- 
				 Forza! Forza! nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiona/jejpostaćautor
To też nie tak, że wybierały się w środku nocy na jakieś odludzia, z dala od cywilizacji, gdzie nikt nie usłyszy wołania o pomoc. Takie sceny rodem z horrorów przyprawiały Lucky o ciarki, mimo że ogólnie nie zwykła bać się byle czego, a wyzwaniom patrzyła prosto w oczy znad zadartego dumnie podbródka. Nie wierzyła w duchy, a rabusiowi plączącemu się w krzakach prędzej by nakopała, niż dała skrzywdzić siebie lub przyjaciółkę. Najszczerzej na świecie wierzyła, że największym zagrożeniem dla nich obu będzie jesienny chłód, przed którym zamierzała się bronić nowiutką kurtką w kolorze rudego pomarańczu. Skoro jednak pogoda postanowiła tylko obniżyć temperaturę, ale oszczędzić im deszczu i wiatru, to powinno im się udać uniknąć przeziębienia.
— W razie czego, wzięłam ogrzewacze do rąk — zadeklarowała też, w razie gdyby Price zaczęła marznąć. Na razie dotarły tylko pod bramę cmentarną za kościołem i słońce właśnie chyliło się ku zachodowi, obejmując szarzejącą aurą krajobraz poprzetykany nagrobkami. Rozsypane tu i ówdzie latarnie właśnie zaczynały się zapalać, dostarczając żółtawego światła pomiędzy starymi drzewami. Właśnie dla takiego widoku tutaj przyszła, nieco niepokojącego, ale przede wszystkim emanującego pewnym osobliwym urokiem. Coś w tym miejscu sprawiało, że można się było poczuć jak bohaterowie starych filmów czy książek o dawnych czasach, pośród starych płyt z napisami powoli zacieranymi przez czas, z opadłymi liśćmi chrupiącymi pod butem przy każdym kroku — zupełnie jakby za murem nie znajdowało się wielkie miasto, ale maleńka, zapomniana wioska. Powietrze zaczynało pachnieć mrozem.
Idealnie.
Claire Price
- 
				 Gorący piesnieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor Gorący piesnieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor
Cmentarz.
Tutaj się nie znalazła od ostatniego pogrzebu babki Teofili. Albo może ciotki? Sama Claire nie była pewna. Ta rodzina była stosunkowo odległa, bardziej zbliżona z jej matką niż z nią. Więc postanowiła za bardzo nie grzebać w swojej własnej pamięci. Nie warto było. Z czystej grzeczności pojawiła się jedynie w tym miejscu. Westchnęła cicho.
Gdyby nie Lucky, to nigdy, przenigdy nie znalazłaby sie na cmentarzu. Denerwowała się na samą myśl. Co mogłaby zrobić więcej, lub lepiej? Miała zbyt wiele myśli, które przestały być w jakikolwiek sposób oczywisty. Odkąd tylko widziała cmentarz o zmierzchu, miała na sobie ciarki. Nie lubiła przebywać w miejscach, które wzbudzały w niej automatyczną reakcję strachu. Najchętniej to by stąd wyszła, ale czego nie robiło się dla swojej BFF. To prawie jak zdobywanie odznaki, by forum uroczyście Was namaściło.
— Ja mam małpki i sprite'a — stwierdziła całkiem dumna z siebie Claire, pokazując tajne składniki melanżu na cmentarzu. Popatrzyła poważnym wzrokiem na swoją Martino, musiała zdawać sobie sprawę z jednej bardzo ważnej rzeczy — na trzeźwo tam nie wejdę — powiedziała stanowczym tonem, zaglądając przyjaciółce prosto w oczy. Nawet nie byłoby takiej możliwości, aby się tam pojawiła. Przełknęła nerwowo ślinę. Co miała zrobić dalej? W którą strone to pociągnąć? Głowa zdążyła ją rozboleć i finalnie westchnęła ciężko.
— Naprawdę musimy to zrobić? Skończy się jak w horrorze, ktoś wygrzebie się w grobu i nas wystraszy — na sto procent, zdaniem Claire, na cmentarzu czekał jakiś seryjny zabójca, tylko po to by je zabić. Wyskoczy z jakiegoś krzaku, a ona nawet nie zdążą krzyknąć.
- 
				 Forza! Forza! nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiona/jejpostaćautor
— Panno Price! — Jeszcze tłumiąc pod słowami chichot, udała że ruga przyjaciółkę za ten oburzający występek. Jeśli jednak potrzebowała golnąć sobie czy to na rozgrzanie, czy na odwagę, tego też Martino nie zamierzała oceniać. w końcu nie przyszły tutaj klepać różańca na kolanach, tylko na spacer, więc nie było chyba potrzeby doszukiwać się dziury w całym. Wandalami też nie były, żeby pod wpływem napojów wyskokowych zdewastować jakiś pomnik! Jako dwie dobrze wychowane młode damy, miały spędzić czas przyjemnie i z odrobiną dreszczyku, w sam raz na taką okazję jak Halloween.
— Kochana, jeśli ktoś spróbuje się wyczołgać z grobu, to napotka mojego buta. Skopię delikwenta prosto w zaświaty! — zapowiedziała hardo, wciąż z nieschodzącym z twarzy uśmiechem. Rozumiała strach Claire, ale na pewno nie zamierzała pozwolić, by taki szczegół zepsuł im wieczór. — Chodź, będzie super!
Złapała przyjaciółkę pod ramię i pociągnęła dalej, przez bramę i główną alejką, z entuzjazmem wdychając chłodne, jesienne powietrze. Czuła się znakomicie, mogłaby tylko iść i chłonąć ten wyjątkowy krajobraz, słuchać chrupania liści pod podeszwami i wyszukując najdziwniejsze tablice na okolicznych grobach. Przy środkowym przejściu pewnie nie będzie tego za wiele, ale prawdziwe perełki znajdowało się wtedy, kiedy się człowiek odważył wejść w głąb — a najlepiej na jakieś zapomniane tyły, gdzie już nawet pies z kulawą nogą nie zagląda.
Claire Price
- 
				 Gorący piesnieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor Gorący piesnieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor
— Słucham? — spytała, robiąc wielkie oczy. Przecież pierdolona Claire Price nie wejdzie na terytorium wroga na trzeźwo. Nie po to chciała przeżyć swoje życie w świętym spokoju, by bać się duchów, które mogłyby jej wyskoczyć w najmniej spodziewanym momencie — przecież to nie grzech, jak napiję się przed — wymruczała cała wielce niezadowolona. Chociaż trochę przyjaciółka sprawiła, że się wyprostowała niczym uczeń, którego właśnie opierdala nauczyciel. Tak, doskonale zdawała sobie sprawę z tego, co dokładnie się działo. — pijesz, Lucky? — spytała finalnie. Jeśli Martino wyraziła chęć, podała jej zestaw startowy. Tymczasem sama chwyciła za małpkę i wypiła połowę jej zawartości. Drugą zostawiła sobie na później. Tak było najlepiej. Mieć procenty, by móc poczuć nagły przepływ odwagi. Czuła, jak adrenalina w niej buzuje w całości. Z każdą sekundą coraz mniej chciała postawić stopę na cmentarzu.
Większego tchórza z pewnością nie znacie.
— Jak zombie postanowi Ci wejść pod buta, to nie będziesz mieć palców u stopy — wymruczała Claire i aż się wzdrygnęła. Oczami wyobraźni widziała, Lucky wpychającą umarlaka do grobu i tego samego zmarłego, co odgrywa jej część buta wraz z palcami u stóp. Dosyć makabryczny widok, niezbyt przyjemny. Sama wyobraźnia płatała wystarczające figle — mmm... moja ukochana przyjemność — wymruczała, trzymając Lucky za rękę. Za Chiny nie chciała wchodzić w oko szatana. Pierwszy stopień piekielny. Następny pojawił się wtedy, gdy coś zaszeleściło między dziewczynami. Price dużo nie trzeba było, żeby siedziała cała przerażona. Straszna muzyka, albo jej brak wystarczyły, by zafundować jej palpitację serca.
— Będzie fajnie mówili... — wymruczała jeszcze cicho, idąc przez ten pierdolony cmentarz. Chciała stąd uciec, zniknąć, ale nie miało to jakiegokolwiek sensu. Razem przeżyje to z Lucky, z taką przyjaciółką nawet cmentarz nie był jej straszny.

