywał się z każdym przebiegniętym metrem. Obejrzała się za siebie jeszcze kilka razy, ale całe szczęście nikt ich nie gonił.
Schody — bo przecież chyba nie będą jechały windą, skoro tutaj liczyła się każda, najdrobniejsza sekunda. Bo jakby na to nie spojrzeć, to jednak szpital był dość dobrze zaopatrzony w kamery i ochronie z pewnością nie umknęło, że dwie delikwentki biegają po szpitalu. Szarpnęła za tą ich splecioną dłoń i pociągnęła Helene po schodach. — Szybciej, dawaj, dawaj — gdyby mogła to wzięłaby Peregrine na ręce, tyle wtedy pewnie zawodowo by się z tych schodów spierdoliły. Dlatego asekurowała ją tyle ile mogła, ponaglając co to kolejnym szarpnięciem aż nie znalazły się na parterze.
Hej! — krzyknął jeden z ochroniarzy, stacjonujący zaraz obok recepcji i już zbierał się z miejsca, żeby za nimi ruszyć, kiedy one przemknęły raz dwa wzdłuż izby przyjęć i dosłownie WYLECIAŁY przez drzwi główne, które rozsunęły się przed nimi sekundę wcześniej.
Chłodne powietrze od razu uderzyło ją prosto w twarz, aż zgarnęła do płuc większy haust. I wcale się nie zatrzymała. Bo przecież to nie był jeszcze koniec. Nie mogły ryzykować, dlatego Stewart ponownie szarpnęła ją za dłoń i dopiero dwie ulice dalej skręciła w samotną, ciemną uliczkę, przy której nie było złamanej latarni.
D-dobra — wydyszała, w końcu się zatrzymując. Nachyliła się do przodu i oparła dłonie na kolanach. Dopiero po chwili uniosła spojrzenie na Helenę. — No i jak tam, Peregrine?

helena peregrine
kasik
nudy. a tak poza tym, to używania AI, czytania mojej postaci w myślach i braku inicjatywy.
32 y/o
CHRISTMASSY
165 cm
hakerka oraz informatyczka dla Toronto Police Service
Awatar użytkownika
I know who I am when I'm alone
I'm something else when I see you
You don't understand, you should never know

Jesus Christ, don't be kind to me
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimkijakiekolwiek
typ narracji3os.
czas narracjiteraźniejszy
postać
autor

Bez problemu nadążała za Pilar, doskonale zdając sobie z konsekwencji tego, co może się zdarzyć, gdy zostaną złapane. Śledczej może trochę by się upiekło, w końcu była jedynie wspólniczką – to Helena kradła wrażliwe dane, za co mogłaby nieźle oberwać. Tym bardziej, jeśli na przykład policja zechce przeszukać jej mieszkanie w poszukiwaniu większej ilości dowodów, a uzyskanie nakazu po przyłapaniu jej na gorącym uczynku byłoby pestką.
Wtedy dopiero byłaby w dupie. I nawet nie pomyślała o tym, zanim nie gnała przez szpital, wciąż ściskając Pilar za rękę i pozwalając się prowadzić – nawet jeśli w pewnym momencie przeszło jej przez myśl, że to słodkie, że Stewart ją tak asekuruje, bo może i Helena była pracownikiem biurowym, ale SPIERDALANIE było odruchem bezwarunkowym, w którym miała pewnie znacznie większe doświadczenie. Po tym, jak zostaje popędzona, wyprzedza ją nawet i przez chwilę to ona ciągnie Pilar za dłoń, dopóki nie zrównują się dwie przecznice dalej, a potem nie wpadają w ciemną uliczkę.

Helena oddycha ciężko, podpierając dłońmi biodra. W chłodnym, wieczornym powietrzem jej ciało zdaje się tak buchać ciepłem, że Peregrine wyobraża sobie, że pewnie cała paruje. Drobne krople poty formują się na jej skroniach, gdy wciąż łapiąc oddech, spogląda na Pilar, jednocześnie sięgając do kieszeni po swój telefon.
Mam dobre i złe wieści, Stewart — mówi na bezdechu, zaraz jednak biorąc bardzo długi wdech, a potem wydech, dość szybko doprowadzając się do porządku po tym szaleńczym sprincie. — Zła jest taka, że kaplica już jest dla nas spaloną miejscówką — rzuca, unosząc sugestywnie brwi, żeby chociaż trochę rozładować napięcie. — Dobra jest taka, że jeszcze kilka godzin i powinnam to mieć. Plan nie do końca wypalił, ale w ramach planu C udało mi się stworzyć backdoor entrance. To znaczy, że teraz ze swojego kompa mogę zhakować szpital nie zostawiając żadnego większego śladu cyfrowegooby, ale już woli nie dodawać, że nie ma nawet pewności, czy to wypaliło. Chociaż pewnie widać na jej twarzy, że odrobinę kręci. Po prostu bardzo chce doprowadzić tę sprawę do końca, nawet jeśli Pilar zdążyła się już chyba trochę zniechęcić. — A kolejna dobra wiadomość jest taka, że mam w domu jeszcze trochę piwa. I nawet nie zaczęłyśmy dobrać się do mojego barku — dodaje. Jakiś szot na otrzeźwienie pewnie przydałby się im obu. Przez chwilę daje swoim słowom osiąść w powietrzu i klika coś w telefonie, zanim nie podchodzi do śledczej. — Pilar? — mówi już poważniejszym tonem. — Znajdziemy ją, ok? Zawsze warto wiedzieć, jaka jest prawda. Może twoje najgorsze oczekiwania się potwierdzą, może się zaskoczysz, ale przynajmniej będziesz wiedzieć i nie będziesz musiała ciągle żyć z tymi samymi pytaniami. — Coś w jej głosie sugeruje, że nie jest to dla niej zupełnie obca kwestia, spojrzenie też tę sugestię wzmacnia. — Uber będzie w pobliżu za minutę — dodaje, już trochę ciszej.

Pilar Stewart
echo
AI, brak inicjatywy i inwencji, wątki nierozwijające postaci
ODPOWIEDZ

Wróć do „Mount Sinai Hospital”