23 y/o, 189 cm
pracownik baru w kinie fox theatre
Awatar użytkownika
it's complicated, dude.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Nie chwal chuja przed wytryskiem.
Lucas aż zamrugał, kiedy te słowa opuścili usta Eviny. TAK MU ZAIMPONOWAŁA swoją mądrością, że aż ciarki przeszły go po plecach. Skąd ona brała te złote myśli? Była jakaś magiczna strona albo książka, gdzie można było o tym poczytać? Bo gdyby tak, Miller pewnie połknąłby wszystko w jedną noc. Książkę w sensie, a nie tego chuja z wytryskiem.
Westchnął głośno, gdy spytała o tego kebaba. Trochę liczył, że jednak nie będzie dopytywać, o co dokładnie poszło i Lucas pozwoli jej myśleć, że był to jakiś wielki akt heroizmu, a nie czystej głupoty. No tylko chyba jego plan legł w gruzach i trzeba było zacząć gadać. A nie mógł jej skłamać. Bo przecież Swanson była DETEKTYWEM, a prawdziwi detektywi na pewno wiedzieli, kiedy ktoś kłamał i robił w chuja, wiec Lukas nie miał nawet zamiaru robić jakiś przekrętów.
Nooo wyszła taka sytuacja, że byłem w barze z chłopkami i przyszedł tam jakiś ciapak. Wypiliśmy z nim kilka kolejek, bo sam był chłopak, szkoda nam się go zrobiło. Sama rozumiesz — pchnął ręką nawet nie czekając na odpowiedź, bo na pewno rozumiała. Evina rozumiała wszystko. Bo była przecież bardzo mądra. — Ano i jakoś tak się stało, że zaczęliśmy się kłócić, który kebab jest lepszy. Bo on coś tam pierdolił, że nie ma lepszego od tureckiego, a przecież jest. Ten koło kwiaciarni. Ta kebaby są n a j l e p s z e kiedy to mówił, co chwile spoglądał na Evinę poważnym wzorokiem. Tak żeby wiedziała, że Millat wcale sobie ie żartował i ra rozmowa o kebabach to nie były jakiej tam przelewki!
W środku lokalu Lucas grzecznie stał za swoją szwagierką. Może trochę miała racje z tym, że mógł się porzygać, dlatego kiedy tylko ona złożyła zamówienie Miller poskoczył do góry i wychylił się zza jej pleców, obejmując prosty ale za to jak SPRYTNY plan..
Dla mnie będzie TO SAMO — położył jej brodę na ramieniu i uśmiechnął się w stronę kebab mastera. — Tylko czy mogę prosić frytki zamiast tego japońskiego piachu? — nie żeby gardził ryżem, ale kto kurwa normalny jadł ryż, jak był najebany? Przecież wtedy trzeba było zapchać brzuszek samymi pysznymi rzeczami jak frytki i duża ilość miejsca.
Całe szczęście mistrz kebabów w białej czapeczce wydawał się rozumieć to w stu procentach, albo po prostu chciał szybko uwinąć się z Lucasem, bo skinął jedynie głową i coś tam mruknął pod nosem. Kiedy przyszła pora na płacenie, to Miller pokręcił coś nosem i nawet sięgnął po portfel, ale skoro to Evina zapraszała to i Evina pewnie zapłciła, a on jedynie mógł uścisnąć ją serdecznie, Jak prawdziwego członka rodziny.
ZAJEBISTE — mruknął, kiedy ich talerze w końcu wyglądoway na jednym ze stolików. — Warto było odsiedzieć swojego dla tak dobrego mięska — stwierdził zadowolony, bo teraz to nawet to wiezienie wydawało mu się przeszłością, która doprowadziła go w to wspaniałe miejsce pełne szczęścia, pełnej buzi i zadowolonego żołądka.
Powiedz Evina, jak ci się żyje z moją siostrą, co? — zainteresował się, bo w sumie nigdy wcześniej nie było takiej okazji, żeby zadać chociaż podobne pytanie, z Zaylee wciąż będąc obok. Bo ta baba była jak gościu z TEGO gifa. Serio, Pojawiała się wszędzie i wiedziała wszystko. — Nie wydziera się na ciebie za dużo? Na mnei ciągle krzyczy.

Evina J. Swanson
kasik
Używania AI i brak ciągnięcia fabuły do przodu.
48 y/o, 168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
Find the will to live again
Find a way to break the chains
You're a monster forever
No more games to play
Wash your pain away
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Księga mądrości Eviny była naprawdę pokaźnych rozmiarów i zawierała w sobie wiedzę, która mogłaby być wykładana na Akademii Chłopskiego Rozumu. Znajdowały się w niej także objawione prawdy życiowe, a Lucas od tej pory mógł z nich swobodnie korzystać dzięki wspaniałomyślności jego jedynej i najlepszej szwagierki.
Nie miała pojęcia o co właściwie poszło z tym kebabem, ale zamierzała się dowiedzieć. W końcu chyba należała jej się ta wiedza za to, że pomogła go wcześniej bez żadnego ale i zbędnego wypytywania w wyjściu z aresztu. A mogła przecież wpierw domagać się odpowiedzi i przez to jeszcze siedzieliby pod okiem Markotnego Morgana.
Skinęła głową, bo faktycznie znała podobne schematy. A mało to raz piła tak z jakimś przypadkowym gościem w barze dlatego, że żadne z nich nie miało lepszego towarzystwa? Zresztą w bójki również zdarzało jej się wdawać. Ostatnia większa, w której brała udział wzięła się z tego, że jakiś pijany facet postanowił ją klepnąć w tyłek, gdy przechodziła obok.
- Młody... Dla każdego inny kebab jest lepszy. Dla mnie ten jest najlepszy - odpowiedziała z niezwykłą powagą, ale nie zamierzała się z nim o to kłócić. - Dobra, ale mów, co było dalej.
Chciała znać całą historię. Głównie dlatego, że po prostu ją interesowała. Nie miała pojęcia, co jeszcze ten jego durny zapijaczony łeb mógł być w stanie wymyślić, ale na pewno nie zawiedzie się dalszym ciągiem opowieści z ostatnich wydarzeń.
Musiała przyznać, że Lucas przyjął cwaną taktykę, ale wywróciła jeszcze oczami, gdy tylko usłyszała jak właściwie nazwał ryż. Nie był on taki zły i zdecydowanie pasował do tego połączenia. Sama nie była zbyt wybredna, gdy przychodziło do tego, co właściwie jadła najebana. Liczyło się to, aby zaspokoić żołądek domagający się pokarmu.
Wymieniła porozumiewawcze spojrzenie z Arabem za ladą, który spoglądał na nią współczująco. Tak. Wiedziała. Trafił jej się naprawdę szczególny okaz do zaopiekowania, ale jakoś musiała to zdzierżyć. W końcu jednak zapłaciła za ich zamówienie, które po krótkim czasie przygotowywania w końcu mogło wylądować na ich stoliku.
- Mówiłam, że najlepszy - przypomniała mu po czym nabrała na swój widelec pokaźną ilość baraniny. - Chociaż następnym razem staraj się nie dać przymknąć. Nie będę już tak łaskawa i nie zabiorę cię na żarcie.
Mogliby tak sobie pałaszować w ciszy, a potem pojechać do domu, ale najwyraźniej Miller postanowił wykorzystać okazję do tego, aby porozmawiać na bardziej osobiste tematy bez obecności starszej siostry, która mogłaby go ofukać za to, że powiedział to i owo.
Evina musiała się naprawdę głęboko zastanowić nad tą kwestią, bo to było niezwykle złożone pytanie, na które nie mogła udzielić prostej odpowiedzi. Chociaż w teorii pewnie powinna powiedzieć coś w rodzaju tego, że cudownie było mieszkać z miłością swojego życia.
- Może dajesz jej powody do krzyku? Nie wiem... - mruknęła i skubnęła zaraz sałatki. - Znasz ją. Nie jest najprostsza do współżycia, ale dobrałyśmy się. Zdarza nam się kłócić i to ostro, ale przez większą część czasu jest miło. Na pewno nie mogę narzekać na nią w kwestiach prowadzenia domu, bo chyba jeszcze nigdy nie mieszkałam w tak czystym mieszkaniu... Za to z kolei opierdala mnie za to, że nie wrzuciłam prania do kosza, ale zostawiłam na podłodze.
Tak chyba przedstawiało się ich życie w wielkim skrócie. Wiedziała też, że chyba nie mogłaby tego zamienić na cokolwiek innego.

Lucas Miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
23 y/o, 189 cm
pracownik baru w kinie fox theatre
Awatar użytkownika
it's complicated, dude.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Ja serio nie zrobiłem tego specjalnie — ściągnął brwi i spojrzał na nią uważnie. A przynajmniej tak mu się wydawało, że zrobił to bardzo uważnie. Chociaż jemu tego wieczoru wydawało się bardzo dużo rzeczy. No ale chuj z tym, trzeba było mówić dalej, a nie tam zastanawiać się nad takimi pierdołami. — On mnie zaczął popchać, to co, miałeś się dać napierdalać? No powiedz ty mi szwagiera, jakby ciebie ktoś popchał, to dałabyś mu się popychać? Albo chciałabyś może rozwiązać to rozmową? — władował mięso do ryjca i zawiesił na niej spojrzenie. Bo akurat kto jak kto, ale Evina powinna go zrozumieć. Przecież pracowała w policji, a do tego miała mocny charakter. Na pewno nie pozwalała sobie w kaszę dmuchać. A tym bardziej na pewno nie dałby się kurwa bić. Chociaż ona to pewnie umiałaby takiego gagatka po prostu powalić na ziemię jedynym uderzeniem i CIACH! Już by był połamany i w kajdankach. Jakby Lucas tak umiał, to pewnie też by się z nim nie napierdalał. Ale nie umiał. Może Evina kiedyś go nauczy? Spojrzał na nią uważnie. Nawet zastanowił się, czy by się jej nie spytać tu i teraz przy tym przyszłym kebabie, ale jakoś tak zwątpił. Bo może to nie był ten czas i miejsce, żeby gadać o biciu, jak ledwo co wyciągnęła go za to z pierdla.
Słuchał uważnie, gdy opowiadała o Zaylee. Kompletnie był sobie w stanie wyobrazić jak ganiała Swanson za chujowe posprzątanie, czy nie wsadzenie brudnych gaci do kosza na pranie. Jego siostra była jebaną p e d a n t k ą.
Mnie to nawet biła jeszcze na chacie, jak po sobie nie sprzątałem — wzruszył ramionami i władował trochę frytek do ust. A potem wymierzył jedną w Evinę. — Ale ma to też swoje plusy, bo przynajmniej wszędzie jest czysto — a skoro jeszcze szwagierce to nie przeszkadzało, to już w ogóle sztos. Zajebiście się dobry. Jak prawdziwe yin yang czy cos. Albo jak Fiona ze Sherckiem. Tylko w sumie kto był kim?
Ej a jak te wasze przygotowania do ślubu? — dopytał po chwili, cały zaciekawiony. — Myślisz, że będę mógł sypać kwiatki? — sam w sumie nie wiedział, czy to pytanie, to było takie na serio, czy może jednak niekoniecznie. Alkohol w jego żyłach troje wypłukał mu mózg, a powiedzmy sobie szczerze, nawet na trzeźwo Lucas nie miał go za dużo.

Evina J. Swanson
kasik
Używania AI i brak ciągnięcia fabuły do przodu.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Zaylee Miller nienawidziła, gdy ktoś próbował zrobić z niej idiotkę. A właśnie tak się poczuła, gdy w środku nocy, kilka godzin po tym, jak Evina wyszła z domu, tłumacząc się jakimś ważnym połączeniem, sięgnęła po telefon, żeby zlokalizować narzeczoną. Po ostatnich wydarzeniach zrobiła się nieco przewrażliwiona, dlatego zainstalowała aplikację, która pozwalała jej zawsze wiedzieć, gdzie ta aktualnie się podziewa. Nie chodziło o to, że jej nie ufała, a o zwykłą kwestię bezpieczeństwa. Zresztą nie tyczyło to wyłącznie Swanson, bo w podobny sposób śledziła całą rodzinę. Tym większe więc było jej zdziwienie, gdy zobaczyła, że narzeczona siedzi w jakiejś knajpie niedaleko komisariatu z… Lucasem? Natychmiast przypomniała sobie wszystkie nagłe wpadki młodszego brata, które zawsze kończyły się jej wyrzutami. Teraz wyglądało na to, że nawywijał coś znacznie większego.
Zaylee nie zastanawiała się ani chwili. W środku nocy wciągnęła na siebie pierwsze lepsze dresy z szafy, chwyciła kluczyki od samochodu i ruszyła w kierunku miejsca wskazanego przez lokalizację. Po dojechaniu na miejsce zaparkowała auto w bocznej uliczce, w na tyle bezpiecznej odległości od knajpy, żeby nie rzucało się w oczy. Bardzo przebiegle. Bardzo, kurwa, sprytnie. Resztę drogi pokonała pieszo, przemykając przez nocne, oświetlone latarniami alejki. A kiedy zbliżyła się do lokalu przez szybę dostrzegła Evinę i Lucasa. Oboje byli całkowicie pochłonięci jedzeniem kebabów i zupełnie nieświadomi, że ktoś ich obserwuje.
Wzięła głęboki oddech, żeby nie dać się ponieść wzbierającej złości, ale w końcu nie wytrzymała. Drzwi do knajpy otworzyły się gwałtownie, a ona stanęła przy stoliku, gotowa skonfrontować się zarówno narzeczoną, jak i młodszym bratem.
Sypać to ty będziesz mógł kwiatki, ale na swoim pogrzebie — oznajmiła, wyłapując tylko fragment rozmowy. Jej wzrok był przeszywający, a wkurwienie kipiało w każdym mięśniu ciała. Tutaj naprawdę niepotrzebne były żadne słowa, wystarczyłoby jedno spojrzenie, żeby oboje wiedzieli, że mieli totalnie przejebane.Co wy tu, do kurwy nędzy, robicie? — podniosła głos, nie dbając o obecność ciekawskich gapiów, na których składali się stojący za ladą kebabowi masterzy.
Widziała, jak Evina podnosi głowę, a na jej twarzy maluje się szczere zdumienie. Lucas natomiast otworzył szeroko oczy i zamarł z kebabem w połowie drogi do ust, jakby powoli docierało do niego, że właśnie znalazł się w samym epicentrum gniewu własnej siostry.
Miller poparła ręce na biodrach i łypnęła na narzeczoną.
Tylko bez żadnej ściemy, Swanson — zastrzegła natychmiast. Zbyt dobrze się znały, żeby nie poznać, że narzeczona zaczyna kombinować i wybielać nie tylko siebie, ale również młodszego Millera.

Evina J. Swanson Lucas Miller
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
Find the will to live again
Find a way to break the chains
You're a monster forever
No more games to play
Wash your pain away
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Przyglądała się uważnie Lucasowi, aby stwierdzić czy na pewno jej tu niczego nie pierdolił. Na razie zdawało się, że faktycznie mówił jej prawdę. Dobrze mu z oczu patrzyło, a poza tym skoro już go zaczęła karmić to chyba zasłużyła na pewną szczerość wobec siebie.
- Nie pytaj mnie. Wiesz, że nie zareagowałabym dosyć miło - odparła, aby nie powiedzieć wprost, że po prostu dałaby takiemu osobnikowi w mordę.
Mimo wszystko Swanson była znana z tego, że podchodziła do pewnych spraw konkretnie i bezkompromisowo. Na pewno nie zamierzałaby pozwalać na to, aby ktoś jej podskakiwał. W takim wypadku na pewno próbowałaby delikwenta szybko usadzić.
- A te prochy? Wiesz skąd mogły się u ciebie wziąć? - dopytała jeszcze, bo tego nie zdołał jej do końca wyjaśnić.
Może i faktycznie nie podejrzewała go o to, że wciągał. Nie wyglądał jakby był po czymś cięższym niż te o kilka drinków za dużo. Istniała jednak opcja, że faktycznie mógł jej zapewnić wyjaśnienie tego w jaki sposób cztery gramy kokainy znalazły się w jego kurtce.
Musiała przyznać, że kebab był wyjątkowo wyborny. Dzięki niemu w zasadzie nieco mniej była zła o to, że została wyciągnięta w środku nocy z łóżka przez przyszłego szwagra, który wpakował się w jakieś bagno i jedynie dorabiał jej roboty. Nagle nie miało to szczególnego znaczenia, a może powinno. Takie proste przyjemności naprawdę były w stanie odmienić życie.
- Oj tak. Ma swoje wady i zalety jak każdy. W sumie jakby nie było w niej jednej rzeczy, na którą można byłoby narzekać to byłoby zbyt nudno - stwierdziła, wzruszając ramionami.
Życie nie mogło być zbyt idealne. Po pierwsze dlatego, że było to niemożliwe, a po części dlatego, że w takiej sytuacji wszelkie radości bladłyby przez to, że człowiekowi brakowało jakiegoś porównania, które mogłoby mu podpowiedzieć jak beznadziejne były inne rzeczy.
Na wzmiankę o przygotowaniach do ślubu wydała z siebie bliżej nieokreślony dźwięk, który pewnie po jakimś namyśle można byłoby zakwalifikować jako przepełnione niezadowoleniem warknięcie. Nawet nie chciała myśleć o tych wszystkich drobnych pierdołach, którymi powinna się zająć. Owszem, cieszyła ją perspektywa tego, że mogłaby nazywać Zaylee swoją żoną, ale jednocześnie nie chciało bawić jej się w to całe wielkie planowanie, które potrafiło być niesamowicie upierdliwe.
- Powoli... Bardzo. No, ale ostatnio dużo się działo i dlatego czasem ciężko było nam do tego przysiąść - przyznała, nie chcąc jednak na razie poruszać nieprzyjemnych tematów skoro tak siedzieli sobie przy jak najbardziej przyjemnym posiłku. - Jak dla mnie to śmiało możesz jeśli chcesz/
Dla niej nie miało znaczenia jaką rolę będzie pełnił Lu na imprezie. Wiadomym było, że będzie gościem wysokiej rangi jako młodszy brat panny młodej. Co do szczegółów to wszystko zależało z czym sam zainteresowany czułby się najlepiej.
Wtem jednak drzwi do lokalu się otworzyły. Na tyle gwałtownie, że przykuło to również uwagę Swanson, która momentalnie odwróciła głowę w jej stronę, nie potrafiąc zwalczyć odruchu spojrzenia na nowego klienta kebaba.
Tylko, że zamiast kolejnego skuszonego wizją posiłku imprezowicza zobaczyła przed sobą wyraźnie kipiącą gniewem narzeczoną. Wiedziała, że w tym momencie ma przejebane i nikt nie musiał jej tego dodatkowo uświadamiać.
- Jemy - odpowiedziała na to pytanie jakby właśnie stwierdzała największą oczywistość po czym odsunęła nogą wolne krzesło, które stało przy zajmowanym przez nich stoliku. - Siadaj, kochanie. Zamówić ci coś?
Nie oferowała wyjaśnień. Jeszcze nie. Poza tym dawała miejsce Lucasowi na to, aby jakoś wytłumaczył ich dwójkę. Choć może nie powinna tego robić. Był pijany i mógł palnąć największą głupotę i jedynie pogorszyć ich sytuację, a przecież żadnemu z nich nie zależało na urządzaniu sceny pośrodku knajpki o jakiejś nieludzkiej godzinie.

Lucas Miller zaylee miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
23 y/o, 189 cm
pracownik baru w kinie fox theatre
Awatar użytkownika
it's complicated, dude.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Wiesz, że nie zareagowałabym dosyć miło
No I właśnie dlatego Evina była jego ulubioną s z w a g i e r ą. Najlepszą. Nigdy nikt jej nie zrzuci z tego piedestału w głowie Lucasa. Nie dość, że była taka mądra, to jeszcze waleczna. Wiadomo, że wyjebała by ciapakowi i spuściła mu łomot. Pewnie jednym uderzeniem, CIACH, prosto w nos.
Tylko ona go rozumiała.
A przynajmniej tak mu się w tamtej chwili wydawało, gdy tak jedli te pyszne kebaby w śmierdzącej knajpie. Kiedy mówiła, to Lucas nawet podparł brodę pod nadgarstek i patrzył na nią takimi dziwnie maślanymi oczami, prawie jakby był zakochany. Ale tak platonicznie. Jak w najlepszej szwagierze.
Dopier kiedy wspomniał tych prochach, to Miller ściągnął brwi i się zamyślił. Ale czy na pewno? Bo on to na codzień nawet nie myślał za dużo, a co dopiero po alkoholu. No w każdym razie coś tam się zadumał na moment, a opadł na oparcie krzesła.
Ale one nawet nie były we mnie — rzucił, a potem dopiero doszło do niego, co powiedział. — W sensie u mnie. Kurwa. W sensie przy mnie — cały się zamotał i aż zaczął kręcić tą swoja pustą głową na lewo i prawo, aż mu się w niej nie zakręciło. Więc musiał przestać. I chociaż ciężko mu było na nowo złapać spojrzenie Eviny, to jakoś po chwili mu się udało. — Chodzi mi o to.. poczekaj, bo zaraz się porzygam.. dobra, chuj. Chodzi mi o to, że oni nawet nie znaleźli tego prochu u mnie w kurtce czy moich rzeczach. Rozumiesz? On był po prostu na ziemi, obok tego miejsca, w którym się szarpaliśmy. Ten typ był na pewno naćpany. Ja nie byłem. Ja to bym w ogóle nigdy nie brał takiego gówna, wiesz? Bo się kurwa boje. I chuj. Rozumiesz? — bo on chyba już sam nie rozumiał. Ale naprawdę się starał z całych sił, żeby jakoś jej to dobrze wytłumaczyć. Ale potem też zaczęli rozmawiać o tym całym ślubie i Miller kompletnie zapomniał, co tam jeszcze więcej chciał dodać na temat tych prochów. Bo Evina tak ładnie oznajmiła mu, że będzie mógł sypać kwiatki na ich weselu.
Ej to ZAJEBISĆIE! — aż sobie krzyknął i złapał kilka frytek, cały zadowolony. — A myśli—
Nie dokończył. Bo chociaż wcale nie zakodował, że ktoś nowy wszedł do lokalu, tak kiedy usłyszał za plecami dźwięk siostry, aż kurwa podskoczył.
Evina, ja pierdole, ale miałem zawał. Myślałem, że Zaylee.. — no tylko wtedy przekręcił głowę, a ona już stała przy stoliku. — AA KURWA! — wydarł się, jakby naprawdę zobaczył ducha. Kurwa, nawet podczas oglądania horrorów tak się nie bał. Bo z początku to myślał, że mu się tylko wydaje, ale wtedy spojrzał na Swanson i ona też patrzyła w tamtym kierunku, tylko była jakaś taka spokojna… a Lucas to spokojny WCALE nie był. Bo kurwa przecież to był jego największy strach, że Zaylee dowie się o tych prochach i odsiadce. A teraz stała w tym jebanym kebabie, a szwagiera jeszcze kurwa zaprosiła ją do stolika. Pojebana jakaś.
Miller siedział przez chwile w bezruchu, wodząc wzrokiem z jednej na drugą. Obserwował te intensywne wymiany spojrzeń, a serce jakoś mocniej zaczęło mu bić. Zawał? A może atak paniki? Cokolwiek to kurwa nie było, sprawiało, że Lucas autentycznie zaczął się bać. Bać konsekwencji i gniewu Zaylee. Bo to już nawet nie to, że on był na tym dołku, ale że zadzwonił do Swanson i teraz jadł z nią tego zajebistego kebaba z baraniny o czwartek w nocy, podczas gdy starsza Miller…
Nie no, ten potok myśli wystarczył, żeby Lucas nie odezwał się słowem i po chwili dosłownie WSKOCZYŁ pod stół. Modląc się, że może jednak Zaylee wcale go nie widziała i tak naprawdę skupiła się na Evinie i fakcie, że jej narzeczona wpierdala kebaby w środku nocy. I tyle go widziano.
Sorry, Swanson, Lucas chyba nie ocali sytuacji.

zaylee miller Evina J. Swanson
kasik
Używania AI i brak ciągnięcia fabuły do przodu.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Nie zważając na nic, w złości kopnęła odsunięte przez narzeczoną krzesło i posłała jej pełne wkurwienia spojrzenie. Nic nie doprowadzało ją do szału, jak stoicki spokój Swanson, która przecież doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że sytuacja, w jakiej się znalazła była co najmniej patowa.
No nie pierdol, Sherlocku — odparła na wieść, że jedzą. Czy było już wspomniane, że Zaylee nie znosiła, gdy ktoś próbował zrobić z niej idiotkę? No właśnie. — Dlaczego żrecie kebaby po nocach? I jakim cudem siedzicie tutaj razem? — tym razem spojrzała wymownie na młodszego brata, a ten zareagował tak, jak mogła się tego spodziewać — wrzasnął przerażony, po czym spojrzał na nią, jakby widzieli się pierwszy raz w życiu.
Jej relacje z rodzeństwem zawsze były dość specyficzne. Głównie wynikało to z tego, że była najstarsza i czuła się za nich odpowiedzialna. Jej troska objawiała się w dziwny sposób, najczęściej podniesionym głosem i wyrzutami, kiedy robili coś głupiego. Ale czy nie tak samo zachowywała się w związku? Gdyby jej nie zależało, miałaby wyjebane na różne zachowania siostry, braci i Eviny, ale właśnie dlatego, że jej zależało, musiała sprowadzać ich wszystkich na ziemię. A skoro nie dało się przemówić im do rozsądku spokojną rozmową, trzeba było wszcząć awanturę. To zazwyczaj działało.
Wymierzyła w Lucasa ostrzegawczo palcem, ale ten nagle zerwał się z krzesła i zanurkował pod stołem, co sprawiło, że Miller uniosła wysoko brwi. Prychnęła pod nosem, po czym przykucnęła i złapała go za nogę, wyciągając na środek knajpy. Chłopak wił się jak dżdżownica, próbując wyrwać się z uścisku, jednak zraz jego starsza siostra pochyliła się, złapała go za fraki i podciągnęła.
Ty mały śmieciu — warknęła, potrząsając nim gwałtownie, aż resztki kebabu wyleciały mu z gęby. — Gadaj, co żeś nawywijał! — jeszcze jedno potrząśnięcie. — No gadaj! — ponagliła go, a widząc, że narzeczona przymierza się do wstania z krzesła i zareagowania, rzuciła jej spojrzenie, które jasno dawało do zrozumienia, że nie powinna się wtrącać. — Lucas, przysięgam ci, że jak nie znajdziesz jakiegoś sensownego wytłumaczenia, to nasza własna matka cię nie pozna — zagroziła i każdy, kto znał Zaylee, wiedział, że ta nie rzucała słów na wiatr.

Evina J. Swanson Lucas Miller
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
Find the will to live again
Find a way to break the chains
You're a monster forever
No more games to play
Wash your pain away
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Nie miała nawet pojęcia jak bardzo z każdym swoim słowem wzbudzała jedynie coraz większy szacunek u Lucasa. Chociaż pewnie na nim w tym stanie wszystko byłoby w stanie zrobić wrażenie. Nawet Franek Dolas z grą w trzy kubki. Pewnie przy okazji ten cwany Polak dałby radę go jeszcze ograć na resztę kasy z portfela, ale to już mniejsza.
Dała mu czas na zastanowienie się, ale najwyraźniej kwestia prochów była wielce skomplikowana. Nie miała pojęcia dlaczego właściwie Lucas nie potrafił się porządnie wytłumaczyć z tego wszystkiego i plątał się w zeznaniach tak, że powinna go prawdopodobnie nieco mocniej docisnąć, ale zamiast tego po prostu dalej przeżuwała swoją baraninę zagryzaną chlebkiem z suróweczką. No żyć, nie umierać.
- Czyli nawet nie ma pewności, co do tego czy prochy należały do ciebie, bo nie zostały znalezione w twoich rzeczach? - dopytała dla pewności i wiedziała już, że będzie musiała dopytać funkcjonariuszy, którzy dokonali zatrzymania o tę kwestię.
Nie obchodziło ją czy ten Arab, który wyskoczył do Lucasa był naćpany czy nie. Liczyło się tylko to czy on faktycznie coś przeskrobał czy może miał po prostu jakiegoś jebanego pecha i tylko znalazł się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze.
Wyglądało na to, że Lucas cieszył się z perspektywy sypania kwiatków na ślubie i kim miałaby być, aby mu ten zaszczyt odebrać? Tylko, że niestety nie mogli sobie o tym spokojnie porozmawiać, bo zostali nawiedzeni przez pewną koronerkę, która już od wejścia kipiała wkurwieniem tak wyraźnym, że Swanson zaczęła żałować tego, że nie miała przy sobie żadnego Snickersa.
Wiedziała, że swoim spokojem jedynie wyprowadzała jeszcze bardziej narzeczoną z równowagi, ale było to z jakiegoś powodu całkiem satysfakcjonujące zajęcie. Czuła się wtedy jakby faktycznie posiadła jakąś super moc, która pozwalała jej na pozostanie niewzruszoną, gdy naprzeciw niej najstarsza z rodzeństwa Miller piekliła się ile wlazło.
- Zgłodnieliśmy. Lucas wcześniej do mnie zadzwonił, bo miał małą prośbę - wytłumaczyła, ale tak naprawdę nie odpowiedziała na jakiekolwiek pytanie w sposób, który można byłoby uznać za zadowalający.
Lu z kolei postanowił uderzyć w ucieczkę, co jeszcze bardziej rozwścieczyło Zaylee. Evina mogła jedynie podziwiać to jak jej narzeczona zaczyna wyciągać swojego brata na środek lokalu i trzymać za szmaty jakby był jakąś kukłą. Detektywka posłała jeszcze przepraszające spojrzenie w kierunku majstrów kebaba i podeszła do koronerki.
- Może porozmawiajmy na spokojnie na zewnątrz? Chłodne powietrze cię nieco ostudzi - zaproponowała, starając się uwolnić biednego Lucasa z uchwytu krwiożerczej starszej siostry.
Dlaczego zawsze musiała robić za rozjemcę i za tą, która starała się podchodzić do rzeczy na spokojnie, gdy to Miller szalała ze złości i zachowywała się niczym Elvira, której coś się wielce nie podobało. W zasadzie to chyba była nawet gorsza od kotki.

Lucas Miller zaylee miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
23 y/o, 189 cm
pracownik baru w kinie fox theatre
Awatar użytkownika
it's complicated, dude.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Bał się. No kurwa Lucas Miller bał się swojej rodzonej siostry. Bardziej niż bałby się jebanego seryjnego mordercy z piłą w ręce. Bo takiego mordercę to może mógłby chociaż spróbować przekupić swoją kolekcją kart Pokemonów, a na Zaylee nie było kurwa N I C. Nic, co mogłoby ją uspokoić. A była zła. Jezu jaka ona była zła. Lucas widział to nie tylko w jej oczach, ale na całym ciele. W ogóle może to kwestia tej wódy co wypił wcześniej, ale autentycznie miał wrażenie, ze na własne oczy widział, jak jego siostrze dosłownie PARUJE z głowy. Taki dym gniewu.
Więc chyba nic dziwnego, że schował się pod stół, prawda? Bo co miał robić? Tak po prostu dać się zabić? Z początku trochę liczył, że Evina mu pomoże. Że będzie jako bohaterką nie tylko przez komisariat, ale przez uratowanie spod pięści Millerowej. Tyle że Swanson mogła być zajebisćie silna, ale jednak na Zaylee to nie było mocnych. Nawet szwagiera się jej bała. A to już było przerażające, bo znaczyło, że dla Lucasa nie biło ratunku.
A potem ona jeszcze schyliła się pod ten zasrany stół i wyszarpała go po zimnej podłodze. Miller jeszcze próbował walczyć — szarpał się jak pojebany i krzyczał, żeby ktoś mu pomógł, ale na marne. Nawet jebani pracownicy Kebaba, który TAK PRZECIEŻ CHWALIŁ, nawet oni mu nie pomogli. A ona ciągle krzyczała.
NIC NIE ZROBIŁEM, PRZYSIĘGAM!!!! — krzyczał ile sił w gardle. Nawet na nią nie patrzył. Po prostu zaciskał powieki jak małe dziecko, które dopiero wyszło z łona matki i nie udało paczeć. I jeszcze trochę i Lucas zacząłby tez tak samo płakać.
Jest tak jak mówi Szwagiera — zarzekał się, czując zaciśnięte dłonie Zaylee na jego ubabranej od sosu koszulce. — Chcieliśmy sobie po prostu opierdolić kebaba. Evina powiedziała, że nic dzisiaj nie jadła oprócz… — no właśnie oprócz czego? Bo powiedziała mu dokładnie tyle i nigdy nie dokończyła. I Lucas też teraz nie mógł dokończyć, bo przecież nie wiedział. A do głowy mu nawet nie przyszło, że mogło Swanson chodzić o JEGO WŁASNA SIOSTRĘ. No nawet przez ułamek sekundy. Więc zamrugał tylko i pogodził się z tą pustką w głowie. Tylko chyba Zaylee nie do końca, bo wyglądała, jakby wcale mu nie uwierzyła.
I wtedy wtrąciła się Evina, że może powinni wyjść, na co Miller tylko energicznie pokiwał głową, jak na Golden Retivera przystało. Chociaż teraz to wyglądał bardziej jak obsrany kundel niż Golden Retriever.
Tak, może tak będzie lepiej, może wyjdziemy.. — podłapał to wszystko i już miał w głowie SPRYTNY kurwa plan, żeby z chwilą, w której Zaylee go puści, po prostu spierdolić. Gdziekolwiek. Byle przed siebie.
No tylko zanim jego siostra zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, to ich uwagę zwrócił pracownik kebabowni z telefonem w ręce tuż za ladą, który zdawał się dzwonić… na policje.
…tak, chcieć zgłosić bójkę — spoglądał na nich gniewnie, ale trochę też niepewnie, jakby się brał, że i on dostanie. — Tak. Napastnik bardzo agresywna, no tak, no mówić przecież, że kobieta. Proszę przyjechać szybko bardzo. I zabrać.
No to przypał…

zaylee miller Evina J. Swanson
kasik
Używania AI i brak ciągnięcia fabuły do przodu.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Zwykle interwencje narzeczonej ostudzały jej zapał, ale tym razem tak się nie stało. Po prostu dała spojrzeniem do zrozumienia, że nie powinna się wtrącać. One porozmawiają sobie w domu, gdzie pewnie zgotuje jej podobne piekło. Ale Swanson już dawno do tego przywykła. Można nawet powiedzieć, że uodporniła się na te wszystkie frustracje Miller, które potem i tak rozładowywały w łóżku.
Nigdzie stąd nie wyjdziemy — powiedziała ostro, kiedy padła sugestia o opuszczeniu lokalu. — I ty nigdzie nie pójdziesz, dopóki nie powiesz mi, co zrobiłeś! — podniosła głos, znów potrząsając nim, co z boku musiało wyglądać przezabawnie, bo Lucas był od niej dużo wyższy. — Dojedz sobie kebaba, kochanie — dodała z naciskiem na ostatnie słowo, jednocześnie zerkając na Evinę z ukosa. To nie była jej sprawa. Przynajmniej nie na ten moment.
Zaylee zwolniła uścisk, ale tylko na moment, bo zaraz znowu mocniej zacisnęła palce na bluzie młodszego brata.
Lucas, masz dwie minuty na wyjaśnienie tego, co odjebałeś. Nie każ mi się powtarzać — wysyczała przez zaciśnięte zęby, ale wtedy zza pleców dobiegła ją łamana angielszczyzna, dlatego odepchnęła Lucasa i odwróciła się na pięcie do sprzedawcy kebaba. — Co proszę? — uniosła wysoko brwi, a mężczyzna pospiesznie przerwał połączenie i odłożył telefon na bok. — Jak mnie właśnie nazwałeś? — dopytała, podchodzą do niego szybkim krokiem, po czym błyskawicznie podciągnęła się na rękach i zanim mężczyzna zdążył zrobić unik, tym razem to na jego koszulce polo zacisnęła palce. — Posłuchaj no... — urwała, spuszczając wzrok na plakietkę na jego piersi. — Hasan — odczytała jego imię. — Napastnik dopiero może być bardzo agresywna, a policja już przyjechać bardzo szybko, bo stoi już tam — wskazała ręką na Swanson, która właśnie upewniała się, czy Lucas przypadkiem nie dostał jakiegoś zawału. — Więc teraz Hasan odwołać wezwanie i zrobić mi w zadośćuczynienie kebab, bo agresywna napastnik nie ręczyć za siebie — posłała mu piękny, wymuszony uśmiech, poklepała go po ramieniu i opadła z powrotem na podłogę, żeby zaraz wrócić do torturowania brata.
Mogła mu odpuścić. Mogła być dobrą, starszą siostrą, która przymyka oko na jego wybryki. Ale fakt, że ta dwójka spędzała czas razem, tylko potwierdzał, że coś przed nią ukrywali, a Zaylee nie mogła znieść, że mydlą jej oczy i próbują zrobić w chuja.

Evina J. Swanson Lucas Miller
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
ODPOWIEDZ

Wróć do „Toronto Police Service Headquarters”