ODPOWIEDZ
30 y/o, 190 cm
mechanik samochodowy Morton Motors Inc.
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkimęskie
postać
autor

In the shadow of our desires
outfit



Swobodne wieczory, były rzadkością w jego grafiku tak intensywnie zawalonym przez tę drugą, bardziej angażującą pracę, której się również z wielkim poświęceniem oddawał, choć nie w sposób, tak dobitnie nakreślający jego rolę w doskonale działającej strukturze. Będąc szoferem jednego z liderów, jego funkcja była dość marginalna przez pryzmat działań na pograniczu prawa, lecz z drugiej strony zawsze znajdował się blisko wierchuszki i stał jak cień za tymi, którzy przewodzili w organizacji. Niejako odnajdywał się w swej roli bardzo dobrze, wręcz przyznawał, że lubi swoją pracę, nawet jeśli całe jego dotychczasowe życie było temu podporządkowane, tej roli – pionka na szachownicy wydarzeń.
Te powiązania ze środowiskiem mafijnym sprawiały, że trudniej mu było funkcjonować w społeczności. Czasem odnosił wrażenie, dość zresztą przykre wyautowanego z normalności. Nie dostrzegał świata w tych samych paletach barw, jak większość ludzi. Świadomy, tego co kryło się pod kurtyną mroku, gdzie zwykli obywatele miasta zapuszczali się rzadko i nigdy z przyjemności.
Praca w roli mechanika, jednak dawała mu pewne poletko normalności, coś, co go tuszowało przy potencjalnych nowych znajomościach spoza środowiska. To było momentami oczyszczające, aby spędzić z normalnymi ludźmi czas, bez tego namacalnego wiecznie czającego się podskórnie napięcia. To spotkanie nie miało się zresztą różnić od dziesiątek innych, podczas których grupka młodych ludzi wychodzi na miasto, by zabawić się przez chwilę i odciąć od zmartwień tygodnia. Czuł jednak gdzieś w głębi serca, że skoro idzie tam z June, to niekoniecznie pozwoli sobie na pełen luz, jakby jej obecność, do jakiej rzecz jasna przywykł w ostatnich tygodniach nie była mu obca, ani krępująca, lecz im dalej w las, tym bardziej i tym częściej bardziej natarczywe, a co gorsze śmiałe myśli przychodziły mu do głowy, nieraz był nimi bardzo zawstydzony, a czasami miewał, wobec siebie wyrzuty, że dopuszczał je do głosu w chwilach słabości.
Lubił policjantkę – tą szczerą emocją, koleżeńską, zbudowaną na piedestale przeżyć i budowanego zaufania wobec siebie. Spędzali ze sobą sporo czasu i chociaż bywały dni, gdy niewiele mówił, tak czuł, że nie musi silić się na nieszczerą otwartość, która mogłaby go krępować, bo nie oceniała go po ilości wypowiedzianych historii, a po tym, jaki wobec niej był. Stąd też ta wiercąca dziurę presja, a może wyrzuty sumienia, bo wiedział, że im dłużej będzie to ciągnął, tym bardziej ją do siebie zachęci i w rezultacie końcowym skrzywdzi.
Urwał te przemyślenia w momencie, gdy otworzył drzwi lokalu, a gwar; rozmów, muzyki uderzył w niego wraz z falą ciepła i wyczuwalnego w powietrzu alkoholu. Odnalazł ją i jej znajomych po chwili błądzenia wzrokiem po zgromadzonych ludziach i zaszedł ich od tyłu, lekko jak mu się zdawało zaskakując tym samym. Być może oczekiwali, że nie przyjdzie? Że June grała tylko pod publiczkę z tym nowym znajomym, którego miała przedstawić… Nie miał jednak czasu na zastanowienia, bowiem było już za późno.
Przepraszam za spóźnienie i że nie mogłem cię zabrać, coś mi wypadło — po wymianie uprzejmości, bezpośrednio zwrócił się do kobiety, ignorując resztę grupy, tak jakby czuł, że musi być wobec niej szczery. — Przyjechałem autem i jeśli tylko sobie będziesz tego życzyła zadbam o twój powrót — czuł się spięty, zardzewiały, wiedział, że brzmi jak kołek i drażniło go to, ale chciał jej dać do zrozumienia, że może bawić się ile chce i że zadba o jej powrót.

June Harrison
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
Nick
30 y/o, 175 cm
policjantka Toronto Police Service HQ
Awatar użytkownika
You don't own me, I'm not just one of your many toys.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

outfit
Po raz pierwszy od tygodni, June pozwoliła sobie na relaks poza domem i spotkanie ze znajomymi. Ostatnie wydarzenia w pracy, a przede wszystkim fałszywe oskarżenia pod jej adresem, skutecznie zniechęciły ją do jakichkolwiek rozrywek czy też interakcji z ludźmi, ale tego wieczoru dała się namówić na wyjście do baru. Pomyślała też, że będzie to dobra wymówka, by zaprosić gdzieś Nicholasa - w jakiekolwiek miejsce, które nie byłoby jej mieszkaniem albo jego. Drinki ze znajomymi wydawały się bezpieczną opcją, niezobowiązującą. Spotykali się już od kilku tygodni, ale wyłącznie jako kumple, tak więc nie chciała, by odebrał to jako próbę przekroczenia jakiejś granicy ich czysto koleżeńskich stosunków i wyciągnięcia go na randkę. Była ostrożna. Nie dlatego, że sąsiad jej się nie podobał, bo przeciwnie - uważała go za atrakcyjnego faceta. Dobrze się rozumieli i lubiła spędzać z nim czas. Cieszyła się z nowej znajomości i mimo że wciąż się jeszcze poznawali, widziała w relacji z Falcone potencjał na piękną przyjaźń. Nie chciała więc komplikować ich sytuacji, bo co jeśli by im nie wyszło? Wróciliby do punktu wyjścia i mijania się niemal bez słowa w windzie?
Nick chętnie przystał na jej propozycję, co ją ucieszyło. Jego obecność dobrze na nią działała - uspokajająco, co było jej bardzo w tamtym momencie potrzebne. Nie miała pojęcia jak to robił, ale miał niezwykły dar. Przy nim potrafiła się zrelaksować i zapomnieć. Sprawiał, że wszelkie troski, które zaprzątały jej głowę cały dzień, znikały. Miała nadzieję, że tym razem nie będzie inaczej.
Gdy prawie wszyscy dotarli już do lokalu, zamówili coś dla siebie przy barze, po czym usiedli przy sporym stoliku, zostawiając oczywiście jedno puste miejsce, tuż przy policjantce, dla spóźniającego się Falcone.
Słuchaj, jeśli to jakiś zmyślony przyjaciel, to możesz się przyznać, nie będziemy się śmiać!
Skąd pomysł, że jest zmyślony? — uniosła brew, trochę rozbawiona.
Stąd jak go opisujesz, kochana! Tacy faceci nie istnieją!
Nie odpowiedziała, bo zaraz już odwracała się za siebie w poszukiwaniu źródła znajomego głosu. Gdy go dostrzegła, ponownie przesunęła szybko wzrokiem po twarzach swoich towarzyszy z tryumfalną miną, jakby cisnęło jej się na język: „A nie mówiłam, niedowiarki?!”.
Nie przejmuj się. Cieszę się, że jednak dotarłeś — uspokoiła go z szerokim uśmiechem i wstała na moment, by przywitać go krótkim całusem w policzek, jak to już miała w zwyczaju. Na jego propozycję wspólnego powrotu do domu, pokiwała tylko głową, bo zaraz całe towarzystwo zaczęło zagadywać Nicholasa.
June dużo o tobie mówi. Właściwie bez przerwy — odezwała się jedna z kobiet, której Harrison od razu posłała mordercze spojrzenie.
Owszem, opowiadała o nim swoim przyjaciołom, ale na pewno nie po to, by ją teraz zawstydzali. Zaczęła coraz szybciej sączyć swojego drinka, jakby próbowała się na to wszystko znieczulić. Jej nieme protesty na nic się nie zdały, bo zebrani zaczęli wymieniać między sobą porozumiewawcze uśmiechy, wyraźnie coś knując. Nie potrzebowała jednak przecież ich „pomocy” i gdyby rzeczywiście chciała go poderwać, poradziłaby sobie z tym sama.
O tak, wspominała też jaki jesteś przystojny, ale… nie sądziłam, że aż tak — dodała zaraz kolejna, a June poczuła jak buzuje w niej krew i momentalnie robi się czerwona na twarzy. Posłała w stronę Nicka przepraszający uśmiech.
Wiedziała dokładnie co robią i nie zamierzała brać w tym udziału. Skoro nie mogła tego przerwać, to zamierzała spróbować się chociaż stamtąd wyrwać, by nie musieć słuchać tego jak ją kompromitują.
Właściwie to zaczynaliśmy wątpić w twoje istnienie — wtrącił jeden z kumpli, co cała reszta zgodnie potwierdziła.
Dobra, ja idę po dolewkę — rzuciła w końcu, machając pustą szklanką. Chcąc zwrócić przez chwilę na siebie uwagę blondyna, położyła dłoń na jego udzie i nachyliła się w jego stronę — Zamówić ci coś? Cola? Sok?


Nicholas Falcone
june
jakoś się dogadamy, tylko nie uciekaj
30 y/o, 190 cm
mechanik samochodowy Morton Motors Inc.
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkimęskie
postać
autor

Harmider panujący w środku, był jak ul pełen pszczół, lecz w swym charakterystycznym wybrzmieniu utrzymywał pewną stałą, która była akceptowalna z punktu widzenia osoby, chcącej porozmawiać z ludźmi przy jednym stoliku. Oczywiście muzyka wybijająca się ponad tło wszystkich tych głosów robiła swoje, ale całe szczęście nie przeszkadzała w tej konwersacji, tudzież znajdowali się na tyle daleko od nagłośnienia, że im to nie doskwierało. Dawno już nie przebywał w grupie zwykłych ludzi, w tak normalnych warunkach, bez jakiejkolwiek szczypty niepokoju, tak po prostu na absolutnym luzie – pomijając moment, gdy June na powitanie go pocałowała, ta uprzejmość z jej strony wyraźnie odznaczyła się na jego twarzy delikatnym rumieńcem i jeszcze większą sztywnością, która dopiero z czasem zanikała.
Uwagi uderzające w kierunku koleżanki, a zarazem sąsiadki ze strony jej znajomych, były dla Falcone, nieco niezrozumiałe, bo jeśli miał być szczery, to było wręcz odwrotnie i to ona mogła uchodzić za osobę, jaką można sobie wymarzyć. Dlatego mocno zakłopotany pozostawał pod lawiną głosów i spojrzeń, które odbijała tarcza policjantki. Jego konsternacja wypływała, dość swobodnie nie dusił tych emocji w sobie, tylko pozwalał, aby to wszystko wychodziło z niego naturalnie, tak też odpowiadał: — Dzięki… to bardzo miłe, dość sporadycznie jestem tak zasypywany komplementami, chyba nie wiem, co powiedzieć — złączył dłonie na blacie stolika i widocznie uśmiechnął się wymuszenie. Jakby ta chwila była dla niego trudniejsza, niż wszystko, to co przeżywał w swoim życiu. Nie bardzo nawet wiedział, jak miał się „prawidłowo” zachować, co zrobić.
Przepraszam, ale nie jestem duszą towarzystwa — zaśmiał się sucho, bo odczuwał niepokój, coraz mocniej, a jego ukradkowe spojrzenia muskały profil brunetki siedzącej obok. Czuł doskonale zapach perfum, tej mgiełki, jaka ją otulała i łapał się na myślach, że jakże przyjemnie byłoby się w nich zatracić.
Pójdę z tobą — odpalił, automatycznie, tak jakby tylko czekał na ten sygnał. Potrzebował złapać oddech, nim przyjdzie mu ponownie skonfrontować się z gadatliwą zgrają przyjaciół policjantki. Jej dotyk jednak nie pomagał mu zaznać wytchnienia, nawet jak torował kobiecie drogę do barowej lady przez grupki ludzi. Gdy jednak dotarli do celu, oparł się plecami o drewno i spojrzał z lekkim wyrzutem na kobietę.
Są sympatyczni, ale jeszcze chwila, a umrę z zakłopotania, co ty im naopowiadałaś…? — miał ochotę odwdzięczyć się jej za to wszystko po stokroć, by odczuła jego uczucia, ale przypomniał sobie, że nie ma znajomych, a przynajmniej nie ma normalnych znajomych, a gdyby wyszło, czym zajmuje się June, to… nawet nie chciał o tym myśleć i mimowolnie wzdrygnął się na samą tylko sugestię. — Czego się napijesz — odwraca jej pytanie, chcąc uprzedzić ją.
W pewnym momencie poczuł lekkie uderzenie w plecy, ot zaledwie tyrpnięcie. Zdławił w sobie odruch, aby zwrócić uwagę i wyłącznie przysuną się bliżej sąsiadki. Zasłaniając ją ciałem przed grupką pijanych nastolatków, którzy próbowali poderwać barmankę. Swoim zachowaniem jednak przypominali Falcone bardziej małpy w cyrku, niż ludzi. — Czy znajdziesz później czas dla mnie, chciałbym ci coś zaproponować — nachylił się nad jej twarzą, aby dotrzeć głosem do kobiety, bo gwar robił się, wręcz irytujący. Na całe szczęście nie był jedynym, któremu to przeszkadzało i ktoś z obsługi zareagował uspokajając grupę mężczyzn.
Odetchnął na tyle głęboko, że jego pierś uniosła się, napinając materiał koszulki i przejściowej kurtki.


June Harrison
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
Nick
30 y/o, 175 cm
policjantka Toronto Police Service HQ
Awatar użytkownika
You don't own me, I'm not just one of your many toys.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Bar tętnił życiem.
To wręcz mało powiedziane, bo porównanie go do ula pełnego pszczół było jak najbardziej trafne. Zazwyczaj przebywanie w takich miejscach było dla niej męczarnią i raczej od nich stroniła - sama wybierała te bardziej kameralne i spokojniejsze lokale, gdzie muzyka cicho sączyła się z głośników, a nie dudniła w uszach i gdzie nie trzeba było krzyczeć ile sił w płucach, by jej rozmówca usłyszał choć co drugie jej słowo. Jednak tym razem wybór nie należał do niej, a do jednego z kumpli, nad czym zaczęła ubolewać, gdy tylko przekroczyła próg tego przybytku.
Na szczęście (lub nieszczęście - jak się później okazało), przy ich oddalonym od baru stoliku, dało się w miarę swobodnie prowadzić konwersację i hałas nie był aż tak przytłaczający, jak początkowo zakładała. W miarę upływu czasu mógł wydać się nawet w jej przypadku dziwnie kojący. Zagłuszał nieprzyjemne myśli.
A może to po prostu obecność Nicholasa?
Domyślała się, że nagły “atak” ze strony jej znajomych mógł wprawić sąsiada w zakłopotanie. Planując chwilową ucieczkę od stolika, miała nadzieję, że mężczyzna zdecyduje się ruszyć za nią i nie zawiodła się. Dopiero co do nich dołączył, a już potrzebował złapać oddech z dala od bardzo wścibskiego towarzystwa. W sumie nie dziwiło jej to jakoś bardzo, ona sama w takiej sytuacji także czułaby się niezręcznie.
Poczuła jeszcze większe wyrzuty sumienia, gdy ich spojrzenia spotkały się już przy barze, gdy oddalili się od reszty. Obiecała sobie, że zemści się na nich przy możliwie najbliższej okazji, a tymczasem należało w jakiś sposób to Nickowi zrekompensować.
Tak strasznie cię przepraszam! Gdybym wiedziała, że tak będą się zachowywać, nie zaprosiłabym cię tutaj! — zaczęła z miejsca się bronić, bo nie miała wpływu na to co zrobi grupa. W ich zamyśle pewnie to głupie gadanie miało pomóc June w… no właśnie, w czym? W zdobyciu jego sympatii? Efekt był przecież zupełnie odwrotny, a ona zaczęła się mocno obawiać o to, że całe to zajście odstraszy od niej nowego kolegę.
Co ty im naopowiadałaś?
Bez przesady, to nie tak! Ja tylko czasem coś o tobie wspomniałam. Robią to specjalnie, by mnie zawstydzić. Nie widzisz tego? Nie możesz wierzyć w każde ich słowo, Nick. Lubią się ze mną drażnić, to wszystko — wyjaśniła, śmiejąc się przy tym lekko, jakby chciała zamaskować nerwy, po czym spojrzała przelotnie w stronę stolika — To naprawdę fajni ludzie, daj im szansę. Zachowują się tak, bo… — zrobiła krótką pauzę, wracając do niego wzrokiem i zastanawiając się co właściwie mogła powiedzieć na ich obronę.
Oni myślą, że my-
Że ja i ty-...
...po prostu im odwala, okej? Rzadko kogoś im przedstawiam. Chociaż nie, właściwie w ogóle tego nie robię. W pewnym sensie więc jesteś atrakcją wieczoru — wzruszyła ramionami i podniosła rękę, by zwrócić na siebie uwagę barmanki, a gdy ta na nią spojrzała, Harrison poprosiła o tego samego drinka, którego piła wcześniej, zupełnie ignorując pytanie sąsiada — A dla ciebie? Ja stawiam. Chociaż tyle mogę w tej sytuacji zrobić. Poza tym, ja cię tu zaprosiłam. — stwierdziła stanowczo, wyciągając zwinięty banknot z tylnej kieszeni dżinsów.
Czekając na zamówienie, poczuła jak się zbliżył. W tamtej chwili na niego nie patrzyła, zauważyła to jedynie kątem oka. Wyczuła jednak znacznie wyraźniej jego perfumy i na jej twarz automatycznie wpełzł lekki uśmiech, bo przyjemny zapach Nicholasa skutecznie zabił na moment wszechobecną woń alkoholu. Poczuła jak po odsłoniętych plecach przebiega delikatny dreszcz, gdy nachylił się jeszcze bliżej, by mogła bez problemu go usłyszeć.
Tak? A co takiego? — spytała z ciekawością w głosie, wpatrując się w jego tęczówki — Powiedz mi najpierw co to za propozycja, a wtedy ja powiem ci czy znajdę czas — zachichotała i w końcu się odsunęła, by móc odebrać zamówione napoje.


Nicholas Falcone
june
jakoś się dogadamy, tylko nie uciekaj
30 y/o, 190 cm
mechanik samochodowy Morton Motors Inc.
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkimęskie
postać
autor

Słowa June wypływały z jej ust szybciej, niż mógłby się tego spodziewać, jego słowa najwidoczniej uderzyły ją bardziej, niż mógłby się tego spodziewać. Próbował jej jakkolwiek przerwać, by upewnić, że nie ma z tym, aż takiego problemu, że sobie trochę żartował z sytuacji, ale jego nieśmiałe próby wbicia się w słowo, były stracone z góry na porażkę, dlatego milczał z nieodgadnionym uśmiechem, jakby dochodziło do niego coś innego, a mimo obranej narracji przez kobietę, ten spróbował patrzeć na nią, nieco inaczej w sposób, jaki oceniał ludzi w swojej pracy, którego Hastings go kiedyś nauczył, to było nieocenione narzędzie – zdolność zaglądania pod maski; wyłapywania prawdziwych intencji w potoku słów mających na celu zwodzenie i lanie wody. Lubił to robić do tego stopnia, że instynktownie weszło mu to w nawyk, zwłaszcza iż był osobą z natury swej milczącą, a bardziej zawsze obserwował i to go charakteryzowało – lubił to robić. Przyglądał się ludziom i oceniał ich, także próbował dedukować i przesiewać przez sito wszelkie informacje, które do niego docierały. Może nie był w tym tak skuteczny jak Hastings, który potrafił zwęszyć kłamstwo i ściemę z pół mili, ale radził sobie.
Myślał, że przy June tego nie będzie, potrafił… Że ta go onieśmiela do tego stopnia, iż zwyczajnie zapomni się, lecz kiedy wyznaczył sobie cel, tak skupił całą swą wolę na tym jednym zadaniu – przetrwać i wyczuć intencje drugiej strony, mimo palącego uczucia w piersi i chęci odwrotu za wszelką cenę.
… a może ja też, to lubię? — uśmiechnął się, zadowolony z siebie, że złapał brunetkę za rączkę w tej rozmowie, nawet jeśli to było tak niewiele znaczące zdanie, tak mówiło o nim odrobinę więcej i dawał się poznać, że mimo tego pierwszego wrażenia w towarzystwie, jednak nie był taki nieśmiały na jakiego wyglądał, musiał tylko się nieco rozkręcić, czy też poczuć nutę luzu, jego wzrok bacznie taksował twarz kobiety, doszukując się na niej zrozumienia tego kontekstu, chcąc wybadać grunt, musiał uderzać precyzyjnie, ale na tyle zachowawczo, by nie wystrzelić jak głupi zbyt głęboko – nierozważnie odkrywając swoje intencje, które skrywał, czasem nawet przed samym sobą.
Atrakcja wieczoru, brzmi ciekawie, dopóki nie poproszą o to, bym zdejmował z siebie ubrania — mruknął, ale w jego brązowych, łagodnych z natury oczach, błysnęły iskierki rozbawienia.
Bez dłuższego oponowania przyjął jej propozycję zapisując w pamięci fakt, by przy następnej okazji odwdzięczyć się należycie. Nie lubił takich „długów”, acz to wynikało tylko i wyłącznie z charakteru i tego, w jakich warunkach był wychowywany. — Poproszę colę.
Jego mina wyraźnie uległa zmianie, kiedy Harrison odbiła piłeczkę i skierowała ją w jego stronę. Potknął się na moment w tej gierce słów, ale nie chciał stracić okazji i za wszelką cenę pragnął wrócić do gry dlatego dalej pozostając w pozycji lekko pochylonej, gdzie jego ciało tworzyło swoisty falochron przed niechcianymi pchnięciami, czy też choćby zapachami – skupił wzrok na June i kontynuował: — Skoro tak stawiasz sprawę, niech ci będzie — przystaje na jej propozycję, mimo że wolał to rozgrywać znacznie wolniej i odwlekać w czasie. Tak jednak nie było już wyboru i musiał to powiedzieć: — Chciałem wykorzystać okazję i zaprosić cię na parkiet — odchylił się, niemal wyprostował, tym samym porzucając przyjemną strefę przestrzeni osobistej June, ale było to niestosowne, aby pozostawał dłużej w tej pozycji.


June Harrison
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
Nick
30 y/o, 175 cm
policjantka Toronto Police Service HQ
Awatar użytkownika
You don't own me, I'm not just one of your many toys.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Zaczepki znajomych nie były dla niej niczym nowym, zdążyła przez lata do tego przywyknąć i zwykle potrafiła się też odgryźć. Tego dnia jednak było inaczej - reagowała inaczej. Zamiast szybkiej riposty, rzucała tylko ostrzegawcze spojrzenia, niemal błagając bez słów, by dali sobie z tymi gierkami spokój. Nie lubiła tego uczucia, braku kontroli nad sytuacją. Była tym wszystkim zażenowana, tym bardziej, że Nicholas od razu zwrócił na to uwagę, gdy oddalili się od stolika. Zależało jej na tym, by dobrze czuł się w ich towarzystwie oraz by i oni także go polubili. Poza tym sama chciała też dobrze wypaść - pokazać mu się troszeczkę od innej strony, której jeszcze nie zdążył poznać. Chciała, by zobaczył, że miała też jakieś życie poza pracą i że umiała się wyluzować i dobrze bawić.
Być może zdołałby ją trochę uspokoić, gdyby tylko pozwoliła mu się odezwać, ale tak bardzo skupiła się na swoim nerwowym słowotoku, że zupełnie nie zauważyła znaków jakie wysyłał. Po wszystkim zauważyła jednak sposób w jaki na nią patrzył - jakby badał i próbował coś zwęszyć. Uśmiechał się przy tym delikatnie, przez co Harrison uznała, że może jednak nie wszystko jeszcze stracone i wcale nie było tak źle, jak się początkowo spodziewała.
…ale co takiego? Drażnić się ze mną? — spytała, zjeżdżając na moment wzrokiem na jego usta, które ponownie zadrżały i wykrzywiły się w rozbawieniu — Hmmm… nie zauważyłam — dodała zaczepnie. Zrozumiała, że nie powinna tak bardzo się przejmować tym na co nie ma wpływu. Zrozumiała też w końcu aluzje Nicka, który zawzięcie próbował uświadomić jej, że nic wielkiego się nie stało. Była dotychczas zbyt spięta, zbyt zafiksowana na to, by zrobić dobre wrażenie. W tym momencie już jego słowa, czy nawet mowa ciała nie sugerowały, że czuł się niekomfortowo. Przeciwnie - wydawał jej się wręcz rozbawiony zaistniałą sytuacją.
Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy? Bez obaw, dopiero co cię poznali i ufam, że ze zdejmowaniem ubrań wstrzymają się chociaż do drugiego spotkania — mruknęła, siląc się na poważny ton, jednak uśmiechała się przy tym lekko.
Czy właśnie wyobraziła go sobie bez ubrań? Całkiem możliwe. Czuła się w tym w jednak kompletnie usprawiedliwiona, bo to on sam zasiał to ziarno w jej głowie. Poza tym, była tylko człowiekiem i skłamałaby, gdyby powiedziała, że Nicholas nie był atrakcyjny. Choć starała się w ten sposób o nim nie myśleć - bo przecież byli tylko kumplami - to jednak czasami było to po prostu od niej silniejsze. Szczególnie, gdy znajdował się tak blisko niej.
W końcu chwyciła za zamówionego drinka oraz szklankę coli, którą zaraz oddała w ręce blondyna. Słysząc jego propozycję, uniosła brwi, po czym od razu kiwnęła głową i złapała słomkę między zęby, by pociągnąć łyk. Upomniała się też w myślach, że drugi drink powinien być tym ostatnim, jeśli nie chciała wygłupić się tego wieczoru jeszcze bardziej.
Z chęcią przyjmę zaproszenie — potwierdziła jeszcze słowami i machnęła głową, wskazując kierunek ich stolika — …ale może później? Wypadałoby wrócić do reszty — oznajmiła i nawet nie czekając na odpowiedź mężczyzny, odwróciła się i ruszyła w stronę siedzących po drugiej stronie baru znajomych.
Zauważyła, że bardzo szybko ich oczy znowu zwróciły się ku niej i idącemu zaraz za nią Nicholasowi. Zajmując miejsce, nie omieszkała ostrzec wszystkich spojrzeniem, że nie życzyła już sobie żadnych wyskoków.
Myślałam, że o nas zapomnieliście i całkiem was gdzieś wcięło! — odezwała się jedna z koleżanek.
Bez przesady! Nie było nas tylko chwilę. O czym plotkujecie? — wtrąciła June, chcąc sprawić wrażenie niewzruszonej i jak najszybciej zmienić temat na cokolwiek innego.
Będziemy już grzeczni, skarbie. Nic się nie martw — dodał zaraz kolega siedzący naprzeciwko niej, puszczając przy tym oczko z uśmiechem, który zdecydowanie zwiastował coś niedobrego.


Nicholas Falcone
june
jakoś się dogadamy, tylko nie uciekaj
ODPOWIEDZ

Wróć do „Mimmo's Place”